Pewien etap historii został zamknięty. Wszelkie wysublimowane opisy systemu rezerw częściowych i tego, jak można drukować pieniądze metodami pośrednimi, nie mają już racji bytu. Pewna elegancja systemu, która pozwala ukryć fakt że 100 nie równa się 100, lecz na przykład 1 000 albo 10 000, została porzucona... dziś przechodzimy do metody druku nr VI z wpisu "jak się drukuje pieniądze" i zaczynamy drukować "Na chama". Drukowanie na chama polega na tym, że istnieje taka osoba, która in situ jest wstanie powiedzieć, że przed chwilą miała 100 mln, teraz ma 100 mld. Skąd? Znikąd - ex nihilo. Po prostu mam, a wszyscy inni, dzięki instytucji legalnego środka płatniczego musicie moje pieniądze zaakceptować. Jeżeli nie, to wygram z wami w sądzie.
Takimi osobami są oczywiście Banki Centralne, które poszerzają (jakie ładno słowo) swój bilans i kupują obligacje państwowe. Nowe pieniądze, co tam pieniądze - baza monetarna, trafiają do rządu, a ten juz kupuje od nas usługi malowania mostów, budowy narodowych fabryk bioetanolu, czy innych nonsensów.
Pionierem postanowił być Bank of England :
W ubiegłym tygodniu bank zapowiedział, że wydrukuje i wpompuje w rynek 75 mld funtów. Ale jeżeli zajdzie taka potrzeba bank będzie mógł wypuścić drugą transzę w takiej samej wysokości, bo zgodził się na to kanclerz skarbu Alistair Darling.
Zrobiło się uroczo. Alistar Darling się zgodził i powstało 75 mld funtów. Powstało 75 mld funtów bogactwa???
Dziś coraz więcej osób może podnosić alarm, bo fakt drukowania jest widoczny ja na dłoni. W gruncie rzeczy jednak, fakt wydrukowania bezpośrednio pieniędzy nie różni się zbytnio od tego, jakby BoE zakupił te obligacje używając pieniędzy z rezerwy... Po prostu zalewarowałby dodatkowo system bankowy i obniżył przez to efektywną rezerwę obowiązkową. Sęk w tym, że ta metoda ma pewne ograniczenia.
Jeżeli bank centralny nakupi dostatecznie dużo obligacji i jednocześnie obniży stopę procentową do śmiesznego poziomu, to banki mogą po prostu nie udzielać kredytów... Wiadomo powszechnie, że większe ryzyko powinno być rekompensowane wyższą stopą procentową a nie niższą. Relacji Zysk/Ryzyko żaden szarlatan ustawą nie zmieni. Dziś na rynku mamy ryzyko jak nigdy, bo każdy bank widzi praktycznie w każdym potencjalnego bankruta... kredyty na domy po 400 000 funtów to już bajka przeszłości. Udzielanie przy tym kolejnego kredytu na niski procent graniczy z samobójstwem. Z drugiej strony banki muszą płacić swoim depozytariuszom odsetki za trzymanie lokat, stąd muszą generować jakieś przychody, żeby je pokrywać... jeżeli nie z kredytów to z czego?
Otóż lepiej poczekać no zakup obligacji rządowych, niż udzielać kredytów. Rządy zapowiadają, że zwiększą swoje potrzeby pożyczkowe, to i obligacji nie zabraknie. W takim oto klinczu są banki w Europie zachodniej, w USA i po części trochę u nas.
Klincz ten powoduję, że jedynym kupującym na rynku pozostanie rząd. Oczywiście pieniądze, za które rząd kupi usługi, trafią na konta bankowe. Te konta są oczywiście oprocentowane i banki znowu będą miały większe koszty płacąc odsetki depozytariuszom.... Skąd wziąć przychody żeby pokryć rosnące koszty? Przecież bank nie powie, że odmawia przyjęcia depozytów! Fear not. Będzie jeszcze więcej obligacji. Więcej obligacji to więcej przychodów z odsetek, ale i więcej depozytów itd, itd, itd...
To jedna z dwóch dróg, do jakich może doprowadzić system Fiat Money, a Obydwie kończą się przepaścią.
To co robi BoE świadczy o jednym. Gra idzie nie o żaden mityczny wzrost gospodarczy, a o utrzymanie systemu papierowego pieniądza. Chcąc uniknąć gwałtownej deflacji i implozji systemu, konieczna jest ucieczka w inflację, co może spowodować eksplozje systemu a'la Zimbwawe. To takie odbijanie się od bandy do bandy, z tym że każde kolejne uderzenie jest mocniejsze. Balansowanie na coraz bardziej rozchwianej linie.
Zresztą mówi o tym Filar w wywiadzie:
prof. Dariusz Filar, członek Rady Polityki Pieniężnej: Nie wydaje mi się, by to pompowanie pieniędzy miało na celu pobudzenie wzrostu gospodarczego. To jest raczej próba ratowania stabilności systemu finansowego. I to w dodatku jest to próba zorientowana bardzo krótkookresowo.Z jednej strony istnieje obawa, że cały system jest niestabilny i musi zostać gwałtownie zasilony, ale przecież z drugiej strony wiadomo, że wprowadzenie takich dodatkowych ilości pieniądza do gospodarki prędzej czy później musi skutkować wzrostem inflacji ( i nie chodzi tu o inflacje 3 procent :) przyp. Adam Duda).
Wniosek prosty.
Koniec świata? Jutro? ok. bele nie dziś.
...................................................................................................................................................
Post Scriptum
Zadanie na gimanstyke umysłu:
Co się stanie, jeżeli wszyscy spłacą swoje kredyty?
To koniec dlugiego, 400 letniego okresu niewawislosci banku Anglii.
OdpowiedzUsuńRozmawiam z ludzmi z roznych stron swiata i widze ogromne zainteresowanie metalami szlachetnymi ze strony obywateli brytyjskich. Wydaje sie, ze tam sie tworzy masowy ruch sprzeciwu wobec niszczenia waluty narodowej i widze masowe zakupy metali. Ludzie sie budza.
Prawa ekonomiczne sa nienaruszalne. Efekt poczynan BofE bedzie dewaluacja funta i gwaltowna inflacja. Zadnych problemow sie nie rozwiaze a stworzy sie szerego nowych, znacznie gorszych.
W ten sposób opodatkowano i oszukano wszystkich brytyjczyków. To uderza w oszczedzających i tworzy inflację. Kto będzie kontrolował jak wydawane będą te pieniądze...
OdpowiedzUsuńOdpowiedź na co by się stało gdyby wszyscy spłacili swoje kredyty:
Nastąpiłoby załamanie gospodarcze na niespotykaną skalę. Skoro pieniądze w obiegu biorą się z długu to jakby spłacić zobowiązania to pieniądze znikną ;)
Pozdrawiam
a jak to wpłynie na naszą gospodarke, u nas raczej nikt nie planuje rozmanażania pln-ów, tam money is dept a u nas?
OdpowiedzUsuńTo niezupełnie tak. Problemy będą, ale nie teraz, nie zaraz. Na razie to zastrzyk heroiny - ból mniejszy wszyscy będą szczęśliwi, inflacja nie wzrośnie, przy następnym QE - podobnie, nawet spadek GDP zostanie "powstrzymany". Wszyscy będą się jeszcze bardziej dziwić, a Klowna / Browna ogłoszą geniuszem. Kiedyś też tak myślałem o Greensmanie. Uznałem, że udało mu się złamać prawa ekonomii - bo USA jest wielka. Teraz już nie wierzę:
OdpowiedzUsuń- nie wierzę, że ceny nieruchomości zawsze będą rosnąć;
- nie wierze w kreację pieniądza'
- nie wierzę, że można bezkarnie utrzymywać stopy proc. poniżej inflacji.
No więc co - tylko złoto, srebro, może rod.
przeraża mnie obecne poczynania w europie po tym jak BoE zaczoł drukować pieniądze w strefie Euro też myslą o tym samym. - pomysly rodem z Afryki. Nie zdziwiłbym się jak funt spadłby do 3zł a euro do 2.5 na koniec roku - znów będziemy bogaci :)
OdpowiedzUsuńGra idzie nie o żaden mityczny wzrost gospodarczy, a o utrzymanie systemu papierowego pieniądza. Chcąc uniknąć gwałtownej deflacji i implozji systemu, konieczna jest ucieczka w inflację
OdpowiedzUsuńAdamie, zastanawiając się nad tym samym dochodzę do odmiennej konkluzji. Gra idzie o utrzymanie papierowej franszyzy, OK. Ale ucieczka w inflację (którą to najprawdopodobniej się zakończy) wykończyłaby papierowy pieniądz pozostawiając złoto z roli króla. Myslę że ci którzy chcą zachować papier prędzej swiadomie doprowadzą do depresji, ponieważ tylko ta droga daje im szanse na zachowanie kontroli. Czy to się w końcu uda -wątpię. Ale to podpowiada logika.
Na ciężkie czasy proponuję kredyt w walucie na stałej stopie procentowej. Przecież presja deflacyjna nie będzie trwała wiecznie...
OdpowiedzUsuńSolaris
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to to co się dostaje dla mas to pewnie wierzchołek góry lodowej.. Nie wiemy czy USA bezpośrednio drukuje, choć jestem przekonany, że tak.. Wojna w Iraku i Afganistanie z tajnymi wydatkami jest najlepszą przykrywką.
Cynik
Na pewno zdajesz sobie sprawę z istotnego szczegółu jakim są długi państwowe. Ten nawis można tylko poprzez inflacje zmniejszyć. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić i objąć umysłem co by się działo, gdybyśmy mieli spirale deflacji z depresją... Ile można trzymać dług bankrutującej gospodarki... musi pęknąć. I relatywnie większy deficyt wytrąca Ci tą kontrolę - tyle jeżeli chodzi o państwo... Dla banków to oczywiście eldorado... przejmują cały majątek, czyli praktycznie wszystko co jest zabezpieczeniem kredytów, ale z drugiej strony mają depozyty, które w takich warunkach muszą być masowo wycofywane. W tym etapie sie pojawiają ludzie na ulicach.
Nie wiem... sam jeżeli bym był u steru, to chyba bym wybrał inflacje i drukowanie na chama... przynajmniej zagranica nie groziłaby mi najazdem za niespłacone długi.
Oczywiście jest jeszcze opcja maksymalnego oszczędzania, zrównoważenia budżetu, wygenerowania nadwyżek i spłata długu a potem zarobienie na swoje własne rezerwy kruszcowe. Ale to political fiction
Lukas...
OdpowiedzUsuńPowiedz który bank daje kredyt o stałej stopie procentowej, na jaki okres i jaka to stopa...
jeżeli sam masz taki to spójrz w umowę jeszcze raz i poszukaj haków. na pewno są
Tez sie zapoznalem z tym komentarzem i nie rozumiem: dlaczego sektor publiczny musi pokryc te (potencjalne) straty prywatnych uczestnikow handlu derywatywami?
OdpowiedzUsuń@Browning
OdpowiedzUsuńTo proste. Rolowanie tak dużej ilosci kontraktów wymaga dużych pieniędzy i jedynie państwo jest w stanie "wyczarować" ogromne ilości pieniędzy. Prawdopodobnie FED zapobiegł totalnemu załamaniu finansów przejmując F&F oraz AIG w ubiegłym roku (jak wynika z treści komentarza). Anglicy już się nawet nie kryją tylko będą drukować kasę na chama. Przecież nikt już nie kupi ich obligacji. To po co udawać.
Acha rozumiem - stronami tych kontraktow sa wielkie instytucje finansowe. Jesli sie nie da zrolowac, to - bez publicznej pomocy - takie na przyklad AIG by zbankrutowalo, tak?
OdpowiedzUsuń@Browing
OdpowiedzUsuńAIG padło głównie na ubezpieczeniach kredytów hipotecznych. Tyle wiemy . O skali faktycznego zagrożenia wie niewielkie grono osób ale i tu wiedza tych osób jest mocna zawężona do napływających informacji o kwotach niezbędnych do bieżącego utrzymania systemu przy życiu. Reszty mogą się tylko domyślać.
W każdym razie system finansowy z dnia na dzień potrzebuje większych zastrzyków. Myślę, że NBP pójdzie w końcu roku drogą "angielską" i zacznie zasilać rynek bezpośrednio - via budżet - celem łatania dziury budżetowe :-)j
http://www.bankier.pl/wiadomosc/SNB-bedzie-interweniowal-na-rynku-frank-traci-w-oczach-1922132.html
OdpowiedzUsuńi Szwajcarzy własnie zaczęli drukować! Pytanie co się stanie jeśli wszystkie, lub zdecydowana większość banków centralnych pójdzie tą drogą? Punktem odniesienia pozostaną metale. Ewentualnie inne dobra "nierozmnażalne", ale w zapaści gospodarczej ich wzrost może być ograniczony
Z tego co czytam to szwajcarzy drukują, ale pośrednio. Jakoś nie mogę się doszukać bezpośredniego fruku mimo że a awrtykule tak jest napisane.
OdpowiedzUsuńCo do Over the Counter to w derywatach jest taka zależność, że ktoś zyskuje a ktoś traci... jezeli wykupić kontrkat Over the Counter to ktoś te pieniądze dostaje.. nie ma tu miejsca destrukcja kapitału jak na rynku kredytowym.
Wykupywanie OTC byłoby kompletną głupotą, gdyby nie istytutcje "To big to fall".
krótko mówiąc upadek jednej instytucji, nawet kosztem innej stanowi ryzyko systemowe.
Witam,
OdpowiedzUsuńczy moglby ktos doradzic jak namierzyc te firmy, ktore kupuja i przechowuja fizyczne zloto w imieniu inwestora. Wiele razy juz o nich bylo wspominane ale nie moge teraz sie dogrzebac.
Dziekuje i Pozdrawiam,
W grze Farmersi, stwierdzeniem "To big to fall" określa się dinozaury, które jak wiemy wygineły, na czym zyskały małe, strachliwe ssaki.
OdpowiedzUsuńChocby wszystkie banki na świecie zaczeły drukować kasę, jak w Zimbabwe, to wiadomym jest, że co najwyżej dosięgnie gospodarkę syndrom Kubusia Puchatka - im bardziej będą zagladać na Main Street, tym bardziej rozwoju gospodarczego tam nie bedzie;-). System doszedł do sciany, a jak zrozumieją to prosci ludzie, to kosy pójda w ruch.
HansKlos
OdpowiedzUsuńNo właśnie tego czego się obawiam, to że jesteśmy na takim etapie..
kwadi
posprawdzaj tu
https://www.spdrs.com/
ale pamiętaj po co chcesz kupić złoto... jak przyjdzie TEN moment, to jedyne co ci zostanie to korespondencja mailowa ;)
A ja troszke prywaty wrzuce: jak wg. Was dzialania BoE wplyna na kurs £ w stosunku do PLN? Za kilka miesiecy bede musial wydac troche polskiej waluty i nie wiem czy zamieniac funty juz teraz czy przeczekac spadki...
OdpowiedzUsuńw takim razie ja zamawiam u znajomych jubilerów z Arezzo 1000 krążków 1-uncjowych ze srebra i wystawiam na Allegro, zastanawiam się tylko czy zamówić platerowane czy nie.
OdpowiedzUsuńText z netu:
OdpowiedzUsuńUE dodrukuje euro?
OPINIA: UE być może będzie musiała dodrukować pieniądze, aby poradzić sobie z kryzysem gospodarczym, powiedział p.Jan Hurley, dyrektor irlandzkiego Banku Centralnego i opowiedział jak to Bank of England rozpoczął proces "ilościowego złagodzenia", pompując dodatkową gotówkę w brytyjską gospodarkę, co oczywiście doprowadziło do spadku wartości funta.
Zapytany bezpośrednio o realną ocenę szans na drukowanie dodatkowych pieniędzy w Europie, p.Hurley powiedział, że jest za sprawdzeniem tego, co określa się jako "uzasadnione działania, w zależności od stóp procentowych".
W Europejskim Banku Centralnym zdania są podzielone na ten temat. Prezes EBC Jan-Klaudiusz Trichet wyraził wątpliwości co do mądrości drukowanie pieniędzy, ale inni są za.
Źródło: www.independent.ie
Opracował: Tomasz Lewandowski
http://korwin-mikke.pl/europa/zobacz/ue_dodrukuje_euro/3173
Jest tak dobrze, że może być tylko gorzej lub lepiej. Rząd Chiński martwi się o swoje inwestycje finansowe w USA i żąda gwarancji. Japonia ogłasza III plan stymulujący, a amerykańskie banki ogłaszają zyski pewnie szybko spłacą pożyczki FED :-)
OdpowiedzUsuń@Cynik
OdpowiedzUsuńW czasie kryzysu wywolanego nadmiernym zadluzeniem i "lewarowaniem" deflacja oznaczalaby tylko poglebienie i pogorszenie sytuacji. Realna wartosc dlugu w relacji do uslug i towarow wzroslaby, a tego nie chca zarowno pozyczajacy jak i pozyczkodawcy, bo doprowadziloby nie do recesji, ale do wieloletniej depresji. Dlatego ucieczka w inflacje wydaje sie niektorym sposobem na wyjscie z zadluzenia.
@Adam Duda
OdpowiedzUsuń> Z drugiej strony banki muszą
> płacić swoim depozytariuszom
> odsetki za trzymanie lokat, stąd
> muszą generować jakieś przychody,
> żeby je pokrywać… jeżeli nie z
> kredytów to z czego?
Pogubilem sie w tym wszystkim Adamie. Czmu niby banki musza placic odsetki? Przeciez konta typu ROR w bankach wielu krajow maja oprocentowanie zerowe, a nic nie stoi na przeszkodzie, zeby i oprocentowanie lokat obnizyc do symbolicznego. W takiej sytuacji logiczne byloby, ze ludzie beda sami kupowac wyzej od lokat oprocentowane obligacje panstowe i banki po prostu wypadna z gry, jesli nie beda udzielac kredytow.
@Taki Jeden Łoś: muszą spłacać depozyty już założone, nie tylko przyszłe. Na odsetki od tych już założonych nie mają przecież w skarbcach dość rezerw - wszak jest to kwintesencja rezerwy częściowej :D
OdpowiedzUsuń@ cynik9
OdpowiedzUsuńMylisz sie. Deflacja jest zabojcza dla dluznikow zwlaszcza w okresie spadajacych przychodow (dotyczy zarowno firm jak i panstw). Deflacyjna spirala na dlugu to koszmar bankierow centralnych.