wtorek, 3 listopada 2009

Krzywa Laffera

Krzywa Laffera to zależność jaką podane są wpływy podatkowe od poziomu opodatkowania. Zdefiniowana i rozpowszechniona przez Art'a Laffera, ekonomistę w administracji Reagana, tego samego, który nie tak dawno dał popis w słynnym juz sporze z Peter'em Shiff'em.


Krzywa Laffer'a pokazuje oczywisty fakt.


krzywa lafferaJeżeli na osi X jest oznaczona stopa opodatkowania małą literka "t", to przy danej stopie opodatkowania możemy zaobserwować poziom wpływów podatkowych - wielka literaka "T". Stopa podatkowa waha się od  0% (t0) do 100% (t max). Jest oczywiste, że przy stopie równej 0 procent, wpływów podatkowych nie będzie, gdyż nie będzie po prostu podatków. Przy stopie podatkowej równej 100 %, również wpływów nie będzie, ponieważ nikt nie podejmie pracy, jeżeli całość zysku będzie mu zabierana.  Gdzieś pośrodku istnieje optimum dla wpływów podatkowych (t*), gdzie są one największe (T max). Charakterystyczne są punkty t1 oraz t3. W przypadku opodatkowania stopą t1, która jest znaczenie niższa od t3 uzyskuje się takie same przychody podatkowe. Jest to związane z prostą zależnością opłacalności oszustw. Jeżeli stopa podatkowa jest niska, to ludziom nie opłaca się pozostawać w szarej strefie i wolą opodatkować swój dochód w imię świętego spokoju. Przy stopie podatkowej t3 podatnicy ponoszą większe ciężary podatkowe, jednak jest mniej podatników. Wysoka stopa podatkowa powoduje migracje ludzi do szarej strefy, zatem zmniejsza się ilość transakcji do opodatkowania. Tyle, jeżeli chodzi o układ statyczny.


W układzie dynamicznym możemy znaleźć jeszcze jedną zasadniczą różnice pomiędzy stopą opodatkowania t1 a t3. Wysoka stopa opodatkowania zniechęca to podejmowania działalności gospodarczej i wpływa na zmniejszenie jej w przyszłości. Z kolei mniejsza stopa podatkowa t1 wpływa zachęcająco do podejmowania działalności gospodarczej i może się okazać, że po jakimś czasie wpływy podatkowe przy stopie t1 będą równe wpływom podatkowym przy stopie t* z czasów z przed obniżek podatków.


krzywa laffera_2


Z wad tej krzywej należy wymienić podstawową - nie wiemy gdzie się na niej znajdujemy i jak ona w rzeczywistości wygląda. Nie wiemy zatem jakie skutki przyniosą zmiany podatkowe.


Tyle z teorii tej dość prostej i intuicyjnej zależności. Krzywa Laffera jest dość ważna, ponieważ szeroka publika potrafi ją zrozumieć, no i można ją wytłumaczyć politykowi w 15 minut. Porządkuje dość znacznie dyskusje o podatkach, jednak przesuwa niebezpiecznie akcenty, gdyż to nie podatki są problemem, lecz wydatki.


Częstym błąd dzisiejszych liberałów patrzących z zachwytem na obniżanie podatków jest niedostrzeganie jednoczesnego wzrostu wydatków.  Tymczasem należy zdać sobie sprawę po co podatki są w ogóle potrzebne. Należałoby określić ile państwo tych podatków potrzebuje na sprawne funkcjonowanie (sądy,  policja, wojsko) i trzymać taką stopę podatkową która zaspokaja te potrzeby. Jeżeli państwo posiada dług, to pierwszym zadaniem powinno być zaprzestanie dalszego zadłużania. Przestać kopać głębiej dół w którym się znajduje, gdyż każdy wzrost długu to większe wydatki w przyszłości. Zatem obniżać podatki można przy zrównoważonym budżecie, gdyż tylko taki daję pewność, że jest to realna obniżka podatków a nie kolejne mydlenie oczu. Obniżanie podatków za zwiększenie zadłużenia w oczekiwaniu na większy wzrost gospodarczy, który ten dług ostatecznie spłaci może być oczekiwaniem na Godota, gdyż jest to nic innego jak hazard o czym nie jedni się przekonali, a i my się przekonujemy podczas dzisiejszego kryzysu. Ostatecznie... czy chciałbyś drogi czytelniku mieć pensję o 500 złotych większą, ale w zamian o 500 złotych wzrastało by Twoje zadłużenie co miesiąc?


Krzywa Laffera może jeszcze jedną wprowadzać nieścisłość.. Możemy popaść w przekonanie, że wpływy podatkowe należy maksymalizować tymczasem jest odwrotnie.. wpływy podatkowe powinny być wielkością stałą potrzebną na funkcjonowanie państwa, natomiast to ludzie mają maksymalizować swoje prywatne bogactwo. Trąci utopią? pewnie trochę tak...


W Polsce, jak zresztą i w wielu krajach testuje się dwa rodzaje obniżek podatków:




  • Obniżka podatków poprzez podwyżkę podatków - czyli obniżę PIT o 1 procent w blasku fleszy, natomiast po cichu podniosę akcyzę na prąd.

  • Obniżkę podatków poprzez wzrost zadłużenia państwowego.


Jedna i druga metoda powoduje ogólny wzrost wydatków państwowych, a zatem wzrost ingerencji Państwa w życie obywateli. Pierwsza metoda wielokrotnie była ćwiczona w latach dziewięćdziesiątych w Polsce. Druga metoda była przećwiczona przez SLD i PIS w Polsce oraz obecnie jest wprowadzana przez koalicję CDU-FDP w Niemczech. Dziś w Niemczech się zastanawiają na modelami sfinansowania obniżki podatków. Oczywiście skończy się na wzroście zadłużenia i nikomu nie przyjdzie do głowy żeby ściąć wydatki.



Wracając jeszcze do samego Art'a Laffera i rządów Reagana. Powszechna opinia jest taka, że byli to czystej krwi liberałowie. Nic bardziej mylnego. Owszem podatki obniżali często powołując się na krzywą Laffera, jednak wydawali z zdwojoną siłą.



ReaganomikaWykres przedstawia udział długu do PKB. Gdyby Reagan rzeczywiście podchodził liberalnie do spraw gospodarki to obniżał by podatki oraz co najważniejsze wydatki. Chichotem historii jest fakt, że to uważany za socjalistę Clinton obniżał zadłużenie państwa i jako pierwszy prezydent od bardzo dawna podpisał zrównoważony budżet, a tylko taki jest pierwszym krokiem do realnej obniżki podatków






37 komentarzy:

  1. Witaj,

    Adam moglbys skomentowac dzisiejsze wydarzenia? Mysle, ze to przelom. SP500 wyszla dolem z klina, wig20 nie utrzymuje 2200, na eurasie pęka 4,30 a zloto drozeje do 1085$/oz. Czyzbysmy mieli do czynienia z poczatkiem drugiej fali kryzysu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Marcin Jabłoński3 listopada 2009 13:00

    Nie rozumiem jednej rzeczy. Zakładając że krzywa Laffera jest rzeczywiście prawdziwa i zakładając podatki które płacimy znajdują się w przedziale miedzy t* a tmax, to w jaki sposób zmniejszenie opodatkowania, a przez to _natychmiastowy wzrost_ wpływów do budżetu ma spowodować wzrost wydatków.

    Oczywiście możemy zwiększyć wydatki proporcjonalnie do zwiększonych wpływów, ale wydatki możemy zwiększać i bez ruszania podatków i też będziemy mieli dług, więc jedno z drugim nie ma nic wspólnego.

    OdpowiedzUsuń
  3. at marcin

    Oczywiście nie ma takiego wpływu.. a z jakiego zdania to wynika?

    OdpowiedzUsuń
  4. Marcin Jabłoński3 listopada 2009 13:14

    "To częsty błąd dzisiejszych liberałów patrzących z zachwytem na obniżanie podatków nie dostrzegając jednocześnie wzrostu wydatków. Tymczasem należy zdać sobie sprawę po co są w ogóle podatki potrzebne. Należałoby określić ile państwo tych podatków potrzebuje na sprawne funkcjonowanie (sądy, policja, wojsko) i trzymać taką stopę podatkową która zaspokaja te potrzeby."

    Ten fragment sugeruje że obniżka podatków spowodowała by braki w kasie państwa, a krzywa Laffera sugeruje coś dokładnie przeciwnego (oczywiście dopóki nie przekroczylibyśmy poziomu t* z tymi obniżkami).

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam nie widzę takiej sugestii. Dla ukrócenia jednak takiego wrażenia wydzieliłem osobny akapit

    OdpowiedzUsuń
  6. @Blazej: jeśli masz na myśli przebicie dołem trendu wyznaczonego przez dwa lokalne dołki - marcowy i lipcowy, to to wybicie jest ledwo-ledwo. Jak by spadło z 5-8%, to by było wyraźne, a tak to ciągle ruch myszy wokół jeża... Złoto rośnie nam od paru dni nadzwyczajnie i nie jest to związane ze słabością USD, który się leciutko umocnił. Shedlock twierdzi, że jest to związane z powtórką strachu przed implozją finansów i banków CEE, ale mnie to nie przekonuje. Trudno powiedzieć, co się dzieje. Indyjski BC kupił od MFW 200 ton jedną transakcją, to może być główny czynnik umacniający, bo wiadomo że z MFW normalnie by trafiło w ramach traktatu waszyngtońskiego na szeroki rynek, a tak duża część rocznej podaży od instytucji zostanie zamrożona w skarbcu BC Indii, oni są do takich rzeczy przywiązani... A na ge pe wu zwałka, no cóż, ale to rynek chybotliwy, niestabilny, "rozdwojony w sobie", bo sam nie wie czy biec za merdającym ogonem europy, czy pomrukiem amerykańskiej spekuły.

    OdpowiedzUsuń
  7. Marcin Jabłoński3 listopada 2009 13:53

    @Adam Duda
    Właśnie dotarło do mnie co może powodować to nieporozumienie między nami, ale jest to dla mnie bardzo nieprawdopodobnie. Niemniej jednak muszę zapytać:
    czy sugeruje Pan że Polacy są relatywnie lekko obciążeni fiskalnie i można im (tj. nam) zwiększyć jeszcze podatki nie powodując zamykania firm, spadku konsumpcji czy uciekania do szarej i czarnej strefy? Innymi słowy, że znajdujemy się bliżej poziomu t1 niż t3?

    OdpowiedzUsuń
  8. Niczego takiego nie sugeruje... nie wiem gdzie jesteśmy na tej krzywej. Sugeruje natomiast żeby ciąć wydatki... Czy Pan na pewno czyta post "Krzywa Laffera" czy jakiś inny? ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Drogi Gospodarzu,
    Dziękując za ten artykulik, korzystając ze sposobności i wieczornej pory, opowiem ja Tobie (i Twym Czytelnikom) historię pradawną.
    Nie znając jeszcze imienia proroka Lafera, badałem też kiedyś, dawno, dawno temu, jeszcze przed www, ten sam problem. Mam gdzieś zagrzebane notatki, może warto do nich wrócić. Będę o tym pamiętał przy najbliższych porządkach.
    Mój model uwzględniał jeszcze koszty systemu podatkowego. Podatki skomplikowane, wymagające rozbudowanej ewidencji, sprawozdawczości, kontroli, mają niemałą minimalną wysokość, poniżej której system podatkowy generuje stratę. Podatki proste też zresztą mają próg opłacalności, tylko niższy.
    Można założyć, że działalność opodatkowana ma pewne maksimum Pmax przy podatku zerowym i minimum przy 100%, a wykres tej zależności jest stale malejący. Podobnie, można założyć, że fiskus nie zbiera (prawie) nic, gdy mu się nie płaci, i (prawie) wszystko, co powinien, gdy mu się to wszystko oddaje (w obu przypadkach zyskowność systemu jest zerowa). Zależność skuteczności fiskusa od jego kosztów powinna być rosnąca od 0 do (prawie) 100%.
    Wpływy podatkowe (przy podatku liniowym) wyniosą brutto:
    a*P(a)*W(k)-k
    gdzie a jest stopą podatkową, P podstawą opodatkowania, k to koszty utrzymania fiskusa, a W jest wydajnością fiskusa. P jest malejącą funkcją a, W jest rosnącą funkcją k.
    Oczywiście, rzeczywistych danych nigdzie nie ma, a przynajmniej wtedy nie było. Robiłem więc symulacje przy różnych teoretycznych krzywych P i W i wyszły mi nieprzekonujące wyniki, bo (o ile pamiętam dobrze) maksimum wydajności (przy zoptymalizowanej stopie podatkowej i kosztach fiskusa) wychodziło na małe kilkanaście procent maksymalnej (teoretycznej) podstawy opodatkowania. W rzeczywistości, jeśli wierzyć rachunkom publicznym, jest to więcej.
    Dodałem więc do modelu korupcję: fiskus odpuszczał część podatków za pewną łapówkę. Doszły dwa parametry, znów od 0 do 100%, których już tak dokładnie nie optymalizowałem, ale dość szybko udało się znaleźć takie ich wartości, że wydajność systemu wzrosła do bodaj 30% Pmax (jako uzysk podatkowy). Maksimum wychodziło przy dość wysokiej korupcji, odpuszczającej połowę lub więcej podatków za połowę lub nieco mniej zaniechania. Koszty (oficjalne) fiskusa były przy tym bardzo niskie, a stopa (znów oficjalna) podatkowa zbliżała się do 100%.
    Wtedy powszechnie i obowiązkowo wierzono w kapitalizm oraz finanse, a mnie tu, patrzcie państwo, wychodziło coś jakby Bizancjum. Uznałem przeto, że te wyniki są zbyt realistyczne i zbyt mało pedagogiczne, żeby je publikować. Może niesłusznie? Kto wie?
    Tak czy owak pozdrawiam.
    MCH

    OdpowiedzUsuń
  10. A autor tego tekstu zna jakieś empiryczne dowody na istnienie krzywej Laffera ??? Bo np. po obniżeniu przez PIS składki rentowej , dochody budżetu spadły o 20 mld zł , a nie wzrosły.

    OdpowiedzUsuń
  11. Marcin Jabłoński3 listopada 2009 14:54

    @AD
    Chyba faktycznie straciłem umiejętność czytania po polsku. Ostatnia próba komunikacji i jak się nie powiedzie to daję sobie siana :-)

    Pisze Pan że budżet nam się nie domyka, coś trzeba zrobić. Zostawić tak jak jest nie można, bo deficyt cały czas będzie się zwiększał, odpada. Na zmniejszanie Pan kręci nosem, bo to ryzyko, można wtopić. Zwiększania, jak mniemam, również Pan nie sugeruje, więc jedyne co pozostaje to obniżyć wydatki.

    I teraz to o co mi chodziło od początku: skoro chodzi o to, aby ciąć wydatki, to nie rozumiem sensu mieszania do tego tej nieszczęsnej funkcji. A jeżeli ten wpis miał tłumaczyć czym jest owa kreska na wykresie, to z kolei po co sobie gmatwać obraz wydatkami, skoro jedno i drugie nie ma ze sobą nic wspólnego?
    No chyba że to miał być wpis o bilansowaniu budżetu, ale wtedy mogę jako usprawiedliwienie powiedzieć że zostałem zmylony przez tytuł wpisu :-)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. Marcin Jabłoński3 listopada 2009 15:06

    @Czytelnik
    Wiem że nie do mnie było pytanie i że nie ładnie jest się wtrącać, ale obniżenie akcyzy na wyroby spirytusowe spowodowało wzrost wpływów do budżetu, co by sugerowało że jednak Laffer miał racje.

    Ale dowodu który by jednoznacznie stwierdzał uniwersalność krzywej Laffera nie ma i nigdy nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeżeli dobrze rozumuje to sytuacja rządu jest wręcz komfortowa Żeby zbilansować budżet RP w pierwszej kolejności należy zająć się kosztami a nie bawić się podatkami. Gdy miałem problemy z budżetem domowym to tak właśnie zrobiłem. Nie chciało mi się pracować na drugi etat więc ciąłem koszty. Znalezienie oszczędności jest zawsze łatwiejsze niż szukanie dodatkowych źródeł dochodu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie w socjaliźmie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Chichotem historii jest fakt, że to uważany za socjalistę Clinton obniżał zadłużenie państwa i jako pierwszy prezydent od bardzo dawna podpisał zrównoważony budżet, a tylko taki jest pierwszym krokiem do realnej obniżki podatków"

    Clinton jest uwazany za socjaliste tylko dlatego, ze popieral gejow, aborcje i tak dalej.
    Poglady na gospodarke mial inne, ale tego juz zaslepiency nie widza i nie chca widziec, bo im do obrazka nie pasuje...

    OdpowiedzUsuń
  16. Szeroka publika nie rozumie Krzywej Laffera co wynika z dyskusji pod tym tekstem.

    Krzywa Laffera nie daje przeciez imperatywu do obnizania podatkow lecz imperatyw obnizania podatków gdy system znajduje sie na prawo od optimum.

    Innymi slowy, jesli podwyzsza sie podatki a przychody budzetu rosna to system jest na lewo od optimum i mozna podwyzszac podatki.

    Po cieciach Reagana i Busha dochody budzetu spadly wiec tamte systemy byly na lewo od optimum.

    Przy tym to optimum w roznych badaniach roznie wyznaczano. W USA na 32% do 35%, w Szwecji w latach 70' na 70%!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja Wam Duda sugeruje abyście w rzeczonej kwestii przeczytali wpis na blogu p.R.Gwiazdowskiego (jakieś pół roku temu), gdzie jest to wg mnie profesjonalnie i łopatologicznie wytłumaczone.
    Po co wyważać otwarte drzwi, do tego bez odpowiednich narzędzi.
    Były wójt Wilkowyji

    OdpowiedzUsuń
  18. @Adam
    "Sugeruje natomiast żeby ciąć wydatki"

    Wybacz Waszmość, lecz gadasz, jakbyś się blekotu nażarł;-) Wydatki, szczególnie wydatki inwestycyjne państwa w okresie recesji powodują szybsze wyjście z kłopotów i mniejsze kłopoty społeczeństwa. Żeby nie teoretyzować, to pieniądze zebrane z podatków (lub pożyczone) można rozdać w postaci zasiłków, a można tez przeznaczyć na inwestycje, szczególnie w infrastrukturę, i poprzez to dać ludziom pracę, zyskując pewne unikalne dobra trwałe, które są ogólnospołecznie użyteczne.

    @Trystero
    "jesli podwyzsza sie podatki a przychody budzetu rosna to system jest na lewo od optimum i mozna podwyzszac podatki"

    To jest taka nieprawdziwa prawda;-), a przykładem może służyć VAT oraz podatek dochodowy. W jednym przypadku mamy po podniesieniu stawki (VAT) wzrost dochodów, a w drugim (dochodowy) po podniesieniu stawki mamy spadek. Oznacza to, ze krzywa Laffera jest błędna, bo nie ujmuje bazy podatkowej, czyli ilości osób, które ZAWSZE MUSZĄ ZAPŁACIĆ PODATEK.

    Przykład korporacji, w tym ilości płaconego podatku przez GS jest znakomicie pouczający. Bez względu na to, czy stawka podatku dochodowego rosła, czy spadała, to GS systematycznie płaci coraz mniejszy podatek dochodowy, który w ubiegłym roku wyniósł 41 milionów dolarów ~120 milionów złotych;-). Kwota ta jest mniejsza od wynagrodzenia (netto) jednego prezesa w GS.

    OdpowiedzUsuń
  19. Marcin
    I teraz to o co mi chodziło od początku: skoro chodzi o to, aby ciąć wydatki, to nie rozumiem sensu mieszania do tego tej nieszczęsnej funkcji.
    Nieszczęsną funkcję przywołałem po to, ponieważ wielu szarlatanów sie na nie powołuje i obniża podatki nie rusza wcale wydatków.. tymczasem żeby podatki rzeczywiście obniżyc to najpierw trzeba się zabrać za stronę wydatkową.. samo obniżenie podatków to juz konsekwencja tego że ma się mniejsze potrzeby podatkowe.. Tak się działa w Polsce, gdzie za rządów SLD obniżano podatek, ale przy tym pompując gigantyczny deficyt (po 40 mld rok w rok) i za rzadów sld gdzie z hukiem obnizono pit o 1 procent (bardzo mała pozycja w budzecie, bo wiekszość płacimy poprzez VAT i akcyze) i ustawiono "kotowice' deficytu na prawie 30 mld przy ponad 6 procentowym wzorście PKB !! - przy takim wzroście nie powinno być wcale deficytu.
    Teraz mamy kryzys.. nastepuje skurczenie gospodarek w europie a w Polsce odbija się wskaźnik od zera (choć czort wie jak to liczą skoro wpływy podatkowe tak dramatycznie spadają). W niemczech doszła do władzy ultraliberlana -jak na europejskie standardy - FDP i patrzę co oni robią... i obnizają podatki, ale nic nie mówią o wydatkach... chcą jakoś sfinansować tę obniżkę a sfinansują ją wiekszym długiem. czyli robią to co reagan i laffer sugerując się krzywą, ktróra w zasadzie jest pewna tylko w dwóch punkktach granicznych. t0 i tmax.

    OdpowiedzUsuń
  20. at Kozioł
    Ja Wam Duda

    Proszę mi tu nie pisać jak za PRL


    wpis na blogu p.R.Gwiazdowskiego (jakieś pół roku temu), gdzie jest to wg mnie profesjonalnie i łopatologicznie wytłumaczone.
    Po co wyważać otwarte drzwi, do tego bez odpowiednich narzędzi.

    Panie Kozioł.. ja rozumiem, że Pan ma jeszcze lepsze "narzędzia" ode mnie i od Gwiazdowskiego, żeby obiektywnie rozsądzić, które są lepsze i do tego dość pychy żeby pisać o tym publicznie? pomijam juz fakt nonsensu takiego osądu... huh :) Normalnie ROTFL

    OdpowiedzUsuń
  21. at czytelnik

    to tylko pokazuje jak nierozsądnie jest brać krzywą laffera za mocno na poważnie. Piszę o tym we wpisie, że nie wiemy jak krzywa wygląda i gdzie na niej jesteśmy.. trochę poszperałem i znalazłem ciekawy fragment wypowiedzi Machaja z instytutu Misesa:

    Rysunek smutnej buźki, z jaką zapewne wszyscy są już zaznajomieni, pokazuje tylko pewne tendencje i zagrożenia, jakie niesie ze sobą wzmożony fiskalizm. Pozwolę sobie skonstruować prawo Laffera w taki sposób, aby wyjaśnić do jakiego stopnia jest ono przydatne.

    W niektórych przypadkach zwiększenie stawek podatkowych prowadzi do wzrostu przychodów do budżetu państwa, jednakże, jeśli państwo za bardzo wywinduje obciążenia fiskalne, to przychody z jego tytułu mogą spaść

    . Tyle wystarczy o efekcie Laffera, bo krzywa, jaką się posługują Propodażowcy niesie za sobą ogromne niebezpieczeństwa.

    mysle że to dobre podsumowanie.

    OdpowiedzUsuń
  22. MCH
    może powienieś to dopracować i publikować... Laffer na swojej jednej kresce dorobił się i majątku i sławy... choć tak teraz mysle.. pewnie własnie się dorobił z tego powodu że to była własnie tylko jedna kreska :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Adam Duda:

    Znam dobrze ten artykuł , samo go kiedyś cytowałem przy dyskusjach o Lafferze na innych stronach. Machaj daje też dobre spostrzeżenie że nie da się zsumować wszystkich obciążeń podatkowych do jednej krzywej , bo każdy podatek inaczej wpływa na gospodarkę.

    "Tak się działa w Polsce, gdzie za rządów SLD obniżano podatek, ale przy tym pompując gigantyczny deficyt (po 40 mld rok w rok)"

    Może robili to nieświadomie ale zgodnie z założeniami Lafferszystów/podażowców , dla których deficyty budżetowe to nie problem. Ważne by obniżać podatki.

    OdpowiedzUsuń
  24. I jeszcze kilka uwag do tekstu:

    "Przy stopie podatkowej równej 100 %, również wpływów nie będzie, ponieważ nikt nie podejmie pracy, jeżeli całość zysku będzie mu zabierana."

    To zależy też od siły jaką może wymóc państwo , bo można sobie wyobrazić taką sytuację że wprowadzi ono przymus pracy i ludzie nie będą mieć wyboru.

    "Przy stopie podatkowej t3 podatnicy ponoszą większe ciężary podatkowe, jednak jest mniej podatników. Wysoka stopa podatkowa powoduje migracje ludzi do szarej strefy, zatem zmniejsza się ilość transakcji do opodatkowania."

    Także wysokie podatki nie muszą prowadzić do spadku wpływów czy uciekania ludzi w szarą strefę. Wszystko zależy od tego ile tych zebranych pieniędzy wraca do obywateli w postaci usług/transferów publicznych. W takiej Szwecji czy Danii obciążenia podatkowe są najwyższe na świecie , ale ludzie je płacą bo w zamian otrzymują bardzo dużo w postaci świadczeń socjalnych , które też nie są ograniczone tylko do jednej grupy społecznej ( biednych ). Tak więc poparcie dla tak dużego fiskalizmu jest bardzo duże.

    OdpowiedzUsuń
  25. "Powszechna opinia jest taka, że byli to czystej krwi liberałowie. Nic bardziej mylnego. Owszem podatki obniżali często powołując się na krzywą Laffera, jednak wydawali z zdwojoną siłą."

    Oni obniżali jeden podatek a podnosili inny. Ścieli marginalne stawki podatku dochodowego ale jednocześnie podwyższyli stopę składki na social security. Tak więc sumarycznie dochody wzrosły tyle że to niema nic wspólnego z rzekomym efektem krzywej Laffera. Podobnie robiły inne rządy zauroczone neoliberalizmem , obniżały górne stawki podatków dochodowych a podwyższały podatki konsumpcyjne.

    OdpowiedzUsuń
  26. Stanislaw Chmielewski4 listopada 2009 04:13

    Krzywa Laffera jest niebezpieczna z innego powodu:
    sugeruje jakoby podatki obciążały przedsiębiorców a nie konsumentów. Czyżbyśmy już o tym rozmawiali :-)

    Co do dyskusji wydatki a podatki to Pana Adamowi należy się pochwała, jakoś niewielu na naszej scenie politycznej dostrzego ten problem właściwie.
    Państwo bowiem zbiera w podatkach dokładnie tyle i tylko tyle ile wydaje. Po stronie podatków należy bowiem umieścić zadłużenie oraz psucie pieniądza.
    Stąd dochodzimy do prostego wniosku aby obniżyć podatki należy i wystarczy obniżyć wydatki. Innym zagadnieniem jest kwestia kosztów pobierania podatków, optymalizacji posiadanych zasobów (opodatkowanych) czy też moralne zagadnienie podatków.

    OdpowiedzUsuń
  27. Stanislaw Chmielewski4 listopada 2009 04:14

    przepraszam za literówki, szkoda, że nie można poprawiać.

    OdpowiedzUsuń
  28. poprawiłem.. chyba że są jeszcze jakieś to proszę dać znać

    OdpowiedzUsuń
  29. at Stanisław

    Państwo bowiem zbiera w podatkach dokładnie tyle i tylko tyle ile wydaje.

    Holender... żałuje że nie wpadłem na to proste zdanie podczas pisanie wpisu ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. A ja widzę tu jeden błąd. Nikt nie zwrócił uwagi, że sam Reagan czy jego administracja mogli mieć pełną świadomość tego co napisano wyżej i być pierwszej wody liberałami, a mimo wszystko postąpić tak jak to zrobili.
    Zwyczajnie mieli świadomość misji dziejowej jaką było aktywne pokonanie ZSRR (zamiast powstrzymywania) i pod to podporządkowali politykę gospodarczą. Układ z Arabią Saudyjską, gigantyczne zwiększenie wydatków wojskowych było częścią tego planu. A by utrzymać b. dobrą kondycję gospodarczą i nie stracić konkurencyjności zwyczajnie nie mogli podnieść podatków dla zbilansowania budżetu. Ba! Na froncie walki ideologicznej wskazana była ich obniżka by promować amerykański styl życia, maksymalnie pobudzić przedsiębiorczość i stworzyć jak najlepsze warunki dla tak niezbędnej wtedy innowacyjności (niskie podatki ułatwiały badania i rozwój firm, a popyt rządowy, wojskowy tworzył rynek zbytu praktycznie bez dna).
    Nauka jest nauką, a polityka jest polityką.
    Dlatego o ile działanie Reagana mogło wynikać ze szlachetnych intencji to nowej niemieckiej koalicji takie już nie jest. Dlatego uważam, że to porównanie to potwarz.
    Pozdrawiam,
    Twój wyborca.

    OdpowiedzUsuń
  31. HAN

    też się zastanawiałem nad tym, ze wydatki były napędzane zimna wojną, ale sobie pomyślałem że z drugiej strony podczas wojny w Korei czy wojny w Wietnamie udział długo do PKB spadał. nawet podczas recesji w latach 70 spadał. Nie chce oczywiście oceniać całościowo reagana, fakt jest jeden ... za jego czasów dług ogromnie wzrósł.
    A to co robi CDU FDP jeszcze nie jest do końca ustalone... zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
  32. Oczywiście, że podczas wojny w Wietnamie nie rosło zadłużenie, bo ta wojna była finansowana inflacyjnie, co m.in. doprowadziło do załamania systemu z Bretton Woods.
    Podczas wojny koreańskiej gospodarka USA była w tzw. powojennym prosperity, które trwało do lat 70 i charakteryzowało się wysoka dynamiką PKB. Reagan odziedziczył kraj z kilkunastoprocentową inflacją i przez pierwsze 2-3 lata jego rządów trwała recesja. Wyścig zbrojeń był też dużo bardziej kosztowny niż wojna koreańska (ponad 6% PKB, a wojna koreańska niecałe 18 mld ówczesnych $).

    OdpowiedzUsuń
  33. "Oczywiście, że podczas wojny w Wietnamie nie rosło zadłużenie, bo ta wojna była finansowana inflacyjnie, co m.in. doprowadziło do załamania systemu z Bretton Woods."

    Co według Ciebie to znaczy, że była finansowana inflacyjnie?

    OdpowiedzUsuń
  34. To, że wydatki na nią (deficyt budżetowy) były pokrywane z emisji dolara, który głównie trafiał do krajów trzecich z powodu nierównowag w rachunku bieżącym USA, by minimalizować wysoką inflację w samych Stanach .

    OdpowiedzUsuń
  35. A co to znaczy z emisji dolara? dolar był emitowany przez FED na obligacjach to raz, a dwa, że pod emisja dolara kryje się po prostu emitowanie obligacji dłużnych, gdyż w tym trzymają aktywa inne kraje. Zatem emisja dolara w tamtym czasie to nic innego jak wzrost zadłużanie.. Poszerzanie bilansu FED w porównaniu do wzrostu długu ogółem to grosze

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetny wpis - zgadzam się w 100%. Mogę wręcz stwierdzić, że wyraża i porządkuje dokładnie moje własne przemyślenia w temacie. Szczególnie na pochwałę zasługuje dostrzeżenie faktu, że jest to układ dynamiczny!

    @ HansKlos
    Jeżeli piszesz poważnie, to.. aż ręce opadają - przecież to co proponujesz to pochwała stimulusów czyli dokładnie tego co teraz robią Obama i Bernake.

    OdpowiedzUsuń
  37. Zgadzam sie z Hanem. Reagan z jednej strony wyprostowal ekonomie, a z drugiej jego budzet byl obciazony dziejowa misja walki z komunizmem. Clinton przyszedl na gotowe. Cygara, koniaki, itp.

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...