Cytuje:
(…) Niespotykana deprecjacja marki w naturalny sposób stworzyła szybko rosnące zapotrzebowanie na dodatkową ilość waluty, któremu Reichsbank nie zawsze był w stanie sprostać. Uproszczona produkcja banknotów o dużych nominałach pozwoliła nam wprowadzić do obiegu wielkie ich ilości. Ale te ogromne sumy nie wystarczają, by zaspokoić zwiększone zapotrzebowanie na środki płatności, osiągające ostatnio absolutnie fantastyczne rozmiary w związku z niespotykanym wzrostem płac. Zarządzanie działem produkcji banknotów w Reichsbanku, który wykonuje niewiarygodnie wielką pracę, stawia przed naszym personelem ogromne wyzwania.
Słowa te wypowiedział Rudolf Havenstein, prezes banku centralnego Niemiec w sierpniu 1923. Duma pruskiego urzędnika bije z tego cytatu… mamy ogromne wyzwania, ale dzięki uproszczonej produkcji, dajemy rade. Było to w czasach kiedy robotnicy dostawali pensje dwa razy dziennie a ich żony stały ciągle pod bramą z taczkami (sic!) i odbierały te pieniądze, żeby szybko za nie coś kupić. Stan tej fazy inflacji trafnie podsumował Rothbard „Wartość pieniędzy spadnie zanim zdążę usiąść i się nad tym zastanowić. Musze natychmiast kupić cokolwiek, nieważne co, byleby nie byłby to pieniądze”. Pieniądze traciły wtedy na wartości trzykrotnie w ciągu godziny, lecz prezes banku centralnego zapewniał, ze wykonuje niewiarogodnie wielką prace. Była to trzecia i ostatnia faza hiperinflacji.
Jednak czy ten cytat nie przypomina nam czegoś podobnego z dzisiejszych czasów. To samo przecież ogłaszają bankierzy, Bernanke, Trichet i ostatnie w Polsce prezes Skrzypek. W Polsce w ogóle wytworzył się silny lobbing w tej sprawie. Obniżać rezerwy obowiązkowe, wykupywać obligacje, pożyczać długoterminowo pod zastaw hipotek – to wszystko ma robić bank centralny.
Ostatnio Jan Bielecki i Jerzy Pruski (jakieś pokrewieństwo z Haventstein’em??) wygłaszali takie recepty na kryzys. Dziś, chwalony kiedyś na stronie Janusz Jankowiak w podobnym tonie „radzi”. Toż to ręce opadają. Jak to trafnie kiedyś Peter Shiff podsumował: Wybuchła ogromna bomba atomowa; wszyscy wstali i idą w kierunku błysku. Wszyscy uważają, że problemem jest brak płynności, brak pieniędzy w systemie. Dlatego jedyne recepty jakie widzą, to wstrzykiwanie pustych pieniędzy w system bankowy. Prawo Say’a jednak broni się tutaj znakomicie. Mogę kupić tyle, za ile sam wytworzyłem. Wszelkie manipulacje z pustym pieniądzem mogą tylko przesuwać bogactwo od bardziej efektywnych do mniej efektywnych, natomiast nie tworzą w żaden sposób „nowego bogactwa”. Gdyby tak było to nie potrzebowaliśmy by pracować.. wystarczyłby bank centralny.
Ale co się okazuje… wp.pl donosi, że banki maja pieniądze na kredyty, tylko nie chcą ich udzielać.
Co za niespodzianka… jak już wcześniej tu liczyliśmy, banki przy swoich aktywach mogą wykreować 1 bilion 150 mld złotych kredytów. Skolko ugodno, starczy. Lamenty oczywiście są po to, żeby zarobić na tym bez ryzyka (gwarancje na kredyty) i przy tańszym pieniądzu pompowanym przez bank centralny w system.
Reichsbank zreflektował się, że drukowanie pieniądza nie jest rozwiązaniem wtedy, kiedy wartość banknotów zrównała się z wartością opałową, a ludzie wrócili do wymiany barterowej. Wydaje się, że i my musimy dostać taką lekcje, bo historia uczy, że niczego jeszcze nie nauczyła.

Ale to w wypadku USA dlugo jeszcze potrwa, bo dolar jest waluta rezerwowa swiata i w dolarach ciagle jak narazie handluje sie ropa i za dolary idzie handel z Azji....
OdpowiedzUsuńJa sie zastanawiam nad czym innym: kiedy w USA bedzie tak zle, ze ludzie zaczna emigrowac za praca do innych krajow...
Dlaczego złoty tak drastycznie traci na watości w stosunku do dolara. Przecież podaż pieniądza w USA jest o wiele większa niż w Polsce.
OdpowiedzUsuńGenio... bo wszyscy uciekają w kierunku amerykańskich obligacji... idą w kierunku błysku:)
OdpowiedzUsuńFutrzak
OdpowiedzUsuńPewnie tak..dolary są wszędzie i nie tak łatwo pójdą pod wodę. Być może jakąś wojna będzie zapalnikiem? who knows.
republika weimarska też miała swój podmuch deflacji przy pustym pieniądzu. wszyscy myśleli że pieniądze wróć a do dawnej wartość, jak z przed 1 wojny światowej i czekali z zakupami. gdy jednak oczekiwania deflacyjne zmieniły się na inflacyjne, i doszli do wniosku, że inflacja jest i będzie to rozpoczęła się jazda.
Futrzak... a co sie stanie jak azjaci i arabowie będą chcieli mieć za zapłatę złoto a nie dolary... przecież to łatwo zrobić - decyzja jednego szejka. 20 baryłek za jedną uncje złota. przecież to to samo. jak się skończy im złoto to można jeszcze srebro ciągnąć, platynę, uran etc aż do telewizorów LCD, których USA nie produkuje.
Ile wtedy będą warte dolary? wszyscy praktycznie idziemy na krawędzi i wystarczy podmuch, żeby przeważyć... Icelandia była pierwsza co w tygodniu im skoczyły ceny o 50 proc.. teraz zdaje się na garnuszku MFW do końca marca, a potem co?
Dziękuję za odpowiedż. Nie jestem ekonomistą , ale patrząc realnie , wygląda to tak , jakby cały świat pożyczał pieniadze bankrutowi kupując od niego obligacje.Co ma w sobie ten " blysk", że wybitni fachowcy (ekonomiści) dają się nabrać?
OdpowiedzUsuńjest wiele czynników.. głównie psychologicznych.
OdpowiedzUsuńdolar ma status rezerwowej waluty świata, a to oznacza, że jak nie wiadomo w jakiej walucie handlować to wybiera się dolara. jest to pozostałość systemu bretton woods, kiedy wszsytkie waluty były oparte na dolarze a dolar na złocie.
Drugi czynnik to instytucja Safe haven. czyli bezpiecznej przystani... panuje przekonanie, ze jak jest jakies ryzyko na rynku to obligacje USA są najbezpieczniejszą lokatą kapitału.
Na świecie panuje jeszcze przekonanie, ze "jak trwoga to do dolara" i dlatego np babuszki w Rosji masowo wymieniają ruble na dolary.
A juz abstrahując od samego dolara, to dziś wszystkie banki centralne na wyścigi dewaluują swoje waluty.. Euro, Dolar, Funt, Złoty polski. Wiadomo im mniej waluta warta tym korzystniej wypada eksport w wymianie międzynarodowej.
Trudno cokolwiek prognozować (kiedy łatwo?).
No wiec ja wlasnie kompletnie nie rozumiem, skad ten krzyk, ze bankom moze zabraknac pieniedzy. Przeciez jak rozumiem banki moga wziac nieograniczona ilosc pieniedzy od banku centralnego pod zastaw swoich weksli placac odsetki w wysokosci stopy redyskontowej? Czemu nie korzystaja z tego mechanizmu utrzymywania plynnosci?
OdpowiedzUsuńI jeszcze jedna rzecz a propos Janusza Jankowiaka. Na swoim blogu wymienil on ostatnio korzysci wynikajace z wprowadzenai euro. Czy moglbys je skomentowac jezykiem zrozumialym dla takiego zwyklego losia jak ja? Szczegolnie chodzi mi o punkty 3-5 wymienione pod naglowkiem "korzysci". Mam po prostu problemy ze zrozumieniem takich sformulowan jak "przewagi komparatywne", czy "nieograniczony zasob tanich oszczednosci".
OdpowiedzUsuńCieszę się , że jest ktoś , kto prowadzi taki blog.Chciałbym skorzystać z pana wiedzy i dowiedzieć się co myśli pan oinflacji w Polsce. Na mój rozum , tojest ona w granicach 13,8%. Podaż pieniądza za grudzień to 18,8% r/r,a PKB za ten okres to ok.5%. Czy moje proste rozumowanie jest sluszne ? Jezeli popełniam błąd , to na czym on polega.A jeżeli nie to wynika , że państwo oszukuje swoich obywateli.
OdpowiedzUsuńCo stanie się z wszystkimi kredytami na przewartościowane domy w USA? Myślę o ludziach, którzy doczekają takiej inflacji (hiperinflacji)?. Czy nie będzie to oznaczało, że to właśnie oni na tym skorzystają, spłacają cały kredyt z jednej wypłaty? Oczywiście jeżeli będą mieli jeszcze prace.
OdpowiedzUsuńKorneli: taka sytuacja juz byla w latach siedemdziesiatych w USA, kiedy zniesiono powiazanie dolara ze zlotem i w zasadzie z grubsza mowiac kraj zbankrutowal (aczkolwiek po cichu).
OdpowiedzUsuńLudzie brali pozyczki na domy, pozyczki oprocentowane w jakis chory sposob ale i tak na tym dobrze wychodzili, bo za pare lat z palcem w tylku, dzieki inflacji, mogli to splacic...
Pozwole sobie nie zgodzic sie z tym, ze USA nic nie produkuja i tylko pozyczaja pieniadze. Male porownanie
OdpowiedzUsuńUSA:
PKB: ~14 bilionow dolarow
Produkcja przemyslowa - ponad 2,5 biliona dolarow
Import ~2 biliony dolarow
UK (ktora mialaby specjalnie dewaluowac swoja walute :-? )
PKB ~2 bilionow dolarow
Produkcja przemyslowa - 320 miliardow dolarow
Import ~620 miliardow dolarow
Jezeli porownamy np. dlug publiczny USA z dlugiem w Niemczech czy Japonii to tez zobaczymy, ze tak rozowo u tych zapobiegliwych nacji nie jest, a ci rozrzutni Amerykanie mniej sa zadluzeni (w relacji do tego ile zarabiaja).
Inflacja z pewnoscia ruszy predzej czy pozniej, ale wlasnie w wyniku zwiekszonej podazy pieniedzy. Jezeli banki nie pozyczaja, to tej podazy nie ma. Nie ma znaczenia ile naobiecywal im Paulson, jezeli te pieniadze nie trafiaja do gospodarki w postaci gotowki.
Ender: zeby to zestawienie mialo sens nalezy do niego wlaczyc rowniez deficyt i dlug zagraniczny, a ten jest porazajacy w wypadku USA.
OdpowiedzUsuńGenio..
OdpowiedzUsuńsą dwa rodzaje inflacji. inflacja kredytowa, czyli wzrost podaży pieniądza i inflacje cenowa, czyli wyliczana z koszyka dóbr.
o tym jak mozna manipulować inflacją jest ta strona
http://www.shadowstats.com/
co do odejmowa tom IMO nie można tak zrobić z tego tytułu że PKB i inflacja cenowa są ze sobą powiązane. zrobi ci sie odwołanie cykliczne e excelu :) dlaczego? bo do obliczenia PKB potrzebujesz deflatora, czyli stopy inflacji, żeby urealnić nominalny wzrost PKB. stąd skoro do obliczenia PKB potrzebujesz inflacji to nie możesz samej inflacji obliczyć poprzez używanie wskaźnika PKB... troch to zagmatwane ale bede pisał o tym wpisy w tym roku.
można się pokusić o to żeby PKB urealniać inflacją kredytową... wychodziłby wtedy ujemne PKB co stawia pod znakiem zapytania sens tego wskaźnika.
Krótko jednak podsumowując. Moim zdaniem właściwą jest inflacja kredytowa... uważam za naturlaną ujemna inflacje cenową (czyli deflacje cenową) w końcu jak poprawiam produktywność to logicznym jest, ze przy niezmienionej ilości pieniadza ceny powinny maleć. tak było podcza wielkiej rewolucji przemysłowej... produkcja sie zwięszkała, liczba peniądza się nie zmieniała, cen malały.
wiecej we wpisach
o Euro również :)
Ja nie pisalem o zrodlach "calego problemu" tylko wskazalem, ze przedstawianie USA jako jednego wielkiego Disnaylandu, gdzie jedyne co sie produkuje to dlug, nie jest do konca uzasadnione. Wystarczy porownac USA z innymi wysoko rozwinietymi panstwami. Jesli chodzi o bilans handlowy to tez warto zwrocic uwage co sie importuje i co sie eksportuje. Rosja miala nadwyzke i TYLKO nadwyzke i jest na skraju zapasci. USA jest jednak w zupelnie innej sytuacji i jezeli Stany mialyby "splajtowac" to najpierw padnie 90% panstw rozwinietych i wszelkiej masci "tygrysow", ktorych sie w ostatnich latach namnozylo.
OdpowiedzUsuńEnder.
OdpowiedzUsuńJasne, ze tak nie jest że W usa nic nie robią tylko produkują dług.. nikt tak nie twierdzi przecież.
Rosja ma nadwyżka, ale tylko dzieki ropie i gazie. cierpi na typową chorobę holenderską.
A co do tych tygrysów to zależy IMO... na pewno bedą mieć gigantyczne trudności w przestawiniu się z eksportu na konsumpcje wewnętrzną. ale w ostateczności centrum produkcyjne jest tam i tak łatwo nie bedzie je przenieść do USA.. tym bardziej w dobie kryzysu.
[...] Proszę się nie zwieść poważnie wyglądającym panom w krawatach. Drukarze z Zimbwawe i republiki weimarskiej też byli ładnie ubrani. ch_client = "manojt"; ch_type = "mpu"; ch_width = 300; ch_height = [...]
OdpowiedzUsuń