piątek, 20 kwietnia 2012

Złota polska dekada III

Nie raz pisałem na blogu o złotej polskiej dekadzie, która nas czeka. Praktycznie zawsze byłem wyśmiewany. Nic nie szkodzi. Dla wszystkich wątpiących, że owa dekada się zaczyna obrazek:



Pesymiści powiedzą, że jak wyżej bedziemy, to mocniej będzie bolało jak spadniemy, bujający w obłokach powiedzą, że "normalny wzrost to 10 % rocznie". A karawana jedzie dalej.

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=BDcgcNsBmmk&feature=related]

środa, 18 kwietnia 2012

To nie jest kraj dla zwykłych ludzi

Jakoś dziwnie bez echa przeszedł w mediach "Raport o roli grup interesów w procesie stanowienia prawa". Świadczy o tym nawet ilość pobrań z źródłowej strony, raptem 3300. A szkoda, gdyż raport traktuje o rzeczy bardzo ważnej; czy rządzący w naszym kraju bardziej kierują się interesem całego społeczeństwa, czy wybranych grup ludzi. To właśnie partykularyzm w tworzeniu prawa świadczy o słabości danego państwa. Rząd staje się klientem co głośniejszych krzykaczy przed sejmem, czy ludzi stanowiących istotną część elektoratu. To osłabia państwo jako jednolitą społeczność jednostek.


W badaniu autorzy prześwietlili ponad 1300 ustaw:



Analiza ekspercka i statystyczna 1366 ustaw, czyli 37 proc. wszystkich ustaw uchwalonych w latach 1989-2011. Wybrano ustawy dotyczące finansów publicznych, czyli dokonujące redystrybucji środków publicznych i wolności gospodarczej, mające wpływ na warunki prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce.

I wyciągnęli dość alarmujące wnioski:



1. Jedna trzecia ustaw uchwalonych w Polsce realizuje interesy zorganizowanych grup nacisku;

[caption id="attachment_5000" align="alignright" width="240" caption="Człowiek interesu"][/caption]

2. Ponad 40 proc. ustaw uchwalonych w Polsce ogranicza wolność gospodarczą;

3. Dwie trzecie ustaw uchwalonych w Polsce tworzy koszty dla finansów publicznych, a tylko
jedna trzecia przynosi oszczędności;

4. W minionych 22 latach były trzy okresy, gdy stanowione prawo w wysokim stopniu realizowałointeres publiczny i poszerzało wolność gospodarczą. To początkowe lata transformacji, 1990-1993, część kadencji rządu Jerzego Buzka oraz początek poprzedniej kadencji rządu Donalda Tuska;

5. Najbardziej wpływową grupą interesów są pracownicy sektora publicznego. Dominują
interesy administracji publicznej, następnie lekarzy, pracowników akademickich i nauczycieli.
Do wpływowych grup interesów należą również rolnicy i zawody regulowane;
(...)

Badanie w znacznej mierze opiera się na opinii eksperckiej, a to zawsze rodzi pewne pytania o metodologię. Baza danych jest jednak opublikowana i każdy może się sam przekonać o poziomie rzetelności naukowego podejścia. Ciężko również porównać nasz kraj do innych, gdyż nawet gdy w innym kraju byłby robione takie badania, to metodologia i przyjęte definicje mógłby być zupełnie inne.


Niemniej jednak mamy przeanalizowane 20 lat polskiego ustawodawstwa w jednolitej metodoligii i na tej podstawie można już wyciągać pewne wnioski. Te 33% ustaw uchwalonych w interesie grupowym, dzieli się na poniższe podgrupy:



Do pracowników sektora publicznego podchodziłbym ostrożnie, gdyż państwo z definicji jest ich pracodawcą i jakiekolwiek zmiany wpływają na ich interesy. Natomiast samo państwo nie powinno już nic robić w partykularnym interesie rolników, którzy działają przecież na własny rachunek, nic dla pracowników przedsiębiorstw państwowych których zatrudnia oddzielna spółka i działają na "wolnym rynku", nic do pracowników pracujących w zawodach regulowanych, zrzeszonych w związkach zawodowych czy selektywnie dla firm prywatnych. To jest właśnie gangrena tocząca państwo. Działanie państwa nie w interesie wszystkich, a w interesie wybranych grup społecznych. Im więcej takich działań, tym państwo słabsze.


Biorąc pod uwagę wszystkich premierów, można zrobić ranking. Kto chodził na smyczy grup nacisku, a kto cechował się największym uniwersalizmem w podejściu do kształtowania stosunków społecznych.



Linia podziału kto napuszczał jedną grupę ludzi na drugą, kosztem całego społeczeństwa, a kto działał w interesie całości jest dość jasna. O tym się powinno mówić. To jest ważne. Oczywiście zaraz po wybuchach w skrzydle tupolewa i dramacie małej Madzi z Sosnowca.


Materiały publikowane za zgodą uczelni Vistula.


********************************


A na zamieszczonej niżej piosence, grupa interesu "coś chce"


[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=f4K6ZxDwi34]

piątek, 13 kwietnia 2012

Dotowane spalanie bogactwa

Arabia Saudyjska, mimo że to kraj słynący z wydobycia ropy naftowej na ogromną skalę, to w swej całości kraj biedaków. Kilka oaz dla pałaców szejków i to wszystko.  Nadwyżki z ropy przeznaczane są przez książęta na kupowanie angielskich czy francuskich zamków lub dacz w szwajcarskich alpach, a reszta kraju głoduje. Mimo to, według zestawienia zrobionego przez Deutsche Bank, Arabia Saudyjska przoduje we wzroście w konsumpcji ropy w ostatniej dekadzie:


Obecny poziom konsumpcji ropy jest na poziomie Niemiec, z tym że Niemcy mają 3 razy więcej ludzi, a ich gospodarka jest 5 razy większa. Co ciekawe tzw świat zachodni konsumuje coraz mniej ropy, gdy tymczasem biedota konsumuje coraz więcej. Jak to wytłumaczyć przy drożejącej ropie?

Po pierwsze gospodarki wschodzące rosną i to rosną w trybie ekstensywnym, a więc pochłaniając coraz więcej zasobów. Rosnące gospodarki zachodnie coraz bardziej przechodzą na wzrost intensywny, a więc wynikający z poprawy efektywności w gospodarowaniu zasobami.

Jednak gdy nałożymy na tą mapę wykres z krajami, które najbardziej dotują paliwa kopalne w tym ropę:


Za IEA

To możemy dostrzec jeszcze jedną przyczynę. Konsumpcja ropy w tych krajach jest niesamowicie dotowana, czasem do poziomu 10% PKB. A skoro litr benzyny kosztuje 9 groszy to po co zużywać prąd z sieci? Lepiej na balkonie uruchomić generator i zasilać klimatyzację benzyną.

Ten wykres wygląda ciekawie na tle wpisu sąsiedzkiego blogera o sile lobby ekologicznego. Otóż lobby ekologiczne wpływające na dotowanie budowy wiatraków, biogazowni czy paneli fotowoltaicznych istnieje w krajach zachodnich, w których dotacje na paliwa kopalne praktycznie nie istnieją. Lobby paliw kopalnych istnieje w krajach najbiedniejszych w postaci lobby politycznego kupującego przez to głosy lub spokój społeczny. Trzeba umieć rozdzielać te dwa światy.

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=sjvNVaPI2xU&feature=related]

piątek, 6 kwietnia 2012

Zysk NBP czyli o podatku

W oparach zachwytu nad wypracowanym zyskiem NBP przypomnijmy kilka faktów co do charakterystyki tego zysku i jego wypłaty. Po pierwsze wypłata zysku nie odbywa się tak jak w normalnych spółkach. Normalne spółki jak wypłacają zysk, to robią to poprzez przelewanie gotówki, którą mają na swoich kontach na konto właścicieli. Po tej operacji aktywa w spółce maleją (poziom gotówki) oraz pasywa maleją (poziom kapitału własnego na który to kapitał składa się min zysk zatrzymany). NBP oczywiście nie jest normalną spółką. NBP to emitent pieniądza. Jak NBP wypłaca zysk? To proste. Patrzy o ile mu przyrosły aktywa w roku obrotowym co z grubsza odpowiada zyskowi i ten zysk..... monetyzuje.. Jaka to różnica w odniesieniu do normalnej spółki? Gdy normalna spółka musi obniżyć aktywa na wypłatę zysku, gdyż musi ten zysk z czegoś wypłacić, to NBP po prostu drukuje zysk. Czyli aktywa zostają takie jakie są, a po stronie pasywów zysk zamienia się po prostu w wyemitowany pieniądz w obiegu. Słowem jemy ciastko i mamy ciastko.


Możemy się przyjrzeć jak to historycznie się kształtowało na poniższym obrazku:



Jak widać, mimo corocznej wypłaty zysku aktywa cały czas rosną, a co najważniejsze pieniądz gotówkowy w obiegu rośnie, gdyż ta pozycja jest połączona z poziomem emitowanego zysku. Pozycja zielona, to nic innego jak wchłonięcie nadmiernej płynności sektora bankowego przez NBP, o czym swego czasu pisałem tutaj.


Druga sprawa to taka, że ten zysk jest w znacznej mierze determinowany tym, że aktywa mamy w walutach obcych, a to oczywiście oznacza, że powstają różnice kursowe. Jak się złotówka osłabia, to NBP notuje większy zysk, jak umacnia to może z powodzeniem zanotować stratę. W związku z tym z zysku, który się składa z zysków odsetkowych i z salda różnicy kursowej tworzymy rezerwę (a więc umniejszamy zysk). Pi razy drzwi razy kąt padania światła w gabinecie i odkładamy na ryzyko kursowe 5 procent a resztę wypłacamy, czyli drukujemy. Więcej pisałem o tym tutaj.

No dobra.. Ale wiemy doskonale, że nie można zjeść ciastka (wypłacić zysk) i mieć ciastko (zatrzymać aktywa) w realnym świecie. Gdzie tu jest knyf? Ano w tym, że wyemitowany nowy pieniądz (wypłacony zysk do budżetu) wpływa na inflację (relacje ilości pieniądza do dóbr) czym oczywiście umniejsza oszczędności wszystkich Polaków (szczegóły jak to działa patrz tutaj).  A więc siła nabywcza zysku który jest wypłacona do NBP jest pokryta przez utratę siły nabywczej oszczędności wszystkich Polaków. Stąd już blisko nam do stwierdzenia, że owy zysk, to nie jest żadna manna z nieba, a po prostu podatek. Ja dodam, że podatek stary jak świat. W warunkach bitych monet był pod postacią Seigniorage, dziś ukryty pod postacią druku zysku NBP. Mało tego... to chyba jedyny podatek z którego wszyscy się cieszą ;) Im go więcej, tym bardziej.

Można oczywiście zauważyć, że owszem.. z jednej strony zysk wypłacamy do budżetu, która to jego wartość jest opłacana przez inflację, czyli utratę na wartości oszczędności, ale jednak aktywa w NBP nam się zwiększyły. To prawda.. Trzeba jednak pamiętać, że tak samo jak złotówka jest drukowana, tak samo i dolary i euro są drukowane i ich wartość dewaluowana. Na tym opiera się magia pustego pieniądza.. Na drukowaniu w oparciu drukowane aktywa.

[Youtube:http://www.youtube.com/watch?v=oTHp69opK-4]

wtorek, 3 kwietnia 2012

Z psem to mam średnio 3 nogi

Wszyscy znamy prześmiewcze żarty ze statystyki, że według niej człowiek z psem mają średnio po 3 nogi. Śmiechu, co niemiara, niestety występującego w szczególności na ustach ignorantów, co ze statystką nie mieli nigdy nic wspólnego. Śmiechy ze statystyki, AGW czy innych dziedzin składają się na ogólny obraz wiedzy polskiego społeczeństwa. Już nawet nie chodzi o wiedzę. Jeżeli ktoś nie jest obeznany w jakimś temacie, to przynajmniej niech nie udaje że jest. Dominuje zasada.. Nie znam się, to się wypowiem i jeszcze szyderczo obśmieje. W szkole oprócz wiedzy powinni też uczyć pokory. Pokazywać proste z brzegu mity, które mogą być łatwo weryfikowane poprzez choćby sięgniecie do encyklopedii. Taka forma nauki i poznawanie własnej niewiedzy byłaby właśnie fantastyczną formą nauki. W końcu największe umysły tego świata, to były umysły wątpiące, a nie wszystko wiedzące. Ale kto to zrozumie.

Świetną ilustracją tego zjawiska jest ferment jaki pojawia się w komentarzach, gdy GUS podaje informacje o średnich zarobkach w przemyśle. Niech ten komunikat przedrukuje onet albo wp i juz mamy falę oburzenia. Jeden z komentatorów jakże trafnie ją podsumował:
Po czym poznać durnia:

1) nigdy nie rozróżnia płacy brutto od płacy netto i nigdy nie bedzie w stanie pojąć różnicy
2) jest święcie przekonany, ze pensje "polityków" wliczane są do średnich zarobków w przedsiębiorstwach
3) 2500 na rękę to dla niego astronomiczna suma i nie widzi absolutnie żadnej sprzeczności tego przekonania z tym co widzi naokoło
4) posługuje się argumentem "a ja zarabiam 1600, więc gdzie ta średnia?"
5) Po czym odkrywa: "jeśli wychodzę z psem na spacer, to oboje mamy po trzy nogi".
Oto okrutna prawda o poziomie części naszego społeczenstwa.

Kolejną ilustracją tego trendu może być dyskusja o emeryturach i tego, że średnio żyjemy na emeryturze 4 lata. Przy takiej danej, każdemu w głowie powinny od razu zaświecić się lampki ostrzegawcze i wyć wszelkie gwizdki. Zrób proste wyliczenie. Jeżeli od 67 odejmiemy 20 lat to wychodzi 47 lat pracy. Zatem jeżeli średnio żyjemy na emeryturze 4 lata, to jak to się ma do informacji, że na każdego emeryta będzie przypadało po jednego czy dwóch pracujących? Oczywiście trzeba tutaj uwzględnić fale demograficzną, to że nie każdy rozpoczyna opłacanie składek w wieku 20 lat oraz ująć efekt świętych krów, czyli mundurówek, prokuratorów i KRUSu i pewnie z kilka innych czynników. Ale już takie proste podstawianie danych powinno dać pretekst do myślenia i zaczęcia własnej weryfikacji danych. Niestety w taką pułapkę prostego obnażania systemu emerytalnego wpada goldblog.pl. Jest to tym bardziej uderzające, gdyż gold blog ma opinię raczej rzetelnego researchu w dziedzinie złota, a w szczególności jego dilerów. Mimo moich interwencji, Goldblog nie skorygował swojego wpisu, stąd nakładam na niego karę w postaci tego wpisu “polemicznego” ;). Goldblog przedstawia taką oto tabelkę z podpisem jak poniżej.



Urocze, prawda? Oczywiście dzisiejsze pokolenie 30-35 latków będzie pracowało do 67 roku życia, ale żyć będzie średnio krócej niż wynika z powyższej tabeli. Można śmiało przyjąć, że dzisiejszy 30 latek na emeryturze spędzi przeciętnie 3-3,5 roku, całe życie opłacania składek, koniec pracy zawodowej i trumna, oto całe rozwiązanie problemu świadczeń emerytalnych w Polsce.
(...)
Oto kwintesencja życia w Polsce, harówka do starości, 4 lata emerytury w kolejkach do przychodni i zgon. Proponuję jeszcze bardziej uprościć system i podnieść wiek emerytalny o jeszcze 4 lata, tak, żeby większość staruszków nie zawracała głowy urzędnikom koniecznością wyliczania ich emerytury. W ten sposób składki całego społeczeństwa można będzie wydawać na dowolne cele bez końca. Miłego życia.

Za Goldblog

Z tego świętego oburzenia trochę powietrza może spuścić tabela GUSu o przeciętnym dalszym trwaniu życia. Co z niej wyczytujemy?


 


Ano wyczytujemy, że gdyby wiek emerytalny był ustawiony na 67 rok życia, to mężczyźni żyli by na emeryturze średnio 13,5 lat a kobiety 17 lat. I to biorąc pod uwagę dzisiejszy 67 latków a nie tych za 40lat! Skąd ta różnica z rzeczonymi 4 latami na emeryturze? Ano z tego obśmianego psa i człowieka co mają średnio po 3 nogi. Nie można do wyliczenia średniego życia na emeryturze brać danej jaką jest średnia długość życia populacji z prostej przyczyny. Gdy weźmiemy stulatka oraz noworodka, który zmarł przy porodzie, to ich średnia długość życia wyniesie 50 lat, a więc z pełną powagą możemy stwierdzić, że w tej grupie dwóch osób nikt emerytury nie pobierał!

Poza tym pies to ma łapy, a nie nogi.

HT P.Wimmer, HT BArt

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=uqLYjRn--GI]

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...