poniedziałek, 8 lutego 2010

Eko bańka

Jako, że ostatnio było o permakulturze jako o innym spojrzeniu na domowy ogród, dziś pociągniemy temat ekologicznej działalności, lecz w trochę większej skali. Jak wiadomo, z pozycji państwa jednostka mało się liczy jeżeli chodzi o ekologię. Znaczenie ma duży zakład, który może wpiąć się do sieci i udokumentować produkcje zielonej energii, czyli takiej na której można dostać certyfikat. Certyfikat to bardzo ważna sprawa, gdyż on wpływa na uzyskanie wskaźnika produkcji energii ze „źródeł odnawialnych”, a taki wskaźnik musimy wypełniać, gdyż podpisaliśmy rozmaite międzynarodowe konwencje. Wszystko oczywiście w imię walki z globalnym ociepleniem i o ochronę środowiska, zatem czas założyć klapki na oczy i ogłosić program rządowy.



Jako, że mam okazje znać proces budowy biogazowni i swoistej ruchawki na tym rynku w tym konkretnie obszarze, zacznę mini cykl o biogazie i opłacalności jego produkcji.


Najpierw weźmy na tapetę program „Rozwoju biogazowni rolniczych” z ministerstwa rolnictwa, w kolejnym wpisie będzie krótki rzut na opłacalność takiej inwestycji. Koszt programu do 2 000 000 000 pln.


Cel programu:



Stworzenie optymalnych warunków do rozwoju biogazowni rolniczych wytwarzających biogaz w oparciu o surowce rolnicze

Pierwsze zdanie już nas odpowiedni nastraja. Ja bym chciał, żeby każda gałąź działalności człowieka miała stworzone w jednakowy sposób optymalne warunki do rozwoju, gdyż średnio rozgarnięty mieszkaniec tej planety powinien wiedzieć, że jeżeli tworzymy optymalne warunki tylko dla jednej branży, to odbywa się to kosztem innych branż. Krótko mówiąc, żeby biogazownie miały optymalne warunki, to ktoś inny musi mieć utrudnione warunki.


Przesłanki celu:



Poprawa bezpieczeństwa energetycznego poprzez oparcie zaopatrzenia w energię na odnawialnych nośnikach energii wytwarzanych z surowców krajowych.

Oczywiście bezpieczeństwem energetycznym kraju możemy wytłumaczyć każdy nonsens. Któż podniesie rękę na bezpieczeństwo energetyczne? Prawda jest taka, że za rzekome zwiększenie bezpieczeństwa, często płacimy zwiększonym zagrożeniem ekonomicznym. Ktoś tą zabawę musi sfinansować, a finansują ją wszyscy w cenie na przykład gazu ziemnego, co czyni nasz przemysł mniej konkurencyjnym, od tych którzy takich kosztów nie ponoszą. Idźmy dalej:



Oparcie znaczącej części dostaw gazu oraz energii elektrycznej na wielu lokalnych wytwórniach biogazu stworzy możliwość dostawy biogazu, o jakości gazu ziemnego, dla wielu mieszkańców wsi i miasteczek oraz wpłynie na poprawę parametrów jakościowych dostarczanej energii elektrycznej.

Stworzenie możliwości dostawy biogazu, o jakości gazu ziemnego??? Biogaz to biogaz, gaz ziemny to gaz ziemny. Mieszanka biogazowa składa się z 60 % z metanu i 40 % z CO2, gaz ziemny z ok. 100% metanu. Żeby biogaz wpuścić do sieci przesyłowej, trzeba go zamienić na paliwo wysoko metanowe. Taka zamiana wymaga kosztownej instalacji i kosztownego procesu. Produkcja prądu z biogazu w silnikach gazowych ma o wiele więcej sensu, ale nie rozumiem jak ma to wpłynąć na „poprawę parametrów jakościowych dostarczanej energii elektrycznej”? Co jest złego w obecnym prądzie w sieci? Ma jakieś skoki napięcia? Jakieś zaniki? Z instalacji biogazowych będzie stabilniejsze napięcie?



Realizację zobowiązań międzynarodowych, określonych w przyjętych celach środowisko-klimatycznych, w oparciu o lokalnie dostępne surowce.

Otóż to. O to w tym wszystkim chodzi. Skoro ludzie sami nie chcą produkować energii zielonej, to trzeba ich do tego zmusi… tfu, zachęcić szeroko zakrojoną akcją subwencyjną z góry (dotacje do budowy) i z dołu (możliwość sprzedaży zielonych certyfikatów). Zobowiązania są duże, stąd duży program.



Wytwarzanie istotnych ilości energii z surowców nie konkurujących z rynkiem żywności, określanych jako: produkty uboczne rolnictwa, płynne i stałe odchody zwierzęce oraz pozostałości przemysłu rolno-spożywczego nie wymagające termicznego przetworzenia lub utylizacji;

I tutaj zgoda, że dużo odpadów, które mogą się dostawać do wód gruntowych może być skutecznie utylizowane w biogazowni, lecz znajmy skalę. Wartość energetyczna odpadów do wykorzystania jest bardzo mała, porównywalna pewnie z kosztem energetycznym transportu do instalacji, a większość energii będzie produkowana z surowców wykorzystywanych w przemyśle spożywczym i paszowym. Konkurencja z rynkiem żywności wystąpi w znacznej mierze pośrednio.



Wzrost przychodów rolniczych oraz konkurencyjności przetwórstwa rolno-spożywczego na wsi na skutek wykorzystania produktów, które dotychczas w większości nie miały cech towaru i w wielu przypadkach stwarzały problemy z ich racjonalnym zagospodarowaniem oraz podniesienie efektywności energetycznej;

Jak to dobrze, że martwimy się o dochody rolników. Czy poprzez „wzrost konkurencyjności” mam rozumieć wzrost cen dla konsumentów?



Pozytywny wpływ instalacji biogazowej na tworzenie tzw. lokalnych łańcuchów wartości dodanej (aktywizacja gospodarcza wsi)

O aktywizacji bezrobotnych było już wcześniej, teraz czas na polską wieś;) Oczywiście to, że dziś rolnicy nie budują sami biogazowni wynika tylko i wyłącznie, że są niedoedukowani i otępiali, niczym tancerze chochoła.



Zmniejszenie negatywnego wpływu energetyki i rolnictwa na środowisko poprzez ułatwienie realizacji celów ochrony środowiska związanych z ograniczaniem emisji gazów cieplarnianych

Całkiem słusznie.. zwiększy się emisja gazów cieplarnianych poprzez wzrost zużycia ropy na potrzeby transportu tych wszystkich surowców, ale to bez znaczenia, bo ta emisja nie jest rejestrowana, natomiast zmniejszy się emisja poprzez spalanie biogazu, która jest rejestrowana. Z opatrzności pomocą wyjdziemy może na tym na zero ;) Jakie są dalsze cele?



Pozyskanie znacznych ilości wysokiej jakości przyjaznych dla środowiska nawozów organicznych możliwych do zastosowania lokalnie w formie pozostałości pofermentacyjnych substratu pochodzenia rolniczego oraz w formie granulatu, co stwarza możliwość transportu do odbiorców zlokalizowanych w znacznej odległości od miejsca wytworzenia

Za to utracimy znaczne ilości pasz i żywności, zlokalizowanej lokalnie, czyli tam gdzie jest to potrzebne, bez wożenia tam i wewte tego dobrodziejstwa.



Energetyczne wykorzystanie pozostałości i odpadów organicznych, które podlegając niekontrolowanym procesom gnilnym emitują do środowiska gazy określane jako cieplarniane

Zgoda.



Realizacja programu wymaga dotarcia do wielu grup adresatów i beneficjentów. Zadanie to wymaga przeprowadzenia szeroko zakrojonej akcji informacyjno-edukacyjno-promocyjnej, która powinna wyjaśnić zasadność realizacji programu oraz rozwiać wszystkie stereotypy i bariery mentalne, w tym wynikające z obaw i zagrożeń związanych z wytwarzaniem biogazu.

Nie przypominam sobie, żeby jakieś bariery mentalne i stereotypy powodowały, że ktoś nie chce zarobić. Niewątpliwe, akcja informacyjna jest potrzebna.. W szczególności o tym, że jak już zbudujemy 1000 biogazowni i każda gmina będzie mieć swoją, jak jest założone w programie, to cena biomasy będącej surowcem pójdzie w stratosferę i połowa z tych instalacji zbankrutuje. Read my lips. Eko-energetyka to nowa bańka inwestycyjna dmuchana bez pardonu w imię ochrony środowiska.


Kilka wybranych kwiatków z programu



Wybór działań zmierzających do osiągnięcia tego celu należy rozpatrywać w kategoriach ekonomicznych i politycznych. Koszty budowy biogazowni rolniczych są znaczące, ale efekty uzyskane w dłuższym okresie uzasadniają podjęcie decyzji związanych z optymalizacją warunków ich budowy. Przykłady sąsiednich krajów, w których działają liczne biogazownie rolnicze i siłownie biogazowe w pełni uzasadniają pilną potrzebę stworzenia w Polsce podobnych warunków inwestowania.

Czy to nie brzmi, jak z założeń planu pięcioletniego? Pomożecie?



Nakłady inwestycyjne niezbędne do budowy 1 biogazowni (wraz z instalacją oczyszczającą biogaz) wytwarzającej rocznie około 3,5 – 3,8 mln m3 biogazu rolniczego stanowiącego równowartość około 2,5 mln m3 gazu ziemnego wysokometanowego, który może zasilić instalację o mocy 1 MWel, szacowane są na 2,0 – 2,5 mln EUR (9 – 12 mln zł – liczone wg bieżącego kursu na poziomie 4,40zł/1€). Rozbieżność w kosztach wynika ze sposobu realizacji inwestycji, a informacja ta oparta jest na kosztach realizacyjnych konkretnych instalacji.

Wycena na poziomie 12 milionów PLN za 1 MWel jest dosyć fair, przy założeniu że budujemy instalacje 2 MWel i korzyści skali mogą zadziałać. Jednak podana wycena nie zawiera kosztów budowy silosu na surowiec (substrat). Wiadomo, biogazownia musi działać przez cały rok, a zbiór jest tylko raz w roku. Jeżeli nie zakisimy substratu w specjalnym silosie, to trzeba zapłacić rolnikowi za zmagazynowanie surowca. U rolnika są większe straty (nieszczelne magazyny umożliwiające procesy gnilne), za które właściciel biogazowni, oprócz opłat za magazynowanie,  będzie musiał zapłacić w zwiększonej cenie substratu. Szacunkowy koszt biogazowni mający sens w dzisiejszych warunkach to kwota ok. 20 mln PLN za 2 MWel (bez silosu przejezdnego).. czy ktoś zna rolnika posiadającego taką gotówkę? Kto na tym głównie skorzysta? Czy te informacje będą również w tej kampanii informacyjno-edukacyjno-promocyjnej?



Za dostawą tego nośnika energii, wytworzonego w biogazowniach rolniczych, do gazowych sieci dystrybucyjnych przemawia z jednej strony rachunek ekonomiczny i ekologiczny związany z ograniczeniem strat występujących przy przetwarzaniu gazu na energię elektryczną i cieplną, a z drugiej strony możliwość dostaw tego nośnika energii dla gospodarstw domowych na wsiach i w małych miasteczkach dotychczas pozbawionych takich możliwości.

To ciekawe zdanie, bo na tej samej podstawie, argumentuje się za pozostawieniem monopolu Poczty Polskiej, gdzie prywatnemu doręczycielowi nie opłaca się jechać z listem do chatki na wzgórzu. Czyj to problem, że ludzie żyjący w ostępach nie mają dostępu do sieci gazowej? Mieszkańców czy gazowni? Jak ktoś wybiera sobie życie na odludziu, to niech ponosi wszystkie koszty z tym związane. Ciekawe czy w Rosji mają plany żeby ciągnąć sieć gazową czy elektryczną do każdej chatki traperskiej na Syberii, bo taka jest logika tego argumentu.


Dalszy kwiatek, czyli co zrobić, jeżeli zachęty pieniężne nie pomogą? Należy dokonać zmiany w prawie!:



a) Dokonanie zmiany ustawy Prawo energetyczne oraz w rozporządzeniach wydanych
na jej podstawie celem wprowadzenia:
• Prawnych przesłanek umożliwiających dostarczanie biogazu do sieci dystrybucyjnych oraz nałożenie na operatorów sieci (dostawców z urzędu- zgodnie z obowiązującym Prawem energetycznym) obowiązku zakupu biogazu lub wytwarzanej z niego energii elektrycznej lub cieplnej czyli:
• wprowadzenie obowiązku dla przedsiębiorstw energetycznych zajmujących się przesyłem lub dystrybucją paliw gazowych, przyłączenia do sieci w pierwszej kolejności instalacji wytwarzających biogaz „rolniczy” lub wytwarzanej z niego energii elektrycznej lub cieplnej;
• obniżeniu opłaty za wykonanie przyłączenia do sieci dla źródeł o mocy nie wyższej niż 1MW;
• nałożenie obowiązku zakupu biogazu rolniczego (tam gdzie takie możliwości istnieją)

Równie dobrze można przystawić pistolet do skroni i kazać wszystkim budować instalacje ekologiczne. Ciekawa jest stymulacja do instalacji poniżej 1 MW, gdyż to najgorzej wypadające instalacje pod względem okresu zwrotu.



Wprowadzenie świadectwa pochodzenia dla biogazu rolniczego, które będzie zbywalnym towarem giełdowym oraz stanowić podstawę do rozliczania zobowiązań nałożonych przepisami wspólnotowymi w zakresie ilości energii wytwarzanej z odnawialnych źródeł, lub wprowadzenie innych preferencji – przykładowo cenowych dla biogazu rolniczego, zapisanych wprost w złotych lub w procentach w odniesieniu do ceny gazu ziemnego wysokometanowego.

Jeżeli finanse i pistolet nie do końca pomogą, to idźmy w pełen zestaw stymulacji i stwórzmy dodatkowy produkt, który będzie oparty na powietrzu i będzie go można sprzedać. Dodatkowo wpłynie to również na walkę z bezrobociem… ktoś w końcu będzie musiał obsługiwać ten rynek obrotu certyfikatami, tak w biogazowniach jak i w państwowym nadzorze.


Co jest jeszcze konieczne?

• Uproszczenie zasad udzielania pomocy finansowej, ze wszystkich dostępnych źródeł, dla inwestujących w wytwarzanie biogazu rolniczego.
• Wprowadzenie zmian w ustawie z dnia 27 marca 2003 o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym określających, że biogazownie i siłownie biogazowe są inwestycjami celu publicznego.

Zabrakło jeszcze zapisu, że biogazownia jest również obiektem kultu religijnego i co za tym idzie zwolniona z podatków oraz, że z miejsca wpisywana jest do katalogu UNESCO. Pewnie będzie w nowelizacji.



Czy wszyscy pamiętają ten żart o rosyjskim naukowcu, co badał muchę i po wyrwaniu jej wszystkich nóg i skrzydełek zanotował, że mucha nie idzie? Po takiej dozie stymulacji, jaka jest aplikowana w biogazownie, to rzeczoną muchę można by było osiodłać i polecieć na niej na Księżyc.



Także jeżeli masz permakulturową działkę, to możesz sobie co najwyżej zjeść kapustę i dalej oszczędzać. Jednak, parafrazując cytat z Misia, prawdziwe frukta robi się na dużych słomianych inwestycjach. Sezon na eko-bańkę uważam za otwarty.

23 komentarze:

  1. Sok pomidrowy8 lutego 2010 09:59

    Rozumiem, że pisał to już Adam Duda a nie PIP?

    OdpowiedzUsuń
  2. tak panie soku.. nie było wzmianki o wpisie gościnnym ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Radziecki naukowiec zanotował że po wyrwaniu nóg mucha ogłuchła! Ale sens wpisu jasny.

    Czy ma Pan jakieś informacje na temat opłacalności inwestycji w małe instalcje biogazowe?
    Mają sens takie dla np. jednego gospodarstwa?

    OdpowiedzUsuń
  4. Wprowadzenie świadectwa pochodzenia dla biogazu rolniczego, które będzie zbywalnym towarem giełdowym
    Zdaje się że nowy hit dla OFEs się szykuje... :-) :-) :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pigoku

    o tym w jednym z kolejnych wpisów, ale dla jednego gospodarstwa jeżeli już to może być coś pożyteczne pewnie z technologii domów pasywnych

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawy wpis. Chciałbym poinformować, Czytelników o następującym absurdzie:

    W Polsce jest około 1mln domów ogrzewanych drewnem. Materiał ten nie jest liczony do puli "energii ze źródeł odnawialnych". Żeby drewno było liczone musi zostać przemienione na np. "ekologiczne" pelety, czy coś w tym stylu...

    OdpowiedzUsuń
  7. bardziej oplacalna wydaje sie metoda p.Paina - biogaz + energia cieplna z procesu kompostowania. wytwarzany lokalnie gaz + energia cieplna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Na jednym z blogów wyszperałem informacje jak w Niemczech wspiera się produkcje biogazowni :

    "Tymczasem Niemcy zainwestowali w 2006 roku prawie miliard euro w budowę nowych elektrociepłowni na bazie rolniczego biogazu, a rys 1. ilustruje rozwój tej branży energetycznej w latach 1996-2006. Dalszy intensywny rozwój tej dziedziny w RFN jest zapewniony ustawą z dnia 1 listopada 2006 roku, zakazującą karmienia trzody odpadami kuchennymi oraz spożywczymi."
    http://www.ogrzewnictwo.pl/index.php?akt_cms=1691&cms=15

    Bardzo to ekologiczne i etyczne zamieniać potencjalne źródło jedzenia w paliwo

    OdpowiedzUsuń
  9. Około 2 lata temu byłem na spotkaniu w firmie zajmującej się produkcją energii elektrycznej i cieplnej w małych blokach na potrzeby osiedli i małych miast.

    W pewnym momencie temat rozmowy zszedł właśnie na biogaz i perspektywy rozwoju w Polsce tych instalacji. Panowie z tej firmy stwierdzili jednoznacznie, że w Polsce się to nie przyjęło(w przeciwieństwie do Niemiec) z powodów ekonomicznych. W Niemczech rolnicy mają dopłaty do roślin które są potem używane w produkcji energii.

    Rachunek ekonomiczny wtedy był nieubłagany i był powodem dla którego w tak dużym rolniczym kraju jak Polska były tylko 2 siłownie tego typu. Obie doświadczalne.

    Z ich słów wynikało, że z ekonomicznego punktu widzenia w momencie gdy nie ma dopłat do rośli pod wytwarzanie energii w Polsce jest sens postawić takie siłownie tylko w okolicach gdzie są duże uprawy buraków cukrowych a i tak szacowali że ze względu na ilość potencjalnego paliwa jest miejsce na siłownie o mocy rzędu 1 góra 2 bloków konwencjonalnych.

    OdpowiedzUsuń
  10. Liczyc na fuzje. Juz niedawno pokazywali fuzje laserowa. male wielkosci duzej paczki chipsow. Praktycznie niewyczerpana energia. Jak by co na ksiezycu wiecej tego.

    Ale zanim wdroza (jesli to jest prawda a nie jak ta zimna fuzja w kubku) to minie 20-30 lat.

    OdpowiedzUsuń
  11. @cynik9: "Zdaje się że nowy hit dla OFEs się szykuje"

    wygląda na to, że załapałem libertariańsko-austriackiego bakcyla na dobre, bo to samo przyszło mi momentalnie do głowy ;] jako że w ramach ochrony przed zagazowaniem planety niedobrym CO2 "przepisy wspólnotowe" będą wymagać coraz większego udziału energii odnawialnej w procesie produkcji energii, popyt na owe bio-certyfikaty będzie tylko rósł. i to szybciej niż podlewane euro-dotacjami biogazownie które owe certy będa mogły sprzedawać. a więc mamy gwanarcję, że cena owych giełdowych wynalazków będzie poruszać się tylko w górę :D szkoda, że a Pakistanie na to nie wpadli na czas ;) teraz OFE zostaną uratowane bo przecież warto dziś inwestować pieniądze przyszłego emeryta w coś, co za kilka dekad będzie warte kilkakrotnie więcej. tylko ciekawe będzie wtedy z rachunkami za energię które ów emeryt będzie musiał opłacić ze sprzedanych certów ;)

    w pewnym momencie rządzący skapną się, że te machlojki z kredytami węglowymi i bio-certyfikatami zaburzają produkcję energii, a więc produkcję wszystkiego i będą luzować wymagane limity, co spowoduje że z definicji wiecznie rosnące papiery zaczną nagle spadać ;) a może nawet cała ta "ekologia" zostanie zawieszona, co spowoduje nie tyle spadek, ile natychmiastową teleportację wartości tych papierów do poziomu dowolnie bliskiego 0 ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. @Mantrid
    Oczywiście, że z limitów emisji CO2 w pewnym momencie jakaś grupa państw się wyłamie (zapewne "z okazji" jakiegoś większego kryzysu): patrz co się stało z limitami deficytów i zadłużenia w budżetach w krajach strefy euro. System z góry był skazany na porażkę.
    Tu sprawdziłby się system, który rewelacyjnie sprawidził się w przypadku ograniczenia emisji freonów (uznano, że niszczą one warstwę ozonową, choć koncerny je produkujące do końca twierdziły, że nie ma na to dowodów) - po prostu w roku 1994 państwa uprzemysłowione zakazały emisji najgroźniejszych gazów niszczący warstwę ozonową, a potem zakaz stopniowo rozszerzano na te coraz mniej groźne. Firmy produkujące freony zastąpiły je innymi substancjami i wszystko gra.
    Identyczny system sprawdziłby się w emisji CO2 (należałoby zacząć od zakazu budowy nowych elektrowni węglowych a potem zakaz stopniowo rozszerzać: elektrownie którym kończyłyby się okresy eksploatacyjne musiałyby być zastąpione źródłami energii o niskiej emisji CO2)

    OdpowiedzUsuń
  13. Najlepszym rozwiązaniem byłby podatek węglowy , zakaz budowania nowych elektrowni jest moim zdaniem chybiony bo to nie jedyne źródło emisji CO2.

    OdpowiedzUsuń
  14. > Najlepszym rozwiązaniem byłby podatek węglowy , zakaz
    > budowania nowych elektrowni jest moim zdaniem chybiony bo to
    > nie jedyne źródło emisji CO2.
    To by się sprawdziło na wolnym rynku, a w większości krajów (w tym i w Polsce) istnieją jakieś formy monopolu państwa w różnych gałęziach energetyki: państwowe spółki energetyczne przerzuciłyby podatek na swoich klientów - ustawodawstwo zabraniające prywatnym firmom działalności na różnych rynkach energetycznych już istnieje, ale nawet w krajach gdzie jest łagodne po prostu zostałoby zaostrzone. Zmniejszanie emisji CO2 w państwowych zakładach nie leżałoby w interesie państwa, bo przekładałoby się na spadek dochodów podatkowych.

    OdpowiedzUsuń
  15. "Zmniejszanie emisji CO2 w państwowych zakładach nie leżałoby w interesie państwa, bo przekładałoby się na spadek dochodów podatkowych."

    Zamykanie państwowych elektrowni tym bardziej.

    OdpowiedzUsuń
  16. > Zamykanie państwowych elektrowni tym bardziej.
    Czemu niby miałyby zostać zamknięte w warunkach państwowego monopolu na ich budowę czy choćby w warunkach państwowego monopolu na przesył elektryczności (państwo jako właścicel sieci energetycznej może np. zwolnić swoje zakłady z opłaty, przesyłowej a na prywatne narzucić odpowiednio wysoką)

    OdpowiedzUsuń
  17. przyszło mi wczoraj do głowy że carbon credits to są podatki od energii, które będzie zbierał nie rząd USA, ale Goldman Sachs :D i Al Gore: obydwaj mają po 10% udziałów w powstającej właśnie Chicago Climate Exchange, która będzie pobierać przecież prowizję od wszystkich transakcji na niej przeprowadzanych. prowizja będzie przychodem giełdy, a jego cześć będzie zyskiem Goldmana i Gore'a. na razie program jest pilotażowy, ale z czasem kredyty węglowe staną się przymusowe.

    oto Goldman Sachs: państwo w państwie, z własnym (za)rządem, polityką monetarną i organem podatkowym :D

    "Ameryka też się sypie, to osobny rozdział..." ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. @stl
    System taki, jak z freonami, kompletnie się w tym przypadku nie sprawdzi, bo bez freonów można się doskonale obejść, zastępując je czym innym, moja lodówka np. pracuje na cykloheksanie, przez co żre prąd jak smok! Jedyną alternatywą dla paliw kopalnych jest energetyka jądrowa, a ta dla inicjatorów całego zamieszania, też jest be, a może nawet jeszcze bardziej BBBBEEEE !
    Z biogazowniami problem jest taki sam, jak z innymi "źródłami odnawialnymi" - tam, gdzie było to opłacalne, od dawna już stoją, w pozostałych przypadkach to się po prostu się nie opłaca. Dopłaty do "ekologicznych" źródeł energii to czysty absurd wynikający z krótkowzroczności eurourzędasów, którym wydaje się, że pieniądze biorą się z kasy. Każde euro na ekodopłaty ma łapki upaprane CO2, a im więcej tych euro trzeba wydać... Po analizie cyklu życia pieniędzy topionych w "ekoenergetyce" mogłoby się okazać, że skutkiem dotowania wiatraków i biogazowni jest wzrost emisji CO2.
    A..., i nie piszcie, że na biogazowniach nie można zarobić - właśnie dostałem propozycję szkolenia w temacie po 4k PLN per capita. Jak widać, można!

    OdpowiedzUsuń
  19. AAAA
    na biogazowniach mozna zarobić
    bedzie o tym jeden z najbliższych wpisów

    OdpowiedzUsuń
  20. @AAA222

    Solaris kiedyś pisał o "dopłatach" do energetyki nieodnawialnej. Bo czymże jak nie dopłatami, jest np. utrzymanie wysokich górniczych emerytur, czy wysokie odprawy. Z energetyką jądrową też jest tak, że wymaga dotowania przez państwo. Jeszcze żaden z reaktorów nie został tak na amen wygaszony - kto będzie ponosił koszty "wygaszania" przez następne x dziesiąt lat?

    OdpowiedzUsuń
  21. To, co powyżej napisałeś, to oczywiście czysta demagogia - jeśli podzielisz cały ten socjal przez produkcję prądu, otrzymasz "dotacje" rzędu ułamków grosza do 1kWh, czyli nic w porównaniu z dopłatami do OZE. Prędzej, czy później, paliwa kopalne skończą się, a OZE w naszych warunkach nie załatwią problemu. Masz do wyboru - możesz budować elektrownie atomowe, albo pozostać przy OZE, redukując populację lub jej potrzeby o 70-80 %.

    OdpowiedzUsuń
  22. [...] – czy to się opłaca? Parę wpisów wcześniej zapowiadałem przyszłą bańkę… Eko – bańkę. Jak każda bańka, tak i ta jest stymulowana, lecz tym razem stymulowana bez pardonu, wręcz [...]

    OdpowiedzUsuń
  23. [...] bańka i po bańce Jako, że naszą kolejną bańką fundowaną nam przez globalne rządy jest eko-bańka, czyli pompowanie bez pardonu wszelkich inwestycji związanymi z zieloną energią, warto się [...]

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...