poniedziałek, 30 stycznia 2012

Produktywność

Niejako odpowiadając na ostatni wpis o konwergencji Bank Światowy opublikował raport, w którym przedstawia zmiany w Europie w ostatnich latach w tym produktywności. Produktywność pracy liczy się na wiele sposobów. Wikipedia dostarczy niezbędnych podstaw. Najprostszą i najbardziej intuicyjną metodą jest dzielenie PKB przez liczbę zatrudnionych. Widać wtedy ile jedna pracująca osoba średnio wypracowuje dochodu, czyli jak jest produktywna.


Jeżeli chodzi o zmiany produktywności to zasada jest prosta. Im większy poziom produktywności tym trudniej o duży jej wzrost. Dlaczego? Ponieważ społeczeństwa o najwyższym PKB per capita operują w środowisku wysoko rozwiniętej technologii i wysokim nasyceniu kapitałem. Dlatego też i mają wysoką stopę życiową. Wysoka technologia oraz kapitał potrzebny do jej sfinansowania sprawiają, że pracownik jest wyposażony w narzędzia umożliwiające na wysoką produkcję. Pisałem min o tym we wpisie "konkurencyjność". W taki otoczeniu wzrost wydajności możliwy jest w zasadzie tylko na podstawie rozwoju technologii, pod warunkiem, że w ten rozwój się inwestuje. A to trudne. Znacznie łatwiej jest wzrost wydajności uzyskać krajom grającym w tak zwany catch-up, czyli dogonienie krajów wysoko rozwiniętych. W Polsce nie trzeba na nowo wymyślać taśmy produkcyjnej, systemów produkcyjnych, automatyki. Wystarczy przeszczepić rozwiązania z krajów, w których to już wcześniej wymyślano i testowano i voila. Mamy bardzo szybki wzrost wydajności.


Dużo ludzi zachwyca się rozwojem Chin i ich 10 % rok-rocznym wzrostem. Wielu jednak w tym zachwycie zapomina, że wzrost produktywności i PKB wynika li tylko z przeszczepiania technologii zachodniej. Chińczycy 50 lat temu wytwarzali jeszcze żelazo w dymarkach i to gorzej zaawansowanych technologicznie od dymarek starożytnych Gotów, którzy to tym żelazem podbijali Rzym. Co więcej; kraje o dużym zapóźnieniu mogą w procesie konwergencji pomijać całe epoki. Dajmy na to rozwój telefonii. Zachód przeżywał okres kiedy budowano linie kablowe oplatające wszystkie miasta i wsie. W Chinach buduje się od razu maszty GSM czy WiFi pomijając w ogóle etap kabla.


Stąd kraje zapóźnione mogą uzyskiwać wysokie wzrostu PKB i produktywności, ponieważ mogą stosować rozwiązania których samych nie musieli wymyślać. Jednak kiedy dotrą do poziomu krajów rozwiniętych to bonanza szybkiego i prostego rozwoju się skończy. Trzeba będzie samemu rąbać na przodku drogę do rozwoju i uzyskanie wzrostu na poziomie 3 % będzie traktowane jako olbrzymi sukces.


Wracjac jednak do Europy i raportu Banku Światowego. W raporcie zaprezentowano wykres przedstawiający obecną produktywność krajów w Unii, oraz wzrost produktywności w latach 2002-2008 (a więc przed kryzysem).



 Jak widać, wszystko odbywa się zgodnie z teorią konwergencji. Kraje wysoko rozwinięte rozwijają sie w tempie 1,5 %, a więc normalnie, natomiast kraje słabo rozwinięte doganiają w tempie jakieś 6 %. Ciekawie sytuacja jednak rozwinęła się z południowych krajach Europy. Zamiast rozwoju produktywności, możemy zaobserwować cofanie się. Może to jest jedną z przyczyn obecnych problemów tych krajów?


Jedną z przyczyn można upatrywać w otwarciu się nowych krajów Europy na kapitał. Proszę zauważyć jak ogromny wzrost w udziale przepływu kapitału miały kraje wschodzące w Europie, w tym znaczny udział przypada na Polskę.


 


Teraz można by zadać pytanie, czy kraje południa potrafią wypracować jakiś organiczny wzrost, czy jedynie z czego korzystały to przeszczepy rozwiązań z północy. Gdy strumień inwestycji przekierowany został w inne rejony, południowcy nagle nie tyle stracili tempo, co zaczęli się cofać.

*************

no to Kaczor Donald

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=49ZJqqrr6jk]

 

18 komentarzy:

  1. Czyli co? Nie emigrować, bo my tu będziemy mieli eldorado, a zachóc, bedzie się powoli zatrzymywać, zamiast uciekać, a południe cofnie się i - tymłatwiej - ich przeskoczymy już niedługo?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachód przeżywał okres kiedy budowano linie kablowe oplatające wszystkie miasta i wsie. W Chinach buduje się od razu maszty GSM czy WiFi pomijając w ogóle etap kabla.

    W Polsce też. W połowie lat 90-tych szef oddziału TP w Szczecinku obiecywał cynikowi9 telefon na wsi pod Czaplinkiem za 15 (słownie: piętnaście) lat. W 3-4 lata później TEPSA słała listy oferujące natychmiastową instalację telefonu stacjonarnego... ;-) No deal. Game over. Problem tylko z internetem... :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. elokin. To czy emigrować czy nie to musisz sam rozsądzić gdzie możesz drożej swoje umiejętności sprzedać i za cenę jakich wyrzeczeń. Wydaje mi się jednak że nie zrozumiałeś wpisu. To że doganiamy, nie oznacza przecież że dogonimy. Kulturowo patrzą prawdobodnie zawszę będziemy za niemcami, szwajcarami czy flamandami. im bliżej będziemy niemiec tym coraz trudniej będzie ich doganiać

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesli chodzi o kraje europy wschodniej, to jest gorzej niż piszesz. Polska nic nie "przeszczepia". Azjaci owszem, dorobili się własnych naukowców, inżynierów, ... i próbują sami rozwijać skopiowane (ukradzione:) technologie. Polsce to nie grozi, ponieważ jesteśmy uzależnieni politycznie od Zachodu. Tak jak Chiny w czasach kolonializmu nie miały szans na własny niezależny rozwój tak i my nie mamy na to szans dzisiaj. Musielibyśmy najpierw wyzwolić się z tego neo-kolonializmu, a do tego jeszcze daleka droga. Jak obserwuję działania "naszych" władz, to się zastanawiam czy chociaż w 10% starają się realizować jakiś interes Polski. Nie widzę. O ile kraje znacznie mniejsze od Polski (czechy, Słowacja, ...) często protestują przeciwko rozwiązaniom, które godzą w ich interesy, to w przypadku władz polskich nic takiego nie widać. W/g mnie to jest główna przeszkoda w rozwoju (sterowanie przez obce siły, które czerpią korzyści z wymuszanych na władzach rozwiązaniach)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapierdalać na PKB, jełopy, Bank Światowy liczy skrupulatnie, kto się opieprza. Lenistwo nie będzie zapomniane ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Jak widać, wszystko odbywa się zgodnie z teorią konwergencji. Kraje wysoko rozwinięte rozwijają sie w tempie 1,5 %, a więc normalnie, natomiast kraje słabo rozwinięte doganiają w tempie jakieś 6 %. "

    Ta teoria b. mnie podbudowała.-) Nic, tylko najpierw zostać krajem słabo rozwiniętym, a potem szybko gonić w tempie 6% rocznie.-)

    Tymczasem prawda jest taka, że podstawą rzeczywistego rozwoju jest przemysł, w tym przemysł wysokich technologii. Tego, jak juz to pisał HeS, bez niepodległosci, w kolonialnym niemieckim kraju zrobic sie nie da.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Im większy poziom produktywności tym trudniej o duży jej wzrost"
    ----

    Ja mam wątpliwości co do tej tezy. To znaczy jaki poziom produktywności ?
    Taki jaki był 50 lat temu też wydawał się wysoki. Za 100 lat obecny poziom produktywności będzie śmiesznie mały.
    Grekom nie pomaga niska produktywność, a Szwajcarii, Singapurowi, Hongkongowi itp nie przeszkadza wysoka produktywność.

    Mam wrażenie, że bardziej jest to problem degeneracji polityki. Z czasem politycy chcą poprawić świat wg swoich pomysłów wysylając armię na drugi koniec świata, wprowadzając obow. ubezpieczenia i zasiłki, albo loty na księżyc.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hans Klos.. Ty jak katarynka o niewolnictwie o kolonializmie. NIkt nie mówi, żeby z bogatego kraju stać sie biednym żeby mieć wysoki wzrost, bo i nie wzrost jest celem, ale właśnie wysoki poziom życia, czyli bycie bogatym.

    OdpowiedzUsuń
  9. Co do 'ogólnej teorii' to się zgodzę. Im lepsza organizacja, umaszynowienia, automatyzacja tym lepszy dobrobyt. Niestety na takie statystyki rzucają też cień fakty o których się powiedzmy powszechnie nie mówi. Otóż:
    1. Sam okres 2002-2008 na drugim wykresie został wg mnie wybrany w raporcie tendencyjnie Zaczyna się to bowiem na dnie bessy pointernetowej a kończy na szczytowym PKB napompowanym bańką nieruchomościową. Gdyby zastosować okres 2001 (szczyt hossy internetowej) - 2010 (dno PKB po pęknięciu ostatniej bańki) to pewnie w większości krajów zachodnich i np krajach nadbałtyckich nie zauważyliśmy by żadnego wzrostu wydajności pracy.
    2. Jak wspomniałem powyżej, wykresik przyrostu produktywności nie uwzględnia makabrycznego długu hipotecznego który w tym okresie przyrósł a który to sztucznie napędzał gospodarki, wiemy jak to się skończyło.
    3. Przy pierwszym wykresie trzeba brać pod uwagę takie rzeczy jak jawny czy ukryty transfer zysków w ogólnoświatowych korporacjach do centrali czyli zazwyczaj do kraju zachodniego. Odbywa się to w różnoraki sposób:
    a) Poprzez tzw ceny transferowe w transakcjach pomiędzy spółkami zależnymi z kraju matki i kraju kolonialnego
    b) poprze lipny consulting
    c) poprzez jawne utrzymywanie nierentownych fabryk w kraju macierzystym z wysokimi pensjami pracowników dzięki zyskom w krajach kolonialnych (jak to ma np miejsce Fiacie we Włoszech)
    d) poprzez tzw faktury za tzw pożal się czasami boże know how i tzw wartość intelektualną - generalnie jak jest jakieś rozwiązanie ogólnogrupowe to fakturkuje się to i owo potem tak aby w centrali zawsze wyglądało że rozwiązanie się opłaca a de facto dopłacają do tego spółki zależne

    Cały powyższy mechanizm sztucznie podnosi tzw wydajność w kraju centrali a obniża w kraju kolonialnym, ba , dostarcza 'policzalnych' argumentów właścicielom że z tą wydajnością to ciągle nie za bardzo i trzeba się bardziej starać. W mediach zaś piewcy liberalizmu przez 20 lat po upadku komuny twierdzili że musimy więcej pracować bo jesteśmy niewydajni. Nie zauważyliście że od kilku lat ten kit się już nie pojawia w mediach - skończył się gdy młodzi ludzie wyjechali masowo na zachód i zobaczyli na własne oczy tamtą 'wydajność' i 'pracowitość'.

    Nie wiem na ile zjawiska opisane przeze mnie fałszują przedstawione wykresy, ale trzeba mieć pełną świadomość że mają miejsce...

    A propos tego zaczerpywania technologii: ta jest raczej implementowana zawsze przez zachodnią korporację (patrz np gaz łupkowy).Ponadto nie we wszystkich branżach takie zróżnicowanie technologiczne w ogóle występuje: o ile potrafię sobie wyobrazić różnice technologiczne rolnictwa niemieckiego i indyjskiego o tyle montownia procesorów w USA i Tajlandii wygląda pewnie identycznie.

    Podsumowując, dobrobyt kraju zależy od organizacji środków produkcji i ukapitałowienia gospodarki ale równie ważną kwestią jest struktura własnościowa tych środków produkcji - czyli czy generalnie kraj jest metropolią czy kolonią.

    OdpowiedzUsuń
  10. "W mediach zaś piewcy liberalizmu przez 20 lat po upadku komuny twierdzili że musimy więcej pracować bo jesteśmy niewydajni.

    Nie wiem, co to ma wspólnego z liberalizmem. Bardziej z socjalizmem. Na Kołymie nad bramą do jednego z tamtejszych obozów koncentracyjnych wisiał szyld z napisem: "Praca jest zaszczytem". Co wisiało w Auschwitz chyba przypominać nie muszę?

    Liberałowie - przynajmniej ci z tradycji francusko-austriackiej (bo ci od anglosasów typu Smith miewają różne odpały) - nigdy nie gloryfikują pracy jako wartości samej w sobie. Pracuje się, aby żyć, a nie żyje, aby pracować.

    Czyli mamy kolejny nieudolny podjazd na liberałów, bo przecież zdobyczy inżynierii socjalistycznej oraz anglokeynesistowskich wynalazków tykać nie będziemy, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  11. Chiny inwestują w R&D i to dużo.
    I nie zachwycałbym się zachodem i ich high-tech, bo większość naukowców prowadzących badania na mojej uczelni (jak i chyba na większości) pochodzi z Chin, Indii lub Niemiec/Austrii. To samo z najlepszymi studentami.
    A patrząc na oferty pracy to R&D w Polsce (kraj 9x większy niż Irlandia) nie ma za dużo. W Polsce się montuje to co na zachodzie wymyślono (a tutaj łatwo stracić to co się zyskało jak chociażby przekupiony DELL dla Łodzi..).
    Polska ma potencjał niesamowity, a raczej niesamowicie zmarnowany. System nauczania zabija twórcze myślenie u większości a rynek dobija resztę.
    Jednakże na matmie to my Polacy byliśmy najlepsi, bo lokalny poziom przedmiotów ścisłych w szkołach średnich i podstawowych jest żenująco niski.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szczerze mówiąc spodziewałem się więcej po Estonii. Mają taki image kraju stawiającego na nowoczesne technologie, nordyckiego, a jednocześnie wolnorynkowego etc., a tu się okazuje, że nie dość, że 10 lat temu byli za nami, to jeszcze wcale się od nas szybciej nie rozwijają (a po 2008 roku to dopiero zaczął się zjazd...). Ciekawe.

    A co do neokolonializmu - to Niemcy blokują rozwój zaawansowanego przymysłu w Polsce? A może jednak my sami? To UE zmusza nas do finansowania jakichś durnych portali społecznościowych zamiast realnych innowacji, czy to już może lokalna innwencja? To Niemcy zabraniają nam naprawić nasze szkolnictwo? Niemcy rzucają naszym firmom kłody pod nogi, czy może nasza własna administracja? Że zabraniają robić podróbek? No to nie róbmy podróbek, tylko rzeczy nowe.

    OdpowiedzUsuń
  13. @wersy
    "A co do neokolonializmu – to Niemcy blokują rozwój zaawansowanego przymysłu w Polsce?...czy może nasza własna administracja?"

    Kolonializm opiera się ZAWSZE na wykorzystaniu i drenowaniu lokalnych zasobów i na KOLABORACJI. Historia współpracy z okupantem i zdradzanie ojczyzny zawsze miało w Polsce długą tradycje, a szczególnie opieranie się na pomocy niemieckiej.

    Znamienna tutaj jest historia państw słowiańskich, które w czasach Chrobrego istniały, choć były podbite przez Niemców. W tych czasach poza nielicznymi załogami niemieckimi świat na wschód od Łaby był słowiański, który zaczał upadać dopiero po roku 1125, gdy Lotar III zniszczył największś światynie Słowian zachodnich - Rodogoszcz. Od tego czasów Mieszków można datować zwyczaj sprowadzania Niemców dla odzyskania i utrzymania lokalnej władzy. Efektem stała się trwała utrata ziem od Łaby aż do Warty i dopiero azjatycki charakter Stalina częściowo cofnął tą kilkusetletnią ekspansję.

    Tą niechlubna tradycje zdrady interesów narodowych dla miałkich osobistych korzyści kontynuuje i imć Tusk, który, gdy tylko zacznie mu się palić przy ogonie, to czmychnie na dwór Ottona, tfu na jakąś unijną posadkę.-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie wiem, na ile poważnie to piszesz (:)) ale cóż, w takim razie sam jestem zdrajcą narodu, bo bardziej obchodzi mnie rozwój cywilizacyjny mojej okolicy i mój osobisty standard życia, niż jakaś walka żywiołu słowiańskiego z teutońskim. Wpływy niemieckie, patrząc na ogół historii, oceniam zdecydowanie pozytywnie.

    Swoją drogą ciekawa sprawa: ekspansja germańska zaczęła się na dobre po tym, kiedy przez ziemie polskie przetoczyła się dzika, mongolska nawała, a cofnęła się, kiedy imć Adolf zażyczył sobie więcej przestrzeni życiowej na wschodzie. Wniosek: chytry dwa razy traci:)

    OdpowiedzUsuń
  15. > bardziej obchodzi mnie rozwój cywilizacyjny mojej okolicy i mój osobisty
    > standard życia, niż jakaś walka żywiołu słowiańskiego z teutońskim
    Ależ każdy ma prawo dobrać sobie taką skalę jaka mu odpowiada: kogoś może bardziej obchodzić walka rodziny Kowalskich z rodziną Nowaków, kogoś innego walka dzielnicy A z dzielnicą B w jego mieście, następnego np. walka żywiołu wielkopolskiego z żywiołem mazowieckim, kolejnego walka żywiołu słowiańskiego z teutońskim, a są i tacy których najbardziej obchodzi walka ludzi z kosmitami przebranymi za ludzi i okupującymi Ziemię (patrz dr Pająk).
    Każdy może być tak globalnym (albo tak lokalnym) patriotią jak mu to odpowiada.

    OdpowiedzUsuń
  16. @Unknown
    "Ależ każdy ma prawo dobrać sobie taką skalę jaka mu odpowiada"

    Raczej każdy ma taką skalę na jaką stać jego mały rozumek. Mój dla przykładu nijak nie chce wyjśc poza rozważania postplemienne, tj narodowe lub jak kto woli walka żywiołu słowiańskiego z teutońskim.-) Jeszcze nie dorosłem do poziomu walka ludzi z kosmitami, albo po prostu nie odrózniam kosmitów od ludzi. Doskonale natomiast odróżniam Niemców od Polaków, a szczególnie tą ich "kulturalną wyższość", która wczesniej czy później i tak przekłada się na mordy w wielkiej skali.

    I tylko pomysleć, że gdyby Bismarck nie skrzywdził Niemców ich zjednoczeniem, to pewnie do tej pory Norymbergia kojarzyłaby się jedynie z uniwersytetem.-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Szukałem czegoś o produktywności i znalazłem ten blog.
    Ciekawy artykuł, który uświadomił mi pewną rzecz dotyczącą wzrostu i produktywności na świecie.

    Jestem ciekaw ile lat mógłby pominąć człowiek, który byłby wychowany, uczony pod kątem wysokiej produktywności i wyposażony w odpowiednie narzędzia... i jaka jest granica produktywności...

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozumiem, że chcesz rozkręcić biznes, ale wrzucanie komentów reklamowych to nie tędy droga. Edytuje Cie

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...