Niezwykle pisarsko płodny kolega Trystero, popełnił ostatnio wpis o złocie przy okazji komentowania wypowiedzi przedstawiciela Mennicy Polskiej. Wypowiedź oficjela rzecz jasna bzdurna, ale sam Trystero niepotrzebnie zabrnął w logikę Pani z Mennicy.
Jeżeli dziś ludzie kupują fizyczne złoto w postaci monet lokacyjnych, to nie po to żeby zarobić. Jeżeli ktoś liczy na zarobek, to z powodzeniem może kupić złoto w postaci certyfikatów w obojętnie jakim ETF'ie. Nie ponosi wtedy kosztów bicia monety oraz marży dilera. Złoto fizyczne jest wybitnie defensywne i jeżeli ktoś kupuje monety lokacyjne w celu zarobku, to znaczy, że go kompletnie nie rozumie. Liczenie opłacalności inwestycji w złoto na przestrzeni 100 lat mija się z celem, gdyż nie uwzględnia historycznych zawirowań na rynkach monetarnych... Był czas, kiedy w Republice Weimarskiej za 2 uncje złota kupowano kamienice.
W złoto nie inwestuje się dla zysku... W złoto inwestuje się dla ochrony kapitału... Jeżeli ktoś ma krótkoterminowe nastawienie do złota i chce na nim zarobić to prędzej czy później zdmuchnie go korekta, straci na spreadach, marżach dilerów lub po prostu nie wyczuje dołka rynku. Złoto jest na czasy kiedy padają waluty, kiedy trzeba koniecznie zachować wartość swoich oszczędności... Potem oczywiście można liczyć na okazje takie jak w Republice Weimarskiej, ale nie to jest główną rolą złota. Patrząc logicznie to przy utrzymaniu status quo nie ma żadnego sensu w trzymaniu fizycznego złota, ale właśnie!!! Przy utrzymaniu status quo, a od września mamy paniczne zabiegi, żeby się system finansowy nie zawalił.
Każdy, kto rozumie konstrukcje systemu rezerwy częściowej wie, że dzisiejszy pieniądz jest oparty tylko na wierze i to nie jest tak jak pisze kunta-kinte z forum Trystero, że to ja i paru innych ślepo wierze w złoto. Wiara jest właśnie podstawą pustego pieniądza, a za złotem stoi fizyczność i jego ograniczona przez naturę ilości.
Ale wracając do wpisu Trystero... pisze, że na przestrzeni XIX wieku cena złota wynosiła 20,65 $. Z tym, że wtedy to nie była cena złota. Dolar był zdefiniowany jako jednostka wagowa złota, ponieważ był na nie wymieniany właśnie w tej ilości. Także uncja złota to było 20,65$, tak samo jak 1000 gramów to kilogram. Jako że złoto uległo konfiskacie przez Roosvelta, to w latach 1934-1970 miało nową urzędową cenę w kwocie 35 dolarów; myli się więc Trystero, ze cena uncji złota oscylowała wokół 35 dolarów... ona była ustalona urzędowo, tylko uwaga.... nie można było w tym czasie posiadać złota, bo szło się za to do więzienia... cena była tylko dla europejskich banków centralnych, które jak zaczęły faktycznie wymieniać dolary na złoto, to zostały odesłane z kwitkiem... Nixon podziękował ładnie za dotychczasową współpracę i rzekł jasno; od tej pory każdy dolar jest pokryty innym dolarem, a nie złotem. Wszyscy podwinęli ogon i tkwimy w tej sytuacji do dziś.
Jak to wszystko miało wpływ na siłę nabywczą dolara ?
HT Futurewatch... polecam zresztą Jego cały wpis.. bardzo ładny kwiatek na sieci.
Jak widać, póki rząd nie zakazał posiadania złota i upaństwowił pieniądz, wszystko przebiegało normalnie.. wraz ze wzrostem produktywności siła nabywcza rosła. W czasie druków pustych dolarów na pokrycie kosztów wojny secesyjnej dolar osłabł, ale potem znów wszystko wróciło do normy.... Była stabilność, zagwarantowana pełną wymienialnością na złoto. Dopiero po powstaniu FED w 1913 roku zaczęły się kłopoty, a już po oficjalnym zerwaniu linku w 1971 roku następuje spadek swobodny.
Mierzenie zysku przy użyciu deflatora jakim jest CPI jest kolejnym nieporozumieniem... CPI to wskaźnik czysto urzędowy, mierzony przez statystyków, który w tak długim okresie czasu nam niewiele mówi. O złocie, które jest w większości wyłączone z obrotu, bo zbiera kurz w skarbcach banków centralnych, już na pewno nic nie mówi. O wartości jednej uncji może mówić nam inflacja kredytowa, ale w tym przypadku inwestycja w złoto przyniesie ujemne zyski, gdyż inflacja kredytowa jest znacznie większa od cenowej.
Zatem po co kupuje się fizyczne złoto??? Po to żeby ocalić się przed sytuacjami upadku walut. Wyjaśnia to poniższy rysunek:
Uwaga.... Proszę zwrócić na logarytmiczną podziałkę skali.
Oczywiście można się spierać co to jest siła nabywcza... czy jak sto lat temu kupię dyliżans a dziś mercedesa, to czy jest to ta sama siła nabywcza... ale taka jest właśnie wada inflacji cenowej... nikt dokładnie nie wie co to jest i jak ująć efekty jakościowe.
Jednak nie chodzi tu o szczegóły, a o dynamikę systemu pustych walut. Ludzie kupują fizyczne złoto żeby uchronić się przed tym co może się stać w przypadku scenariusza republiki weimarskiej czy franka z lat 45-50. Wielu pewnie kupuje je podświadomie czując tylko ten fakt, ale to nic nie zmienia.
Dalej, kolega Trystero zauważa w komentarzach sens posiadania złota w hiperinflacji, natomiast nie widzi go w czasach deflacji. Otóż w czasach deflacji złoto spisuje się znakomicie... co prawda maleje jego cena wyrażona w pustym pieniądzu, ale zachowuje siłę nabywczą. Do tego dochodzi niebezpieczeństwo implozji systemu bankowego.
Deflacja to stan znienawidzony przez bankierów centralnych. W tym czasie istnieje wysokie prawdopodobieństwo bankructw przedsiębiorstw, a te jak bankrutują, to nie spłacą kredytów. Nie spłacone kredyty równają się bankructwom banków... a jak jeden zbankrutuje, to może się wydarzyć ogólny run na banki... w końcu każdy będzie chciał mieć swoje pieniądze „przy sobie". Wtedy następuje implozja systemu i banki masowo muszą zbankrutować... nie ma pieniędzy, ale uwaga... jest złoto w kieszeni, które teraz jest warte kilkanaście razy więcej niż przed monetarną apokalipsą. W związku z tym czy obecna deflacja się utrzyma? Czy takie scenariusz jest możliwy? Moim zdaniem nie. Będą zabiegi żeby gwarantować kredyty, żeby nacjonalizować banki i udzielać kredytów, żeby bezpośrednio drukować pieniądze. Raczej wyinflacjujemy się z problemów, bo mamy do tego narzędzia, a to prowadzi to casusu weimarskiego.
W jednym i drugim wypadku złoto radzi sobie doskonale i wtedy policzymy zyski.... A jeżeli żadna apokalipsa się nie wydarzy, to czy stracę? Przekaże po prostu uncje wnukom i opowiem historie pieniądza, bo historia lubi się powtarzać.
Należało by się zastanowić czy jest obecnie realna szansa na zmianę systemu i powrót do pieniądza opartego na parytecie zlota?
OdpowiedzUsuńPowrót do systemu pieniadza towarowego z utrzymaniem systemu odsetkowego jest niemozliwy. Feudalizm (feudum - prawo do rzeczy cudzej) zawalił się gdy wprowadzono weksle i egzekucje odsetkowe. Ten system się zawala, bo weksle przekształcono w pieniądz. I wtedy, i teraz mamy system w którym odsetki trzeba płacić, ale nie ma mechanizmu generowania pieniadza na odsetki. Dawniej władyka, jak miał zbyt wielu natarczywych wie(ch)rzycieli, to ich po prostu wieszał;-)
OdpowiedzUsuńDomniemywam, ze system może ewaluować w stronę faszyzmu (co zreszta juz widac) lub system pieniężny może powrócić do swojej właściwej natury - oparcie o kruszec i pozyczki bezodsetkowe. Oczywistym skutkiem tego będzie zachamowanie wykładniczego rozwoju gospodatek (które zawsze kończy sie katastrofą) i zbliżenie sie do modelu rozwoju liniowego, co musi pociagnąc za soba zmiany społeczne i polityczne.
[...] złocie, z innego punktu widzenia, napisał Adam Duda. Share and [...]
OdpowiedzUsuńSz. Panie,
OdpowiedzUsuńjaka jest opinia o przyszlosci funta brytyjskiego? czy warto trzymac w nim oszczednosci, czy raczej uciekac poki jeszcze mozna?
dziekuje i przepraszam, ze nie na temat.
Marek
Mam nadzieję, że Hansklos nie będzie miał racji. Ale to tylko nadzieje. Panie Adamie, ja bym jeszcze dodał do ostatniego akapitu. Jeśli żadna apokalipsa się nie wydarzy - to będzie OK. Będziemy mieli pracę, rozwój umiejętności, wykształcenie, za które ktoś zapłaci. Więc też wygramy nawet posiadjąc złoto.
OdpowiedzUsuńdo Solarisa-polecam wykupic abonament na 2 nuggets. W najnowszym newsletterze swietne omowienie art. z WSJ, który zapowiada bardzo prawdopodobne zmiany w systemie pieniężnym.
OdpowiedzUsuńTak, złoto "czai sie" za rogiem
Zakładając że pieniądze świata upadną złoto jest najlepszym miejscem lokowania kapitału.Tak,oczywiście!Proszę jednakże, jak domniemywamjako ekonomista ,przedstawić tu na blogu forumowiczom w punktach co taki fakt oznacza dla tego ziemskiego padołu-co by się stało gdyby od jutra wszystkie pieniądze przestały cokolwiek znaczyć a złoto zaczęło być układem odniesienia.
OdpowiedzUsuńProszę napisać że nie będzie rent,emerytur.Proszę napisać że 1/4 ludzkości umrze z głodu.Spokojnie proszę to wszystko przemyśleć i napisać tutaj ludziom.
OdpowiedzUsuńSam napisz dlaczego w standardzie złota maja ludzie umierać z głodu i dlaczego niby nie ma być emerytur... rzucasz tu hasła a nie przemyślenia.
OdpowiedzUsuńAdam przepraszam, ze tylko Ci podziekuje, ale co pewien czas musze Ci po prostu przypominac :-) jak fantastyczna robote robisz. Dziekuje!
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńInteresujacy tekst. Choc mam wrazenie, ze pisalismy o dwoch roznych rzeczach. Ja o zlocie jako zwyklej inwestycji, Ty o zlocie jako inwestycji defensywnej.
Zloto jako zwykla inwestycja ma slabe przecietne stopy zwrotu.
Problem ze zlotem jako inwestycja defensywna, taka jaka ja opisujesz polega na trzech rzeczach:
1. Pozwolic sobie moga na niego najbogatsi. 1% spoleczenstwa. Ludzie, ktorz musza miec kilka milionow oszczednosci by bez uszczerbku dla plynnosci wpakowali 1 mln w zloto. Kupowanie 10 uncjowej sztabki zlota przez zwyklego czlowieka wielkiego sensu nie ma jako inwestycja defensywna.
2. Jeslibym antycypowal implozje systemu to kupilbym farme z 10 hektarami zyznej ziemii, kilka koni i sporo strzelb. Nie widze powodu by w takiej sytuacji zloto bylo bardziej uzyteczne niz jedzenie. Uzytecznosc zlota jest umowna.
3. Osoby defensywnie kupujace zloto godza sie placic spora premie spekulacyjna poniewaz obecna cena zlota jest wynikiem zakupow fizycznego zlota przez ETF.
Jeszcze o standardzie zlota. Niestety, 99% piszacych o nim ludzi - nie mam na mysli Ciebie Adam, nie wie z czym sie to wiaze. Nikt nie byl mi w stanie powiedziec na przyklad o ile skurczy sie baza monetarna. Dzis po raz pierwszy dostalem od Doxy linka do tekstu DeLonga o konsekwencjach przywrocenia standardu zlota. Przeczytam tekst to podyskutuje.
Ale ja do standardu zlota mam pewna uwage filozoficzna. Otoz standard zlota jest antywolnorynkowy. Bo niby kto ma wyznaczyc wartosc zlota, tzn to ile mozna drukowac pieniedzy z tony zlota? Rynek? Nie, rzad albo wladze monetarne. To wbrew wolnemu rynkowi. Rozwine to jeszcze kiedys....
Jeśli inwestycja w fizyczne złoto ma mieć ekonomiczny sens tak jak sam Pan napisał:
OdpowiedzUsuń"W złoto nie inwestuje się dla zysku… W złoto inwestuje się dla ochrony kapitału… Jeżeli ktoś ma krótkoterminowe nastawienie do złota i chce na nim zarobić to prędzej czy później zdmuchnie go korekta, straci na spreadach, marżach dilerów lub po prostu nie wyczuje dołka rynku. Złoto jest na czasy kiedy padają waluty, kiedy trzeba koniecznie zachować wartość swich oszczędności"
to oczywiście waluty świata muszą upaść.To z kolei oznacza że Polska emitując pieniądz oparty na złocie musi anulować wszelkie swe zobowiązania(także te w obligacjach złożonych w OFE)bo w przeciwnym wypadku cały nowo wyemitowany pieniądz pójdzie na spłatę zobowiązań.Upadną wtedy wszystkie instytucje pożyczające Skarbowi Państwa.Banki natomiast wymówią wszystkie umowy kredytowe i zażądają zwrotu kredytowanych środków trwałych(domy,mieszkania,samochody).30%ludzi zostanie pozbawionych dachu nad głową,połowa nie będzie miała pracy,powszechny będzie głód i ubóstwo,rozruchy wewnętrzne i anarchia będą na porządku dziennym.
Pan Duda dalej ma sztabkę złota,i jeśli go nie zabiją na ulicy w drodze do piekarni to zabiją go po wyjściu z niej z bochnem chleba.
Oczywiście po kilku latach sytuacja się unormuje rozwarstwiając społeczeństwo na plebs i pozostałych,myślę że 25 lat zajmie nam powrót do względnego spokoju w Europie,na świecie szczególnie w biednych krajach nie będzie go nigdy.
Nadejdą złote czasy...
Jeśli ta opowiastka jest durna,to proszę pamiętać że w Republice Weimarskiej kamienica kosztowała dwie uncje złota nie dlatego że pieniądz stał się śmieciem ale dlatego że nie było co do garnka włożyć,nie było czym zapłacić lekarza wezwanego do porodu.Ale,ale!Mówimy o zamożnych,którzy mieli kamienicę na sprzedaż -a jak żyła reszta?
Proszę myśleć i przewidywać,jak na razie przypomina Pan ginekologa teoretyka,który nawet nie widział warg sromowych a snuje rozważania o drożności jajowodu.
Panie Kunta-kinte
OdpowiedzUsuńTylko to nie standard złota jest winny że waluty świata kiedyś upadną. Wcale nie chce tego upadku przecież bo wiem z czym się to wiąże. Natomiast jak juz upadną, a upadną bo taka jest natura papierowego pieniądza i systemu opartego na kredytowym pieniądzu, że musi być coraz bardziej lewarowany, to warto wiedzieć dlaczego pieniądz i jaki powinien być żeby nie upadał.
W samym standardzie złota ludzie nie umierają... wrecz przeciwnie.. prosperują w najlepsze... natomiast w przepadku upadku pustych walut pewnie będzie niefajnie. tylko co jest winny standard złota jest winny że fiat money pada
@dyspensor
OdpowiedzUsuńTo nie jest żaden neofeudalizm, Feudalizm cechuje hierarchiczna zależność i prymat honoru i urodzenia nad materią. Feudałem można się tylko urodzić, a utrata honoru wiąże się z utrata wszystkiego. Posiadanie honoru powoduje zaś, że feudał może nie mieć majątku, ale ma władzę i ludzie są mu posłuszni (z lichwiarzami włącznie). Feudał ma obowiązki wobec wasali.
Gdyby, dla przykładu wprowadzić zależność feudalną w USA, to w myśl zasady, że wasal mojego wasala nie jest moim wasalem, mieszkańcy poszczególnych hrabstw nie podlegaliby żadnej jurysdykcji stanowej i federalnej, a prawo mogłby ich traktowac co najwyżej jak cudzoziemców;-)
@Trystero
"standard zlota jest antywolnorynkowy. Bo niby kto ma wyznaczyc wartosc zlota"
No tutaj się z Waszmoscią zgodzić nie mogę. Rynek wyznaczy cenę złota w stosunku do ilości dóbr, a skoro dóbr z założenia przyrasta, to cena złota też będzie rosnąć (stała deflacja charakterystyczna dla XIX wieku). Po prostu złoto jest obecnie niedoszacowane. Zakładając, że produktywność i ilość dóbr wzrosła przez wiek XX około 20x, oszacować należałoby, że cena oscylująca pomiędzy 9 a 15 tys USD stanowi dzisiejszą cenę równowagi. Oczywiście, jak pisze kunta-kinte "upadną wtedy wszystkie instytucje pożyczające", ale one już dzisiaj upadają, więc nie widzę problemu. Złoto jest ważne, ale najważniejsza jest materializacja pieniądza i przywrócenie praktycznie cyklu wymiany towar/usługa->towar(pieniądz)-towar/usługa. Tego cyklu najbardziej boją się faszystowskie rządy, ponieważ materializacja i związana z tym stała deflacja pieniądza uniezależnia ludzi od systemu bankowego i od władzy. Pieniądz trzymany w skarpecie zyskuje na wartości tak samo, jak ten trzymany w banku. Banki nie mogą korzystać już z mechanizmu kreacji pieniądza, ponieważ złota nie da się wykreować. Nie ma inflacji, ani instytucji, które muszą z nią walczyć. Bank centralny staje się zbędny. Jeśli jeszcze ustanowi się prawo zabraniające lichwy (tj pożyczania na procent), co jest logiczną konsekwencją materialnego pieniądza, to powraca równowaga ryzyka w relacji dłużnik-wierzyciel. No ale tego, to elyta mogłaby już nie wytrzymać - bo co wolno wojewodzie ...
Jak widać złoto ma wielu przeciwników i to mocarnych. To co pisze kunta-kinte to opowiastka zmanipulowanego mediami durnia, ponieważ na standardzie złota ZAWSZE najwięcej zyskują malutcy i prości ludzie.
@Adam Duda
OdpowiedzUsuńDziękuję za polemikę,która doprowadziła nas do wspólnego wniosku że co prawda standart złota jest dobry ale aby dziś go wprowadzić wydaje się niemożliwe bez rozruchów społecznych.
Mądre głowy i media nawołują dziś do "inwestowania" w złoto i w sztukę:) Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć ze szklanego okienka: a że "złoto nigdy nie taniało, więc nie ma ryzyka", lub "inwestować w sztukę może każdy, nawet małymi krokami". Przypomina mi się medialna propaganda funduszy inwestycyjnych i kredytów mieszkaniowych - te same argumenty i mechanizmy nakręcenia popytu. Ciekawe ...
OdpowiedzUsuń@Hansklos:"...ale nie ma mechanizmu generowania pieniadza na odsetki..."
OdpowiedzUsuńJest. Pusty, inflacyjny pieniądz jest przekazywany Państwu. Problem w tym, że nikt nie wie ile wygenerowano (w świecie) kredytów i ile potrzeba pieniądza na odsetki. FED chyba się zorientował że na spłatę kredytów (i odsetki) trzeba gigantycznych pieniędzy i nie wiadomo komu i w jakiej formie je dać.
Co wy z tymi odsetkami.... jezeli są globalnie 2 uncje i ja je mam a piekarz pożyczy ode mnie 1 i musi oddać 1,5 to przecież to zrobi... Wystarczy że bede od niego kupował chleb i płacił co miesiąc za ten chleb po 1/10uncji... na bieżąco oczywiście bedzie mnie spłacał również... po trochę więcej jak roku spłaci mi te 1,5 uncji ogółem bo co miesiąc spłacał, tylko że ja mam ciągle te dwie uncje bo ciągle od niego kupowałem ten chleb i przekazywałem mu w zamian złoto... na odsetki nie trzeba żadnych dodatkowych pieniędzy... to jakieś herezje.
OdpowiedzUsuńPieniądze na odsetki biorą się z oszczędności.
Wyjście nie jest kruszec, ale rok szabatowy. Co 50 lat wszystkie kredyty znikają. Tak po prostu.
OdpowiedzUsuńJesli wprowadzimy taka ustawę dziś to spokojnie możemy ją przjąc. Nie znam kredytów dluższych niż te 50 lat.
@Autor:"Co wy z tymi odsetkami…. jezeli są globalnie 2 uncje i ja je mam a piekarz pożyczy ode mnie 1 i musi oddać 1,5 to przecież to zrobi…"
OdpowiedzUsuńA jak pożyczysz mu 2, musi oddać 2.5, a ty kupisz chleba tylko za 2 uncje, to co biedak zrobi (gdzie znajdzie te 0.5 uncji)??
Nie zapominaj jeszcze o dodatkowym czynniku, że można pożyczyć więcej niż się ma (nawet złoto; certyfikat)
Hes
OdpowiedzUsuńJeżeli ktoś pożycza to z ta myślą, że musi zarobić więcej... Czyli musi ściągnąć pieniądze od tych co będą kupować jego produkty w większej ilości niż pożyczył... tak działa pożyczka i po to się ja bierze...
jeżeli nie jest w stanie wypełnić tego zobowiązania to bankrutuje... proste.
Ale z reguły jest.. i nie jest tu potrzebne jakieś zwiększanie masy pieniądza "na odsetki"... pożyczka funkcjonuje w rozciągłym czasie... inaczej by jej nikt nie brał.
"jezeli są globalnie 2 uncje i ja je mam a piekarz pożyczy ode mnie 1 i musi oddać 1,5 to przecież to zrobi…"
OdpowiedzUsuńCo jednoznacznie nam daje, ze globalnie zrobilo sie 2.5 uncji a nie 2. I nie chodzi o pytanie gdzie jest ta polowka, tylko o fakt, ze wlasnie wykreowaliscie dodatkowy "pieniadz".
@Adam
OdpowiedzUsuń"Jeżeli ktoś pożycza to z ta myślą, że musi zarobić więcej"
Tutaj się z Toba zgadzam, ale nie sposób oddac tego w odsetkach, co wykazał macias. Istnieja inne metody na zarobek, na przykład udział w zyskach - tyle, że bezodsetkowe metody doprowadzają do symetrii ryzyka, a jest to coś, czego bankierzy boja się bardziej niz diabeł swięconej wody;-)
Macias...
OdpowiedzUsuńnie mam globalnie 2,5 uncji, są ciągle 2 uncje. pieniądze na odsetki pochodzą z przepływu gotówki.
Ja tu naprawde nie widze gdzie muszą myć jakieś dodatkowe pieniądze na odsetki. Zgodzisz się chyba ze mna że nawet jak byśmy byli we dwóch na bezludnej wyspie (nop moze dołużmy jakieś kobiety jeszcze), także jak byśmy byli w czwórke i mieli cztery jednoski pieniężne, to każdy z nas mógłby zaorbić po 40 jednostek pieniężnych. tak czy nie? Skoro tak to skąd te dodakowe pieniądze??? znikąd.. porostu przepływa ten sami pieniądz przy różnych transakcjach..
Hans klos.. Banki nie wchodzą kapitałowo w przedsiziecia bo wiąże się to z ryzykiem ... to jasne... jednak niektóre banki, jak na przykład banki inwestycyjne wchodzą w firmy... Są tez różne instytucje typu venture capital, czy buisness angels.
Natomiast czym nawiesz udział w zyskach jak nie odsetkami... są to odsetki tyle że warunkowe... i tym większy udział im większe ryzyko... relacja dochód-ryzyko bedzie zawsze.
Spróbujcie sobie wyobrazić sobie poieniądze nie jako kupke sztabek i to że żeby spłacić odsetki to musi ich być więcej... kupk sztabek przechodzi z rąk do rąk kilkanaście razy min na spłatę odsetek od pożyczki.
ja tu tylko w roli grammar gestapo: nie "okres czasu", tylko "okres", bo nie ma okresu dlugosci ani masy, okres jest zawsze czasu.
OdpowiedzUsuń@Adam
OdpowiedzUsuńProblem odsetek jest niezwykle istotny. Przeanalizuj jeszcze raz problem dla statycznej gospodarki, gdzie nie ma przyrostu masy pieniądza. Pożyczenie na procent spowoduje, że powstanie żądanie prawne na pieniądz, którego nie ma. Wtedy jedyną możliwością oddania długu jest jego zrolowanie i spłaceniem odsetek kolejną pożyczką. Proces ten kończy się wtedy, kiedy cała masa pieniężna znajdzie się w rękach grupy pożyczającej pieniądz na procent. W wiekach średnich problem był szeroko analizowany i wniosek jest z tego tylko jeden - dla materialnego pieniądza możliwa jest jedynie ekonomia bezodsetkowa.
Obecny kryzys również spowodowany został ekspansją kredytową. Jeśli kredyt jest spłacany - problemy ma dłużnik, jesli kredyt nie jest spłacany problemy ma wierzyciel. Do tego dochodzi jeszcze proces anihilacji pieniądza (pieniądz=dług), co powoduje narastanie problemu, ponieważ brakuje coraz więcej pieniędzy nie tylko na odsetki, ale również na pokrycie strat (proces deflacji). Rządy ratują sytuacje kreując nowy pieniądz w systemie. System jednak jest tak skonstruowany, że jak tylko gospodarka ruszy, to wygenerowana masa pieniądza (bez pokrycia) zamieni się w huragan inflacji. Sytuacja jest patowa a wygenerowane problemy są NIEROZWIĄZYWALNE w tym systemie finansowym.
Rozwiązanie jest dostępne, o czym w zasadzie wiedzą wszyscy, ale ma wadę wrodzoną - eliminuje z gry korporacje (bo wymaga równowagi w ryzykach, a w związku z tym górnego ograniczenia dochodów/wpływu na władzę) oraz pozbawia władzy banki i częściowo rządy (nie będą oni mieli prawa faktycznej emisji pieniądza i generowania inflacji), na co oczywiście faszyści będący u władzy zgodzić się nie mogą.
Pieniądz towarowy funkcjonuje ZAWSZE jako miara wagowa (funt srebra, rubel srebrny, uncja złota itp), a monety są tylko tyle warte, ile waży zawarte w nich rzadkie dobro.
Nietety hansklos.. bardzo chciałbym Cie zrozumieć ale nie mogę.
OdpowiedzUsuńmysle że główna kość niezgody polega na tym że Ty rozpatrujesz gospodarke jako statyczną a ja jako dynamiczną..
W tym pierwszym przypadku zgoda.. powstają prawa do dóbr których jeszcze nie ma. Ale bedą.. po to się pożycza żeby oddać z tego co się wyprodukuje w przyszłości... Pieniądze to tylko pośrednik... tak naprawde odsetki oznaczają przyszłe dobra. czyli produkcję jaką sie wyprodukuje. Nie wiem jak mam to jeszcze wyjaśnić...
pomyś na przykład że pieniądzem są cegły i pożczyam od Ciebie milion cegieł na wybudowanie fabryki cegieł własnie... obiecuje Cie spłacić milion cegieł i 100 000 jako odsetki od tej pozyczki... produkuje te cegły i spłacam Ci w ratach... nie mam z tym problemu poeniawac miesiącznie produkuje dajmy 300 000 cegieł. (choć może to dziwny przykład;))
albo dajmy że pożyczam od Ciebei złto na zakup tej fabryki cegieł... złoto spłacam Ci wraz z odsetkaim ponieważ inni kupują moje cegły i wyminiają je na złoto własnie... jak mogę cie spłacić ponieważ sciągam innych oszczędności z rynku.. tych co kupują odemnei cegły... a te ICH oszczędności mogą pochodzić również od Ciebie, bo TY od NICH coś kupiłes.. nie potrzeba tu żadnych nowych pieniędzy.
Podaj jakąś literaturę do średniowiecza i problemu odsetek.
Ja czytałem "Historię Żydów" i nie spotkałem się tam z takimi zarzutami. Żydzi bawili się w banki bo w nic innego nie mogli. ziemi nie mogli posiadać.. sta parali się handlem, karczmarswtem i lichwą... znienawidzeni byli bo gawiedz chcaiła ich zdyskryminować a oni na tym wyszli bardzo dobrze... stąd rónze opowiastki o krwiopijcach... natomiast powazne literatury kwestionującej odsetki w systemie poieniądz Twoarowego nie czytłąe i nie natknąłem sie.
Stranger.. dzięki za straż:)
Witam , jestem ciekaw jak utworzenie 100 % standardu kruszcu i związany z tym przewrót ekonomii do góry nogami wpłynął by na obecną kulturę , strukturę i organizację przemysłu czy szerzej całej gospodarki. Niema cykli koniunkturalnych , mamy deflację cenową , w dodatku przy spełnieniu wielu innych postulatów ASE : likwidacji własności intelektualnej , prywatyzacji infrastruktury transportowej czy zaprzestania dotowania różnych gałęzi gospodarki. To chyba byłby zupełnie inny świat niż ten nasz obecny , zorganizowany wokół innych pryncypiów i zasad.
OdpowiedzUsuń@Adam
OdpowiedzUsuńTwój błąd polega na tym iż nie uwzględniasz jednego elementu układanki. Pieniądz, aby mógł pełnić swoja rolę musi być dobrem rzadkim. W podanym przykładzie już widać, że wymóg oddania odsetek w pieniądzu (w czymś rzadkim) jest nierealny, ponieważ pieniądz może w chwili żądania wypłaty odsetek nie być dostępny na rynku. Zysk dla wierzyciela może być oddany w nowopowstałych dobrach (udział w zyskach), których być może nie uda się nigdy spienieżyć na rynku (wierzyciel zjada otrzymany od piekarza w ramach odsetek chleb;-) Ty zakładasz, że zawsze dobro da się zamienić na pieniądz, co jest założeniem nieprawdziwym. Na wolnym rynku następuje przecież tak naprawdę wymiana towar za towar;-), a pieniądz materialny stanowi tylko miarę odniesienia, taką jak w astronomii pulsary i zwykle fizycznie nie jest dostępny.
At Hans klos
OdpowiedzUsuńNo ale własnie o to chodzi że mozna spienięzyć. Jezeli biorę pożyczkę to uważam że mogę spieniężyć to na co tą pożyczkę zabrałem i dodatkowo dzięki dobru, ktore kupiłem mogę wyprodukować oszczędności.. obojętnie w jakim towarze... Jezeli ktoś nie ma na te odsetki i nie ma absoltutnie nic do sprzedania to znaczy że roztrownił pieniądze i powinien zbankrutować... i wtedy ten co pożyczył poniesie strate..
Upierasz się przy tym udziale w zysku, ale to jest praktycznie to samo. Jaki p[roblem podzielić się zyskiem czy zapłacić odsetki... Bank nie ma być zainteresowany w każdym przecięwzięciu w którym bierze finansowo udział... to by był jakić chaos... jak na przykład wyobrażasz sobei kontrolowanie udziału w zysku z kredycie na samochód, czyli na kredycie konsumpcyjnym??? Bank wejdzie mi na pensje (bo moim zyskiem jest pensja) i bedzie miał udział w mojej pensji gdziekolewiek się rusze?? i jak ma niby kontrorlowac moją prace żeby mnie nie zwolnili bo wtedy bank poniesie strate... to jest jakiś absurd.
Ciągle uważam że się myslisz i jakoś nie posuwamy się na przód.
To jest naprawde broszką wierzciela i kredytobiorcy jak się umówią i co sobie oddają... przy stałej liczbie pieniądza można teoretycznie oddać tyle odsetek ile tylko chcesz. wszsytko zależy od czasu.
@Adam
OdpowiedzUsuńNo to się rzeczywiście nie rozumiemy. Zauważ, że bank, lub kartel banków nie tylko wpływa na oprocentowanie, ryzyko przenosząc na wierzyciela (bo może na nim wymusić sprzedaż), ale też decyduje o tym ile pieniędzy jest na rynku. W tej sytuacji jedyną obroną dłużnika staje się zrównoważenie ryzyka. Zauważ, ze jeśli bank jest współwłaścicielem kredytowanej, dla przykładu maszyny, a dłużnik oddaje oprócz kapitału również czynsz dzierżawny (ustanowiony w umowie), to bank traci gdyby wymusił sprzedaż. Ponadto musiałby oddać procentowo pewną, spłaconą już wartość maszyny. W związku z tym udział w zysku jest czymś innym (bo związany jest z ryzykiem straty) niż odsetki (które ryzyko straty przenoszą na dłużnika). To, że ktoś nie ma na odsetki, wcale nie oznacza, że roztrwonił pieniądze i że powinien zbankrutować, a oznacza jedynie, że utracił płynność finansową, ma dobra lub obietnicę zapłaty za dobra, ale nie ma gotówki do zapłaty. W obecnym systemie finansowym taki ktoś bankrutuje nawet wtedy, kiedy ma pełen portfel zamówień. W sytuacji, kiedy to bank ma udział w zyskach (zamiast odsetek), to nie nie zarżnie on kury znoszącej złote jajka, bo sam poniesie większą stratę. W obecnej sytuacji zrobi to (ponieważ ryzyko banku zostało ograniczone do minimum), czego przykładem są chociażby słynne opcje;-)
Hans klos..
OdpowiedzUsuńAle jakoś uciekamy od odsetek, na które ponoc miało nie być pieniędzy.
- Bank nie może wymisić sprzedaży... obowiązuje go umowa kredytowa i harmonogram spłat.
- Bank nie może działa na szkode swojego klienta, gdyż taki bank długo nie pociągnie... straci zaufanie i klientów
- Bank za to ze nie ma ryzyka straty bieze niższy procent niż by zabrał przy udziale w zysku... powtarzam są takie banki które wchodzą kapitałowo
- Jezeli ktoś utraci płynność fianansową a ma pełen portfel zamówienie to nie bankrutuje... od razu znajdzie inny bank, który go sfinanasuje... dla banku taki klient to skarb.
- Bank i tak nie zarżyna swoch klientów.. nikt by do niego nie wrócił a i opnia idze w świat.
- Sprawa z opcjami jest o tyle zła dla banków (niektórych !!!) że straciły kupe zaufania. Nasz banki tak naprawde to zarobiły tylko na prowizji... cały zysyk z opcji poszedł do Goldman sachsa... stąd ta jego spekulacja... Dziś pewnie Polskie banki sobie plują w brodę ze za 40 srebrników stracili cały swój najl;epszy portfel klientów.
@Adam
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, ale jeśli chodzi o powyższą dyskusję to muszę się z kilkoma założeniami nie zgodzić.
Napisałeś m.in.:
"(...) po to się pożycza żeby oddać z tego co się wyprodukuje w przyszłości… Pieniądze to tylko pośrednik… tak naprawde odsetki oznaczają przyszłe dobra. czyli produkcję jaką sie wyprodukuje.(...)"
oraz
"No ale własnie o to chodzi że mozna spienięzyć. Jezeli biorę pożyczkę to uważam że mogę spieniężyć to na co tą pożyczkę zabrałem i dodatkowo dzięki dobru, ktore kupiłem mogę wyprodukować oszczędności.. obojętnie w jakim towarze…"
Moim zdaniem, jeśli przyjmujemy pełny parytet wymiany pieniądza na złoto (a zakładam, że taki przyjąłeś przytaczając przykład z uncjami złota na bezludnej wyspie) to nie możemy mówić o kreacji pieniądza w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. Taki wykreowany pieniądz byłby pusty, a nie złoty.
Jednym z głównych ograniczeń systemu pieniężnego opartego na walucie złotej jest zbyt mała baza monetarna ograniczająca wzrost produkcji. Nie można przecież wykreować złota. Nie udało się to dotąd najlepszym alchemikom:)
Nie jest, więc tak, że bez końca mógłbyś sprzedawać swoją produkcję i np. spłacać długi, czy odsetki. Po prostu wyprodukowanych dóbr byłoby coraz więcej, a złota w gospodarce ciągle tyle samo (albo nawet mniej jeśli przyjmiemy, że gospodarka jest otwarta i mamy ujemny bilans handlowy), w efekcie cena produkowanych dóbr zaczęłaby spadać. W końcu "zabrakłoby" pieniądza do obsługi kolejnych transakcji - gospodarka dusiłaby się.
Złoto w tym systemie jest towarem, więc nie możesz w nieskończoność gromadzić oszczędności w tym towarze, bo jego zasoby są ograniczone.
Oczywiście mogę się mylić:)
@ HansKlos dobra przyznaje że starałem się zrozumieć ale zupełnie się pogubiłem, z prostej igły robisz widły
OdpowiedzUsuńMasz kilo złota. Umawiasz się z piekarzem że mu pozyczysz kilo złota na rok i bedzie oddawał co miesiac po 100 g az odda 1 kg 200 g. Piekarz za kilo złota kupuje make i buduje piekarnie. Wypieka super chleb ktory bardzo lubisz. Sprzedaje ci bochenek dziennie za ok 3,2 g zlota. W miesiac zarabia 100 g i ci oddaje. Po roku splaca 1 200 g zlota. Powiedz w ktorym momencie potzrebowlaismy wiecej niz kilo zlota?
Aa juz wiem co powiesz. Zapytasz skad biora sie pierwsze pieniadze na zakup chleba..? Ano masz je od tego co sprzedał make albo wybudował piekarnie. Musisz tylko cos im dac w zamian , na tym polega gospodarka rynkowa.
ps. Podobno Bank Anglii tez tego nie kuma , wlasnie przymiezaja sie wydrukowac 150 mld funtow. Mam nadzieje ze Angole beda madrzejsi niz Niemcy w 1933.
Dobra, jak b
@bartek.podolski
OdpowiedzUsuńŻyjemy w systemie (pół)zamkniętym i o ograniczonych zasobach. Skoro jest na rynku tylko kilogram złota, to nikt nie jest w stanie zgromadzić i oddać 1.2 kg. Mamy granicę zasobów, a odsetki tą granicę chcą sztucznie przesunąć. Wyobraźmy sobie, że pożyczam rower. Jak mam w rowerze oddać odsetki od pożyczonego roweru? Na podwórku mamy tylko jeden rower. Mogę oddać to w postaci usług (skopie dla właściciela ogródek) lub innych dóbr (poczęstuje go jabłkiem) Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z istnienia granicy zasobów i z faktu tego, że nie jesteśmy w stanie produktów innych niż złoto magazynować w nieskończoność. Stąd złoto może być traktowane jako pieniądz (brak utraty wagi) i stąd generowane są problemy w systemach gospodarczych i emerytalnych (generowanie przyszłych wypłat). Wytworzone dobra+zapasy(ograniczone) zawsze trzeba rozdzielić na tych co pracują (pracownicy+przedsiębiorcy) i tych co nie pracują (dzieci, młodzież, emeryci). Złoto jako pieniądz jest jedynie miarą wartości dóbr. Więcej dóbr->większa wartość pieniądza, więcej złota->mniejsza wartość dóbr.
Skoro Anglicy przy spadku produkcji drukują pieniądze, to jest jasne, że w określonej przyszłości wartość dóbr wzrośnie. Oczywiście nie wszystkich, ale tych, bez których nie sposób się obyć. Stąd będziemy mieć jednocześnie wzrost cen żywności i spadek cen domów i akcji (efekt odlewarowania).
HansKloss'a kometarze bardzo cenie, ale w tym przypadku watpie w jego umiejetnosci czytania: w przytoczonym przez Bartka przykladzie nie trzeba zgromadzic 1.2 kg zlota. Oddaje sie po kawalku, przeplyw zlota jest w obie strony. Czy to tak trudno zrozumiec?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że mylicie trochę pojęcie bazy monetarnej i szybkości obiegu pieniądza.
OdpowiedzUsuńIlość pieniądza potrzebnego do obsługi wszystkich transakcji (baza monetarna) to w uproszczeniu wartość wszystkich towarów i usług na rynku dzielona przez szybkość obiegu pieniądza.
Częściową rację macie, więc wszyscy:)
Prawdą jest, że można oddać w sumie 1.2 kg złota, ale prawdą jest też, że nie można takich transakcji przeprowadzać bez końca.
Po prostu system oparty na tzw. złotej walucie o parytecie wymiany 100% ma swoje ograniczenia. Tak jak pisałem wcześniej, ograniczona ilość pieniądza w gospodarce w pewnym momencie ogranicza wzrost tej gospodarki (nawet przy bardzo wysokiej szybkości obiegu tego złotego pieniądza).
Przykład z wyspą o 4 złotych jednostkach pieniężnych i produkcji po 40 jednostek na głowę jest prawdziwy, jeśli przyjmiemy szybkość obiegu pieniądza na poziomie 40 (czyli każda jednostka uczestniczy w obrocie 40 razy). Jeśli przyjmiemy ten i tak wysoki wskaźnik za maksymalny to więcej już na tej wyspie nie wyprodukujecie. Prawda? I to jest właśnie to ograniczenie systemu waluty złotej.
W miare wzrostu produktywnosci jednostka towaru bedzie kosztowac coraz mniej.
OdpowiedzUsuńPrzeciez te jednostki pieniezne mozna nadal dzielic.
Wlasnie to jest zaleta pieniadza opartego na kruszcu w porownaniu np. z diamentami. Albo krowami, jak w starozytnych Atenach przed Solonem.
No i własnie browning mnie uprzedził :)
OdpowiedzUsuńO to chodzi... to jest własnie ta naturalna wolna deflacja w systemie standardu złota
@Browning
OdpowiedzUsuńZgoda w 100% jeśli chodzi o spadek cen. Ale ten proces nazywamy przecież deflacją, która jest bardzo szkodliwa dla gospodarki. M.in. konsumenci wstrzymują się zakupem, no bo przecież jutro będzie taniej, w efekcie mamy zapaść gospodarczą.
Dzieląc jednostki pieniężne psujesz pieniądz. Takim zabiegiem wywołasz inflację. Jeśli w poniedziałek "podzielisz" jednostki monetarne na 2, czyli z jednej monety o wadze 1 g złota, zrobisz 2 monety o wadze 0,5 g złota, to prawdopodobnie już we wtorek rano ceny wszystkich dóbr na rynku wzrosną o 100%.
Tutaj chodzi o łączną wagę złota w całej bazie monetarnej - a ta się nie zmienia (przy założeniu gospodarki zamkniętej).
artur,
OdpowiedzUsuńczy nie zjesz objadu dzisiaj, bo jutro bedzie o 0.05% taniej?
Dzielac pieniadz nie psuje go. Powiedzmy ze mamy najmniejsze monety 0.5 uncjowe. Jezeli dzis zupa u mnie kosztuje 1.5 uncji srebra, to jutro sprzedaje za 1.4 na przyklad. Wtedy ktos zacznie bic monety 0.1 uncjowe, bo beda potrzebne - gdzie tu inflacja? Pamietaj - przy parytecie srebra cene wyraza waga srebra, a nie ilosc monet. Tak wiec w twoim przykladzie ceny we wtorek rano nie zmienia sie.
@Browning
OdpowiedzUsuń"Tak wiec w twoim przykladzie ceny we wtorek rano nie zmienia sie."
Ceny w złocie oczywiście się nie zmienią, natomiast cena w "nowych" jednostkach monetarnych wzrośnie. W efekcie podział nic nie da.
Przykład:
1) Poniedziałek: rower kosztuje jedną jednostkę pieniężną (1g złota)
2) Podział z jednego g złota robisz dwie jednostki pieniężne po 0.5 złota.
3) Wtorek: rower kosztuje dwie nowe jednostki pieniężne (1g złota)
Nie kupuję Twojej argumentacji:) Nie każdy towar na rynku to obiad. Dlaczego np. ludzie kupują mniej samochodów, po prostu wstrzymują się z zakupem. Takie działanie konsumentów jest powszechne na rynku. W inflacji ten sam mechanizm działa w drugą stronę - konsumenci wolą kupić coś dzisiaj niż jutro, bo jutro będzie drożej. Uprzedzając Twoje uszczypliwości - nie chodzi mi o zjedzenie dzisiaj dwóch obiadów:)
Monety mogą być nawet 0.0001 uncjowe:) Nie chodzi tu o jakieś zaokrąglenia, problemy z wydawaniem reszty czy cokolwiek jeszcze wymyślisz. Podkreślam tutaj chodzi o sumę uncji złota w obiegu.
Suma uncji jest stala, a ilosc Twoich "jednostek monetarnych" jest bez znaczenia. Pieniadzem jest kruszec. Rower kosztuje wiec tyle samo w poniedzialek i we wtorek.
OdpowiedzUsuńWzrost produktywnosci obnizy ceny - bedziesz mial deflacje. O straszne, ceny beda spadac, jak my przezyjemy!?
Rzeczywiscie, mozna odlozyc decyzje zakupu wielu towarow. Na przyklad nizej (czy raczej obok) podpisany odklada juz od kilku miesiecy zakup nowego komputera. Lecz wlasnie przemysl komputerowy doswiadczal ostatnio ogromnej deflacji nawet w obecnym systemie Fiat Money i co? Jakos to nikomu nie zaszkodzilo?
@artur
OdpowiedzUsuńPopełniasz typowy dla wieku XX błąd. Pieniądz towarowy wyrażany jest WAGOWO i nie ma znaczenia wartość opisana na monecie. Moneta zawsze waży tyle samo, ale jej wartość NIE ZALEŻY od wypisanego na niej nominału. Problem z materialnym pieniądzem rozpoczął się, gdy zaczęto wprowadzać dla wygody noty bankowe (banknoty) i ludzie zaczęli utożsamiać wartość z nominałem. Proszę zauważyć, że zdecydowana większość monet z XIX wieku nie ma nominału, a ludzie umieli mimo to się takimi monetami posługiwać i nie potrzebne były kantory wymiany walut. Jak wymienić złoto na złoto, a srebro na srebro? Do tej pory suweren, mylnie nazywany funtem angielskim, bo taką kiedyś miał wartość, takiego nominału nie posiada, a jego obecna wartość to ok 175 funtów.
Mity odnośnie deflacji. http://www.mises.pl/234/234/
Doskonale rozumiem, że chodzi o wagę złota, przecież to napisałem. Chodzi mi o to, że podział monet nie spowoduje wzrostu bazy monetarnej, co jak zrozumiałem sugerował Browning. Po to dałem prosty przykład z rowerem, którego cena w złocie się nie zmieniła.
OdpowiedzUsuńNie chodzi mi nawet o deflację i jej skutki. Możemy to zostawić na inną dyskusję:) Chodzi mi o wadę systemu złotej waluty, jaką jest ograniczenie wzrostu gospodarczego.
Zauważcie, że zawsze gdy brakowało złotego pieniądza w gospodarce to albo psuto pieniądz zmniejszając zawartość złota, albo odchodząc od 100% parytetu wymiany na złoto w przypadku banknotów. Co oznaczało po prostu kreację pustego pieniądza.
System waluty złotej ma po prostu ograniczone możliwości. Po ich przekroczeniu wszystkie jego zalety zostają przyćmione przez opisaną wyżej wadę, jaką jest ograniczenie wzrostu gospodarczego.
Taka wada nie istnieje. Naprawdę chciałbym to wytłumaczyć ale jest tu tyle pomieszania z poplątaniem że nie wiem od czego zacząć:) . Może w końcu wystartuję z blogiem to się tam posprzeczamy jeszcze. Adam, dużo czasu nad tym spędzasz? Jak dla mnie wygląda na parę godzin dziennie, uzależniony jesteś czy kryzys Cie tak kręci?
OdpowiedzUsuńArtur,
OdpowiedzUsuńnie rozumiem, po co ci zwiekszanie bazy monetarnej. Zakladajac stala ilosc kruszcu (co jest przyblizeniem), Rzeczywiscie baza monetarna systemu ze standartem zlota bedzie stala. Ale nie widze zwiazku z potencjalnym ograniczeniem wzrostu gospodarczego.
Zależy jak na to spojrzeć.
OdpowiedzUsuńPisanie strony znacznie rozwija i sam się dowiesz, że jak zaczniesz pisać to się wiele nauczysz... Nieocenieni są też komentatorzy, którzy albo doprowadzają Cie na nowe tropy, albo zmuszają do wyklarowania swojego sposobu argumentacji. Generalnie warto, ale rzeczywiście dużo czasu zajmuje. Partnerka może sie denerwować ;)
Adam: a pracodawca?
OdpowiedzUsuńoff topic: ten nowy post "Bilans Handlowy USA" u mnie sie nie wyswietla. Encoding?
Stała ilość kruszcu w obiegu (wydobytego na powierzchnię Ziemi) jest BARDZO dużym uproszczeniem. Historycznie wzrost wynosi ok. 1-2% p.a. i dziś złota jest wielokrotnie więcej, niż np. we wczesnym średniowieczu. Faktem jest też, że w makroregionach ekonomicznych (Europie Zach., Ameryce Płn.) występowały wielokrotnie bardzo silne wahania w ilości złota w obiegu; najczęściej na skutek wojen, odkryć geograficznych, kryzysów bankowych lub ogólnych wahań koniunktury (standard złota najwyraźniej nie eliminuje cykliczności gospodarki, wbrew optymizmowi części ASE). Faktem jest jednak, że te wahania to był pikuś przy tym, co wydarzyło się z wartościami walut chociażby przez ostatnie pół roku.
OdpowiedzUsuńMożna tez na to spojrzeć tak, skoro złota jest ograniczona ilość to w miarę rozowju gosp. wzrasta jego wartość wyrażona w innych towarach i usługach. Zatem każdy tym bardziej chce złoto posiadać. Jedynym sposobem by zdobyc więcej złota jest zaoferowanie lepszych towarów i usług ( lepiej ocenianych przez uczestników gospodarki ), zatem ludzie pracują ciężej i wytrwalej . A rozwój trwa i trwa i trwa. Współczynnik szybkości obiegu złota itp to tylko statystyka, zupełnie nie potrzebna. Złoto to tylko medium, wymiany. Jeśli ktoś ma coś, co uważam jest bardziej wartościowe niż posiadanie możliwości kupienia czegos innego, lub bardziej dla mnie cenne niz możliwość zainwestowania tych pieniędzy, to to kupuję i tyle. Jak nie to nie.
OdpowiedzUsuńLudzie to nie roboty, gdybyśmy mogli rozliczać umowy w czymkolwiek ,a nie tylko w papierku złoto pewnie wrociło by na swoje miejsce. Poszukajcie w necie co FBI zrobiło z zapasem miedzianych , srebrnych i zlotych dolarow bitych przez Rona Paula i rozsylanych do swoich supportersow podczas kampanii prezydenckiej. Nic nie jest chyba bardziej scigane niz przestepstwo bycia wolnym w wyborze pieniadza.
Dzięki za wyjaśnienia. Przyjmuję te argumenty. Sam uważam się za liberała, więc nie przychodzi mi to z wielką trudnością:)
OdpowiedzUsuńUbolewam tylko nad tym, że polskie uczelnie ekonomiczne stosują najczęściej socjalistyczną wykładnię w kwestiach monetarnych:(
Nawet od "najmądrzejszych" profesorskich głów trudno jest uzyskać odpowiedź np. na pytanie o kreację pieniądza kredytowego w systemie waluty złotej. Czy któryś z Was mógłby rozwinąć tę kwestię wg. libertyńskiej wykładni?
Z tego co rozumiem to taka kreacja nie jest możliwa, bo w każdej chwili każdy może żądać wymiany posiadanego banknotu na złoto. Mnożnik kreacji pieniądza nie ma wtedy zastosowania, czy tak? Jak wygląda wtedy działalność kredytowa banków?
Pożyczki bezpodsedkowe w długim terminie byłyby zyskowne.
OdpowiedzUsuńPożyczam sztabkę złota po roku oddają mi sztabkę ale o większej wartości rynkowej.
Złoto i pożyczki bezodsedkowe w długim terminie są zyskowne.
OdpowiedzUsuńZwiększa się jego wartość rynkowa.
Ciekawi mię natomiast jak byłoby z jubilerami.
@enitaplp - ale pomoc pożyczać i ryzykować skoro dostanę z powrotem to samo? Nie lepiej zakopać w ogródku/zamurować w piwnicy?
OdpowiedzUsuń