niedziela, 11 września 2011

Grecja - kwartał drugi

W pierwszym kwartale 2011 roku Grecja utraciła ponad 20% przychodów z turystyki. Jak się jednak okazuje, dróg kwartał był całkiem niezły. Z danych greckiego urzędu statystycznego wynika, że obroty spadły tylko o 2,2% w stosunku do roku ubiegłego.

To może oznaczać dwie rzeczy. Albo europejski pęd do turystyki greckiej jest tak duży, że nie straszne im wojny z masami na ulicach oraz strajki, które wpisują się już w zasadzie w krajobraz tuż obok gajów oliwnych i piaszczystych plaż.


Albo Grecja znowu zaczęła kolorować swoje statystki, żeby otrzymać kolejną transzę pomocy w wysokości 9 mld €. W końcu nie jest tak źle, a w zasadzie to jest dobrze, a będzie jeszcze lepiej.


Tak czy inaczej, na rynku greckiego długu robi się kabaret.


I jednolatki



Oczywiście to rynek wtórny. Na rynku pierwotnym, gdzie Grecja emituje nowe obligacje, całość tej podaży jest kupowana przez fundusz pomocowy skrojony przez Panią Merkel i Sarkozy'ego. Ciekawe jednak jak te obligacje, które są przecież w aktywach banków i funduszy emerytalnych są w nich wyceniane. Normalna procedura jest dość prosta. Albo jest robiona aktualizacja wyceny aktywów i z obligacji wartej 100€ wpisuje się obligacje wartą 2€, a strata po stronie pasywów umniejsza zysk lub... zostawia się wycenę taką jaka jest a po stronie pasywów zawiązuje się rezerwy, której to koszt również obciąża zysk. Jak jest w rzeczywistości? Niestety inaczej... w końcu gdyby banki odpisały już w straty grecki dług, to trudno by było robić europejski bailout tych aktywów. W każdym razie trudno, żeby przeciętny podatnik nie zorientował się o co rzeczywiście chodzi.


[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=MHW2CF4GF-8]

12 komentarzy:

  1. Nie powinno być z każdego 50€ dostajesz 100€ ? ...

    OdpowiedzUsuń
  2. "dasz rządowi greckiemu 2 €, a on ci odda za rok 100€." - no nie, aż tak dobrze nie jest. Dasz 2 €, dostaniesz 4 €. Też nieźle, ale to ryzyko bankructwa...

    OdpowiedzUsuń
  3. A na księgach europejskich banków te obligi wg hiperspecjalnych i oczywiście tymczasowych "poluzowań GAAPu" leżą wycenione wg ceny zakupu, a nie wyceny rynkowej (mark-to-market). Coś kojarzę, że ostatnio któraś szycha z ECB ujawniła rąbka tajemnicy, że gdyby przywrócić dla papierów PIIGS mark-to-market, to połowa dużych banków w EU natychmiastowo staje się niewypłacalna. Swoją drogą, do przemyślenia dla US haterów - chyba jednak w jewropie sytuacja jest gorsza. Dużo gorsza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Morza i słońca kryzys bezpośrednio nie dotyka. Prywatny właściciel campingu czy kwatery (restauracji itp) przecież nie zatrzaśnie turyście przed nosem drzwi bo akurat dzisiaj strajkuje.
    Byłem w Grecji w 2010 - dokładnie w momencie strajku branży transportującej paliwo. Oglądając tv wyglądało to dramatycznie, natomiast na miejscu nie znalazłem ani jednej zamkniętej stacji (a objechałem całą Grecję). Ateny to nie cała turystyka, a strajki raczej poza stolicę i wielkie miasta nie wychodzą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moi znajomi byli wlasnie w te wakacje w Grecji. Zadnych strajkow nie widzieli, byli w rejonie, gdzie wszyscy chuchali i dmuchali n aturystow...

    OdpowiedzUsuń
  6. Szopeno

    Oczywiście że jest spokój na wyspach. Mało tego Polacy wręcz lubią jechać tam gdzie coś się dzieje ;)

    Chodzi jednak o odbiór zachodu. Jak im w mediach epatują cały czas strajkami, racami, gazami łzawiącymi to sie mogą przestraszyć.. W końcu w czasie rewolucji egipskiej to popłoch Francuzów, Niemców czy Anglików było dość duży, a Polacy robili sobie zdjęcia 'z zamieszek'.


    Sam jednak nie miałbym problemu z jechaniem do Grecji, ale na wyspy. Tam ludzie zapierniczają i raczej nie w głowie im strajki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Premier Grecji zapowiedział obcięcie 14-pensji ministrom. O 13 nie było na razie mowy.

    Do tego zamierzają wydać 3.5 mld na aktywizację młodzieży i kobiet na rynku pracy.

    Do końca kryzysu jeszcze daleko....

    OdpowiedzUsuń
  8. Albo europejski pęd do turystyki greckiej jest tak duży, że nie straszne im wojny z masami na ulicach oraz strajki, które wpisują się już w zasadzie w krajobraz tuż obok gajów oliwnych i piaszczystych plaż."

    Otóż nie tuż obok. Osoba, o której pisałem już że się wybiera, wybrała się, wróciła i nie żałuje. Na wyspie było spokojnie. Bite 2 tygodnie spokój i turystyka.
    Problem jest raczej z łapaczami informacji - szukasz informacji = ulegasz mediom - słynne foty z Aetynomia Police, ogień w tle - ale to przecież tylko wycinek czasu w wycinku kraju. To właśnie nie jest tuż obok gajów i plaż - to jest tuż obok placówek rządowych w Atenach. Ewentualnie niebezpieczna jest więc wycieczka po Atenach w takim czasie, choć to też trzeba mieć pewnie nosa do trafienia, bo protestujący nie market i nie robią tego chyba 24/7?
    Także ludzie chyba jeżdżą i paniki nie ma. Kolejna znajoma do Egiptu się wybrała, też wróciła, żyje i ma się dobrze.
    Zresztą czy w interesie protestujących o socjal byłoby atakować turystów, nawet gdyby się na nich natknęli?
    Co do poważniejszych danych - nie spieram się. Z drugiej strony wyniki II kwartału pokazują, że ruchy o których empirycznie i oddolnie donosiłem wcześniej, potwierdziły się. A przecież jest jeszcze kwartał III...obaczymy, śledź dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ KZKG oto mi chodzi. Tam generlanie jest spokój, ale przeciętny zachodni turysta ogląda BBC lub jakieś ich bildy czy suny czyta.. widzi zamieszki i mówi OMG tam jest niebezpiecznie. Chodzi mi o krajobraz medialny. To że na wyspach jest spokój to wiem. Szybko by tam zresztą każdy strajk sami mieszkańcy przepędzili IMO

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetnie napisany artykuł. Mam nadzieję, że będzie ich więcej.

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...