To że nastąpi peakoil w przyszłości jest tak pewne, jak to że jabłko rzucone do góry kiedyś spadnie z powrotem na ziemie. Jednak sam szczyt możemy osiągnąć z czynników podażowych (supply) - mało fajna perspektywa, bądź z czynników popytowych (demand) - fajniejsza perspektywa. Oczywiście popyt zawsze się równa podaży i na odwrót.. to zawsze jest kwestia tylko ceny. Jednakże warto wiedzieć, czy cenę w górę winduje duży popyt przy malejącej podaży, czy też cenę w dół ciągnie mały popyt przy dużej podaży.
Deutsche bank na ten przykład w swoim newsleterze (HT Trystero):
wysuwa śmiałą tezę, że szczyt osiągniemy w roku 2016, ale z czynników popytowych a nie podażowych. Słowem nie będzie nam już potrzebne tyle ropy co dotychczas. W jednym z pierwszych akapitów piszą:
Demand: we now have a “disruptive technology” in the shape of the hybrid and electric car, that will very likely have a far greater positive impact on oil efficiency than the market currently expects.
Popyt: mamy teraz przełomową technologię w postaci hybrydowych i elektrycznych samochodów, która będzie miała o wiele większy pozytywny wpływ na efektywność wykorzystania energii z ropy niż rynek w chwili obecnej się spodziewa.
Ja również nie należę do panikarzy w tym temacie, gdyż wykorzystujemy energię bardzo niewydajnie i tak naprawdę nie przejmujemy się jej zużyciem, o czym świadczy między innymi ta sonda tutaj na blogu.
Jednak wiara w to, że rynek samochodów elektrycznych, który prawdę mówiąc jeszcze nie istnieje, odwróci nas od ropy w wystarczającym stopniu, żeby złagodzić geologiczny spadek wydobycia, który zresztą sam DB przewiduje również na 2016 rok, jest moim zdaniem daleko posunięta.
Oczywiście teza, że Amerykanie zaczną używać bardziej oszczędnych aut jest jak najbardziej słuszna. W końcu wraz z drożejącą ropą będą musieli w końcu patrzeć na cenę przy dystrybutorze. Oddzielną sprawą jest jeszcze to, czy popyt w USA spadnie ze względu na oszczędniejsze auta (przede wszystkim mniejsza pojemność silników), czy recesje, która zbankrutuje energochłonny przemysł. Co do popytu w Chinach to autorzy mają prostą receptę. Przejdą od razu na bardzo oszczędne samochody i samochody elektryczne, tak jak przeszli z komunikacji pisanej piórem, na komunikacje technologii 3G, omijając etapy pośrednie.
Cóż, z całym szacunkiem dla innowacyjności i karności chińczyków, ale jest ich tam 1.3 mld, a razem z Indiami 2,5mld i prawie nikt nie używa samochodu. Boom na motoryzacje dopiero się rozpoczął i trudno oczekiwać, że każdy sobie kupi elektryka za nawet 20 000 $, gdy będzie mógł kupić spalinowe nano za 2000 $. Śmiem twierdzić, że to właśnie małe i tanie oszczędne autka rozpoczną boom na ropę w Chinach i Indii, gdzie obecnie większość pomyka na rowerach.
Raport jest bardzo długi, także poświęcę na niego kilka wpisów. Tymczasem koniec części pierwszej :)
*******************************************************
Jako, że pojawiają się maile, ze nie gram nic polskiego (co nie jest prawdą, bo byli przecież Acidzi) dziś śpiewanie po polsku.
Szmaragdowa noc - w kryształowym zamku.... Nie mylić z kryształową nocą bo to inna noc była ;)
Skrócona wersja, gdyż nie mogę nigdzie znaleźć pełnego teledysku, a przecież ten kawałek w oryginale trwa 6 minut!
[Youtube:http://www.youtube.com/watch?v=2JGL-Kb2m6k]

Rozsądek i ekonomia podpowiadają, że na topie będą teraz oszczędne auta. Nie wolno jednak zapominać, że w Chinach najdynamiczniej rozwija się klasa średnia, a oni nie chcą jeździć byle czym. Śmiem twierdzić, że Chińczycy łakną luksusu i dlatego będziemy mieli jednak do czynienia z runem na paliwożerne auta.
OdpowiedzUsuńWystarczy przypomnieć sobie początek lat 90-tych w Polsce i to, jak zareagowaliśmy na pojawiające się w sklepach kolorowe produkty zza granicy...
@ynwestor:
OdpowiedzUsuńMuszę się z Tobą zgodzić. Czy to nie będzie tak jak z Turkami w Niemczech. Nie widziałem Turka, który by jeździł średnim autem. Chyba żaden nie schodzi poniżej Mercedesa, a szanujący się Turek w swojej wiosce nie pokaże się bez dużego Audi lub BMW.
Czekając na samochód elektryczny jako zbawienie panikarze PO zapominają o alternatywie najbardziej rozsądnej w średnim terminie i najbardziej prawdopodobnej - samochód na gaz. Technologia znana i stosowana od lat, niewielkie przeróbki. W odróżnieniu od PO który jest for real następują poważne zmiany w gazie ziemnym dzięki którym odpowiednik "peak gas" nam nie grozi jeszcze przez dziesięciolecia. Ameryka jest ponownie bliska samowystarczalności w gaz a jego rezerwy przy użyciu nowych technologii (w szczególności hydraulic fracturing) rosną i oceniane są na ponad 100 lat. Z drugiej strony flotylla gazowców Kataru i innych dostarczy wkrótce LNG w dowolne miejsce po konkurencyjnej cenie i tu też trudno wskazać strukturalne limity podażowe w dającej się przewidzieć przyszłości. Wyciskając nawet z tego hype wydaje się że spokojnie będziemy jeździli mniej więcej obecną technologią silnika spalinowego jeszcze długo po PO, zanim się w końcu przesiądziemy się na odpowiednio tani i praktyczny wehikuł elektryczny.
OdpowiedzUsuńElektryczne maja wade. Po max 4-5 latach trzeba wywalic akumulatory. Koszt prawie polowa auta! To sie nie oplaca inaczej niz jako hybryda i to nie w wersji prius, ale max 30%
OdpowiedzUsuńZamiast teoretyzować "jakie samochody będą kupowali Chińczycy" proponowałbym znaleźć jakieś statystyki ile jakich samochodów sprzedano w Chinach w roku 2009 (przypomninam, że w 2009 po raz pierwszy w historii sprzedano w Chinach więcej sztuk nowych samochodów, niż w jakimkolwiek innym państwie na świecie - z USA włącznie)
OdpowiedzUsuńAt 智慧
OdpowiedzUsuńAle masz jakieś poważne źródła potwierdzające Twoją opinie i nie rzucasz tutaj obiegowych legend?
[...] czyli peak demand czy supply – cz.2 Kontynuując cześć pierwszą wpisu o potencjalnym szczycie popytu na rynku ropy naftowej, dziś cześć traktująca o cenach benzyny na świecie. Tabela przedstawia ceny benzyny w [...]
OdpowiedzUsuńAdas!, to Ty starasz sie wystepowac w roli eksperta, a my jestesmy od zadawania pytan.
OdpowiedzUsuń智慧 ma pelne prawo do sceptycyzmu zwazajac na wydajnosc dowolnych innych baterii w dowolnym urzadzeniu.
Pozwole sobie jednak odpowiedziec: koszt baterii jest wysoki, ale zuzyte baterie maja wartosc rezydualna rzedu 20% poczatkowej, mozna je sprzedac chocby magazynom energii [ktore juz powstaja]. Po drugie, koszt baterii jest okolo trzykrotnie nizszy niz koszt paliwa spalonego przez czas jej uzytkowania.
Samochody elektryczne sa obecnie nieoplacalne z powodu wysokiej ceny... oszczednosc na paliwie jest mniejsza niz odsetki z roznicy cen.
Adas!,
OdpowiedzUsuńHmm nie przypominam, żebyśmy wchodzili kiedyś w taką spoufałość.
Co do Twoich tez, to przedstaw jakieś wyliczenia, bo znam wyliczenia, wskazujące że już teraz EV są opłacalne.
Samochody elektryczne sa obecnie nieoplacalne z powodu wysokiej ceny… oszczednosc na paliwie jest mniejsza niz odsetki z roznicy cen.
podaj Twoje wyliczenia. nie ma o czym dyskutować narazie.
@magnum, zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem (ustawa o bateriach i akumulatorach, Dz.U. 79/2009, poz. 666), użytkownik końcowy obowiązany jest do przekazania zużytych akumulatorów samochodowych sprzedawcy detalicznemu, podmiotowi prowadzącemu usługi w zakresie wymiany akumulatorów, zbierającemu zużyte akumulatory samochodowe, prowadzącemu zakład przetwarzania lub wprowadzającemu na rynek akumulatory samochodowe (art. 45, ust. 1). Jeśli przy wymianie zużytego akumulatora na nowy nie oddasz starego, to po pierwsze złamiesz prawo, po drugie sprzedawca zażąda od Ciebie wpłacenia kaucji (czyli podniesie cenę) - o ile dobrze pamiętam o jakieś 10 zł/kg akumulatora - przy akumulatorze o masie 450 kg (Roadster Tesli ;) ) będzie to około 4500 zł. Kto ostatnio wymieniał aku w aucie, ten wie.
OdpowiedzUsuńAAA222
OdpowiedzUsuńZ tym ze troch inne są akumulatory kwasowe, a trochę inne litowo jonowe.
co więcej bateria wymieniana w samochodzie elektrycznym ma konkretną wartość z powodu ciągłej przydatności, gdyż pojemność AKU spada do 80-60 % nominału.
Daje to wartość około 40 procent wartości początkowej, gdyż bateria przydaje się do przydomowej instalacji dla zrównoważenia taryf nocnych z dzienną lub po prostu dla zównoważnia OZE na przykład paneli.
W samej baterii jest do odzysku lit, także nie sądzę żeby za kompletnie zużyta baterię musiałbyś płacić jakies koszty recyklingu.
Volt ponoć am mieć baterię na 10 000 cykli co czyni ją raczej dozywotnią.
Anyway, nie przejmowałby się kosztami utylizacji baterii
@Adam Duda,
OdpowiedzUsuńPrzepisy ustawy o bateriach i akumulatorach stosuje się do wszystkich rodzajów baterii i akumulatorów produkowanych i wprowadzanych do obrotu, niezależnie od ich kształtu, pojemności, masy, składu materiałowego, sposobu użycia oraz niezależnie od tego, czy stanowią przynależność albo część składową urządzenia lub dodatek do innych produktów (art. 4, ust. 1). Przepisów ustawy nie stosuje się jedynie do baterii i akumulatorów w sprzęcie wojennym i podobnego przeznaczenia oraz wysyłanym w przestrzeń kosmiczną ;) Niestety, życie jest ciężkie i skomplikowane. EU bardzo się stara, żebyś starego akumulatora nie zatrzymał sobie w domu, albo nie wyrzucił w lesie.
jasne, ale przepisy ulegają zmianie, tym bardziej że obecny aku w samochodzie a aku w EV to dwa światy
OdpowiedzUsuńps. Te 10k cykli to "future", "today" podobno jest zjazd według krzywej y=86*x^(-0,68), gdzie x, to ilość cykli, czyli po 5 latach 52 %.
OdpowiedzUsuń@Adam.
OdpowiedzUsuńmoje wyliczenia nie-oplacalnosci bazuje na
http://www.samochodyelektryczne.org/kalkulatory/oplacalnosc_samochodow_elektrycznych.htm#wyniki
chetnie zobacze Twoje wyliczenia pokazujace ta oplacalnosc.
@AAA222
koszt utylizacji baterii jest ujemny, poszukajcie informacji o wartosci rezydualnej ogniw litowych
Wypowiedź Joachima Fetzera, wiceprezes SB LiMotive (joint venture Bosch / Samsung powołana do produkcji akumulatorów samochodowych) na 59. Międzynarodowej Konferencji dla Prasy Motoryzacyjnej Bosch:
OdpowiedzUsuń"Pojazd elektryczny o masie 1000 kilogramów i zasięgu ponad 200 kilometrów będzie potrzebował akumulatora o pojemności 35 kilowatogodzin. Taki akumulator kosztowałby dziś ok. 500 euro za jedną kilowatogodzinę, w sumie około 17 000 euro, czyli zbyt drogo. Trzeba też zważyć przy tym, iż podany zasięg uważany jest przez ankietowanych użytkowników samochodów za niewystarczający. W dodatku żywotność obecnych akumulatorów litowo-jonowych nie wystarcza na cały okres eksploatacji pojazdu"
Przez "okres eksploatacji" pan Fetzer rozumie 250 tys km lub 12 lat uzytkowania. Planuje, że w 2012 roku rozpoczną produkcję akumulatorów do pojazdów elektrycznych, o zywotnosci ponad 2000 cykli ładowania/rozładowania i umożliwiających zasięg ponad 200 km dla samochodu o masie 1000 kg. Obecna technologia daje nadal parametry o połowę gorsze !!
Jest jednak nadzieja, że prace rozwojowe pozwolą za parę lat wyprodukować akumulatory spełniające, ograniczone przecież, wymagania.
Nie ma natomiast żadnej nadziei na jakiekolwiek oszczędności dla użytkowników samochodów elektrycznych na "kosztach paliwa". Żadne państwo nie zrezygnuje z wpływów podatkowych, po prostu ładowanie samochodów elektrycznych (jeżeli kiedyś staną się one masowe) będzie opodatkowane tak, aby koszty przejechanego kilometra były porównywalne lub dla zachety nieco niższe niż obecne koszty dla tradycyjnych samochodów. Oczywiście przyszli użykownicy poniosą także koszty dzisiejszych prac badawczych i budowy przyszłej infrastruktury, jakakolwiek by ona nie była potrzebna.
Polecam materiały SB LiMotive, zawierają cenne informacje dla zainteresowanych napedem elektrycznym, a firma która inwestuje 500 milionów $ na prace badawcze nad akumulatorami wie co mówi.
magnum
OdpowiedzUsuńtu kolegi
https://spreadsheets.google.com/ccc?key=0AmZ1-isQyLjddFJUMS1TQlh5X3Q0NjRKLWdGbmJSUVE&hl=en
AAA222
OdpowiedzUsuńmasz nieaktualne dane
krzywe spadku capacity już powoli wyglądają na przykład tak :
http://www.valence.com/sites/all/themes/valence/pdfs/18650e%20Cells%20Data%20Sheet.pdf
Adamie, dane są świeże. Problem jak zwykle polega na tym, że warunki standardowe, w jakich producenci testują w laboratoriach swoje akumulatory (0.7C/0.5C, 23oC) nie odpowiadają warunkom, w jakich akumulatory testowane są w samochodach, a te z kolei mają podobnie luźny związek z warunkami normalnej eksploatacji akumulatora w aucie. Dlatego najbardziej wiarygodnym z podanych przez Ciebie źródeł są dla mnie informacje o akumulatorze z Mitsubishi i MiEV, dla którego funkcja pojemności wyglądała będzie mniej więcej tak: y=92*[ilość cykli]^(-0,68), czyli bardzo podobnie do tego, co napisałem wcześniej - po 5 latach 56 % pojemności pierwotnej.
OdpowiedzUsuń@Adam
OdpowiedzUsuńdzieki, za arkusz, czekam az wlasciciel sie zgodzi na moj wglad wen.
Najbardziej mnie interesuje wplyw ladowania wysokim pradem [3-15 min] na zywotnosc ogniwa. Akumulatory kwasowe mialy bardzo duze problemy z zasiarczaniem elektrod, co znacznie pogrszalo pojemnosc i maksymalny osiagalny prad. Oczekuje tez, ze cykle "szybkie" beda sie zdarzaly rzadko. Np: Tesla ma baterie wystarczajace na 400km, po przejechaniu ktorych i tak nalezy nam sie przerwa na kawe i kanapeczki.
W normalnym trybie, samochod ladujemy w nocy przewodem z wlasnego domu, byc moze po specjalnej nizszej nocnej stawce za kWh. Interesuje mnie jaka stawke mozna zaoferowac na stacjach ladowania i czy nie zepsuje mi to oplacalnosci.
@AAA222
"warunki standardowe, w jakich producenci testują w laboratoriach swoje akumulatory (0.7C/0.5C, 23oC) nie odpowiadają warunkom, w jakich akumulatory testowane są w samochodach, a te z kolei mają podobnie luźny związek z warunkami normalnej eksploatacji akumulatora w aucie."
tu zgoda. W Teslach jest to rozwiazane - baterie sa utrzymywane w stabilizowanych warunkach, tak wiec w idealnym Swiecie, podczas kazdego dluzszego postoju podlacza sie samochod do pradu. Utrzymywanie stalej temperatury wymaga energii i ktora jeszcze w 2008 stanowila znaczny procent calkowitego zapotrzebowania. Nie podaje dokladnych liczb, bo ten problem zostal juz rozwiazany.
@magnum, problem stabilizacji temperatury pracy, to pikuś. Gorzej, że akumulator podczas jazdy dostaje "kopa", gdy w krótkim czasie musi zmagazynować duże ilości energii odzyskanej podczas hamowania oraz wydać je podczas przyspieszania (podobno 4 s. od 0 do 100 ;). Jeśli chciałbyś naładować akumulatory Tesli (56 kWh) w 3 minuty, musiałbyś się po drodze rozglądać za jakąś małą elektrownią ;) - lekko licząc, potrzebna byłaby Ci moc 1,2 MW. "Nocna" stawka jest niższa, bo zapotrzebowanie na energię elektryczną w nocy jest niższe (4-8 GW poniżej dobowego maksimum). Większość użytkowników EV będzie ładować akumulatory w nocy, żeby bezstresowo dojechać rano do pracy. O ile dobrze policzyłem, już przy udziale EV na poziomie 20-30 % "nocne ładowanie" zrówna nocne zapotrzebowanie na ee ze szczytem wieczornym. Jaka wtedy będzie "nocna" cena energii elektrycznej ?
OdpowiedzUsuń@AAA222
OdpowiedzUsuńkwestie magazynowania energii z hamowania mozna rozwiazac stosujac baterie dedykowane wlasnie w tym celu.
W scenariuszu, ktory ja widze jako oplacalny, uzytkownikami EV beda osoby dojezdzajace do pracy wokol miasta: np Pruszkow - Modlin, a nie Pruszkow - Praga, czyli osoby korzystajace z obwodnic miast. Ten drugi przypadek bedzie rozwiazany przez komunikacje miejska.
Po drugie, umowmy sie, ze stosowanie maksymalnego przyspieszenia za kazdym razem, to nie jest stadardowy cykl uzytkowania. Zazwyczaj bedziemy jezdzic 50-70km/h po obwodnicy oraz 20-40 po miescie.
Tak, szybkie ladowanie wymaga megawatowego polaczenia z siecia elektryczna. Rozmawialem w tej sprawie z dostawca pradu i moge powiedziec, ze stacja ladowania jest oplacalna przy kilkudziesieciu samochodach dziennie. Oczywicie, Tesla z racji posiadania baterii duzej pojemnosci. Moze sie ladowac i 15-20minut, 3-5 minut bylby czasem ladowania malych /lekkich samochodow i jednosladow.
Tak na prawde, to nie potrzebujemy az tyle energii by sie poruszac; spojrz na propozycje firmy Aptera lub przypomnij sobie swoja ostatnia przejazdzke rowerowa.
Co do dostepnosci energii i cen nocnych, to sytuacja moze sie roznie rozwinac. Jesli polozysz foto-ogniwa na dachu swojego domu, to problem sprowadza sie do magazynowania energii, byc moze do wymienialnych baterii ladowanych gdy Ty jestes w pacy. Sa tez pomysly generowania energii lokalnie na wlasne potrzeby, obecnie dostepne rozwiazania sa jednak za drogie.
Alternatywnie, musimy poczekac 30 lat na tania energie fuzyjna.
W jaki sposób uda się rozróżnić elektrony, które trafiają do akumulatora w autach, od tych które używane są do urządzeń w domach? :-D Może, rząd wymyśli brygady fiskalne sprawdzające każdy garaż (czy ktoś "nielegalnie" nie ładuje EV), albo zrobią nakaz rozliczania się z każdej zużytej kW? :-D :-D
OdpowiedzUsuńPrzy peak oil i tak zużycie paliw kopalnych będzie spadać (niezależnie od upowszechienia się aut elektrycznych). Te podatki są z góry straconą sprawą. Zresztą można łatwo opodatkować komunikację przez licznik przejechanych kilometrów (razy masa auto dla pełnej sprawiedliwości).
Wymiana akumulatorów w Tesla Roadster kosztuje na dziś $30K (dla 53kWh). Wychodzi więc poniżej $450/kWh. Koszt dla producenta jest więc niższy.
Dużo jeżdząc po mieście musiałem tankować co tydzień za 150zł. Po pięciu latach załóżmy, że zbierała się z tego suma 36000zł. Za takie pieniądze dałoby się kupić akumulator 30kWh po dzisiejszych cenach. Teraz zauważmy, że EV prawie nie potrzebuje niemal żadnego serwisowania w porównaniu do ICE. (i przy spokojnej miejskiej jeździe aku byłby prawdopodobnie użyteczny nawet dłużej)
To są zgrubne obliczenia, ale pokazują, że dla często miejskiego ruchu auto elektryczne może być opłacalne już dzisiaj. Tym bardziej, jeśli związane są z tym korzyści w postaci np. bezpłatnego parkowania.
@ magnum
OdpowiedzUsuńRozumiem, że piszesz o prędkościach średnich. Hamowanie do zera i dynamiczne przyspieszenie od 0 do 50km/h ;), najlepiej w 2s. ;), to właśnie typowy cykl jazdy miejskiej. Oczywiście, jeśli miasto nie jest całkowicie zakorkowane, co w niektórych miastach może być niestety zjawiskiem typowym. Fakt, nie musimy zużywać tyle energii, ale jest zasadnicza różnica pomiędzy "nie muszę", a "nie mogę", bo kiedy zdarzy się, że "muszę", to chciałbym móc. Nie mam hektara dachu do dyspozycji ani miliona zł na drobne wydatki, dlatego energią z ogniw musiałbym ładować akumulator co najmniej ze dwa tygodnie, o koszcie tak pozyskanej energii nie wspomnę. Zresztą, na "zapasowy" akumulator i tak nikt się nie zdecyduje z uwagi na cenę (np. Nissan Leaf - około 15000 USD). Co do ceny energii, to z góry wiadomo, że wzrośnie.
@Bix, w czym widzisz problem ? Do podniesienia ceny prądu brygady fiskalne nie będą potrzebne.
@Bix
OdpowiedzUsuńPodatki nie są straconą sprawą, rząd NIGDY nie odpuści Panu żadnego podatku. Najwyżej zmieni jego formę, a na końcu i tak wszyscy je zapłacimy.
Ma Pan własny garaż do ładowania samochodu nocą? Ile procent uzytkowników w Polsce je ma? Nawet ci, co je mają, mają przydział mocy rzedu 15 kW, no chyba że mieszkają w fabryce... Ile mocy można przeznaczyc na ładowarkę w garażu - 5 kW? A i tak trzeba przebudować domową instalację by to podłaczyć. Ile czasu zajmie ładowanie akumulatorów o pojemności 40-50 kWh z taką mocą - 10-12 godzin??
Może więc bedziemy przerabiać domowe instalacje na większe obciążenie? Bedziemy masowo wystepować o większy przydział mocy do dostawcy? Wierzy Pan, że się na to będzie zgadzał i ochoczo na swój koszt przebudowywał sieć w całym kraju???
To może będziemy masowo budować stacje ładowania na parkingach? Jeżeli było by np. 2 mln samochodów (20% wszystkich) do doładowania to jaki będzie nocny pik poboru mocy - 20 GW? Gdzie są elektrownie i sieci przesyłowe? Do zbudowania!
Elektryczny samochód to świetny pomysł, pod waruniem że mało kto go używa. Na masową skalę to daleeeeeka przyszłość...
@jacek
OdpowiedzUsuńTesla uzywa 35 kWh aby osiagnac zasieg do 500km, dziennie przejezdzasz 50-100km. Zakladajac, ze uzycie energii wynosi 150-200Wh/km [liczby podawane przez producentow sa bardzo rozbiezne], na naladowanie baterii przez noc potrzebujesz wiec tyle energii co na upieczenie sporego indyka w piekarniku elektrycznym.
Jeżeli było by np. 2 mln samochodów (20% wszystkich) do doładowania to jaki będzie nocny pik poboru mocy
Nie rozpedzaj sie tez z tymi 20% :) Jesli samochody maja sredni czas zycia 14 lat, to co roku wymieina sie co najwyzej 10% rynku [zakladajac tez nowych posiadaczy]. Jesli nawet 5-10% nowo sprzedanych samochodow bedzie elektryczna, to beda one stanowily 0.5 - 1% wszystkich z perspekrywa osiagniecia 10% za 10 lat. Problem infrastruktury ladowania faktyczie nadal jest otwarty.
@AAA222
Ecolocap i Nissan podaja cene $250/kWh czyli sensownej wielkosci akumulator kosztuje $6k.
Hamowanie do zera i dynamiczne przyspieszenie od 0 do |50km/h ;) , najlepiej w 2s. ;) , to właśnie typowy cykl jazdy miejskiej.
Z tym przyspieszaniem to lepiej uwazaj, bo jedzie przed Toba starsza pani w swoim Cinquecento 700 i ma zimny silnik :)
Pamietam jak mieszkajac w Warszawie zakladalem sie, ze przemieszcze sie szybciej miedzy dowolnymi punktami jadac na rowerze niz samochodem czy komunikacja miejska.
@Bix
Dokladnie tak wlasnie jest. Jedyna sporna kwestia jest wyzszy koszt inwestycji poczatkowej... wkladajac te pieniadze w Greckie obligacje skarbowe zarobisz wiecej niz zaoszczedzisz na paliwie
Wiem coś na pewno - w miastach są korki, smród, hałas i olbrzymie problemy z parkowaniem. EV może zredukować smród, hałas, i uczynić jazdę w korkach nieco bardziej znośną. Mniej rzeczy obciążających człowieka = lepsze zdrowie i więcej energii chociażby do pracy. Bywało, że dziennie spędzałem w aucie ponad 3 godziny, sporadycznie przejeżdżając więcej niż te 70km. EV jest dosłownie czystym zyskiem dla dużej aglomeracji, jeśli patrzeć na rzeczy z szerszej perspektywy. No ale to kwestia mentalności władz... jak ma królować krótkowzroczność to rezultaty będą takie jak zwykle.
OdpowiedzUsuńDo nasycenia rynku EV chociażby w 5 procentach droga daleka. Jeszcze długo dużo bardziej bolesne będą wahania cen paliw, niż ryzyko przeciążenia sieci energetycznej. (zresztą tutaj EV też mogą oferować pewien atut w postaci V2G)
@AAA222
OdpowiedzUsuńLeaf ma 24kWh, iMiev 16kWh co wystarczy do jazdy miejskiej. Jeśli porównywać do Roadstera to trzeba by wziąć ceny aut o podobnych osiągach (z przyśpieszeniem 4s do 100km/h) i ilość benzyny jakie pochłaniają. (już nie pisząc o kosztach serwisowania)
Czyli ile może kosztować akumulator 16kWh na dzisiaj? Producenta pewnie nie więcej niż $5000/1szt. Na złotówki niech będzie 15000, czyli dwa lata tankowania benzyny dla mnie. A jak się będzie kształotować cena paliwa? W dół, a czy może raczej w górę, z upływem czasu?
V2G wystarczy, że będzie tylko buforować energię, tu nie chodzi o produkowanie energii. Byłoby to świetnym uzupełnienie domowej instalcji ogniw słonecznych.
@Bix
OdpowiedzUsuńDobrze mowisz, porownujmy Tesle i BMW M3, a nie Tesle i Tico.
Te $12k, ktore kosztuje bateria jest do przelkniecia w porownaniu z kosztem auta sportowego, szczegolnie jesli wiemy, ze przez kilka lat bedziemy oszczedzac na paliwie.
15000 na paliwo to okolo 50tys km, czyli 125km w kazdy dzien pracujacy. Montujac instalacje gazowa za 2-3 tys, te pieniadze by Ci wystarczyly na cztery lata.
W UK przerobka samochodu na gaz kosztuje od okolo £1000 (£1800 za silnik V8), ale to nie jest problem. Najzwyczajniej w Swiecie nie ma gdzie tankowac LPG. W Londynie jest raptem jedna stacja. Dochodzi wiec do ewenementow typu: przerabiasz samochod na gaz, dostajesz obnizke oplat srodowiskowych i
zwolnienie z oplaty "congestion charge"... ale jezdzisz caly czas na benzynie.
@magnum, Bix
OdpowiedzUsuń"Dobrze mowisz, porownujmy Tesle i BMW M3, a nie Tesle i Tico."
Rzeczywiście, nie ma co porównywać: Lotus Elise: $47 250 (~135 300 zł); Tesla Roadster (elektryczna wersja Lotusa Elise): €99 000 (~380 200 zł); Nissan Note: 38 690 zł; Nissan Leaf: $40 500 (~116 000 zł). Zejdźcie wreszcie na ziemię.
@AAA222
OdpowiedzUsuń:) mialem napisac Tesla-Elise, ale sie ugryzlem w jezyk, bo osiagi sa troche inne.
Tesla :$100k: 0-100 4s.
Elise: $47k: 0-100 5s
Tak jak mowilem, nizszy koszt uzytkowania EV w obecnej sytuacji nie pokrywa kosztu utraconej szansy zwiazanej z wyzsze cena zakupu (ja licze konserwatywnie, ze weinwestuje gotowke na 5%, nie bawie sie w Greckie obligacje)
Z drugiej strony, na entuzjastach i "early adopters" sie najlepiej zarabia. Zobacz tylko MacBookPro: $2500, iPhone, iPad (po co to komu?). Nie kazdy kupuje to co najtansze. Na cos trzeba w koncu wydac swoje pieniadze.