środa, 7 kwietnia 2010

Peakoil, czyli peak demand czy supply – cz.2

Kontynuując cześć pierwszą wpisu o potencjalnym szczycie popytu na rynku ropy naftowej, dziś cześć traktująca o cenach benzyny na świecie. Tabela przedstawia ceny benzyny w sprzedaży:


Krótko mówiąc "Światowe zasoby ropy znajdują się w rękach, które wydają ją za darmo. W biznesie, który musi się borykać z ciągłym reinwestowaniem środków, żeby kompensować naturalny spadek wydobycia przedstawia to poważny problem". Mapa subsydiów do paliwa za GTZ (kliknij aby powiekszyć):



Pół biedy, jeżeli subsydiowana jest ropa w takich krajach jak Arabia Saudyjska, która po prostu może sobie na to pozwolić nie zaniedbując inwestycji. Jednak dla takich krajów jak Iran czy w szczególności Wenezuela stanowi to poważny problem. Ludzie przyzwyczajają się, że paliwo jest prawie za darmo i odpowiednio dostosowują swoje zachowania, a co za tym idzie konsumpcje ropy. W Iranie taksówki na postojach mają włączone silniki, bo niby po co je wyłączać? Klimatyzacja przecież musi chodzić, a litr paliwa kosztuje 2 centy.


Likwidacja tych przywilejów musi kiedyś nastąpić. Najwcześniej odczuła do Indonezja, która z eksportera ropy stała się importerem netto. Dopłacanie do importowanej ropy to szybka droga do bankructwa, z kolei rezygnacja z dopłat to gwarantowane zamieszki; coś co nie specjalnie lubią jakiekolwiek rządy


Niska cena stymuluje popyt i oczywiście w krajach gdzie się to robi wzrosty są bardzo wysokie za OilWatchMonthly:



Trzeba zdać sobie sprawę, że generalnie są to bardzo biedne kraje z populistycznymi lub autorytarnymi rządami.


Bardzo śmiało raport Deutsche Banku traktuje USA, gdyż mówi wprost, że Stany za mało opodatkowują swoją benzynę, bowiem podatki nie rekompensują wydatków państwa na zabezpieczenie dostaw ropy (wojna w Iraku) i utrzymania infrastruktry. Więc jest to też pewna forma subsydiowanie paliwa.  Na samą wojnę w Iraku, Amerykanie powinny płacić o 54 centy więcej na galonie.


Chcesz się dowiedzieć ile kosztuje życie Amerykańskich żołnierzy?? Masz to na powyższym obrazku. Uwaga!!! diagram nie uwzględnia kosztów utraty życia Irakijczyków, ich zniszczonej infrastruktury oraz wojny w afganistanie ;) A to przecież nie wszystkie koszty.


Tak więc kraje, które mają ropę mogę mieć poważne problemy z przeznaczeniem dużych kwot na inwestycje w przyszłości, jeżeli nie zmienią swojej polityki dopłat do rodzimej konsumpcji. Pieniądze oczywiście mogą pochodzić od prywatnego kapitału jednak:





But those companies too are under-investing, because of instability (Nigeria, Iraq) sanctions (Iran), lack of population pressure/high per capita wealth (Libya, Qatar, Abu Dhabi), socialist policies (Venezuela) and ultimately excess capacity (Saudi). Of the top 10 remaining oil reserves holders, arguably only Saudi, Russia, Kazakhstan and possibly Iraq are investing sufficiently to allow for future oil demand growth. If 60% of the remaining top reserves holders are under-investing, given declines in the rest of the oil world, we can agree with consensus that supply has a major problem.



Lecz te kompanie również niewystarczająco inwestują (w ten rejon -AD) z powodu niestabilności (Nigeria, Irak), sankcji (Iran), braku presji społeczeństwa ze względu na duzy dobrobyt per capita (Libya (sic??), Qatar, Aby Dhabi), socjalistyczną politykę (Wenezuela) i ogromnych wolnych mocy produkcyjnych (Arabia Saudyjska). Z 10 największych krajów zasobnych w ropę prawdopodobnie tylko Arabia saudyjska, Rosja i Kazachstan i Irak inwestują wystarczająco dużo, aby sprostać wzrostowi popytu. Jeśli 60 procent z pozostałych najbardziej zasobnych krajów w ropę nie inwestują wystarczająco dużo, dając światu ogólny spadek wydobycia ropy, możemy się zgodzić z konsensusem, że podaż ma poważny problem.


12 komentarzy:

  1. [...] This post was mentioned on Twitter by Adam Duda, Adam Duda. Adam Duda said: Peakoil, czyli peak demand czy supply – cz.2 http://goo.gl/fb/O3NWt [...]

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozkładając na 20 lat dotychczasową liczbę ofiar wojny w Iraku (600 000) wychodzi, że każde 100 tys. baryłek ropy konsumowanych przez amerykanów kosztuje dodatkowo życie jednego Irakijczyka (około dziewięćdziesięciu dziennie).

    OdpowiedzUsuń
  3. @pf: to jest ciężka demagogia winić wyłącznie USA za wszystkie, albo nawet większość, ofiar w Iraku. Czyżby to amerykanie wysadzali się w powietrze na targach i pod posterunkami policji? (Nie, nie jestem zwolennikiem amerykańskiego imperializmu, ale "miej proporcjum, mocium panie"!)

    OdpowiedzUsuń
  4. gość codzienny7 kwietnia 2010 23:55

    To że burnusy jeżdzą u siebie na paliwie praktycznie za free przy kasie jaką zgarniają z exportu ropy to pikuś a nawet Pan Pikuś. Ilość zużytego lokalnie paliwa jest w tej skali pomijalna a po jaką cholerę mają "sami sobie użinat jajca" kosmicznymi cenami paliwa. To są tzw "potrzeby własne" stabilnego wewnętrznego funkcjonowania tych państw exporterów. A koszt wydobycia się uśredni odliczając po drodze część wydobytej ropy na "potrzeby własne". Jak w klasycznej energetyce. Nie obciąża się potrzeb własnych po cenach rynkowych energii tylko rozchoduje się po technicznym koszcie wytworzenia, a ci co robią przy taryfach wiedzą jak przy tej okazji koszt ten uśrednić i jeszcze dla siebie jakieś lody ukręcić. Tak samo nasz Skarb Państwa powinien być właścicielem złóż rud miedzi, zgarniać do rezerw bankowych całe wydobyte złoto i srebro do skarbca a koszty tej operacji przerzucić na wydobycie miedzi, którą za kasę sprzeda po cenach rynkowych za granicę a na rynek krajowy po technicznym koszcie wydobycia i przetworzenia. Tak funkcjonuje to u Arabów w stosunku do ropy i się sprawdza. Tylko co wtedy zrobić z politycznymi, związkowymi i biznesowymi kacykami, żerującymi dziś na KGHM?

    OdpowiedzUsuń
  5. @panika
    Nie jestem w stanie określić za ile procent ofiar odpowiadają amerykanie. W Iraku ginie jednak dużo więcej ludzi niż w jakimkolwiek kraju muzułmańskim nie okupowanym przez USA. Stąd wniosek, że większość tych śmierci ma jednak (bezpośredni lub pośredni) związek z obecnością amerykańskich wojsk.

    OdpowiedzUsuń
  6. @gość codzienny
    "nasz Skarb Państwa powinien być właścicielem złóż rud miedzi, zgarniać do rezerw bankowych całe wydobyte złoto i srebro do skarbca a koszty tej operacji przerzucić na wydobycie miedzi"

    Tutaj się zgadzam z tym w pełni, tyle, że do tego to trzeba mieć jeszcze tzw. jaja i poczucie wspólnoty ze społeczeństwem, a tego w władzy w Polsce nie widzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. @gość codzienny i HansKlos - gwoli ścisłości Skarb Państwa JEST właścicielem złóż rud miedzi, jak również właścicielem wszelkich złóż znajdujących się na terenie Polski. Skarb Państwa zgarnia większość zysku KGHM w postaci opłat eksploatacyjnych, podatków (różnych) oraz dywidendy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Spoko, nie ma się co przejmować jakimś peak oil. Mamy w Polsce podobno w pytę gazu wiec będzie dobrze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. @Robert

    Jak będziemy postępować jak Arabowie i gaz będzie po 5 gr/m3 to rzeczywiście "w pyte". Tylko mam obawy czy tak będzie.

    OdpowiedzUsuń
  10. @AAA222

    Państwo jest również włascicielem NBP;-) Dziwi mnie tylko, dlaczego od KGHM pobiera podatki w papierkach, które sam drukuje po znikomej cenie, zamiast pobierać od nich rzeczywisty pieniądz, tak, jak to robia u siebie Chińczycy;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. @HansKlos, może papier lepiej się sprawdza przy zaspokajaniu niektórych potrzeb ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro NBP jest panstwowe i drukuja kase by wyjsc z kryzysu, a ZUS zadluzony to moze by tak zaproponowac by rzad zrezygnowal z podatkow? Skoro moze sobie dodrukowac to niech nie gnebi obywateli w kryzysie

    :)

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...