sobota, 19 listopada 2011

Podatkowe obciążenie

W Polsce żyje 38 200 000 ludzi. Według rocznika GUS 24 624 000 jest w wieku produkcyjnym. Z kolei według wskaźnika zatrudnienia dla Polski 60 % ludzi w wieku produkcyjnym pracuje.  Zatem faktycznie, czy to na etacie, czy we własnej firmie, czy w innych formach działalności pracuje tylko 14 744 000 ludzi. To Ci ludzie muszą w jakiś sposób wypracować dochód, który pokryje potrzeby całych 38 200 000 ludzi. Statystycznie jedna osoba pracująca pracuje na 1,6 osoby która nie pracuje, obojętnie czy to jest dziecko, bezrobotny, czy emeryt.


Znając wpływy podatkowe ogółem, możemy zobaczyć ile średnio jedna pracująca osoba płaci podatków:



Nie ma znaczenia czy VAT w sklepie płaci emeryt czy student. Kwota tego podatku i tak musiała zostać wypracowana przez kogoś, który był wcześniej na ten cel opodatkowany. Taka jest średnia ze wszystkimi tego konsekwencjami. Żeby zrobić z tego naprawdę fajną tabelę, należało by pokazać średnie obciążenie podatkowe w każdym decylu średniego dochodu Polaków. Ale to już jest grubsza robota i może jakiś student statystki się pokusi w formie pracy licencjackiej o stosowne przekonanie się przez raporty?


[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=NiwqRSCWw2g]

32 komentarze:

  1. Skoro średnia płaca BRUTTO w Polsce jest na poziomie 3700 PLN/miesiac, czyli 44 tys PLN / rok, a średnie obciążenie podatkowe to 30 tysi/rok to czy to oznacza że podatki w kraju są na poziomie 70%, czy też że któraś ze statystyk jest źle policzona?

    OdpowiedzUsuń
  2. A średnia płaca na etacie to wszystkie dochody ?? :) po pierwsze średnia płaca brutto brutto się liczy a nie pierwsze brutto, a pot drugie ludzie mają dochody jeszcze opodatkowane z CIT czy z własnej działalności. M.in.

    OdpowiedzUsuń
  3. wróżka metylia19 listopada 2011 13:55

    @nightwatch: Wiele osób (zwłaszcza tych więcej zarabiających) nie bierze swoich pieniędzy z pensji na umowę o pracę.

    OdpowiedzUsuń
  4. VAT (największa pozycja po stronie przychodów) płaci się od wartości dodanej generowanej przez firmy. W uproszczeniu młotek wyprodukowany jest ze stali i drewna, które są obciążone VATem, podobnie transport, energia, biuro firmy etc. Oczywiście ostateczny konsument również płaci VAT, który w przybliżeniu jest sumą wszystkich wartości dodanych uczestników łańcucha wartości.
    Chodzi jednak o to, że firmy same z siebie są bytami i również płacą podatki (VAT, CIT), stąd jest to jednak uproszczenie, że w Polsce jest 16 mln pracowników płacących podatki, ponieważ trzeba do nich doliczyć minimum kilkaset tysięcy podatników jakimi są przedsiębiorstwa, zwykle zresztą bardzo istotnymi podmiotami jeżeli chodzi o płacone podatki.
    Tym niemniej porównanie bardzo odkrywcze i dające do myślenia. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama wysokość podatków nie jest problemem, osobiście nie przeszkadza mi płacenie jeszcze wyższych podatków.

    Problemem tkwi zupełnie gdzie indziej tj. w zupełnie nierównomiernym rozłożeniu obciążeń oraz benefitów.
    I tak jedna grupa społeczna płaci wysokie podatki pracując do 65 roku życia otrzymując od państwa nie wiele, a druga pracuje do 60 roku życia i dostaje wiele finansowych przywilejów.

    Jak widzę budowane mieszkanie komunalne z garażem podziemnym, w standardzie wyższym niż moje mieszkanie na które muszę co miesiąc wysupłać ratę, to odechciewa mi się płacenia jakichkolwiek podatków.

    Obecny system opiera się na beneficjentach i płatnikach, wskazanie kto jest płatnikiem, a kto beneficjentem jest nie poprawne politycznie.
    Jeśli ja muszę pracować do 65 roku życia to inny też powinni bez wyjątku na płeć czy na wykonywany zawód.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne. Nigdy nie chciało mi się t ego szukać co by samemu policzyć.

    Jedna uwaga. Powyższe wyliczenia nie uwzględniają tego, że niemała część pracujących to budżetówka. Mylę się? Bo jeżeli się nie mylę, to obciążenia "niebudżetówki" są poniekąd wyższe. :) (no bo i cóż z tego, że budżetówka odprowadza podatki skoro jej przychód jest podatkiem kogoś innego?)

    OdpowiedzUsuń
  7. A są w tej tabelce ujęte gdzieś podatki lokalne ?
    Dla sprawdzenia można spróbować oszacować to od góry z dochodu sektora finansów publicznych, odejmując np. dochody niepodatkowe budżetu i zainkasowane przez budżet bezzwrotne dotacje. Za 2010 będzie: (551098,5 - 24501,6 - 3248,5 ) mln zł / 14,744 mln pracujących = 35 496 zł/prac. Jak widać, wielkiej różnicy nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie masz racji. Vat, to prawda, płacą poszczególne firmy w łańcuszku, ale ciężar podatku jest w całości przerzucany na konsumenta. W całości. Płatnikiem są firmy, podatnikiem konsumenci.
    Natomiast w przypadku Citu, to Cit płacą udziałowcy od zysków kapitałowych. Błąd jaki może tutaj być to przypadek w którym bezrobotny posiada jakieś akcje lub emeryt (np OFE-ale emeryta a nie przyszłego emeryta) i płaci ten podatek, albo zagraniczny inwestor. Nie mam danych, ale pewnie saldo powiązań własnościowych mamy ujemne (więcej kapitału zagranicznego jest u nas, niż my mamy zagranicą), stąd w tym kontekście zagraniczni obciążeni są tym podatkiem.

    Mówisz że firmy są odzielnymi bytami, ale te byty są w posiadaniu ludzi. I to ci ludzie ponoszą ciężar podatkowy a nie jakieś byty.

    OdpowiedzUsuń
  9. Myśle, że problem tkwi jeszcze w uciążliwości systemu podatkowego. Są kraje np jak Skandynawia czy benelux które mają znacznie wyższe stopy podatkowe, ale uciążliwość podatkowa znacznie mniejsza. U nas, nawet jak jesteś korporacją i płacisz zero podatku CIT czy VAT (bo tak akurat wynika z profilu działalności), to żeby wyliczyć to zero potrzebujesz armię urzędników u siebie w formie księgowych, podatkowców itd, plus zatrudniać biegłych rewidentów i doradców podatkowych o bele gówno, żeby się nie poślizgnąć na przepisach. I tak mimo że płacisz podatku 0 to kosztu które Ci to 0 generuje sprawia, że zaczynasz się zastanawiać czy nie lepije by było płacić ryczałtem 2 % podatku od obrotu (nie zyski), niźli tyle wydawać na obliczenie zera.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nikodem, budżetówka co do zasady wypracowuje swój dochód. Nauczyciel, lekarz, policjant, gdyby ich nie było to i tak musiałbyś zatrudnić ich prywatnie. Kwestia oczywiście urzędników to nic innego jak wypracowanie dochodu przez zarządców. Tak jak we wspołnocie mieszkaniowej opłacacie zarządce nieruchomości, tak w państwie opłacamy urzędników. Oczywiście zawsze pozostaje pytanie o skale rozrostu tego aparatu i marnotrawstwa

    OdpowiedzUsuń
  11. dlatego ja właśnie pracuje w budżetówce jako urzędnik chociaż mógłbym w prywatnym biznesie
    ale nie będę frajerem utrzymującym innych z mojej ciężkiej pracy, wolę żeby inni frajerzy na mnie robili
    oczywiście jako urzędnik też ciężko pracuje za marną pensję ale przynajmniej ze świadomością że nikt mnie nie wykorzystuje tak jak tych o ktorych mowa w artykule

    OdpowiedzUsuń
  12. prowokacja? byłbyś pierwszym urzędnikiem który czyta tego bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Warto było by dodać do obciążeń koszty zdobycia kwalifikacji.

    Np. by zostać w Polsce inżynierem budownictwa trzeba poświęcić ok. dwa lata dłużej niż w innych państwach świata.

    W zasadzie każde przekwalifikowanie w Polsce wymaga sporo czasu i to głównie z przyczyn prawnych, które w innych krajach nie obowiązują.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zatem faktycznie, czy to na etacie, czy we własnej firmie, czy w innych formach działalności pracuje tylko 14 744 000 ludzi. To Ci ludzie muszą w jakiś sposób wypracować dochód, który pokryje potrzeby całych 38 200 000 ludzi.

    Oczywiście nie jest tak słodko. Od liczby 14 744 000 trzeba odjąć wszytkich tych, którzy żyją tylko z podatków i częći tych, którzy żyja cześciowo z podatków. Dopiero po tej operacji bedzie wiadomo ilu ludzi utrzymuje siebie i resztę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czyli jestem jednym z 6/10 frajerów, którzy pracują ?

    OdpowiedzUsuń
  16. @ nala
    Bez przesady, wiek produkcyjny w statystyce zaczyna się od 15 lat. Część z tych obiboków siedzi jeszcze w liceum.

    OdpowiedzUsuń
  17. Zawsze się zastanawiałem jak zmieniłyby się poglądy wyborców gdyby każdy musiał co miesiąc zanieść 2500zł do izby skarbowej.
    Większość wyborców jest przekonana, że otrzymuje więcej od państwa niż płaci podatków bo większość podatków zbiera za nich ktoś inny (pracodawca, sklep, bank).

    OdpowiedzUsuń
  18. mam pomysł na następny artykuł. Ile by wystarczyło aby utrzymać Państwo. Taka symulacja :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Z góry przepraszam, że nie "w drzewku" azaliż nie mam nabledszego pojęcia jak na Twoim blogu odpowiedzieć w strukturze.

    Napisałeś byłeś:
    "Nikodem, budżetówka co do zasady wypracowuje swój dochód. Nauczyciel, lekarz, policjant, gdyby ich nie było to i tak musiałbyś zatrudnić ich prywatnie. Kwestia oczywiście urzędników to nic innego jak wypracowanie dochodu przez zarządców. Tak jak we wspołnocie mieszkaniowej opłacacie zarządce nieruchomości, tak w państwie opłacamy urzędników. Oczywiście zawsze pozostaje pytanie o skale rozrostu tego aparatu i marnotrawstwa"

    Niemal się zgadzam. :) Różnica jednakowoż jest taka, że w wypadku państwa zarzucona zostaje zasada dobrowolności. Nawet głupiego opt-out się nie zwykło praktykować.

    Zwróć uwagę, że nauczyciela, lekarza, a nawet policjanta, mogę zatrudnić kompletnie prywatnie (no tego ostatniego w formie ochroniarza). I sądząc po powstających prywatnych szkołach, przychodniach i firmach ochroniarskich jest niemała grupa ludzi, która tak właśnie robi.

    Ale to tylko taka dygresja bo mówimy o obciążeniach.

    Analogia do wspólnoty mieszkaniowej jest o tyle (IMHO naturalnie) nietrafiona, że (pomijając kwestie przymusu) zwykle nikt nie wymaga aby firma zarządzająca składała się na utrzymanie jej samej. A nawet gdyby, to wliczanie udziału owej firmy po prostu może fałszować wynik (bądź po stronie kosztów, bądź zebranych środków).

    A w wypadku uwzględniania budżetówki właśnie ów "zarządca" też się zrzuca na zatrudnienie "zarządcy".

    Bo niby skąd się biorą pieniądze na zatrudnienie np. lekarzy, aby ci za swoją pracę mogli dostać wynagrodzenie, od którego zapłacą podatek, aby można było go wykorzystać do zapłacenia lekarzom za miesiąc?

    Nie chcę abyś źle odebrał to co napisałem. Fajnie, że prowadzisz tego bloga, fajnie, że chciało Ci się te dane pozbierać. Nie krytykuję - po prostu wskazuję ewentualny kierunek dalszego drążenia tematu. A robię to z przyczyn czysto egoistycznych - interesuje mnie to, a samemu nie chce mi się tego robić.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wg takich statystyk i tabeli zarabiam 200tys rocznie z czego 150 zabiera mi państwo. Prowadzę własną działalność i powiem Wam - nie. nie jest tak. Jest to czysta statystyka wg której ja i mój pies mamy po 3 lapy.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  21. @Adam Duda - Niestety nie masz racji. Vat, to prawda, płacą poszczególne firmy w łańcuszku, ale ciężar podatku jest w całości przerzucany na konsumenta. W całości. Płatnikiem są firmy, podatnikiem konsumenci.
    Serio??? W takim razie spróbuj odliczyć VAT od paliwa w aucie firmowym i od zakupu samochodu do firmy.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ojej... jak ten wyjątek wpływa na to jak działa VAT?

    OdpowiedzUsuń
  23. Analogia do wspólnoty mieszkaniowej jest o tyle (IMHO naturalnie) nietrafiona, że (pomijając kwestie przymusu) zwykle nikt nie wymaga aby firma zarządzająca składała się na utrzymanie jej samej. A nawet gdyby, to wliczanie udziału owej firmy po prostu może fałszować wynik (bądź po stronie kosztów, bądź zebranych środków).

    Nikodemie, jak zarządca mieszka w budynku wspólnoty mieszkaniowej to się zrzuca.
    w przypadku podatków, to zeby system był integralny to musi tak być. Urzędnik czy lekarz nie musi przecież robić tylko to co na etacie, moze mieć inne zajęcia. Jak je opodatkować jak nie razem z przychodami z etatu. jak progi składki itd? Tak działa system.

    OdpowiedzUsuń
  24. Chciałem tylko jedną uwagę. Napisałeś:

    > Mówisz że firmy są odzielnymi bytami, ale te byty są w posiadaniu ludzi. I to ci ludzie ponoszą ciężar podatkowy a nie jakieś byty.

    W większości duże firmy, korpo, czyli płatnicy podatków są zagraniczni, więc nie obciąża to zwykłego polaka w twoich obliczeniach. Aczkolwiek tak jak ktoś napisał, same obliczenia dają do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Pisałe wcześniej o saldzie międzynarodowych powiązań własnościowych
    Ja tej tabeli nie chce za bardzo bronić, bo dla rozgarniętego człowieka jasne jest że średnia z całej populacji wiele nie mówi. Dlatego w ostanim zdaniu piszę o tym, że to w zasadzie przyczynek do napisania jakies fajne pracy licencjackiej gdzie badano by obciążenie podatkowe dla każdego decyla dochodowego. To, że obliczenie tego łatwe nie jest wie każdy, kto miał trochę styczności z statystyką.

    OdpowiedzUsuń
  26. Aby liczby były prawdziwe powinienieś odliczyć ponad 2 mln ludzi którzy wyjechali do pracy za granicą, oraz państwowe etaty jak urzędnicy, nauczyciele, wojsko, policja, no i emerytów i rencistów w wieku produkcyjnym. Obciążenie wyjdzie znacznie wyzsze.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie rozumiem. dlaczego powinienem odliczyć emigracje. Ona przecież juz jest odliczona. pokazuje to wskaźnik zatrudnienia. Dlaczego mam to robić dwa razy?

    OdpowiedzUsuń
  28. Adamie,

    Nie kwestionuję zasad działania systemu podatkowego. Opodatkowanie sfery budżetowej jest o tyle sensowne, że upraszcza go. Mówiąc szczerze nie wyobrażam sobie systemu w którym unikałoby się owego "przekładania z kieszeni do kieszeni".

    Tym nie mniej kwestionuję Twoje wyniki o tyle, że nie są tak precyzyjne jak bym chciał. Jest to, wg mnie, bardzo fajna, lecz tylko przymiarka.

    Pozdrawiam, życząc wytrwałości.

    OdpowiedzUsuń
  29. @Adam Duda - Ojej… jak ten wyjątek wpływa na to jak działa VAT? Tak wpływa że w tym miejscu VAT co do zasady nie działa.

    OdpowiedzUsuń
  30. Witam i pozdrawiam.

    To mój pierwszy komentarz tutaj.

    Uważam że podstawą do obliczenia powinna być grupa ludzi których produkty i usługi kupowane są dobrowolnie, czyli należy usunąć wszystkich urzędników i firmy zaprzyjaźnione. Dodatkowo należało by odjąć deficyt budżetowy. Oczywiście część z "usług" świadczonych przez system musiałaby być zaspokojona prywatnie, więc część tych osób byłaby z powrotem zatrudniona, ale raczej niewiele.

    Ostateczna kalkulacja byłaby trudna, ale wynik byłby szokujący: prawdopodobnie tylko 20% do 30% ludzi zdolnych do pracy pracuje produktywnie. Przyczyną tego jest oczywiście wysoka efektywność prywatnej ( ! ) produkcji przemysłowej.

    Tutaj dochodzimy do sedna problemu: co zrobić z resztą aby nie musiała uciekać się do przemocy (monopolu władzy państwa) i mogła w jakiś "ludzki sposób" przeżyć.

    OdpowiedzUsuń
  31. [...] Podatkowe obciążenie. Wpis liczący średnie nominalne obciążenie na jednego zatrudnionego w Polsce. Jak to zwykle [...]

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...