Po pierwszym wpisie o oszczędzaniu, pojawiły się głosy, że co ja tutaj piszę o jakiś dziadowskich oszczędnościach na 50 - 100 złoty gdy państwo z nas zdziera nieporównywalnie więcej. O podatakch trzeba pisać !!! Huh :) O prawie niczym innym na tym blogu tu nie piszę jak o rozdętym do granic państwie i długu. Mimo że temat jest rzeczywiście ważki, to jak przekłada się pisanie o nim na faktyczny stan waszego portfela?
Trzeba zdać sobie sprawę, że Wasz wpływ na obciążenia podatkowe w tym kraju, jest taki sam jak na pogodę za oknem. Możesz ją zmienić, przenosząc się po prostu pod inną szerokość geograficzną. Owszem, każdy dokłada jakąś tam cegiełkę do ogólnej "wiedzy i nastawiania społeczeństwa", czego przykładem jest min ten blog, ale nie oszukujmy się. W kategoriach efekty do wysiłku wynik oscyluje wokół zera.
Niestety z komentarzy wynika również, ze wielu nie rozumie idei oszczędzania. Oszczędzanie nie polega na tym, żeby po prostu wydawać mniej. Polega na tym, żeby wydawać mniej zachowując komfort życia, a najlepiej zwiększając go. Owszem większość ludzi zaczyna oszczędzać dopiero wtedy kiedy bieda ich przyciśnie i pewnie z tym się to kojarzy. Jedzeniem czerstwego chleba ze smalcem, chodzeniem w kurtce po mieszkaniu i pójściem spać kiedy robi się ciemno :) Oszczędzanie to raczej styl życia, to pewne nawyki, które wyrosły z przemyślanej dyscypliny. Raz nabyte nawyki są nie tylko sposobem na życie, ale niosą za sobą korzyści komfortu finansowego.
Podam dla przykładu jakie "oszczędne" hobby można mieć. Owszem hobby trudno wybierać, jednak jeżeli wyrobiłeś sobie wcześniej pewne podejście do życia, to nigdy Ci nie przyjdzie do głowy, żeby Twoim hobby było na przykład gra w golfa, która z reguły niesie za sobą duże koszta.
Przykłady? Kup sobie jakąś porządną grę planszową. Dzięki niej zamiast wychodzić na jakiejś dyskoteki czy inne masowe imprezy możesz ze znajomymi spędzić mnóstwo fajnego czasu. Zamiast przekrzykiwać techno w zadymionej i przepoconej sali z pytaniem o drogę do toalety, możesz przeprowadzić z nimi rzeczywistą rozmowę. Porządna gra zostaje z Tobą do końca życia, znajomi z reguły również. Oszczędność pieniędzy ogromna, ale kto na to zwraca uwagę? Nikt, i dobrze, bo wybór nie jest wyrzeczeniem.
Możesz pisać bloga.. Za czas poświęcony na jego pisanie płacisz tylko zużyciem prądu, który pewnie i tak byś zużył na granie w Farmville. Dodatkowo takie hobby Cie niesamowicie rozwija - obojętnie w jakiej tematyce piszesz - i pozwala na poznawanie wielu wartościowych ludzi. Czasami może się to przerodzić w całkiem nieźle płatne zajęcie.
Może dobrym pomysłem byłaby nauka gry na gitarze. Granie na instrumencie nie tylko dostarcza dużo zabawy, ale również niesamowicie stymuluje rozwój mózgu. Gitarę kupuje się raz, od czasu do czasu wymieniając struny. Gdy kiedyś Cie przyciśnie życie masz umiejętność, którą możesz wykorzystać do drobnego dorabiania poprzez udzielanie korepetycji (przećwiczone za studenta ;)) Wreszcie zamiast w sobotni wieczór iść do kina i stracić stówaka na oglądnięcie kolejnego rozczarowującego gniota, można sobie pograć z przyjaciółmi. Nie ma większej zabawy niż jamowanie przy piwku do późna.
Mi powyższe hobby sprawiają dużo frajdy i nigdy ich nie traktowałem jako wyrzeczeń, mimo że bez żadnego problemu stać mnie by było na kosztowniejsze spędzanie czasu. Przeciwnie widząc czasami ludzi, którzy łażą godzinami w hipermarketach w pogoni za gadżetami, mam wrażenie że oni się okropnie męczą... tylko nie zdali sobie jeszcze z tego sprawy.
Stąd trochę mnie zaskoczyło pytanie jednego z czytelników jak ja się odnajduje w świecie Tap Madl? W ogóle się nie odnajduje, bo w nim nie jestem. Po co mam być? Nie widzę tam nic ciekawego. Coś przeoczyłem? Zamiast kultu konsumpcjonizmu wyznaje kult powiększającej się góry srebra na moim funduszu emerytalnym czy funduszu studenckim moich dzieci. To też może sprawiać frajdę.
A propos gitary.. Są tu jacyś wioślarze na pokładzie? Jeżeli tak, to myślę, że macie już w swojej subskrypcji Sungha Jung'a? Chłopak jest fenomenalny. Poniżej dwie aranżacje popowe i jeden klasyk.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=CgVqX0a49HM&feature=channel]
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=vsTOz_iEfI4]
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=rUmQNWAIiRc]
Zgadzam się. Wiele rozrywek jest za darmo lub niemal za darmo. Ja np. uwielbiam tańce towarzyskie i salsę. Znalazłem kurs tańca prowadzony przez amatora - pasjonata. Nie pobiera żadnej opłaty. Zachęca tylko by w czasie jak ćwiczymy, żebyśmy kupili jakiś soczek w restauracji hotelu który bezpłatnie udostępnia nam salę. 3,50 zł za 3h rozrywki jakoś mogę przeżyć, która przy okazji poprawia zdrowie, koordynację i wartość matrymonialną ;) to naprawdę niewiele. Takich okazji zapewne jest mnóstwo.
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że na kursie/kole zainteresowań spotyka się IMO dużo ciekawszych ludzi niż na dyskotece czy w kinie.
A koleś na gitarce naprawdę wymiata.
Ha! Wreszcie ktoś to powiedział! Oszczędzanie nie oznacza automatycznie spadku poziomu życia. W moim przypadku oznacza subiektywny wzrost poziomu życia, bo mało wydając jestem w stanie zarobić na siebie pracując jedynie na pół etatu, a drugie pół etatu poświęcam na działalności z których być może pieniędzy nigdy nie zobaczę, ale rozwoju zawodowego i frajdy to mam po pachy :)
OdpowiedzUsuńNo to kolego ja mam hobby idealne - produkcja alkoholu (piwo, wino, bimberek) nie dośc, że dzięki temu mniej wydaję, ale i zmniejszam daninę dla fiskusa.
OdpowiedzUsuńhehe kiedyś też pędziłem wino.. Ale niestety z jakością słabo wychodziłem ;)
OdpowiedzUsuń[...] This post was mentioned on Twitter by investcafe.pl, Adam Duda. Adam Duda said: Oszczędzanie 2: Po pierwszym wpisie o oszczędzaniu, pojawiły się głosy, że co ja tutaj piszę o jakiś dziadowski... http://bit.ly/hsT4t4 [...]
OdpowiedzUsuńA mi oszczędzanie poprawia jakość życia bo subiektywnie, dzięki wydawaniu mało, sprawia mi frajdę patrzenie na przyrost cyferek na kontach. O! :)
OdpowiedzUsuńW ogóle muszę sobie sprawić portret Gordona Gekko do nowego domu.
@Adam
OdpowiedzUsuńDawno na to wpadlem. Wykrecam rocznie 4000 km na rowerku i w ten sposob jestem do przodu o 1500 PLN. Plus oszczednosc czasu (w dobie remontow warszawskich drog jade do pracy i z pracy krocej niz autem) no i oczywiscie patriotyczna postawa w dobie peak oil.
Ale tak serio mowiac to roczne peadlowanie to wciaz tylko ekwiwalent zaledwie miesiecznych podatkow. A jak sie ludzie wkurza i wyjda na ulice to wplyw na nie beda w koncu miec.
TJŁ
OdpowiedzUsuńA jak sie ludzie wkurza i wyjda na ulice to wplyw na nie beda w koncu miec.
Taaa taki sam jak u chaveza ;)
@Adam
OdpowiedzUsuńObaj wiemy, ze obecny system doszedl - jak to poetycko okresla Cynik9 - do sciany. A poniewaz historia lubi sie rymowac, wiec czeka nas Wiosna Ludow II.
@TJL
OdpowiedzUsuńJa mieszkam w Ladku zdroj. Jezdzac do pracy oszczedzam dziennie okolo 1-2h, znam Londyn jak wlasna kieszen i mam rocznie okolo £1200 wiecej w kieszeni.
pozdr
gra w golfa, która z reguły niesie za sobą duże koszta.
OdpowiedzUsuńWszystko przez te domki na granicy pola golfowego. Bez nich golf byłby sporo tańszy...
Z oszczędzaniem to jest zawsze dla mnie mnóstwo zabawy. Uwielbiam kiedy ludzie rozpatrują oszczędność "na krótką" metę. Tzn. "coś tam dam mi tylko 100 zł oszczędności miesięcznie... nie opłaca się..."
OdpowiedzUsuń100 zł miesięcznie to jest 1 200 zł rocznie! A to już jest coś z czym można powalczyć. :)
A co do tych Japończyków to ja mam swoją teorię... Patrząc na to jakie mają zamiłowanie do muzyki (zwłaszcza gitarowej) i to tej wirtuozerskiej to podejrzewam, że tam kiedyś lądowało UFO :P Albo się z nimi skrzyżowali albo robili na nich eksperymenty i to są efekty. Tertium non datur. :)
cynik9
OdpowiedzUsuńWszystko przez te domki na granicy pola golfowego. Bez nich golf byłby sporo tańszy…
Ale te domki to własnie golf.. To tam sie wydaje platynowe karty członkowskie, można w pełni zaprezentować swój sprzęt, bierze się kluczyki od melexa... Bez tych domków granie w golfa nie miało by sensu ;)
Krzysztof Wójtowicz
A co do tych Japończyków to ja mam swoją teorię
To koreańczyk
Gościu wymiata rzeczywiście - ale kiedyś ( ku zgubie rodziny i sąsiadów) zacznę naukę na gitarze ( śpiewać też lubię ale to o głębszym ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry i przydatny tekst - niestety ciężko się przebija do nastolatków. Ja jakoś nigdy ( nawet gdy na dyskotekach była jeszcze muzyka) nie lubiłem tego łomotu na maksa ( choć lubię dobry heavy metal) jako sposobu spędzania czasu i nawiązywania znajomości..
PS. Z gier towarzyskich to polecam też brydża ( choć są pewne ograniczenia co do kwadropulności uczestników ) oraz dla wolniejszych ;) szachy ( trochę się zniechęciłem odkąd Kasparow poległ z IBM)
Michał
OdpowiedzUsuńJa tam ćwiczę magię i miecz Talismana ;)
Kiedyś brydż też, ale dawno.
Cynik: A to i tak skośnooki... Inne ufo mogło tam wylądować :)
OdpowiedzUsuńMichał: Nie ma co się zrażać. Przegrał dopiero po tym jak pozwolił na to, żeby komputer przeprogramywać w trakcie rozgrywki. Wtedy wprowadzano nowe funkcje w kontrze do stosowanych przez Kasparowa ruchów. Gdyby na to nie zezwolił to by wygrał.
W temacie gier strategicznych polecam zamiast szachów Go, 7 podstawowych zasad a prawdziwy wszechświat do zbadania. Cokolwiek by nie mówić również wspaniała filozofia za tym stoi.
OdpowiedzUsuńCo do Koreańczyków, są nawet bardziej przerażający niż Japończycy. Starcraft2 gra, która wymaga od człowieka niemal nadludzkiej szybkości i koordynacji (najlepsi gracze wykonują 300 operacji na minute == 5 na sekundę)
przykład tutaj, jest zdominowana przez Koreańczyków ;-).
Patryk a Ty jakie masz APM?
OdpowiedzUsuńA ja moje biedne 60 uciułałem, powiem tak starcza na średni ogon Golden League ;-).
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ciekawa rzecz, ci szaleni Azjaci traktują najlepszych graczy niczym gwiazdy rock'a czy sportu (nawet termin e-sport na potrzeby tej i jej podobnych gier ukuto). W tym biznesie są na prawdę poważne pieniądze. Znam jednego amerykańskiego (rewelacyjnego) gracza, który w dniu swoich 18 urodzin powiedział swoim rodzicom że wyjeżdża do Korei trenować StarCrafta2 ;-) (dla zainteresowanych to Grego Fields aka IdrA) i dość dobrze na tym wychodzi ;-).
Patryk
OdpowiedzUsuńja tez mam 60 ale spokojnie starcza mi na platynową ligę :)
Idra'e oczywiście znam.
oglądasz czasem Husky'ego czy HD?
Wow :-), po prostu rewelacja.
OdpowiedzUsuńPewnie mam pecha albo za słabe macro, muszę się doanalizować, dodatkowo gram tossami, co jednak nie jest najrozsądniejsze.
Husky jest rewelacyjny gdy idzie o styl i cięty dowcip, ale czasami się zagada i ominie ważne wydarzenia. Nie zmienia to faktu że regularnie zaglądam na jego kanał na YT.
Gdy idzie o prawdziwie dogłębną analizę, to najbardziej cenię sobie Day[9], ale swoboda Husky'ego jest zawsze urzekająca.
Jak mam trochę czasu to włączam też Ahnaris'a, też bardzo w porządku.
Zakładam że gramy w tym samym rejonie :-) i tak sobie myślę że ciekawie byłoby się rozegrać ;-).
W temacie oszczedzania pytam sie na roznych blogach o konkrety. I NIGDY nie otrzymalem odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńIle kolekcjonujecie tych odwaznikow w kruszcach. Podajcie dowolna liczbe. np. kupuje 100 gr miesiecznie (od 0.5 roku), albo kupuje u znajomego w sklepie 200 gr rocznie, albo chce miec 10 gr czegos tam na głowę w mojej rodzinie....
Ciekawi mnie czy te deklaracje sa choc troszke racjonalne. Czy mam doczynienia z pasjonatami czy tez szajbusami co to nie dojedza, dziecku zabiora a kupia noego kugelanda.
Oszczędzanie polega zatem na spędzaniu czasu na działaniach które nie wliczają się do PKB, kosztem tych które by się wliczały.
OdpowiedzUsuńPaństwo wysokimi podatkami w sumie zachęca ludzi do postawy: pracuj zarobkowo tak mało jak to tylko możliwe i ciesz się życiem.
To zawsze przyjemnie zorientować się, że są jeszcze normalni ludzie umiejący podać swoje APM (co prawda ja także 70 nie przekraczam;) ), spędzający czas z znajomymi wspólnie gimnastykując się przy grach planszowych (ale MiM to dopiero początek - polecam rozwinąć się w kierunku Caylusa/Agricoli wcześniej zaliczając Puerto Rico i Race for the Galaxy).
OdpowiedzUsuńPtatryk i emczak
OdpowiedzUsuńZakładam że gramy w tym samym rejonie i tak sobie myślę że ciekawie byłoby się rozegrać .
Jasne. Gram pod ksywą Losten (kod postaci 629). Jump in
w tygodniu raczej będzie ciężko, ale w weekend postaram sie wejść na BN. kurde nie byłem juz tam od 3 miechów.. ciekawe jak teraz wygląda tam poziom.
jeżeli chcecie się zmówić, żeby wam skopać dupsko to jestem cały prawie czas na gtalku adamduda1981@gmail.com
Emczak
OdpowiedzUsuń(ale MiM to dopiero początek – polecam rozwinąć się w kierunku Caylusa/Agricoli wcześniej zaliczając Puerto Rico i Race for the Galaxy).
Wiem, ale nie za bardzo jest czas żeby to wszsytko opanować. MIM z całymi dodatkami się długo poznaje (mimo że sam znam na wylot) a co sopiero inne
To nie studenckie czasy gdzie mozna wygospodarować 16 godzin niczym nie zmaconego czasu ;)
[...] pierwszym moim wpisie na temat oszczedzania (pierwszy, drugi) skontaktował się ze mną niejaki Dawid Michna, autor „Wielkiej księgi oszczędzania [...]
OdpowiedzUsuń