poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Postulaty sierpniowe

Daleko mi do tego aby być ekspertem od lat 80 XX wieku. Owszem zdążyłem stać w kolejkach "na zastępstwo", poznawałem fenomen inflacji wczesnych lat 90. Powoli zaczęło do mnie docierać znaczenie denominacji w połowie lat 90. Trudno jednak znać się na historii, która jest dopiero pisana. Walka o pamięć i faktyczne wydarzenia odbywa się dziś. Wie o tym Wałęsa, wie o tym Gwiazda wraz z ś.p. Walentynowicz. To dlatego obserwujemy takie zażarte spory o IPN. Wszyscy wiedzą, że pokolenie pamiętające tamte czasy z nimi samymi niedługo wymrze, a zostanie tylko to, co zapisano w annałach.


Historię piszą zwycięzcy, a jeżeli zwycięzcy się dzielą po wygranej, to tym bardziej zagmatwana jest historia. Oczywiście nie będę się silił na analizowanie, czy Wałęsa przeskoczył przez płot, czy był agentem, czy Gwiazda to tylko sfrustrowany działacz, który w odpowiednim momencie nie był pogłaskany, czy wreszcie przewrót w roku 1989 to zorganizowana akcja PZPR w celu uwłaszczeniu się na majątku "ludowym". Taka cena za oddanie władzy za ustawienie się w nowym systemie i grubą kreskę.  Zresztą te wszystkie domysły są pewnikiem w głowach domorosłych nastoletnich ekspertów od tamtych czasów. Wychowani już w wolnym kraju potrafią zza swojego komputerowego biurka osądzać innych i oskarżać o sprzedanie kraju.


Dziś świętuje się podpisanie porozumień sierpniowych. Wszyscy poklepują się po plecach i gratulują sobie walki o wolność. Myślę jednak, że niewielu strajkujących w latach 80 zdawało sobie sprawę co z tych strajków wyniknie. Zresztą cel strajków był zgoła inny od efektu, do którego dziś każdy wypina pierś. Strajki wybuchy przede wszystkim jako odpowiedź na podniesienie przez władzę cen.


[Youtube:http://www.youtube.com/watch?v=BL15EIRC1h8&feature=player_embedded]


Lata poprzedzające rok 80 były okresem względnej stabilizacji za Gierka. Po strajkach, po których stracił władzę Gomułka, nadszedł czas zapożyczania się zagranicznego Polski i finansowania konsumpcji i poczynienia inwestycji. Dzięki kredytom, ceny mogły być utrzymywane na stałym poziomie, a płace rosły. Rok 80 był rokiem, w którym nie można już było otrzymywać tej fikcji i ceny trzeba było podnieść. Z powody tej podwyżki wybuchły strajki, czego efektem końcowym było bankructwo całego systemu. Żeby było jasne... Bankructwo wcale nie musiało oznaczać koniec PRL. Można było równie dobrze przejść na model Północno-Koreański, gdzie koszmar komunizmu trwa do dziś. Nie zmienia to faktu, że jedynym zapalnikiem strajków był wzrost cen, a nie jakieś ideały. Żeby się o tym przekonać, warto sięgnąć do osławionych 21 postulatów. Proszę zwrócić uwagę, ile punktów odnosi się do faktycznej walki z systemem, a ile punktów mogło być równie dobrze dziś wypisane na sztandarach:





21 POSTULATÓW SIERPNIOWYCH

Międzyzakładowy Komitet Strajkowy reprezentuje również załogi zakładów pracy i instytucji, których funkcjonowanie jest niezbędne społecznie. Komitet ów ma na celu doprowadzić do rozmów , które spełnią oczekiwania strajkujących załóg . (obszerne skróty)

1. Akceptacja niezależnych od partii i pracodawców wolnych związków zawodowych, (.)

2. Zagwarantowanie prawa do strajku oraz bezpieczeństwa strajkującym i osobom wspomagającym.

3. Przestrzegać zagwarantowaną w Konstytucji PRL wolność słowa, druku i publikacji, a tym samym nie represjonować niezależnych wydawnictw oraz udostępnić środki masowego przekazu dla przedstawicieli wszystkich wyznań .

4. przywrócić do poprzednich praw : - ludzi zwolnionych z pracy po strajkach w 1970 i 1976 r - studentów wydalonych z uczelni za przekonania. Uwolnić wszystkich więźniów politycznych Znieść represje za przekonania .

5. Podać w środkach masowego przekazu informację o utworzeniu Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego oraz opublikować jego żądania.

6. Podjąć realne działania mające na celu wyprowadzenie kraju z sytuacji kryzysowej poprzez : podawanie do publicznej wiadomości pełnej informacji o sytuacji społeczno-gospodarczej, umożliwienie wszystkim środowiskom i warstwom uczestniczenia w dyskusji nad programem reform.

7. Wypłacić wszystkim pracownikom biorącym udział w strajku wynagrodzenie za okres strajku, jak za urlop wypoczynkowy z funduszu CRZZ.

8. Podnieść wynagrodzenie zasadnicze każdego pracownika o 2000 zł. na miesiąc jako rekompensatę dotychczasowego wzrostu cen .

9. Zagwarantować automatyczny wzrost płac równolegle do wzrostu cen i spadku wartości pieniądza .

10. Realizować pełne zaopatrzenie rynku wewnętrznego w artykuły żywnościowe, a eksportować tylko i wyłącznie nadwyżki.

11. Znieść ceny komercyjne oraz sprzedaż za dewizy w tzw. eksporcie wewnętrznym.

12. Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na podstawie kwalifikacji , a nie przynależności partyjnej oraz znieść przywileje MO ,SB i aparatu partyjnego przez zrównanie zasiłków , zlikwidowanie specjalnych sprzedaży itp. .

13. Wprowadzić na mięso i przetwory kartki - bony żywnościowe ( do czasu opanowania sytuacji na rynku).

14. Obniżyć wiek emerytalny dla kobiet do 50 lat , a dla mężczyzn do lat 55 lub przepracowanie 30 lat dla kobiet i 35 dla mężczyzn ; bez względu na wiek.

15. Zrównać renty i emerytury starego portfela do poziomu aktualnie wypłacanych ..

16. Poprawić warunki pracy Służby Zdrowia, co zapewni pełną opiekę medyczną osobom pracującym.

17. Zapewnić odpowiednią ilość miejsc w żłobkach i przedszkolach dla dzieci kobiet pracujących.

18. Wprowadzić urlop macierzyński płatny przez okres trzech lat na wychowanie dziecka .

19 Skrócić okres oczekiwania na mieszkanie .

20. Podnieść diety z 40 zł. do 100 zł i dodatek za rozłąkę.

21. Wprowadzić wszystkie soboty wolne od pracy.(.).

Międzyzakładowy Komitet Strajkowy - Gdańsk, dnia 22 sierpnia 1980 r.

Protokół porozumienia (Umowy)

zawartego przez Komisję Rządową i Międzyzakładowy Komitet Strajkowy

w dniu 31 sierpnia 1980 r. w Stoczni Gdańskiej.

Podejrzewam, że i tak te nieliczne punkty były zapisane przez doradców KORowskich, próbujących przemycić zapisy, które faktycznie były nie do spełnienia przez ówczesny reżim.

Związkowcy w zamian za strajki dostali kapitalizm. Czy tego chcieli? Wątpliwe, żeby wiedzieli co on oznacza dla ich przestarzałych zakładów, dla ich podejścia do pracy i postulatów. Zresztą oddam głos samemu przewodniczącemu Wałęsie. Cytat pochodzi z świetnej książki Guy'a Sormana  z 1991 roku "Wyjść z socjalzmu". Rozmowa była przeprowadzona w 1990 roku.
- Nie jestem pewien  - dodaje czy gospodarka rynkowa warta jest więcej niż socjalizm. Powiniśmy wziąć to, co najlepsze z każdego systemu.

- Co jest dobrego w kapitaliźmie?

- Skuteczność - odpowiada Wałęsa - Skuteczność i wydajność; kapitalizm świetnie funkcjonuje!

- A w socjaliźmie?

Odpowiedź Wałęsy:

- Niewiele się pracuje. Trzeba by to zachować....

- Ale jak to pogodzić: lenistwo z wydajnością?

Odpowiedź Wałęsy, bez widocznej ironii:

- Dzięki komputerom uda się nam pogodzić kapitalistyczną skuteczność z dużą ilością wolnego czasu, właściwą dla socjalizmu...

Tyle, jeżeli chodzi o świadomość tego na co się decydują związkowcy. Ówczesna władza wydawała się znacznie lepiej poinformowana:
Idea wolności politycznej, współistotna dla historii Polski, doprowadziła do zburzenia gmachu totalitaryzmu, do złamania morale dawnych przywódców; dostarczyła nowym przywódcom nową wizję społeczeństwa. I kiedy w marcu 1990 roku rozmwiałem w Belwederze z generałem Jaruzelskim wręczyłem mu, nie bez ironii, podziemne wydanie "Roziwązania liberalnego" po polsku. Generał już czytał tę książkę.

Nie żeby Jaruzelski był orędownikiem kapitalizmu i wolności... gdyby nie strajki i ogólny ferment w kraju, pewnie do dziś sprawował by funkcje honorowe, wstając na cześć wnoszonego sztandaru PZPR na kolejnym zjeździe partii. Trudno jednak mówić, żeby ideą przyświecającą strajkującym był kapitalizm, wolny rynek i wolność. Chodziło o ceny.

Dziś świętujemy jednak święto obalenia socjalizmu.... Niech i tak będzie. Historię piszą zwycięzcy.

Non omnis moriar, Exegi Monumentum

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=nRVQc_IfZRM]

środa, 25 sierpnia 2010

Jak przeprowadzić politycznie poprawny Holokaust?

Oczywiście tytuł wpisu to drobna prowokacja, lecz nie sposób nie zauważyć pewnej analogii pomiędzy prześladowaniem Żydów, a obecną niechęcią do Romów we Francji.


Powód prześladowania Romów jest zgoła odmienny od powodu prześladowania Żydów. Kiedyś Żydzi byli niemile widziani z czystej zawiści. Żyd nie mógł posiadać ziemi w średniowiecznej Europie, stąd zajął się lichwą lub usługami (wielu karczmarzy było Żydami). Ówcześni ludzie nie za bardzo rozumieli jak można dostawać wynagrodzenie  za "produkowanie niczego". Nie rozumiano, że usługa prowadzenia wyszynku, czy pożyczania swojego kapitału kosztem bieżącej konsumpcji to również dobro. A Żydom się powodziło i to bardzo dobrze. Ludziom zajmujących się "godną pracą na roli" nie za bardzo to sie podobało i stąd niechęć do całej nacji.


To same odczucia pojawiały się w XX wieku, gdzie Polacy woleli wymachiwać hasłem "Kamienice wasze, a ulice nasze" niż wziąć się do roboty i się od Żydów uczyć prowadzenia biznesów.


Ten dość podany grunt podłapał Hitler w germańskich krainach, a jak się to wszystko skończyło wszyscy wiemy.


Nagłówki artykułów z Francji coraz bardziej przerażają:


Francja zaostrzy politykę wobec Romów


Francuzi pacyfikują obozy Romów


Francuzi chcą rozwiązania "kwestii romskiej"


Oczywiście tytuły artykułów to w znacznej mierze koloryt dodany przez dziennikarzy. W szczególności ostatni tytuł brzmi jak prasowe doniesienia z historycznej konferencji w Wannsee.


Powód niechęci do Romów jest jednak zgoła odmienny od niechęci do Żydów. O ile Żydom się dobrze powodziło, to Romom, się źle powodzi.


Konkretnie to siedzą na zasiłku i nie chcą podjąć pracy, żebrzą, są zarzewiem rozrastającej się przestępczości etc.


Jednak jeżeli przyjrzeć się tym powodom, to nie są to problemy dotykające tylko Romów.  Takie działania są niepożądane u każdego członka społeczeństwa bez względu na nację, religię czy kolor skóry.


Wydawałoby się, że takich obiboków można zmusić do znalezienia sobie albo swojej drogi do ojczystego kraju, albo do pracy w oczywisty sposób.




  • Uszczuplić socjal do absoltnego minimum, lub uzależnić go od proaktywnej postawy beneficjenta (nie dla każdego socjal jest sposobem na życie),

  • Pospolite przestępstwa karać karami, których rzeczywiście  przestępca  by się bał,

  • Zlikwidować hotelowe warunki w wiezieniach i wprowadzić system  robót więziennych,

  • Ewentualnie zawsze powstaje zaciągniecie w kamasze do karnej kompanii saperów ;)


Liczą się bodźce. Skoro dziś bodźce są takie, że pojawiają się enklawy przestępczości w postaci obozów Romów, zamkniętych dzielnic muzułmanów, slumsów Pakistańczyków etc, to nie jest to wina Romów, muzułmanów czy Pakistańczyków. To wina bodźców, która umożliwia taki stan. Zlikwiduj bodźce, to i problemu nie będzie. Wzywanie do przymusowej emigracji Romów to najgorsze rozwiązanie.



powrót Acidów w wielkim stylu?


[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=CKCl2QbiAkc]






wtorek, 24 sierpnia 2010

Promocja unijna

Czyli jest kasa do wydania


Prawie każde działanie w funduszach unijnych ma przeznaczoną pewną kwotę na promocje projektów realizowanych w ramach tego działania. Nie inaczej jest i z funduszem spójności. I tak oto w telewizji ruszyła kampania spotów zachwalających budowę nowych dróg, a na bilbordach wyrosły jak grzyby po deszczy plakaty zachwalające nowe torowiska czy wiadukty:


Śmieszna rzecz. Reklama promuje działania z roku 2004-2006. Pierwsze co mi przyszło na myśl spoglądając na te billboardy jadąc do pracy (mijam dwa tyczące nowych torowisk), to że równie dobrze mogli wywiesić wizerunek Kazimierza Wielkiego z hasłem "Zastałem Polskę drewnianą, zostawiłem murowaną 1333-1370". 2006 rok był przecież ponad 4 lata temu, a oni teraz plakaty rozwieszają.


Oczywiście z racji pewnego otrzaskania w temacie wiem że działa zasada n+2, gdzie wydatkowanie z programu 2004-2006 się rozlicza przez następne 2 lata. Nie wiem, być może dopiero teraz faktycznie kończą się jakieś inwestycje z tego okresu programowania. Ale przeciętny człowiek, który nigdy nie miał styczności z nowomową europejską pewnie się mocno puknie w głowę, widząc gloryfikacje przeszłości.


Puknie się pewnie drugi raz, widząc załączone skrzyżowanie autostrad, które zostało wybrane do promocji. W projektowaniu tej krzyżówki musieliśmy wnieść jakiś polski pierwiastek ułańskiej fantazji, gdyż takich długich zjazdów raczej trudno szukać na obczyźnie.


No i pewnie się puknie trzeci raz, gdy sobie pomyśli, że oto państwo wydaje jego pieniądze, na promocje działań sfinansowanych z jego pieniędzy.


Najlepszą promocją drogi jest wybudowana droga, a nie obrazek przy starej zakorkowanej drodze. Bilboard'y reklamujące inwestycje na kolei w okolicach obszczanych dworców to już jakaś szydercza kpina.


No ale kasa jest do wydania, to trzeba ją wydać. Rozmach jest. (za Ministerstwem Infrastruktury):



Rozpoczynająca się kampania radiowo – telewizyjna stanowi kontynuację ubiegłorocznej kampanii, a jej celem jest przypomnienie i ugruntowanie przekazu, polegającego na przedstawieniu skali realizowanych projektów transportowych z udziałem środków Funduszu Spójności 2004-2006 oraz ich bezpośrednich efektów. Spoty telewizyjne będzie można oglądać w dniach od 2 do 29 sierpnia br. w stacjach grupy TVP, TVN, Polsat i Discovery Media. Kampania radiowa będzie prowadzona w tym samym okresie w najpopularniejszych rozgłośniach opiniotwórczych, takich jak Radio PIN, TOK FM, PR 1 Polskiego Radia, Radio ZET i Radio RMF FM.

Tegoroczna kampania będzie wspierana przez dodatkowe narzędzia w postaci kampanii billboardowej. Przez cały sierpień w ok. 700 lokalizacjach w całej Polsce eksponowane będą plakaty promujące kolejowe i drogowe projekty Funduszu Spójności 2004-2006. Umowa podpisana w dniu 5 lipca br. z firmą Ströer zakłada wykorzystanie nośników o wielkościach 18 m2 i 36 m2. Nośniki z billboardami Ministerstwa Infrastruktury rozmieszczone będą przy dworcach PKP oraz wzdłuż głównych ciągów komunikacyjnych o wysokim natężeniu ruchu.



Na szkolenia i promocje nałatwiej wydatkuje sie pieniądze z unii. Nie ważne, że kasa idzie w błoto, ważne że stopień wykorzystania funduszy unijnych jest bliski 100%.

wtorek, 17 sierpnia 2010

Przejedzone autostrady

Nie ma rzeczy, nad którą bardziej by Polak narzekał, niż na brak porządnych dróg i autostrad w naszym kraju. Ja również pozwoliłem sobie ponarzekać, gdy oto wracając z cywilizacji dawnej Jugosławii mogłem znowu doznać szoku spowodowanego skokiem jakościowym naszych traktów w stosunku do ich chorwackich odpowiedników.



Co jest powodem takiego stanu rzeczy, że we wszystkich krajach jest możliwe zbudowanie sensownej sieci dróg, natomiast w Polsce ta sztuka wymaga kolejnego cudu nad Wisłą?



Potocznie się mówi, że nie ma pieniędzy na drogi. Cóż.. z mojej obserwacji jest to pogląd z gruntu fałszywy.



Kolega mnie zawsze przekonuje, że ludzie per se nie znają się na liczbach; nie potrafią sobie ich wyobrazić. Ponoć nasza jako taka percepcja liczb kończy się na 50. Nie za bardzo wiemy ile to jest 500 albo 1000; czym się różni 10 000 od 50 000. Nie ma w tym nic złego, gdyż wynika to stricte z naszej ewolucji. Homo sapiens podczas przeważającego okresu swojego istnienia żył w grupach nie większych jak 50 osób. Polował, zbierał w jeszcze mniejszych. Stąd tylko z takimi liczbami miał doczynienia i „efektywna percepcja” takich liczb przeszła w genach do człowieka współczesnego.



Dlatego też, żeby lepiej sobie poukładać liczby, lepiej je wizualizować graficznie i przekładać na konkretne dystanse, które każdy kierowca jako tako czuje.
Według GDDKiA średni koszty wybudowania kilometra autostrady wynosi w Polsce 11 mln Euro.



Pomnóżmy to przez kurs 4 PLN/EURO i otrzymujemy kwotę 44 mln złotych za kilometr autostrady. Dla prostego rachunku zaokrąglimy to w górę. Kilometr autostrady kosztuje 50 mln złotych.


Teraz przejdźmy do liczb. Na podwyżce Vatu, budżet zyska 5 mld złotych rocznie. Warto zauważyć, że o tyle samo rocznie zwiększyły się wydatki publiczne na wzrost liczby urzędników o 100 000 w przeciągu 5 ostatnich lat. Zatem 5 mld rocznie z podwyżki Vatu idą w całości na wynagrodzenia dodatkowych urzędników. 5 mld złotych to 100 km nowych autostrad. W terenie to mniej więcej odległość od Radomia do Lublina (specjalnie położyłem ją na terenie wschodniej Polski, po ostatnich atakach na mnie, jakoby jej nie lubię ;) )



Przypominam , że jest to wydatek roczny. Po 5 latach ta odległość była by 5 razy dłuższa.


Idźmy dalej. Na „bezpłatne szkolenia” dla bezrobotnych wydajemy średnio 11,5 mld złotych. Gdyby te pieniądze przeznaczyć na budowę autostrad, to można by wybudować 230 kilometrów rocznie.



Co ciekawe, można by na te budowy posłać samych bezrobotnych. Zamiast męczyć się na szkoleniach, które niczego nie dają (znam przypadki bezrobotnych co mają przebytych po 50 kursów i szkoleń), nauczyli by się czegoś konkretnego w praktyce no i dodatkowo przestali by być bezrobotnymi. Analogicznie, to wydatek roczny, zatem co roku taka ilość autostrad przybywała by w polskim krajobrazie.


Dług.


Znam ludzi co to mówią, że co tam mnie interesuje polski dług. W końcu to nie mój dług. O tym, że to dług każdego przekonujemy się płacąc coraz wyższe podatki, gdyż to na możliwość jego obsługi płacimy, a potrzeba coraz więcej.


Rocznie samych odsetek od tego długu płacimy 35 mld złotych, czyli mniej więcej tyle ile będzie wynosił nasz przyszłoroczny deficyt. 35 mld  to 700 kilometrów autostrad budowanych rocznie.



700 kilometrów autostrady są warte odsetki które musimy rocznie płacić. Wiedziałeś o tym?


A gdyby tak nasz cały dług w wysokości 730 mld czyli 14 600 kilometrów przełożyć na autostradową mapę Polski, to jak by ona wyglądała? Oto ona:



No proszę, nawet gratisowo by można Czechom wszystko pobudować, choć oni już prawie kończą komplet autostrad u siebie.


Dodać należy, że chroniczne zaciąganie długu było naszą specjalnością od początku istnienia III RP w akompaniamencie dodatkowych przychodów ekstra z prywatyzacji. Co mamy zatem z zaciągania tego długu oraz przychodów z prywatyzacji? Bo dróg na pewno nie.


Otóż mamy „ solidarną sprawiedliwość społeczną”, rzesze rencistów i przeszkolonych bezrobotnych, którzy ciągle pozostają bezrobotnymi. Wzrastającą armię urzędników oraz rolników ubezpieczonych w absurdalnym KRUSie. Mamy dotacje do kredytów mieszkaniowych, becikowe, państwową kulturę i uderzające o totalną groteskę 75 000 PLN dla młodego rolnika.


Ale co kraj to obyczaj. Widocznie chcemy być bizancjum konserwującym skansen wychowujący kolejne pokolenia przejadaczy dobrobytu.

niedziela, 15 sierpnia 2010

Nasza Umęczona Ojczyzna

Uff chyba już koniec mojego letniego Gypsy Time. Po poprzednim norweskim rekonesansie tym razem padło na Chorwację. Trzeba przyznać, że Chorwaci wykorzystują na maksa swoje turystyczne położenie. Mnóstwo Niemców, Polaków, Austriaków, nawet Włochów, którzy nie wiedzieć dlaczego, tłumnie przyjeżdżają na chorwackie wybrzeże. Pewnie to zasługa bardzo niskich cen, które i tak ponoć kilka lat temu były o polowe niższe od obecnych. Chorwaci autostrady mają już praktycznie pobudowane w komplecie. To jest naprawdę ciekawe, że w kraju który lekko ponad 10 lat temu miał wojnę, bez centa dotacji z Unii Europejskiej, można było pobudować przyzwoite drogi, które ciągną się w górzystym terenie.  W Chorwacji autostrady i inne drogi są albo wyrąbane w skale, albo ciągną się mostami nad przełęczą, albo puszczone przez wydrążone tunele. W płaskim jak stół kraju jakim jest Polska niestety sztuką prawie że nie możliwą, a już na pewno wielokrotnie droższą jest wybudowanie takich dróg. Kończąc podziwiać zaradność Chorwatów przenosimy się do malutkiej Słowenii. Słoweńcy również umieją wykorzystać swoje atuty.. co prawda wybrzeża prawie nie mają, za to są krajem tranzytowym do turystycznej Chorwacji. Chcesz tam dojechać? Płać 30 Euro za przejazd świeżo wybudowaną autostradą. Patrząc po natłoku samochodów z rejestracjami z całej Europy, wydaje się ze opłaty za autostrady mogłyby być  jedynym produktem eksportowym tego kraju. Dalej przenosimy się do Austrii. Co prawda opłaty za autostrady już mniejsze za to złupią Cie za przejazd tunelem. To kolejny przykład zarobku na lokalizacji. Chcesz przekroczyć Alpy, jedź przez nasz tunel.


Dalej już legendarne Niemcy. Każdy chce jechać przez Niemcy nawet nadkładając drogi. W końcu drogi piękne, szerokie, darmowe. Niemcy również na nich zarabiają, gdyż wielu ludzi wybiera się przez Niemcy właśnie z powyższych powodów, a turysta kasiorę i tak zapłaci.. czy to tankując na stacji, czy śpiąc w przyautostradowym hotelu. Państwo ściągą Vat, Niemiec dostaje zarobić, sam z tego odprowadza podatki.. Biznes się kula.


Wjeżdżając do Polski można za to przeżyć jakiś szok. GPS nagle zwariował. Dosłownie co dziesięć sekund informacja w stylu "Niebezpieczne miejsce 100 m", "Radar! 200 m", "Niebezpieczne miejsce 300 m", "Radar! 500 m". Jakaż to odmiana gdy w Niemczech raz na godzinę odezwał się komunikatem w stylu "za 100 km trzymaj się lewego pasa". Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad co rusz uprzejmie mnie informuje ile to ludzi zginęło na właśnie przejeżdżanym odcinku. To bardzo miło z ich strony, ale milej się czytało informacje niemieckiego odpowiednika , że z powodu odświerzania nawierzchni, autostrada ma zwężenie z 4 do 3 pasów. Wir bauen fur Sie.


Na drodze oczywiście ścisk niesamowity. Tir na tirze, wszędzie jakieś niekończące się roboty drogowe (roboty bez robotników). Średnia prędkość poruszania sie z niemieckiej 150 km/h spadła drastycznie do 45km/h. W takich warunkach dalsza jazda była bezcelowa. Żeby sprawdzić co się dzieje w "Naszej Umęczonej Ojczyźnie", pierwsza informacja jaka dopada nas z motelowego telewizora to naparzanie się krzyżami przed pałacem prezydenckim oraz szereg biskupów wzywających do pokoju. Wydawało mi się, że jak wyjeżdżałem, to słyszałem dokładnie takie same doniesienia. Rzeczywiście nasza ojczyzna jest umęczona. Męczymy ją sami.

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...