piątek, 3 grudnia 2010

Oszczędzanie

Zamiast siedzieć bezproduktywnie przed komputerem i klikać w linki nie mające większego sensu radzę dziś wieczorem zrobić sobie zestawienie swoich comiesięcznych opłat stałych. Tyle się narzeka w Internecie na koszty życia, na opłaty etc a podejrzewam, że nawet nie wiecie ile one miesięcznie wynoszą, ani jaka jest ich struktura. Możecie podać konkretna kwotę ile miesięcznie was kosztuje życie? Opłaty stałe? Hę?


No właśnie... a to jasny sygnał, że nie przywiązujecie uwagi do oszczędzania. Nie ma w tym nic złego.. w końcu stare żydowskie porzekadło mówi: Icek, Ty nie oszczędzaj, Ty zarabiaj!


Jednakże, jeżeli już się zabieramy za narzekanie, to wypadało by wiedzieć na co narzekamy i jakie działania możemy podjąć, żeby przestać narzekać. Na tym polega konstruktywne podejście w odróżnieniu od masowo modnego bicia piany.


Po wpisie z przed roku wnioskuje, że raczej czytelnicy nie przywiązują wagi do kosztów które ponoszą. Ok, choć zawsze lepiej wiedzieć, gdyż możemy się czasem zaskoczyć. Żeby Was trochę zachęcić poniżej struktura moich kosztów funkcjonowania mieszkania.



Pierwsze spostrzeżenie jakie się nasuwa, to takie, że ponad połowa kosztów to koszty na które mam bezpośredni wpływ i które mogę zmniejszyć po prostu zmniejszając zużycie. Czyli nie jest tak, że nic nie można zrobić. Drugie co mnie zaskoczyło to koszty zużycia wody... szczerze nie sądziłem, że są tak wysokie, tym bardziej na dwie osoby w mieszkaniu. Wynoszą tyle samo co ogrzewanie. Tak... tu zdecydowanie jest problem i pewne pole do ukrócenia radosnej konsumpcji ;)


To, co przede wszystkim ten wykres mówi, to pole gdzie działania zwiększające oszczędność przyniosą najwięcej efektów... Zasada pareto zawsze działa :) Pamiętanie o wyciąganiu z gniazdka ładowarki, nic nie znaczy przy skróceniu czasu przebywania pod prysznicem, czy zamknięciu wody w czasie mycia zębów. Może zmywarka to nie jest taki głupi pomysł?


Ciekawe jak to u Was wygląda.

54 komentarze:

  1. Mam w domu zmywarke i ekonomicznie sie kalkuluje.Tylko dobierz "rozmiar" bo dla dwoch osob potrzebujesz malej zmywarki-inaczej sie nie skalkuluje.Wieksza zmywarka to przy rodzinie.Ewentualnie przy dwoch osobach kupujesz duza(wcale nie drozsza niz mala)ale puszczasz mycie co 2-3 dni gdy sie cala zapelni(czyli potrzeba sporo talerzy i garkow).Dobra rzecz to sterownik czasowy do ogrzewania,wewnetrzne drzwi ktore zatrzymuja cieplo w domu,wazne jest dobre ocieplenie(duzo mozna oszczedzic na ogrzewaniu).Internet-warto sprawdzic co moze przepuscic Twoje lacze bo czesto placisz za net 50 mb a Twoje lacze i tak fizycznie nie pusci wiecej niz powiedzmy 20mb-czyli przeplacasz i warto wziac slabsza i tansza oferte(roznicy nie poczujesz a placisz mniej).Co do TV to juz dawni zrezygnowalem z kablowki-tylko darmowa TV a reszta z neta.Dojazd do pracy w kilka osob jednym samochodem(zrzutka na koszty).Warto dopasowac rozmiar smietnika(chyba jak pamietam jest taka opcja w Polsce)do rodziny-zawsze placisz te pare groszy mniej(stare lub nielubiane ciuchy dajesz na charity).W UK niektore sklepy (zarowno supermarkety jak i inne-takze z ciuchami)daja karty znizkowe(10,20%)wiec czasem warto zapytac(chyba w Polsce tez tak jest?).

    OdpowiedzUsuń
  2. [...] This post was mentioned on Twitter by investcafe.pl and Adam Duda, Adam Duda. Adam Duda said: Oszczędzanie: Zamiast siedzieć bezproduktywnie przed komputerem i klikać w linki nie mające większego sensu radz... http://bit.ly/fZTe7d [...]

    OdpowiedzUsuń
  3. heh, jak ktoś leży na sianie, to nie musi się podpierać kredytem, jak ty mam 25 lat pracy, mieszkanie w zabytkowej kamienicy kupione, i te inne luksusy... ale muszę się posiłkować kredytem , moje dzieci się kształcą

    OdpowiedzUsuń
  4. Owszem, przywiazuję wage, ale jesli ktos splaca kredyt za mieszkanie/dom albo wynajmuje, to i tak 90% kosztow to bedzie wlasnie ten kredyt lub wynajem.

    Przyklad:
    Za wynajem mieszkania one bedroom tu gdzie mieszkam musze zaplacic co najmniej $1100 miesiecznie. Koszty pradu, internetu, telefonu to jakies $130.
    Zdecydowanie najwieksza oszczednoscia w tym wypadku jest isc mieszkac pod most...

    OdpowiedzUsuń
  5. "Zdecydowanie najwieksza oszczednoscia w tym wypadku jest isc mieszkac pod most…"
    I to powinna być puenta tego wpisu

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie Jeden Łoś3 grudnia 2010 16:13

    @Adam Duda
    > Pamiętanie o wyciąganiu z gniazdka ładowarki, nic nie znaczy
    > przy skróceniu czasu przebywania pod prysznicem, czy
    >zamknięciu wody w czasie mycia zębów.

    Oszczedzaj, Adamie, oszczedzaj! Przebywaj krocej pod prysznicem, wyciagaj ladowarke. Zaoszczedzizz akurat tyle, zeby w przyszlym roku zaplacic wiecej za VAT i skladke rentowa. Ciekawe na czym bedziesz oszczedzal, zeby zarobic na nastepna podwyzke VATu, ktora nam rzad zaserwuje, jak juz na finansowanie nowych urzedasow i banksterow nie starczy kasy z pierwszej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Coz, nie wiem, ile kosztuje godzina twojej pracy, ale zmywarka to przede wszystkim oszczednosc czasu, nie pieniedzy. Oczywiscie te ostatnie tez sie licza, ale raczej drugoplanowo, niejako przy okazji.

    Nigdy nie rozumialem zatrwazajacego braku popularnosci tego sprzetu w Polsce. To chyba sprawa kulturowa, bo nie chce mi sie wierzyc, ze ludzie, ktorzy wydaja >20 tys. na samochod i >2.5 na telewizor ('obowizek' w niemal kazdym domu) nie sa w stanie wysuplac tych nedznych 8 stow na jakas najprostsza zmywarke, tym bardziej, ze ten wydatek po jakims czasie sie zwraca (nie wspominajac juz o ludziach budujacym/kupujacym nowy dom mieszkanie za kilkaset tysciecy, choc tam zmywarka na szczescie staje sie juz standardem).

    Potem oczywiscie slyszy sie narzekanie na ciagle zabieganie, wyczerpanie, brak czasu dla rodziny i na samorozwoj - no do ciezkej choler, nic w tym dziwnego, skoro tak ulubowalo sie sobie sleczenie nad garami. Nawyzszy czas powiedziec : basta!

    Czasami mysle, ze ta durna kampania reklamowa przeprowadzona przez Calgonit i ktoregos z producentow zmywarek przyniosla naszemu krajowi duzo wiecej pozytku, niz wszystkie te zakrojone na wielka skale, fundowane unijnymi milionami kampanie spoleczne.


    Co do wykresu, to poza szalonym pomieszaniem kolorow (chyba czytelniejsza bylaby po prostu uporzadkowana tabelka) nie wydaje sie on zbyt pomocny. Nie ma chyba wiekszego sensu mieszanie rzeczy na jakie nie mamy najmniejszego wplywu, jak np. oplata administracyjna, z artykulami luksusowymi (dluga i ciepla kapiel). Duzo lepsze byloby przede wszystkim zestawienie kosztow stalych z miesiecznymi wplywami, zeby sprawdzic, czy ich ewentualne zmniejszenie rzeczywiscie moze powaznie wplynac na to, ile nam zostaje w portfelu, bo rozwanie ich w oderwaniu od tego, ile w ogole wydajemy nie ma chyba wiekszego sensu. Dlugie kapanie sie jest natomiast luksusem i nalezaloby je raczej porownywac z wydatkami na wszelkiego rodzaju przyjemnosci - moze okazac sie, ze to jednak dosc tani sposob na odprezenie sie po ciezkim dniu i nie nalezy z niego rezygnowac tylko po to, by dac zadosc pedanterii ciecia kosztow stalych. W koncu czlowiek chyba po to tyle godzin dziennie poswieca na prace, by potem moc pozwolic sobie na odrobine komfortu, tj. konczyc mycie sie wtedy,kiedy czuje sie juz wystarczajaco czysty czy wybierac jablka na ktore.ma akurat ochote, mimo ze pomarancze sa wlasnie w promocji. Recz jasna nie kazdego na to stac, ale nie dojdziemy do tego, czy tak rzeczywiscie jest porownujac koszt calej zuzytej cieplej wody z kosztem wywozu smieci.

    OdpowiedzUsuń
  8. Patrząc na to, że na wyciąganiu ładowarki z telefonu z gniazdka można zaoszczędzić, aż 65gr rocznie.
    http://www.wykop.pl/ramka/286260/czy-odlaczona-od-telefonu-ladowarka-pobiera-prad-z-sieci/
    stwierdzam, że stać mnie na taką rozrzutność.

    OdpowiedzUsuń
  9. Patrząc na to, że na wyciąganiu ładowarki z telefonu z gniazdka można zaoszczędzić, aż 65gr rocznie.
    http://www.bbproject.net/2010/01/czy-odlaczona-od-telefonu-ladowarka-pobiera-prad-z-sieci/
    stwierdzam, że stać mnie na taką rozrzutność.

    Jak ktoś chce zużywać wody, gazu, czy energii elektrycznej to niech używa do woli byle żeby w całości płacił za nią sam, dlatego trzeba obciąć wszystkie dotacje do energetyki jak najszybciej.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja tam nie mam kosztów, bo mieszkam z rodziną i mnie karmią. Uczy pokory i prawidłowych zachowań społecznych, każdemu kto ma możliwość polecam przeprowadzenie się do rodziny i oszczędzanie. Szkoda, że niektórzy są zbyt dumni, żeby tak zamieszkać.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Mariusz Doppler
    "Patrząc na to, że na wyciąganiu ładowarki z telefonu z gniazdka można zaoszczędzić, aż 65gr rocznie."
    Warto wyciągać, bo cholerstwo może się zapalić.
    Mi zapalił się nowy zasilacz od laptopa hp. Oryginał, kupiony z kompem. Tak więc oszczędność może wynieść kilkaset tysięcy zł, a nie 65gr. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja od dwóch lat zapisuję wszystkie wydatki :-D Przez długi czas największa pozycja u mnie to "niespodziewane wydatki" :-D

    OdpowiedzUsuń
  13. Magda

    heh, jak ktoś leży na sianie, to nie musi się podpierać kredytem,

    Kredyt tutaj wyłączyłem, bo każdy za inną kwotę kupował i by to troche zaburzało obraz

    OdpowiedzUsuń
  14. TJL
    Zaoszczedzizz akurat tyle, zeby w przyszlym roku zaplacic wiecej za VAT i skladke rentowa.

    Spokojnie, na Vat mi starczy.. jednak nie rozumiem Cie.. Uważasz że lepiej nie wiedzieć na co idzied Twoja kasa?

    OdpowiedzUsuń
  15. alt
    Szkoda, że niektórzy są zbyt dumni, żeby tak zamieszkać.

    Z przesadnym oszczędzaniem łączą sie też koszty. koszty alternatywne. Na przykład mieszkanie z rodzicami może sie wiązać z dostępem do gorszego rynku pracy, a co za tym idzie mniejszymi płacami. dłuższe dojazdy etc.. W końcu przesadne oszczędzanie wpływa tez na Twój komfort życia, które również można wycenić.

    Gdyby brać oszczędzanie przesadnie to można mieszkać pod mostem i wcinać tylko chleb ze smalcem popijając wodą z rzeki.. Ale chyba nie o to w tym chodzi

    OdpowiedzUsuń
  16. wersy
    Potem oczywiscie slyszy sie narzekanie na ciagle zabieganie, wyczerpanie, brak czasu dla rodziny i na samorozwoj – no do ciezkej choler, nic w tym dziwnego, skoro tak ulubowalo sie sobie sleczenie nad garami. Nawyzszy czas powiedziec : basta!

    Mi tam akurat nie przeszkadzają koszty.. ważne że jestem ich świadom. A zmywać lubię:) jakoś sie odstresowuje przy tym ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Niedawno pisał Pan o hiperinflacji a teraz zamierza wyciągać ładowarę z gniazdka aby zaoszczędzić 0.65PLN.To chyba działania typowe dla deflacji,poza tym tendencja jest to ogólnoświatowa.

    OdpowiedzUsuń
  18. kk
    No własnie pisze ze nie chce wyciągać ładowarki.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ładowara była komunałem,to że tego typu oszczędnościowe myślenie jest ogólnoświatowe już nie.
    Ponawiam pytanie:
    gdzie hiperinflacja(rachunki brokerskie ma o,oooo1% populacji-dlatego proszę nie wyjeżdżać z "notowaniami czegoś na rynkach" bo raz że jest to cena kontraktu a dwa żeby ceną była musi się utrzymać).

    OdpowiedzUsuń
  20. przecież nie ma hiperinflacji to gdzie ma być? nie rozumiem

    OdpowiedzUsuń
  21. Takie Jeden Łoś4 grudnia 2010 08:33

    @Adam

    >Uważasz że lepiej nie wiedzieć na co idzied Twoja kasa?

    Uwazam, ze lepiej wiedziec. Ale uwazam tez, ze oszczedzanie paru zlotych to nie jest dobra droga w sytuacji, gdy wszystko co dodatkowo zaoszczedzisz wkrotce i tak trafi do pazernej panstwowej czarnej dziury. Doszlismy do momentu, kiedy potrzebna jest zmiana systemowa, a nie skracanie kapieli o minute.

    OdpowiedzUsuń
  22. Aha,miałem tylko dodać że cement a25kg oscylował w Polsce w ostatnich trzech latach na poziomie 10PLN,wczoraj w Castoramie Opole widziałem go po 5,95 z Cementowni Rudniki a pracownik zapewniał iż nie jest to terminowa promocja.Czy tak wygląda inflacja.
    "...każde dłuższe wahnięcie cen materiałow budowlanych ma decydujacy wpływ na przyszłe kwartalne odczyty PKB kraju" tłum z ekonomii rok I.

    OdpowiedzUsuń
  23. JEŚLI HIPERINFLACJI NIE MA to po co pisał Pan o niej niedawno.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy pisałem? mówiłem że będzie 4 grudnia? Pisze na długi horyzont.. dekad, a nie tygodni. Tak wiem że przez dekady się może wszystko zdążyć, ale oto chodzi, żeby rozpoznawać długoterminowe trendy. Zgadywankę co będzie w przyszłym tygodniu albo roku zostawiam innym.

    OdpowiedzUsuń
  25. TJŁ
    Doszlismy do momentu, kiedy potrzebna jest zmiana systemowa, a nie skracanie kapieli o minute.

    Rozumiem.. zatem jakie są Twoje propozycje? Konstruktywnie proszę, żeby można było przynajmniej ocenić włożony wysiłek do efektu...

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak przepraszam Pana.

    OdpowiedzUsuń
  27. Takie Jeden Łoś4 grudnia 2010 09:02

    @Adam

    Chodza mi po glowie rozne rzeczy. Mam np. kolege-programiste, ktory wprawdzie pracuje w PL, ale zatrudniony jest w zupelnie innym kraju i zastanawiam sie, czy przypadkiem nie daloby sie zrobic czegos podobnego. Inna, coraz czesciej i coraz powazniej przeze mnie rozwazana koncepcja jest po prostu stala emigracja. Groszowe oszczednosci to naprawde droga do nikad, skoro np. taka HGW wydala w Wawie ponad 500 mln zlotych na stadion dla firmy ITI. O ile ja i moje dzieci oraz wnuki beda sobie musialy skracac kapiel przez cale zycie, zeby splacic dlug zaciagniety przez ta pania?

    OdpowiedzUsuń
  28. TJŁ
    To nie groszowe, możen zejść w moim przypadku o jakąs 100 na miesiąc lub 150.. gdyby mi sie chciało;) Ale nie chce.

    Co do zakładania firmy gdzie indziej to wcale nie jest takie rzadkie zakładanie firmy np w UK. Można to nawet zrobić korespondencyjnie :)

    Co do emigracji, to wszystko zależy od zawodu i pracy zawodowej. Na emigracji ciężko zdobyć lub wykonywać pracę w zawodzie i po fajnych stawkach. Mimo wszystko w duzej mierze faworyzowani są "nasi" od "obcych".
    Jeżeli jesteś operatorem koparki, hydraulikiem w skrócie blue colar, to jasne emigracja. Jezeli white colar, to raczej sie nie opłaca... wyjatek - lekarze.

    OdpowiedzUsuń
  29. Takie Jeden Łoś4 grudnia 2010 09:49

    @Adam

    100 czy 150 miesiecznie to jest wlasnie groszowa oszczednosc w porownaniu z miesiecznie odprowadzanym podatkiem.

    Nie wiem, czy naukowiec to jest jakis colar. Wiekszosc to abnegaci i chodza bez colarow ;-) Finansowo na pewno by mi sie to oplacalo, ale wiem juz jak wyglada zycie emigranta i dlatego sie waham. Z tym, ze tym razem mogloby byc moze lepiej, bo do tej pory zawsze kiblowalem za granica sam, a teraz bym wyjechal z rodzina.

    Zadne inne rozwiazanie, ktore mi chodzi po glowie nie jest niestety legalne, ale obawiam sie, ze w koncu nasza wladza swoja beztroska popchnie ludzi do nielegalnych rozwiazan.

    OdpowiedzUsuń
  30. TJŁ
    groszowa oszczednosc

    Nie jeżeli w gre wchodzi tylko zmiana nawyków.
    miesiecznie odprowadzanym podatkiem.

    podatki wszędzie płacisz

    wiem juz jak wyglada zycie emigranta i dlatego sie waham

    No właśnie, to kolejny problem.. Wszytko kwestia wyboru... To że sie opłaca, nie zawsze jest równorzędne z tym że warto.
    Jak masz znajomych emigrantów i jeszcze naukowców, to sie możesz podowiadywać co i jak. Na pewno duża zmiana i ostatnie co bedziesz myślał to o zwiedzionym punkcie procentowym vat.. no powiedzmy 3 punktami bo to pewne...

    Jezeli moge wiedzieć to jaki kraj rozpatrujesz?

    OdpowiedzUsuń
  31. A ja bym zauważył, że zaledwie 21,35% Pana wydatków można zaliczyć do strefy która jest niezależna od wpływów naszego troskliwego rządu.
    Albo inaczej, nasz rząd ma realny wpływ na 78,65% Pana wydatków, może więc zasada pareto wskazywałaby na działania prowadzące do zmian politycznych?

    OdpowiedzUsuń
  32. @Adam:
    "Co do emigracji, to wszystko zależy od zawodu i pracy zawodowej. Na emigracji ciężko zdobyć lub wykonywać pracę w zawodzie i po fajnych stawkach. Mimo wszystko w duzej mierze faworyzowani są „nasi” od „obcych”.
    Jeżeli jesteś operatorem koparki, hydraulikiem w skrócie blue colar, to jasne emigracja. Jezeli white colar, to raczej sie nie opłaca… wyjatek – lekarze."

    I tu sie mylisz. Byle postdoc dostanie w USA wiecej, niz placi mu uczelnia w Polsce :)))
    Byle inzynier rowniez zarobi wiecej (zwlaszcza civil engineer), ze nie wspomne juz o informatykach.
    Oczywiscie, trzeba konkurowac z lokalnymi, nie kazda firma zasponsoruje wize pracownicza, ale sa branze gdzie caly czas maja niedobor. W USA to jest zawod pielegniarki na przyklad albo chemical engineer albo biotech eng.
    Z kolei w zawodach jak wymieniles powyzej nie masz szans, bo nie da rady konkurowac z meksykami pracujacymi za poldarmo (kryzys zreszta dotknal najbardziej ta branze).

    Jesli chodzi o inne kraje nie wiem, ale napewno kazdy trzeba rozpatrywac oddzielnie. Trzeba brac pod uwage nie tylko nominalne zarobki przeliczane na zlotowki ale tez koszty zycia.

    OdpowiedzUsuń
  33. Futrzak,
    no mowimy o europie. Zeby sie dostac na jakies white colar to jest naprawde ciezko. Nie masz znajomosci, nie masz wejsc to jak sie zatrdunisz jako inzynier w takiej dajmy na to francji? krzyz na droge.
    co innego zmywak, kelner albo praca u bauera.. ta masz o wiele latwiej bo to my robimy za meksykow w europie.

    OdpowiedzUsuń
  34. @Adam:
    Francja jest wyjatkowo kiepskim krajem do emigracji, z wielu powodow.
    Natomiast jesli chodzi o GB i Irlandie to sie nie zgodze. Mam cala fure znajomych, inzynierow wlasnie, ktorzy tam wyjechali i dostali prace bez zadnych znajomosci, po prostu aplikowali na ogloszenia publicznie dostepne (aczkolwiek bylo to przed kryzysem, fakt).

    OdpowiedzUsuń
  35. no znajomych tez mam w gb na white colar... jednak wielu próbowało i wracalo. Bo czesto sie okazywalo ze jedynie zmywak. Wiesz jak to jest.. Widzi sie 5 z sukcesem a nie widzi 95 z porazka
    (cos mi polskie znaki nie banglaja]

    anyway.. co innego jechac na emigracje z nagrana praca, a co innego jechac bez nagranej.

    To zawsze bardzo osobista sprawa i zalezna od przypadku.

    OdpowiedzUsuń
  36. Takie Jeden Łoś4 grudnia 2010 14:27

    @Adam

    > Jezeli moge wiedzieć to jaki kraj rozpatrujesz?

    Na razie to jest tak, ze coraz bardziej nie podoba mi sie tutaj, a konkretnego kraju gdzie chcialbym zyc to nie rozpatrywalem. Mieszkalem sporo w Szwecji i w Niemczech, pol roku tez w UK, ale w zadnym z tych krajow mi sie za bardzo nie podobalo. Bawaria byla w miare OK, ale to jednak Europa i jak sie zrobi syf wszedzie w Europie to tam tez. Myslalem wiec o Ameryce Poludniowej, ale nie znam ani hiszpanskiego ani portugalskiego i nie wiem na ile tam sie da zyc bez znajomosci tych jezykow. Obawiam sie tez, ze nie za bardzo moglbym tam kontynuowac swoja dotychczasowa dzialalnosc, z ktora jestem emocjonalnie zwiazany, czyli dosc specyficzna (i dosc kosztowna) dzialka fizyki. Zostaje zatem chyba tylko Australia...

    A tak generalnie to poki chodzilo tylko o pare punktow procentowych VAT, to nie rozwazalem na serio emigracji. Ostatnio jednak dostrzegam zmiany w spoleczenstwie, obyczajach i wprowadzanym prawie, ktore sa dla mnie coraz bardziej niepokojace i na moim radarze dalekiego zasiegu zapalaja cale mnostwo czerwonych lampek

    OdpowiedzUsuń
  37. Takie Jeden Łoś4 grudnia 2010 14:32

    @Futrzak

    > I tu sie mylisz. Byle postdoc dostanie w USA wiecej, niz placi mu
    > uczelnia w Polsce ))

    I tu sie mylisz, bo tak bylo kiedys, a od kiedy USD jest okolo 3 PLN, albo i bywa ponizej 3 PLN, to praca postdoca w USA to zaden cymes. W tej chwili ludzie ktorzy robia kariere w nauce (nei mylic z naukowcami!!!) dostaja duzo lepsza kase w PL, niz mogliby dostac na postdocu w USA.

    OdpowiedzUsuń
  38. TJL

    czyli dosc specyficzna (i dosc kosztowna) dzialka fizyki.

    Hehe to moze Ci podesle kolege fizyka dosyc specyficznego, ktory uskutecznia z sukcesem emigracje... Jezeli sie zgodzi to przejdziemy na priv.
    adres mailowy podany w danych prawidłowy?

    OdpowiedzUsuń
  39. Takie Jeden Łoś4 grudnia 2010 14:43

    @Adam

    Mozesz podeslac. Choc ja znam sporo naukowcow, ktorzy emigrowali i nie mysle, zebym sie dowiedzial czegos ekstraordynaryjnie ciekawego. Sam - jak pisalem - tez uskutecznialem jakis czas emigracje, tyle ze zawsze byly to wyjazdy dla uatrakcyjnienia sobie zycia i z zamierzonym powrotem. Jednak dzieki nim wiem juz co czeka emigranta i zdazylem zakosztowac "urokow" takiego zycia. Adres prawidlowy, a poza tym przeciez znasz moj prawdziwy adres. A w jakim kraju uskutecznia on emigracje?

    OdpowiedzUsuń
  40. TJŁ, "dosc specyficzna (i dosc kosztowna) dzialka fizyki" - pochwal się, co? Fizyka wysokich energii?

    OdpowiedzUsuń
  41. Takie Jeden Łoś4 grudnia 2010 15:57

    @Panika2008

    NMR (Nuclear Magnetic Resonance), a konkretnie kwantowa teoria relaksacji.

    OdpowiedzUsuń
  42. @TJŁ
    "kwantowa teoria relaksacji."
    relaksacji czego?

    OdpowiedzUsuń
  43. Takie Jeden Łoś5 grudnia 2010 07:17

    @Stanislaw Chmielewski

    W tym konkretnym przypadku spinow jadrowych w zewnetrznym polu magnetycznym.

    OdpowiedzUsuń
  44. "Ostatnio jednak dostrzegam zmiany w [b]spoleczenstwie, obyczajach[/b] i wprowadzanym prawie, ktore sa dla mnie coraz bardziej niepokojace i na moim radarze dalekiego zasiegu zapalaja cale mnostwo czerwonych lampek."

    Mógłbyś napisać na ten temat coś więcej? O ile fragment o prawie jestem w stanie zrozumieć, ato co takiego niezwykłego zaczęło się dziać z Polskim społeczeństwem i dlaczego dotyczy to tylko Polski/Europy?

    Co do hiszpańskiego, to chyba opanowanie go w kilka miesięcy nie powinno być problemem dla kogoś, kto radzi sobie z taką fizyką:) Bardzo przyjemny jezyk, polecam.

    OdpowiedzUsuń
  45. Mariusz Doppler5 grudnia 2010 14:23

    @Takie Jeden Łoś
    Jeśli ktoś pracuje w zawodzie, po kierunku fizyka techniczna to można powiedzieć, że jest szczęściarzem.
    W zasadzie, oprócz posady programisty (fizyka komputerowa) pracy w tym zawodzie praktycznie w Polsce nie ma.
    Podobna sytuacja jest po matematyce stosowanej.

    OdpowiedzUsuń
  46. Takie Jeden Łoś6 grudnia 2010 03:55

    @Wersy

    > Mógłbyś napisać na ten temat coś więcej? [...]
    > to co takiego niezwykłego zaczęło się dziać z
    > Polskim społeczeństwem i dlaczego dotyczy to
    > tylko Polski/Europy?

    W Polsce w tej chwili jest np. mniej dzieci. W wiekszosci rodzin jest tylko jedno dziecko, czyli tzw. jedynak. A jedynaki sa wychowywane inaczej niz dzieci, ktore maja rodzenstwo. Sa przyzwyczajone, ze sa pepkiem swiata i w taki sposob sie zachowuja bedac juz ludzmi doroslymi. Poniewaz pierwsze pokolenie jedynakow zaczyna juz wchodzi w dojrzale zycie, to ich watpliwej jakosci aktywnosc zaczyna byc widac. No i po prostu sie boje co to bedzie za kilkanascie lat, jak bedzie to pokolenie w pelni rozkwitu. A to tylko jeden z symptomow odchodzenia polskiego spoleczenstwa od chrzescijanskiego stylu zycia, ktory ja uwazam za duza wartosc. To tak w skrocie. Nie bede rozwijal tematu, bo chyba nie warto.

    > Co do hiszpańskiego, to chyba opanowanie go w
    > kilka miesięcy nie powinno być problemem dla
    > kogoś, kto radzi sobie z taką fizyką:)

    Niestety predyspozycje do analitycznego i abstrakcyjnego myslenia nie zawsze ida w parze ze zdolnoscia nauki jezyka. Zreszta DOBRE opanowanie jezyka to nawet dla ludzi utalentowanych kwestia przynajmniej kilku lat, a dla mniej utalentowanych pulap niemozliwy do osiagniecia.

    OdpowiedzUsuń
  47. TJL

    Ale to jest przeciez trend ogolnoswiatowy, tyczy sie to wszystkich panstw rozwinietych, nie tylko Polski. Jasne, pewnie sa miejsce, do ktorych mozna przed tym uciec, ale pociagnie to za zoba obnizenie statusu materialnego.

    Co do Hiszpanskiego(i Portugalskiego pewnie tez), to jasne, sa ludzie o mniejszych i wiekszych zdolnosciach jezykowych, ale raczej nie tym powinno sie kierowac przy podejmowaniu takiej decyzji. Mam na mysli to, ze nie jest to przeciez zaden chinski, ktorego nalezaloby sie obawiac, tylko normalny, dosc nieskomplikowany europejski jezyk, ktory Polak znajacy angielski moze w kilka miesiecy opanowac w stopniu umozliwiajacym przynajmniej rozumienie tekstow pisanych i codzienna komunikacje. Jasne, pelna swobode w poslugiwaniu sie jakimkolwiek jezykiem osiagnac duzo trudniej, ale na poczatek powinno to wystarczyc.

    OdpowiedzUsuń
  48. TJŁ
    Nic chyba nie stoi na przeszkodzie żebyś Ty miał trójkę dzieci prawda? A ile masz?

    Co do języków, to chyba najlepiej mieć dziewczynę hiszpankę, to wtedy powinno pójść lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  49. Takie Jeden Łoś7 grudnia 2010 03:43

    @Stanislaw Chmielewski

    Pewnie ze nic nie stoi na przeszkodzie. Wlasnie tyle zamierzam miec. Na razie mam jedno.

    OdpowiedzUsuń
  50. gratulacje.
    Wśród moich znajomych większość ma chyba dwójkę, choć i troje dzieci też się trafiają, znam też i rodziców czwórki pociech a jedynaków to hmmmm jakoś jakby mniej ale to może tylko subiektywne odczucie.

    OdpowiedzUsuń
  51. Co tak sie tu zrobiło dzieciowato? może o dzieciach kolejny wpis o oszczędzaniu 2 ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  52. [...] pierwszym moim wpisie na temat oszczedzania (pierwszy, drugi) skontaktował się ze mną niejaki Dawid Michna, autor „Wielkiej księgi [...]

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...