Tak jak wyprawa Kolumba była prawie nie zauważona przez ówczesnych ludzi tak dzisiejszy dzień może się zapisać jako nie doceniony, a mający ogromne konsekwencje na przyszłość.
Do dnia dzisiejszego tylko państwowe agencje kosmiczne w Rosji, Japonii i Europie były zdolne do zaopatrywania Miedzynarodowej Stacji Kosmicznej. USA po porzuceniu swoich promów kosmicznych utraciła zdolność do lotów na ISS i kupowała starty od Rosjan.
Dziś się to zmienia i prywatna firma przebija monopol na umieszczanie na orbicie satelit oraz na dostarczanie ładunków na stację kosmiczną. W natłoku informacji ze świata, takie wydarzenie się nie przebija. Przebije się w historii.
I dokonuje tego firma (pisałem o niej 3 lata temu, przy okazji pierwszego startu ich rakiety), której kapitałem zalążkowym było 100 mln $. Równowartość papieru, który zużywa Facebook na swoją działalność w ciągu roku. To 1/10 kwoty, za którą sprzedano Instagram; spółkę w której 7 ludzi zrobiło filtry zdjęć do publikowania z telefonu.
Za rok nikt nie będzie Instagramu pamiętał. Za 25 lat o tym starcie będzie się pamiętać tak jak o sputniku, locie na księżyc czy Pathfinderze na Marsie.
Dwa wymowne zdjęcia. Stare na tle nowego:

I mój kandydat na World Press Photo gdybym mógł głosować. Startupowa nocna radość garstki ze startu. Tłumy oglądają IPO Facebooka, historia się dzieje w tych krzakach.

Dokowanie modułu zaopatrzeniowego za 3 dni i wtedy będzie można mówić o pełnym sukcesie.
Wysokich lotów!
OdpowiedzUsuńDobry wpis. Dodam troszeczkę optymizmu: polskie CNBC nadawało relację ze startu.
OdpowiedzUsuńSpace-X to jedno, ale Virgin to też niezła bajka.
OdpowiedzUsuńBył flesz o tym w TVP Kraków, i to nawet przed informacją o tym że akcje Facebooka nurkują w dół. ;)
OdpowiedzUsuńNa czysto osobistym gruncie Branson to pozer i kompletne przeciwienstwo Muska, ktory jest skromny i niesamowicie utalentowany. Gdyby ktos nie wiedzial to on wspoltworzyl PayPal i pozniej stworzyl miedzy innymi Tesla Motors i SpaceX. W dodatku sam w ogromnym stopniu uczestniczy w projektowaniu tych rozwiazan.
OdpowiedzUsuń@Adam. Swietne zestawienie tego co mozna zrobic z 1mld dolarow. Mozna kupic Instagram a mozna wystartowac z 10 projektami w stylu SpaceX. Dla jednych jest to znak banki internetowej, a dla mnie pokazuje jak zaburzony system wartosci ma ten obecny system w jakim zyjemy, przez niektorych nazywany kapitalistycznym, albo jeszcze bardziej zabawnie - wolnorynkowym.
To wydarzenie ma kilka istotnych aspektów dodatkowych:
OdpowiedzUsuń1. Pokazuje, że nieprawdą jest, iż trzeba wydawać miliardy by zrobić parę kroków. Można wydać ułamek by przeskoczyć rów ale z głową. :) Piszę aluzję do wypowiedzi wielu polskich (i nie tylko) urzędników negujących możliwości Polski do inwestowania w nowe technologie. Prawdą jest natomiast, że nie da się przy okazji takich projektów ukręcić takie lody jak przy budowie autostrad.
2. Zysk z tego projektu będzie wielokrotnie większy niż poniesione koszty.
Pozdr i trzymam kciuki za powodzenie projektu.
@artur:
OdpowiedzUsuńNie zapominaj, że miliardy zostały wcześniej wydane z pieniędzy podatników (przez NASA) na utorowanie drogi do lotów kosmicznych: badania, testy i ogólna wiedza o tym co działa a co działać nie może. Ciekawe ile byśmy musieli czekać na technologie kosmiczne gdyby nie wyścig zbrojeń i państwowe inwestycje.
a w ch pisza ze za ipo i ksiege popytu face bedza ludzie w bankach inwestycyjnych mieli problemy na calym swiecie
OdpowiedzUsuńtaaa. Ciekawe ile musielibyśmy czekać, gdyby państwo nie nałożyło monopolu na technologię rakiet oraz wejście w przestrzeń kosmiczną i otwarło tą przestrzeń dla prywatnych firm wcześniej.
OdpowiedzUsuńCiekawe również, jak szybko firmy zaczęły by się brać za kosmos, gdyby nie było dotowanego konkurenta w postaci nasa.
Ciekawe również, jak szybko by się przemysł kosmiczny rozwinął gdyby nie Hitler i jego program rakietowy. Bo przypominam, ze cały program rakietowy został wzięty przez USA i Rosjan od hitlera po wojnie. Niemcy potrafili skonstruować rakietę wynoszącą na orbitę już w 42 roku.
Von Braun, główny architekt, był przekopiowany do programu apollo właśnie z wojennych inwestycji Hitlera.
Stąd, idąc Twoim tokiem rozumowania, można wysnuć wniosek, że gdyby nie Hitler, to pewnie do dziś byśmy się męczyli w prywatnym sektorze nad skonstruowaniem rakiety.
Spacex ma przede wszystkim zlecenia na umiejscowienie satelit np prywatnych nadawców. Zlecenie od NASA jest jednym z wielu, ale o tyle wyjątkowym, ze tutaj wchodzi w grę statek kosmiczny który musi wrócić na Ziemię. To już jest inna technologia.
OdpowiedzUsuńA co do Tesli i nieudanym produkcie to chyba żartujesz. To obecnie najlepszy produkt na rynku EV, gdzie w samej przedsprzedaży jest 10 000 aut. Do tego technologia jest sprzedawana Daimlerowi i Toyocie.
@Adam Duda:
OdpowiedzUsuńPowiedz zatem dlaczego w Niemczech finansowani przez państwo naukowcy potrafili stworzyć rakietę? Dlaczego prywatny przemysł w USA w latach czterdziestych tego nie zrobił szybciej? NASA im przeszkadzało? Regulacje kosmiczne już były egzekwowane?
W pełni się zgadzam co do Hitlera. Przypuszczam, że jego inwestycje w rozwój technologii które pomogłyby wygrać wojnę przyspieszyły wiele wynalazków, jednym z nich był też samolot odrzutowy.
Wszsycy.. dokowanie udane !
OdpowiedzUsuńhttps://plus.google.com/u/0/104512038508075599339/posts/ek9XC11LNFg
fajnie, gdy twoja praca idzie do takich rzeczy :D
OdpowiedzUsuńA co do żerowania na wcześniejszych badaniach to cała filozofia Space System Engineer`ingu (? nie cierpię tłumaczeń sorry, nie umiem) to wykorzystywanie wcześniejszych sukcesów i porażek różnych projektów. Przynajmniej nie ma patentowania wszystkiego ;)
Polacy inwestują w stadiony, a USA w zbrojenia i takie o to gadżety jak misje kosmiczne.. Mamy niesamowity potencjał naukowy, ale niesamowicie wszystko marnujemy.
Rocket Science jest fajne, szkoda tylko, że płacą mniej niż za głupie skrypty czy gierki na fejsa :/
jeszcze trochę off-topic; @adam: tesla - jestem zaskoczony liczbą 10,000 zamówień, to prawda. Jednak ciągle podtrzymuję, że to co najmniej śliski produkt, którego sprzedaż opiera się na modzie i promocji (zakup aut), i ufności w przyszły rozwój technologii (zakup akcji Tesli). Przecież porównywalnej klasy sportowa fura kosztuje 2-3 razy mniej niż tesla, i nie trzeba zmieniać baterii co 100k mil. Zastanawiałem się sam nad kupnem Hondy hybrydowej, ale wyszło mi na nie - pewnie w bardzo specyficznym reżimie jazdy testowej hybryda wygrywa, ale - jako wieloletni użytkownik laptopów wiem, że bateria w porównaniu ze zbiornikiem benzyny to słaby magazyn energii. Hybryda spali więcej na doładowywaniu akumulatorów, a potem stoi przez tydzień na parkingu i już pewnie 30% energii idzie w gwizdek.... Rachunek ekonomiczny jest zdecydowanie przeciw samochodom elektrycznym. Szukałem kiedyś przenośnych, akumulatorowych suszarek do włosów, zbyt często się zaziębiam po pływaniu, i co - nic. Największa moc to 300W. Są za to suszarki z grzałką gazową :)
OdpowiedzUsuńon-topic: zgadzam się, że potrzeba nam prywatnego sektora do lotów w kosmos; 1.5 miliarda usd za start wahadłowca to absurd. zgadzam się również, że dotowana konkurencja w postaci NASA i wojska (rakiety kosmiczne są przecież pochodną zamówień wojskowych na pociski międzykontynentalne) niszczy prywatną inicjatywę. Pewnie ten związek z pociskami powoduje, że nie istnieją sensowne rakiety wielokrotnego użytku. Teraz, poważne pytanie: na ile silne są związki SpaceX z NASA i sektorem rządowym. Czy SpaceX nie stanie się kolejną dotowaną z publicznych pieniędzy przeszkodą dla prywatnych lotów w kosmos. @adam, piszesz, że lot kupiony od NASA to tylko jeden z wielu; ciekawy jestem, jak naprawdę wygląda finansowanie SpaceX, ile odbyło się cichych transferów technologii pod przykrywką zamawiania usług konsultacyjnych na przykład, i jakim małym drukiem to jest opatrzone. Czy wojsku naprawdę zależy na prywatyzacji kosmosu? Moim zdaniem nie - oni zawsze będą mieli pieniądze na swoje szpiegowskie satelity i pociski, a prywatny statek kosmiczny to pewnie w ich mentalności trzymania świata twardą ręką - poważny wyłom. Jakby tak na świecie było nie, załóżmy 5-7 organizacji mogących sobie coś wystrzelić, tylko np. 50? Katastrofa, przecież statek kosmiczny niczym się nie różni od rakiety międzykontynentalnej. Czy w takim razie SpaceX to jest początek rewolucji, która - mam nadzieję - nadejdzie? Nie wiem.
Apollo, Saturn, Tytan - one wszystkie były budowane w prywatnych firmach, ale nigdy nie powstał naprawdę niezależny spinoff zbuntowanej kadry, który w połączeniu z inwestorami z zewnątrz stworzyłby prawdziwą konkurencję dla agencji rządowych.
Odnośnie Tesli.. To przecież nowa technologia i akumulatory mają w niej zasadnicze znaczenie. Pojemność jak i koszt rozwijają się w tempie 12% rocznie na korzyść tej technologii. Kto będzie za 10 lat na rynku z ugruntowaną marką i doświadczeniem, wygra.
OdpowiedzUsuńCo do kosztót to chyba Ci się coś pomyliło. Fury tej klasy kosztują 3 razy drożej a nie taniej. Porshe GT, lambo itd. Model X jest tańszy od porównywalnych Suvów.
Po za tym odpowiedz sobie na pytanie dlaczego się sprzedają iphony? Czy dlatego że się "opłaca"?
Co do SpaceX. Tego się nigdy nie dowiesz. Na konferencjach Nasa mówi, że technologia jest Spacex, a oni tylko weszli jako weryfikatorzy. Ale to co mówią, a to co było to sobie możemy pogdybać.
Już teraz loty falconem 9 są około 3 razy tańsze od arianne. To będzie ożywcze dla branży.
A z tym otwarciem to mieli problem. Z wojskiem miely właśnie problemy, po przecież wystarczy że na falcona załadujesz bombę i mogą Ci ją spuścić gdzie chcesz. tricky biznes.
Kujawianin
OdpowiedzUsuńDlaczego prywatny przemysł w USA w latach czterdziestych tego nie zrobił szybciej?
A to były jakieś wyścigi? Piszesz z perspektywy "tak się stało więc tak się musiało stać". Jeżeli przyjąć, że w społeczeństwie jest promil ludzi którzy pchają naukę naprzód, to ja osobiście nie wiem czy było dobrze, że Ci wszyscy ludzie byli zebrani w latach 60 w jednym celu. Żeby umieścić człowieka na księżycu.
Może gdyby wysiłek był rozproszony i prywatny, to wcześniej powstały by masowe komputery, internet lub inne rzecz które w ogóle nie powstały. I może wtedy w latach 80 byśmy byli w stanie wysłać człowieka na księżyc ale znacznie taniej. I nie był by to dla nas taki wysiłek, który byśmy musieli zarzucić tak jak projekt apollo. Może, gdyby nie ogniskowano wysiłków na jednym za ambitnym celu jak na owe czasy, to dziś nauka była by per saldo dalej. Może, może, może.
@adam, ja cenę tesli ($109k) porównuję z innymi roadsterami, np. teraz znalazłem:
OdpowiedzUsuń2012 Z4 sDrive28i Model MSRP: $48,650. Chciałbym, żeby przemysł samochodowy wyrwał się z zależności od ropy, ale mimo solidnego dotowania przez państwo technologii elektrycznych na razie wygląda to słabo.
tak, rakiety, samolot odrzutowy - zgadzam się, technologie zapoczątkowane przez inwestycje Hitlera. w ogóle ten chłop zrobił kapitalną robotę dla dobra ludzkości. nieraz słyszę głos w dyskusji, że wojna/wojsko przyspiesza rozwój cywilizacji. hmm, WWII spowodowała taki postęp cywilizacyjny, że oprócz dziesiątków milionów bezpośrednich ofiar, w Europie zapanował głód po jej zakończeniu. Pewnie, jak przestaniesz inwestować w jedzenie, infrastrukturę, medycynę, nie przejmować się dewastacją środowiska i cały wysiłek skupić na tym, żeby zrobić kuku sąsiadowi, to stworzysz bardziej wyrafinowaną broń, część z tej technologii może się nawet przydać później, ale czy warto? Możesz wstrzymać oddech i biec, ale daleko nie dobiegniesz.
zgadzam się z Adamem, że bez centralnie sterowanych mega projektów (apollo) cywilizacja rozwijałaby się bardziej równomiernie, pewnie - z korzyścią dla wszystkich, bo niby dlaczego rząd ze swoimi fanaberiami i maniami wielkości ma wiedzieć najlepiej, w co wkładać pieniądze.
muszę jednak dodać, że widzę rolę dla państwowo finansowanych badań naukowych, a nawet inżynierskich - czy prywatny inwestor zasponsorowałby Maxwella, który może napisałby swoje słynne równania? tylko niech te inwestycje państwowe nie tworzą potem trwającego całe dziesięciolecia monopolu blokującego rozwój.
@Piotr:
OdpowiedzUsuńNie zapominaj, że program Apollo i w ogóle "podbój kosmosu" cieszył się o owym czasie ogromnym poparciem społecznym. To nie dlatego inwestowano mega-pieniądze w Apollo, bo tak jakiś dyktator sobie zażyczył, tylko dlatego, że tego chcieli ludzie. To były takie trochę igrzyska dla Amerykanów. A rozwój technologii rakietowych przyniósł ogromną ilość zastosowań cywilnych.
W fanaberie Einsteina pewnie też żaden biznes by nie chciał zainwestować, ale teraz owoce jego teorii względności pozwalają zarabiać duże dolary wielu firmom elektronicznym, nawet Apple na tym korzysta. Prywatny biznes nie sprawdza się bardzo dobrze w wymyślaniu czegoś przełomowo nowego, za to dobrze się sprawdza w komercjalizacji istniejących technologii i optymalizacji kosztów.
@Adam Duda:
No cóż, słabość to jest ekonomii i nauk społecznych, że nie da się przeprowadzić kontrolowanego eksperymentu. Mam nadzieję, że będziesz o tym pamiętał, zanim w przyszłości napiszesz coś w stylu, że źle że się stało jak się stało, bo jakby się stało inaczej to by było lepiej . :)
kujawianin
OdpowiedzUsuń"Prywatny biznes nie sprawdza się bardzo dobrze w wymyślaniu czegoś przełomowo nowego"
Masz coś na poparcie tej tezy
"Mam nadzieję, że będziesz o tym pamiętał, zanim w przyszłości napiszesz coś w stylu"
pisze w trybie przypuszczającym.
@Adam Duda:
OdpowiedzUsuńTak się często składa, że bycie naukowcem i przedsiębiorcą nie idą w parze. Gdyby jakiś przedsiębiorca rozwijał fundamentalne teorie, to byłby wówczas naukowcem (to jak z tą ciocią, która jakby miała wąsy to by była wujkiem). :D
Moją tezę łatwo obalić podając kontrprzykład. Spróbuj taki znaleźć. Czy teoria względności, teoria kwantowa, czy QED byly finansowane przez prywatne przedsiębiorstwa? Z historii różnych biznesów widać, że czerpią chętnie z doświadczeń naukowych, w tym podstawowych, ale sami takowych nie finansują (no, chyba, że jakiś bogaty biznesmen po swojej śmierci utworzy fundusz wspierania badań naukowych). Za to nie brakuje prywatnych badań mających na celu optymalizację istniejących pomysłów - takie ulepszanie tego, co już wiemy.
ups, pomyłka, podwójny wpis, miałem komunikat, jakby mi pierwszy nie przyjął. przepraszam, można usunąć!
OdpowiedzUsuńMoją tezę łatwo obalić podając kontrprzykład. Spróbuj taki znaleźć.
OdpowiedzUsuńWestinghouse zatrudniający tesle
@Adam Duda:
OdpowiedzUsuń?? Teska to chyba inżynier? A jakich fundamentalnych odkryć on dokonał w tamtym czasie?
Wybacz, ale nie będe Ci dawał linka do Wikipedii.
OdpowiedzUsuńAle rozumiem Twój punkt. Wszystko co przełomowe dzieje się w CERN, projekcie Manhattan, apollo itd. Oprócz może Cernu to właśnie te programy były inżynierskie.
Ale weźmy najbardziej wpływowych naukowców w XX. Pierwsze lista z brzegu (wiem że listy naukowców są dziecinne)
http://listverse.com/2009/02/24/top-10-most-influential-scientists/
I napisz, ilu z nich swoje przełomowe odkrycia robiło na publiczne zamówienie. Czy może najpierw było tak, że myśleli sobie pod świecą sami, coś opublikowali, a potem gdy już byli sławni to wykonywali swoją pracę czy to w państwowym czy prywatnym sektorze.
@Adam Duda:
OdpowiedzUsuńJuż tam zaglądałem i nic nie znalazłem na poparcie Twojej tezy. :)
Lista na której jest Tesla ale nie ma Faradaya, jest Bohr a nie ma Schroedingera rzeczywiście musiała być skompilowana przez kogoś kto niewiele ma pojęcia o nauce. Albo właśnie przez kogoś kto rozumie osiągnięcia naukowe dopiero gdy stają się użyteczne, a nie gdy są odkryte. Pewnie dlatego brakuje na niej naukowców bardziej współczesnych: bo ich okrycia komercjalizowane będą w przyszłości.
Biznes nie może finansować badań fundamentalnych z tej prostej przyczyny, że te nie bardzo się dają opatentować. Druga przyczyna to, że biznes myśli w krótkim horyzoncie czasowym. Krótkoterminowy zysk jest najważniejszy niż długoterminowe perspektywy (dlatego lubią wylewać ścieki). Badania fundamentalne mają właśnie charakter długoterminowy.
Miło, że wsadzili Skłodowską.
Zgodze sie z Kujawianinem. Wystarczy sobie zadac pytanie czy jakikolwiek biznes mialby interes w inwestowaniu np. w podstawy teoretyczne mechaniki kwantowej w 1900 roku. Mysle, ze nawet gdyby ktos mial krysztalowa kule i mogl powiedziec, ze te teorie za kilkadziesiat lat pozwola rozwinac sie branzy komputerowej. Biznes, a juz szczegolnie ten, ktory musi kwartalne raporty skladac, nie mysli w dluzszej skali. Wiec w efekcie koncowym albo mamy zapalencow, ktorzy na biznesie sie dorobili i pozniej z wlasnej kieszeni wykladaja na nauke (taki chociazby Nobel), albo mamy panstwo jako inwestora.
OdpowiedzUsuńOczywiscie dotyczy to badan podstawowych, ktore zazwyczaj wiele dzieli od zastosowan praktycznych. Szerzej rozumiana nauka/badania jak najbardziej sa finansowane, tylko problem polega na tym, ze wiele dziedzin jest budowanych krok po kroku i tak jak w przypadku domu nie da sie zaczac budowy od dachu, tak i w nauce nie da sie stworzyc nowych odkryc bez fundamentow
"Zgodze sie z Kujawianinem. Wystarczy sobie zadac pytanie czy jakikolwiek biznes mialby interes w inwestowaniu np. w podstawy teoretyczne mechaniki kwantowej w 1900 roku."
OdpowiedzUsuńA czy jakikolwiek biznes miał interes w budowie oper, teatrów czy bibliotek w 1900? Skoro biznes w takich Stanach stawiał i bibliotek i muzea i uczelnie to widocznie miał.
Interes to nie wszystko, jest jeszcze chęć zapisania się w historii, pomocy bliźnim, filantropia, megalomańskie pomysły zrodzone w chorej głowie ("Fitzcarraldo", Hughes) itd.
A propos stanu nauki w USA, tej podstawowej, to do okresu mniej więcej II Wojny Światowej niewiele się tam działo. Myślę, że to dobry przykład na efektywność datków i poleganie głównie na prywatnych funduszach w kwestii rozwoju nauki.
OdpowiedzUsuńA propos poziomu nauki w Polsce, to od 1945 nie mieliśmy ani jednego noblisty w naukach podstawowych, a wcześniej to tylko jednego. USA do 1939 miało 13 noblistów. Myślę, że to dobry przykład na efektywność podatków i poleganie głownie na państwowcyh funduszach w kwesti rozwoju nauki.
"Tak samo to dobre, jak jałmużna w średniowieczu skutecznie radziła sobie z biedą."
Jak rozumiem kolega chce powiedzieć, że przy ówczesnym poziomie rozwoju gospodarczego, poziomie wiedzy medycznej, poziomie wiedzy kryminologicznej, poziomie akumulacji kapitału, poziomie produktywności królewscy muszkieterowie i gwardziści kardynała lepiej by sobie poradzili z tym problemem? Bo nie poradzili sobie, dopiero później poziom przstępczości zaczął spadać, co zaobserwowano we wszystkich krajach rozwiniętych w wiekach XVII-XIX.
@mak:
OdpowiedzUsuńBez medycyny (która jak najbardziej jest po drodze biznesowi) Amerykanie dostali 9 Nagród Nobla. W moim odczuciu stać ich było na dużo więcej.
Nie wiem co chciałeś pokazać przykładem z Polską. Mam nadzieję, że nie to, że albo skrajny wolny rynek albo komunizm?
Sądzisz, że dzielnica cudów w Paryżu to skutek nieefektywnych organów państwa, które nie radziły sobie ze zwalczaniem przestępczości? A mi się wydawało, że to idealna wolność libertariańska, w której państwo prawie wcale nie ingeruje.
W tym samym okresie:
OdpowiedzUsuńRosja: 4 noble;
Włochy: 4 noble;
Hiszpania: 1 nobel;
Francja (bardzo znaczacy kraj z dużo większą od USA tradycją naukową, z potężnymi państwowymi grand ecoles typu ENS czy Politechnika Paryska): 17 nobli;
Na tym tle osiągnięcia USA nie sa nieznaczące.
"(która jak najbardziej jest po drodze biznesowi) Amerykanie dostali 9 Nagród Nobla."
http://www.nobelprize.org/nobel_prizes/physics/laureates/1927/compton.html
Cytat:
After spending a year as instructor of physics at the University of Minnesota, he took a position as a research engineer with the Westinghouse Lamp Company at Pittsburgh until 1919 when he studied at Cambridge University as a National Research Council Fellow. "
http://pl.wikipedia.org/wiki/Max_Planck
"październiku 1878 Planck zdał egzamin państwowy nauczycielski, a w lutym 1879 obronił doktorat ("Über den zweiten Hauptsatz der mechanischen Wärmetheorie"). Potem krótko uczył matematyki i fizyki w swym dawnym gimnazjum w Monachium.
W czerwcu 1880, wieku 22 lat, przeprowadził przewód habilitacyjny ("Gleichgewichtszustände isotroper Körper in verschiedenen Temperaturen "). Kolejne 5 lat spędził na Uniwersytecie Monachijskim jako privatdozent, utrzymując się z publikacji naukowych." Słowem państwo coś nie doceniało Maxa, że dostał pozycję nauczyciela w szkółce. Na szczęście w prusackich Niemczech bylo takie stanowisko "bezkatedrowego profesora", który musiał się z prywatnie zdobytych środków utrzymywać - privatdocent. Mises, na przykład, był privatdocentem.
"Mam nadzieję, że nie to, że albo skrajny wolny rynek albo komunizm?"
Nie, raczej że Twój przykład był... nietrafiony.
"Sądzisz, że dzielnica cudów w Paryżu to skutek nieefektywnych organów państwa, które nie radziły sobie ze zwalczaniem przestępczości?"
BINGO! Ale jakoś połęczenie słów "państwo" i "nieefektywność" mnie nie dziwi.
@mak:
OdpowiedzUsuń"Na tym tle osiągnięcia USA nie są nieznaczące."
W 1939 roku, Francja 40 milionów ludzi, USA 132 miliony. W dodatku USA to raj wolnorynkowy w którym wszystko jest alokowane optymalnie. Jaja sobie robisz czy co?
Dobrze, że zdajesz sobie sprawę jak ważne jest dobrze działające państwo. Wielu ludzi sądzi, że skoro tu czy tam państwo nie działa efektywnie, to trzeba je demontować, albo ograniczać jego funkcje.
Prawda jest taka, że jeżeli coś dobrze działa, to nie trzeba tego ulepszać.
"W 1939 roku, Francja 40 milionów ludzi, USA 132 miliony. W dodatku USA to raj wolnorynkowy w którym wszystko jest alokowane optymalnie. Jaja sobie robisz czy co?"
OdpowiedzUsuńNatomiast Rosja, Hiszpania, Japonia i Włochy to ile razem miały ludzi w 1939 roku? Jaja sobie robisz, że próbujesz wykazać rzekomą niższość prwatnego sposobu kształćenia, na przykładzie kraju, który nie miał żadnej historii nauki praktycznie aż do końca XIX wieku, a który i tak zdążył naprodukowac więcej noblistów do końca wojny niż Włochy, które mają najstarsze uniwersytety świata i niewiele mniej niż Francja?
Argument o populacji z d... wzięty. Chiny: 1,3 mld luda, Dania 5 mln. Kto ma więcej nobli? Polska 40 mln ludzi, USA 300 mln, a jaka różnica w ilości nobli?
"Dobrze, że zdajesz sobie sprawę jak ważne jest dobrze działające państwo. Wielu ludzi sądzi, że skoro tu czy tam państwo nie działa efektywnie, to trzeba je demontować, albo ograniczać jego funkcje."
Szkoda, że nie zdajesz sobie sprawy jak ważny jest wolny rynek. A państwo powinno działać efektywnie: policja, sądy, wojsko plus coś do infrastruktury, może nawet mieć jakiś uniwerek :) Zgadzasz się :)
"Prawda jest taka, że jeżeli coś dobrze działa, to nie trzeba tego ulepszać."
A to argument a propos czego? A propos stanu nauki polskiej?
To ja coś powiem o ulepszaniu. Kiedyś dziekan tan powiedział: no proszę popatrzeć na taki-a-owaki instytut PAN. Mają aż 16 doktorów habilitowanych! Jaki był zachwycony. Pal licho czy ci doktorzy ostatnio coś publikowali, a może nic już nie publikują sensownego od czasu obrony. Ale mają habilitację!
@mak:
OdpowiedzUsuńAleż to świetny argument, w końcu porównujemy kraj z zachodniego kręgu cywilizacji, kraj który stawia się na piedestale w świecie libertarian (zwłaszcza okres z XIX wieku), który nie doświadczył żadnych wojen w XX wieku, do którego płynął szeroki strumień imigrantów i nie brakowało "darmowych" zasobów naturalnych: ziemi i minerałów. Z jakiegoś powodu znaczący rozwój nauki zbiega się w czasie z początkiem programu Manhattan i powstaniem państwowych instytucji finansujących naukę. Nie wyciągam z worka krajów w których toczyły się wyczerpujące wojny, albo żyły w cywilizacyjnym zacofaniu albo miały problemy z rewolucjami, dyktaturami i klęskami głodu. Po co w to wszystko jeszcze mieszasz Polskę?
Poza tym ja już nie wiem jakiej tezy usiłujesz bronić, że nauka podstawowa dobrze się rozwija w ramach wolnego rynku i nie potrzebna jest państwowa ingerencja? Jedyne co ja chciałem podkreślić, to, że badania podstawowe nie leżą w ramach zainteresowań biznesowych prywatnych firm z przyczyn które opisałem wcześniej. Moją drugą tezą jest, że państwowe finansowanie badań podstawowych pomaga im się rozwijać, bo nie ogranicza badań podstawowych do zapaleńców którzy robią to sami w domu. A nie wszystko da się zbudować za własne oszczędności w garażu. Tak więc zgadzam się. :)
kujawianin, krótka piłka - chcesz se finansować "naukę i badania", to se finansuj - ale z kolegami. Ode mnie wara. Ja twojej forsy nie chcę, ty moją chcesz. Tutaj się różnimy.
OdpowiedzUsuń@kawador:
OdpowiedzUsuńW demokracji, jeżeli większość takich jak ja będzie chciało finansować badania m.in. z Twojej forsy, to Ty też będziesz płacił. Sorry. Na pocieszenie: w dyktaturze miałbyś jeszcze gorzej.
Podobnie jeżeli zapragniesz jeszcze większej wolności i prawa do posiadania rzeczy należących do innych, to większość wsadzi Cię do więzienia. Żyjesz w społeczeństwie, musisz szukać kompromisów i rozmawiać o nich. Nie ma liberum veto.
@kujawianin
OdpowiedzUsuń"Żyjesz w społeczeństwie, musisz szukać kompromisów i rozmawiać o nich. "
Ale ty jesteś dowcipniś. Nie żyję w żadnym społeczeństwie, tylko żyję otoczony bandą niebezpiecznych doktrynerów-etatystów, którzy uważają, że jak zmuszą kogoś (jednostkę lub grupę ludzi) pod groźbą utraty przez nich wolności albo konfiskaty mienia do finansowania "nauki i badań", to osiągnęli kompromis. Otóż nie osiągnęliśmy kompromisu i o niczym nie porozmawialiśmy sobie. Po prostu macie chwilową przewagę sił, która daję wam możliwość finansowania swoich zachcianek. Cieszcie się z niej, bo wiecznie nie potrwa.
@kawador:
OdpowiedzUsuńSmutne to, że musisz żyć w takim strasznym miejscu. Mam nadzieję, że nie będziesz próbował używać przemocy by zrobić rewolucję.
A co do nauki i badań, kłopot polega na tym, że nauka to jest "dobro wspólne". Wyników badań podstawowych się nie patentuje, publikacje dostępne są dla wszystkich. Dlaczego Kawador ma na nich korzystać, skoro chciał jechać na gapę i nie chciał płacić? Przecież nie żyjesz w jaskini? Trochę ten problem przypomina mi to: http://www.trystero.pl/archives/9982
Zawsze się znajdą radykałowie... :)
@kujawianin
OdpowiedzUsuń"kłopot polega na tym, że nauka to jest „dobro wspólne”.
Może dla ciebie to jest kłopot, bo dla mnie to nie jest ani kłopot, ani "dobro wspólne". Chcesz przy użyciu przemocy narzucić mi swoje poglądy na naukę?
"Dlaczego Kawador ma na nich korzystać, skoro chciał jechać na gapę i nie chciał płacić?"
Ale ja chcę płacić. Chcę płacić za to, z czego korzystam.
"Zawsze się znajdą radykałowie…"
Przepraszam bardzo, ale ty też jesteś radykałem. Radykałem, który chce zmusić kogoś do finansowania "nauki i badań", a potem opiewać w tv, jaki to zajebisty osiągnął kompromis. Nie różnisz się niczym w kwestii radykalizmu ode mnie - ty chcesz wrzucać do więzień i karać ludzi za to, że nie podzielą twojej wizji "dobra wspólnego", a ja nie chcę, żeby nauka i badania były finansowane pod przymusem.
Jeszcze słówko w kwestii, że "zawsze znajdą się radykałowie" - otóż takich radykałów jak ja jest niewielu. A zatem pozwól im nie płacić na "badania i naukę" z własnej nieprzymuszonej woli. Co ci szkodzi, jak 3% radykałów nie zapłaci? Reszta "umiarkowańców" takich jak ty - świadoma ważności "badań i nauki" - zapłaci (w domyśle: bo to nie są radykałowie).
OdpowiedzUsuńA może ty się boisz, że gdyby naprawdę wprowadzić demokracje, to by nikt nie chciał łożyć na "dobro wspólne"?
Boisz się demokracji?
Jesteś... FASZYSTĄ?
> A może ty się boisz, że gdyby naprawdę wprowadzić demokracje, to by nikt nie
OdpowiedzUsuń> chciał łożyć na „dobro wspólne”?
> Boisz się demokracji?
Masz dziwne pojęcie demokracji. Jeśli w demokracji większość zdecyduje, że należy się złożyć i wybudować szpital/drogę/fortyfikacje obronne/akcelerator cząstek, to złożyć się na to muszą wszyscy - również ci którzy byli przeciwko budowie.
@Kawador:
OdpowiedzUsuńPragnę Cię uspokoić, nie zamierzam zrobić Ci krzywdy... Nie wiem skąd powyciągałeś tyle wniosków na mój temat. Nawet podejrzewasz mnie o faszyzm...
Jeżeli masz wykrystalizowane poglądy które nie podlegają dyskusji, to niepotrzebnie się wdajesz w dyskusję.
Myślę, że pewnie też około 3% populacji może mieć problem z poszanowaniem własności. Miałbyś ideologiczny problem z wsadzeniem złodziei do więzienia? Dla przykładu piszesz o nauce "bo dla mnie to nie jest ani kłopot, ani „dobro wspólne”". To nie żadna dyskusja. Równie dobrze ja mógłbym powiedzieć, że Twój dom to nie jest dla mnie Twoja własność i żaden kłopot, już sobie tam zamieszkałem. Ot, po prostu ja tak sobie wymyśliłem i już.
@kujawianin
OdpowiedzUsuń"Pragnę Cię uspokoić, nie zamierzam zrobić Ci krzywdy… Nie wiem skąd powyciągałeś tyle wniosków na mój temat."
Nie uspokoiłeś mnie. A wnioski wyciągam z twoich niedwuznacznych deklaracji. Zadeklarowałeś się jako zwolennik odbierania ludziom siłą pieniędzy na finansowanie "nauki i badań". Wycofujesz się z tego?
"Dla przykładu piszesz o nauce „bo dla mnie to nie jest ani kłopot, ani „dobro wspólne."
No piszę - w odpowiedzi na twoje "dobro wspólne".
@Kawador:
OdpowiedzUsuńSkoro Cię nie przekonałem, to trudno. Też nie wiem dlaczego się nie dajesz przekonać. Jak na razie widzę tylko argument "bo tak". Jeżeli jednak większość w społeczeństwie da się przekonać, to wówczas nie będzie opt-out dla Kawadora. Tak samo jak nie ma opt-out dla utrzymania armii, policji czy sądów czy innych podatków.
Wciąż mi nie powiedziałeś co zamierzasz zrobić ze złodziejami?
a tymczasem, wracając do tematu artykułu:
OdpowiedzUsuńFalcon 9 był wybudowany za pieniądze NASA (http://en.wikipedia.org/wiki/Falcon_9#Development_funding)
Falcon 1 za pieniądze prywatne.
Na szczęście niezupełnie Apollo (prywatna firma w całości sponorowana przez NASA), ale też niezupełnie prywatny startup.
Fakt (cytuję za gospodarzem bloga): 3x mniejsze koszty startu niż Arianne, i to mnie cieszy.
SpaceX estimated that development costs are on the order of $300 million.[30] NASA evaluated them using a traditional cost-plus contract approach initially at $3.6 billion.[31]
OdpowiedzUsuńCiekawe czy i w tym 3,6 mld zmieściliby się.
Piotr. Jak dają to trzeba brać. Taka zasada w biznesie równiez obowiązuje i nie widzę w tym nic zdrożnego. A co do samej umowy, to de facto nie wiesz, czy to nie była umowa wiązana. Rzadko zdarza się, żeby takie "fundowanie" było jednostronne.
OdpowiedzUsuńtu masz o kosztach
OdpowiedzUsuńhttp://www.spacex.com/usa.php
[...] kontekście poprzedniego wpisu. Misja Spacex udała się w 100%. Historia się dokonała. Poniżej animacja całej [...]
OdpowiedzUsuń