piątek, 21 października 2011

Tax burden

Trzeba się cieszyć, że jeszcze można legalnie mówić o sytuacji finansowej państwa i trapiących go problemach. Wkrótce może to zostać zakazane i rodem z PRLu o państwie będzie można mówić wszystko, bele nie krytycznie.

Gus podał na wniosek komisji europejskiej, informacje o stanie długu i deficytu państwowego na wszystkich szczeblach, a więc centralnym, samorządowym oraz funduszy społecznych. Co widzimy w nim? Przede wszsytkim to, że podniecanie się czy deficyt budżetowy wyniesie 45 czy 50 mld nie ma sensu. W 2010 roku wyniósł 45 tylko co z tego skoro resztę wypchnięto poza zapisy księgowe budżetu. Dziura ziejąca w 2010 roku to okrągłe 111 mld złotych.

Idźmy dalej. Całkowite wpływy i wydatki przechodzące przez maszynkę państwową.


Co ciekawe, lekko upada mit, jakoby ogrom pieniędzy szło w okresie 2009-2010 na inwestycje. Z wzrostu deficytu pomiędzy rokiem 2008 a 2009 o jakieś 65 mld, raptem 35 mld poszedł na wzrost inwestycji. Resztę pompowano w świadczenia społeczne.

Na podstawie tych danych można obliczyć wskaźnik obciążenia podatkowego oraz obciążenia wydatkowego, które z kolei pozwalają na obliczenie dnia wolności podatkowej. Jeżeli zestawimy te wskaźniki na jednym wykresie zachodzi ciekawa zależność.


Jak widać, wbrew wszelkiej maści krytykantom (wink wink), obciążenie podatkowe nam z roku na rok spada z 42% dochodów w roku do 37,52%... Oczywiście, szaleństwo po stronie długu i deficytu powoduje, że wskaźnik obciążenia wydatkowego wzrasta do 42,19 %. I to 45,37 % jest faktycznym obciążeniem podatkowym, bo dług dzięki któremu takie wydatki są możliwe będzie trzeba kiedyś spłacić, a czym spłacimy jak nie podatkami?


 [youtube:http://www.youtube.com/watch?v=f9XiD_2K7-Q&feature=related]

 

 

46 komentarzy:

  1. Co się przejmujesz dziurą... ważne, że jest za co grillować. Kiełbasa jest i piwko się leje to można się bawić. :P
    A ten numer to jeden z lepszych coverów Paradajów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Polecam: "Cena państwa" - pełny raport:

    http://globalizacja.org/download/RaportCenaPanstwa.doc

    OdpowiedzUsuń
  3. No to upadł inny internetowy mem -- że deficyt wzrósł, bo ten wredny rząd PiSu obniżył podatki.. oraz że deficyt wzrósł, bo spadły dochody budżetu z powodu kryzysu.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Adam Duda

    > Jak widać, wbrew wszelkiej maści krytykantom (wink wink), obciążenie
    > podatkowe nam z roku na rok spada z 42% dochodów w roku do 37,52%…

    W tym roku w mojej gminie wojt i jego klika ustalili wzrost ceny za kanalize o prawie 100% i ceny za wode cos o 90%. Uchwalili przy okazji plan zagospodarowania przestrzenengo eliminujacego "konkurencje" tzn. zabronili instalowac przydomowe oczyszczalnie sciekow - ktore wedlug wszelkiej masci ustaw sa legalne i nawet nie wymagaja pozwolenia na budowe. Oczywiscie kanaliza jest zmonopolizowana przez GMINNE Przedsiebiorstwo Wodociagow i Kanalizacji. No i tu jest pytanie do Ciebie, Adamie. Czy ten wzrost o 100% ceny mediow to jest podatek, czy to nie jest podatek? Bo wedlug mnie jest. A czy on jest uwzgledniony w tej Twojej tabelce? Bo mi to sie wydaje, ze ta tabelka obejmuje tylko 8% VAT od uslug GPWiK...
    Czyli mowiac krotko: jak sa traktowane w tej tabelce przychody przedsiebiorstw w stosunku do ktorych jednostki samorzadowe maja prawo wlasnosci?

    OdpowiedzUsuń
  5. Szopen. no nie koniecznie. Deficyt wzrósł, bo wydatki bardzo często mają wpisany wzrost rok do roku w ustawach, a przychody nie tyle spadły per se, co spadły w stosunku do zakładanych.
    Wredny rząd pisu jak juz powinien obniżać wydatki, czego nie robił. Podatki to sobie można obniżać przy zbilansowanym budżecie. Inaczej to poprostu zabawa na kredyt.
    Co oczywiście w żaden sposób nie wybiela rządu PO i jego szaleństwa w wydatkach.

    OdpowiedzUsuń
  6. TJŁ

    Nie zawiera tak samo jak wartość miedzi którą kupujesz od KGHM nie jest traktowana jak podatek.
    Jak Ci się wodociągi nie podobają to wykop studnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Jak Ci się wodociągi nie podobają to wykop studnie"

    Zła odpowiedź.

    Jeśli mówimy o gospodarce, ekonomii jako całości to mamy na myśli rynek produktów zbytkowych.

    Produkty takie jak chleb, woda, czy powietrze nie są elementem handlowym stricte. To są prawa człowieka, ten komu się ich odmawia jest niewolnikiem. Zatem w przypadku TJŁ mówimy o ograniczeniu jego praw jako człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Takie Jeden Łoś

    "W tym roku w mojej gminie wojt i jego klika ustalili wzrost ceny za kanalize o prawie 100% i ceny za wode cos o 90%. Uchwalili przy okazji plan zagospodarowania przestrzenengo eliminujacego „konkurencje” tzn. zabronili instalowac przydomowe oczyszczalnie sciekow – ktore wedlug wszelkiej masci ustaw sa legalne i nawet nie wymagaja pozwolenia na budowe. "

    http://libertarianizm.net/thread-1718-post-28145.html#pid28145

    OdpowiedzUsuń
  9. przestałem czytać, jak przeczytałem to zdanie i klasyczny błąd który wszyscy popełniają przy liczeniu podatków

    Prawdziwa więc stopa opodatkowania przeciętnej płacy w Polsce wynosi 39,5%. Tyle właśnie wypracowanego dochodu jest pobierane z przeciętnej płacy w formie różnego rodzaju podatków.

    Jak sobie zakładają jakieś instytuty, to niech chociaż dadzą komuś kompetentnemu do sprawdzenia to co piszą

    OdpowiedzUsuń
  10. @Adam Duda

    "przestałem czytać, jak przeczytałem to zdanie i klasyczny błąd który wszyscy popełniają przy liczeniu podatków"

    Chodzi ci o naliczanie także podatków, które płaci pracodawca z tytułu zatrudnienia pracownika?

    P.S.

    Jak się odpowiada bezpośrednio pod czyimś postem?

    OdpowiedzUsuń
  11. Kawador
    Chodzi ci o naliczanie także podatków, które płaci pracodawca z tytułu zatrudnienia pracownika?
    Nie.
    Jak się odpowiada bezpośrednio pod czyimś postem?

    Tylko admini mogą. Jak robili to wszyscy to paradoksalnie trudno było łapać wątek

    OdpowiedzUsuń
  12. Mógłbyś więc zdradzić, o jaki "klasyczny błąd" przy naliczaniu podatków chodzi?

    OdpowiedzUsuń
  13. System podatkowy to naczynia połączone. Autor tego raportu pisze
    Całkowity więc koszt płacowy zatrudnienia pracownika, który otrzymuje wynagrodzenie netto w wysokości 2313,39 złotych wynosi 3820,98 zł. Prawdziwa więc stopa opodatkowania przeciętnej płacy w Polsce wynosi 39,5%. Tyle właśnie wypracowanego dochodu jest pobierane z przeciętnej płacy w formie różnego rodzaju podatków

    Ale nie pisze, że te całkowite (a więc pensja netto plus wszystkie podatki i narzuty) 3820 stanowi dla pracodawcy koszt uzyskania przychodu, a to oznacza że może sobie odliczyć od podstawy opodatkowania tą kwotę. odlicza 19 procent czyli 3820*0,19=725,8. Zatem netto pracodawce pracownik obciążą na kwotę 3820-725,8=3126. daje to stopę opodatkowania kontraktu świadczenia pracy (a nie pracownika) w wysokości 725,8/3126=23%

    Ale to by już pod tezę nie pasowało nie?

    OdpowiedzUsuń
  14. @Adam Duda

    > Nie zawiera tak samo jak wartość miedzi którą kupujesz od KGHM nie jest
    > traktowana jak podatek.

    To nie jest to samo. Bo od KGHM moge miedzi nie kupowac i kupic od kogos innego. Zreszta w ogole po co mi miedz? A sciekow nie moge nie produkowac. A przynajmniej trudno by bylo ;-) Natomiast produkowanie planow zagospodarowania przestrzennego, ktore zakazuje tego, na co zezwala prawo wodne i prawo budowlane jest ewidentnie robione w celu generacji monopolu, ktorym jest gminne przedsiebiorstwo. Jest wiec element panstwowego przymusu w wyciskaniu kasy ergo jest to podatek. A konkretnie podatek celowy na pensje dla pociotow i znajomych wojta, ktorych gminne przedsiebiorstwo wodociagowe jest pelne. I nei jest to przypadek odosobniony, bo podobne sytuacje sa w calej Polsce. Jak nei ze sciekami, to z komunikacja miejska.

    > Jak Ci się wodociągi nie podobają to wykop studnie

    Koszt wody to pikus. to zaledwie 33% z calkowitej oplaty za 1m3. Reszta, czyli 67% to koszt sciekow.

    OdpowiedzUsuń
  15. no cóż, państwo potrzebuje pieniędzy ;)
    Czy na wsi też płacą za ścieki. ? Sam za wodę i ścieki płace 200 pln miesięcznie i też mnie to wkurza, ale taki los życia w mieście. Coś za coś.

    OdpowiedzUsuń
  16. "Resztę pompowano w świadczenia społeczne."

    Z pozycji lamera
    Porównajmy wielkość PKB za 2010 do PKB za 2007. Spójrzmy teraz na składki na ubezpieczenie społeczne za 2007 i 2010. Następnie rzut oka na świadczenia społeczne w roku 2007 i w roku 2010.

    Stosunkowo niedawno GUS podał, że na stałe bądź okresowo wyjechało za chlebem około 1,9 mln rodaków.
    Liczę, że Gospodarz zinterpretuje te dane i je skomentuje.

    OdpowiedzUsuń
  17. @Adam Duda

    "Ale to by już pod tezę nie pasowało nie?"

    Napisałem do nich maila w tej sprawie, ciekawe, co odpiszą ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. @Adam Duda

    A ja mieszkam na wsi. Wojt zadecydowal, ze musimy miec wlasna oczyszczalnie sciekow i ja wybudowal pare lat temu.W tzw. miedzyczasie narobil dlugow (nastepna przystan dla kolesi pod nazwa "gminny dom kultury" z personelem 22 osoby, z czego 17 na kierowniczych stanowiskach - calkowita roczna dotacja ponad 2 mln pln) i teraz potrzeba mu kasiorki. Przez ostatnie kilka lat robil wiec w calej gminie siec kanalizy, zabezpieczajac sobie tyly wspomnianym planem zagospodarowania przestrzennego. Ludzie chetnie rezygnowali z szamb i podlaczali sie do sieci ze wzgledu na wygode i niewygorowane ceny - bo 1m3 kosztowal okolo 6 pln (woda + scieki). Az tu pod koniec czerwca b.r. zebrali sie radni i uchwalili cichcem ponad 12 pln (to drozej niz w Wawie). Nawet nikogo nie powiadomili. Ludzie sie dowiedzieli o podwyzce z rachunkow, ktore dostaja raz na 3 miesiace. A ja tylko czekam na przyszly rok. Bo jak bedzie kryzys i jacys znajomi lub krewni wojta pojda na bezrobocie, to ich wojt bedzie musial przygarnac na jakies kierownicze stanowisko do domu kultury lub do tej firmy od kanalizy i ceny mediow znow pojda w gore o 100%.

    OdpowiedzUsuń
  19. @Takie Jeden Łoś

    Z tej twojej opowieści wynika smutny morał. I już nie chodzi o to, że bandyci działający w białych rękawiczkach, którzy normalnie powinni wisieć na latarniach z oponami na szyjach, są bezkarni, a lud jest głupi bezbronny. Chodzi o coś innego - gorszego.

    Ja odnoszę wrażenie, że plebs na małym obszarze też niczego nie ogarnia i tak samo kieruje się w głosowaniach emocjami (a nie rozsądkiem), jak w skali wielkoobszarowej. Dowodem na to wydaje się fakt, że na pipidówach rządzą tak samo od wielu kadencji ci sami ludzie - bywają np. przypadki, że po kilku kadencjach burmistrza zastępuje na stanowisku jego dotychczasowy zastępca i rządzi następne kadencje, a były burmistrz zostaje wtedy np. szefem jakiejś spółki miejskiej (przy okazji, zneutralizowana zostaje groźba wyjścia na światło dzienne wieloletnich machlojek). To samo jest z radnymi - pełnią funkcje wiele kadencji, a ich miejsce zajmują ludzie z sitwy. To samo jest z lokalnymi instytucjami, typu geodezja, sąd, policja, spółdzielnia mieszkaniowa, wodociągi itp. (tam przejmowanie stanowisk odbywa się często na zasadzie "z ojca na syna"). Niby to się dzieje na małym obszarze, gdzie ludzie się znają (lub przynajmniej powinni), a motłoch ten stan rzeczy akceptuje przez kolejne kadencje i sitwy trwają w najlepsze.

    Rządy w pipidówach są fatalne, tak samo polegają na zadłużaniu i zadłużaniu, które idzie na budowę często niepotrzebnych obiektów lub wręcz takich, które powinny być domeną firm prywatnych (baseny, aqua-parki itp, utrzymywanie w rękach urzędu miasta kamienic [często całych starówek], nierzadko torpedując ich zwrot właścicielom, którym odebrała je komuna - renowacja i utrzymywanie tych kamienic za pieniądze podatników, a jak nie ma, to za pieniądze z UE). Sitwy w małych miasteczkach są często wręcz widoczne gołym okiem, zaś ich rządy fatalne (co można poznać m. in. po stopniu zadłużenia samorządów), a mimo to demokratyczny motłoch dalej głosuje na ludzi z dotychczasowego kręgu. Wręcz odnoszę wrażenie, że w wyborach samorządowych demokratyczny motłoch ma jeszcze większą tendencję do głosowania za status quo, niż w wyborach ogólnopolskich. Demokracja to moim zdaniem jeden i ten sam szajs w każdych warunkach. Natura motłochu jest niezmienna.

    OdpowiedzUsuń
  20. @kawador
    Nie natura motłochu. Co z tego, że się zbierze gromada, żeb obalić burmistrza, jak potem ato ktoś dopisze krzyżyk, a to zagubi się karta? Liczba głosów nieważnych w wyborach samorządowych to czasami 19% wszystkich głosów.

    Do tego są oczywiście przypadki takie, jak opisane przez kolegę z Koła, w którym lokalny bonza przywoził meneli, którzy za jabola oddawali najpierw głos, a potem w krzakach oddawalisię konsumpcji. Albo odmowa rejestracji. Albo się głosy potrzebne przy rejestracji zagubią. Albo tysiące innych rzeczy mogą się zdarzyć...
    Spróbuj kandydować, to zobaczysz, jaką piękną mamy demokrację w małych miasteczkach.

    OdpowiedzUsuń
  21. @Kawador

    W malych miejscowosciach mechanizm jest troche inny, niz opisujesz. To nie emocje, a wyrachowanie. Bo jak wojt zatrudni w przedsiebiorstwie do wodociagow 20-30 osob, ktore tam niewiele robia, a biora pensje, jak zatrudni kolejne osoby w urzedzie gminy, w gminnym domu kultury itp. itd. to robi sie z tego, wraz z rodzinami kilkadziesiat lub nawet kilkaset osob. A to, w niezbyt duzej gminie, spora sila wyborcza. W ostatnich wyborach wojt wygral o kilkanascie glosow. Niestety wybory byly na 2-3 miesiace zanim wystapily w gminie podtopienia domow. Na skutek tego, ze jak wojt sprzedawal kolejne tereny budowlane, to przy okazji tych budow robiac dojazdy do posesji gmina zasypywala rowy melioracyjne - bo jak wiadomo, gdy jest kilka suchych lat, to rowy nikomu nie sa potrzebne. Poniewaz jednak woda stoi ludziom w piwnicach do dzis, wiec moze nie zapomna do nastepnych wyborow.

    Racje mialo Centrum im. Adama Switha, gdy krzyczalo, ze prawo dajace gminom mozliwosc prowadzenia dzialalnosci gospodarczej poprzez gminne spolki doprowadzi do patologii.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dla mnie prowadzenia działalności gospodarczej przez jakąkolwiek spółeczkę z oo czy S.A (państwową lub quasi-państwową) to są wrota do patologii i generalnie jakieś kuriozum.

    OdpowiedzUsuń
  23. @slav

    Jest tylko jedno male "ale". Poniewaz moja gmina jest blisko Wawy, wiec byla propozycja, zeby zamiast budowac wlasna oczyszczalnie sciekow i stacje uzdatniania wody, podlaczyc sie do sieci warszawskiej. Ekonomicznie podobno byloby to bardziej oplacalne. Ostatecznie przylacze do sieci warszawskiej i tak wykonano i od czasu do czasu sie je wykorzystuje, gdy sa jakies przestoje w naszej oczyszczalni. Po co wiec budowano nasza wlasna oczyszc zalnie? Wojt jeden raczy wiedziec... Ptaki cwierkaja, ze po to, zeby bylo troche etatow do obsadzenia swoimi.

    OdpowiedzUsuń
  24. @Slav

    A poza tym odchodzimy w tej dyskusji od sedna sprawy, czyli od faktu, ze zamieszczona przez Adama tabelka nie oddaje w poprawny sposob obciazenia podatkowego obywateli.

    OdpowiedzUsuń
  25. Oczywiście, że nie oddaje. I przypomina wyliczenia niektórych konserw na temat opodatkowania w średniowieczu - ahistoryczne dane. Bo czym są podatki? Czy nie przymusowymi daninami? Skoro tak, to przekraczały często w średniowieczu 50% (wliczając w to służebności, które możemy uznać również za podatki). A zatem na podatki w średniowieczu składały się:

    - dziesięcina,
    - podworowe (podymne, poradlne),
    - narzaz,
    - powóz,
    - podwoda,
    - przewód zwykły,
    - stacja,
    - opłata za korzystanie z młyna czy karczem, monopolizowanych przez władcę.

    Można wliczyć też takie bonusy, jak możliwość zabierania chłopu przez możnego pana na święta np. kurczaka, jaj i innych produktów. Oczywiście bezzwrotnie. Mało? No to weźmy pod uwagę pewne przymusowe służebności, które nie polegały na płaceniu, jak np. służebności łowieckie. Niezmiernie fajne były też obowiązki wojskowe chłopów. Możemy się cieszyć, że nikt nam dziś nie każe robić przesiek ze zwalonych drzew.

    Wspominam o tym, bo zajmuje to "dość" cenny CZAS, który można by poświęcić na gospodarstwo. Jako że czas również jest dobrem (i to bardzo rzadkim), to praca przymusowa w tym wypadku polega na daninie z czasu (jeśli mogę tak ująć), tzn. chłop oddaje panu nieodpłatnie swój czas.

    Dzisiaj nic się nie zmieniło - z tym że PRZYMUSOWE DANINY sięgają często 80% (jeśli przyjąć szeroką, historyczną perspektywę metodologiczną). Oczywiście my dzisiaj mamy lepiej niż chłop w średniowieczu, ale to żadna zasługa rządu czy demokracji.

    Wszystkie formy nowoczesnego niewolnictwa składają się na 2/3 naszych godzin pracy. Gdybyśmy zatrzymywali pełną wartość naszej pracy, moglibyśmy spokojnie utrzymać obecny poziom konsumpcji przy tygodniu pracowniczym długości dwudziestu godzin albo nawet mniej.

    OdpowiedzUsuń
  26. Gdybyśmy zatrzymywali pełną wartość naszej pracy, moglibyśmy spokojnie utrzymać obecny poziom konsumpcji przy tygodniu pracowniczym długości dwudziestu godzin albo nawet mniej.

    Ale masz na to jakieś dowody? Czy to takie tylko gadanie jak przy niedzielnym piwku?

    Oczywiście my dzisiaj mamy lepiej niż chłop w średniowieczu, ale to żadna zasługa rządu czy demokracji.

    Na szczęście nie jesteśmy dziś przywiązani do ziemi pod karą śmierci jak w średniowieczu i możemy zmienić miejsce zamieszkania. Np do Somalii.
    zresztą w średniowieczu też próbowali :)
    http://www.youtube.com/watch?v=i7fcHmxNuqY&feature=player_embedded

    OdpowiedzUsuń
  27. "Ale masz na to jakieś dowody?"

    Nie mam żadnych tabelek, jeśli o to pytasz. Dane wyssałem z palca.

    "Na szczęście nie jesteśmy dziś przywiązani do ziemi pod karą śmierci jak w średniowieczu i możemy zmienić miejsce zamieszkania. Np do Somalii."

    hahaha, dobre.

    OdpowiedzUsuń
  28. @ Adam Duda
    Dwa lata temu pisałeś "Sposobów jest wiele i wszystkie one doprowadzają nas do jednego wniosku. Porównywanie PKB nie ma sensu póki nie mamy pewności, że liczone jest dokładnie w taki sam sposób."
    http://www.adamduda.pl/2009/10/11/rozmyte-liczby-czyli-liczenie-pkb/

    To skąd teraz pewność, że obliczone obciążenie podatkowe dla Polski jest poprawnie policzone??

    OdpowiedzUsuń
  29. Jest policzone wg tej samej logiki. Przecież nawet w zacytowanym zdaniu piszę o porównywaniu PKB miedzy krajami a nie według tego samego kraju. A PKB... Przecież ma swoją definicje, ma swoje wady, ma swoje zalety. Nie ma wskaźnika "doskonałego". Nawet ten komentarz. Można się zastanawiać czy wliczać go do PKB czy nie. W końcu został wytworzony :)

    OdpowiedzUsuń
  30. A i jeszcze obciążenie podatkowe. Bawi mnie wnioskowanie niektórych komentatorów, wychodzące z porównywania dzisiejszego podatnika do chłopa i tego ze chłop miał niższe podatki.
    Sęk w tym, że chłop płacił i nie otrzymywał nic w zamian... Niby obronę pańską, ale i się nimi pies z kulawa noga interesował jak przychodziło co do czego. Chłop płacił, przesyłał na dwór zboże i bażanty, w czasie wojny wieś musiała wystawić i wyekwipować ileś tam żołnierzy itd. Z ekonomicznego punktu widzenia było mu kompletnie obojętne, czy za króla ma Rusina, Niemca czy Lacha. I tak g.... z tego miał.

    I to jest porównywane do tego, że TJŁ mówi ze musi płacić za wodę i że to jest podatek, a ktoś inny powie, że średniowieczny chłop miał lepiej bo płacił mniej. Czasami tu ręce opadają... No ale czepmy się w tym przypadku PKB ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Odpowiedź Instytut Globalizacji:

    "Dziękuję bardzo za wykazanie tego błędu.
    To co Pan pisze jest oczywiście prawdą i (ponieważ prowadzę firmę) mam świadomość tego.

    Natomiast prawdą też jest, że pracodawca nie rozważa czy pracownik zarobi mu poprzez swoją pracę 3820 zl, czy 3820 zł – 19%, dzięki którym obniży sobie płacony swój podatek dochodowy. Mogę Panu podpowiedzieć, że w raporcie nie jest również uwzględniona kwota odpisów podatkowych (choćby z tytułu dochodu zwolnionego od podatku). Przyjęliśmy założenie, że liczymy wszystkie podatki jakie trzeba zapłacić, bez uwzględnienia zwrotów, czy kosztów tym powodowanych. Bo najpierw trzeba podatek zapłacić, zanim cokolwiek się otrzyma z powrotem, a chcieliśmy wykazać, że płacone podatki są wysokie. To, że część później jest zwracana to już inna historia.

    W przyszłorocznym raporcie w rozdziale poświęconym metody liczenia postaram się więcej poświęcić wyjaśnieniu dlaczego tak robimy. "

    @Adam Duda

    "Bawi mnie wnioskowanie niektórych komentatorów, wychodzące z porównywania dzisiejszego podatnika do chłopa i tego ze chłop miał niższe podatki."

    Nie takie były moje wnioski. Przeczytaj proszę raz jeszcze co napisałem. Zazwyczaj w różnych zestawieniach statystycznych podaje sie, że w średniowieczu podatki rzadko przekraczały 10%. Jest to nieprawda.

    OdpowiedzUsuń
  32. @Kawador

    I jeszcze jeden detal. Otoz w 2010 roku podatek CIT rozliczalo w Polsce 327.292 podatnikow. Z tego tylko 119.935 podatnikow go zaplacilo (po dokonaniu wszystkich odliczen). A reszta - jak rozumiem - po prostu nie ma dochodu, wiec nie ma co sobie wrzucac w koszta. Bo zeby - jak napisal Adam - cos sobie odliczyc od podstawy opodatkowania, to najpierw te podstawe trzeba miec. A obawiam sie, ze te firmy, ktore nia maja podstawy, to sa male, jednoosobowe firmy, czyli samozatrudnieni. Choc na to ostatnie dowodow nie mam.

    OdpowiedzUsuń
  33. Grzebnalem sie. Te dane o CIT to za rok 2009. W roku 2010 bylo podatnikow CIT 343.165, a tych, ktorzy zaplacili podatek bylo 125.576. Zatem jakosciowo obraz podobny.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie takie były moje wnioski. Przeczytaj proszę raz jeszcze co napisałem. Zazwyczaj w różnych zestawieniach statystycznych podaje sie, że w średniowieczu podatki rzadko przekraczały 10%. Jest to nieprawda.

    Dziesięcina szła tylko na opata.

    OdpowiedzUsuń
  35. TJŁ
    Zlituj się.
    Jak ktoś nie osiąga zysku to wkrótce bankrutuje. Jak ktoś przejściowo nie osiąga zysku, to poniesioną stratę podatkową może rozliczyć w czasach zyskownych. Pomijając już fakt, że większość tych małych tak kombinuje z kosztami żeby wyjść na "zero"

    OdpowiedzUsuń
  36. @Adam Duda
    > Jak ktoś nie osiąga zysku to wkrótce bankrutuje.
    Sprawa nie jest taka prosta, brak zysku może wynikać też z kilku innych powodów niż zła kondycja firmy:
    1. Duże inwestycje w poprzednich latach skutkujące dużymi odpisami amortyzacyjnymi (amorytzacja to koszt niepieniężny - odlicza się od dochodu, ale nie jest wydatkiem w chwili odliczenia)
    2. Transakcje między społkami-córkami i podmotami zależnymi mające na celu wykazanie zysku w kraju gdzie podatek od zysku jest niższy i braku zysku w kraju gdzie jest wyższy.

    OdpowiedzUsuń
  37. @xxx

    No prosze oba punkty które wymieniłeś dotyczą socjalistycznej interwencji państwa. Firmy kombinuja jak tu zapłacic jak najmniejszy podatek, a wystarczy znieśc podatki dochodowe haha. Nie wiedziałem że świat jest taki prosty, tylko socjaliści go tak bezczelnie komplikują.

    OdpowiedzUsuń
  38. "Dziesięcina szła tylko na opata."

    Wiem.

    OdpowiedzUsuń
  39. xxx
    w długim terminie zawsze to zmierza do bankructwa, ponieważ w długim terminie cash flow i zysk się zbiegają.

    2 co do punktu 2 to poczytaj o cenach transferowych.

    OdpowiedzUsuń
  40. Panie Adamie, z tym zmniejszonym uciskiem podatkowym, to sie Pan chyba ostro przejechał.

    PO zwiększyła składki na ZUS, emerytalną, rentową
    podniosła VAT we wszystkich progach - w tym najdotkliwiej od nieruchomości i artykułów dziecięcych - wrzucono je do 3 progu. Wprowadzono VAT na książki, podniesiono akcyzę na alkohol, papierosy, paliwo, wzrosła opłata paliwowa, wprowadzono podatek bankowy, podniesiono podatek od gier, podwyższono progi podatku gruntowego i tak dalej i tak dalej...
    Do tego MF ma plany wzrostu opodatkowania ON, opodatkowanie bezdzietnych i radykalne zwiększenie CIT-u.
    Gdzie tu spadek ciężarów fiskalnych?

    OdpowiedzUsuń
  41. Crico.

    Ja się nie przejechałem.. takie są fakty.
    stopa opodatkowania w stosunku do dochodów ludzi w Polsce, a tym jest PKB, spada. I to jest fakt, a to że nie zgadza się to z Twoją wyliczanką.. no cóż.. Musisz sobie jakoś z tym poradzić :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Fakt jest taki jak sam napisałeś, liczy się niebieski słupek bo kiedyś długi też trzeba będzie zapłacić.

    A to, że jak coś trzeba zrobić później niż za miesiąc to tak jakby tego nie było nie znaczy że kaszub zmniejsza podatki :)

    OdpowiedzUsuń
  43. @Crico
    Pieknie podsumowałeś zapomniałes jeszcze że PO w 2009 roku wprowadziła akcyzę na energie elektryczną., a Adam wzorem pewnego sławnego wodza ze wschodu - jeśli coś nie zgadza się z faktami - tym gorzej dla faktów. Jak można jeszcze wierzyć rządowi w wyliczanie PKB, inflacji czy wzrostu płac to ja nie wiem, skoro wystarczy wyjść na ulicę i się rozejrzeć.
    Dla mnie najlepszym wskaźnikiem pogorszenia sytuacji finansowej ludzi są rekordowe zyski Biedronki i Lidla, a spadek zysków Carrefoura, Real, i innych. W "mojej" Biedronce z każdym miesiącem coraz więcej ludzi kupuje nie da się nie zauważyć, coraz ciaśniej w środku jak jeśzcze nigdy przedtem, coraz lepsze samochody podjeżdżają po zakupy.

    OdpowiedzUsuń
  44. Hamal...
    "a Adam wzorem pewnego sławnego wodza ze wschodu – jeśli coś nie zgadza się z faktami – tym gorzej dla faktów"

    haha, ale przecież fakty masz podane. To Ty zaprzeczasz faktom. A skoro fakty jesteś w stanie oceniać rozglądając się po ulicy, to gratuluje.

    Przypimina mi to przekonanie kiedyś ludzi, ze Ziemia jest płaska... No przecież widać że jest płaska.. po co mi jakieś obliczenia czy obserwacje.
    Księżyc.. na wyciągniecicie ręki.. mozna by dużą wieżę zbudować.
    A gwiazdy spadają z nieba.. przecież widzę.. po co mi luneta i jacyś astronomowie, którzy mówią inaczej. Ja ... Ja widzę lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  45. [...] Tax burden. Na podstawie danych z GUS wyliczony dzień wolności podatkowej i pokazana tendencja. Co ciekawe, [...]

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...