Dług jest z reguły problemem dłużnika. Gdy dług jest bardzo duży, to jest problemem wierzyciela. Ta stara żydowska prawda przemawia teraz do Niemców. Mamy 4 kanały powrotu zadłużenia:
- Straty Bundesbanku
- Straty banków prywatnych (pokrywane albo z odpowiednika BFG albo przez Bundesbank)
- Płatności pomocowe dla południa Europy
- Spadek eksportu - konieczność kosztownego dostosowania gospodarki do nowej sytuacji.
Drogi są dwie. Strefę Euro można utrzymać, albo pozwolić by padła. Analitycy z Carmel spróbowali podsumować potencjalne koszty jakie czekają Niemców w tych dwóch scenariuszach.
Szacunki jak to szacunki. Wszystko kwestia założeń jednak kwoty w jakich się poruszamy pozwalają mniej więcej ocenić jakich poziomów dotknie poziom zadłużenia Niemców. A będzie to zadłużenie, które w obu przypadkach spowodują systemowe spowolnienie wzrostu gospodarczego na okres około 20 lat. Tak mówią badania historycznych przypadków nadmiernego zadłużenia.
Niemcy stracą na tej całej zabawie i to stracą bardzo dużo. Nawet utrzymanie strefy Euro, które ma kosztować prawie 600 mld € nie jest rozwiązaniem końcowym, bo zakłada, że za te 5 lat kraje którym się pomaga, zaczną generować nadwyżki finansowe i zaczną spłacać ten ogromny dług. Za 5 lat sytuacja jednak może wyglądać gorzej, a nie lepiej. jesteśmy już 4 lata po wybuchu kryzysu i w zasadzie nie ma znacznej poprawy. Gospodarki południowe się ciągle kurczą, dług ciągle puchnie. Dlaczego niby za 5 lat ma być inaczej? Być może za 5 lat będziemy znowu pisać takie zestawienia i słowem wstępu, że "ok wtopilismy już 600 mld€ w Hiszpanie, trzeba kolejnych 1000€ na nastepne 5 lat".
Niemcy w ostatniej dekadzie, starały się zachować konkurencyjność. Płace nie wzrastały szybko, czego efektem jest malejący dochód rozporządzalny, a więc taka ilość pieniędzy, jakim przeciętny Niemiec swobodnie dysponuje. I owi biedniejący Niemcy, mają teraz finansować bogatych Hiszpanów czy Greków, którzy w poprzedniej dekadzie mieli nienotowaną bonanzę:
HT trystero.
Podtrzymywanie tej zamożności bedzie kosztowało Niemców wzrost długu, wzrost ubezpieczenia tego długu i spadek możliwosci wzrostu gospodarczego.
Dziś Niemcy mogę się zadłużać na realną ujemną stopę procentową. Jednak taki stan nie jest im dany na zawsze, a kiedyś te obligacje będzie trzeba zrolować. Pewnie już za prawdziwe odsetki.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=A3Eomz9Hisw]



Niemcy straciły jak również zyskał.
OdpowiedzUsuńZyskał przemysł dzięki dostępowi do praktycznie nieograniczony europejskiego rynek zbytu i tanich dobrych podwykonawców (i taniego rynku pracy).
Dzięki rynkom zbytu niemiecki przemysł umocniły swoja pozycję. Chociaż w Niemczech producenci ponoszą wysokie koszty pracy i płacą wysokie podatki są w stanie produkować wysokiej jakości produkty taniej niż w innych krajach. Wszystko dzięki skali.
Stracili niemieccy pracownicy których wydajność rosła bardziej niż ich dochody.
Głównie na nich zostaną przerzucone koszty finansowego bałaganu (poprzez wyższe podatki i inflację, a także poprzez utratę wartości aktywów).
Niemieccy pracownicy także zyskali. Dzięki wzrostowi ich wydajności pracy przemysł (czyli główny wytwórca realnego dobrobytu) nie wynosił się z Niemiec w takim tempie jak z innych uprzemysłowionych krajów.
Czy straty przewyższają korzyści? Sądzę, że nie jest możliwe wyliczenie salda.
Występuje tu podobna sytuacja jak w przypadku prawa do posiadania broni palnej. Można dokładnie wyliczyć ilość ofiar lecz nie można wyliczyć ile ofiar udało się uniknąć dzięki obronie za pomocą broni palnej.
Wg Stratfor'u Niemcy doskonale wiedzą czego chcą i odgrywają komedię przed światem.
OdpowiedzUsuńhttp://www.mauldineconomics.com/outsidethebox/financial-markets-politics-and-the-new-reality
The creation of a free trade zone in Europe was the fundamental imperative, and the more nations that free trade zone encompassed, the more markets were available to Germany. Therefore, Germany was aggressive in expanding the free trade zone.
Germany was also a great supporter of Europewide standards in areas such as employment policy, environmental policy and so on. These policies protect larger German companies, which are able to absorb the costs, from entrepreneurial competition from the rest of Europe. Raising the cost of entry into the marketplace was an important part of Germany's strategy.
Finally, Germany was a champion of the euro, a single currency controlled by a single bank over which Germany had influence in proportion to its importance. The single currency, with its focus on avoiding inflation, protected German creditors against European countries inflating their way out of debt. The debt was denominated in euros, the European Central Bank controlled the value of the euro, and European countries inside and outside the eurozone were trapped in this monetary policy.
Ten dodatkowy rynek zbytu działa w dwie strony. Hiszpanie czy Grecy mieli też nieograniczony rynek zbytu w Niemczech. Tylko nie mówcie że nie mogli konkurować. Chiny nie mając takiego łatwego dostępu do rynku zbytu potrafią zalać towarami Niemcy, to dlaczego grecy nie mogli? Bo się im nie chciało. Łatwej było jechać na deficytach.
OdpowiedzUsuńCo do samego salda to oczywiście trudno stwierdzić. Za dużo niepoliczalnych rzeczy tak jak sam piszesz.
pawel-l
OdpowiedzUsuńZdobywanie rynków zbytu to słowo wytrych, którzy w nadmiarze używają populiści. Czy Jak kolumb odkrył amerykę, to zdobył rynek zbytu dla towarów z hiszpani czy Angli?
Żeby rynek był rynkiem zbytu, to Ludzie mieszkający na tym rynku muszą mieć pieniądze. Stąd rosyjski rynek zbytu, mimo że największy obszarowo to nie ma praktycznie znaczenia. Rynek zbytu dla niemieckich mercedesów jest pewnie większy w luksemburgu jak w całych indiach, ale czy luksemburczycy narzekają że są rynkiem zbytu dla Niemców?
@Adam
OdpowiedzUsuńczy luksemburczycy narzekają że są rynkiem zbytu dla Niemców
niezle dzis Trollujesz :)
Gdybysmy w Polsce ustalili na sztywno kurs 2 PLN = 1 USD, to przez 10 lat bylibysmy bardzo bogaci, a potem kraj by sie przewrocil na twarz. I nie byloby przed tym ZADNEGO ratunku. Hiszpanie zostali wpuszczeni w kanal.
zobacz wykres Pesety do Marki
http://commons.wikimedia.org/wiki/File:DEM_to_ESP.svg
orz podobne kwiatki dla Drachmy
http://www.riskwatchdog.com/2012/05/29/a-new-drachma-would-have-a-long-way-to-fall/
Nie troluje. W standardzie złota przez całe średniowiecze do XIX wieku również był peg, tylko tym razem do złota w całej europie i nikt szumu z tego tytułu nie robił. Pieniądz to tylko jednostka miary.
OdpowiedzUsuńTak dokladnie, jednostka miary wydajnosci pracy. Z tym, ze jest to miara wzgledna.
OdpowiedzUsuńGdybysmy od jutra zamrozili EURPLN = 2, to place minimalna mielibysmy na poziomie €750. Warszawiakom, Poznaniakom, Krakowiakom :) ... by sie nic wielkiego nie stalo, a we wsiach na wschodzie Polski by zaczelo panowac ogromne bezrobocie spowodowane brakiem konkurencyjnosci. W tej sutuacji rzad by zaczal pompowac kase w regiony biedniejsze (kosztem bogatszych) majac na celu podniesienie tejze wydajnosci pracy...
Przy zawyzonym kursie wymiany PLN spadlby eksport, a na pewno by spadly wplywy z eksportu (przeliczone na rodzima walute). Firmy bylyby zmuszone do podnoszenia konkurencyjnosci
OdpowiedzUsuń- obnizenia pensji (b. trudne do realizacji)
- inwestycji wiekszego kapitalu (trzeba go miec albo sie zapozyczyc)
jesli to by nie poskutkowalo, to Rzad by zauwazyl, ze ma klopoty budzetowe (spadajace wplywy, eksport). Ograniczanie wydatkow panstwa jest tak trudne jak zrzucenie tluszczu podczas zimy - organizm sie przed tym broni.
- pozostalo by luzowanie polityki monetarnej by doprowadzic do obnizenia kursu wymiany PLN do poziomu obecnego. Tego Hiszpanie i Grecy robic nie mogli.
Pozostaje pytanie na ile Hiszpanie i Grecy zostali wpuszczeni w kanal bez wyjscia, a na ile sami sobie zgotowali ten los.
Przez ostatnie 20 lat (jesli nie dluzej) chiny celowo zanizaly kurs wymiany Juana tak, by kapital inwestycyjny wplywal do nich (nie wplywal do Hiszpanii, Grecji..). Teraz pensja robotnika to 3000 Juanow (przy obecnym kursie 1500zl), czyli nie tak znowu mniej niz robotnika polskiego.
Nie na tym zupelnie polega problem. Jezeli Grecja zmieni EURO na drachme, to nadal bedzie mialo x mld dlugu denominowanego w EURO co bedzie rowne x*k, gdzie k to kurs wymiany drachmy na EURO. Jezeli Gracja dlug splaci to niemieckie banki nie straca, jezeli nie splaci to straca. Co ma do tego kwestia jakiego pieniadza uzywa sie w Grecji?
OdpowiedzUsuń"W standardzie złota przez całe średniowiecze do XIX wieku"
Jaki standard zlota? Co rozumiesz pod tym pojeciem? Przeciez talar to byla moneta srebrna, w obiegu krazyly tez miedziaki.
Co ma do tego kwestia jakiego pieniadza uzywa sie w Grecji?
OdpowiedzUsuńznaczenie ma bilans handlowy
Na przykladzie Polski: Powiedzmy ze wyprodukowanie samochodu w FSO kosztuje 30k PLN, a na rynku mozna je sprzedac za 40k PLN. Czesc produkcji bedzie kupiona w PL a czesc pojdzie na eksport i zostanie sprzedana w 'walucie' za €10k, bo EURPLN=4. Jesli teraz z jakieos powodu kurs wymiany zmieni sie i EURPLN = 3, to to za ta samo €10k ze sprzedazy samochodu dostaniesz 30k PLN czyli zarabiasz zero a moze nawet tracisz. Kraj przestaje eksportowac, zaczyna importowac (deficyt handlowy) i za ten import musi czyms zaplacic np pieniedzmi pozyczonymi w Niemieckich bankach. Przez lata deficyt handlowy poludiowcow uzbieral sie do pokaznego zadluzenia.
Gospodarka poludniowcow byla historycznie nastawiona na utrzymywanie konkurencyjnosci poprzez relatywnie szybka dewaluacje walut, przy wejsciu do Euro kurs wymiany zostal ustalony na sztywno wiec o relatywnej dewaluacji wzgledem Niemcow, Francji nie moglo byc wiec mowy.
1. Kwestia tzw. pieniędzy.
OdpowiedzUsuńZabawa w drukowanie pieniędzy to jedno, a realna produkcja to drugie.
W razie całkowitego przegięcia, w dotychczasowych gierkach umownymi środkami płatniczymi, obligacjami i innymi instrumentami pochodnymi, liczyć się będą tylko realne dobra.
Kto będzie je posiadał, będzie miał także możliwość zaspokojenia swoich potrzeb bezpośrednio lub poprzez wymianę towarową.
Kto natomiast pozostanie z górą umownych papierków, będzie mógł nimi rozpalić ognisko i ogrzać się w chłodne dni…
2. Kwestia zasobów i realnej produkcji.
Niemcy w pewnym aspekcie są kolosem na glinianych nogach. Np. aby ich wielkie koncerny samochodowe mogły cokolwiek produkować, muszą mieć stały dopływ metali ziem rzadkich. Hier ist der Hund begraben (I tu jest pies pogrzebany).
"Część metali ziem rzadkich występuje dość powszechnie na Ziemi. Jednak zdecydowanie największe złoża mają Chiny, na których terenie jest aż 37 proc. światowych złóż.
Od końca lat 80. ubiegłego wieku Chińczycy stopniowo zwiększali swoją pozycję na rynku tych poszukiwanych pierwiastków, sprzedając je po mocno dumpingowych cenach. W ten sposób wycinali konkurencję, aż praktycznie zmonopolizowali rynek – w tej chwili z Chin pochodzi od 95 do 97 proc. światowego (wydobycia)".
(http://wyborcza.biz/biznes/1,100896,12282104,Korea_Polnocna_ma_zloza_metali_ziem_rzadkich_warte.html#ixzz24H5maPnz)
Tak więc mniejsze znaczenie ma hstoria sojuszy polityczno – ekonomicznych Niemiec lub „twardość” waluty euro niż aktualne posiadanie dostępu do zasobów kluczowych dla całej produkcji.
@Magnum
OdpowiedzUsuńPrzywiązujesz zbyt dużą wagę do jednej strony medalu.
Liczy się ZYSK z eksportu, a nie sam eksport.
Podstawą sensownego planowania jest stabilna waluta.
Obniżanie wartości waluty to metoda działania źle rządzonych państw.
Zobacz długoterminowe kursy jena, franka szw. albo marki niem.
a to ciekawe gdyz w RFN naprzykład oczekiwanie na materiały budolane w hurtoewni to około 2 tygodni - ciekawe za co ten boom?
OdpowiedzUsuńTak czy siak, w takiej sytuacji Grecy, Hiszpanie i Włosi powinni zasuwać dzień i noc, żeby swoje zobowiązania spłacić.
OdpowiedzUsuńTymczasem pracuje tam coraz mniej osób, co jest sytuacją nie do utrzymania i dla nich, i dla Niemiec.
To jest dla mnie największa zagadka całego tego zamieszania. Niemcom niby zależy, żeby ich długi zostały spłacone, a jednocześnie nie robią nic, żeby swoich dłużników wreszcie do tego spłacania zagonić.
Wersy, ależ Niemcy doskonale wiedza co robią, dostaną swój dług, ale w naturze czyli czymś co ma prawdziwą wartość, kiedy banknoty ją tracą, wykopsają sie wtedy do DM i uwierz mi ze nie bedą musieli nawet do pracy chodzić - pracować of course :)), kapital sam do nich zleci jak do miodu, gdyz beda dysponowali baza materialna nieporownywalną moze nawet w swiecie. Teraz te paroksyzmy dookola nas to wyrywanie kawałkow tortu sprzed walca, żeby nie zostac na lodzie.
OdpowiedzUsuńtaki mały off topic.
OdpowiedzUsuńdane z irlandzkiego spisu w nalozone na mapke
http://airomaps.nuim.ie/flexviewer/?config=Census2011.xml
jestem ciekaw kiedy w polsce to bedzie mozliwe. fajnie zobaczyc miejsca z wielkim bezrobociem, procentem wiecznie chorych, aby ich unikać.. statystyka jest niezla.
Co masz na myśli, mówiąc o spłacie długu w naturze? :P jak nie pieniądze to co.. Przejęcia spółek? Wykup ziem? [url=http://www.mennicawroclawska.pl]Złoto Wrocław[/url] pozdrawia forumowiczów
OdpowiedzUsuńCzyli jeżeli dobrze rozumiem wszystko sprowadza się do tego, że Niemcy nie mogą sobie pozwolić na rezygnację z Euro, ponieważ dobrze rozwinięta gospodarka spowoduje, że Marka byłaby bardzo mocną i drogą walutą, co z kolei ciągnęłoby za sobą zdecydowany spadek exportu, z którego obecnie Niemcy czerpią ogromne korzyści.
OdpowiedzUsuńCzy dobrze rozumiem?
Nie do końca - niemcy sobie bardzo dobrze radziły z exportem nawet mając ( bardzo ) silną markę. To jest jednak kwestia tego co exportują - a są to w głownej mierze towary przemysłowe wysoko przetworzone.
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie jednak nieco słabsze ( od marki ) euro pomaga w exporcie.
Także boom ( kredytowy w dużej mierze ) w PIIGSach szedł na luksusowe ( niemieckie w dużej częsci ) towary. Od mercedesów po łodzie podwodne...
Temat korzyści jest chyba nie do końca ujęty przez gospodarza - brak np. wykresu bogacenia się ( lub biednienia) w tym samym czasie krajów które przed 2000 były równie lub bogatsze jak Niemcy ( np .Szwajcaria ale też Japonia) . Niemcy będać jednym z najbogatszych ( i dużych ) krajów dochodzą do naturalnego szklanego sufitu. Ciężko bogacić się szybciej niż biedniejsi w nieskończonośc.