Seniorat w czasach kiedy posługiwano się pieniądzem kruszcowym, to nic innego jak różnica pomiędzy ceną kruszcu wyrażoną w monetach, po jakich mennica kupowała kruszec, a ilością monet wyprodukowanych z tego kruszcu. Zatem możemy uznać, że seniorat składa się z kosztów bicia monet oraz zysku mennicy który był wypłacany królowi. Zysk króla był ograniczony, gdyż w końcu złoto nie tylko pochodziło z królewskich kopalni. Często pochodziło po prostu od zwykłych ludzi, którzy chcieli przetopić posiadany kruszec na monety. Stąd, żeby doszło do wymiany na poziomie "posiadacz kruszcu" - "mennica", każda ze stron powinna mieć obopólne korzyści. Sprzedawca kruszcu zyskiwał monety, a co za tym idzie oprócz wewnętrznej wartości w postaci samego kruszcu zyskiwał wartość zewnętrzną czyli płynność. Mógł się w łatwy sposób wymieniać tym z innymi ludźmi na rynku. Mennica za tą usługę pobierała po prostu więcej kruszcu niż oddawała w monetach, żeby pokryć koszty produkcji i zysk.
Król jednak nie miał możliwości pobierania wysokiego senioratu, gdyż przy wysokiej stawce miałby problem z kupnem kruszcu, a z drugiej strony fałszerze pieniądza mogli by wkroczyć z swoją produkcją i zgarniać seniorat dla siebie. Co ciekawe, w średniowieczu za fałszerzy uznawano ludzi którzy bili monety o właściwej (a więc nie zaniżonej) wadze kruszcu. Ich fałszerstwo polegało na tym, że zgarniali seniorat, a nie oszukiwali na samym srebrze czy złocie. Ich monety niczym nie różniły się od tych produkowanych w mennicach państwowych. Do czasu wymyślenia prasy śrubowej czy walcowej produkcji wysokojakościowych monet owo "fałszowanie" było bardzo łatwe, gdyż można je był zrobić przy pomocy zwykłego stępla i młotka. Produkcja prawdziwych pieniędzy na równi z mennicą była zakazana, a zakaz ten wzięto z żywcem z tradycji rzymskich, gdzie przywilej bicia monet przysługiwał zawsze władcy. Królowie podchodzili do zakazu bardzo poważnie, a kary dla nielegalnych mincerzy były dość dotkliwie. W prawie rzymskim za nielegalne bicie monety obcinano obie dłonie, w średniowiecznej Anglii wieszano, w Wenecji palono, a we Francji gotowano żywcem. Nawet jeżeli królowi udało się uszczelnić produkcję monet w kraju, to zawsze istniała zagranica, która z dala od kar mogła bić monety obcego państwa i na tym zarobić.
Jednak król nie zawsze zarabiał na mennicy. Zdarzały się przypadki gdy wręcz ją dotował, a to w szczególności wtedy, kiedy produkowano monety o różnych nominałach. Z prostej przyczyny. Skoro bito monetę 1 uncjową oraz monety o wadzę 1/20 uncji i zgodnie z ciężarem wypisywano na niej nominały 20 i 1, to oczywistym jest, że wybicie 20 monet, który są warte tyle co jedna moneta 1 uncjowa jest znacznie droższe. Ludzie chcieli mieć 1 uncję w 20 monetach, a mennicy bardziej opłacało się kupować kruszec za monety o jak najwyższych nominałach. Powstała luka pomiędzy popytem i podażą i gdyby nie subwencjonowanie przez króla produkcji monet o drobnych nominałach, nie można by zachować stałych kursów wymiany pomiędzy monetami o różnych nominałach. W końcu nawet dziś, gdybyście mogli wybrać i przyjąć uncje w postaci 1 monety albo 20, to na pewno każdy by wybrał drugą opcję mimo, że ilość kruszcu była taka sama. Była to prawdziwa zagwozdka dla królów, którzy opierali się na staro-rzymskich digestach, w których wartość monety była determinowana tylko przez wagę. Nie dopuszczano czegoś takiego jak wartość w postaci płynności. To zafascynowanie starożytnością jest naprawdę intrygujące. Starano się po prostu ślepo naśladować to co kiedyś robili starożytni Rzymianie czy Grecy. Tak jakbyśmy dzisiejsze prawo i zwyczaje opierali na prawach plemion żyjących 1500 lat temu! Dość powiedzieć, że słowa Arystotelesa, że "Pieniądze dzieci nie rodzą", było asumptem do zakazu pobierania odsetek od pożyczek, bo w końcu "pieniądz niczego sam z siebie nie przynosi". Tą amoralność wskazaną przez starożytnego poganina podchwycili katolicy, wskutek czego sektor bankowy urodził się w żydowskich rodzinach. Ironiczny chichot, jakich pełno w historii.
Król oczywiście mógł potajemnie lub nie, zmieniać wartość kruszcu w monecie zachowując stały nominał. Tutaj koncepcja senioratu wykracza poza "uzasadnioną" wartość. Na początku trochę się z tym ukrywano. Królowie wręcz przed koronacją solennie przysięgali, że nie zmienią ilości kruszcu w monecie. Taką przysięgę złożył na przykład król Aragonii Piotr II Katolicki (sic!) w 1196 roku. Jednakże, gdy wszedł do swojej mennicy po koronacji, to mincerze poinformowali go, że jego ojciec tuż przed śmiercią zdążył zmniejszyć ilość kruszcu w znacznej ilości monet. Powstała draka, która skończyła się tym, że sam papież musiał zwolnić króla z przysięgi. Papież Innocenty IV (ten który nakazał torturować heretyków, także nie taki znowu Innocenty) stwierdził, że zmniejszanie ilości kruszcu w monecie przez władców to zwykłe oszustwo, a więc grzech i ogień piekielny. Wkrótce miano zaprzestano angażowania papieży w sprawy monetarne... cdn.
***************
Pytacie o źródła... W internecie nie ma, wpis napisano głównie na podstawie książki "Wielki problem drobniaków" Thomasa J. Sergenta
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=iI_8aMOqANg&feature=related]
Od tylu lat miałem o Tobie bardzo pozytywną opinię, dziś wchodzę i oczom nie wierzę!
OdpowiedzUsuńpiszesz: "Tak jakbyśmy dzisiejsze prawo i zwyczaje opierali na prawach plemion żyjących 1500 lat temu!"
odp. dotycząca prawa: "Nie zabijaj" czy "nie kradnij" to, według niektórych, od ok 6000lat podstawa cywilizacji białego człowieka z odpowiednimi paragrafami chociażby w polskim kodeksie karnym. Prawda czy Fałsz?
odp. dotycząca zwyczajów: "(...)trzymając się tradycji starszych, nie jedzą, jeśli sobie rąk nie obmyją, rozluźniając pięść. I [gdy wrócą] z rynku, nie jedzą, dopóki się nie obmyją. Jest jeszcze wiele innych [zwyczajów], które przejęli i których przestrzegają, jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych." Adam Duda myje swoje ręce? Czyści ( nawet i w zmywarce) swoje statki aka kubki, dzbanki, naczynia...fajansowe? Prawda czy Fałsz?
i za ciosem..."nie czyń drugiemu co tobie niemiłe" zwane również "miłuj bliźniego swego jak siebie samego" to też sprzed dobrych 1500lat w kanonie...potwierdził całkiem niedawno "prawem moralnym we mnie" pewien Kant. Adamie dlaczego, nomen omen, kantujesz tym kwantyfikatorem, którego używasz we wpisie?
Zaciekawił mnie też "sic!" stojący przy Piotr II Katolicki. Czy odnosi się do tego, że Piotr a nie Adam, albo że aż III czy, że przydomek miał niestosowny bo katolicki?
Albo ten "Papież Innocenty IV (ten który nakazał torturować heretyków, także nie taki znowu Innocenty)"...dopytuję czy większe odium spaść powinno na człowieka ( nawet i na papieża) syna swoich czasów, w których żyło się krótko i rozstawało ze światem nierzadko w męczarniach czy tez spada na współczesnego nam, DEMOKRATYCZNEGO ( sic!!! aż z trzema dla podkreślenia sic-u bo z demokratów i w świątyni demokracji) prezydenta przymykającego swe oko na tortury muzułmanów w różnych częściach świata...albo tego samego prezydenta palec przykładającego do "poluzowań ilościowych". Papież Innocenty nazywał tego typu praktyki po imieniu...oszustwem.
Któren zatem mieć większego SICa godzien?
Ta amoralność czuje, że natchnie i mnie do głębszego wpisu niby z innej beczki. Dlatego oczekując na odpowiedź, nie przedłużam w komentarzu, a zapraszam do siebie.
pozdrowienia,
Niusacz
OdpowiedzUsuńodp. dotycząca prawa: „Nie zabijaj” czy „nie kradnij” to, według niektórych, od ok 6000lat podstawa cywilizacji białego człowieka z odpowiednimi paragrafami chociażby w polskim kodeksie karnym. Prawda czy Fałsz?
No ale co to ma do problemów monetarnych królów? Wyraźnie podejście starożytne było błędne. Mieli problemy z tym w starożytnosci, mieli i w średniowieczu. Nie rozumiem związku na jaki się silisz.
jak obmywanie kubków, dzbanków, naczyń miedzianych.” Adam Duda myje swoje ręce? (...) idąc za ciosem
I rest my case... boksuj gdzie indziej.
Adamie, zapytam uzupełniająco, czy monarcha nie był zobowiązany przypadkiem do bicia monet tytułem standaryzacji tychże? I czy nie o chodzi o monopol państwa jako dobrowolny wybór obywateli (no, powiedzmy, szlachetnie urodzonych) zwierzchnictwa "centralnego"?
OdpowiedzUsuńJacek K
OdpowiedzUsuńJesteś na dobrym tropie. w następnym wpisie trochę napiszę o genezie pieniądza.
Z tymi "kosztami bicia" to takie lekkie przegięcie - nazwijmy to po imieniu - frycowe. Ile kosztował przy masowej produkcji opał do wytopu i facet walący młotem w stempel? Kto trzyma łapę na wytwarzaniu "legalnego" szmalu ten ma prawdziwą władzę (jak to szło? oddajcie mi władzę nad pieniądzem a przestanie mnie interesować kto sprawuje rządy!). Przy pełnowartościowym pieniądzu kruszcowym jego różnorodność czy ilość z w obiegu nie stanowi problemu - przecież nikt nie wpuszcza ich do systemu "za darmo" - jeśli wytworzyłbym własną monetę z własnego złota, które też za coś bym otrzymał, zapłaciłbym nią za towar czy usługę. Szkoda że dziś którejś z podanych przez Adama metod represji nie da się zastosować wobec współczesnych fałszerzy - oszalałych drukarzy i beztroskich wytwórców wielkich narodowych długów. Perspektywa takiej resocjalizacji byłaby chyba dostatecznie zniechęcająca. Może warto by było spóbować. Zobaczymy kto będzie pierwszy. Może Islandia?
OdpowiedzUsuń> Szkoda że dziś którejś z podanych przez Adama metod represji nie da się
OdpowiedzUsuń> zastosować wobec współczesnych fałszerzy – oszalałych drukarzy in
> beztroskich wytwórców wielkich narodowych długów
Buahaha... Fałszowanie pieniędzy (dawanie mniej kruszcu niż w/g specyfikacji) i zadłużanie narodu było legalne i niekarane jeśli to fałszowanie i zadłużanie odbywało się za zgodą władcy.
A dzisiejsi drukarze i wytwórcy długów narodowych robią to przecież także za zgodą władz.
Tak a propos, to bankructwa państw były w dawnych czasach równie częste (a może i częstsze) niż w dzisiejszych. W ciągu 150 lat 1800-1950 Niemcy zbankrutowały 7 razy, czyli średnio co 21 lat.
Ciekawe jest to, ze mimo drakonskich kar typu gnicie w wieziennej kloace, ucinanie czlonkow itp zawsze znalezli sie tacy co probowali oszukiwac i bic wlasny pieniadz.
OdpowiedzUsuńodpowiedź jest prosta. kary musiały być surowe, żeby odstraszały.
OdpowiedzUsuńKról nie miał dostępu do policji jaką znamy dziś, gdzie w każdej wsi jest jakiś "pilnowacz porządku".
Do pilnowania był jeden zamek z małym garnizownem na dość duży obszar.
Żeby król miał możliwość trzymania jako takiego porządku, to po prostu od czasu do czasu ktoś musiał dyndać na rynku. Wtedy lud wiedział, że prawa trzeba respektować, bo pewnie ryzyko wpadki małe, ale jak wpadka się zdarzy to niechybnie skończy się jako pokarm dla wron.
Taka była metoda na utrzymanie w ryzach dużego obszaru przy braku dróg łączności sądów i policji.
Stąd ludzie "fałszowali" pieniądze mimo wysokich kar. Po prostu "wartość oczekiwana" kary była bardzo mała z bardzo dużym "odchyleniem standardowym" - żeby to wytłumaczyć językiem statystycznym.
Tak nawiasem mowiac, cala historia swiata, rozwiazania systemowe itp. opieraja sie na tym jak najefektywniej trzymac plebs za pysk. Taka mala dygresja o tym co sie dzieje ostatnio na swiecie.
OdpowiedzUsuń"To zafascynowanie starożytnością jest naprawdę intrygujące. Starano się po prostu ślepo naśladować to co kiedyś robili starożytni Rzymianie czy Grecy. Tak jakbyśmy dzisiejsze prawo i zwyczaje opierali na prawach plemion żyjących 1500 lat temu!
OdpowiedzUsuńNo nie. To musiało wynikać po prostu ze świadomości, że starożytni stali na znacznie wyższym stopniu rozwoju cywilizacyjnego, więc lepiej przy ich zasadach nie chachmęcić. Dla nas oczywiście żadne "plemiona żyjące 1500 lat temu" wzorem być nie mogą i stąd ten, czasem niebywale arogancki, popęd do innowacji.
„To zafascynowanie starożytnością jest naprawdę intrygujące. Starano się po prostu ślepo naśladować to co kiedyś robili starożytni Rzymianie czy Grecy. Tak jakbyśmy dzisiejsze prawo i zwyczaje opierali na prawach plemion żyjących 1500 lat temu!"
OdpowiedzUsuńto zdanie niefortunne i wielu się go czepi
o prostu starożytni mieli większą wiedzę niż średniowieczni
upadek imperium rzymskiego był krokiem wstecz cywilizacji
taki np. cement wynaleźli rzymianie, a po nich wiedza zanikła i wynaleziono cement ponownie w XIX wieku
A propos zakazu lichwy.
OdpowiedzUsuńŻydzi też kiedyś mieli zakaz pobierania odsetek, a muzułmanie mają go do dzisiaj. Muzułmanie mają też religijny nakaz stosowania standardu złota, który obecnie niestety nie obowiązuje od upadku Imperium Osmańskiego.
Zakaz lichwy istniał i istnieje w wielu systemach prawnych na świecie. Jego zniesienie to dość nowy pomysł - ledwie 300 lat, co wiąże się z upadkiem chrześcijaństwa i zastępowania go ateizmem.
Skoro tyle kultur miało zakaz pobierania odsetek przez bardzo długi czas (tysiące lat), to chyba coś jest na rzeczy, nie?
ten zakaz ma podstawy "matematyczne"
OdpowiedzUsuńilość złota jest ograniczona, natomiast procent skłądany nie, więc prędzej czy później odsetki są większe niż ilośc dostępnego złota, a więc każdy taki system pieniężny ze złotem i odsetkami musi się zawalić
starożytni matematycy to rozumieli, dzisiejsi suoer hiper wykształceni magistrowie (również matematyki) jakoś nie....
rany..Zenek..zmień nick na Zenon z Elei..:)...
OdpowiedzUsuńhmm.. miesiąc bez nowych wpisów? ktoś kręci biznes życia..? ;)
OdpowiedzUsuńŻebyś wiedział że od 2 miesięcy powtarzam sobie “jutro się wyśpię“. Wpis seniorat i tak w połowie na telefonie napisany
OdpowiedzUsuń@ Adam Duda
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było ale jestem i muszę trochę wyprostować kwestię "senioratu" (seigniorage).
Piszesz:
"Seniorat w czasach kiedy posługiwano się pieniądzem kruszcowym, to nic innego jak różnica pomiędzy ceną kruszcu wyrażoną w monetach, po jakich mennica kupowała kruszec, a ilością monet wyprodukowanych z tego kruszcu. Zatem możemy uznać, że seniorat składa się z kosztów bicia monet oraz zysku mennicy który był wypłacany królowi."
Otóż jest to i prawda i nieprawda zarazem, takie dwa w jednym. Na poczatku bowiem słowo seniorat oznaczało bowiem opłatę menniczą (stemplowe, rodzaj opłaty licencyjnej , legalizacyjnej) którą wnoszono za prawo odciskanie na monetach stempla władcy z jego herbem i/lub wizerunkiem.
W ten sosób suweren legalizował dany pieniadz kuszcowy bity przez mennicę, np. z cudzego złota czy srebra.
Opłata ta była faktycznie liczona od sztuki czyli ilości bitej monety, czyli miała charakter ilościowy.
W pooźniejszym czasie senioratem a nazywano różnicę/nadwyżkę wartości nominalnej danej monety ponad koszty jej produkcji (czyli wsad surowcowy plus koszty mennicze). Nadwyżka ta, mająca już charakter jakościowy, była przejmowana przes zuwerena lub koronę.
W naszej nomenklaturze przyjęto nazywać ten seniorat rentą menniczą, a poźniej rentą emisujną, czasem zaś premią lub agiem emisyjnym.
To tyle w telegraficznym skrócie gwoli uzupełnienia.