środa, 28 stycznia 2009

Walka z rozumem zaostrza się


Jak nam Money donosi, rząd brytyjski będzie gwarantem pożyczek i kredytów dla sektora motoryzacyjnego… Jak już dobrze wiemy, banki teraz nie udzielają pożyczek innych, jak poręczonych przez rządy… Po co narażać się na ryzyko, skoro wystarczy trochę poczekać, a przyjdzie minister co poręczy temu, tamtemu, a tamtemu nie poręczy. Tak się dziś ręcznie ustawia rynek.




Oczywiście, jak mówi minister, kredyty te absolutnie nie są potrzebne:





Przemysł samochodowy nie jest sparaliżowany, a to nie jest pakiet ratunkowy




Tak tylko dla picu, nudził się trochę w ministerstwie i poręczył kredyty pozbawione ryzyka na niepotrzebne wydatki firm samochodowych.



Ciekawe kto te samochody kupi… ale i na to pytanie znajdujemy odpowiedź w przytoczonym artykule. Włosi wymyślili sposób (patent posiada jednak Merkel).





Rząd włoski rozważa zarówno gwarancje państwowe na finansowanie samochodów jak i premie za złomowanie aut.




Jasne… w ramach walki z kryzysem złomujmy zdatne do użytku samochody dostając za to premie. Jak dalece Ci ludzie bredzą? Czy już nikt tego nie zauważa? Jak daleko głupota może zajść. Czy widać jakąś granice?



Pan na poniższym video zdaje się realizować pomysły włoskiego i niemieckiego rządu na stymulacje konsumpcji. W tym przypadku jest to stymulacja konsumpcji towarów importowanych z Chin poprzez złomowanie produktów przy użyciu pałki baseball’owej:



[youtube:http://pl.youtube.com/watch?v=B8cE2b7QbMk&feature=channel_page]



Wstańmy wszyscy i niszczmy to co widzimy dookoła.. Komputer, biurko na którym stoi, meble, telewizor (telewizor zniszczmy dwa razy). Pójdźmy do garażu i spalmy samochód. Zróbmy jedno wielkie narodowe ognisko, gdzie spalimy, zezłomujemy, zniszczymy to co posiadamy w zamian za premie od państwa. Stymulujmy popyt poprzez konieczność kupienia zniszczonych uprzednio rzeczy. Jeżeli rozumiesz, że tak trzeba.. to dobrze, znaczy się rozumiesz współczesną ekonomię… umów się z sąsiadem na piwo (jeżeli go jeszcze nie wylałeś) i wytłumacz mu, że tak trzeba w imię narodowo - gospodarczego patriotyzmu. Dzięki temu on również zachowa pracę.


I pamiętaj. Nikt nie wmówi nam, że białe jest białe, a czarne jest czarne.

niedziela, 25 stycznia 2009

Czy dzięki Fiat Money polecieliśmy na Księżyc?


Historia alternatywna, to dziedzina, która jest marginalizowana w nauce… Historycy puryści zgłębiają coraz to mniej znane roczniki czy kroniki, uczą się dat i sekwencji wydarzeń i zdobywają wiedzę naukową. Jednak żeby wiedzę przekuć na mądrość trzeba przejść, moim zdaniem, jeszcze jedną rzekę. Trzeba sobie zadawać pytanie, co by było gdyby?


Co z tego, że znam wszystkie daty bitw w Europie, że znam nazwiska wszystkich uczestników Kongresu Wiedeńskiego, że wiem co się stało w Rapallo. Jeżeli nie zastanawiam się nad konsekwencjami kroków innych niż te, które zostały podjęte przez ówczesnych polityków, czy królów, to moja wiedza niczym się nie różni od tej, zawartej w encyklopedii. To właśnie historia alternatywna wprowadza do historii element wartościowych przemyśleń i element nauki na przyszłość.


Wspominam o tym, ponieważ w wywiadzie nie tak dawno przytaczanym, rozmówcy w pewnym momencie wpadli w pułapkę myślenia, że dzięki drukowaniu pieniądza, była możliwość wysłania człowieka na księżyc i wymyślenie szeregu technologii. Widać zresztą, że zafrapował ich ten wniosek.


Jest to częsty argument inflacjonistów, którzy uważają, że państwo musi mieć możliwość kreowania deficytów i wspomagania się monetaryzacją długu, bo dzięki temu  możemy wysłać człowieka w kosmos i zbudować LHC w Genewie. Słowem, znaczny rozwój technologii, to również zasługa Fiat Money.


Weźmy na ten przykład lot na Księżyc. Pierwsza obserwacja to tak, że na ten Księżyc polecieli ludzie i ludzie to zorganizowali. Wydaje się to obserwacją banalną, ale należy sobie zdać sprawę, że byliśmy w stanie, my jako ludzie, wysłać tam człowieka… mówienie że to dzięki Fiat Money jest o tyle mylące, ponieważ to nie Fiat Money tam poleciało. Fiat Money natomiast jest wygodnym narzędziem do ukierunkowania wysiłku ludzi i m.in. dzięki niemu możliwe było sfinansowanie tego ogromnego przedsięwzięcia. Oczywiście w tamtych latach mieliśmy jeszcze system z Bretton Woods, gdzie oficjalnie nie było możliwe drukowanie pustych dolarów, ale pokusa i potrzeby (Księżyc, Wietnam, Zimna Wojna) były ogromne i USA się temu nie oparły… System z Bretton Woods zakończył się wtedy, kiedy Europa zażądała spłatę obligacji USA w złocie. Miała do tego prawo, jako że dolar był zdefiniowany jako jednostka wagowa złota. 35 dolarów to jedna uncja złota.


Wtedy jednak fikcja systemu wyszła na jaw, gdyż USA nie mogła dostarczyć tyle złota;  po prostu go nie miała. USA zbankrutowało, gdyż odmówiło spłaty swoich zobowiązań (zachodnie państwa sądziły, że dług był w złocie – tak jak było napisane na posiadanych kwitach obligacji). Od tego momentu dolar stał się opary na innym dolarze, a nie na złocie, a Wietnam, Księżyc i Zimna Wojna wydatnie się do tego przyczyniły. Paradoksalnie, to dziwne bankructwo przyczyniło się do możliwości powstania imperium i opodatkowania świata, o czym pisał Petrov.


Zatem czy byłaby możliwość polecenia na Księżyc, gdyby nie Fiat Money? Oczywiście tak. Państwo, podobnie jak każdy rozsądny gospodarz, powinno mieć odłożone złoto na takie przedsięwzięcia z nadwyżek budżetowych z lat poprzednich. Jeżeli takich nadwyżek nie ma to powinno podnieść opodatkowanie obywateli. Ostatecznie mogą zaciągnąć dług, jest on przecież możliwy w systemie złota… po prostu spłacą należność w złocie, a nie w pustych dolarach. Państwo po prostu finansowałoby to, na co je stać i na co zgadzają się obywatele. Dziś można obiecać wszystko za emitowany dług… tak długo jak druga strona równania akceptuje obligacje, jako zapłatę. Ciekawie zresztą, pisał o tym DOXA.


Wracając jednak do NASA… wyścig na Księżyc był faktycznie imponujący, ale pytanie się rodzi, czy potrzebny? Po co nam człowiek na Księżycu i to tak wcześnie, kiedy komputery były trochę lepsze od kalkulatorów. Dziś również można by ogłosić, że do roku 2017 człowiek wyląduje na Marsie… i pewnie przy odpowiednio wysokiej emisji długu byśmy tego dokonali. Pytanie tylko po co i czy nie za wcześnie. NASA to twór państwowy.. ogromna machina, która skupiała niewyobrażalną liczbę naukowców. Po zmniejszeniu finansowania NASA w końcu lat 70, ci wszyscy naukowcy rozlali się po całym USA. Pozakładali firmy i być może dzięki nim nastąpiła rewolucja informatyczna, która w zasadzie trwa do dziś. Kto wie, może gdyby NASA nigdy nie miała zmniejszonego finansowania, dziś finalizowała ekspedycje na Marsa, a my ciągle nie mielibyśmy Internetu.


Dziś NASA ma ciągle ogromny budżet. Ogromny w porównaniu z prywatna firmą SpaceX, która wysyła ładunek na orbitę 10 krotnie taniej i zamówień ma do końca roku 2015. Firma założona przez dziecko doliny krzemowej, założyciela Paypala. Kto wie, może taki właśnie powinien być naturalny rozwój technologii… najpierw Internet a potem wyprawa na Księżyc. No ale skoro wszystkie największe mózgi budowały wtedy rakietę Armstronga…


Polecam zresztą start Falcon’a 1 pierwszego udanego startu rakiety SpaceX


[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=To-XOPgaGsQ]


Można by powiedzieć, że na pewno SpaceX korzysta z technologii wynalezionej przez NASA. Okay, ale skoro tak, to dlaczego grupka zapaleńców potrafiła tak ją wykorzystać, żeby uczynić starty 10 razy tańsze a NASA nie… Z drugiej strony, czy NASA była potrzebna do wynalezienia nowych technologii… Historia uczy, że na pewno nie. Pokusa umieszczania satelitów telekomunikacyjnych byłaby na pewno wystarczająca, żeby powstały prywatne firmy, zajmujące się transportem na orbitę. Podstawowe prawa były znane. Einstein opracował równania do korekty czasu na satelicie względem czasu ziemskiego na długo przed lotem na księżyc (na satelicie – poruszającej się z dużą prędkością czas płynie wolniej, dlatego do odpowiedniego pozycjonowania satelity konieczne były równania Einsteina). Rakiety potrafiące wynieść się ponad atmosferę już istniały… wystarczyło połączyć kropki i wyścig technologiczny rozpocząłby się znacznie wcześniej i efektywniej… Za to mieliśmy NASA i kto się znał, to pracował właśnie tam.


Zatem czy Fiat Money było potrzebne do lotu na Księżyc? Na pewno przyspieszyło moment lądowania, ale również zakłóciło efektywny rozwój technologii. Kto wie, może pierwszy człowiek na księżycu by był w roku 1989, ale za to dziś byśmy latali tam na wakacje. Fiat Money to tylko sposób na ukierunkowanie wysiłku ludzi… podatek, który jest wygodniejszy, ponieważ mało ludzi go rozumie.

środa, 21 stycznia 2009

Chrysler


Chrysler uraczył nas transakcją, która pokazuje nowe kierunki w rozwoju nauki o finansach. Większościowy właściciel Chryslera przekazał 35 procent akcji Chryslera Fiatowi za darmo ! No może nie całkiem za darmo.




Italy's Fiat SpA, (…), struck a deal Tuesday for a 35% stake in struggling U.S. carmaker Chrysler in exchange for access to Fiat's overseas distribution network and smaller car technologies. Fiat, the maker of the Cinquecento car, will pay no cash for its stake or commit any funding in the future


Włoski Fiat, zawarł układ z Chryslerem na przekazanie mu 35 procent akcji w zamian za dostęp do sieci sprzedaży Fiat’a oraz dostępu do technologii produkcji małych samochodów. Fiat, producent Cinquecento, nie zapłaci ani centa za akcje oraz nie zasili Chryslera jakimikolwiek funduszami.



Tego jeszcze w kinie nie grali. Oczywiście chodzi tylko o dostęp do technologii produkcji małych samochodów. Sieć sprzedaży to i tak mają, a chyba im nie chodzi żeby sprzedawać Dodge, Chryslery czy Jeep’y we Włoszech. Te samochody ledwo się mieszczą na Europejskich drogach, nie mówiąc już o włoskich, gdzie pomykają same motorynki. Z resztą, kto tu kupi samochód ze spalaniem 20l/100 km?


Oddanie 35 procent akcji za szkic Fiata 500 może wydawać się dużo, ale skoro prezesi Fiata i Chryslera wiedzą, że akcje Chryslera są warte właśnie 0, to ta transakcja nie musi dziwić. W końcu Obama szykuje wielki bailout dla Detroit i Chrysler jako jedyny nie ma technologii ekonomicznych aut gotowych do produkcji. Stąd powstaje paląca potrzeba pozyskania takiej technologii… tylko co może chrysler zaoferować w zamian… Kasy nie ma, jego nowej emisji obligacji dłużnych też nikt nie kupi, nowa emisja akcji to czysta groteska. Jedyne co pozostaje to posłużyć się obecnymi akcjami większościowego właściciela jakim jest Cerberus Capital Management. Ten jednak wie, że bez technologii produkcji małych aut jego akcje są nic nie warte, a z tą technologią może będą coś warte.


Na tym układzie Fiat nic nie ryzykuje.. dostał akcje, odpowiada za długi do wartości akcji, a skoro dostał je za darmo.....


Z tym ruchem wiążą się jednak kolejne problemy, ponieważ Chrysler staje się coraz mniej amerykański. Obecny układ to:



Cerberus Capital Management (45.1%)
Fiat S.p.A. (35.0%)
Daimler AG (19.9%)

Co czyni tą firmę bardziej europejską niż amerykańską. Ciekawe czy uda się Obamie przekonać amerykańskie społeczeństwo, aby dopłaciło do europejskiej firmy :) Ten sam dylemat miała Merkel, jak miała dopłacić do amerykańskiego Opla w Niemczech.


Tak to jest, że jak raz rozpoczniemy uprawiać hazard moralny, to z reguły trzeba ciągle podbijać stawkę.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Brown – Nawarony wytacza działa






Zdaję się że funt pierwszy będzie zatopiony z dużych walut. Islandzkiej korony nie ma co liczyć, gdyż w zasadzie od trzech miesięcy, głęboko pod wodą,  ma obecnie robione sztuczne oddychanie przez MFW. 6 mld USD pożyczki... ciekawe jak wyglądają szczegóły takiej umowy... powinna być dostępna, w końcu to są pieniądze wszystkich będących w funduszu, także nas. Druga ciekawa sprawa, to jak to Islandia spłaci... przecież oni oprócz banków, to tylko ryby łowią. Ale kto tam się przejmuje dziś spłacaniem czegokolwiek... rolujmy.


Ale wracając do funta. Ciekawa sprawa z tym Gordonem... wtłoczył już w system bankowy bilion funtów, ale kredyty ani drgnęły. Tak to już jest... nie wystarczy tworzyć warunki, żeby pieniądze wydrukować... trzeba jeszcze je wydrukować, czyli musi na nowo ruszyć akcja kredytowa.


No więc dlaczego banki nie chcą pożyczać pieniędzy?? Ano boją się że im nikt nie spłaci. Zawsze jest tak że jak jest większe ryzyko niespłacenia pieniędzy, to oprocentowanie jest odpowiednie wyższe. Dlatego pożyczki u Providenta są wyżej oprocentowane od pożyczek w Noble Banku...


Zatem logiczne jest, że stopy powinny być wyższe... Jednak ta droga jest zamknięta, ponieważ jak podwyższą oprocentowanie nowych kredytów, to również  muszą podnieść tym, którzy już ten kredyt mają. A wiemy doskonale, że ludzie, którzy wcześniej zabrali kredyty na domy za 400 000 funtów, są dziś na granicy wypłacalności.



Rośnie zatem pytanie; co robić?



Skoro banki nie pożyczają, bo boją się ryzyka i nie mogą podnieść oprocentowania, bo to załatwi do reszty ich cały dotychczasowy portfel kredytowy to należy zdjąć z banków owo ryzyko.


Ten kamień filozoficzny odkrył Gordon Brown. (Link I), (Link II)





Rząd w Londynie chce zachęcić banki do pożyczania pieniędzy. Długa lista środków, które mają je do tego skłonić zawiera - jak donosi serwis BBC - m.in. propozycje ubezpieczeń strat z powodu tzw. toksycznych długów.


Banki będą mogły uzgadniać z rządem wielkość strat jakich spodziewają się z tytułu konkretnych długów i ubezpieczać się przed nimi. W zamian mają odkręcić kurek z kredytami.


Rząd ma też nowe pomysły na ratowanie pogrążonych w kłopotach banków Northern Rock i RBS. (...)


W ramach programu ma być utworzony specjalny czarny bank kontrolowany przez państwo, który przejmie toksyczne długi od banków komercyjnych i w ten sposób zwiększy ich wiarygodność. Jest to konieczne, bowiem tuż przed świętami najwięksi audytorzy ostrzegli rząd, że nie będą w stanie podpisać ksiąg banków bez tworzenia dodatkowych klauzul, a te z kolei mogą wywołać panikę.




To już są oznaki jakiegoś amoku... nie dość, że bank centralny pożycza bankom komercyjnym pieniądze na śmieszny procent, to teraz państwowy twór będzie je ubezpieczał od strat. Od dziś banki w UK mogą mieć tylko zyski... straty przejmuje „czarny bank”. Kto by nie chciał prowadzić takiego biznesu.



Jak dalej czytamy w artykule




Program pomocy obejmuje również system gwarancji dla starających się o kredyt firm i osób kupujących nieruchomości, a także system wsparcia kredytowego dla nabywających samochody, co ma uchronić od upadłości przemysł motoryzacyjny.



Czyli krótko mówiąc deweloperzy i producenci aut są wspierani przez rząd. Pytam: A co z producentami butów, guzików, chleba, czy whisky. Dlaczego oni nie są wspierani, tylko producenci aut.


Swoją drogą, czy właśnie nie taką rolę pełniło Fannie Mae i Freddie Mac, które ubezpieczały kredyty subprime i jako pierwsze poszły na dno. Tym razem w pełni państwowy „czarny bank”, którego właściwa nazwa powinna brzmieć : „Czarna dziura” już na kompletnym legalu będzie brał straty na siebie


Deflacjoniści nie spodziewali się chyba takiego stopnia ingerencji.



Przy okazji - Roczna strata Bank of Scotland zamyka się na 28 mld funtów – to więcej jak połowa całego budżetu Polski.


środa, 14 stycznia 2009

W kierunku błysku


Cytuje:




(…) Niespotykana deprecjacja marki w naturalny sposób stworzyła szybko rosnące zapotrzebowanie na dodatkową ilość waluty, któremu Reichsbank nie zawsze był w stanie sprostać. Uproszczona produkcja banknotów o dużych nominałach pozwoliła nam wprowadzić do obiegu wielkie ich ilości. Ale te ogromne sumy nie wystarczają, by zaspokoić zwiększone zapotrzebowanie na środki płatności, osiągające ostatnio absolutnie fantastyczne rozmiary w związku z niespotykanym wzrostem płac. Zarządzanie działem produkcji banknotów w Reichsbanku, który wykonuje niewiarygodnie wielką pracę, stawia przed naszym personelem ogromne wyzwania.



Słowa te wypowiedział Rudolf Havenstein, prezes banku centralnego Niemiec w sierpniu 1923. Duma pruskiego urzędnika bije z tego cytatu… mamy ogromne wyzwania, ale dzięki uproszczonej produkcji, dajemy rade. Było to w czasach kiedy robotnicy dostawali pensje dwa razy dziennie a ich żony stały ciągle pod bramą z taczkami (sic!) i odbierały te pieniądze, żeby szybko za nie coś kupić. Stan tej fazy inflacji trafnie podsumował Rothbard „Wartość pieniędzy spadnie zanim zdążę usiąść i się nad tym zastanowić. Musze natychmiast kupić cokolwiek, nieważne co, byleby nie byłby to pieniądze”. Pieniądze traciły wtedy na wartości trzykrotnie w ciągu godziny, lecz prezes banku centralnego zapewniał, ze wykonuje niewiarogodnie wielką prace. Była to trzecia i ostatnia faza hiperinflacji.


Jednak czy ten cytat nie przypomina nam czegoś podobnego z dzisiejszych czasów. To samo przecież ogłaszają bankierzy, Bernanke, Trichet i ostatnie w Polsce prezes Skrzypek. W Polsce w ogóle wytworzył się silny lobbing w tej sprawie. Obniżać rezerwy obowiązkowe, wykupywać obligacje, pożyczać długoterminowo pod zastaw hipotek – to wszystko ma robić bank centralny.


Ostatnio Jan Bielecki i Jerzy Pruski (jakieś pokrewieństwo z Haventstein’em??) wygłaszali takie recepty na kryzys. Dziś, chwalony kiedyś na stronie Janusz Jankowiak w podobnym tonie „radzi”. Toż to ręce opadają. Jak to trafnie kiedyś Peter Shiff podsumował: Wybuchła ogromna bomba atomowa; wszyscy wstali i idą w kierunku błysku. Wszyscy uważają, że problemem jest brak płynności, brak pieniędzy w systemie. Dlatego jedyne recepty jakie widzą, to wstrzykiwanie pustych pieniędzy w system bankowy. Prawo Say’a jednak broni się tutaj znakomicie. Mogę kupić tyle, za ile sam wytworzyłem. Wszelkie manipulacje z pustym pieniądzem mogą tylko przesuwać bogactwo od bardziej efektywnych do mniej efektywnych, natomiast nie tworzą w żaden sposób „nowego bogactwa”. Gdyby tak było to nie potrzebowaliśmy by pracować.. wystarczyłby bank centralny.


Ale co się okazuje… wp.pl donosi, że banki maja pieniądze na kredyty, tylko nie chcą ich udzielać.


Co za niespodzianka… jak już wcześniej tu liczyliśmy, banki przy swoich aktywach mogą wykreować 1 bilion 150 mld złotych kredytów. Skolko ugodno, starczy. Lamenty oczywiście są po to, żeby zarobić na tym bez ryzyka (gwarancje na kredyty) i przy tańszym pieniądzu pompowanym przez bank centralny w system.


Reichsbank zreflektował się, że drukowanie pieniądza nie jest rozwiązaniem wtedy, kiedy wartość banknotów zrównała się z wartością opałową, a ludzie wrócili do wymiany barterowej. Wydaje się, że i my musimy dostać taką lekcje, bo historia uczy, że niczego jeszcze nie nauczyła.


walka-z-inflacja

wtorek, 13 stycznia 2009

Dramat w Operze


Nie chodzi jednak o jakieś przedstawienie teatralne, a o Operę FIZ i jej wyniki. Opera to fundusz inwestycyjny „dla bogaczy”, taki przynajmniej był zamysł Macieja Kwiatkowskiego, założyciela tego FI. W roku 2008, słusznie przewidywali katastrofę na rynku akcji. To znaczy po fakcie wiemy, że to było słuszne… w styczniu 2008 to też bym nie dał głowy, czy będziemy pompować dalej bańkę, czy ona w końcu pęknie… taki urok giełdy i fiat money… nigdy nie wiadomo kiedy strzeli, ale jak się nie podłączysz pod rajd, to nie zarobisz nic lub ewentualnie stracisz na inflacji. Przecież nawet teraz nie wiemy czy może pompowanie kasy w USA, EU, czy zapowiadane także w Polsce, nie przyniesie w następnym roku ciąg dalszy ekspansji kredytowej i inflacyjny boom w akcjach. Czort wie, a po fakcie zawsze się znajdzie grupa która mówiła…. A nie mówiliśmy ??!! I druga która będzie siedzieć cicho. Managment Opery jednak przyjął strategie, że nastąpi katastrofa na rynku akcji i poinformował o tych klientów. Chciałoby się rzec: męsko wygłosili przepowiednie; przepowiednia się sprawdziła; pewnie zarobili miliony.


Otóż nic bardziej mylnego… mimo trafnej prognozy, OPERA plasuje się na końcu stawki wśród funduszy inwestycyjnych z jedną z największych strat rocznych. Dlaczego? Oddam głos prezesowi zarządu, Maciejowi Kwiatkowskiemu z listu do klientów:




Co do baranów, jak napisałem wyżej, zgoda, z faktami się nie dyskutuje – zachowaliśmy się w minionym roku jak kompletne barany.




Cóż. Taki sformułowania w liście prezesa zarządu funduszu inwestycyjnego do klientów, dają powody do zadumy.


Na czym jednak polegał błąd opery? Skoro przewidzieli kryzys na początku 2008 roku to nie powinni nic innego robić jak sprzedać wszystkie aktywa z giełdy i kupić za to złoto, lub ewentualnie założyć lokaty. Byli by z grubsza licząc 24 procent do przodu.


Jednak OPERA chciała być cwańsza. Jak wynika z listu, odbijała się od wszystkich walorów niczym pingpong. Wchodzili w wig i wychodzili z niego, próbując złapać lokalne dołki. Notowali duże straty w sektorze „midcapów” – w których sami przewidywali katastrofę (sic!). wchodzili w złoto wtedy kiedy było na lokalnym szczycie i wychodzili w dołku. Tracili na kursach walutowych. Słowem robili tysiące transakcji próbując zabezpieczyć się przed spadkami. Co ciekawe, traktowali złoto jako zabezpieczenie przed spadkami, ale wchodzili w nie i wychodzili „agresywnie”.


Efekt?? Jednostka uczestnictwa, zamiast być wyceniana na poziomie 248 000 pln (przy strategii – kupuje za wszystko złoto i siedzę cicho), jest na poziomie 64 788 pln (przy strategii – agresywnie bronie się przed spadkami)


No ale po to kupuje się jednostki uczestnictwa w funduszu, żeby wysoko-wykwalifikowani menadżerowie, kupowali i sprzedawali wysumobliwowane instrumenty inwestycyjne, o których przeciętny śmiertelnik nie ma pojęcia. Po to zresztą się im płaci; żeby aktywnie zarządzali funduszami. Jakby wszystko zainwestowali w złoto, lub w lokaty (jak powinni zrobić, skoro przewidzieli katastrofę), to mogło by narosnąć wśród klientów pytanie, po grzyba mi ten fundusz i po co im płacić prowizje. Dlatego czerwone krawaty muszą mieszać, kupować sprzedawać, hedgować, dywersyfikować etc. W tym przypadku, nie dosyć, że od tego mieszania, herbata nie stała się słodsza, to jeszcze 2/3 jej wylali.


Na koniec jednak słowo uznania za odwagę cywilną do napisaniu takiego listu. Czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Bufony, barany, osobiste wyznania, że prezes niczego bardziej nie żałuje niż założenia OPERY cztery lata temu. O utracie przyjaciół, zdobyciu wrogów, osobistych żalach; o wszystkim tym możemy przeczytać w tym liście.



HT Rafał Hubert

piątek, 9 stycznia 2009

Najpopularniejsze myśli w 2008 roku

Dziś krótkie podsumowanie myśli niedokończonych w postaci rankingu wpisów z całego roku. Pierwsza piętnastka najpopularniejszych wpisów licząc liczbę odsłon:

1. Jak się drukuje pieniądze









Wpis zdecydowanie najpopularniejszy. Co prawda był wykopany, ale o wiele więcej miał wejść z różnych forów czy innych blogów. Do dziś zresztą, mimo nowych wpisów ciągle pozostaje na pierwszym miejscu odwiedzin lub gdzieś blisko czołówki.


Geneza powstania była prosta. Chciałem w końcu uciąć te ciągłe pytania na różnych forach: Jak to możliwe, że się drukuje pieniądze... skąd bank centralny ma pieniądze? Co to znaczy że wpompował, wstrzyknął etc. Wiedziałem, że wytłumaczenie pojedynczym wpisem na forum jest nierealne. Ludzie o tym książki piszą, ale miałem ambicje przedstawić mechanizm druku w formie jednego wpisu. Tydzień myślałem jak przeprowadzić krótki, acz wyczerpujący przewód myślowy. W końcu napisałem i jak się okazuje, ciągle się przydaje.


2. „Świat krytykuje USA: Ratujcie rynek!.. Ja się pytam: Jaki rynek?”





Niespodziewanie dla mnie, wpis został wykopany. Uwagę wykopowiczów zwrócił fakt, że USA nie płaci za swój import. To znaczy płaci, ale w ostatecznym rozrachunku jak spojrzeć na przepływy kapitałowe, to płaci obligacjami czy to rządowymi, korporacyjnymi, czy sektora finansowego. Można podnieść argument, że to właśnie forma zapłaty, ale moim zdaniem to rozumowanie jest błędne. Myślę, że jest to efekt postrzegania obligacji jako inwestycji... Mówi się, że „kupujemy obligacje”, tymczasem my niczego nie kupujemy... pożyczamy te pieniądze, a obligacja, to tylko kwitek zaświadczający, że pożyczyliśmy komuś pieniądze. W tym kontekście krzyki świata o ratowanie rynku, to prośba, żeby system ciągłego finansowania konsumpcji w USA przez zagranice trwał w nieskończoność.


3. Peakoil – ratunek nadchodzi





Wpis, który jako pierwszy był wykopany. Przedstawiony hipotetyczny scenariusz bankructwa USA i wpływu tegoż, na import ropy. USA jako największy konsument i importer ropy w wydatny sposób przyczyniłby się do uwolnienia światowych mocy wydobywczych na potrzeby reszty świata. Oczywiście konsekwencją byłby spadek ceny i przesunięcie problemów geologicznego peakoil o lata w przód.  Zawarłem też dwie prezentacje z deklaracji bankructwa przez gubernatorów stanów Kalifornii i Nowego Jorku. Wpis został kompletnie nie zrozumiany przez niektórych wykopowiczów. Nazwano go „wręcz idiotycznym” a mnie, jako kogoś kto nie zna podstaw ekonomii.. na początku trochę się broniłem, ale potem dałem sobie spokój. Nie warto się kopać z wykopowiczami ;)


4. Murray Rothbard „Co rząd zrobił z naszym pieniądzem”





Pierwszy wpis z czołówki, który nie został wykopany. Popularność tego wpisu to konsekwencja linkowania go we wpisie „Jak się drukuje pieniądze”. Na początku historyczny już wręcz wykład Peter’a Shiffa dla bankierów z USA. Jak krowie na rowie im tłumaczył, że jak sprzedadzą dziś domy, to wygrają BIG, a było to w roku 2006. Śmiali się z niego, ale dziś to Shiff się śmieje. Następnie prezentacja książki, która każdy winien przeczytać.


5. Subprime na schemacie




Prosty wpis, na prosty temat, ale mało wówczas rozumiany. Co to jest Structured Investment Vehicle i dlaczego każdy ma z nim problem? Wpis również dość często polecany na forach.


6. Inflacja versus Deflacja





Nie tak dawna luźna dywagacja, kto wygra. Deflacja czy inflacja. Jak zawsze wynik nigdy nie jest oczywisty, lecz pokusiłem się o obstawienie sił inflacji. Deflacja wynikałaby z naturalnej chęci rynku do upłynnienia szaleństwa wykładniczej bańki kredytowej, ale my nie mamy normalnego rynku. Mamy rynek sterowany, a już tym bardziej sterowaną politykę pieniężną, która odpowiada za to, czy mamy inflacje czy deflacje. Wpis zawdzięcza popularność, dzięki ożywianej dyskusji w komentarzach.


7. O co chodzi z Lehman Brothers




Pierwszy wpis relacjonujący prawie że na żywo kryzys finansowy USA. Jak się okazuje warto spojrzeć w bilans, pod spódnice i zobaczyć co tam jest. Okazało się, że Lehman miał co innego niż deklarował. Obrazek z zebrania w wieżowcu Lehmana: bezcenny :) !!!


8. W życiu trzeba do czegoś dojść





AIG i perspektyw na przyszłość. Kiedyś pewien polski chodziarz reklamował tą firmę, jako bezpiecznik na przyszłość. Jednak sam bezpiecznik zestarzał się szybciej nić przyszli emeryci. Firma, która ciągle potrzebuje nowych pożyczek od rządu, bo nikt jej nie chce pożyczać. Aktualnie wyprzedaje majątek na całym świecie. Ciągle nie wiadomo co z nią będzie, być może zdmuchnie ją wynik za I kwartał 2009. Czekamy zatem na II turę, która wydaje się rozstrzygnąć w maju/czerwcu 2009


9. Prawo własności a F&F




Dywagacje o prawie własności i jego zakłóceniu przez system fiat money. Prosty i spontaniczny wpis, zawdzięcza popularność linkowaniu przez wpis „Jak się drukuje pieniądze”


10. Ekonomia Imperiów


Przedruk artykułu Petrova. Znany, stary artykuł, ale warto go znać.


11. Dość naprawdę, dość ogłupiania



Jeden z pierwszych wpisów, stanowiący mały manifest. Tytuł zaczerpnięty z utworu Kazika doskonale nadawał się do zatytułowania wpisu. Warto do niego wrócić, gdy mamy dość sieczki medialnej i wykrzyczeć go przez otwarte okno.


12. Amerykański Kolosy


Pierwszy wpis z kategorii: Bankructwo General Motors LIVE !  Przestroga, że na dobrym postrzeganiu możemy krótkoterminowo wypaść dobrze, jednak w długim terminie zawsze musimy prezentować wymierną wartość. We wpisie krótko został scharakteryzowany bilans... na czym polega i czym się różnią pasywa od aktywów. Często się przydaje do przedstawienia laikowi, że to nie jest czarna magia.


13. Opcja Zagłady







Bardzo świeży wpis wyjaśniający istotę opcji walutowej; cytowany na forach. Bardzo aktualny! Doniesienia z wczoraj wykazują, że straty są rzędu 7,5 mld złotych, a nie jak pierwotnie twierdzono 500 mln. Głupota i jeszcze raz głupota dyrektorów finansowych rozmaitych przedsiębiorstw, którzy zabawili się w hazardzistów. W tym przypadku banki są Bogu ducha winne. Jak ktoś chciał, to pośredniczyli. Nie możemy karać sprzedawcę noży, że użytkownik chwycił nie za tą stronę co trzeba.


14. Jasno trzeba mówić i przy każdej możliwej sposobności




Podsumowanie po dość dłuższej przerwie. Przygnieciony obowiązkami służbowymi, chciałem jakoś wrócić do pisania. Nie mogłem jednak nic sklecić w jeden jednolity wpis, a kołatały się tylko wolne myśli. Zatem napisałem co myślałem. Pozytywny feedback mail’owy otrzymałem za podsumowanie filozofii długiego okresu Keynesa w jednym zdaniu.


15. Krugman, Friedman




Całkowicie spontaniczny wpis. Krugman, nasz szacowny noblista, przemówił. Recepty Krugmana to druk pieniądza plus wydatki publiczne sfinansowane właśnie tym drukiem. Krugman polemizował z nieżyjącym już Friedmanem, którego uważał za wolnorynkowa, mimo że sam Friedmann nie protestował przeciw państwowemu pieniądzu. Być może za ostro potraktowałem Friedmanna, ale czasami tak trzeba, żeby zwrócić uwagę, że ekonomia nie jest podzielona tylko na monetarystów i keynesitów.




I to tyle z podsumowania pierwszej piętnastki w roku 2008. Wrzucę to jeszcze na oddzielną stronę, żeby każdy nowy czytelnik mógł się szybko rozeznać o czym jest ten blog. Ubolewam lekko nad brakiem zainteresowania wpisami o ropie. Jak na początku zacząłem ten temat podejmować, to pies z kulawą nogą tu przychodził. Widać ropa czeka na swój oddzielny kryzys i wtedy będziemy temat odświeżać.

czwartek, 8 stycznia 2009

Porno bailout


Myślałem sobie, jaka kolejna branża zgłosi się po bailout. Starbucks, na kupno nowych ekspresów? Huty, bo ceny stali poszły w dół? Okazuje się, że branża porno przeżywa nie lada kłopoty i wymaga interwencji w postaci natychmiastowej dotacji/pożyczki (co szybciej) w wysokości 5 mld $.


Jak to Larry Flint mówi:




Kongres wydaje się być chętny do wspierania naszych najważniejszych narodowych biznesów, dlatego uważamy, że zasługujemy na takie samo traktowanie




Informacja wydaje się nie warta wspomnienia, lecz należy podkreślić, jakie są konsekwencje robienia wyjątków. Zaczęło się od Bear Sterns’a z cichą pożyczką na przejęcie. Potem już poszło w górki. Fannie Mae Freddie Mac, AIG, mnóstwo pożyczek na przejęcia WaMu, Wachovia etc i w końcu TARP czyli rozdawanie pieniędzy na lewo i prawo w całym sektorze finansowym. Potem obudziła się motoryzacja, że też chce… Dostała.


Teraz to już każdy może chcieć. Nawet Flint na ratowanie Hustlera. Ja radze, żeby nie dawać mu pożyczek, a skupować jego czasopisma i deponować w skarbcu. Mało jest różnic pomiędzy Hustlerem a SIV.


Ciekawe czy dostanie… Obama już zapowiedział ze chce rozdać 1 000 000 000 000 dolarów. Prośba Hustler’a to błąd zaokrąglenia z tej kwoty :)



HT Financial Ninja. (Moim zdaniem rysunek obrazujący ten bailout pokazany na jego blogu, nie za bardzo pasuje tutaj)





wtorek, 6 stycznia 2009

Skąd wziąć pieniądze?



Nudy takie, że aż chciałem zamknąć ten cały kram. Wyratowała mnie jednak gazeta zostawiona przez pewnego jegomościa w okolicznej szybko-jadłodajni.


Polska filia The Wall Street Journal prezentuje nam wspólny artykuł Jana Krzysztofa Bieleckiego i Jerzego Pruskiego, prezesów dwóch największych Banków Pekao i PKO BP pod tytułem „skąd wziąć pieniądze”. Artykuł to istna nowomowa




Przyrost akcji kredytowej był dotychczas bardzo ważnym źródłem popytu wewnętrznego. Umożliwiał realizację przedsięwzięć inwestycyjnych, modernizację infrastruktury produkcyjnej i usługowej, współfinansowanie projektów unijnych oraz pozwalał zaspokajać aspiracje gospodarstw domowych, także te dotyczące mieszkalnictwa.



Klasyczne robienie wody z mózgu, ze to banki i akcja kredytowa umożliwiły budowy dróg i zaspokojenie aspiracji mieszkaniowych




W 2008 r. występowały sprzyjające warunki dla wzrostu depozytów bankowych: wysoka dynamika wynagrodzeń, wzrost liczby pracujących oraz przede wszystkim znaczący przepływ środków wycofywanych z funduszy inwestycyjnych w związku z załamaniem notowań akcji na giełdzie. Przepływ środków z funduszy inwestycyjnych na depozyty bankowe można szacować na blisko 31 mld zł.



Tu jest znowu bzdura, do której zrozumienia przydatny jest wpis o ołówkach…. Jak ludzie rozwiązywali lokaty i kupowali za te pieniądze akcje, to gdzie się dalej podziewały te pieniądze? Sprzedawca tych akcji albo założył lokatę albo kupił jakieś towary i sprzedawca tych towarów założył lokatę. Obojętnie co się z nimi stanie, to te pieniądze będą w banku. Pieniądze były, są i będą w bankach. Można się tylko spierać czy więcej depozytów bankowych mają firmy, osoby fizyczne czy instytucje finansowe.


Choć artykuł składa się z samych takich kwiatków to nie będziemy się nad nimi skupiać. Szkoda nafty. Przejdźmy lepiej do „recept” ze streszczenia tego artykułu.


Najpierw przedstawmy problem:




Polskim bankom może zabraknąć w tym roku pieniędzy na kredyty.



Hmm… jak czegoś braknie to z reguły cena powinna iść w górę. Jak kredyt byłby droższy to i chętnych by było mniej, ale pieniędzy by nie zabrakło. Wyobraźmy sobie takie zdanie „w tym roku może zabraknąć mercedesów na sprzedaż!!!”. Dziwnie brzmi; nieprawdaż? Oczywiście wiemy, że w systemie Fiat money nie możemy doprowadzić do nadmiernego wzrostu oprocentowania kredytu bo może doprowadzić do gwałtownej kontrakcji kredytu i anihilacji systemu. Pieniądze to nie mercedesy.. ich ilość uzależniona jest od szybkości rozrostu kredytów w gospodarce.


Dalej jest ciekawie i zakłamanie


(…)gdyby przedsiębiorstwa chciały by pożyczyć tyle samo co rok wcześniej, czyli 50 mld złotych, to wiele z nich odejdzie z kwitkiem (…). Bowiem nasze banki będą mieć tylko 40 mld złotych. Mogłoby to oznaczać, że gdyby dać wszystkim firmom kredyty, to żadne polski obywatel nie dostałby kredytu na mieszkanie, auto czy pralke


Oczywiście jest to bzdura. Jak dostane miliard złotych z banku na zakup wieżowca to opłacę tym miliardem sprzedawcę. Sprzedawca o ile nie kupi sobie za to kawałka autostrady to wpłaci do banku i w banku się zwiększą depozyty o miliard, a to oznacza, że może udzielić znowu kredytu na 965 mln złotych. Z tych 40 mld wolnych środków które są w bankach, system bankowy może udzielić kredytów na 1 bilon 143 mld złotych (=40/0,035), także spokojnie.. mamy pewną rezerwę. Troska o przeciętnego obywatela jest ujmująca.




I recepty


Według prezesów ten ostrzegawczy scenariusz dla całej gospodarki może się nie spełnić tylko pod jednym warunkiem – jeśli uda się szybko zwiększyć podaż pieniądza.


Voila… to co doprowadziło do choroby ma być teraz lekarstwem. Kaca leczyć klinem. Prezesi odpowiadają jasno… skąd wziąć pieniądze??? Wydrukować.


Dalej lecą już technikalia. A idą prawie po kolei, jak z wpisu „jak się drukuje pieniądze


Prezesi dwóch największych polskich banków proponują więc, by NBP zgodził się obniżyć rezerwę obowiązkową z 3,5 procent do 2 procent. (…) pozwoliło by to bankom wydać dodatkowe 6 mld złotych


A z 6 mld złotych można zrobić dodatkowe 300 mld kredytów – druk pieniądza - metoda I


Kolejne 8 mld (czyli dodatkowe 400 mld akcji kredytowej – przyp. Adam Duda) banki mogły by dostać od NBP, gdyby ten wcześniej wykupił od nich obligacje.


Czyli nic innego jak metoda druku pieniądza nr III ze wspomnianego wpisu.


Prezesi PKO BP i Pekao ponadto wskazują, że NBP wzorem EBC i FED mógłby bankom komercyjnym przyznawać długookresowe pożyczki pod zastaw udzielonych przez nie kredytów


Metoda nr II w kombinacji z metodą nr IV druku pieniądza.


Gdyby udało się wprowadzić w życie te propozycje, gospodarka polska nie ucierpiałaby z powodu zmniejszonej akcji kredytowej.


Alleluja! Im więcej kredytów, tym lepsza gospodarka. Gdyby NBP zakupił szwadron helikopterów do zrzutu pieniędzy z nieba w paczuszkach z napisem „kredyt - zwróć do banku, kiedy będziesz mógł” to już bym sie w ogóle nie martwił o polską gospodarkę.


A już tak na poważnie to kiedyś ludzie byli mądrzejsi i nazywano to po imieniu. Kradzież i oszustwo. Przyprawiano diabelskie rogi i rozpędzano na cztery wiatry, każąc przed sądem co poniektórych:



800px-1832bank1


niedziela, 4 stycznia 2009

Vaclav Klaus




Tak jak kiedyś społeczność Internetu odkrywała Rona Paula i jego przesłanie zza oceanu, tak dziś na nową ikonę wyrasta Vaclav Klaus. Klaus jest prezydentem Republiki Czeskiej i jest znany z tego, że sceptycznie odnosi się do idei integracji europejskiej pod egidą Brukseli. Integracje mogą być różne.. możemy się integrować podpisując traktaty o swobodzie przepływu kapitału, ludzi, znosić posterunki graniczne. Nie jest to zresztą jakieś novum, w średniowieczu - nie licząc pańszczyźnianych chłopów - takie swobody istniały. Możemy również integrować się ustalając wspólną walutę, wspólny bank centralny, wspólną politykę rolną i gospodarczą, zakładając ministerstwa gospodarki i policji europejskiej. Jest oczywiste, że ta druga integracja doprowadza do powstania nowego państwa. Nie będę wchodził tutaj w rozważania czy to w ogóle jest możliwe. Chce natomiast przybliżyć rozmowę, jaką przeprowadzili przewodniczący klubów Parlamentu Europejskiego z Vaclavem Klausem. Po rozmowie koniecznie trzeba oglądnąć film prezentujący wystąpienie Nigel’a Farage, który notabene staje się również ulubieńcem Internetu. Warto wysłuchać chociaż do 4 minuty, gdzie Schulz wyjaśnia, że nie wiedział, że rozmowa z Klausem była rejestrowana. Nie wątpię, że gdyby wiedział, to mówił by zupełnie inaczej. Klaus jednak miał juz dosyć oczerniania go i podawania przekręconych informacji o jego wypowiedziach przez oficjeli PE i sam wrzucił rozmowę w Internet. Zapis rozmowy poniżej, później film z wystąpienia Farag’e na temat potraktowania Klaus'a. Na końcu wywiad angielskiego dziennikarza z Klaus'em na temat globalnego ocieplenia.

Te materiały są zapewne dobrze znane internautom, jednak sądzę, że są warte dalszego rozpropagowania.

Rozmowa pochodzi w portalu fronda.pl (zamieszczam tu, bo w linki mało kto klika).  Filmy od Dymarkowa (dodatkowy plus za muzykę :))

Vaclav Klaus:

Bardzo się cieszę, że mogę Was dzisiaj przywitać na Zamku Praskim. Szczególnie mnie cieszy możliwość dyskusji dlatego, że wiem jak moje poglądy i postawy są w mediach często demonizowane i przedstawiane w sposób karykaturalny. Jest to szansa byśmy mogli bezpośrednio i bez zakłóceń przedyskutować swoje postawy. Jestem tym, który zawsze mówił, że dla członkostwa Republiki Czeskiej w Unii Europejskiej nie ma alternatywy. To ja byłem tym, który w 1996 roku złożył do premiera Dinima wniosek Czech o przystąpienie do UE. To ja podpisałem Traktat Akcesyjny. Stoimy na progu czeskiego przewodnictwa w UE. Jestem przekonany, że z tym sobie bez problemów poradzimy. Rząd i inne organy władzy Republiki Czeskiej są na to przewodnictwo odpowiednio przygotowane.

Hans-Gert Pöttering:

Dziękujemy za przyjęcie. Jestem w Parlamencie Europejskim od 1979 roku, całe swoje życie jestem „na usługach Europy". To, że Czechy są obecnie państwem członkowskim UE, a wkrótce będą przewodniczyć Unii Europejskiej to cud, o którym przed trzydziestu laty nam się nawet nie śniło. Chciałbym przeprosić w imieniu kolegi Josepha Daula, który jest na wcześniej zaplanowanej wizycie w Finlandii, ale rozumiem, że osobiście spotkaliście się tutaj na Zamku Praskim kilka tygodni temu. Jest tradycją, że każdy z członków Konferencji PE będzie miał podczas przyjęcia krótkie słowo i możliwość zadania pytań. Proszę najpierw kolegę Schulza.

Martin Schulz:

W imieniu socjaldemokratów chciałbym powiedzieć, że jesteśmy gotowi wesprzeć czeską prezydencję, która nie będzie łatwa. Będzie ona miała wpływ na nadchodzącą kampanię wyborczą do PE oraz długo dyskutowane problemy, których w UE nie można rozwiązać. Chodzi o pakiet klimatyczny, mimo że Francja ma ambicję wynegocjowania tej kwestii jeszcze przed końcem roku. Potem Traktat Lizboński, co do którego jest duża różnica zdań między Czechami a stanowiskiem PE. Europejscy socjaliści będą walczyć o to, aby był ratyfikowany. Traktat Lizboński jest konieczny, nieunikniony, absolutnie niezbędny. Wiem, że w tym względzie ma Pan poniekąd kontrowersyjne poglądy, panie Prezydencie.

Vaclav Klaus:

(żartobliwie) Przecież mnie znacie, ja nie jestem kontrowersyjny.

Martin Schulz:

(także żartobliwie) Ja jestem obecnie w PE znany z tego, że nie jestem kontrowersyjny, więc będziemy się rozumieli.

Graham Watson:

Panie Prezydencie, my wszyscy znamy niemiecki, angielski, francuski, hiszpański i włoski. Różnorodność językowa jest w Unii Europejskiej wielką wartością. Życzymy Waszej prezydencji sukcesu. Będzie w niej dominować konieczność poradzenia sobie z kryzysem finansowym i ekonomicznym. Ważne jest, aby kontynuować agendę lizbońską. Historia pokazała, że znalezienie rozwiązania umożliwia europejska solidarność, która pozwoliła nam zatrzymać wejście Rosji do Gruzji, która pozwoliła na znalezienie rozwiązania kryzysu finansowego. Większość dzisiejszych problemów ma charakter ponadnarodowy i ich rozwiązanie można znaleźć na poziomie ponadnarodowym. Możemy mieć odmienne poglądy ws. architektury „europejskiego domu", ale ważne jest, aby ten dom był zbudowany.

Daniel Cohn-Bendit:

Przyniosłem Panu flagę, którą tu najwyraźniej wszędzie macie na Zamku Praskim. To jest flaga Unii Europejskiej, tak ją postawię tutaj przed Panem. To będzie trudne przewodniczenie. Czechy będą miały do czynienia z projektem dyrektywy ws. prawa pracy i pakietem klimatycznym. Pakiet klimatyczny UE reprezentuje mniejszą cząstkę, niż byśmy sobie życzyli. To konieczne, aby tego minimum dotrzymać. Jestem przekonany, że zmiany klimatyczne stanowią nie tylko zagrożenie, ale i niebezpieczeństwo dla dalszego rozwoju planety. Opieram się na poglądzie naukowym i zgodzie większości w PE. Wiem, że się Pan ze mną nie zgodzi. Może Pan wierzyć, w co chce, ja jestem przekonany, że globalne ocieplenie jest rzeczywistością, nie jest to kwestia mojej wiary. Traktat Lizboński: Pana pogląd na to mnie nie interesuje, chcę wiedzieć, co pan zrobi, aby zatwierdził go czeski sejm i senat. Będzie Pan respektował demokratyczną wolę przedstawicieli narodu? Będzie Pan musiał to podpisać.

Co więcej, chcę, aby Pan mi wyjaśnił, jaki jest poziom Pana przyjaźni w panem Declan Ganley'em z Irlandii. Jak może Pan się spotykać z człowiekiem, co do którego nie jest jasne, kto go opłaca? Będąc na swoim stanowisku, nie może się Pan z nim spotykać. To jest człowiek, którego majątek pochodzi z wątpliwych źródeł i chce je teraz wykorzystać na finansowanie swojej kampanii wyborczej do PE.

Vaclav Klaus:

Muszę powiedzieć, że tym tonem nikt jeszcze ze mną tutaj nie mówił przez 6 lat mojej prezydentury.  Nie jest Pan tutaj na paryskich barykadach. Sądziłem, że taki styl komunikacji wobec nas skończył się 19 lat temu (razem z upadkiem komunizmu - przyp. Fronda.pl). Widzę, że się myliłem. Ja bym sobie nie pozwolił pytać Pana, z czego jest finansowana działalność Zielonych. Jeśli zależy Panu na racjonalnej dyskusji przez te pół godziny, które mamy na negocjacje, proszę Panie Przewodniczący oddać słowo dalszym osobom.

Hans-Gert Pötering:

Nie, my mamy dosyć czasu. Mój kolega będzie kontynuował, ponieważ każdy z członków będzie pytał Pana o co tylko chce. (Do Cohn-Bendita) Proszę kontynuować.

Vaclav Klaus:

To niewiarygodne, czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem.

Daniel Cohn-Bendit:

Pan mnie jeszcze tutaj nie gościł. Z prezydentem Havlem rozumieliśmy się zawsze bardzo dobrze. A co mi Pan powie o swoim stanowisku w sprawie prawa antydyskryminacyjnego? Co do naszych finansów jeszcze będę Pana instruował.

Brian Crowley:

Ja jestem z Irlandii i jestem członkiem tamtejszej partii rządzącej. Mój ojciec walczył całe życie o niepodległość przeciw brytyjskiej dominacji. Wielu moich krewnych straciło z tego powodu życie. Mogę sobie zatem pozwolić, żeby powiedzieć, że Irlandczycy chcą Traktatu Lizbońskiego. Przez fakt, że po przyjeździe do Irlandii spotkał się Pan z Ganley'em, dopuścił się Pan obrazy irlandzkiego narodu. Ten człowiek nie wykazał, z czego finansował swoją kampanię. Spotkać się z kimś, kto nie posiada mandatu z wyboru jest niebywałą zniewagą narodu irlandzkiego. Chcę Pana po prostu poinformować, jak to odczuwają Irlandczycy.

Życzę Panu, aby był Pan w stanie wykonać program Waszego przewodnictwa. Aby udało się Wam osiągnąć to, czego życzy Pan obywatelom europejskim.

Francis Wurz:

Francuski prezydent powiedział, że tarcza antyrakietowa nie jest dobra dla Europy. Chciałbym zapytać Pana o Pańskie stanowisko w tej sprawie, Panie Prezydencie.

Hanne Dahl:

Panie Prezydencie, dziękuję. Ja nie dam Panu żadnej flagi, ponieważ w moim kraju uważa się za słuszne dawać razem z własną flagą także flagę gospodarza, to w złym tonie darować jedną flagę. Pan Pöttering pewnie Panu powie, że w wielu kwestiach ja nie dokonuję przeglądu Konferencji przewodniczących PE, ale bardzo się cieszę, że się z Panem spotykam osobiście. Nie zgadzamy się z polityką klimatyczną, ani z koncepcją gospodarki rynkowej w Unii Europejskiej.

Jak już Pan powiedział, istnieje potrzeba, aby nie był Pan demonizowany w Europie, a to, co dziś od pana usłyszałem, mnie zadowala. Nie jest Pan demonem, ale odważnym prezydentem, który broni swoich poglądów. Zgadzam się z Panem, że debatę należy w Europie kontynuować. Jest koniecznością, żeby zapewnić wysoką frekwencję wyborczą w nadchodzących wyborach do PE. Jest koniecznością, aby w Unii Europejskiej była możliwość sprzeciwu. Jest możliwość sprzeciwu wobec jakiejś dyrektywy, ale nie można sprzeciwić się traktatom. Jestem dumna z tego, że nie przyjęliście wszystkiego, co przychodzi z Brukseli.
Irena Belohorská:

Ja będę mówić po angielsku, chociaż wiem, że pan prezydent zrozumiałby mnie, gdybym mówiła po słowacku. Traktat z Nicei jest traktatem dla 15 krajów, ale Unia się rozszerzyła. Traktat Lizboński jest traktatem dla 27 krajów i dlatego jestem niezadowolona z tego, że najwyższy przedstawiciel jednego z nowych krajów członkowskich występuje przeciw temu właśnie traktatowi, nad którym wspólnie pracowaliśmy.



Vaclav Klaus:

Dziękuję za to nowe doświadczenie, które zyskałem spotkając się tu z Państwem. Nie przypuszczałem, że coś takiego jest możliwe i w ciągu ostatnich 19 lat nic podobnego nie przeżyłem. Myślałem, że to należy już do przeszłości, że żyjemy w demokracji, ale w UE doprawdy działa post-demokracja. Mówili Państwo o wartościach europejskich. Wartością europejską jest przede wszystkim wolność i demokracja, zwłaszcza poszanowanie dla obywateli państw członkowskich UE. To jest dziś w UE szczególnie istotne. Trzeba tego bronić i starać się o to.

Przede wszystkim chciałbym podkreślić to, co myśli większość obywateli Republiki Czeskiej, że dla nas, dla członkostwa w UE nie ma alternatywy. To ja składałem wniosek o nasze przystąpienie do UE w 1996 roku,  a w 2003 roku podpisałem  Traktat Akcesyjny.

Porozumienie w ramach Unii ma jednak mnóstwo alternatyw. Uznawać jedno z nich za święte, nienaruszalne, w sprawie którego nie wolno zadawać pytań, krytykować go, stoi w sprzeczności z samą istotą Europy.

Jeśli chodzi o Traktat Lizboński, chciałbym przypomnieć, że nie jest on jeszcze ratyfikowany nawet w Niemczech. Traktat konstytucyjny, za który uważany jest Lizboński, w referendum odrzucony został wolą dwóch innych krajów. Jeżeli pan Crowley mówi o zniewadze irlandzkich wyborców, to muszę z kolei przypomnieć, że największą zniewagą wobec irlandzkiego elektoratu jest nierespektowanie tego, co zostało przegłosowane w czerwcowym referendum ws. Traktatu Lizbońskiego. Ja spotkałem się w Irlandii z kimś, za kim stoi zdanie większości w kraju, a Pan, panie Crowley, jest rzecznikiem poglądów, które w Irlandii są mniejszościowe. To jest namacalny wynik referendum.

Brian Crowley:

Pan nie będzie mi mówił, jakie poglądy mają Irlandczycy. Jako Irlandczyk wiem to najlepiej.

Vaclav Klaus:

Ja nie spekuluję o poglądach Irlandczyków. Ja tylko stwierdzam, jakie są wymierne dane o ich stanowisku, wynikające z referendum.

Odnośnie Traktatu Lizbońskiego - u nas nie jest on ratyfikowany dlatego, że o nim nie zdecydował nasz parlament. O to nie należy winić prezydenta. Poczekajmy na decyzje obu izb parlamentu, to jest aktualna faza procesu ratyfikacyjnego, w którym prezydent republiki nie odgrywa żadnej roli. Na dzień dzisiejszy nie mogę podpisać traktatu, bo nie leży na moim stole.  Najpierw musi o tym zdecydować parlament. Dopiero wtedy ja będę się tą sprawą zajmował. Jeśli chodzi o pakiet klimatyczny, czeski rząd będzie się w tej sprawie kierował zasadą racjonalności.

Prawo antydyskryminacyjne - jestem przekonany, że to jest radykalnie złe prawo, ale ja na jego przyjęcie, nawet gdybym chciał, nie mam wpływu. Jest w parlamencie i tam nie ma większości potrzebnej do jego przyjęcia.
Pan Watson wspomniał o agendzie lizbońskiej - to już rzecz prawie zapomniana. I słusznie zapomniana.

Kryzys finansowy - jestem przekonany, że w sprawie kryzysu finansowego czeski rząd będzie po stronie zwolenników racjonalnych kroków. Nie byłoby mądrym krokiem, żeby pod pretekstem walki z kryzysem, likwidować wolny rynek. Myślę, że Republika Czeska jest w tym wypadku w korzystnej sytuacji. Doświadczyła kryzysu finansowego i bankowego w latach 1997-98. Banki od tego czasu zachowywały się bardzo odpowiedzialnie i nie są dzisiaj tak mocno narażone na ryzyko. Teraz okazuje się to być zaletą.

Odnośnie radaru -  w tym wypadku Czechy mają swobodę decyzji i same wybiorą, co jest dla nich odpowiednie. Dla wielu ludzi u nas i dla mnie także, to jest kwestia promocji więzi transatlantyckich. Mam nadzieję, że w dającej się przewidzieć przyszłości ratyfikujemy odpowiednią umowę.
Hans-Gert Pöttering:

Jeszcze przed moją ostatnią wypowiedzią oddam słowo koledze Schulzowi.

Martin Schulz:

Unia Europejska jest unią suwerennych państw, a nie federacją. Z tego, co Pan mówił rozumiem, że irlandzkie „nie" dla Traktatu, trzeba respektować. Co jednak z szacunkiem wobec głosów wyborców w Hiszpanii, w Luksemburgu, którzy znaczną większością głosów powiedzieli Traktatowi Lizbońskiemu „tak"?

Vaclav Klaus:

W UE jeszcze obowiązuje zasada jednomyślności, więc trzeba ją respektować. Unia może funkcjonować tylko wtedy, o ile respektowane są jej własne reguły i zasady. Należy wrócić do deklaracji z Laeken i renegocjować Traktat Lizboński. Istnieje potrzeba decentralizacji, rozmów o tym, jak przywrócić władzę na poziomie państw członkowskich, bliżej ich obywateli, jak przejść od poziomu superpaństwa do poziomu międzyrządowego.

Hans-Gert Pöttering:

Jeszcze zanim powiem ostatnie słowo chciałbym powiedzieć, że Konferencja Przewodniczących PE dyskutowała o terminie Pana wystąpienia w PE i proponuje Panu 19 lutego. W kwietniu postaramy się o wystąpienie prezydenta a USA, a parlament ma ostatnie posiedzenie 7 maja.

Wreszcie chciałbym coś powiedzieć  i  opuścić ten pokój na dobre. To, żeby Pan nas porównywał do Związku Sowieckiego, jest więcej niż niedopuszczalne. Każdy z nas ma swoje głębokie zakorzenienie w swoim kraju i w naszych okręgach wyborczych. Chodzi nam o wolność i demokrację, o pojednanie w Europie. My popieramy czeskie przewodnictwo, mamy dobrą wolę i nie jesteśmy naiwni.

Vaclav Klaus:

Ja nie porównywałem Was ze Związkiem Sowieckim, słowo Związek Sowiecki nie wypowiedziałem. Powiedziałem natomiast, że takiej atmosfery i stylu negocjacji, jak dzisiejszy, nie doświadczyłem doprawdy przez minionych 19 lat w Republice Czeskiej.

Dziękuję Panom za możliwość spotkania z Wami, jako posłami PE. Jest to doświadczenie odmienne od tych, które mam ze spotkań z prezydentami i premierami krajów członkowskich UE.

Odźwięk tego wypłynął przy podsumowaniu kadencji Sarkozy'ego

[youtube:http://pl.youtube.com/watch?v=BUqyc-Q2uvw]

A poniżej wspomniany wywiad i globalnym ociepleniu

[youtube:http://pl.youtube.com/watch?v=gxXEdPpF27U]

Co do samego wpływu człowieka na Globalne Ocieplenie to niestety nie mogę się merytorycznie wypowiedzieć. Obawiam się, że wgryzanie się w temat, żeby zająć jakieś stanowisko zajęło mi by za dużo czasu. Nie ulegał bym jednak presji, że skoro większość naukowców mówi, że GO powoduje człowiek, to że jest to z miejsca prawda, a Klaus i mniejszość nie wie co mówi. Pamiętajmy, że kiedyś większość naukowców udowadniała, że słońce krąży wokół Ziemi i Kopernik z Kepler'em byli ignorowani. Do czasu Harveya, nikt nie wierzył że krew krąży w żyłach i establishment naukowców wyśmiewał jego badania. Darwin z koncepcją, że pochodzimy od małpy również nie znalazł zrozumienia u innych naukowców. Większość nie zawsze ma racje.


Gore miał swoja "niewygodną prawdę", ale istnieją tez inni naukowcy, którzy mówią "niewygodna prawdę" dla samego Gore'a


część I z VIII. Linki ( część I, część II, część III, część IV, część V, część VI, część VII, część VIII)


[youtube:http://pl.youtube.com/watch?v=_YRcrxfSAhU]




Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...