Jak powszechnie wiadomo, Polska podpisała protokół z Kioto, stając się jej sygnatariuszem. Według negocjacji zobowiązaliśmy się zredukować o 6 % emisję z roku bazowego 1989 do roku 2012. Rok 89 był wybrany nie bez kozery. Wtedy Polska emitowała na potęgę, bo był to okres, gdzie dobrobyt liczył się w tonach wyprodukowanej stali (oddawanej zresztą do ZSRR). Wszystkie huty szły pełną parą. Kilka miesięcy później emisja już nie była tak wysoka, bo i się okazało, że stali nie potrzebujemy, a wschodni przyjaciele nie widzieć czemu nie chcieli za nią płacić w dolarach. Takie określenie roku bazowego było ważne, ponieważ umożliwiło niejako automatyczne spełnienie zobowiązań z Kioto. Mało tego, w chwili obecnej, a więc do końca obowiązywania pierwszej rundy, ograniczyliśmy emisję o 33%.
I tutaj pojawia się ciekawa sprawa. Za każdą ograniczoną tonę emisji co2 ponad nasz cel, Polska jako kraj otrzymuje AAU (Assigned Amout Unit) w wysokości nadwyżki redukcji. Otóż to AAU to prawie złoto.. również można to sprzedać, jednak popyt na to mają tylko te państwa, którym nie udało się osiągnąć celu Kioto. Przykładem takiego państwa jest Kanada, która powinna kupić tych jednostek za ok. 14mld€.
Na koniec listopada, nadwyżka jednostek AAU, które zgromadziła Polska jest warta 7,5 mld € wcześniej sprzedała tych jednostek za 140 mln€ co daje razem zysk na tym interesie 7,64 mld €.
Problemy z owym zyskiem są dwa.
- Po pierwsze Komisja Europejska na konferencji klimatycznej w Durbanie wnioskuje i naciska, żeby nadwyżki zgromadzone do roku 2012 mogły być przeniesione na następny okres tylko w jednej piątej. Szybkie liczenie na kartce daje kwotę 6 mld €, które idzie się gwizdać. Cały czas myśleliśmy że mamy w ręku 7,5 mld warte w AAU, a tu komisja mówi, że tylko 1,5 mld. Co się dzieje w kraju, któremu ucieka z przed nosa 27 mld złotych? Władza udaje, że nie ma tematu, a opozycja.... No cóż.. macha pochodniami i krzyżami przed pałacem.
- Po drugie, płatnicy którzy mają kupować jednostki AAU się wykruszają. Pierwsza zrobiła to Kanada. mając płacić 14 mld € wypisała się z tej zabawy. Co się dzieje jak jest podaż, a znika popyt? Zgadza się. Cena nurkuje w dół. Możemy to zaobserwować na poniższym wykresie.
Na wykresie mamy widoczny zjazd jednostek EUA (EU emssion allowance), jednostek handlowanych na giełdzie w Europie, a które skorelowane są z jednostkami AAU.
Podsumowując.
- Zyskaliśmy 7,5 mld € w AAU, ale zwlekaliśmy z ich sprzedażą, to teraz może się okazać że będziemy mogli sprzedać tylko 20%,
- System się sypie, stąd i cena tego co nam zostanie będzie spadać,
- Zwlekaliśmy z sprzedażą, bo jak to zwykle bywa w Polsce były opóźnienia z uchwaleniem stosownej ustawy. Były ważniejsze sprawy.
- Rząd zdaje się mieć niezachwiane zaufanie w decydentów i czekamy, ponieważ zgodnie z polityką kurzego paraliżu, jeszcze się nic nie stało.
Słowem. Zachowujemy się jak Pan Lutek z klasyka:
[Youtube:http://www.youtube.com/watch?v=2KIY4vdrp2k]


Rokiem bazowym dla PzK był domyślnie 1990 r., podczas gdy dla Polski -- 1988 r.
OdpowiedzUsuńJednostki AAU niejako odpowiadają EUA (jedno jest toną CO2 i drugie, EUA "generuje się" z AAU), ale służą do innych celów (EUA rozliczają przedsiębiorstwa we wspólnotowym systemie handlu uprawnieniami a AAU kupują i sprzedają państwa) i kosztują też inaczej. Cena AAU jest znacznie niższa, niż EUA.
To tak dla skorygowania.
Tak. może powianiem napisać skorelowane
OdpowiedzUsuńrzucisz linkiem do notowań AAU? nie mogę znaleźć. To jest w ogóle gdzieś notowane czy wszsytko OTC?
O ile wiem, nie ma notowań, a też nie bardzo mamy informacje, ile Polska tych jednostek sprzedała i po jakiej cenie.
OdpowiedzUsuńmamy tylko informacje z MOS, że było tego za 140 mln €, ale jaki wolumen to nie wiem. Skoro tak to dlaczego zakładasz ze AAU jest tańsze. Powinno być mor or less tak samo jak EUA.
OdpowiedzUsuńA nie można zrobić z tego jakichś pochodnych i zasypywać nimi limity CO2 narzucone przez UE? Vincent jest mistrzem kreatywnej księgowości. Mając w ręku takie "aktywa" powinien "dotować" nadwyżkami polskie elektrownie węglowe, żeby nie dopłacać Niemcom do wiatraków i Francuzom do atomówek.
OdpowiedzUsuńTakie rzeczy to tylko duzi chłopcy mogą.
OdpowiedzUsuńHa! Jeszcze by tego brakowalo, zeby ktos zaczal handlowac derywatywami od AAU. Kolejny krok to korporacje wykupujace polisy na glodujacych w Afryce? ;) O ile mi wiadomo caly handel AAU odbywa sie jedynie w ramach dwustronnych porozumien i w zwiazku z tym nie dzielilbym tak skory na niedzwiedziu. Wielkie to szczescie, ze naszym rokiem bazowym jest 89 i przynajmniej doplacac nie musimy. Z drugiej uspilo to znacznie rzadzacych przez ostatnie 20 lat i w sumie niewiele w sprawie ograniczenia emisji CO2 zrobiono. "Samo sie zrobilo", wiec wystarczy sie poklepac po plecach. Poprawilo sie w hutach, w cementowniach, ale to w ramach ogolnej modernizacji. Niestety energetyka niewiele zrobila i znow to co uleglo poprawie to "zrobilo sie samo". Obecnie spada zuzycie energii, drobni (jak na ten przemysl) inwestorzy pchaja do przodu rozwoj OZE ... wiecej szczescia niz rozumu.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem to co zrobila Kanada to jest totalny skandal. Nie wywiazali sie z umowy miedzynarodowej i co ? Poprostu sie "wypisali" z gry bez wiekszych konsekwencji. Poza tym znaczenie Kioto znacznie na tym ucierpialo. poza systemem sa juz praktycznie wszyscy truciciele .. Chiny, USA, Kanada .. to jest lacznie ponad 40% globalnej emisji CO2, czyli jakies 2,5x wiecej niz cala Unia razem wzieta.
Są i inne jednostki, którymi można rozliczać niedobory uprawnień -- zarówno EUA i AAU. Chodzi o jednostki CER i ERU, pochodzące odpowiednio z tzw. mechanizmów wspólnego rozwoju i projektów wspólnych wdrożeń. Chodzi o to, że gdzieś dostarcza się technologię, która obniża emisję gazów cieplarnianych, co w zamian generuje jednostki CER / ERU w odpowiedniej ilości. Może to być np. odgazowanie składowiska odpadów (i wykorzystanie metanu, też gazu cieplarnianego) albo produkcja biodiesla w RPA.
OdpowiedzUsuńCER i ERU są tańsze od EUA, ale nie wiem, jak wygląda ich cena w relacji do AAU. Chyba są droższe...
Z czego wynika fakt, że AAU miałyby być tańsze? Z tego, że zakres emisji objętych PzK jest znacznie większy, niż zakres emisji objętych EU ETS (wspólnotowym systemem handlu uprawnieniami do emisji) i niedobór uprawnień też jest mniejszy.
Tu odnośnik do dokumentu napisanego przez kolegów, który sporo tych mechanizmów wyjaśnia:
http://www.kobize.pl/materialy/opracowania/grudzien2011/PROJEKTY_WSPOLNYCH_WDROZEN-mozliwosci_realizacji_w_Polsce_aktualizacja_2011.pdf
Bardzo ciekawy tekst.
OdpowiedzUsuńAAU jest szersze, ale i popyt na nie powinien być szerszy. w końcu cały świat ;)
OdpowiedzUsuńNo tak, zapomniałem o najważniejszym -- cele redukcyjne w EU ETS, narzucone przez Komisję Europejską, m.in. w pakiecie energetyczno-klimatycznym, są znacznie bardziej ambitne, niż cele PzK. Tu jest pies pogrzebany...
OdpowiedzUsuńEnergetyka się modernizuje, np. Zespół Elektrowni Dolna Odra http://www.zedolnaodra.pgegiek.pl/index.php/projekty-rozwojowe/
OdpowiedzUsuńCo widzę własnym okiem, przejeżdzając obok jednej z nich codziennie.
Ja wysnuwam inny wniosek, że energia będzie jeszcze droższa, elektrownie doskonale wiedzą, że handel CO2 się im opłaca i modernizują, pewnie licząc na dochody z handlu CO2. A jeżeli ten handel nie będzie przynosił założonych zysków, ściągną z klientów.
Cześć,
OdpowiedzUsuńcieszę się że ktoś to opisał. Bravo.
Bardzo dobry wpis na bardzo malo znany temat.Szkoda tylko ze konkluzja jak to zwykle z Pl bywa byla latwa do przewidzenia-znowu ktos cos spartolil i znowu tracimy gruba kase.Czy z takim podejsciem do rzadzenia ten kraj w ogole moze byc czyms wiecej niz landem IV Rzeszy?
OdpowiedzUsuńMimo, że jestem zwolennikiem eliminacji emisji odpadów przemysłowych do zera - łącznie z CO2 - to w obecnej sytuacji, szczególnie biorąc pod uwagę nakreśloną przez Adama totalną niemoc polskiej władzuchny do uzyskania odszkodowań, powinniśmy również wystąpić z układu z Kyoto. To jest taka gra, że albo wszyscy, albo nikt. Bez sensu wywalać kasę za frajer, skoro nikt nie chce przymusić Chin czy USA do ograniczeń.
OdpowiedzUsuńW takiej sytuacji - no cóż, niech się dzieje wola Nieba. Emitujmy, skoro nierealne jest powstrzymanie. Może uda nam się zarobić na jako taki dobrobyt dla naszych praprawnuków w świecie totalnej środowiskowej rozpierduchy (>500 ppm CO2, >2000 ppb CH4). Chociaż i w to wątpię, ale trzeba próbować.
Z wpisu wynika że na razie na tym przekręcie nie tylko nie straciliśmy, ale udało nam się wydoić trochę frajerów. Póki co to i tak wielki sukces i ewenement w historii naszego kraju
OdpowiedzUsuń"Poza tym znaczenie Kioto znacznie na tym ucierpialo. poza systemem sa juz praktycznie wszyscy truciciele"
CO2 nie jest trucizną... Zastraszające jest co z mózgami ludzi propaganda
@Ender
OdpowiedzUsuń> Moim zdaniem to co zrobila Kanada to jest totalny skandal. Nie wywiazali
> sie z umowy miedzynarodowej i co ? Poprostu sie „wypisali” z gry bez
> wiekszych konsekwencji.
A pamiętasz traktat o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, w myśl którego tylko pięć państw (tych samych, które są stałymi członkami Rady Bezpieczeństwa ONZ) może mieć broń jądrową i prowadzić nad nią prace?
Izrael traktatu w ogóle nie podpisał, a Indie, Pakistan i Korea Północna mimo, że go podpisały to "bez większych konsekwencji" broń jądrową sobie zbudowały i mają w arsenałach do dziś.
Nihil novi.
> Chiny, USA, Kanada .. to jest lacznie ponad 40% globalnej emisji
> CO2, czyli jakies 2,5x wiecej niz cala Unia razem wzieta.
Najbardziej "dobija" fakt, że Chiny od ubiegłego roku emitują już więcej CO2 NA MIESZKAŃCA niż Francja, a od przyszłego roku najprawdopodobniej będą emitować NA MIESZKAŃCA więcej niż średnia UE.
> W takiej sytuacji – no cóż, niech się dzieje wola Nieba. Emitujmy, skoro
> nierealne jest powstrzymanie. Może uda nam się zarobić na jako taki
> dobrobyt dla naszych praprawnuków w świecie totalnej środowiskowej
> rozpierduchy (>500 ppm CO2, >2000 ppb CH4).
Marzenia. Osiągnięcia 500 ppm CO2 to duża część tu obecnych dożyje (obecnie mamy +2.5 ppm co roku, a będzie przespieszać).
Nie widzę szans na uniknięcie podwojenia, a podwojenie to o ile najbardziej optymistyczne modele się sprawdzą wzrost średniej temperatury o 2 st. C, a poziomu morza (w perspektywnie kilkuset lat) o kilkanaście metrów.
@ Paweł
OdpowiedzUsuń"Ja wysnuwam inny wniosek, że energia będzie jeszcze droższa, elektrownie doskonale wiedzą, że handel CO2 się im opłaca i modernizują, pewnie licząc na dochody z handlu CO2."
Handel uprawnieniami do emisji CO2, to niestety taki specyficzny rodzaj handlu, który przynosi uczestnikom systemu wyłącznie straty.
"AAU jest szersze, ale i popyt na nie powinien być szerszy. w końcu cały świat" Wymieńmy się na greckie obligacje !
"Z wpisu wynika że na razie na tym przekręcie nie tylko nie straciliśmy, ale udało nam się wydoić trochę frajerów. Póki co to i tak wielki sukces i ewenement w historii naszego kraju"
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam,czy nie powstał czasem podmiot, w którym jakieś nasze cwaniaki (znajomi królika) handlują sobie emisjami i tłuką na tym niezły szmal. Oficjalnie koordynując, konsolidujac, zarzdzając, rozliczajac, optymalizujac itp.
Toż to piękny interes jest, praktycznie zero kosztów, nie potrzebna jest kosztowna infrastruktura, wszystko na papierze, wszystko w tle (a nie na widelcu publicznym), mało przejrzyste, mało znane, etc.
Nic tylko zyć i nie umierać!
O ile AGW to rzecz co najmniej tak samo dobrze udowodniona jak Teoria Ewolucji, to niestety środki za pomocą których próbuje się walczyć z ociepleniem są wręcz przeciwskuteczne.
OdpowiedzUsuńNależało po prostu zastosować analogiczne podejście za pomocą którego ograniczono emisję freonów i halonów po tym jak okazało się, że niszczą warstwę ozonową. Wtedy kraje rozwinięte wspólnie wprowadziły zakazy używania najgroźniejszych z nich, a potem stopniowo rozszerzano zakaz na te mniej groźne. Gdyby zamiast tego wprowadzono wtedy jakiś handel prawami do emisji freonów i halonów pewnie byłyby masowo emitowane do dziś.
@Unknow:".... tak samo dobrze udowodniona jak Teoria Ewolucji"
OdpowiedzUsuńCo to znaczy? Nie słyszałem, żeby TE była udowodniona. W jakim zakresie?? Chyba nie chodzi Ci o to, że udowodniono, że TE wyjaśnia mechanizm powstawanie NOWYCH gatunków, bo to oczywiście bzdura.
"a poziomu morza (w perspektywnie kilkuset lat) o kilkanaście metrów."
OdpowiedzUsuńTo straszne - ta perspektywa kilkuset lat... Ja tam sie martwie co bede jadl za 30 lat, kiedy systemy emerytalne padna, a i z nawozami sztucznymi bedzie kiepsko z powodu peak oil.
A co do kilkunastu metrow: czy ktos moglby mi prosto wytlumaczyc, skad ma sie ta woda wziac?
z lodowców w i z rozszerzalności cieplnej wody. Przy średniej głębokości oceanów 4 km możesz sobie policzyć o ile wzrośnie poziom morz, gdy temperatura wzrośnie o 1 lub 2 stopnie. I to zdaje sie nie jest perspektywa setek lat a dekad
OdpowiedzUsuńAle co musi stopniec? lodowce w Himalajach? Czy cala Antarktyda?
OdpowiedzUsuńZ jakich lodowcow? Alpejskich?
OdpowiedzUsuńgrendladia antarktyda. I tak znacznie większy egfekt jest na rozszerzalności cieplnej wody, także nie krusz kopii o lodowce
OdpowiedzUsuń"z lodowców w i z rozszerzalności cieplnej wody. Przy średniej głębokości oceanów 4 km"
OdpowiedzUsuńAle średnia głębokość ziemi to 6500km, więc skoro oceany się ogrzeją na głębokości 4km, to cała ziemia spęczniej na głębokości 6500km, więc poziom spadnie...
A tak bardziej na poważnie, to temperatura powietrza nie jest głównym czynnikiem decydującym o temperaturze wody i wpływa na nią tylko minimalnie. Ponadto możemy mówić o wpływie zaledwie na wierzchnią warstwę oceanów, więc wypisywanie o 4km świadczy o zupełnym niezrozumieniu tematu. Ale to nie wszystko, bo woda od określonej głębokości (chyba 2km) ma temperaturę poniżej 4 stopni C i ogrzanie jej na tym poziomie spowodowało by jej skurczenie (nieukom radzę sprawdzić przebieg współczynnika rozszerzalności wody). A jak by tego było mało, to podniesienie temperatury sprawi że więcej wody będzie parować, czyli mniej wody w oceanach, więcej w obiegu.
@HeS
OdpowiedzUsuń> Chyba nie chodzi Ci o to, że udowodniono, że TE wyjaśnia mechanizm
> powstawanie NOWYCH gatunków, bo to oczywiście bzdura.
Owszem wyjaśnia go - dzięki przyjęciu tego założenia (i jeszcze paru innych) a priori (i daruj już sobie ten standardowy tekst, że mimo kilkudziesięciu tysięcy lat sztucznej selekcji i wyhodowania diametralnie różnych ras nadal każda rasa psa daje płodne potomstwo z każdą inną jego rasą).
Dlatego właśnie piszę, że Teoria AGW jest co najmniej tak samo dobrze udowodniona - tam takich założeń a priori nie ma.
@Adam Duda
Nie jest aż tak źle: ze względu na nietypowe właściwości wody na głębokości ok. 2 km temperatura oceanu spada do 4 st. C i ogrzewanie/chłodzenie powierzchni nie jest już w stanie zmienić temperatury głębszych warstw wody (ewentualne ogrzanie oceanu tylko zwiększy głębokość na której zostaną osiągnięte te 4 st. C, a ewentualne ochłodzenie ją zmniejszy). Zmienia się więc tylko temperatura mniej więcej 2-kilometrowej warstwy oceanu. Średnia roszerzalność tej warstwy to około 0.01% na stopień Celcjusza, czyli około 20 centymetrów.
Znacznie gorzej prezentują się skutki stopienia lodowców Antarktydy i Grenlandii: średnia grubość pokrywy lodowej obydwu to po około 2 km, gdy Antarktyda to ok. 3% powierzchni Ziemi, a Grenladnia ok. 0.3%. Na szczęście tak gruby lód będzie się topić przez kilkaset lat, więc tu obecnym jeszcze nic nie grozi. Choć są i bardziej pesymistyczne scenariusze (np. spora część lodu Antarktydy nie spoczywa na lądzie, a na dnie płytkiego morza - taki lód może teoretycznie zostać podmyty od spodu przez ciepłą wodę i zsunąć się do oceanu).
unknown:
OdpowiedzUsuń"Nie jest aż tak źle: ze względu na nietypowe właściwości wody na głębokości ok. 2 km temperatura oceanu spada do 4 st. C i"
Jakie ma to znaczenie przy średniej temperaturze oceanu?
@llukiz
OdpowiedzUsuńNo i znów widać skutki czerpania przez Ciebie wiedzy naukowej z YouTube'a. Temperatura tego co jest poniżej 2 km po prostu się nie zmieni po ogrzaniu powierzchni wody, dlatego Twoje bredzenie o ogrzaniu 6500km czy skurczeniu się wody położonej głębiej są bredniami podobnymi do reszty bredni, których dowiedzałeś się z YouTube'a.
@unknown
OdpowiedzUsuńgospodarz zabronil mi kruszyc kopii o lodowce, ale Ty je ponownie wspominasz, wiec tylko zauwaze ze:
- srednia temperatura na Antarktydzie to -40 stopni. Przy czarnych scenariuszach ocieplenia o cale 5 stopni bedziemy mieli -35 a zatem nadal lod
- topienie sie lodowcow szelfowych nie wplywa na poziom wody co latwo sprawdzic topiac lod w szklance.
- nie wiem jaka jest temperatura na Grenlandii - w jej poludniowej czesci mozliwe ze grozi calkowite stopienie lodu. Jednak nawet cala Grenandia podniesie poziom wody o najwyzej 2 metry. Jak sobie radzic z takim podniesieniem wod - to pokaze wycieczka do Holandii a nie lamentowanie na szczytach w roznych drogich kurortach.
@Adam Duda
OdpowiedzUsuń> Jakie ma to znaczenie przy średniej temperaturze oceanu?
Inna jest zmiana poziomu przy wzroście o 1 st. C połowy objętości oceanu, a inna po wzroście całej jego objętości. Zauważ, że jeśli po podwojeniu CO2 średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 2 st. C, to o te 2 st. C wzrośnie średnia temperatura powierzchni oceanu, a nie całej jego objętości.
@Browning
> srednia temperatura na Antarktydzie to -40 stopni. Przy czarnych scenariuszach
> ocieplenia o cale 5 stopni bedziemy mieli -35 a zatem nadal lod
To temperatura powierzchni lodu, a lód nie topi się "od góry", tylko "od dołu", co więcej topił się "od dołu" już przed początkiem ocieplenia - ewentualny brak zmiany grubości to tylko skutek tego, że od góry na lodowiec pada śnieg powiększając go w podobnym tempie, w jakim ten topi się od dołu.
> topienie sie lodowcow szelfowych nie wplywa na poziom wody co latwo sprawdzic
> topiac lod w szklance.
1. Mowa o lodowcach "stojących" na dnie płytkiego morza, czyli np. mamy szelf na głębokości 100 m, a na nim stoi lodowiec 2-kilometrowej grubości wystający 1900 m nad poziom morza - taki lodowiec może teoretycznie zostać podmyty ciepłą wodą i zsunąć się z szelfu do głębokiego oceanu.
A propos: eksperyment z topieniem lodu w szklance "uda się" tylko w zwykłej wodzie, jeśli stopić lód w szklance słonej wody to po stopieniu poziom wody się zmieni.
> jednak nawet cala Grenandia podniesie poziom wody o najwyzej 2 metry.
Coś się pomyliłeś w obliczeniach: stopienie się całego lodu Grenlandii podniesie poziom morza o 7.2 metra.
Unknown
OdpowiedzUsuńJakie ma to znaczenie przy średniej temperaturze oceanu?
Inna jest zmiana poziomu przy wzroście o 1 st. C połowy objętości oceanu, a inna po wzroście całej jego objętości. Zauważ, że jeśli po podwojeniu CO2 średnia temperatura na Ziemi wzrośnie o 2 st. C, to o te 2 st. C wzrośnie średnia temperatura powierzchni oceanu, a nie całej jego objętości.
No przecież wiem. Dlatego mówię o średniej temp oceanu a nie temp atmosfery.
@Unknown, widzę, że idziesz tym samym tropem myślowym, co ostatnio ja (tak mnie oświeciło trochę, hehehe). Rzeczywiście, wydaje się że delegalizacja jest jedynym, nawet jeśli bardzo trudnym politycznie i ekstremalnie ciężkim materialnie sposobem uniknięcia totalnej dewastacji środowiska. Innymi słowy, zbombardować i zaorać trucicieli. Świat do tego dorośnie, jestem pewien. Kiedyś też uważano, że kanalizacja to zabobon, bo co w końcu może szkodzić trochę gówienka na polu za stodołą ;)
OdpowiedzUsuń@Browning, praktycznie żadnych nawozów sztucznych nie produkuje się z ropy, ani dzięki energii z ropy. Pestycydy to nie nawozy sztuczne.
OdpowiedzUsuńOgólnie polecam, zanim zaczniecie bagatelizować jakiś problem, doczytać.
@ Unknown
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie piszę, że Teoria AGW jest co najmniej tak samo dobrze udowodniona – tam takich założeń a priori nie ma.
Ech, chłopie, no to dlaczego Ty nas tak męczysz ! Zamiast lać wodę, jak nie przymierzając topniejący lodowiec, wywal wreszcie te dowody na ławę raz, a dobrze, i będzie po sprawie. Może nawrócisz kilku niewiernych ;).
@AAA222
OdpowiedzUsuń> Ech, chłopie, no to dlaczego Ty nas tak męczysz ! Zamiast lać wodę, jak nie
> przymierzając topniejący lodowiec, wywal wreszcie te dowody na ławę raz, a
> dobrze i będzie po sprawie. Może nawrócisz kilku niewiernych...
Jak ktoś chce dowodów (czy to tych dowodzących Teorii Ewolucji, czy AGW), to sobie je znajdzie w artykułach na dany temat zamieszczanych w recenzowanych czasopismach naukowych. Jak kogoś dowody z tych artykułów nie przekonują, to tymbardziej nie przekonam kogoś takiego ja, bo nie mam nawet 1% wiedzy statystycznego autora takiego artykułu na dany temat.
"wywal wreszcie te dowody na ławę raz, a dobrze, i będzie po sprawie"
OdpowiedzUsuńPrzecież jak by istniały dowody, to by nie było dyskusji. A tak mamy tylko domniemanie, że jest 0,5 stopnia cieplej, bo jest więcej CO2 w powietrzu, a a ponieważ ludzie emitują CO2, to jest to oczywiście CO2 emitowany przez ludzi, na co są liczne dowody, całkowicie jednak zbędne, bo to oczywiste i bez tych dowodów, że skoro emitujemy to jest. Mamy też domniemanie, że będzie jeszcze cieplej i jest to prawda na tak zwane 50%, czyli albo będzie albo nie.
A potem mamy jeszcze mniej pewne domniemanie, że jak będzie cieplej, to będzie nam gorzej, które to domniemanie uważam za wielką bzdurę.
@unknown
Nigdy nie twierdziłem że podgrzanie atmosfery o stopień spowoduje podgrzanie wody 4km wgłąb. Jeśli brakuje Ci inteligencji by to zauważyć, to informuję, że to były rozważania typu "nawet jeśli tak by było"
@llukiz
OdpowiedzUsuń> Przecież jak by istniały dowody, to by nie było dyskusji.
No i jej NIE MA - właśnie dlatego, że SĄ DOWODY.
To co my - tu obecni robimy, to nie jest żadna dyskusja, tylko rzucanie jakimiś fragmentami związanymi i niezwiązanymi z tematem przez grupę ludzi, z których wszyscy właściwie nic na ten temat nie wiedzą*) - ot taka "dyskusja" grupy od urodzenia ślepych o kolorach.
*) chyba, że ktoś z tu obecnych jest autorem publikacji na ten temat zamieszczanych w recenzowanych czasopismach naukowych, wtedy przyznam, że jest inaczej
"z których wszyscy właściwie nic na ten temat nie wiedzą"
OdpowiedzUsuńjeśli uważasz że właściwie na ten temat nic nie wiesz to... jak by ci to powiedzieć... a zresztą, co ja mam ci tłumaczyć. Im więcej o tym czytałem, im bardziej się wgryzałem w te ich prace, tym bardziej stawało się dla mnie oczywiste, że mam do czynienia z idiotami.
doprawdy nie rozumie, dlaczego skoro już od pewnego czasu się nie ociepla, nadal ktoś twierdzi że teoria AGW ma sens.
BTW jeśli ktoś twierdzi że nadal się ociepla to proszę o aktualny wykres
Unknown
OdpowiedzUsuńJak ktoś chce dowodów (czy to tych dowodzących Teorii Ewolucji, czy AGW), to sobie je znajdzie...
Ale widzisz Unknown, ja to tylko w youtubie potrafię coś wygrzebać, więc bądź tak dobry i podrzuć parę linków do artykułów z recenzowanych czasopism, z dowodami, że to jednak AGW, najlepiej tych, które Ciebie przekonały.
llukiz, to skoro masz już za sobą obalenie kilkudziesięciu lat pracy klimatologów i paru tysięcy prac naukowych, to może czas na jakieś poważniejsze wyzwania, np. obalanie teorii, że Ziemia jest okrągła, albo że krąży dookoła Słońca?
OdpowiedzUsuń@llukiz
OdpowiedzUsuń> dlaczego skoro już od pewnego czasu się nie ociepla
I po co kłamiesz skoro łatwo to sprawdzić?
> TW jeśli ktoś twierdzi że nadal się ociepla to proszę o aktualny wykres
Poniżej 5 serii pomiarowych średniej temperatury - z trzech sieci stacji naziemnych: GISS, NCDC, CRU i z 2 satelitarnych: RSS, UAH:
http://tamino.files.wordpress.com/2011/01/all5raw.jpg (żebyś nie wyjeżdżał z jakaś nauką z YouTube'a: sieci używają różnych temperatur jako poziomu odniesienia - stąd przesunięcia).
"CO2 nie jest JEDYNYM czynnikiem wpływająm na średnią temperaturę"
OdpowiedzUsuńSkoro tak, to może się okazać, że za 10 lat nie będzie wcale cieplej albo też, że będzie cieplej, ale nie przez CO2 tylko przez "inne czynniki". Nie wiem skąd więc twój pęd do zawierania zakładów, co do przyszłych temperatur?
"Z nałożonej na wykres sinusoidy winika, że czeka nas faza spadku temperatur"
Jest to wielce prawdopodobne, tak gdzieś na 50%
"sinusoida nie pasuje do danych o temperaturach sprzed 1979 roku, do tych po 2011 też pasować nie będzie"
do tych z 1979-2011 też nie pasuje, bo jest za krótka, znaczy to tylko kawałek sinusoidy sprowadzający się do funkcji rosnącej, ale jeśli akurat temperatury spadną, to pan będzie mógł powiedzieć że coś przewidział. Szanse ma na to jak już mówiłem 50%, a nic nie ryzykuje, bo następnego przejścia sinusoidy tak długiej, nikt już nie doczeka.
> Skoro tak, to może się okazać, że za 10 lat nie będzie wcale cieplej albo też, że
OdpowiedzUsuń> będzie cieplej, ale nie przez CO2 tylko przez „inne czynniki”
... a jak postawię czajnik z wodą na ogniu kuchenki, to może się okazać, że woda w czajniku zamarznie zamiast się zagotować, albo że owszem - zagotuje się, ale nie z powodu palącego się pod czajnikiem ognia ale przez "inne czynniki" (chyba każdy się zgodzi, że palący się pod czajnikiem ogień nie jest JEDYNYM czynnikiem wpływającym na temperaturę wody w czajniku).
Mimo to jednak prawie każdy założyłby się, że woda w czajniku postawionym na ogniu kuchenki jednak się zagotuje zamiast zamarznąć i że zagotuje się z powodu działania ognia pod czajnikiem, a nie np. wybuchu bomby atomowej w pobliżu.
Po prostu inne czynniki, które mogą wpłynąć na temperaturę albo są za słabe, żeby znacząco zmienić średnią temperaturę dekady (zmiana aktywności Słońca czy wybuch zwykłego wulkanu, albo nawet kilku), albo skrajnie mało prawdopodobne (uderzenie wielkiej asteroidy w Ziemię czy wybuch superwulkanu), dlatego głównym czynikiem decydująym o średnieju temperaturze dekady będzie zawartość CO2 w powietrzu.
> „Z nałożonej na wykres sinusoidy winika, że czeka nas faza spadku temperatur”
> Jest to wielce prawdopodobne, tak gdzieś na 50%
No to mamy dość dziwny zbieg okoliczności, bo w ciągu ostatnich 100 lat każda dekada oprócz jednej była cieplejsza od poprzedniej (dekada '50 była zimniejsza niż '40): prawdopodobnieństwo jak że na 10 rzutów monetą będzie tylko 1 orzeł lub tylko jedna reszka, czyli mniej więcej 1:100.
> do tych z 1979-2011 też nie pasuje, bo jest za krótka, znaczy to tylko kawałek
> sinusoidy sprowadzający się do funkcji rosnącej,
To mniej więcej (ta rosnąca) połowa sinusoidy, i przedłużając ją przed rok 1979 wyjdzie, że około roku 1960 temperatury było podobne do dzisiejszych, a nie były - gdyby je nanieść na tamten wykres byłyby na poziomie -0.3. Na pewno nałożenie stężenia CO2 wypada znacznie lepiej niż nałożenie tej sinusoidy: http://gfspl.rootnode.net/BLOG/wp-content/uploads/2011/11/co2_temp_1900_2008.gif
Ach więc teraz uważasz że te inne czynniki są za słabe by wpłynąć na zmianę temperatury i uważasz to pomimo faktu, że potrafiły one w ciągu paru lat obniżyć średnią o 1 stopień (1998-2000). Natomiast twój "czajnik na gazie" sprawił że w ciągu 30 lat mamy średnią wyższą o 0,5 stopnia. Normalnie gratuluję pewności siebie. Teoria stojąca na skale.
OdpowiedzUsuń"bo w ciągu ostatnich 100 lat każda dekada oprócz jednej była cieplejsza od poprzedniej"
A czy masz dowody że w przeszłości nie zdarzały się stulecia w których każda kolejna dekada oprócz jednej była cieplejsza od poprzedniej lub też każda oprócz jednej była zimniejsza od poprzedniej?
"prawdopodobnieństwo jak że na 10 rzutów monetą będzie tylko 1 orzeł"
A jak była szansa na epokę lodowcową? A mimo wszytko epoki lodowcowe były.
@sinusoida
nie wiem po co o niej piszesz, ale to chyba dlatego że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Dość wyraźnie ci napisałem że tam nie ma sinusoidy na razie, tylko funkcja rosnąca. Żeby była sinusoida to musiałby nastąpić jeszcze spadek temperatur i ponowny wzrost. Jak byś nierozumiał co piszę to jeszcze doprecyzuję że wzrost CO2 to jest to samo co funkcja rosnąca, więc nieświadomie polemizując (pozornie) ze mną napisałeś to samo co ja.
> Ach więc teraz uważasz że te inne czynniki są za słabe by wpłynąć na zmianę
OdpowiedzUsuń> temperatury i uważasz to pomimo faktu, że potrafiły one w ciągu paru lat obniżyć
> średnią o 1 stopień (1998-2000).
Czy Ty w ogóle oglądałeś wykres, który sam zalinkowałeś? To rok 1998 miał podwyżononą temperaturę (o ok. 0.5 średnio w całym roku w stosunku do lat sąsiednich), wiadomo z resztą jakie czynkiki spowodowały, że 1998 był wyjątkowo ciepły, tak jak wiadomo jakie spowodowały, że 1992 był wyjątkowo zimy - i masz je wymienione na tym swoim wykresie.
> Natomiast twój „czajnik na gazie” sprawił że w ciągu 30 lat mamy średnią wyższą
> o 0,5 stopnia. Normalnie gratuluję pewności siebie. Teoria stojąca na skale.
Moja pewność siebie wynika z faktu, że tą teorią wyjaśniają to WSZYSCY publikujący na ten temat w recenzowanych czasopismach naukowych.
Na identycznej podstawie opiera się też moja pewność odnośnie poprawności Teorii Ewolucji i wielu innych teorii naukowych.
> A czy masz dowody że w przeszłości nie zdarzały się stulecia w których każda
> kolejna dekada oprócz jednej była cieplejsza od poprzedniej lub też każda oprócz
> jednej była zimniejsza od poprzedniej?
Oczywiście, że się zdarzały i w większości takich przypadków wiadomo jaki czynnik to spowodował (a to zmiana orbity Ziemi, a to zmiana nachlenia jej osi, a to zmiana składu atmosfery w wyniku uderzenia ogromnej asteoroidy, a to zmiana układu kontynentów, a to seria wybuchów superwulkanów po zderzeniu płyt tektonicznych) i tak jak znamy przyczyny tamtych oziębień/ociepleń tak samo znamy i przyczynę obnego - czemu się tu w ogóle dziwić?
"To rok 1998 miał podwyżononą temperaturę (o ok. 0.5 średnio w całym roku w stosunku do lat sąsiednich), wiadomo z resztą jakie czynkiki spowodowały"
OdpowiedzUsuńco oczywiście nie przeszkadzało nikomu w tworzeniu wykresów temperatur z tym rokiem i poprzednimi, by udowodnić jak to bardzo się ociepla i jak to jest źle. Ślady tej działalności są szeroko dostępne w google
"WSZYSCY w recenzowanych czasopismach naukowych."
O wypatrzeniach jakich doszło w tym środowisku powstaną kiedyś piękne naukowe prace doktorskie.
"Oczywiście, że się zdarzały i w większości takich przypadków wiadomo jaki czynnik to spowodował"
w większości przypadków... dobre sobie. W większości przypadków to nie mamy nawet danych. Co ja mówię, we wszystkich przypadkach nie mamy wiarygodnych danych łącznie z wiekiem XX. Jedyne wiarygodne dane to te z satelitów, a je zbieramy od niedawna. Problem w tym że one też niewiele znaczą.
@ Unknown
OdpowiedzUsuń"Moja pewność siebie wynika z faktu, że tą teorią wyjaśniają to WSZYSCY publikujący na ten temat w recenzowanych czasopismach naukowych.
To akurat kiepski argument, na tej samej zasadzie można byłoby stwierdzić, że fakt iż 99 % ludzi wierzy jest wystarczającym dowodem istnienia Boga.
Unknown,
OdpowiedzUsuńCiekawe czy po tych dyskusjach, choć jeden interlokutor przestanie wierzyć w banialuki pisane po różnych stronach science fiction i nabierze pokory do swej wiedzy. Może nie dziś, może za rok, może za dwa, moze za 10. Może inaczej wychowa dzieci. W kulcie nauki, a nie pogardzie.
Na pewno by to na zdrowie wyszło.
W kwestii google. W google można też znaleźć słowo"ktury", co nie oznacza, że ta pisownia jest prawidłowa.
@ Unknown
OdpowiedzUsuń"„WSZYSCY inżynierowie mający „na koncie” osiągnięcia w dziedzinie budowy mostów twierdzą, że most XXX się zawali”
Chciałeś chyba raczej powiedzieć, że WSZYSCY inżynierowie, którzy budowali most, twierdzą, że się on na 99 % nie zawali ;). W przypadku budowli takie ryzyko katastrofy byłoby nie do przyjęcia.
@ Adam Duda
"Z ta tylko różnicą, że istnienie Boga w odróżnieniu od AGW nie można udowodnić metodami naukowymi"
A co to znaczy udowodnić metodami naukowymi ? Jeśli coś nie jest prawem natury ani zjawiskiem deterministycznym, to metodami naukowymi nie można jego występowania w sposób ścisły udowodnić. Zastosowanie metody naukowej pozwala jedynie na określenie prawdopodobieństwa, że zjawisko/zależność występuje, lub nie (tak jak w przypadku istnienia innej, rozumnej cywilizacji w kosmosie ;). Dlatego w publikacjach dotyczących problemu (patrz raporty IPCC) formułując stwierdzenia odnośnie występowania, lub nie występowania, określonych zależności, operuje się pojęciami prawdopodobieństwa i niepewności. Jednemu do uwierzenia wystarczy 90 % prawdopodobieństwa, innemu 99,9 % będzie za mało, jest to sprawa indywidualna i uzależniona od własnych przemyśleń (o ile ktoś je ma). Od bezmyślnego kultu nauki zdecydowanie lepsze jest zrozumienie tego, co nam ona przekazuje.
AAA222, ale Twoje rozterki co do wątpienia we wszystko wyjaśniał już Popper do spółki z Einsteinem w krytycznym racjonaliźmie. to też będziesz podważał? Metody naukowe?
OdpowiedzUsuń@unknown
OdpowiedzUsuńNie odniosłeś się do tego co napisałem, natomiast wciąż piszesz jakieś bzdury o jakimś youtubie, ale co mnie w ogóle to. Pisz se co chcesz gdzie chcesz, tylko nie oczekuj odpowiedzi gdy kończysz wymianę zdań.
@ Adam Duda
OdpowiedzUsuń"to też będziesz podważał? Metody naukowe?"
A gdzie ja coś takiego napisałem ? Zwróciłem tylko uwagę na drobny szczegół, że jeśli metoda naukowa z natury rzeczy nie dostarcza jednoznacznej odpowiedzi, to formułowanie kategorycznych stwierdzeń jest formalnie nieuprawnione.
Tylko kto formułuje kategoryczne twierdzenia? na tym polega popperyzm, że nie ma czegoś takiego jak absolut w nauce. Zawsze są założenia, co wzmocnił einstein.
OdpowiedzUsuńGdybyśmy mogli mówić o absolucie, musielibyśmy odkryć (nie wymyślić) teorię wszystkiego, na podstawie której wiedzielibyśmy wszystko co było w przeszłości i co będzie w przyszłości. Musielibyśmy znać odpowiedź czy był wielki wybuch, co było przed wielkim wybuchem, co jest w osobliwościach czasoprzestrzeni itd. Taka wiedza wynikała by z absoltu, z umiejętności jednoznacznej - kategorycznej - odpowiedzi. Takiej wiedzy nie mamy i prawdopodobnie nie będziemy mieć i dlatego też einstein z poperem mówił i zostało to powszechnie przyjęte, że w nauce nie ma kategorycznych stwierdzeń. Są przybliżenia.
Newton opracował swoją teorię, która była uznana za naukę. Do dziś jest bo daje się przy pomocy niej przewidywać gros zjawisk. Einstein wywrócił ją do góry nogami, daje o wiele precyzyjniejsze wyniki, ale teoria Einsteina nie są spójna jeżeli wyżmiemy pod uwagę mikro i makro skalę. Nie ma łącznika pomiedzy kwantami a obiektami, ze tak powiem widzialnymi. Zatem nie mamy jeszcze teorii, dającej nam upoważnienie do kategorycznych stwierdzeń, ale z drugiej strony nikt nie twierdzi że to nie jest nauka.
I tak samo masz z AGW.
>@AAA222
OdpowiedzUsuń>> > „Moja pewność siebie wynika z faktu, że tą teorią wyjaśniają to WSZYSCY
>>publikujący na ten temat w recenzowanych czasopismach naukowych.
>> To akurat kiepski argument, na tej samej zasadzie można byłoby stwierdzić, że
>> fakt iż 99 % ludzi wierzy jest wystarczającym dowodem istnienia Boga.
>To nie jest dobra analogia (Adam napisał dlaczego), lepsza byłaby taka:
>„WSZYSCY inżynierowie mający „na koncie” osiągnięcia w dziedzinie budowy mostów >twierdzą, że most XXX się zawali”
>Czy jest to wystarczającą przesłanką, by uznać, że most się faktycznie się zawali?
Błąd logiczny. To czy most się zawali nie zależy od osiągnięć inżyniera, a od zaprojektowania wbrew sztuce inżynierskiej. Przecież żółtodziób po studiach również może dobrze zaprojektować most, jeśli nie popełni błędu w sztuce. Poprawność zaprojektowanego mostu można łatwo sprawdzić poprzez obliczenia; metodologia obliczeń jest ścisła a parametry materiałów budowlanych i podłoża znane.
W przypadku klimatologów i ich modeli klimatu jest dokładnie na odwrót. Nie jest dobrze opisany wpływ wielu czynników na klimat i dlatego mamy modele, z których jeden przewiduje wzrost temp. atmosfery w 2100 roku o 2 st.C, drugi o 3,5 st.C, a trzeci o 4,5 st.C. Dlatego z powodu tak nieścisłej metodologii trzeba podpierać się wiarą w to, że ten ma rację, kto ma najwięcej medali... wróć, najwięcej publikacji.
>Błąd logiczny. To czy most się zawali nie zależy od osiągnięć inżyniera, a od
OdpowiedzUsuń> zaprojektowania wbrew sztuce inżynierskiej...
Znów opowiadasz kretynizmy wynikające z braku podstawowej wiedzy naukowej. To ŻE KAŻDY most się prędzej czy później zawali wynika z 2 prawa termodynamiki.
> Przecież żółtodziób po studiach również może dobrze zaprojektować most, jeśli
> nie popełni błędu w sztuce. Poprawność zaprojektowanego mostu można łatwo
> sprawdzić poprzez obliczenia; metodologia obliczeń jest ścisła
Poprawnie zaprojektowany most TEŻ SIĘ W KOŃCU ZAWALI.
> a parametry materiałów budowlanych i podłoża znane.
Są znane z jakąś dokładnością, zmieniają się w czasie (materiały budowlane korodują), pod mostem z reguły jest rzeka, która ma zmienne w czasie właściwości, a na moscie jest przeważnie jakiś ruch pojazdów który skutkuje zmiennymi obciążeniami, których nie da się dokładnie wyliczyć i trzeba szacować.
> W przypadku klimatologów i ich modeli klimatu jest dokładnie na odwrót. Nie jest
> dobrze opisany wpływ wielu czynników na klimat i dlatego mamy modele, z
> których jeden przewiduje wzrost temp. atmosfery w 2100 roku o 2 st.C, drugi o
> 3,5 st.C, a trzeci o 4,5 st.C.
Czyli jak mamy idealną analogię: mamy stary most, na którym pomierzono z jakąś tam ograniczoną precyzją aktualną wytrzymałość poszczególnych elementów konstrukcji, natężenie ruchu na moscie, parametry rzeki płynącej pod mostem i mamy inżynierów, którzy na podstawie tych danych liczyli jak długo most jeszcze wytrzyma: jednemu wyszło, że wytrzyma jeszcze 2.5 roku, drugiemu że 3.5 roku, a trzeciemu że 4.5 roku.
I powtórzę pytanie:
Czy jest to wystarczającą przesłanką by uznać, ze most się zawali i podjąć jakieś działania (np. wprowadzić ograniczenia w użytkowaniu mostu np. zakaz wjazdu ciężarówek czy zacząć budować nowy most obok), czy może lepiej posłuchać jakichś debili, którzy na swoich stronach internetowych lub filmach na YouTube'ie "udowadniają", że most wcale się nie zawali, a inżynierowie, którzy to badali uczestniczą w spisku, bo chcą zarobić przy okazji budowy nowego mostu.
@unknown
OdpowiedzUsuńZgodnie ze sztuką inżynierską mostów nie projektuje się na wieczność tylko na określony czas, np. 50 lat. Po tym czasie nieremontowany most ma prawo się rozpaść i nikt nie będzie miał pretensji do projektanta, że tak się stało.
Dalej, parametry materiałów budowlanych są znane, bo je zbadano doświadczalnie. Współczesna nauka nawet tworzy na zamówienie materiały o zadanych z góry parametrach. I są one dokładnie określone. Gdyby tak nie było, to naddatki materiałowe byłyby większe niż konieczne, a to oczywiście wiąże się z niemałymi kosztami.
Zatem nie porównuj budownictwa do modelowania klimatu. To pierwsze jest ścisłe i bardzo dobrze zbadane. To drugie wymaga jeszcze wielu lat badań, a modelowanie klimatu jest bardzo nieścisłe.
@chemmobile
OdpowiedzUsuń> Zgodnie ze sztuką inżynierską mostów nie projektuje się na wieczność tylko na
> określony czas, np. 50 lat. Po tym czasie nieremontowany most ma prawo się
> rozpaść i nikt nie będzie miał pretensji do projektanta, że tak się stało.
Chodzi o sytuację, gdy te 50 lat już mięło i badamy ile czasu jeszcze most wytrzyma.
> Zatem nie porównuj budownictwa do modelowania klimatu. To pierwsze jest ścisłe
> i bardzo dobrze zbadane.
Bredzisz chłopie jak potłuczony.
Nie można dokładnie ustalić którego dnia i o której godzinie dany most się zawali, więc g... prawda jakoby było ścisłe i dobrze zbadane.
> To drugie wymaga jeszcze wielu lat badań, a
> modelowanie klimatu jest bardzo nieścisłe.
Bez problemu udowodnię, że jest na odwrót: czułość klimatu na podwojenie CO2 jest w widełkach 2-4.5 st. C, to widełki znacznie mniejsze niż przy ustalaniu po jakim czasie jakiś most się zawali.
"Bredzisz chłopie jak potłuczony.
OdpowiedzUsuńNie można dokładnie ustalić którego dnia i o której godzinie dany most się zawali, więc g… prawda jakoby było ścisłe i dobrze zbadane."
Ech... miotasz się jak kot zapędzony w ślepy zaułek. Mostu nie projektuje się na datę jego dekompozycji, tylko na przenoszenie zadanych obciążeń przez założony okres czasu.
"Bez problemu udowodnię, że jest na odwrót: czułość klimatu na podwojenie CO2 jest w widełkach 2-4.5 st. C"
To dawaj mistrzu, do dzieła. 4,5st.C to 225% z 2st.C. Lub jak kto woli 3,25st.C +-40%. Ciekawe jaka stal używana do budowy mostów ma np. taki rozrzut współczynnika sprężystości czy współczynnika wytrzymałości na zginanie :D
> > Nie można dokładnie ustalić którego dnia i o której godzinie dany most się
OdpowiedzUsuń> > więc g… prawda jakoby było ścisłe i dobrze zbadane.”
> Ech… miotasz się jak kot zapędzony w ślepy zaułek. Mostu nie projektuje się
> na datę jego dekompozycji
To Ty się miotasz udając, że nie wiesz co jest tematem dyskusji.
Tematem dyskusji nie jest "projektowanie" a przewidywanie - odpowiednikiem przewidzenia jaka będzie temperatura w roku 2100 roku jest przewidzenie czy most XXX wytrzyma do roku 2100 czy się zawali.
> To dawaj mistrzu, do dzieła. 4,5st.C to 225% z 2st.C. Lub jak kto woli 3,25st.C +-
> 40%. Ciekawe jaka stal używana do budowy mostów ma np. taki rozrzut
> współczynnika sprężystości czy współczynnika wytrzymałości na zginanie
Jak wyżej: odpowiednikiem określenia właściwości stali użytej do budowy mostu jest określenia właściwości CO2. Odpowiednikiem przewidzenia jaka będzie temperatura w roku 2100 roku jest przewidzenie czy most XXX wytrzyma do roku 2100 czy się zawali.