środa, 8 grudnia 2010

WikiLeaks 3

Ja wiem, trochę już może przynudzam z tą serią o Wiki, ale do jeszcze jednej kwestii chciałbym się odnieść. To kwestii Paula i jego pytania zadanego w kwestii Wiki:



"why exactly should Americans be prevented from knowing what Goverment is doing in their name?"

Co w skrócie można przetłumaczyć, jako czego konkretnie amerykanie powinni nie wiedzieć, co rząd robi w ich imieniu.


Paul jak na rasowego libertarianina przystało po prostu nie uznaje żadnych tajemnic i sekretów państwowych co do zasady. Powiniśmy miec wolne społeczeństwo bez spisków i sekretów. Wspaniale... jestem za. Czy kiedykolwiek to działało?


Odpowiedź na to pytanie jest prosta, aczkolwiek nie konkretna. Amerykanie nie powinni znać rzeczy, których ujawnienie godzi w rację stanu USA (raison d'État).


Doskonałym przykładem na tajemnice, których nie powinna znać społeczność był program SDI za Reagana. Reagan prowadził politykę zbankrutowania ówczesnego ZSRR. Celowo sabotował budowę gazociągu w ZSRR, mieszał sie w politykę cenową ropy w krajach arabskich, głównie Arabii Saudyjskiej. Wreszcie ogłosił program SDI, czyli inicjatywy obrony strategicznej. SDI to był blef. Celowo ogłoszony i eksponowany w mediach program, który miał zmusić Sowietów do badań w tym zakresie. Reagan wiedział, że ogłasza program, który w teorii jest tak wysoce zaawansowany technologicznie, że niewykonalny. W tej dziedzinie sowieci byli jednak wyjątkowo słabi i dotrzymanie kroku USA było by dla nich bardzo kosztowne. Ilościowo sowieci mogli konkurować z produkcją rakiet balistycznych, głowic nuklearnych etc. Tą technologię juz mieli. Rozbrojenie w liczbie rakiet nie miało więc takiego znaczenia. Radzieccy naukowcy przekazywali swoje opinie Gorbaczowowi, że program SDI jest tak zaawansowany technologicznie, że nie wierzą, że amerykanie uważają tą broń za realną do skonstruowania. Jednak co innego sie domyslać, a co innego wiedzieć. Gorbaczow na każdym spotkaniu rozbrojeniowym z Reaganem podkreślał, że konieczne jest rezygancja z programu SDI w ramach rozbrojenia. Wiedział, że przegrywa wyścig zbrojeń, wyścig na technologię, a Reagan wiedział, że blefuje i wpuszcza Gorbaczowa w drogę do nikąd. Kilka lat później ZSRR zbankrutował, a wraz z nim zagrożenie wojną nuklarną. Dzieki utrzymywaniu tajemnicy, Reagan mógł prowadzić politykę jaką prowadził i dziś jest uznawany za grabarza ZSRR. Dokładnie w roku upadku ZSRR odwołano program SDI.


Oczywiście i ja widzę różnicę pomiedzy polityką Reagana a polityką Busha. Reagan wyraźnie ogłosił, że wrogiem USA jest ZSRR i jego celem jesr rozbicie "imperium zła". Amerykanie za tą strategią głosowali, lecz szczegółów nie znali. Dzisiejsza polityka zagraniczna USA w szeregiem wojen prowadzonych jednocześnie jest również i dla mnie nie zrozumiała (proszę nie pisać w komentarzach dlaczego amerykanie siedzą w Iraku. Każdą wersję słyszałem łącznie z wojną z Chinami). Gdybym był obywatelem USA to z pewnością nie głosowałbym za kontynuowaniem tych wojen i na ludzi którzy zapowiadają, że działania w tym kierunku będą podejmowane. Ale to inna sprawa. Oddzielną sprawą jest wyznaczenie strategii, wizji polityki zagranicznej,  od szczegółów jej wykonywania. Jeżeli się ktoś decyduje na wojnę to wiadomo, że wióry polecą. Ważne czy iść na wojnę czy nie i na jakich przesłankach się idzie. Jeżeli przywódca kłamał co do strategi i wizji, to z tego powinien być rozliczany.


Tak samo jak Reagan mógł ponieść porażkę, gdyby tajemnice polityki były ujawniane, tak samo i dla Polski niebezpieczne jest ujawnienie tajemnic.


W doniesieniach WikiLeaks jest również informacja o polskiej polityce zagranicznej, w szczególności w kontekście interwencji w Gruzji.  Jak się okazuje z tych dokumentów polska polityka zagraniczna wschodnia na linii prezydent-rząd była zaskakująco zbieżna. Mówią o tym depesze amerykańskich dyplomatów przywołujących wypowiedzi polityków co do wizji wspierania byłych republik, również Białorusi i Kaukazu jako miękkiego podbrzusza tego układu.  I dobrze. Sam uważam, że taka polityka jest polską racją stanu. Wzmacnianie sobie krajów buforowych na wschodzie powinno być główną osią naszych zainteresowań. Tak, uważam że bieganie prezydenta Kaczyńskiego po krzakach w Gruzji było również naszą racją stanu, choć nie uważałem za nią wypowiadanie się o Rosji w sposób negatywny i psujący relacje. To już było niepotrzebne. Co by się jednak stało gdyby prezydent ciągle żył, zdobył by reelekcję i z wycieku wynikało by, że rząd ma zupełnie inną strategię i są wewnętrzne tarcia? Rosja mogłaby rozgrywać prezydenta przeciwko rządowi i odwrotnie jak chciała.


Wracając jednak do USA.


Wyjście z izolacjonizmu USA na poważnie zaczęło sie od Woodrow'a Wilsona... To on jest twórcą doktryny polityki zagraniczenej, która jest utrzymywana z grubsza do dziś. Jednak wcześniej,  sami amerykanie nie byli tacy święci i miłujący izolacjonizm... Ekspansja na zachód, aż do Filipin nie odbywała sie tylko i wyłącznie formie bilateralnych umów handlowych. Często podejmowano decyzje w polityce zagranicznej mniej lub bardziej słusznie w opozycji do społeczeństwa.


Demokracja ma generalnie z tym problem. Kiedyś władza należała do króla, czy cesarza, a ten wiadomo.. odpowiadał przed Bogiem i historią. Nie było problemu z określeniem racji stanu państwa i obywateli, gdyż określał ją król mniej lub bardziej słusznie. W demokracji władca odpowiada przed Bogiem historią i dodatkowo przed społeczeństwem. I tu pojawia się pewna niedogodność, bo racja stanu wymusza czasami tajenie szczegółów działań przed społeczeństwem. Wymusza stare podejście, że odpowie przed społeczeństwem, ale za kilka dekad czy stulecie, kiedy tajemnica będzie mogła być zdjęta. Czyli odpowie przed historią. To niewątpliwie problem dla władzy, gdyż nakłada na nią kaganiec. Czasem wychodzi to na dobre, czasem na złe.


Dlatego w demokracji nikt nie rozpisywał referendum, czy amerykanie chcą iść zabijać meksykanów, żeby zdobyć trochę pustyni w teksasie. Nikt nie pytał w czasie wojny o niepodległość, czy społeczność akceptuje zasadzkę na wojska royalistów w konkretnej dacie.


Oczywiście najwygodniej przyjąć libertariańską postawę: Handluj ze wszystkimi, nie wchodź z nikim w sojusze.


Czasami mam wrażenie, że ruch hipisowski ukrył sie w dzisiejszym libertarianiźmie i to takim, który połknął sztyl od miotły. Nie mam nic przeciwko libertarianizmowi. Przeciwnie, głęboko z nim sympatyzuje, gdyż daje potrzebny kręgosłup moralny. Świat jest jednak tak skonstruowany, że owy kręgosłup musi być elastyczny. Tą elastyczność wymusza pragmatyzm wynikający z otoczenia, które nie zawsze chce nas obsypywać kwiatami i puszczać gołąbki pokoju na nasz widok. Sad but true. Kręgosłup jest ważny, żeby wiedzieć jaka jest nasza naturalna pozycja. Czasami jednak przechodzimy przez za niskie drzwi i wtedy trzeba sie schylić, zamiast prawić tanie komunały o nienaruszalności zasad. Niektórzy sobie tę głowę celowo rozbiją, jednak takie uderzenie szybko leczy z hipisowskich wizji świata.

26 komentarzy:

  1. Takie Jeden Łoś8 grudnia 2010 08:50

    Wszystko bardzo pieknie, tylko ze przyjmujac Twoj punkt widzenia to mozna zajsc do sytuacji w ktorej wladza bedzie poza wszelka kontrola i bedzie robila w imieniu ludzi co jej sie bedzie zywnie podobalo. Oczywiscie wszystko dla dobra i bezpieczenstwa tych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wtedy powinno się zmienić strategię. Powoli się to dzieje w USA. Patrz chociażby sam fakt pojawiania sie TEA PARTY w kongresie. Jednak demokracja ma dużą bezwładność w tym zakresie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie Jeden Łoś8 grudnia 2010 09:02

    Na razie nie widze, zeby ruch TEA PARTY wymusil jakakolwiek zmiane w polityce USA. A w Europie doszlo do tego, ze wyalienowana klasa polityczna powolala do zycia imperialne monstrum bez zgody prawie calej populacji tego kontynentu. Tylko Irlandczycy mogli sie wypowiedziec wprost a i tak ich woli nie uszanowano i pytano sie do skutku, czyli do poki nie powiedzieli "tak". A cala dzialalnosc wladz jest okryta tajemnica i nikt nic nie wie. Rozne postacie pojawiaja sie jak kroliki z kapelusza; w ten sam zreszta sposob podejmowane sa decyzje. A konsekwencje bedziemy ponosili przede wszystki my, a nie klasa polityczna. I dlatego Adamie nie masz racji w swoich wywodach. Ludzie powinni o dzialaniach polityko wiedziec duzo wiecej niz wiedza, bo to oni a nie politycy beda ponosili konsekwencje tych dzialan. Nic o nas bez nas!

    OdpowiedzUsuń
  4. [...] This post was mentioned on Twitter by investcafe.pl and Adam Duda, Adam Duda. Adam Duda said: WikiLeaks 3: Ja wiem, trochę już może przynudzam z tą serią o Wiki, ale do jeszcze jednej kwestii chciałbym się ... http://bit.ly/hJIMhw [...]

    OdpowiedzUsuń
  5. Ludzie powinni o dzialaniach polityko wiedziec duzo wiecej niz wiedza, bo to oni a nie politycy beda ponosili konsekwencje tych dzialan. Nic o nas bez nas!

    Ależ ja sie z Toba zgadzam, że powinni wiedzieć więcej, znacznie więcej. Nie to jest przecież ideą wpisu, żeby wszystkie działania były objęte tajemnicą.
    Ja nawet nie wiem jaka jest faktyczna racja stanu Polski czy USA. Kiedyś o tym mówiono.. dziś nie mówią.

    Nie zgadzam sie natomiast, żeby rozwiązaniem na te bolączki informacyjne było publikowanie depesz dyplomatycznych przez WIKI LEAKS jak leci.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Świat jest jednak tak skonstruowany, że owy kręgosłup musi być elastyczny. (...) Czasami jednak przechodzimy przez za niskie drzwi i wtedy trzeba sie schylić, zamiast prawić tanie komunały o nienaruszalności zasad.

    no i dlatego od początku uważam, że afery nie można rozpatrywać pod kątem prawa, legalności itp. ale...

    Nie zgadzam sie natomiast, żeby rozwiązaniem na te bolączki informacyjne było publikowanie depesz dyplomatycznych przez WIKI LEAKS jak leci.

    ...pod kątem odpowiedzialności. i publikowanie wszystkiego IMO nie było potrzebne. wystarczyło ujawnić np. o szpiegowaniu w ONZ bo to jest bardzo, bardzo zły omen.

    chociaż.. czy ktoś by wtedy uwierzył, że Hilary kazała szpiegować ONZ?

    OdpowiedzUsuń
  7. mantrid
    i publikowanie wszystkiego IMO nie było potrzebne

    a teraz wyobraź sobie, że za takie publikowanie niepotrzebnych rzeczy ludzie ginęli w Afganistanie. Informatorzy, żołnierze, zdemaskowani agenci.. Co oni byli winni tego żę jacyś durnie w waszyngtonie są skorumpowani?

    OdpowiedzUsuń
  8. Takie Jeden Łoś8 grudnia 2010 09:56

    @Adam Duda

    > Informatorzy, żołnierze, zdemaskowani agenci..
    > Co oni byli winni tego żę jacyś durnie w
    > waszyngtonie są skorumpowani?

    A w jaki sposob przecieki WikiLeaks wplynely na bezpieczenstwo zolnierzy? Jakos ciezko mi sobie wyobrazic link...

    Agenci i informatorzy to zas na ogol gnidy, ktore dla kasy sprzedaja wlasny narod. Nie zal mi ich.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Wpis
    No właśnie to jest problem z dzisiejszymi politykami, że na ręce trzeba im patrzeć, bo je ciągle chowają przed nami.
    Jedno co dzisiaj w radiu słyszałem, to to, że ponoć jest w nich kilka depesz, które powinny nam ostatecznie wybić z głowy sojusze z USA (ponoć ukazują, że USA ma nas za kartę przetargową i nic więcej), zamierzam tego poszukać i jak znajdę to wrzucę gdzie trzeba.

    @Takie Jeden Łoś
    Ludzie owszem powinni wiedzieć więcej o polityce swoich wybrańców, jednak jak życie pokazuje, gdyby nagle teraz zdjęto na całym świecie tajemnicę państwową, to i tak większość nadal by czytała dział sport w gazetach, oglądało telenowele lub inne show.
    Żeby wiedzieć z jakim Euro potworkiem się zadaliśmy, wystarczy popatrzeć co robi publicznie, ma za mało tajemnic, żeby mógł ukryć swoją naturę. Jeśli się nie zreformuje, to wcale nie można wykluczyć, że zostanie ubity przez hydrę nacjonalizmów, ostatecznie coraz wyraźniej podnosi ona ten swój łeb napędzana strachem i nienawiścią do imigrantów, którzy nie zawsze zostawiają pozytywne wrażenie po sobie (Niemcy mają swoją porażkę "multikulti", Francuzi swój teledysk "Justice - Stress", wg radia we Włoszech też się sytuacja zaostrza, w innych krajach też pewnie nie lepiej).

    OdpowiedzUsuń
  10. @Autor:"Paul jak na rasowego libertarianina przystało po prostu nie uznaje żadnych tajemnic i sekretów państwowych co do zasady. Powiniśmy miec wolne społeczeństwo bez spisków i sekretów. Wspaniale… jestem za. Czy kiedykolwiek to działało?"

    No nie. Drogi Autorze, czy ty czasem nie "rżniesz głupa"? Oczywiście, że państwo ma i powinno mieć tajemnice, ale ja zauważyłem, że pod pretekstem tajemnic państwowych często ukrywa się korupcja, nieudolność władz lub zwykłe tuszowanie afer. Z polskiego grajdoła przypomnę wypowiedź jakiegoś posła PSL, który narzekał, że w sejmie utajnia się obrady z powodu sprawozdania jakiegoś ministra, robi się szopkę z odbieraniem telefonów, itp, itd, a po kilkugodzinnych obradach okazuje się, że żadna z przekazanych informacji (opatrzonych gryfem tajne!) nie powinna byc nawet poufna. Po prostu rządzący próbuja utajnić wszystko bo to daje im władzę przede wszystkim nad społeczeństwem. Chcesz jakis inny przykład? Proszę bardzo. Umowa na eksploatację (nie budowę) autostrady A4 do dzisiaj jest tajna. Tylko nikt nie mówi czemu? Dzisiaj wszystkie takie umowy są jawne. Pewnie w przeszłości też udawadniano, że przecież tak ważna "strategicza" dla państwa sprawa musi byc tajna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hes

    Ale proszę zwróć uwagę że Ciągle to pisze w kontkescie WikiLeaks i przecieków dyplomatycznych. To ze tajemnic jest zdecydowanie za dużo, to sie z tym zgadzam tak jak odpisałem TJŁ

    OdpowiedzUsuń
  12. Afera Wikileaks dowodzi przede wszystkim kryzysu USA jako państwa. System zabezpieczeń tajnych danych okazał się nie tyle dziurawy, tylko zupełnie bezskuteczny. Państwo ogarnięte obsesją antyterroryzmu nie umie ochronić własnych depesz dyplomatycznych. Teraz żaden dyplomata nie wychyli się z własnym zdaniem; żaden amerykański szpieg nie będzie się czuł bezpiecznie. Co mogło by się gorszego zdarzyć? Może opublikowanie kodów odpalających głowice nuklearne.

    OdpowiedzUsuń
  13. PF

    widocznie w toku utajniania wszystkiego co niepotrzebne, zapomniano jak chronić informacje które rzeczywiście powinny być tajne. przesuniecie priorytetów.
    Choć mam wrażenie, że USA jest w takim rozkładzie, że tam juz coraz większej ilości ludzi po prostu nie zależy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Myślę że postawa Pana Paula bierze się stąd, że konstytucja Stanów Zjednoczonych zaczyna się od słów "We the People of United States", a nie na przykład od "l'etat, c'est moi" z podpisem Jerzego Waszyngtona. Taki sobie ustrój wybrali, że u nich najwyższym suwerenem jest naród, a rząd jest wybierany po to żeby rządził, a nie żeby panował. I teraz, jeżeli Rząd Stanów Zjednoczonych ukrywa przed Amerykanami jakieś tajemnice, to mamy taką dziwną sytuację, kiedy sługa ukrywa przed swoim panem sprawy dotyczące służby, do której został przez swojego pana powołany. I jeszcze ma czelność zgrywać ofiarę gdy jego pan się o nich dowiaduje od osób trzecich.

    Nie będę się kłócił jeżeli ktoś powie że to jest dziwna forma rządów. Ba! Nawet będę skłonny przyznać takiej osobie całkowitą rację, ale rację ma też Ron Paul, który sugeruje swoim pytaniem że jednak Amerykanie mają prawo wiedzieć co robi ich rząd w ich imieniu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Adam,
    mysle ze Wikileaks to prowokacja USA, ktora ma na celu pokazanie kilku rzeczy podnosacych przestiz USA, oraz doprowadzenie do sytuacji, w ktorej kontrola internetu bedzie moralne uzasadniona.

    informacje publikowane przez Wikileaks sa powoli przesaczane przez misternie przygotowane filtry i ujawniane tak by nas utrzymywac w stanie emocjonalnego pobudzenia.

    Fakty sa takie, ze w kazdej z depeszy widac jak to dobrze USA trzyma reke na kazdym aspekcie calego swiata o i ile lepiej radzi sobie niz druga strona.

    rzad USA zdjal z internetu juz kilkadziesiat witryn, a Wikileaks sobie bezkarnie dryfuje z jednego hostringu na drugi. gdyby chcieli ich zdjac, to by zdjeli i koniec.

    za pol roku - rok, bedziesz mial totalna inwigilacje tresci internetowych i skonczy sie wolnosc sieci. Wikileaks publikuje te informacje, ktore co sprytniejsi i tak znali albo sie domyslali, rozwazania na poziomie czy wolno i co wolno nie ma sensu. to nie sa zadne wielkie rewelacje.

    sa na swiecie kraje, ktore kreuja swiat i te ktore na niego reaguja, aby poprawnie zrozumiec zjawisko Wikileaks musisz myslec w ten pierwszy sposob

    OdpowiedzUsuń
  16. Pytanie jednak czy inne wywiady nie wiedziały dużo wcześniej tego co wyciekło. Sam fakt "wycieków" stawia pod znakiem zapytania zdolność kraju do utrzymania tajemnicy. Jedyni którzy są oszukiwani to obywatele danego kraju.

    OdpowiedzUsuń
  17. @Takie Jeden Łoś
    "konsekwencje bedziemy ponosili przede wszystki my, a nie klasa polityczna. I dlatego Adamie nie masz racji w swoich wywodach"

    To jest kwintesencja działania polityków. Najlepszym przykładem jest ostatnio Irlandia, w której rząd uzgodnił z prywatnymi bankami wsparcie dla nich, a tajemnicą otoczył warunki wsparcia. Przykład polskiej umowy gazowej z Rosją też jest znaczący - tajemnica, aby ukryć szwindle, niekompetencję i porażkę.

    @HeS
    "pod pretekstem tajemnic państwowych często ukrywa się korupcja, nieudolność władz lub zwykłe tuszowanie afer"

    Często też ukrywa się fakt, kto danym krajem rządzi i do czego dąży. Faszyzm na naszych oczach wchodzi tylnymi drzwiami i pod przykrywką tajemnicy. Wycieki WikiLeaks, np 09PARIS559, 09PARIS1267, 09MADRID982, 09MADRID1152 doskonale obrazują globalne ustalenia mające na celu takie sformułowanie praw autorskich, aby z jednej strony zyskały wielkie korporacje, a z drugiej można by łatwo odciąć od sieci kogoś nieprawomyślnego i posadzić go za łamanie prawa. Tajemnica sprawia, że brakuje transparentności w procesie stanowienia prawa i odrywa się ono od woli obywateli. Przykład z traktatem lizbońskim, którego stanowienie było zaprzeczeniem transparentności, a wprowadzenie odbyło się z pogwałceniem zasad, które wcześniej zostały ustalone i wymagały przeprowadzenia w każdym kraju referendum.

    OdpowiedzUsuń
  18. @magnum:"mysle ze Wikileaks to prowokacja USA, ktora ma na celu pokazanie kilku rzeczy podnosacych przestiz USA, "

    Chyba chodzi Ci o ostatni przeciek. Poprzednie materiały (Irak, Afganistan) wcale nie przedstawiały USA w dobrym świetle. Zauważ, że to nieważne czy przeciek jest kontrolowany przez USA. Jeśli jest miejsce, gdzie różni ludzie (lub służby:) mogą publikować przecieki to świetnie. Dzisiaj poprzez Wikileaks publikuje CIA (obsmarowujące jednych), a jutro KGB (obsmaruje innych). Jest OK, tak ma być! Dlatego powinniśmy bronić nie Wikileaks ale prawa publikacji w sieci. Kontrola Internetu zbliża się wielkimi krokami więc cieszmy się wolnością. Pomimo tego jestem optymistą. Dzisiejsza sieć jest podatna na kontrolę popnieważ jej budowa (serwery DNS, adresy IP, ...) wymaga centralizacji. Jutro może powstanie sieć innego rodzaju, w której topologia i metody komunikacji będą tak rozproszone, że jej nadzór będzie znowu technologicznie niemożliwy (przez jakis czas oczywiście:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Panie Duda!
    Tak Pan zmyślnie pisze o hiperinflacji i o innych rzeczach że wprost żałuję że nie mogłem oddać na Pana głosu w wyborach do PE.Niech Pan bowiem jedzie już do Brukseli żeby nie wypisywać podobnych bzdur!Światopogląd Pana bowiem ogranicza się do stwierdzenia:jak słońce to do partii jak deszcz to do boga...

    OdpowiedzUsuń
  20. „why exactly should Americans be prevented from knowing what Goverment is doing in their name?”
    To zdanie raczej powinno zostać przetłumaczone dlaczego amerykanie nie powinni wiedzieć jak rząd realizuje swoje obowiązki zapewnienia im bezpieczeństwa.
    Odpowiedź wydaje się być oczywista, żeby ta informacja nie dotarła do służb wrogów Ameryki.

    Co do Wikileaks to trochę ich postawa jest zastanawiająca.
    Skoro zdobyli jakieś materiały i chcą je opublikować, to niech to zrobią a nie wcześniej zapowiadają.
    Jak dla mnie to brzmi jak zaproszenie do negocjacji korupcyjnych. I dlatego jak najbardziej przypomina terroryzm.

    OdpowiedzUsuń
  21. @stanislaw chmielewski:"Jak dla mnie to brzmi jak zaproszenie do negocjacji korupcyjnych. I dlatego jak najbardziej przypomina terroryzm."

    Czytałem na ten temat. Chodzi o to żeby "wyczyścić" materiały z danych o konkretnych osobach (np. amerykańskich agentach). WikiLeaks wystapiło do rządu USA o pomoc w tej sprawie, co oczywiście jest naiwnością. Ile czasu i pracy trzeba by włożyć żeby oczyścić 200 tys. depesz. Poza tym to byłaby niezła komedia: "Rząd USA pomaga przy publikacji własnych tajnych danych":)

    OdpowiedzUsuń
  22. Moje cztery grosze:
    1. WikiLeaks udostępniło informacje, do których każdy średnio rozgarnięty wróg USA i tak miał dostęp. Łatwość gubienia tajnych dokumentów przez administrację USA każe sądzić, że takie wycieki są na porządku dziennym, a informacje nie są upubliczniane, lecz krążą w podskórnym obiegu. Rozumiem, że karze może podlegać wyprowadzenie takich informacji, za które odpowiada pracownik administracji USA (nie dopełnił swoich obowiązków). Tajne dane powinny być dobrze strzeżone. Jeśli jednak już wyciekły, to ich publikowanie nie powinno być zabronione choćby z uwagi na równość dostępu do informacji.
    2. Jak już napisali przedmówcy, WikiLeaks stara się usuwać z dokumentów informacje, które mogłyby zaszkodzić konkretnym osobom (nie wliczając w to oczywiście polityków). Pentagon jednak nie wykazuje chęci współpracy w tym zakresie.
    3. Assange nie jest oskrarżony o ujawnienie tajnych informacji ani o to, że na skutek publikacji WikiLeaks ktokolwiek ucierpiał. Wręcz przeciwnie, oskarżenia wysunięte pod jego adresem są absurdalne i należą do kanonu działania polityków i wywiadu w zakresie likwidacji niewygodnej osoby. To tylko potwierdza bezczelność elit, które nawet nie starają się, by ich kłamstwa brzmiały wiarygodnie. Zwyczajnie nie chce im się tego robić, bo w aktualnym ustroju i tak są nie do ruszenia.
    4. Historie o tym, że WL działa na zlecenie wywiadu USA albo że Assange jest terrorystą z powodu braku jakichkolwiek racjonalnych przesłanek należy włożyć między inne teorie spiskowe typu NWO.

    OdpowiedzUsuń
  23. @HeS juz istnieje taka siec, nie podatna na zablokowanie ani na cenzurę. Siec jest w pelni anonimowa. nazywa sie freenetproject.org swego czasu cynik9 nawet publikowal swoja gazetke w tej sieci.

    OdpowiedzUsuń
  24. No takiej dawki libertariańskiej śliny latającej w powietrzu to już dawno nie widziałem :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Mylicie Liberalizm i libertalianizm... A polityka PO premiera i PiS prezydenta zawsze byłą ultra zbieżna, bo Po i PiS to partie bliźniacze z identycznymi programami i poglądami. Cały ten show nt sporu jest na wyprodukowany przez media.

    OdpowiedzUsuń
  26. Najlepsze co w temacie przeczytałem to to:

    http://gonzalolira.blogspot.com/2010/12/new-mccarthyism-real-terroriststhe-case.html

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...