Carlos Ghosn to prezes grupy Renalut-Nissan. Swoją pozycję zawdzięcza niesamowitej wręcz restrukturyzacji Nissana, który został przejęty przez Renault w 2001 roku. Nissan w 2001 roku był przysłowiowym pile of shit. 20 miliardów dolarów długu, a z 48 produkowanych modeli tylko 3 przynosiły zyski. Po 12 miesiącach jego działalności z rocznej straty 6,1 miliarda dolarów Nissan generował 2,7 mld zysku. W branży znany jako cost killer, jak sam mówi, w Nissanie ciął prawie wszystkie programy rozwojowe, oprócz rozwoju napędów elektrycznych. W Nissanie odniósł sukces. Po tym sukcesie został prezesem całej grupy Renault-Nissan i jako pierwszy w branży mocno postawił na rozwój samochodów elektrycznych w masowej produkcji. Według Ghosna grupa Renault-Nissan zainwestowała już 6 mld dolarów w rozwój EV czym różni się od konkurentów, którzy ogłaszają swoje modele samochodów elektrycznych, jednak nie inwestują w budowę parku produkcyjnego i R&D. Zachęcam do obejrzenia dość ciekawego wystąpienia na uniwersytecie Standforda
[Youtube:http://www.youtube.com/watch?v=nlxlmHuIm48&feature=related]
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=o4alG3T1kuU&feature=player_embedded]
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=FM4W9MmkgnY&feature=related]
W niedawno wydanym filmie "Revange of the electric car" pojawia się głos, że Ghosn tyle pieniędzy włożył w Nissanie na EV, że jeżeli mu się nie powiedzie, to Nissan zniknie z mapy producentów samochodów.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=jkRIu5a6Sb0&feature=player_embedded]
Ciekawe. Zakład jest postawiony i jeżeli faktycznie EV się nie przyjmie, to lata rozwoju EV mogą położyć się cieniem na całej grupie. Osobiście jednak uważam, że w rozwoju silnika spalinowego można uzyskać już nie wiele przełomowych rozwiązań. W końcu z grubsza ponad sto lat branża żyłuje tę koncepcję dokładając do niej coraz nowe gwizdki. Położenie pieniędzy w rozwój baterii, kontrolera i silnika elektrycznego może i jest bardziej ryzykowne, ale summa summarum przynosi większą wartość oczekiwaną. Przynajmniej tak twierdzi Ghosn.
***********************************
Kontynuując polskie granie dawnego zapomnianego zespołu
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=vX4WSH5XQ-w]
IMO za dużo problemów technologicznych. Wbrew pozorom to nie jest prosta technologia w szczególności pod względem temperaturowym przy rozprężaniu powietrza. No i do tego koszmarna sprawność procesu.
OdpowiedzUsuńEV się przyjmie jak powstaną tanie i trwałe akumulatory. Na razie EV nie ma ekonomicznego sensu i jest to głównie gadżet dla zamożnych entuzjastów.
OdpowiedzUsuńWszystko w cenie ropy i kosztach.
OdpowiedzUsuńNa razie to samochody są dla early adopters ale już teraz możesz podejmować decyzje. Na przykład nie kupować nowego auta spalinowego i czekać.
OdpowiedzUsuńCzy na szeroką skalę rzeczywiście bardziej korzystnie jest jeździć samochodami elektrycznymi niż z silnikami spalinowymi? Jeśli sprawność spalinowych wynosi te 40% (dodatkowo zimąm w naszym klimacie ogrzewanie samochodu, wiec nawet mniej energii się marnuje), a elektrycznego 90%, jednakże sprawność elektrowni cieplnej nie przekracza 60% (za wikipedią) więc wychodzi, że sprawność całego procesu już wynosi 54%, a teraz od tego trzeba odjąć straty w przesyle żeby można było ładować w domu lub na specjalnej stacji (w Polsce ok 10%) więc zostaje 49%, a teraz sprawność akumulatorów jakieś 80%, więc jesteśmy w punkcie wyjścia i mamy całkowitą sprawność silnika elektrycznego na poziomie 40%. Gdzie tu oszczędność? Patrząc z perspektywy zużytej energii nie ma żadnej, a ewentualna większa opłacalność ekonomiczna jest spowodowana podatkami nałożonymi na ropę/benzynę, których nie ma aż tyle w prądze i jeśli większość przesiądzie się na samochody elektryczne, to z pewnością wzrosną podatki od prądu (albo powstanie specjalna akcyza od prądu używanego do ładowania samochodów).
OdpowiedzUsuńA teraz minusy - tworzenie całej nowej infrastruktury, samochody mają krótszy "zasięg", nie wiadomo jeszcze ile lat pojeździsz zanim całą instalację szlag trafi.
Na duży plus przychodzi mi tylko bilansowanie energii (jeśli ludzie grzecznie będą ładować nocą) oraz jeśli ropa się skończy to można będzie używać zastępczych źródeł, bo prąd można wytwarzać ze wszystkiego.
Na pewno jest to nieunikniona konieczność w przyszłości, ale czy na obecną chwilę najlepsza możliwa opcja? Wg mnie jeszcze nie, niech pasjonaci pojeżdżą jako świnki doświadczalne, a potem gdy za kilka-kilkanaście lat dopracują technologię i spadną ceny chętnie wsiądę w samochód elektryczny.
Bilansowanie mocy to może jest to argument za ale przy stosunkowo małym udziale samochodów elektrycznych, przy dużej liczbie trzeba było bilansować ładujące się samochody w nocy.
OdpowiedzUsuńTe 6 GW różnicy w Polsce zagospodarowało by już 2 mln. osobowych samochodów elektrycznych. Wtedy o drugiej taniej taryfie radziłbym zapomnieć.
Do tego zgodnie z prawem podaży i popytu cena prądu już jedno taryfowego na pewno by wzrosła.
@Adam
OdpowiedzUsuń"No i do tego koszmarna sprawność procesu."
Sprawność dla silników pneumatycznych, zgodnie z równaniem Clapeyrona jest dość wysoka i sięga dla nowoczesnych silników 70%. Całość cyklu ma sprawność ok 40%. Problem jest konstrukcja lekkiego zbiornika na sprężone powietrze o pojemności ok 2-3m3 na przejechanie ok 300 km. Kolejnym problemem jest spadająca sprawność silnika w przypadku spadku temperatury, ale to jest dość łatwy do rozwiązania problem;-) Z kolei podczas sprężania powietrza sprawność spada przy wzroście temperatury, ale system chłodzenia i odzyskiwania energii, np poprzez podgrzanie wody użytkowej .
Silnik pneumatyczny rodzi również problemy polityczne. Trzeba by było wprowadzić podatek od zużycia powietrza;-)
@ HansKlos
OdpowiedzUsuń"Trzeba by było wprowadzić podatek od zużycia powietrza;-)"
Niekoniecznie, przecież łopatą tego powietrza nie da się zapakować. Wystarczy więc odpowiednia akcyza na prąd, i po sprawie. No chyba, że rozwinęłaby się szara strefa "pompiarzy" wyposażonych w pompki rowerowe ;).
@AAA222
OdpowiedzUsuńTutaj masz link http://bezsamochodu.pl.tl/Samochody-z-silnikami-pneumatycznymi.htm
"Wystarczy więc odpowiednia akcyza na prąd, i po sprawie"
Niezupełnie. Można napędzać sprężarki np wiatrakiem lub spiętrzeniem wody na małym strumieniu. Wykorzystanie mocy do 2-3kW z takich źródeł, gdy generujemy prąd elektryczny, nie jest zbytnio opłacalne, ale bezproblemowo można napędzać tym sprężarki;-)
@ Adam Duda
OdpowiedzUsuń"...ale summa summarum przynosi większą wartość oczekiwaną."
Mam wrażenie, że jak na razie wyłącznie oczekiwaną. Nissan celuje w niewielką w sumie niszę, i po jej wypełnieniu może być piękna katastrofa. Moim zdaniem najbliższa przyszłość należała będzie do hybryd z wtyczką, o przedłużonym zasięgu elektrycznym - coś na kształt Priusa PHV lub Chevroleta Volt. Na "czyste" EV-ki, przy obecnych możliwościach technologicznych, moim zdaniem jest jeszcze za wcześnie.
@ HansKlos
Hm, gdybym miał prywatny strumień........
Jedyny problem z autami elektrycznymi ze wiecej CO2 jest wyemitowane przez nie niz dzieki tradycyjnym autom. Pozatym nie lepiej jezdzic na wode czy sprezone powietrze ;) ?
OdpowiedzUsuńKurcze, byłoby to rewolucyjne odkrycie. Tym bardziej że stoi to w opozycji do tego co mówi i wylicza ghosn w tym wystapięniu. Jakiś żródła na podparcie tej tezy?
OdpowiedzUsuńCrasuus. z jaką sprawności porusza się auto napędzane węglem? bo porównujesz ropę do węgla. to porównuj w obu przypadkach.
OdpowiedzUsuńPatrząc z perspektywy zużytej energii nie ma żadnej
jak narazie to mamy tą energią w tarfie nocnej niejako za darmo przez następne 10 lat, gdyż wykorzystujemy to co i tak się marnuje i idzie na ogrzanie atmosfery
Hans. Wydaje mi się że po prostu kazdy samochód będzie miał elektroniczny licznik wbudowany i będziesz płacił podatek od przejchanego kilometra. I już.
OdpowiedzUsuńW Holandii testują już takie cuda.
polecam temat o energii na http://www.zbawienie.com/energia.htm
OdpowiedzUsuńSilnik elektryczny i zasięg 150km dziennie jest zupełnie wystarczający do 80% użytkowników samochodów miejskich ( i wszystkich tych których stać na 2-3 samochód w rodzinie) To że dopiero teraz zaczyna on wchodzić do powszechniejszego użycia niezrozumiałe ( i karzę pytać o ewentualne sabotowanie projektu).
OdpowiedzUsuńCo do Ghosta - to o ile pamiętam został on szefem Nissana już po osiągnięciu pierwszego sukcesu - podniesieniu z upadku Renault. I również jego postawienie na EV wydaje się być skuteczne - Nissan Leaf jest chyba najlepszą obecnie propozycją w tym segmencie.
Twój entuzjazm wobec aut elektrycznych sprawia, że wyciągasz niepoprawne wnioski z poczynionych obserwacji.
OdpowiedzUsuńŻaden z sukcesów Ghosna w poprawieniu sytuacji Renault-Nissana nie miał absolutnie nic wspólnego z elektryfikacją samochodów. Cięcie kosztów, po cichu przenoszenie produkcji i działań badawczo rozwojowych do tanich krajów, uczynienie portfolia obydwu koncernów rozłącznym na wspólnych rynkach, inwestycje w konkurencyjne silniki, poprawa wizerunku i uzyskanie dobrej prasy za pomocą aut sportowych i supersportowych, poprawa wizerunku Renault jako aut bardzo awaryjnych i niskiej jakości - list jest długa.
Ale nie ma na niej nic o elektryczności.
Obecnie całe te akcje z Nissanem Leaf to czysty zielony marketing. I dający tylko marketingowy zysk, bo Leaf, dwa razy droższy od porównywalnego auta z silnikiem spalinowym, nie będący w stanie zawieźć rodziny na weekendowy wypad czy do znajomych nieco dalej i z nieznanym losem za 10 lat na skutek utraty pojemności przez baterię jest produktem niezbywalnym. Jakby tego mało, realna sprawność energetyczna, z uwzględnieniem wytworzenia prądu (przeważnie z węgla bądź gazu) jest niewiele lepsza jak w przypadku auta z nowoczesnym silnikiem spalinowym.
Sprzedaż po połowie roku w USA: 2 tysiące sztuk Leafa i 2 tysiące Volta. O czym więc mu tu mówimy?
Nawet skuteczny zielony marketing, połączony z sensowną sprzedarzą, jak w przypadku Toyoty, to margines rynku. Hybrydy stanowią w USA ledwie 3% sprzedawanych pojazdów.
Do naprawdę masowego rynku aut przyszłości zaliczają się:
- coraz mniejsze samochody, z coraz to mniejszymi silnikami, dryftujące w kierunku Volkswagena XL1 (tyle, że czteroosobowe i z jakims bagażnikiem - jeśli auto będzie realnie spalało 2,5 l na setkę, nikt nie będzie myślał o elektrykach)
- auta na gaz ziemny