W jednym w poprzednich wpisów wspomniałem, że samochody elektryczne mają potencjał do przycznienia się do zmniejsznia kosztów produkcji prądu. Jak? poprzez zbilansowanie systemu energetycznego. W chwili obecnej zużycie prądu nie jest jednolite w ciągu doby, nawet nie jest jednolite w tygodniu. Jest oczywiste, że w nocy zużywa się o wiele mniej prądu niż w dzień tak samo jak to, że we wtorek zużywa się tej energii więcej niż w niedzielę.
Prąd z elektrowni nie płynie tak jak z kranu woda, gdzie w dowolnej chwili można zwiększyć bądź zmniejszyć strumień. Wygaszanie kotłów i zmnijeszanie ciśnienia na turbinach to proces długotrwały stąd współczensa energetyka nie radzi sobie z problemem 'peaku' dziennego i 'doliny nocnej' w sposób efektywny. Rozwiązaniem mógłby być bufor, który pobierałby prąd produkowany w nocy i przechowywał na czas 'peaku dziennego' gdzie mógłby 'oddawać' energię zmagazynowaną w nocy. Oczywiście zużycie prądu byłoby wiekszę, ale w takim układzie cena jednostkowa prądu powinna spaść, gdyż wykorzystanie majątku trwałego (elektrownie i przesył) w o wiele większym stopniu byłby wykorzystywane. Udział kosztów stałych maleje. Dodatkowo cała instalacja pracowała by równomiernie bez niepotrzebnego 'rwania' w dzień.
Żeby taki efekt mógł zaistnieć, trzeba spełnić kilka warunków.
Po pierwsze akumulatory muszą mieć odpowiednią ilość cykli (ładowanie-rozładunek), żeby właścicel pojazdu nie przejmował się zużyciem baterii. Patrząc na zapowiedzi koncernów motoryzacyjnych to dość realna melodia przyszłości.
Po drugie samochody elektryczne muszą być odpowiednie spopularyzowane, żeby skala pozwalała na zastosowanie i branie pod uwagę mozliwości bilansujących.
Po trzecie system rozliczania energii musi się zmienić. Jasne dziś mamy taryfy, które zniechecają do zużywania energii w dzień, a zachecają w nocy, lecz musi powstać mechanizm umożliwiający odpsrzedaż energii lub wyliczenie rabatu za energię elektryczną z tytułu świadczenia usługi buforowania.
Po czwarte wreszcie, muszą powstać fizyczne możliwości odsprzedawania energii przez użytkowników końcowych na masową skalę. Takie rozwiązania, gdzie licznik kreci się w drugą stronę istnieją co prawda lokalnie, ale stworzenie kompleksowego systemu to inna bajka.
Takie bilansowanie systemu energetycznego będzie pierwszym krokiem w uczeniu się oszczędzania energii. Wiele GWh leży na stole i pewnie w dobie drożejących paliw kopalnych en masse bedzie to działanie jak najbardziej opłacalne.
Poniżej kilka wykresów obrazujących wpis:
Produkcja prądu w Polsce w grudniu z poszczególnych paliw. Co ciekawe weekendowy bufor stanowią z przeważającym stopniu elektrownie węglowe
Za Polskie Sieci Elektroenergetyczne
Zapotrzebowanie na prąd w poszczególnych godzinach doby w poszczególnych dniach. Widać wyraźnie, że przy bilansowaniu energii moc zainstalowana przy obecnym zużyciu mogłaby się kształtować na poziomie 21 GW zamiast 24,5 GW
Za Polskie Sieci Elektroenergetyczne
Taryfy nocne i dzienne mają też odzwierciedlenie na towarowej giełdzie energii, jednak tutaj obowiązuje system handlu ciągłego dla poszczególnej godziny. Jak widać ceny różnią się dość znacznie nawet pomiedzy środą a wtorkiem.
Za TGE
Tylko czekać kiedy każdy z nas będzie mógł być uczestnikiem giełdy energii. Taka liberalizacja obrotem prądu mogła by być znakomitym stymulantem to rozwoju systemu bilansującego jak i też lokalnych mini elektrowni. Kupuje za 140 pln MWh o 3 w nocy, sprzedaje o 17 w dzień za 270. 130 PLN leży na stole za każdą zbuforowaną megawatogodzinę dziennie. Oczywiście, żeby leżało dla każdego musi być zmienione prawo. Niestety rząd jak i opozycja mają teraz o wiele ważniejsze zmartwienia.



Ciekawi mnie tylko gdzie Ty te megawatogodzinę przechowasz.
OdpowiedzUsuńw 20 samochodach elektrycznych. Pisze na początku wpisu
OdpowiedzUsuńniestety, techniczne aspekty to pikuś. Problem w tym, że uderzałoby to w monopole energetyczne.
OdpowiedzUsuń[...] This post was mentioned on Twitter by Adam Duda, Adam Duda. Adam Duda said: Prąd http://goo.gl/fb/7SHiy [...]
OdpowiedzUsuńa straty na ładowaniu akumulatorów nie są zbyt duże, żeby takie kupno i późniejsza odsprzedaż była możliwa?
OdpowiedzUsuń"w dobie drożejących paliw kopalnych" - no, za wyjątkiem gazu ziemnego oczywiście.
OdpowiedzUsuń@Przechowywanie energii
OdpowiedzUsuńPoszukajcie w swoich okolicach elektrowni szczytowo-pompowych lub podobnych. W dzień spuszczają wodę z rezerwuaru i dostarczają energię do użytkowników, w nocy pompują wodę spowrotem do rezerwuaru. Czy na dzień dzisiejszy można ten proces przebić lokalnymi bateriami akumulatorów? Poza tym, w systemie musi być rezerwa mocy wytwórczej, by byle awaria go nie załatwiła.
@panika2008
Z tego co czytałem, to obecna cena gazu jest zaniżona dostępnością gazu łupkowego, ale biorąc pod uwagę demolkę w środowisku, jaką wywołuje wydobycie obecnymi technologiami, to gaz łupkowy może na jakiś czas wypaść z rynku, więc jest spora możliwość, że cena znowu wzrośnie.
Yulek
OdpowiedzUsuńCzy na dzień dzisiejszy można ten proces przebić lokalnymi bateriami akumulatorów?
Tego nie wiem ale zważ że elektrownie szczytowo pompowe budujesz tylko po to. Samochody elektryczne mają baterię do przechowawyania energii dla jazdy.. Za bufor mogą robić przy okazji, zero centów tylko straty na urzadzeniach.
oczywiscie te straty to i tak pikuś, bo całość energii niesprzedanej i tak idzie w nocy w chmurkę.
@Yulek, a ja czytałem że obecna cena ropy jest zaniżona jej wydobyciem na Bliskim Wschodzie ;) Biorąc pod uwagę, ile czasu i kasy USA zainwestowały w tą technologię i mocne plecy na górze, to nie sądzę żeby w najbl. czasie mieli przestać.
OdpowiedzUsuń@Adam Duda
OdpowiedzUsuń"...w 20 samochodach elektrycznych...": 1000 kWh/20 samochodów = 50 kWh/samochód - chyba jednak nieco przesadziłeś. Poza tym, mało kogo stać na 20 samochodów, nawet elektrycznych ;). Różnica pomiędzy bordową i szarą linią na wykresie "Ceny średnioważone...", to max 40 zł/MWh. Na jeden samochód mamy więc max 40x365x0.86/20 = 627,8 zł/samochód przychodu rocznie, minus podatek, minus dodatkowe 10 % z "życia" koszmarnie drogiego akumulatora. Poza tym, taki przychód uzyskać można tylko w przypadku, gdy samochód będzie ciągle stał (jak samochód mojej teściowej ;) ) w garażu, a przecież chciałoby się mim czasem przejechać, a wtedy pojemność i dyspozycyjność "magazynu" znacznie spadną. Poza tym, jeśli znajdzie się więcej chętnych do zasypywania popytowych "dołków", to ceny spadną, ekstrema się spłaszczą i różnica cen będzie jeszcze mniej atrakcyjna.
Póki co, prawdopodobnie najtańszym sposobem magazynowania energii jest magazynowanie sprężonego powietrza na potrzeby turbin gazowych.
Hm... sprostuję lekkie zaćmienie, póki nikt nie zauważył - różnica między dobowym maksimum i minimum, to ~130 zł/MWh, a więc max 130x365x0,86/20 = 2040,35 zł/rok/samochód.
OdpowiedzUsuńLekko off topic. Patrząc na rachunek za prąd, co mi się nie zdarza zbyć czesto;-) zauważyłem wzrost cen za energię i za przesył pomiędzy 9.2010 a 1.2011 o ... 19.8%. Sporo za dużo, jak na planowana przez rzad inflację na poziomie 3.5%. Obstawiam realną inflację w 2011 roku na ok 16-20%.
OdpowiedzUsuńMa ktoś jakieś inne typowania?
Taki system jest juz wdrazany w USA pod nazwa smart grid. http://pl.wikipedia.org/wiki/Smart_grid Na przyklad elektrownia przesyla informacje, kiedy klima ma sie wlaczyc w budynku. Agregat chlodzacy mozna zastapic zestawem zasilaczy ladujacych samochod. Oczywisce w PL to nadal bajka o zelaznym wilku ....
OdpowiedzUsuńslomski.us
@doxa
OdpowiedzUsuń"Oczywisce w PL to nadal bajka o zelaznym wilku"
No nie zupełnie;-) Branża systemów automatycznej kontroli i zarządzania rozwija się b. szybko, w tym i w energetyce. Zerknij na iMod, produkt, w którym wiekszość to polska myśl techniczna i to z czołówki światowej. Spółka, która mnie karmi, też się kiedyś do czegoś podobnego przymierzała, tyle że w kategorii komputera i oprogramowania do automatyki do inteligentnego domu w oparciu o elementy wykonawcze i czujniki na szynie 1wire.
@AAA222
OdpowiedzUsuń"prawdopodobnie najtańszym sposobem magazynowania energii jest magazynowanie sprężonego powietrza na potrzeby turbin gazowych."
Dlatego też rozwiązaniem przyszłości są pojazdy napędzane sprężonym powietrzem, a nie energia elektryczną. Wynika to z ekonomii kosztów i sprawności cyklu wiatrak-zbiornik-zbiornik-silnik. Silnik pneumatyczny jest zbliżony budową do silnika spalinowego, prawie nie wymaga smarowania, mniej się zużywa, a zbiornik sprężonego powietrza wytrzymuje wiele tysięcy cykli bez oznak zużycia, nie mówiąc o kosztach.
@HansKlos
OdpowiedzUsuńNiestety w rozwiązaniach mobilnych tak dobrze to nie wygląda. W elektrowniach z turbiną gazową wykorzystuje się fakt, że ponad połowa (55-70 %) energii elektrycznej wytwarzanej przez generator zużywana jest na miejscu, w elektrowni, na sprężanie powietrza zasilającego turbinę. Przy nadwyżce podaży prądu powietrze spręża się i zatłacza się do dużego zbiornika, np. do podziemnej kawerny. W szczycie zapotrzebowania powietrze pobiera się ze zbiornika zamiast je sprężać, a zaoszczędzoną energię wprowadza do sieci.
W przypadku samochodów z silnikami pneumatycznymi nie do przejścia są, moim zdaniem, problemy magazynowania energii (tak jak w obecnych elektrykach - mała gęstość energii w magazynie) i sprawności (sprawność liczona względem energii zużytej na sprężenie powietrza pewnie niewiele różni się od sprawności silnika spalinowego). Oczywiście, w przypadku "samochodów" na krótkie dystanse, zastępujących bilet tramwajowy za 2,4 zł ;), te dwa problemy nie są krytyczne, ale po co komu taki samochód.
Ponieważ 20 lat robię w energetyce dorzucę od siebie trzy grosze do tekstu Adama:
OdpowiedzUsuń- nie dziw się, że wahania pokrywa sektor węglowy - jest dostateczna możliwość regulacji obciążenia kotła (a w efekcie strumienia na turbinę) bez dramatycznego spadku sprawności - gdy sięga się progu kocioł przechodzi w gorącą rezerwę - to niestety kosztuje, choć uczciwie powiedziawszy niewiele (u nas podtrzymanie idzie wtedy na gazie). Regulacja produkcji na zaporach wodnych możliwa ale bezcelowa. Gazówki mają udział na poziomie wodnych czyli się nie liczą.
- magazynowanie energii w akumulatorach samochodowych w dolinie nocnej oczywiście poprawiłoby bilans tej strefy, nie jest ważne o ile procent, dociążenie tej strefy nie przewróci polskiej energetyki. Magazynowanie komercyjne na wielką skalę i "oddawanie" w szczytach raczej się nie sprawdzi - na własną rękę będę testował taki układ u siebie w domu, ale nie liczę na więcej niż zwrot kosztów - to raczej zawodowe zboczenie,
- straty w sieciach nie zależą od obciążenia, są generalnie stałe - nawet gdy nikt nic nie pobiera i tak system pracuje normalnie - wszystkie transformatory i linie pod napięciem, straty są nawet na biegu jałowym. Wzrost strat od przepływu (przewody się mocniej grzeją) są już mniej znaczące.
- ceny energii są sporo zawyżone - siedzę akurat w kalkulacjach taryf (które mi URE zatwierdza) i wiem to najlepiej - ale najważniejszy jest zysk pracodawcy, koniecznie dwucyfrowy, rada patrzy zarządowi na ręce a jej właściciele - a to oni decydują o sutych nagrodach dla zarządu i rady - dla pracowników niestety już nie. Ceny nie będą nigdy spadały - kierunek jest jeden - zawsze do góry - jak nie na energii to chociaż na innych opłatach (za moc, za przesył).
- prawdziwą kasę robi się teraz na certyfikatach - czerwonych, żółtych, fioletowych (kogeneracja na gazie) i zielonych (OZE) a także na handlu "zezwoleniami na CO2" - pieprzyć energię, opłaca się pchać klientom i dystrybutorom jak najwięcej w sieć, choćby miało iść im na straty - na tym sektor trzepie teraz zyski - sama energia jest niechcianym produktem ubocznym.
- polską energetykę czeka zagłada - jak już zniszczymy sektor na węglu "bo nieekologiczny i UE nam tak kazała grożąc karami" i oprzemy się na gazie - wtedy ruski definitywnie zakręci rurę idącą przez Polskę - albo zawoła cenę jak w NordStream ale razy dwa lub pięć. Nowa hydroeletrownia czy atomówka w Polsce NIGDY już nie powstanie. O to zadba już kilku oszołomów pseudo ekologów.
@AAA222: sprężone powietrze na użytek turb. gaz.? Przeca jak się rozpręża to się chłodzi, a turb. gaz. normalnie pracują z gorącymi gazami (spalinami).
OdpowiedzUsuń@Gość Codzienny
OdpowiedzUsuń„Magazynowanie komercyjne na wielką skalę i „oddawanie” w szczytach raczej się nie sprawdzi – na własną rękę będę testował taki układ u siebie w domu, ale nie liczę na więcej niż zwrot kosztów – to raczej zawodowe zboczenie,”
Prowadzisz jakiś blog ? Zawsze mnie ciekawiły takie systemy, nie tyle po to żeby oddawać (musi być mocno problematyczne i wymaga zgody operatora) lecz po to żeby 24 h jechać na 2 taryfie. Do tego ma się UPS dla całego domu.
@ panika2008
OdpowiedzUsuńChodzi o powietrze podmuchowe do spalania gazu, a nie do "kręcenia" generatorem ;). Zerknij na rysunek 27 na str. 38, albo przeczytaj rozdział 3.4.
Używanie samochodów elektrycznych jako bufora energii nie odegra istotnego znaczenia, nawet jeśli ktoś spróbuje to wdrożyć (a pewnie nie spróbuje). Składa się na to szereg czynników:
OdpowiedzUsuń1. Polacy musieliby mieć dużą ilość takich samochodów, a realia są takie, że przeciętny Polak musi się nieźle napracować, by stać go było na używany samochód spalinowy. Na samochody elektryczne będzie stać bogatych, a Polska to biedny rolniczy kraj.
2. Polacy musieliby trzymać swoje samochody w garażach, a w tych garażach musiały by być linie zasilania dużej mocy. Jak jest - każdy wie.
3. Bo aby to miało sens, to akumulatory powinny być rozładowywane do końca, a potem ładowane do pełna. I te cykle rozładowywania i ładowania musiały by być zsynchronizowane z godzinami nadmiaru/braku prądu. Nie wierzę w to, by udało się w sensownym czasie opracować akumulatory zdolne do bardzo szybkiego ładowania się, a nawet jeśli, to pozostanie problem dostarczenia dużej mocy niezbędnej do szybkiego ładowania.
4. Konieczność głębokiego rozładowywania akumulatorów powoduje, że w określonych momentach nie mamy samochodu zdolnego do jazdy, bo akumulatory będą zawierały za mało energii by ryzykować wyjazd z garażu.
Zbilansowanie sieci powinno być osiągane poprzez zwiększenie jej inteligencji. Sieć powinna sygnalizować odbiorcom momenty istnienia nadwyżek, tak aby odbiorcy mogli selektywnie podłączać/odłączać odbiorniki.
Biorąc pod uwagę nieuchronną już degradację infrastruktury przesyłowej, samochody elektryczne mogą pełnić rolę domowych zasilaczy awaryjnych. Dzięki energii zgromadzonej w akumulatorach samochodu stojącego w garażu, dom może (oszczędnie gospodarując energią) w miarę komfortowo przetrzymać kilkudniowy blackout. Oczywiście na taki komfort stać będzie nielicznych.
HansKlos
OdpowiedzUsuń"Dlatego też rozwiązaniem przyszłości są pojazdy napędzane sprężonym powietrzem"
Gdyby były to by były produkowane. Niestety sprawność tego układu jest niska plus inne wady które masz tutaj:
http://en.wikipedia.org/wiki/Compressed_air_car#Disadvantages
AAA222
OdpowiedzUsuń„…w 20 samochodach elektrycznych…”: 1000 kWh/20 samochodów = 50 kWh/samochód – chyba jednak nieco przesadziłeś. Poza tym, mało kogo stać na 20 samochodów, nawet elektrycznych"
Tesla w najpojemniejszym układzie ma 80 kwh.
Nikt nie kupuje samochodu, żeby służył za bufor. Kupuje się samochód do jeżdzenia. Za usługę bufuowania można mieć po prostu rabat przy rachunku za prądy wyliczany według obrotu poszczególnego licznika.
Doxa,
OdpowiedzUsuńdokładnie o ten system mi chodzi... technologicznie i prawnie to nie sa żadne cuda, no ale w Polsce mamy zawsze inne tematy do załatwiania.. kupowanie tanio gazu, czy optymalizacja systemu energetycznego to o wiele mniej ważne sprawy niż debatowanie nad brzozą w sejmie, czy puszenie swoich ambicji w mozejkach za które wszyscy płacimy po 5 groszy na litrze ekstra
HK
OdpowiedzUsuń"Dlatego też rozwiązaniem przyszłości są pojazdy napędzane sprężonym powietrzem"
To slepa uliczka niestety.
jako
OdpowiedzUsuńPolacy musieliby trzymać swoje samochody w garażach, a w tych garażach musiały by być linie zasilania dużej mocy. Jak jest – każdy wie.
W coraz wiekszej ilości domów masz siłę do kuchenki elektrycznej. przeniesienie jej do garaży to nie znowu taki duży koszt imo
Bo aby to miało sens, to akumulatory powinny być rozładowywane do końca, a potem ładowane do pełna. I te cykle rozładowywania i ładowania musiały by być zsynchronizowane z godzinami nadmiaru/braku prądu.
pełne rozładowanie nie ma znaczenia w obecnych aku. także nie ma takie potrzeby
"Konieczność głębokiego rozładowywania akumulatorów powoduje, że w określonych momentach nie mamy samochodu zdolnego do jazdy, bo akumulatory będą zawierały za mało energii by ryzykować wyjazd z garażu."
konieczne to było w latach 90. teraz nie.
Gość codzienny
OdpowiedzUsuńMagazynowanie komercyjne na wielką skalę i „oddawanie” w szczytach raczej się nie sprawdzi
Też tak mysle.. lecze ideą wpisu jest to, że takie bilansowanie bedzie mogło być robione "przy okazji". Nie sądze, żeby ktokolwiek kupował aku po to zeby tylko bilansować sieć :):)
prawdziwą kasę robi się teraz na certyfikatach
Hehe a tu też mam doświadczenie... Cytat który mi chodzi po głowie z dyskusji które przeprowadzaliśmy... "Skoro dziś na głupocie mozna zarabiać to zarabiajmy na głupocie"
polską energetykę czeka zagłada
Niestety też mam takie wrażenie.. skończy się na inteconnectorach i imporcie z Niemiec pradu lub innego kraju, gdzie dyskutuje się o problemach a nie emocjach
Pisałem o pełnym rozładowaniu, nie w sensie wymogu technicznego akumulatorów, ale w sensie ekonomicznym przedsięwzięcia. Jeśli zakładamy, że będziemy jako bufor wykorzystywać np. tylko 1/3 pojemności akumulatorów samochodu (aby móc wyjechać z garażu w dowolnym momencie), to trzeba przez trzy przemnożyć niezbędną dla systemu ilość samochodów i przez trzy przemnożyć czas zwrotu z inwestycji.
OdpowiedzUsuń"Tesla w najpojemniejszym układzie ma 80 kwh."... i kosztuje grubo ponad 100000 USD. Co prawda "I po kopiejkę car się schyli, a po rubla nawet przyklęknie", ale nie spodziewałbym się raczej wielkiego zapału właścicieli takich aut do robienia groszowych oszczędności kosztem dyspozycyjności i kondycji akumulatora.
OdpowiedzUsuń@AAA222
OdpowiedzUsuń"nie do przejścia są, moim zdaniem, problemy magazynowania energii"
Masz po trosze racje, ale nowe rozwiązania zbiornika na sprężone powietrze powodują, iż budowany jest on nie ze stali, ale z kompozytów węglowych, przez co stosunek masy do zmagazynowanej energii znacznie sie poprawia. Stosunek masy własnej pojazdu do przewożonych ładunków można jeszcze poprawić przechodząc na kompozytowe kadłuby. Po wtóre sprawność silników pneumatycznych jest znaczaco wyższa od silników spalinowych w zakresie małych prędkości pojazdów (do ok 50km/h), a potem silniki spalinowe okazują się nieco sprawniejsze. Oznacza to, że pojazdy pneumatyczne doskonale nadają się jako pojazdy miejskie i do transportu towarowego w miastach i w strefach podmiejskich do ok 150-200km pomiędzy ładowaniami zbiorników. I tutaj jest kolejny plus. Czas przetoczenia sprężonego powietrza z dużego zbiornika stacji do małego zbiornika pojazdu jest porównywalny z tankowaniem LPG.
Podsumowując - koszt łączny, infrastruktury, zbiorników, samego pojazdu, utrzymania pojazdu, koszty części, itd aż do jego złomowania są na dzień dzisiejszy są porównywalne do pojazdów z silnikiem spalinowym, a w warunkach miejskich (wieczne korki) są nawet niższe.
@ sprężanie powietrza
OdpowiedzUsuńOwszem rozwiązanie ma swoje wady (zwłaszcza do napędzania samochodów). Ale ma też niezaprzeczalne zalety, zwłaszcza dla tych, którzy najbliższe dekady widzą w czarnych barwach:
- jest podobne w działaniu do silników spalinowych (teoretycznie można nawet przerabiać silniki spalinowe, by pracowały na sprężonym powietrzu, choć sprawność jest wtedy niska), co oznacza, że jest cała armia istniejących fachowców i złotych rączek (przerabianie, naprawianie) oraz mnóstwo tanich części, a fachowców od EV mamy jak na lekarstwo
- to jedyny system dający się zrobić metodą 'chałupniczą', z 'odpadów', w niektórych zastosowaniach (nie samochody) zajmowane miejsce ma mniejsze znaczenie, więc można używać duże niskociśnieniowe zbiorniki z 'odzysku'
- do sprężania powietrza można używać wielu prostych maszyn, np wiatrak ze sprężarką zamiast generatora - nie potrzeba żadnej elektroniki, technologii, zmieniamy wprost energię wiatru w powietrze sprężone w zbiorniku
- instalacje i urządzenia na sprężone powietrze nie wymagają rzadkich zasobów do produkcji i w trakcie eksploatacji, nie generują toksycznych odpadów podczas pracy i w trakcie utylizacji,
- raz sprężone powietrze może być przechowywane długi czas bez 'utraty pojemności' (zakładam szczelną instalację)
- podczas sprężania powietrza uzyskujemy ciepło, czasem oznacza to stratę energii , ale czasem można to ciepło wykorzystać, np podgrzewając zimą wodę za pomocą w/w pneumatycznego wiatraka
- sprężone powietrze można 'przelewać' ze zbiornika do zbiornika
- do produkcji instalacji i urządzeń pneumatycznych używa się tylko podstawowych, lokalnie pozyskiwanych/wytwarzanych materiałów, co utrudni np producentom litu windować ceny, lub państwu polskiemu nakładać opłaty na importowane produkty zawierające lit
- urządzenia i instalacje sprężające i przechowujące powietrze trudno skutecznie 'opodatkować' i kontrolować przez podmioty zewnętrzne lub wewnętrzne
Podsumowując: sprężone powietrze to metoda dosyć prymitywna, ale tania, stosunkowo niezawodna oraz dostępna dla biednych. Jestem przekonany, że gdyby przyszły nieciekawe czasy, to zauważymy znaczące zainteresowanie takimi instalacjami.
@aaa222, już kumam, ale nie wygląda mi to na prosty/tani system.
OdpowiedzUsuń@ panika2008, podobno nieco taniej, niż w elektrowni szczytowo-pompowej.
OdpowiedzUsuń@AAA222
OdpowiedzUsuń„Tesla w najpojemniejszym układzie ma 80 kwh.”… i kosztuje grubo ponad 100000 USD. Co prawda „I po kopiejkę car się schyli, a po rubla nawet przyklęknie”, ale nie spodziewałbym się raczej wielkiego zapału właścicieli takich aut do robienia groszowych oszczędności kosztem dyspozycyjności i kondycji akumulatora.
O oszczędnościach w chwili obecnej nie ma mowy, są straty i to duże.
Expected Battery Life Seven-years or 100,000 miles
Range 245 miles/
http://www.teslamotors.com/roadster/specs
100000/245= 408 pełnych cykli ładowania aku. o pojemności 52,8 kWh energia zużyta do ładowania to 58,8 kWh
58,8*408=23 990 kWh różnica w cenie energii elektrycznej pomiędzy dniem i nocą góra 0,05$/kWh czyli mamy 23 990*0,05*52,8/58,8 = 1077$.
Czyli tyle można "zarobić" na energii elektrycznej przez czas życia akumulatora w samochodzie Tesli
Ile kosztuje zestaw akumulatorów do Roadstera ok. 25 000 - 30 000$.
Liczby mówią same za siebie.
Mariusz
OdpowiedzUsuńLiczby mówią same za siebie.
Liczby mówią same za siebie teraz. Ja pisałem o przyszłości. kiedyś też uważano że koń jest lepszy od silnika spalinowego. Liczby też mówiły same za siebie.
@Karol
OdpowiedzUsuńBloga nie prowadzę. Układ będzie oparty na UPS z dużym akumulatorem głębokiego rozładowania, zasilany z panela fotowoltaicznego i turbiny Savoniusa, myślałem też o opcji uzupełnienia w taryfie nocnej z sieci. Przechodzę stopniowo na oświetlenie LED tylko na 12V (zasilane wprost z akumulatora przed przetwornicą 220V). Z centralnego UPS podtrzymuję na teraz piec co, turbinę w kominku (centralne rozporowadzenie ciepłego powietrza) i bramę wjazdową do domu (niby można rozłączyć napęd ale komu się to chce). Docelowo podtrzymany będzie w domu cały jeden obwód zasilania 220V. Po wymianie UPS i akumulatorów moc dysponowana planowana na 1-2kW. Oczywiście i tak za mało żeby odpalić pranie czy piekarnik, ale dość dla lodówki czy telewizora. To mi daje zabezpieczenie na powiedzmy góra jednodniową padakę (dłuższych przerw niż kilka godzin przez 10 lat nie miałem). Na wypadek przeciągającego się blackoutu mam jeszcze w planie spalinowy generator ale raczej nie taki zabawkowy z Tesco ale wojskowy na przyczepce z demobilu (do kupienia nawet na allegro).
@Adam
OdpowiedzUsuńMiło mi, że nie jestem osamotniony w negatywnej ocenie działań na kierunku energetyka. I zgadzam się z tezą o zarabianiu na głupocie. Cał ten system certyfikatów jest chory i nie mógł powstać w głowie. To jest gorsze niż komuna czy gospodarka odgórnie planowana. Liczy się krótkoterminowy zysk który zaślepia perspektywę kolejnych lat czy dekad.
nasi sąsiedzi też kontynuują (acz powoli) podróż do rozproszonej sieci:
OdpowiedzUsuńhttp://www.lichtblick.de/h/ZuhauseKraftwerk_285.php
Jak chcecie więcej dowiedzieć się o samochodach na prąd (EV) napiszcie (tylko wprzód ładnie się przedstawcie) do Pana Zbyszka Kopcia z Gdańska (kopec.zbigniew_xl@wp.pl) albo odwiedźcie którąś z jego stron o przerabianiu zwykłych aut na elektryczne:
OdpowiedzUsuńhttp://www.auto_elektryczne.republika.pl/
http://www.samochodyelektryczne.az.pl
http://www.samochodyelektryczne.pl
http://www.auto-elektryczne.webpark.pl
http://www.samochodyelektryczne.internetdsl.pl/
http://www.autoelektryczne.cba.pl/
Ja tam trochę z nim w temacie już popisałem :) Też chciałbym mieć takie małe g.... na baterie (na dojazdy do pracy po mieście). I zamierzam w ciągu paru lat sobie go sprawić.
Rzeczywiscie, lepiej ladnie sie przedstawic. Z mojego doswiadczenia wynika, ze p. Zbyszek jest nieco nerwowy i hmmm oschly w korespondencji.
OdpowiedzUsuńHej. Mr "future"... Jak OC mi chcą podnieść o 100 % - moja odpowiedź "jedyna słuszna" - ROWER. A Wy, szanowni ubezpieczyciele - radzie sobie sami ( może wpadniecie na genialny pomysł OC * 3"... Powodzenia - beze mnie ( a wtedy to już składka * 5 ). Gratuluję "innowacyjności" - oby tak dalej....
OdpowiedzUsuńA może ogniwa fotowoltaiczne w całym kraju, ustawione pod takim kątem, by maksymalizować uzysk od południa do wieczora?
OdpowiedzUsuńLatem powinno zadziałać. ;)
Albo taryfy nie dwustrefowe (dzienna i nocna, ew. weekendowa), ale powiedzmy pięcio- czy ośmiostrefowe? Albo płynne zmiany strefy? I mądrą skrzynkę z bezpiecznikami, która włączy pralkę tylko przy najtańszym prądzie...
OK. Tylko po co ?
OdpowiedzUsuńŻeby spłaszczyć ten wykres po stronie popytu.
OdpowiedzUsuńI to spłaszczenie sprawi, że ludzie będą szczęśliwsi, a ich życie nabierze sensu ? A może prąd będzie wtedy tańszy ? Wątpię. Niestety, gość codzienny ma w 100 % rację, nikomu, w tym przedsiębiorstwom energetycznym i państwu, nie zależy na racjonalizacji systemu, lecz na maksymalizacji zysków.
OdpowiedzUsuńTak, krowy zaczną dawać więcej mleka, plony rzepaku wzrosną, a asfalt na ulicach się wyrówna. :)
OdpowiedzUsuńA tak na poważnie, to taki system w żaden sposób by nie obniżył zysków producentów energii. Nie ma się co łudzić, że wprowadzenie np. ośmiu stref taryfowych spowodowałoby, że ta najdroższa miałaby taką cenę, jak dziś, a pozostałe byłyby tańsze.
Nie widzę więc powodu, dlaczego racjonalizacja systemu i maksymalizacja zysków w tym przypadku miałyby być ze sobą sprzeczne.
Trzeba przepracować w konsorcjum energetycznym 20 lat to się inaczej śpiewa. Ja za swoje pomysły racjonalizatorskie już dostałem nieraz po łapach. Zarząd oczekuje zysków a nie robienia dobrze frajerom płacącym rachunki. Takie są realia. Teoretycznie to my tu sobie możemy podyskutować ale nic z tego nie wyniknie. Co do paneli fotowoltaicznych to super sprawa w strefach klimatycznych gdzie wiecznie świeci słońce. Wiatraki tam gdzie wiecznie wieje. Spróbujcie sprzedać eskimosowi zajebistą lodówkę z zamrażarką tłumacząc mu jaka to ona jest energooszczędna i jemu niezbędnie potrzebna. W naszych warunkach można myśleć i o małym wiatraku "zrób to sam" (savonius) i o panelu na południowej połaci dachu ale to raczej jako nieszkodliwe hobby a nie interes życia. Trzeba mierzyć siła na zamiary. Pozdrownienia od starego energetyka.
OdpowiedzUsuń