czwartek, 9 sierpnia 2012

Sport

Tak jak miesiąc temu wszyscy znali się na piłce, tak dziś wszyscy znamy się na sporcie. W mediach znowu jest utyskiwanie na słabą formę naszych reprezentantów, że trzeba przemyśleć system szkoleń, treningów, żeby wychowywać mistrzów.

Może należałoby sobie najpierw zadać podstawowe pytanie. Po co nam te medale? Jaki mamy korzyści z tego, że Polska jest w jakimś tam rankingu medalowym?

Niektórzy mówią, że mamy dzięki temu dumę narodową i że dlatego warto łożyć pieniądze na sport i na emerytury olimpijskie.

Oczywiście Polacy tworzą społeczność i mogą być z czegoś zbiorowo dumni i to promować. Pytanie tylko czy to taka wielka duma, że jeden z członków naszej społeczności od 20 lat katował się treningiem pt. podnoszenie ciężarów, żeby w wieku 30 lat być kaleką z niesprawnymi stawami i połamanym kręgosłupem, niezdolnym do pracy zarówno fizycznej jak i umysłowej, gdyż dawno już wypadł z obiegu? Czy to jest sport? Czy rzeczywiście należy to nagradzać dotacjami? Co nam daje to, że zdrowy chłop zajmuje się codziennie pchaniem żelaznej kuli na trawę. Co nam daje to, że finansujemy jakieś kluby w których ludzie dotykają się drutami, albo rzucają oszczepem w dal?

Trzeba bowiem rozróżnić dwie sprawy. Sport wyczynowy od sportu rekreacyjnego. Osobiście byłbym bardziej dumni gdyby Polacy byli masowo usportowieni, biegali, jeździli na rowerach czy pływali, niż z tego, ze ktoś na olimpiadzie strzelił z flinty w 10tkę.

Podczas pobytu w Norwegii jedno bardzo mnie uderzyło. Każdy uprawia sport. Popołudniami czy wcześnie rano na ścieżkach jest mnóstwo ludzi, którzy wykonują jakiś wysiłek fizyczny. Biegają, jeżdżą na rolkach czy na rowerze czy nawet na nartach letnich. Na korytarzach rządkiem stoją narty dla wszystkich członków rodziny. Wielu na nartach “dojeżdża” do pracy. Słowem, usportowienie narodu jest ogromne, jednak na olimpiadzie Norwegów jak na lekarstwo. Nie widać tam norweskich sztangistów, miotaczy kulą, dyskoboli, zapaśników czy innych dziwnych sportów. Dlaczego? Inne priorytety. Inne rozumienie sportu.

Polska za to ma ambicje do “wyhodowania” mistrzów w każdej dziedzinie i łoży na to pieniądze. Ale przecież nas na to stać. Lista związków jest naprawdę imponująca:

  • POLSKI ZWIĄZEK BADMINTONA

  • POLSKI ZWIĄZEK PŁETWONURKOWANIA

  • POLSKI ZWIĄZEK BILARDOWY

  • POLSKI ZWIĄZEK SKIBOBOWY

  • POLSKI ZWIĄZEK SPORTÓW SANECZKOWYCH

  • POLSKI ZWIĄZEK SUMO

  • POLSKI ZWIĄZEK KRĘGLARSKI

  • POLSKI ZWIĄZEK WARCABOWY

  • POLSKI ZWIĄZEK WUSHU

  • POLSKI ZWIĄZEK MUAYTHAI

  • I wiele innych


Pełna list tutaj. Oczywiście związki utrzymują się z różnych źródeł, ale jednym z nich jest dotacja z Ministerstwa Sportu. Jakiego sportu? Sportu wyczynowego, czyli takiego, że oto chcemy pokazać jacy to jesteśmy najlepsi.

Jestem przekonany, że gdyby na olimpiadzie wciągnięto dyscyplinę w postaci gry w bierki to od razu byśmy mieli w Polsce “Polski Związek Gry w Bierki” I tu również byśmy chcieli pokazać, że jesteśmy najlepsi. I karuzela by się zaczęła kręcić: Rauty, spotkania, bankiety, poczęstunki, zagraniczne zgrupowania itp.

Trzeba napisać sobie jasno, że łożymy pieniądze na fanaberie jednostek, a nie na sport. Sport to tzw “popular movement” w którym masy są usportowione, a nie jednostki. Nasza “Duma” jest zogniskowana nie na tym co trzeba.

Przykład pierwszy z brzegu sportu, który ma więcej zawodników jak kibiców. Kolarstwo torowe


Oto wybudowaliśmy sobie misia tor, który z racji tego że nie jest wykorzystywany, przynosi straty i będzie sprzedany za ułamek wartości po jakiej został zbudowany. A wyłożyliśmy bagatela 100 mln złotych. Tak rozumiemy sport? Chcemy mieć koniecznie mistrzów olimpijskich w tej dziedzinie? Po co?

Zawsze gdy się czyta takie rzeczy, to otwiera się moje liberalne serce i widzi tych przeciętnych Kowalskich, którzy pracują na dwie zmiany, żeby utrzymać rodzinę, opłacić rachunki, składki i podatki. Oni na żaden sport nie mają szansy. Nie mają już czasu ani pieniędzy, ale za to finansują budowę takich torów, żeby potem za ileś lat zobaczyć jak im jakiś kolarz pomacha flagą na ceremonii otwarcia igrzysk.

O charakterze państwa wiele mówi jego podejście do obywateli. Im ten charakter jest bardziej inkluzywny, tym silniejsze społeczności tworzy. Mówi o tym nam historia. Dotowanie sportowców takim podejściem na pewno nie jest. Mamy związki, mamy wielki tor kolarski, natomiast ścieżki rowerowej po centrum miasta dla zwykłego Kowalskiego nie ma.

Przy okazji igrzysk warto sobie poczytać, jak sport jest zorganizowany w różnych krajach.


Muszę przyznać, że najlepsze podejście jest w Niemczech. Cytuje:
 In Germany the sporting authorities finance themselves from the revenues that they earn. The State is neither directly nor indirectly involved in financing them and does not exercise any financial control

Czyż to nie najczystsze podejście? Może Niemcy nie mają aż tak dużo medalistów, za to ścieżek rowerowych, boisk czy basenów mają aż nadto, a i Bundesliga nie najgorsza. No ale to kwestia podejścia. My chcemy medali !!!

[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=H4q1qeacqnw]

31 komentarzy:

  1. Norwegia ma więcej medali per capita niż my.
    U nas jeden medal przypada na 4 277 888,8 osób,
    w Norwegii 1 medal przypada na 1 666 066,6 osób.
    Żałosny stan naszego sportu (z olimpiady na olimpiadę medali coraz mniej) niestety
    dużo mówi o naszym państwie i o nas samych.

    OdpowiedzUsuń
  2. "najlepsze podejście jest w Niemczech"

    Zdecydowanie najlepsze. Popieram. Ciekawe, na ile to próba odcięcia się od ultra nowoczesnego hitlerowskiego państwa socjalnego, a na ile świadoma polityka nieingerowania w sport.

    OdpowiedzUsuń
  3. Olimpiadai do niej podobne imprezy nie jest zadnym sportem a budowaniem stanowiska wyjsciowego w negocjacjach ze sponsorami.Zwyczajny geszeft.

    OdpowiedzUsuń
  4. Elita, a właściwie "elyta" jakoś się musi integrować, werbować, kooptować, kopulować i co tam jeszcze "elyty" robić luieją. A tego rodzaju imprezy są doskonłą po temu okazją - i, skądinąd, nie od dziś przecież, nieprawdaż..? A że jeszcze przy okazji lud zasiada z piwem i czipsami przed plazmą i nie zatruwa swym niemytym jestestwem otoczenia Sejmu? Sama radość..!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdecydowanie zgadzam się z tezą o większej korzyści z masowego uprawiania sportu niż posiadania kilku dobrych olimpijczyków. Zresztą mam wrażenie, że uprawianie sportów pozwoliłoby docenić wysiłek sportowców i z rzeczywistym znawstwem kibicować. Dla tych działaczy i mediów lepiej jest mieć kilkunastu sportowców bo jest o kim pisać i łatwiej kręcić lody na ich plecach. Natomiast wpojenie masom chęci do ruszania się to nie jest taka prosta sprawa. Choć myślę, że możliwa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdybyśmy nagle zlikwidowali całe to towarzystwo adoracji wzajemnej (czytaj odcięli od państwowego cycka) na zielonej trawce (i to wcale nie na murawie) znalazłoby się kilkanaście albo i kilkadziesiąt tysięcy obywateli, którzy "robią" w upaństwowionym sporcie. Mnie osobiście też zwisa kalafiorem czy jesteśmy w jakiejś dyscyplinie prymusami czy też w ogóle nas nie ma. Nie potrzebuję jako podatnik Stadionów Narodowych. Niech sobie go zbuduje w każdym większym mieście lokalny klub od piłki kopanej jak w Stanach czy u Angoli. Drużyna to spółka akcyjna. A żeby wyjąć, to trzeba wpierw włożyć. Więc niech sobie kibice czy inwestorzy-pasjonaci wkładają, byleby wkładali swoje.

    OdpowiedzUsuń
  7. Przykład z Norwegią trochę nie trafiony bo w sportach zimowych koszą wszystkich równo z murawą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślisz, że dlatego koszą bo mają związek państwowy, czy dlatego, że tam się najpierw uczą jeździć na nartach a potem chodzić?

    OdpowiedzUsuń
  9. Szanownego autora czytam z chęcą, lubię i cenię...
    Cenię w nim również to, że nie uważa się za osobę która zna się na piłce i na sporcie. Na sporcie faktycznie się nie zna, jeżeli nie wie, że istnieje również impreza o nazwie Zimowe Igrzyska Olimpijskie. Na której to Norwegowie zdobywali kolejno: 2010: 9/8/6 złoto/srebro/brąz 2006: 2/8/9 2002: 13/5/7 medali :) Jak na dużo mniejszą ilość dyscyplin kolekcja całkiem nie najgorsza.
    Nie wiem czemu na siłę autor stara się iść pod prąd być kontrowersyjny w swoich sądach i rzuca tutaj w moim przkonaniu bezsensowne porównanie do Norwegii.
    Zwłaszcza, że co do meritum ma rację. Tak, należy promować indywidualny sport, w szkołach, w wolnym czasie, na wakacjach i urlopach. Tak, żeby był tani i łatwo dostępny. (Na wspomnianym torze w Pruszkowie mają na przykład 2 tyg. urlop. Pan Zenek odpoczywa nad jeziorkiem, zabrał klucze do drzwi i tor jest zamknięty w środku sezonu dla ludzi. Paranoja :x)
    Właśnie dzięki temu można potem łatwiej wyłowić wielkie talenty czy po prostu dać ludzion szansę ćwiczyć i trenować, a wtedy być może przyjdą też sukcesy olimpijskie.
    Poza tym potrzebne jest inne podejście, większa motywacja, a nie tylko "nic się nie stało" "4 miejsce też dobre" czy "liczy się udział i piękno sportu, a nie wyniki"
    Do tego prawdopodobnie potrzebne jest wiele innych rzeczy w naszym dziwnym państwie nieosiągalnych :P

    Pozdraiwam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. @gosc codzienny
    akurat w Stanach stadiony i hale sportowe najczęściej budują władze miejskie/stanowe. Inna sprawa, że z takich obiektów korzystają drużyny NBA/NFL/MLB/MLS/NHL, ich kobiecych odpowiedników, lokalnych uniwerków oraz są to obiekty, w któych organizuje się targi, koncerty i inne imprezy.
    Co do finansowania sportu zawodowego to mniej mnie oburza finansowanie szermierki, zapasów, etc. niż wywalanie potężnych pieniędzy ze środków publicznych na kopaczy, którzy raz za razem się kompromitują, a zarabiają kilkadziesiąt razy więcej niż przeciętny Polak (vide Śląsk Wrocław, który co chwilę wspomagany jest paroma milionami z miejskich środkó, a na remonty dróg nie ma)

    OdpowiedzUsuń
  11. Informacje tutaj podane mijaja sie z prawda. W Niemczech sport jest finansowany przez samorzady, ktore z kolei finansuja sie z podatkow od przedsiebiorstw i dochodowych. Oczywiscie sa rowniez pieniadze od sponsorow a takze skladki czlonkowskie, ale filarem finansowania klubow lokalnych, tam gdzie dochodzi do pierwszej stycznosci mlodego czlowieka ze sportem, jest gmina/miasto i ich infrastruktura (np. hala sportowa szkolna w ktorej po poludniu cwicza kluby).

    Sport jest popierany na wszystkich szczeblach od gminy do landow. Kazda organizacja jest prawnie zobowiazana do pracy z dziecmi i mlodzieza, dzieki czemu tworzona jest zdrowa baza dla osiagniec takze na poziomie wyczynowym.

    Wazne jest przede wszystkim to, ze wlasnie w spoleczenstwie ktore promuje aktywnosc fizyczna jako styl zycia "pojawia" sie wielu medalistow. Nie tylko futbolowa Bundesliga ma bowiem osiagniecia (tu rzeczywiscie za prywatne pieniadze, a i z wykorzystaniem zakupionych a nie lokalnych zawodnikow) ale tez np. kajakarze, siatkarze plazowi, tenisistki, ...

    OdpowiedzUsuń
  12. Porównanie było do igrzysk letnich nie bez kozery. Po prostu W Norwegii państwo czy tez obywateli nie ma zbytnich ambicji, żeby wychować super sztangistę.
    Nie wiem natomiast jak z nartami... czy wynika to z tego, że są finansowane związki, czy z tego, że Norwegowie masowo uprawiają ten sport.

    OdpowiedzUsuń
  13. Browning.

    Mylisz finansowanie sportu wyczynowego ze sportem rekreacyjnym.

    OdpowiedzUsuń
  14. Skoro jestem w Norwegii to mogę odpisac na kilka pytań.

    Norwegowie uprawiają sport masowo, sciezki sportowe (rowerowe) ciągną się setkami kilometrów, ściezki te sa bezkolizyjne z drogami samochodowymi, stąd tutaj miejsce do treningu sportów wymagających kondycji jest. Sport jest masowo uprawiany - Norwegowie biegaja, jezdza na rowerach, rolkach, nartorolkach i zimą na nartach. Otyłośc dotyka głównie imigrantów, ludzi grubych prawie dotąd nie widziałem.

    Norwegia w wiekszosci sponsoruje sport przez gminy. To gminy budują stadiony, hale sportowe (ktore sa darmowe i zawsze otwarte) i inne obiekty. W Norwegii najwięcej wydaje się na sporty narciarskie uznane za narodowe. Państwo na pewno wybudowało obiekty w Holmenkollen.

    Ale też jest kilka ważnych uwag. Norwegia nie ma praktycznie korupcji i ścieżka awansu (kto pojedzie czy nie pojedzie) jest osiągana przez osiągnięcia sportowe, a osoby typu Grzegorz Lato po prostu nie miałyby czego szukac kryjac sie nieslawa.

    Co do prasy - Norwegia cieszy sie z kazdego medalu w Londynie, ale nie ma pompowania balonu, sadze, ze inaczej jest w zimie, gdzie presja jest wieksza. Poza tym widac jakis rodzaj solidarnosci Skandynawskiej, opisano mecz Szwedów z Duńczykami w ręcznej.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Adam Duda

    "Mylisz finansowanie sportu wyczynowego ze sportem rekreacyjnym"

    Przeciez napisalem, ze tworzy sie baza i infrastruktura dla sportu wyczynowego.

    Kazdy z niemeickich sportowcow wyczynowych zaczynal w klubie lokalnym. Dlatego finansowanie sportu rekreacyjnego skutkuje nie tylko lepiej wyszkolonym miesem armatnim i zdrowszym (dluzej dajacym sie doic) podatnikiem, ale tez pewna baza dla sportowcow "wyczynowych".

    OdpowiedzUsuń
  16. No może nie do końca zrozumiałem, ale jeżeli oto CI chodziło to właśnie oto mi chodzi we wpisie. Jak już to nie należy się skupiać na trenowaniu wybitnych jednostek, ale na ułatwianiu uprawianie sportu do wszystkich obywateli. Potem z tej masy kilku olimpijczyków się znajdzie, jeżeli kogoś w ogóle to interesuje.
    Zresztą. Dziś igrzyska to przemysł zorientowany na wynik.

    OdpowiedzUsuń
  17. W Polsce to jeszcze nic w Krakowie to jest dopiero "sport".

    Dwa stadiony miejskie Wisły 530 mln zł, stadion Cracovii 170 mln zł + odsetki od kredytów . Odległość tych dwóch obiektów od siebie to aż 500m.

    Do tego teraz powstaje hala widowiskowo sportowo za 400 mln + odsetki + 5 mln zł roczne utrzymanie.

    Dla zwykłych obywateli w Krakowie jest jeden basen otwarty i kąpieliska nad naturalnymi zbiornikami wodnymi. Ścieżek rowerowych prawie nie ma, a jak już są to niestety często niebezpieczne.

    No ale miasto (państwo) w klasyfikacji budżetowej wydatki na "sport" ma kilku procentowe.

    Pierwszą, rzeczą która należało by zrobić to rozdzielić w klasyfikacji budżetowej sport zawodowy od sportu rekreacyjnego czyli dla zwykłych ludzi, wtedy statystyka była by miażdżąca dla władz.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja nie wiem po co wogole ludzie się intersuja olimpiada, po co to komu, znam niewiele osob ktore sie tym fascynuja a głowne zainteresowanie było tylko siatkowka jak dla mnie to Polska mogła by niebrac w tym cyrku udziału, nikomu bys ie krzywda nie stala. Na olimpiadzie zarabi atylko MKOL i tyle tak jak na EURO UFFA a na innych FIFA.

    OdpowiedzUsuń
  19. Zamiast budować tor za 100mln zł, lepiej przeznaczyć te pieniądze na poprawę kadry akademickiej w całym kraju w uczelniach publicznych. Można zatrudnić specjalistów z zagranicy i stworzyć im warunki do kształcenia przyszłej kadry naukowej. To tak poza tematem postu. :-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Narazisz się działaczom, to możesz mieć wypadek w postaci przypadkowego zderzenia z kulą, bynajmniej nie tą do rzucania w dal.

    OdpowiedzUsuń
  21. Drogi autorze, lepiej bym tego nie ujął. Jedynie od siebie dodam, iż bardzo boli mnie założenie naszych populistycznych mediów, iż wszystkich to interesuje.

    Korzystając z okazji:
    "Niektórzy mówią, że mamy dzięki temu dumę narodową i że dlatego warto łożyć pieniądze na sport i na emerytury olimpijskie."
    Jakby cały świat się obracał się wg dumy narodowej, to nadal naparzalibyśmy się na miecze ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Związki, działacze..... W tym tkwi cały problem Polskiego sportu. Przed igrzyskami była mowa o 22-23 szansach medalowych. Może to i prawda, ale ktoś z mądrych policzył chyba dwanaście potencjalnych medali siatkarzy. No i pękł balonik. Po nieudanych startach, zawodnicy zaczynaja wytykać w mediach złą organizację w poszczególnych związkach, działacze wytykają brak subordynacji zawodników. Zaczyna się straszenie zmianą barw narodowych itp.
    Ja osobiście jestem za zwiększeniem dotacji dla stowarzyszeń, nawet tych najmniejszych, na popularyzację sportu rekreacyjnego. Wolnych od tego całego związkowego syfu. Róbmy imprezy masowe. Biegajmy. Bieganie jest przecież darmowe. Prawda, przyjemnie jest ogladać Polaków na podium olimpijskim, ale przyjemnie jest też oglądać zwykłych ludzi którzy czerpią radośc ze sportu rekreacyjnego, tak jak wspominani już na forum Norwegowie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Państwo nadmiernie wspierając sport wyczynowy, tak naprawdę wspiera nie rozwój sportu, ale widowisko i wpływy z reklam. Wystarczy zobaczyc, kto jest sponsorem sportowcow lub jakie produkty sa reklamowane najczesciej: piwo, sklep z żarciem, telefony, oczywiście w reklamie pokazuje się aktywnośc przez wielkie... CH.

    W rezultacie mamy to co mamy. Żenujący jest widok "znawców sportu" z wielkimi bebechami, żlopiących kolejne piwo w barze i komentujących wyczyny zawodowców. Sponsorzy sportu wspierają "aktywnośc" w postaci pałaszowania ton wątpliwej jakości karkówki i wypijaniu kolejnego sixpacka, oczywiście słuchając i żarliwie komentując relacje z boisk i stadionów. Ot, tak wygląda polski "sport masowy". Brakiem miejsc do trenowania, cenami wejsciowek na obiekty sportowe nie ma co tłumaczyc, biegac mozna wszedzie, do jezdzenia na rowerze nie musi byc wszedzie sciezek rowerowych pelno, w Polsce nie ma takich aglomeracji, ze z centrum na obrzeza czy do parkow daleko.

    Mieszkam teraz w niezbyt wielkim mieście, miejsc przystosowanych do biegania nie ma praktycznie w ogóle (to znaczy są, ale to nie inwestycja gminy, tylko po prostu wydeptane ścieżki wokól jeziora, chodniki i drogi leśne :)), na szczęście do biegania nie potrzeba obiektów za 100 mln zł. :)
    Biegam od kilkunastu lat, praktycznie codziennie, w mojej obecnej miejscowości od lat 4. Polska nie ma ZADNEGO porównania do krajów zachodnich, jesli chodzi o aktywnosc fizyczną. Fakt, obserwuję wzrost liczby zarówno biegających, jak i uprawiających inne sporty: rowery, nordic walking, pojawiają się pierwsi narciarze backcountrowi. Co ciekawe, przytłaczająca wiekszosc ludzi, uprawiajacych te sporty to ludzie starsi, powyzej 50 roku zycia. To dobrze, oczywiscie, aktywnosc ruchowa zmniejsza ryzyka chorob, jest to fajny sposob spedzania wolnego czasu. Tylko ze praktycznie nie ma mlodziezy! To znaczy jest, ale siedzi na laweczkach wokol jeziora, spija kolejne browary, a brzuchaci młodziency kąśliwie komentują przebiegających ludzi, wywolując zachwyt tlenionych blondynek z wielkimi dupskami i fałdami tłuszczu po bokach...
    Jak chodzilem jeszcze do podstawowki, to srednio w klasie bylo 2-3 dzieci z nadwagą. Teraz (obserwacje koleżanki, nauczycielki W-F w duzym miescie polskim) z nadwagą i innymi schorzeniami (krzywe kręgosłupy, płaskostopia, NADCISNIENIE-sic!) jest nieraz 40-50% klasy! A rodzice, zamiast dbać o dobrze poprowadzony trening, załatwiają dzieciom zwolnienia lekarskie z W-F, powodując, że te schorzenia się pogłębiają.
    Zamiast ładowac miliardy w wyczyn, lepiej zainwestowac promil tych srodkow w promocje zdrowego trybu zycia, ze to nie "krew pot i lzy" a przyjemnosc, ze sport niekoniecznie musi konczyc się wyjazdem na wozku inwalidzkim po zawodach, styl zycia to nie tylko moda i chlanie, mozna sobie darowac sponsorowanie w telewizji publicznej dziesiatek programów o gotowaniu i gadania o "zdrowych"potrawach z grilla, STRASZYC rodzicow smiertelnymi skutkami wychowywania przez nich utuczonych prosiąt, zwiększyć liczbę godzin zajęć ruchowych w szkołach, wprowadzic obowiazkowo specjalne zajęcia dla dzieci ze schorzeniami, zamiast wykpiwać się zwolnieniami lekarskimi (wygodnymi dla rodzicow i nauczycieli, ci ostatni nie musza sie meczyc i wymyslac specjalnych cwiczen)...

    OdpowiedzUsuń
  24. Swietny komentarz do ostatnich dni (olimpiada) i niebylejaka nutka na koniec. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  25. @Maniek

    "Zamiast ładowac miliardy w wyczyn, lepiej zainwestowac promil tych srodkow w promocje zdrowego trybu zycia"

    To idź do Sejmu i promuj "zdrowy styl życia", bo widzę, że mentaklnie jesteś już przygotowany na objęcie ważnej funkcji w demokratycznym państwie prawnym".

    OdpowiedzUsuń
  26. @kawador

    Nie nie jestem gotow na objecie stanowisk panstwowych i nie bedę, bo nie interesują mnie te funkcje, mam znacznie ciekawsze zycie i pracę. I nie musze isc do sejmu, aby promowac zdrowy styl zycia, mnie wystarczy, ze nie zatrudniam palaczy (tak, taki antywolnosciowiec jestem) i razem ze swoją rodziną dbam o zdrowie. Tylko ze jak juz wyrwaja z mojej kieszeni te kilkadziesiat tysiecy zlotych w podatkach, to moze jednak mam prawo wypowiedziec sie na temat wydawania ich? I ja nie chce aby DODATKOWO wydawano pieniadze na promocje sportu masowego, ale ZAMIAST.

    I na koniec jeszcze do ciebie, bo nie lubie keyboard warriorów - ILE facet zapłaciłeś podatków? Bo stawiam złoto przeciw orzechom, ze ja rocznie zapłacę wiecej, niz ty przez cale swoje mlode zycie. Facet, ja od 15 lat prowadzę swoją działalność gospodarczą, daje zatrudnienie, użeram się z urzędnikami więc proszę nie sugeruj mi pędu do władzy. Poza tym 99% komentatorow w necie, co tak nie chcą marnotrawienia "ich" podatków to swiezo upieczeni absolwenci darmowych studiów, któzy dopiero niedawno oderwali się od kieszonkowego rodziców. Ot, tacy neofici. Wystarczy spojrzeć na spotkania Korwinistów, ilu tam biznesmenów, a ilu dzieciaków, z których połowa nawet praw wyborczych nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  27. @Maniek

    "mnie wystarczy, ze nie zatrudniam palaczy (tak, taki antywolnosciowiec jestem)"

    Jaki antywolnościowiec? Antywolnosciowcem byś był, gdybyś nawoływał do wprowadzenia regulacji zakazujących palenia w miejscach pracy nienależących do ciebie.

    "I ja nie chce aby DODATKOWO wydawano pieniadze na promocje sportu masowego, ale ZAMIAST."

    I tu masz rację.

    "Facet, ja od 15 lat prowadzę swoją działalność gospodarczą"

    A zatem zapłaciłem mniej, bo ja nie prowadzę działalności gospodarczej. Polowe mojego życia pracowałem na czarno za granicą, dopiero od jakichś 5 lat mam podpisaną umowę o pracę.

    "Poza tym 99% komentatorow w necie, co tak nie chcą marnotrawienia „ich” podatków to swiezo upieczeni absolwenci darmowych studiów, któzy dopiero niedawno oderwali się od kieszonkowego rodziców"

    Masz jakieś wiarygodne dane na ten temat? Bo chyba nie twierdzisz, że Cato Institute czy Mises Institute założyli i prowadzą "swiezo upieczeni absolwenci darmowych studiów, któzy dopiero niedawno oderwali się od kieszonkowego rodziców"?

    "Wystarczy spojrzeć na spotkania Korwinistów, ilu tam biznesmenów, a ilu dzieciaków, z których połowa nawet praw wyborczych nie ma"

    Ja też czekam, aż korwinizm umrze, więc nie do mnie z pretensjami.

    OdpowiedzUsuń
  28. @kawador

    "Bo chyba nie twierdzisz, że Cato Institute czy Mises Institute założyli i prowadzą „swiezo upieczeni absolwenci darmowych studiów, któzy dopiero niedawno oderwali się od kieszonkowego rodziców”?

    Zajrzałem:
    http://mises.pl/o-nas/zespol/
    No coż, srednia wieku niezbyt duza, selfmademanow, właścicieli firm tu nie ma, raczej taki akademicki klub dyskusyjny. Skądinąd ciekawy, bo na pewno rozwój mysli wolnosciowej i jej rozpowszechnianie jest wazne dla tych, ktorzy w praktyce czują ograniczanie wolnosci gospodarczej i wszechwładzę urzędników.

    hm... A w sumie to ja naprawdę nie jestem jakims zgorzkniałym prykiem, nie mam nic przeciwko mlodym ludziom, po prostu nie lubię jak mnie pouczają, do czego mam prawo a do czego nie, szczegolnie z taka dozą ironii. Bo ja mysle ze moje doswiadczenie zawodowe, wiek i to, co oddalem temu panstwu w podatkach daje mi prawo do wyrazania swoich opinii na temat wydatkow budzetu panstwa bez narazania sie na podsmiewywanie. Szczegolnie, ze glupawe komentarze, jak na przyklad: "przeciez nikt pana nie zmusza do prowadzenia firmy" spotykam czasem w urzędach, a to mi wystarczy.

    Mnie ten brak szacunku do drugiej osoby, agresja w wypowiedziach, ta ciagla pogarda to najbardziej przeraza w Polsce. Wiele lat temu tez pracowalem za granica, za zarobione pieniadze zalozylem firme w Polsce, raczej z mysla o rozwijaniu dzialalnosci niz o szybkim zarobieniu kasy kosztem wszystkich. W Kanadzie nauczylem sie wlasnie tego, ze kazdy zawod jest wazny, ze sprzataczce tez trzeba powiedziec bonjour, ze ten, co ma inne poglady niekoniecznie jest idiota, a jesli opierasz sie na robieniu w konia innych, predzej czy pozniej ktos ciebie zrobi w konia. CO z tego, w Polsce te nauki sa nieprzydatne, tu od razu twoj pomysl, wypowiedz spotyka sie albo z pelna akceptacja, albo od razu agresją. To nie przebojowosć, to chamstwo.

    mysle, ze temat wyczerpany,
    pozdrawiam,
    Maniek

    OdpowiedzUsuń
  29. "No coż, srednia wieku niezbyt duza"

    Tyle się mówi, że potrzeba nowej krwi, młodych, nieumoczonych itd., a jak pokazujesz młodą załogę, to ci powiedzą, że jeszcze dzieci, co życia nie znają... To nie do ciebie przytyk, bardziej ogólna myśl rzucona sobie a muzom.

    OdpowiedzUsuń
  30. [i]Niektórzy mówią, że mamy dzięki temu dumę narodową i że dlatego warto łożyć pieniądze na sport i na emerytury olimpijskie.[/i]

    Więc trzeba też określić, czym jest ta duma. Bo każdy kto widział, jak wyglądały miasta w dniach meczów Polaków na Euro nie może zaprzeczyć, że jest to jakaś wartość i należy dyskutować, czy i jak należy to wspierać.

    Natomiast korzyści społeczne z medalu sztangisty, czy florecisty są rzeczywiście na marginesie błędu statystycznego i nie ma znaczenia, czy w klasyfikacji medalowej będziemy na 17, czy 38 miejscu.

    W ogóle to się zgadzam, żeby przestać wyrzucać pieniądze na sport zawodowy sport i jeśli już, to promować sport masowy, ale jeśli z np. dotowanych treningów dla dzieciaków ma szansę wyrosnąć polski Messi, to też to można wziąć pod uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  31. A gdzie my mamy ten sport uprawiac? Ile mamy sciezek rowerowych w Polsce? Czy nie zauwazyles, ze w Norwegii jest tego znacznie wiecej? Pieszy jest bezpieczniejszy, bo w zabudowanym jezdzi sie 30 kmph, dlatego w mniejszych miasteczkach mozna sobie jezdzic/biegac droga. U nas jeszcze biegac da rade, ale jezdzic? Gdzie?

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...