Jednego NBP nie można odmówić. Prowadzi świetną politykę informacyjną (no może poza informacjami odnośnie swojego bilansu) i przede wszystkim w swoich publikacjach ma ładne wykresy. Pod koniec lipca opublikowano bilans płatniczy za pierwszy kwartał wraz z objaśnieniem. Pierwszy kwartał był bardzo kluczowy dla polskiej wymiany handlowej, ponieważ obraz zmienił się diamteralnie. Obrazki są warte tysiąca słów, zatem kilka zamieszczam poniżej:
Przede wszytkim rachunek bieżący wyszedł na zero, no może na lekki plus. To bardzo dobry sygnał, ponieważ gospodarka jako całość przestaje się zadłużać zagranicą. W szczególności zrównoważony obrót handlowy budzi pewne poczucie bezpieczeństwa.
Obroty towarowe, a wiec obrót handlowy bez usług, mimo że się wyrównują, to jednak na o wiele niższych poziomach. Jest to niepokojące, gdyż pokazuje o ile zmniejszyła się krajowa konsumpcja towarów importowanych (w dużej mierze inwestycyjnych). Czyli krótko mówiąc na ile mniej możemy sobie pozwolić. Mniejsze poziomy eksportu i importu wskazują nam spadek aktywności gospodarczej w tych sferach.
Eksport spada dość równomiernie we wszytkicg branżach. Świadczy to tylko o braku uzależnienia od jakiejś szczególnej branży. Na przykład eksport Rosji, tak jak Kuwejtu to praktycznie tylko ropa i gaz.
Import również mamy zrównoważony, choć widać jeden wyjątek... Produkty minerlane, a więc w znacznej mierze ropa i gaz.. Widać wyraźnie jak ze względu na wzrost ceny latem 2008 ta pozycja znacznie rosła w udziale całościowego importu.. Wraz z załamaniem cen, ta pozycja w znacznej mierze przyczniła się do zrównoważenia wymiany handlowej.
Zadłużenie zagraniczne, to dość istotna pozycja, gdyż przedstawia obraz jak bardzo jesteśmy wystawieni na ryzyko kursowe i osłabienie złotówki. Może tylko cieszyć, że sektor rządowy redukuje swoje pozycje w zagranicznych walutach, ale niech nikogo nie zmyli, że spada nam zadłużenie!! Spadające zadłużenie zagraniczne jest z nawiązką kompensowane przez wzrost zadłużenia w złotówkach. Wzrasta ono z każdym kolejnym deficytem budżetowym. Niestety nie jesteśmy USA, żeby emitować obligacje z złotówkach i sprzedawać je całemu światu. Świat akceptuje dolary i euro, stąd nasze zadłużenie zagraniczne jest nastawione na ryzyko kursowe.
Ostatnie dane z czerwca wskazują na kontynuację trendu równowagi w bilansie handlowym.


Mała uwaga odnośnie ostatniego wykresu. Zadłużenie zagraniczne nie jest tożsame w zadłużeniem w walutach. To zadłużenie obejmuje też dług nominowany w złotych w posiadaniu zagranicznych podmiotów. Tak wyrażone zadłużenie spada właśnie z powodu osłabienia się złotego. Bony skarbowe czy obligacje posiadane przez podmioty zagraniczne są teraz mniej warte w euro. Ale nie ma w tym żadnego fizycznego spłacania zadłużenia (poza systematycznym spłacaniem długu Gierka). Zadłużenie w walutach zapewne ciagle rośnie, bo MF wypuściło kilka emisji obligacji nominowanych w walutach, ale nie wiem, gdzie są zbiorcze dane na ten temat.
OdpowiedzUsuńsą analizy na stronie ministerstwa finansów.. poszukam przy jakiejś sobocie, chyba że ktoś tu podrzuci wcześniej... ale warto ten temat rozmiękczyć w oddzielnym wpisie.
OdpowiedzUsuńMa ktoś może jakieś linki do materiałów na temat zadłużenia zagranicznego RP od czasów Gierka, bo mi się jakoś nie chce wierzyć, żebyśmy do dzisiaj musieli spłacać długi zaciągnięte przez Gierka
OdpowiedzUsuńCzoklet
OdpowiedzUsuńNie czytałem, a o UK będzie oddzielny wpis, no może o innej organizacji, ale narazie jest za ładna pogoda ;)
mam takie pytanie ... popatrzylem se na mapke dlugow i ... wyszlo ze na swiecie praktycznie nie ma kraju niezadluzonego... Polska nie bula jeszcze w ciagu 20 lat na plusie... wychodzi na to ze wszystkie te kraje ida ku bankructwu / krachowi ?
OdpowiedzUsuńAway..
OdpowiedzUsuńNie.. tak samo jak nie każdy posiadający kredyt wpada w pętle zadłużenia.
no ale ile mozna zyc na minusie ? jesli ktos bierze kredyt i bedzie przeznaczal go na jedzenie , jakies pierdoly zamiast inwestowac to tez dlugo nie pociagnie...
OdpowiedzUsuńŻyć na kredycie można nieskończenie długo, np. wtedy, gdy wszyscy dookoła mają jeszcze większy kredyt (pod warunkiem że jest jakiś sensowny cash-flow który wspiera spłatę - ale dla tak dużych jednostek, jak państwa, z reguły jest), albo gdy jesteś zaufanym dłużnikiem (tanio pożyczasz) i sensownie inwestujesz (sporo powyżej twojej stopy procentowej).
OdpowiedzUsuń@Away:"wyszlo ze na swiecie praktycznie nie ma kraju niezadluzonego"
OdpowiedzUsuńKiedyś już komentowałem to "odkrycie". Skoro wszystkie kraje (i znaczna część obywateli) są zadłużone, to zastanów się, u kogo? Na pewno nie jest tak, że jedne kraje są zadłużone u innych (rzadko w bankach centralnych). Coś Ci świta jak to działa???
Dla mnie to fascynujące.
HES
OdpowiedzUsuńkto posiada obligacje?? to proste, przyszyli emerycie w FE oraz banki centralne :D
Głównie, to zdaje się, że fundusze suwerenne, i to głównie azjatyckie (chociaż też np. kraje nordyckie mają spore ilości obligacji - na bazie których rozpędzili kompletnie szaloną ekspansję kredytową w pribaltice, która teraz się kończy z wielkim hukiem).
OdpowiedzUsuńhes - czyli dziala to tak ze caly swiat to jedna wielka piramida finansowa ,a ci ktorzy maja obligacje dostana od nich swoj procent... tyle tylko ze za iles lat caly ten zysk z nich bedzie nic nie warty?
OdpowiedzUsuń@Away: ależ nikt zdrowy psychicznie nie trzyma procentu z obligacji w skarpecie. Co więcej, większość inwestorów traktuje w ogóle obligacje jako instrument spekulacyjny, szczególnie użyteczny w okresach napięć finansowych (jak jesień 2008 - oj, można było wtedy na tym zarobić) - na zasadzie kupię, stopy spadną to sprzedam z zyskiem, a jak nie wyjdzie to cóż - będę ciułał ten procent, reinwestował, i pewnie wyjdę na zero biorąc pod uwagę inflację.
OdpowiedzUsuńale bardziej chodzilo mi o cos takiego:
OdpowiedzUsuń- Rzady maja duzy dlug , co roku deficyt - czyli to co dzis wydzadza beda musialy oddac za 10 lat z procentem
- malo kiedy wychodza na plus
- jak usa ma wyjsc z tego problemu ? wprowadzajac nowa walute ? a co ze starymi dlugami... czy dolar za iles tam lat bedzie warty tyle ile papierki w zimbawbe?
USA oprócz gromadzenia długu gromadzą też i mnożą dość skutecznie zasoby materialne, których sprzedaż może te długi pokryć. Tempo przyrostu zasobów jest duże, i obawiam się, że tempo puchnięcia długów nie przegoni go przez jeszcze wiele, wiele lat. Granicą ostateczną ekspansji ekonomicznej tego typu jest ilość krajów na mapie świata, które usgov może przejąć - militarnie lub przez służby. Nazwałbym to imperium wysoko lewarowanym :)
OdpowiedzUsuń