wtorek, 23 listopada 2010

New World Order

Trochę chyba z nudów uszczypnąłem ostatnio jednego smarka, wyznawcę spisku New World Order, który przekazał oto spiskową informację pochodzącą z konferencji prasowej ze spotkania bankierów centralnych. Otóż szef MFW na tej konferencji prasowej miał nawoływać do utworzenia rządu światowego - tajnego :)


Dla czytelników nie znających co to NWO (New world order) czyli Nowy Porządek Świata, krótkie wyjaśnienie. Otóż według tej teorii istnieje na świecie spisek oligarchów,  bankierów, bildbergów lub innego tajnego stowarzyszenia, którzy zamierzają wprowadzić rząd światowy i ciemiężyć nim wszystkich ludzi. Rząd ten narazie jest tajny, ale ma być jawny.  Ich głównym demaskatorem jest niejaki Alex Jones, który na poniższym klipie odmawia bycia niewolnikiem.


[Youtube:http://www.youtube.com/watch?v=RwErcWaRXkc]


Na sieci jest cała masa stron dotyczących demaskacji tego światowego spisku i ostrzegająca ludność przed masowym zniewoleniem.


Cóż z mojej strony mogę tylko zwolennikom tych teorii spiskowych powiedzieć, że spóźnili się o 200 lat w tropieniu spisku rządu światowego. Otóż pierwszym protoplastą rządu światowego był Kongres Wiedeński. To tam rozrysowywano na nowo mapę Europy i dzielono granice, ludzi i przyszłe wpływy na pokolenia ponad głowami narodów. Co ciekawe, żeby stworzyć stabilny nowy porządek świata  uczestnicy kongresu wiedeńskiego wiedzieli, że żeby zachować równowagę sił, należało strukturalnie osłabić wygrane w końcu narody niemieckie i nie za mocno osłabiać Francji. Dalej wspólnie ustalono, że wszelka politykę międzynarodową i podział wpływów będą ustalane wspólnie na cyklicznych konferencjach. Oczywiście ten porządek świata miał i swoje naprężenia w postaci wojny krymskiej czy wojny prusko-francuskiej, jednak generalnie zarys utworzony na kongresie wiedeńskim i domawiany na kolejnych kongresach wśród uczestników tak zwanego "koncertu wiedeńskiego" trwał dobre 100 lat. I dodać należy, że tylko wąska grupa  przywódców, bądz wpływowych mocarstw decydowała o losach prawie całego liczącego się świata.


Napięcia w koncercie wiedeńskim były tworzone głównie przez Bismarcka, który jednocząc Niemcy zburzył idee równowagi sił w Europie. Jednak póki Bismarck żył potrafił sobie radzić z chwiejącym się porządkiem światowym i przestrzegał przed kotłem bałkańskim.


Potem wiadomo co było kłótnia w rodzinie i po przegranej wojnie znowu się wszyscy zjechali i zaczęli "spiskować na nowo". Tym razem jednak prezydent Wilson przywiózł w teczce idee samostanowienia narodów (Dzięki niej istnieje Polska) i uwaga.. idee Ligi narodów która była niczym innym jak zalążkiem "rządu światowego". Niestety Wilson był tak owładnięty myślą o o Lidze Narodów i tak ugrzęzł w szczegółach, że zabrakło wsparcia prawdziwych mężów stanu to uporządkowania świata na nowo. Traktat wersalski był ewidentnie spartaczony. Nałożono na Niemcy absurdalne kontrybucje z żadnym mechanizmem gwarancji ich spłaty. Okupacja zagłębia Ruhry czy Nadrenii ledwo przynosiła kwoty na samą administrację okupacji, a i obóz zwycięzców był skłócony. Przygniecione Niemcy po prostu ogłosiły niewypłacalność, chowając głęboko urazę, którą wykorzystał Hitler. Można poczytać przekazy źródłowe, jak wielu w wersalu w 1919 roku mówiło, że nowy porządek świata to zawieszenie broni na 20 lat. Historia pokazała jak niewiele się mylili faktyczni mężowie stanu, którym nie było dane tego porządku ustalić.


Dla spiskowców słuchających Alexa Jonesa, przekazów NWO i tym podobnych bzdur polecam zresztą książkę Henrego Kissingera "Dyplomacja"  http://en.wikipedia.org/wiki/Diplomacy_(book). Zobaczcie sobie chociaż na tytuł pierwszego rozdziału tej książki. Może was to zachęci do czytania klasyków i praktyków tematu, zanim zaczniecie się uganiać z megafonem przed zjazdem Bildbergów.


Ciągnąc temat dalej to następny etap ustalania porządku światowego to rok 1944-1945 czyli powstanie Międzynarodowego Funduszu Walutowego, ONZ oraz Banku Światowego oraz polityki powojennej aliantów.


Tym razem nie zrobili błędu, i nie przygnietli kolanem do samej ziemi pokonanych (Niemiec i Japonii). Co więcej popłynęła wręcz pomoc w postaci planu marshalla na całą Europę, żeby nie destabilizować regionu i ustawić się odpowiednio pod zapowiadającą się zimną wojnę. czy ktoś pytał kogoś o zdanie? Kilku ludzi w jakimś gabinecie w Waszyngtonie to ustaliło i koniec.. reszta wykonywała.


Porządek monetarny - tak ulubiony przez spiskowców - został oficjalnie ustalony w Bretton Woods. Tu nie trzeba się doszukiwać spisków. To oficjalny dokument. Powołano Bank Światowy i MFW.. Czego więcej trzeba żeby zarządzać globalnie światem. Wcale nie trzeba niczego wprowadzać. Narzędzia już są i co więcej są stosowane. Bankierzy centralni zjeżdżają się na swoje zjazdy i ustalają co i jak, żeby system się nie wykopyrtnął, bo  jak się wykopyrtnie to nie wiadomo co będzie i będzie trzeba dopiero tworzyć nowy porządek świata ! A to męczące.


Dalsze jałowe dyskusje to dyskusje na temat prywatności FED i spiskowców siedzących w bankach, chcących przy jego pomocy emitować walutę światową i znowu.. ciemiężyć nimi wszystkich. FED powstał z mocy Federal Reserve Act czyli ustawy kongresu i jako taki może być przez kongres odwołany. To że z jej struktury wynika iż jest pewnego rodzaju hybrydą prywatno-publiczną niczego nie zmienia. FED nie może sie sam rządzić. Jej prezes jest wyznaczany przez prezydenta i zatwierdzany przez senat. powoływanie się na jakies związki nieformalne oraz wpływy wynikające ze struktury jest śmieszne. Śmieszne jeżeli uświadomimy sobie fakt że w USA mamy plutokrację. Przecież parktycznie wszyscy czołowi politycy kręcą się pomiędzy biznesem a polityką jak w karuzeli z Palusonem organizatorem kradzieży TARP na rzecz banków, na czele. Czy ta cała wierchuszka, która razem sobie popija drinki patrzy ze zmarszczonym czołem w dokumenty erekcyjne FED i sie zastanawia czy może to, a czy może tamto? Wolne żarty.


Zresztą nie inaczej było gdzie indziej, Islanadia, Irlandia, ECB, UK gdzie bankierzy centralni lub rząd wykupili z tarapatów kolegów. Czy powiemy, że rządy są prywatne? Może i tak. Nigdy się nie dowiemy, jakie działania zakulisowe były robione pod pozorem ratowania infrastruktury finansowej świata. I kto na tym zarobił największe pieniądze.


Sam uważam, że banki centralne powinny być zlikwidowane, ale nie dlatego, że powstają tam jakieś spiski, ale dlatego, że są po prostu niepotrzebne i w praktyce stanowią niepotrzebny dodatkowy organ podatkowy poprzez dodruk pustego pieniądza. No i generlanie... im mniej państwa w gospodarce tym lepiej, bo i mniej pola do działań plutokratów.


To że mamy porządek światowy w postacie Banku Światowego, MFW, ONZ oraz to, że to są tylko narzędzia w rękach jakiś wpływowych ludzi to nie wątpie. Jeżeli sie ten porządek rozsypie pod ciężarem kryzysu długu w państwach zachodu, to znowu zjadą się wszyscy i będą uzgadniać nowy porządek świata. Wielu, czując to przez skórę jak prezes MFW czu Banku Światowego wysyła sygnały, że powoli trzeba będzie o tym myśleć. I jak rypnie to sie zjadą, tak jak było to w przeszości i ustalą ponad naszymi głowami co i jak. Mam tylko nadzieje że sie rzeczywiście zjadą i nie spartolą tej sprawy tak jak w Wersalu. Nie chciałbym przeżyć wojny światowej z powodu tak błahej rzeczy jak kasacja dłużnych aktywów Azji.



Oczywiście "Furia z jaką atakuje" świadczy o mojej nieograniczonej ignorancji i tylko utwierdza, że NWO radzi sobie dobrze i wkrótce wszyscy zaczniemy dostawać chipy pod skórę, a za nieposłuszeństwa bedziemy karani jak dzieci doktora Mureau.

wtorek, 16 listopada 2010

Maskotka długu

Jest sukces! Rauty się zaczeły, korki od szampana wystrzeliły, prezes Lato szczerzy zęby do kamery. Tak proszę państwa mamy maskotkę a w zasadzie maskotki mistrzostw w piłce kopanej roku 2012. Oto one:

..

..

.

.

.


Tak sobie myślę dlaczego i polski dług nie ma mieć swojej maskotki? W końcu tych dwóch chłopaków powyżej przyczyni się ździebko do tego szaleństwa gnania na pożyczkowym haju. W Grecji nawet nie ma kasy, żeby wyburzyć infrastrukturę olimpijską, Portugalia ogłosiła, że wyburza stadiony zbudowane na Euro2004, bo po porostu nikogo nie stać na utrzymanie pustych obiektów. W Polsce w zasadzie tylko stadion w Poznaniu jest się w stanie utrzymać, reszta będzie niszczeć. Bajania o klubach fitness na polskich stadionach to jakieś kompletne majaki. Fitness już jest, nie potrzeba stadionu za miliardy, żeby było miejsce na zrobienie kilku fikołków. No ale dobrze, nie ma co odbiegać od tematu.

Jaka byłaby najlepsza maskotka długu publicznego? Ja mam kilka propozycji tak od ręki:

1. Wisielczyk.


2. Cynikowy topielczyk


3. Przeładowany osiołek


4. Słonik którego nikt nie zauważa (chyba że na kogoś usiądzie)


5. Gollum, jako istota, której udało sie spłacić wszystkie długi



6. Miś Barei - Czyli słomiane inwestycje




Jak macie jeszcze jakieś pomysły to dawajcie w komentarzach.


Tymczasem ankietka na to co mamy teraz (można zaznaczyć trzy odpowiedzi):


[poll id="15"]













piątek, 12 listopada 2010

Nauka

Kolejna powieść biznesowa, która w bardzo przystępny sprzedaje swoje teorie (TOC) to światowy bestseller  Eliyahu Goldratta Cel - doskonałość w produkcji. Autor jest doktorem fizyki co w znaczny sposób rzutuje na przedstawiane przez niego teorię. Interesujący jest wstęp autora do książki traktujący o nauce i edukacji. Poniżej kilka fragmentów:


.


.


.



Cel I to ksiązka o nauce i edukacji. Nieprawidłowe użycie tych dwóch słów, otoczonych aurą tajemnicy i nadmiernego szacunku, sprawiło, że ich pierwotne znaczenie uległo zatraceniu. Zarówno dla mnie, jak i dla większości szanownych naukowców, nauka to nie wiedza na temat sekretów natury czy choćby na temat ogólnych prawd. Nauka to po prostu metoda stosowana do wysuwania jak najmniejszego zbioru założeń (podkr. AD), które dzięki bezpośredniemu, logicznemu wnioskowaniu mogą wyjaśnić istenienie wielu zjawisk zachodzących w przyrodzie. (...)

 Z jakiegoś powodu zaczęliśmy kojarzyć naukę z bardzo ograniczonym zbiorem zjawisk przyrodniczych. O nauce mówimy, gdy zajmujemy sie fizyką, chemią i biologią. Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że istnieje wiele innych zjawisk naturalnych nie podpadających pod te kategorie - chociażby te które można zaobserwować można w organizacjach, zwłaszcza w firmach biznesowych. (...)

Niniejsza ksiązka stanowi próbę udowodnienia, że wystarczy przyjąć bardzo małą liczbe założeń, by móc wytłumaczyć szeroki wachlarz zjawisk zachodzących w biznesie. Czytelnikowi pozostawiamy ocenę, czy przedstawiona w książce logika wniosokowania na podstawie założeń o zjawiskach, które na co dzień obserwujemy w naszych przedsiębiorstwach, jest tak nieodparta, że można ją nazwać "zdrowym rozsądkiem". Nawiasem mówiąc zdrowy rozsądek nie jest wcale czymś powszechnym. Jednocześnie, moim zdaniem, określenie danego rozumowania "zdroworozsądkowym" jest jego najwyższą pochwałą. Mówiąc, że jakieś rozumowanie jest zdroworozsądkowe, zdejmujemy naukę z akademickiego piedestału i stawiamy ją na właściwym miejscu. Stawiamy ją w zasięgu każdego z nas i stosujemy do opisu tego, co nas otacza na co dzień. (...)

Starałem, sie również ukazać prawdziwe znaczenie słowa "edukacja". Jestem przekonany, że jedyną drogą uczenia się jest proces dedukcji. Nie uczymy sie poprzez otrzymywanie gotowych wniosków; to jedynie sposób na wytresowanie kogoś. (...) *



 To podejście do nauki jest mi szczególnie bliskie. Nie dlatego, że jest bardzo blisko prakseologi. Często ludzie mylą wiedzę z informacjami. W szczególnosci w dobie interentu i wikipedi, gdzie każdy w 2 minuty może być "mondry". Wiedza to coś więcej niż zbiór informacji. Wiedza rodzi sie w zaciszu własnych przemyśleń, w którym na podstawie obserwacji świata jesteśmy wstanie dojść do coraz to dalszych wniosków. Sami. Informacje mogą tylko potwierdzać, albo negować nasze wnioski, które oczywiście muszą ciągle podlegać przez nas weryfikacji. Dlatego tak ważne w tym naszym zdrowo rosądkowym rozumowaniu, w tym  logicznym wnioskowaniu jest zachowanie pokory. Zakochanie sie w swoim własnym rozsądku to prosta droga do zostania zadufanym w sobie błaznem przeświadczonym o swojej niepowtarzalności. Dlatego uważajcie, by nie zatracić pokory na drodze zdobywania wiedzy.


Sama książka prezentująca teorię ograniczeń wplecioną w akcję pracy fabryki w USA, nie jest aż tak porywająca jak opisująca plemienną organizację. Dużo formy, treść opisuje z pozoru oczywiste sprawy, jednak bardzo często w gąszczu zarządzania przez chaos, właśnie pierwsze co gubimy to widzenie prostych spraw. Czy to przez nasze nawyki, czy to procedury firmowe, czy to poprzez chroniczny brak czasu.  Książka pisana jest w latach 80, wtedy kiedy jeszcze USA miało przemysł. Z treści jednoznacznie wynikają ogólny stan narzekania na japońską konkurencję. Sama nauka płynąca w ksiązki, miała oczywiście pomóc amerykańskim firmom zachować konkurencyjność. Niestety, dla amerykańskiego przemysłu "Goal" okazał sie bestsellerem głównie w Japoni, gdzie przebija sprzedażą Harrego Pottera.


Tak przy okazji.... Ciekawe mają te nazwiska ci Żydzi.  Goldman, Goldschmidt, Ingold, Goldblum, Goldratt. Widać nawet w swoich danych osobowych zapisują sobie czego mają sie trzymać w razie "W" ;)


 


 * Fragmenty umieszczono za zgodą wydawcy. Wpis niekomercyjny.

czwartek, 4 listopada 2010

Dzicz

Ameryka to jednak dziki kraj. Wyrażenie "dziki zachód" nabiera właśnie nowego znaczenia. Postanowiono, że oto wydrukuje się nowych 600 mld dolarów na pomoc zadyszanej gospodarki. Bernanke jednym pociągnięciem długopisu stworzył oto wartość, która odpowiada trzykrotności takiej sieci autostrad w Polsce z wpisu przejedzone autostrady:


.


.



Czy to w ogóle możliwe, że można długopisem pomóc w ten sposób gospodarce? Oczywiście nie. Druk dolara to nic innego jak przesunięcie bogactwa od posiadaczy dolarów do tych, którzy drukują. Drukarz kupuje za to obligacje amerykańskie, a więc pozwala na wydawanie rządowi, który to ową wartość wyda na naprawę dróg, mostów i innych rzeczy które administracja uzna za stosowne. Wydawanie pieniędzy wiąże się oczywiście z tym, że ktoś tą pracę będzie musiał wykonać. Wykona za nowe dolary, których wartość finansują obecni posiadacze dolarów i aktywów finansowych denominowanych w dolarach. Czyż to nie wspaniały podatek? Prawie niewidoczny.


Celem jest odbudowanie popytu. Jeżeli prywatny popyt szwankuje, to koncepcja jest taka żeby go zastąpić państwowym. Ponoć nie ma różnicy pomiędzy jednym i drugim popytem, lecz chyba każdy zauważy, że różni się co do przedmiotu popytu. Wolny człowiek wyda na to na co potrzebuje, rząd wyda na to, co rząd uważa, że potrzebuje człowiek.


Dziki kraj. Najpierw nie mogą się doliczyć właścicieli domów, bo na wariackich papierach ustanawiano hipoteki, a robot (sic) podpisywał eksmisje, teraz przodują w druku pieniądza. Proszę się nie zwieść poważnie wyglądającym panom w krawatach. Drukarze z Zimbwawe i republiki weimarskiej też byli ładnie ubrani.


Dzieje się dokładnie tak jak opisywałem sytuacje w wpisie hiperinflacja. Stopniowe odejście od dolara z powodu braku zaufania. Najpierw Wegelin postanowił, to o czym w Szwajcarii wszyscy głośno myślą, teraz PIMCO deklaruje, że będzie bardziej dywersyfikował swoje aktywa. To nie są jacyś chłoptasie z ulicy. To ludzie którzy kręcą pierdolnikiem i widać, że im powoli puszczają nerwy.. nie chcą zostać z urwaną wajchą w ręce.


Idźmy dalej. Proszę się zastanowić co mogą sobie myśleć ludzie z Google, Microsoft czy innych firm, które mają na kontach dziesiątki miliardów dolarów, a Bernenke dodrukowuje im ot tak sobie bilion? Prędzej czy później i im puszczą nerwy i zaczną myśleć o dywersyfikacji. Ziemniak zacznie coraz szybciej krążyć? You bet.


Sytuacja z grubsza wygląda jak we wpisie Ile jest pieniądza w pieniądzu. (kliknij aby powiększyć)


Dolar nie chce flaczeć, ponieważ akcja kredytowa stoi w miejscu, to dodrukowuję się bazę [5]. W to ryzyko gra FED. W gospodarkę w której bedzie jedynym posiadaczem kredytu, a dolar będzie występował tylko w gotówce.


.


.


Żeby nie było. Dzicz jest nie tylko w US na wierchuszce. Wczoraj do Poznania nadciągnęły hordy angielskich kibiców. Zdemolowali puby, sikali do publicznych fontan, darli mordę na pół Poznania. Dziś Lech Poznań sklepał ten ich Manchester 3:1. Może trochę ochłoną.

wtorek, 2 listopada 2010

PIMCO - biegnij bałwanie, biegnij...

Co to PIMCO? Nie, to nie karma dla kotów, choć brzmi w tym guście. Pimco to krótko mówiąc fundusz obracający obligacjami na rynku światowym. Obraca ich dość pokaźną sumę, bo około 1 biliona dolarów (amerykańskie triliony). I taki oto prezes, dość legendarny zresztą Bill Gross - to nie ten od Googla - wypowiada się o obligacjach amerykańskich jako bezczelnej piramidzie finansowej. Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie ma sensacji w tym, że ktoś mówi o długu USA, że to piramida finansowa. Na Prologos i tysiącach innych miejsc piejemy o tym od lat. Drobną sensacją jest to, że mówi to facet kręcący bilionem. A takiego gościa, to Bernanke nie tylko powinien słuchać, ale również zapraszać na Chanuka. Poniżej mały prezencik dla czytelników. Dwa fragmenty tłumaczone z oryginału znajdującego się tutaj:






Now, however, with growth in doubt, it seems that the Fed has taken Charles Ponzi one step further. Instead of simply paying for maturing debt with receipts from financial sector creditors – banks, insurance companies, surplus reserve nations and investment managers, to name the most significant – the Fed has joined the party itself. Rather than orchestrating the game from on high, it has jumped into the pond with the other swimmers. One and one-half trillion in checks were written in 2009, and trillions more lie ahead. The Fed, in effect, is telling the markets not to worry about our fiscal deficits, it will be the buyer of first and perhaps last resort. There is no need – as with Charles Ponzi – to find an increasing amount of future gullibles, they will just write the check themselves. I ask you: Has there ever been a Ponzi scheme so brazen? There has not. This one is so unique that it requires a new name. I call it a Sammy scheme, in honor of Uncle Sam and the politicians (as well as its citizens) who have brought us to this critical moment in time. It is not a Bernanke scheme, because this is his only alternative and he shares no responsibility for its origin. It is a Sammy scheme – you and I, and the politicians that we elect every two years – deserve all the blame.

W sytuacji wątpliwego wzrostu gospodarczego wydaje się, że FED rozwinął o krok dalej koncepcję piramidy finansowej. Zamiast płacić za wymagalny dług wpływami z sektora finansowego - banków, firm ubezpieczeniowych, rezerw innych narodów - wymieniając te najważniejsze - sam włączył się do gry. Zamiast zawiadywać wszystkim z góry, dołączył do innych graczy. W 2009 roku wystawiono czeki na półtora biliona dolarów, a biliony więcej czekają w kolejce. W wyniku tego Fed mówi rynkom, żeby nie martwiły się o nasze deficyty budżetowe, ponieważ zawsze będzie kupcem pierwszej i ostatniej szansy. Nie ma potrzeby - tak jak w przypadku Charliego Ponziego - aby szukać coraz większej liczby łatwowiernych inwestorów; oni sami wypiszą czeki. Pytam się was: Czy kiedykolwiek jakakolwiek piramida finansowa była równie bezczelna? Nie była. Ta piramida finansowa jest tak niepowtarzalna, że wymaga nadania nowej nazwy. Ja nazywam ją piramidą Sama, w hołdzie Wujowi Samowi i politykom jak również obywatelom, którzy ostatecznie doprowadzili nas do tego krytycznego momentu. To nie jest piramida Bernenke'go, ponieważ to jest jego jedyna alternatywa i on nie ponosi odpowiedzialności za źródło problemu. To jest piramida Sama - Ty i ja i politycy, których wybieramy co dwa lata jesteśmy winni.

We are a survivor and our clients are not going to be Turkeys on a platter. You may not be strutting around the barnyard as briskly as you used to – those near 10% annualized yields in stocks and bonds are a thing of the past – but you’re gonna be around next year, and then the next, and the next. Interest rates may be rock bottom, but there are other ways – what we call “safe spread” ways –to beat the axe without taking a lot of risk: developing/emerging market debt with higher yields and non-dollar denominations is one way; high quality global corporate bonds are another. Even U.S. Agency mortgages yielding 200 basis points more than those 1% Treasuries, qualify as “safe spreads.” While our “safe spread” terminology offers no guarantees, it is designed to let you sleep at night with less interest rate volatility. The Fed wants to buy, so come on, Ben Bernanke, show us your best and perhaps last moves on Wednesday next. You are doing what you have to do, and it may or may not work. But either way it will likely signify the end of a great 30-year bull market in bonds and the necessity for bond managers and, yes, equity managers to adjust to a new environment.

Jesteśmy ocalałymi ale nasi klienci nie mają zamiaru być idiotami. Nie będziecie dumnie kroczyć po podwórku tak energicznie jak jesteście do tego przyzwyczajeni - te blisko 10-procentowe roczne zyski w akcjach i obligacjach należą do przeszłości - ale będziecie blisko w przyszłym i przyszłym roku. Stopy procentowe mogą znaleźć się na najniższym możliwym poziomie, lecz są inne sposoby - jak my je nazywamy " spreadu bez ryzyka"- aby uniknąć strat bez ponoszenia wielkiego ryzyka : dług rozwijającego się/ wschodzącego rynku z wyższymi stopami procentowymi niedenominowanym w dolarze jest jedną z dróg. Bezpieczne obligacje korporacyjne są następną. Nawet amerykańskie agencyjne hipoteki z stopami większymi o 200 punktów bazowych od obligacji rządowych kwalifikują się jako „spread bez ryzyka”. Podczas gdy nasza definicja ” spreadu bez ryzyka” nie oferuje żadnych gwarancji, jest zaprojektowana tak, aby pozwolić ci spać z mniejszą obawą o zmienność stóp procentowych. Fed chce kupować, tak więc dalej, Ben Bernanke, pokaż swoje najlepsze i prawdopodobnie ostanie posunięcia w przyszłą środę. Robisz to co musisz robić, lecz to może ale nie musi zadziałać. Tak czy inaczej to zwiastuje koniec 30 letniego rynku byka w obligacjach i konieczność dla menadżerów funduszy obligacyjnych i - tak - dla menadżerów funduszy akcyjnych dostosowania się do nowych warunków.

Warto wspomnieć, że jakiś czas temu kolega Konrad Hummler wypowiadał się w podobnym guście. Widać nerwy popuszczają.

HT panika2008

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...