wtorek, 21 grudnia 2010

Wielka księga oszczędzania - Dawid Michna

Po pierwszym moim wpisie na temat oszczedzania (pierwszy, drugi) skontaktował się ze mną niejaki Dawid Michna, autor "Wielkiej księgi oszczędzania - 500 sprawdzonych sposobów na oszczedzanie".


Dawida, jak również i mnie znacznie zirytowały komentarze maruderów pod moim pierwszym wpisem, których wydźwięk można streścić w zdaniu: " eeee po co oszczedzać 2 złote czy 5. Państwo zdziera ze mnie znacznie więcej i zedrze o wiele więcej na zwiększonym Vacie... to w podatkach leży mój problem, a nie w moich wydatakch". Hehe, takich maruderów lubie najbardziej :)


Dawid dał sie od razu poznać jako człowiek idący do przodu. Wysyła mi swoją książkę za darmo, w zamian ja napisze jej recenzje. Czyni to oczywiscie niniejszy wpis, wpisem sponsorowanym, na co uczulam co bardziej wrażliwych czytelników.


Dawid to praktyk oszczędzania (o czym sam pisze na swojej stronie), niestety po części zmuszony trudną sytuacją finansową w przeszłości. Piszę niestety ponieważ mam nadzieje, że większość czytelników jest lub stanie się osobami oszczednymi nie z przymusu, a z chęci odkładania pieniędzy na realizację swoich przyszłych celów.


Już na początku swojej książki autor pisze o tym, że oszczedzanie nie ma polegać na wyrzeczeniach, a na nawykach. Nawykach które sprawią, że bedziemy konsumować życie po prostu bardziej efektywnie. Bo przecież nie chcodzi oto, żeby wydawać pieniądze, a oto żeby z wydawanych pieniędzy uzyskiwać jak najwięcej korzyści.


Książka liczy 300 stron na których po krótce omówiono 500 sposobów na zmniejszanie wydatków. Oczywiście w takim mrowiu pomysłów nie ustrzeżemy sie od banałów, takich jak wyrobienie sobie nawyku zakrecania wody w czasie mycia zębów, czy krótkim otwieraniu lodówki. Dla mnie jako osoby raczej patrzącej na to gdzie mogą wyciekać złotówki przez palce dużo porad było oczywistych. Jednak każdy jest inny i każdy może znaleźć jakąś uwagę dla siebie.


Pamiętacie mój problem z wodą i prysznicem? W książce jest na to sposób. Otóż porada jest taka, żeby sprawdzić, czy prysznic ma głowicę która napowietrza strumień wody. Można dzięki temu zaoszczedzić 30-40% zużywanej wody, co u mnie przekłada sie bagatela na 50 pln miesięcznie. Takie napowietrzanie nie wpływa na komfort użytkowania. Osobiście na to wpadłem jeszcze przed przeczytaniem książki Dawida (pochwale się ;) ), jednak nie wpadłbym na to, gdybym nie zrobił sobie wykresu, gdzie idą głównie moje wydatki związane z utrzymeniem mieszkania i nie zaczął się nad tym zastanawiać.


Autor wskazuje, że każdy może sobie znaleźć w tej książce kilkaset sposóbów na oszczędzanie. Uważam to za przesadę (chyba że rzeczywiscie stoicie przed ścianą finansową). Jak każdy weźmie sobie kilka, ale za to naprawde przydatnych sposobów to będzie i tak wystarczająco... Nie ma co sie skupiać nad wypracowaniem setki nawyków. Wystarczy wybrać te przynoszace nam największe korzyści, najmniejszym wysiłkiem. Mnie osobiście zaciekawił sposób na zwiększanie efektywności grzania kaloryfera, zważanie na to w jakim dniu tankować samochód oraz o jakiej porze dnia.. Okazuje się że w pewnych porach dnia tankujemy więcej paliwa (w dm3 jest więcej paliwa)  niż w innych, ze względu na właściwości fizyczne paliwa w okreslenych temperaturach. Czy to nie najprostszy nawyk do wyrobienia? Nie tankuje w tym a tym dniu, tankuje raczej rano jak wieczorem. Proste a oszczedzić można ze 20 pln na miesiąc.


Kupowanie dzieciom ubranek, w szczególnosci tym bardzo małym to kolejne pole do oszczędzania. W sieci można kupić za 200 pln pakę 130 używanych ciuszków. Kupno tych samych rzeczy ale nowych to koszta rzędu 5000 pln. Osobiscie już przetestowałem pierwszą opcję. Zawsze to Krugenrand oszczędnosci, choć dla mnie największa oszczędność to czas spędzony w marketach na wybieranie tych wszystkich pierdół. To mogło by się źle odbić na moim zdrowiu psychcznym (znowu wydatek - tym razem na lekarza ;) ). I umówmy się. Nowe ubranka dla dzieci do 2-3 lat to głównie frajda dla rodziców, nie dla dziecka. Otwieranie z foli, odrywanie metek, wybieranie w sklepie. Niemowlakowi jest zupełnie obojetne czy sfajda sie w nowe śpioszki czy używane. Autor podaje wiele stron, na którym rodzice wymieniają sie używanym sprzętem czy ciuszkami.


Są też rady, które pukają do naszego sumienia. Osobiście bardzo zapadło mi w pamięć zdanie "Nie kupuj dziecku wiele drogich zabawek... Spędzaj z nim wiecej czasu".


Dawid kończy książkę rozdziałem o tym na czym nie warto oszczędzać. Ostatnia porada mogła by być mottem życiowym wielu.


Zachecam do oszczędzania lub chociażby do zastanowienia się na co wydaje się pieniądze. Niestety musze ostrzec. Oszczędne życie prowadzi z reguły do o wiele trudniejszego problemu, na którego nie ma tak prostych poradników. Gdzie się podziać z oszczędnosciami, żeby nie zżerała je inflacja i żeby zarabiały jeszcze kawał grosza. To problem znacznie trudniejszy, ale wydaje sie o wiele przyjemniejszy.


Książka do kupienia ze strony autora

42 komentarze:

  1. "Mnie osobiście zaciekawił sposób na zwiększanie efektywności grzania kaloryfera, zważanie na to w jakim dniu tankować i o jakiej porze.."

    dżizjas krajz !
    O co chodzi z tym tankowaniem kaloryfera?
    Ropę do niego lejesz, czy co?!
    Może to jakiś wielkopolski zwyczaj?!
    Bo woda i tak cały czas przez niego przepływa. Tak działa CO.
    Może czegoś nie rozumiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe, w Wielkopolsce mamy wiele sposobów na oszczędzanie, ale żadne nie polega na tankowaniu paliwa do kaloryfera :D
    W tym zdaniu masz wskazanie na 3 porady. jak zwiekszyć efektywność kaloryfera (przecnek następna sugestia) w jakie dni tankować, i (następna sugestia) o jakich porach :D 3 sugestie

    OdpowiedzUsuń
  3. @Artur xxxxx
    Z początku też tak załapałem jak ty, mógłby to być nawet materiał na jakiś skecz ;)

    @wpis
    Książką się zainteresuję, ostatecznie z 500 sposobów już można coś wybrać. Może i siostrze na gwiazdkę kupię ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Adamie! Proszę mi wybaczyć to marudzenie. Czasem człowiek musi sobie ponarzekać, a podatki wydawały się na tyle neutralne (jak pogoda na Wyspach), że nie wpadłem na to, by to komuś przeszkadzało (z wyjątkiem MinFina ;-) ). Przy poprzednim wpisie musiałem z 5 razy gryźć się po palcach by się nie odgryźć. Teraz jednak muszę odpowiedzieć, i nie będzie to cięta riposta, ale przeprosiny. Właśnie przeszedłem inspekcję przeprowadzoną przez teściową i po wysłuchaniu większości monologu, wściekłem się dopiero przyczepieniu się do choinki, że to niby za duża, nie pasuje do wystroju... A, że wybierały ją (choinkę) dzieciaki z żoną, to nic nie powiedziałem, tylko wyszedłem na zakupy, by między innymi by oddać państwu ten VAT, na który tak marudzę. I olśniło mnie, zrozumiałem powód Pańskiej irytacji. Nie powiem, że to się więcej nie powtórzy, ale będę miał to na uwadze.

    Jeśli chodzi o przestrzeń kosmiczną to myślę, że Chińczycy zrobili kuku również sobie i musieli mieć jakiś nieznany nam powód , by tak narozrabiać. Cała reszta sprowadza się do pieniędzy, a tu niestety nie ma innego wyjścia jak pragmatyzm. ;-)

    Ze swojej strony dodam, że z dużą ulgą przyjąłem rezygnację ONZ z powołania ambasadora ds. kontaktów z kosmitami i dobrze, że UNOSA zostawia jakąś nieregulowaną działkę dla nas amatorów. Jednocześnie zastrzegam sobie możliwość protestu przy próbie wprowadzenia abonamentu RTV dla osób odbierających sygnały radiowe obcych poprzez amalgamatowe plomby w zębach. ;-)

    G.F.

    P.S. Raczej nie zaliczam się do AKAPów mimo to, że rajcują mnie wszelkie utopie, nie mam wcale ochoty je na siłę wdrażać. ;-)

    P.S.S. Jeśli chodzi o prysznic i oszczędzanie (stosuję , stosuję) to u nas jest tak twarda woda, że żaden perlator nie wytrzyma nawet tygodnia :-(

    OdpowiedzUsuń
  5. Przychodzi z pomocą złota zasada, że 20% generuje 80%.
    20% czego? zależności od potrzeb, w tym wypadku zapewne 100 metod generuje 80% możliwych oszczędności.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo często argumentem za oszczędzaniem jest odwoływanie się do własnego skąpstwa. OK, niech i tak będzie, ale nie pomijajmy myślenia w skali "planety".
    Skłonność do myślenia własną dziurą w "d" objawia się nie tylko obojętnością wobec setek litrów wody zlanej przy myciu zębów. Można by nawet rzec, że to "pryszcz". Proponuję eksperymentalnie, każde "zużycie" mnożyć w pamięci przez ca. sześć miliardów ;)

    @Goldfinger
    Mam w rurach wodę o twardości ponad 20 stopni niemieckich, czyli zasadniczo - płynna skała, w sumie bardziej do jedzenia niż do picia ;) Być może mają z tym coś wspólnego jakieś czary mojej żonki, ale zero problemów z perlatorami w domu.

    OdpowiedzUsuń
  7. A jeśli wolno się grzecznie spytać (zanim "naszczekam"), to w jakich porach dnia można zatankować więcej ?

    OdpowiedzUsuń
  8. @AAA222: oczywiście w nocy, najlepiej w okolicy godziny 2-3, gdy statystycznie temperatura jest najniższa w dobie; im niższa temperatura, tym wyższa gęstość paliwa - a płacisz nie za masę, tylko objętość. Dość esktremalny sposób na oszczędności, ale jak ktoś ma taką specyfikę życia/pracy że jeździ po nocach - to czemu nie...

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiście takie oszczędzanie na tankowaniu jest bez sensu, jak się ma diesla - nic nie przebije oleju opałowego (warning: to nielegalne!).

    OdpowiedzUsuń
  10. @ panika2008,
    Jest tylko jeden problem - zbiorniki paliwa na stacjach znajdują się pod ziemią, poniżej strefy przemarzania, gdzie temperatura jest mniej więcej stała, są przy tym dobrze izolowane (generalnie dwupłaszczowe). Dobowe wahania temperatury paliwa w zbiornikach są żadne, chyba że dotankowano je w międzyczasie paliwem o innej temperaturze (np. z cysterny), ale nawet w takim przypadku wahania będą minimalne, bo paliwo podczas transportu w cysternie też się radykalnie nie ogrzewa/schładza. Zmiany gęstości wskutek ogrzewania są niczym w porównaniu ze zmianami wskutek ewentualnych zmian składu chemicznego - gęstość benzyny może się np. wahać z tego powodu od 0,720-0,775 Mg/m3, czyli o +-4%.

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaa, w sumie fakt. No to już nie wiem, o co mogło chodzić autorowi.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to z tym paliwem to mnie zastrzeliles. chcialem to skomentowac ale @AAA222 mnie ubiegl.

    Jesli chodzi o oszczedzanie wody to najwiecej idzie w toalecie. Kazdy co najmniej 5 razy dziennie splukuje pelen zbiornik (z 10l), tu jest kilka sposobow na oszczedzanie, od radykalnych, poprzez dwa guziki na "male" i "duze" az po wykorzystanie szarej wody ze zmywania i prania.

    A na czym nie oszczedzac? wiadomo - na swoim zdrowiu!

    OdpowiedzUsuń
  13. @Sokomaniak
    Szara woda albo deszczówka. To rozwiązanie do przemyślenia dla budujących nowy dom - zbiornik pod ziemią zbiera wodę z rynien.

    OdpowiedzUsuń
  14. "to w podatkach leży mój problem, a nie w moich wydatakch”. Hehe, takich maruderów lubie najbardziej "
    Więc jak ktoś pokazuje Panu, że ponad 78% Pana wydatków nie podlega żadnej konkurencji lecz należy do monopolu państwowego to jest maruderem, a jak ktoś dręczy konsumenta i namawia go do rezygnacji z pewnych jego potrzeb to już maruderem nie jest lecz pewnie odkrywcą?
    Na zachodzie ostatnio wpadli na jeszcze lepsze pomysły. niektórzy w ogóle się nie myją lecz używają nawilżanych chusteczek dla niemowląt a inni proponują by nie korzystać z toalet lecz załatwiać te potrzeby pod prysznicem,
    Takie rozwiązanie jest bardzo popularne np. w Indiach, dzięki temu są dodatkowe oszczędności, nie znają takiego wynalazku jakim jest papier toaletowy.
    Ale czy te rozważania nie cofają nas do czasów gdy chodziło się "za stodołę" a po zimie myło się dopiero na wiosnę?
    Czy o to chodzi by ludzkość cofnąć w rozwoju?
    Może najpierw zobaczmy ile powinno kosztować zaspokajanie tych potrzeb przy zastosowaniu rozwiązań wolnorynkowych a potem sie zastanowimy czy nas na nie stać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hehe, w Indiach to mi mówili tak, że większość ludzi używa wody do podmywania się, bo tak czyściej i higieniczniej, tylko niewykształcona wiara na zapadłych wsiach używa jakiegoś papieru :)

    OdpowiedzUsuń
  16. AAA222
    hehe specjalnie to ruszyłem dla blogowych nafciarzy :)
    Według Dawida i jego ksiązki - a zakładam że sam tego nie wymyślił tylko znalazł gdzie w jakimś anglojęzycznym źródle - Im zimniejsze paliwo tym mniej się w nim tworzy pęcherzyków powietrza. Także nie chodzi tu o rozszerzalność cieplną cieczy.
    Oczywiście rzecz do zweryfikowania a michał musiałby podać źródło. Chyba że sam te pęcherzyki mierzył :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Urban myth z tym paliwem na stacji.
    Stala temperatura zbiornika powoduje, ze nie ma zadnych oszczednosci bez wzgledu na pore dnia.
    Samo oszczedzanie z reguly powoduje obnizenie standartu zycia i czesto jest bez sensu. Znacznie latwiej jest zajac sie robieniem pieniedzy niz oszczedzaniem.

    OdpowiedzUsuń
  18. @Stanisław Chmielewski: chusteczki dla niemowląt są droższe od wody. Za paczkę chusteczek można kupić kilka metrów sześciennych zimnej wody z wodociągu. ;)

    @meritum: w mojej opinii warto zwłaszcza zwrócić uwagę na oszczędzanie na ogrzewaniu. I nie chodzi tu o to, by mieszkać w zimnie, ale np. żeby odsłonić grzejniki zamiast mieć je zasłonięte przez meble i zasłony.

    OdpowiedzUsuń
  19. @Krzysztof Lis
    A czy ja pisałem, że to rozsądne? Ludzie mają różne dziwne pomysły. Zawsze może zużywać jedną chusteczkę dziennie, zresztą nie interesuje mnie analizowanie życia osób którym się już wszystko pomyliło. Mnie interesuje to by ceny były rynkowe nawet w przypadku wodociągów, energii elektrycznej, gazu, etc. to nie jest proste, choć jest możliwe.
    Wiesz jak to trzeba zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  20. Odniosłem wrażenie, jakbyś podawał ten pomysł jako metodę oszczędzania. :)

    Jeśli chodzi o urynkowienie cen, mam wrażenie, że niekoniecznie wyszłoby to nam na zdrowie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie, w żadnym wypadku, raczej się z tego wyśmiewałem.
    Czyli wierzysz w urzędników św. Mikołajów którzy potrafią zmusić tych wstrętnych kapitalistów i wynalazców aby pracowali za pół darmo jak robotnicy hinduscy?
    Pozwolę się nie zgodzić.
    Zagadnienie jednak polega na czymś innym.
    Jak uzyskać efekt konkurencji w przypadku gdy ekonomicznie i technologicznie uzasadnione jest istnienie tylko jednego dostawcy?

    OdpowiedzUsuń
  22. No właśnie raczej się nie da tego uzyskać. Bo nawet jak będzie więcej dostawców, to i tak będzie tylko jeden dystrybutor, właściciel rurki czy kabelka trafiającego do Twojego i mojego domu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Rozwiązaniem tego problemu jest podatek katastralny, jeżeli uważasz, że lepiej będziesz potrafił służyć konsumentom to przejmujesz taką rurkę czy kabelek. Jak jesteś jej właścicielem to cały czas czujesz na plecach oddech konkurencji i chętnych do jej przejęcia.
    Efekt ten sam jak konkurencja.

    OdpowiedzUsuń
  24. @Adam Duda,
    "...Oszczędne życie prowadzi z reguły do o wiele trudniejszego problemu..." Hahaha ;) Mój ulubiony sposób na zakończenie rozmowy telefonicznej z akwizytorem z banku jest taki: po oświadczeniu, że zgadzam się na nagrywanie rozmowy stwierdzam, że nie interesuje mnie kredyt w żadnej postaci, chciałbym natomiast korzystnie ulokować oszczędności. Po chwili milczenia słyszę wtedy: "Eeeeee..., tym, to akurat zajmuje się kolega. Do widzenia." Kolega jeszcze nigdy nie zadzwonił.

    @Stanislaw Chmielewski, pozwól, że rozwinę Twoją myśl.
    "...jeżeli uważasz, że lepiej będziesz potrafił służyć konsumentom to przejmujesz taką rurkę czy kabelek", i niczym się nie przejmujesz, bo podatek przerzucasz na klientów.

    OdpowiedzUsuń
  25. @AAA222
    Nieprawda musisz się przejmować bo inny przedsiębiorca może mieć niższe koszty i będzie mu się opłacało przejąć Twój interes. A niższe koszty lepiej dla nas wszystkich.

    OdpowiedzUsuń
  26. @ Stanislaw Chmielewski
    Rozumiem że zakładasz, iż ceny na końcu rurki lub kabelka będą regulowane. Niższe koszty nie oznaczają wtedy niższych cen, tylko wyższe zyski dla pośrednika trzymającego rurkę w łapach. Jeśli ceny będą wolne, to koszty podatku, jakie by one nie były, i tak zapłaci klient, a licytacja wysokości podatku (rozumiem, że wygra ten operator, który zadeklaruje wyższy podatek) z pewnością ceny nie obniży - operatorem zostanie operator deklarujący państwu odprowadzenie najwyższego podatku, a nie klientowi najniższą cenę.

    OdpowiedzUsuń
  27. Mariusz, ciepło, które ucieka przez chłodnię kominową to nie to samo ciepło, które rurami pod miastem trafia do grzejników. Jedno ma temperaturę rzędu 30-35*C, drugie o tej porze roku ponad 130*C. Jeśli zimą puszcza się ciepło przez chłodnię kominową, to oznacza, że jest zamówienie na więcej energii elektrycznej, niż da się wyprodukować w skojarzeniu przy danym zapotrzebowaniu na ciepło. Czy zwiększenie zużycia ciepła cokolwiek by pomogło? Niekoniecznie, są przecież też ograniczenia techniczne związane z tym, jakie urządzenia są zainstalowane.

    Jak masz chwilę, podrzuć proszę linka do taryfy tego dostawcy ciepła, chętnie sobie obejrzę, jak dokładnie wyglądają te zryczałtowane obliczenia.

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak naprawdę nie oszczędzamy prądu, ciepła, wody lub paliwa, tylko pieniądze, dlatego w każdym przypadku powinien decydować rachunek ekonomiczny. Jeśli elektrociepłowni opłaca się w danej sytuacji upuścić nieco ciepła w kosmos i dzięki temu więcej zarobić (zwiększając produkcję prądu), to znaczy że działa prawidłowo.
    Pióropusz pary wodnej kondensującej ponad chłodnią kominową jest zjawiskiem całkowicie normalnym i nie musi oznaczać szczególnego marnotrawstwa - po prostu, przy niższych temperaturach para intensywniej kondensuje.

    OdpowiedzUsuń
  29. Mariusz Doppler27 grudnia 2010 16:31

    "Czy zwiększenie zużycia ciepła cokolwiek by pomogło? "
    Pomóc na pewno nie pomoże, ale czy zaszkodzi?
    Moim zdaniem, zysk ekologiczny przykręcenia kaloryfera w większości mieszkań w Krakowie jest znikomy a ekonomiczny żaden.

    "Jak masz chwilę, podrzuć proszę linka do taryfy tego dostawcy ciepła, chętnie sobie obejrzę, jak dokładnie wyglądają te zryczałtowane obliczenia."
    W większości mieszkań w Krakowie bezpośrednim dystrybutorem ciepła jest wspólnota mieszkaniowa lub spółdzielnia, bezpośredni zakup ciepła z MPECu jest z przyczyn technicznych niemożliwy. Opłata w większości spółdzielni w Krakowie jest zryczałtowana i jest ponoszona w tzw."czynszu".

    OdpowiedzUsuń
  30. Stanislaw Chmielewski28 grudnia 2010 00:04

    @AAA222
    Na jakiej podstawie zakładasz, że ceny mają być regulowane?
    Absolutnie nie, dlaczego?

    No to chyba dobrze, że ludzie będą płacić maksymalne podatki, prawda? Wtedy Twój podatek będzie niewielki. Oczywiście najważniejszą kwestią jest ograniczenie wydatków państwa do minimum ale to inne zagadnienie.

    Przedsiębiorcy będą zainteresowani jak najniższymi cenami bo wtedy mogą zaoferować swoje usługi największej liczbie klientów a na tym w dzisiejszych czasach robi się największe pieniądze.

    Rozumiem, że Ty opowiadasz się za tym by najwyższe podatki płaciła matka samotnie wychowująca trójkę dzieci gdy kupuje dla nich jogurt. Ludzie w dzisiejszych czasach mają dziwną moralność

    OdpowiedzUsuń
  31. @Mariusz: czyli tylko rozliczana jest ryczałtowo między mieszkańców, co akurat jest największą głupotą, bo rzeczywiście demotywuje do oszczędzania.

    OdpowiedzUsuń
  32. @ Mariusz Doppler
    W takim razie, dziwny jakiś ten Kraków, bo centralny licznik ciepła w budynku + indywidualne liczniki w mieszkaniach lub podzielniki kosztów na kaloryferach, to chyba wszędzie już standard. Dlatego przykręcenie kaloryfera większości przynosi jakieś oszczędności.

    @Krzysztof Lis,
    Skoro jesteśmy w Krakowie - taryfa EC Kraków S.A. (producenta) eksploatującej przywołaną wcześniej EC (niestety lekko przeterminowana), taryfa MPEC S.A. w Krakowie (pośrednik i częściowo producent) oraz cenniki ciepła z MPEC, który obowiązywał będzie od 01.01.2011, uwzględniający zmiany taryf producentów. Taryfy lokalnych dostawców ciepła publikowane są wojewódzkich dziennikach urzędowych, i tam można je znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
  33. Pan Dawid z książka ładnie się promuje - w nowym Equity Magazine tez jest jego artykuł.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wiem, ze będziecie mnie uważać za prześmiewcę, ale faktycznie to wyglada na to, że trzeba oszczędzać by móc kupic te wszystkie sznurki, noże i bidony surviwalowe na czas armagedonu ;)

    Nie mówię o oczywistościach oszczędzania bo ... sam nie wiedziałem, że całe życie mówiłem prozą. I pewnie tych patentow jest na pęczki. Od jeżdzenia do galerii by odśnieżyć samochód bo na mrozie trudniej a pewnie na używaniu mydełek czy gratisów (jak papier toaletowy w firmie). Wiele osob kąpie się na siłowni własnie dlatego. Ale to wszystko skonczy sie gdy przyjdzie kryzys o jakim wieszczycie od lat. I wtedy najbardziej przyda sie modlitwa i obnizenia wymagan co do poziomu zycia. A rozwarstwienie bedzie jeszcze wieksze. Beda ludzie jezdzacy samochodami i jedzacy posilek 3 razy dziennie! Serio.

    OdpowiedzUsuń
  35. Jak chcecie oszczędzać to wystawcie miseczkę z wodą za okno jak zamarznie do -10 to wstawcie ją do lodówki, zużyje mniej prądu :-)

    OdpowiedzUsuń
  36. Stanisław, wystarczy wyjmując mięso z zamrażarki zrobić to dzień wcześniej i wstawić je właśnie do lodówki.

    Takich małych sposobów i sposobików na oszczędzanie jest mnóstwo. Mnie się najbardziej podoba sugestia aby nie zasłaniać grzejników firankami i zasłonami. Ale z żoną musiałem to przewalczyć, bo nie chciała się zgodzić, by ładne zasłonki leżały na parapecie i żeby było widać brzydkie grzejniki. ;)

    OdpowiedzUsuń
  37. A mnie się najbardziej podobają pomysł niektórych moich kolegów, który kasując w robocie ~130 PLN/h biorą urlop, żeby własnoręcznie pomalować mieszkanko (fachowiec ~50-70 PLN/h).
    My tu gadu, gadu, a tu nas oskubano na kolejne 5 % brutto.

    OdpowiedzUsuń
  38. @AAA222: to nie jest takie głupie, choć w tym akurat przypadku może nie mieć sensu. Nierzadko koszt pracy fachowca jest większy, niż nasz zarobek w tym samym czasie -- bo my za naszą płacę netto musimy opłacić jego koszt pracy brutto. A jak dołożymy do tego jeszcze odsetki od kredytu, którym fundujemy jego pracę, wychodzi jeszcze gorsza proporcja.

    I wtedy opłaca się wziąć nawet urlop bezpłatny. :)

    OdpowiedzUsuń
  39. @ Krzysztofie, teoretycznie możesz mieć rację, ale mając kilka "kampanii" remontowo-wykończeniowych (głównie dla mnie :) za sobą mogę powiedzieć, nie spotkałem jeszcze fachowca, który zaczynałby rozmowę od "brutto" (chyba wszyscy mają jakąś awersję do US ;). Poza tym, fachowiec błędy, które nas nieprofesjonalistów niechybnie czekają, ma już za sobą, a to też jest jakiś bonus.

    OdpowiedzUsuń
  40. >AAA222
    >A mnie się najbardziej podobają pomysł
    >niektórych moich kolegów, który kasując w
    >robocie ~130 PLN/h biorą urlop, żeby
    >własnoręcznie pomalować mieszkanko
    >(fachowiec ~50-70 PLN/h).

    A co w tym dziwnego - jeśli gość jest na etacie, a weźmie urlop wypoczynkowy, to ma za ten urlop płacone. W tym czasie pomaluje mieszkanko po stawce 50-70zł/h, które jest wolne od podatku dochodowego, tak więc będąc na urlopie zarobi ok. 200zł/h. Czysty zysk.

    C.

    OdpowiedzUsuń
  41. @ Coondelboory, wszystko zależy od rodzaju pracy, którą wykonujesz i/lub kształtu systemu motywacyjnego w firmie. Twoje założenie, że gość zarabia tyle "na etacie" jest niczym nie uzasadnione.

    OdpowiedzUsuń
  42. Jest naprawdę wiele sposobów na to, aby nauczyć się oszczędzać. Ja wychodzę z założenia, że umiejętność oszczędzania powinna zostać zaszczepiona przez rodziców. Jest wiele gadżetów, które mogą to ułatwić - karty oferowane przez https://www.igoriacard.com/karta-prepaid-kieszonkowe-dla-dzieci/ jak najbardziej to upraszczają.

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...