Przeczytałem ostatnio fascynującą książkę, której nazwy z powodu niechcianej reklamy nie wspomnę. Książkę która myślę przybliża ludzi do znalezienia świętego Graala biznesu, jakim jest umiejętność efektywnego motywowania pracowników.
Teorii motywacji jest wiele. Najbardziej popularna jest piramida potrzeb Maslowa. Według tej teorii, ludzie zaspokajają sobie w kolejności swoje potrzeby i jeżeli jakaś z "dolnego piętra" nie jest zaspokojona, to nie działa motywator z piętra wyższego. Przykładowo jeżeli nie mam zaspokojonej potrzeby jedzenia w pracy (nie stać mnie na jedzenie), to nie będzie na mnie działał motywator samorealizacji. Z kolei Fredrick Herzberg uważał, że isteniją dwie grupy motywatorów. Czynniki podrzymywujące, czyli takie, które nie motywują, ale sprawiają że nie jesteśmy niezadowoleni. I motywatory, które skłaniają nas do większych wysiłków i samozadowolenia. David McClelland uważał, że są trzy grupy czynników. Potrzeby przynależności, potrzeba osiągnięć i potrzeba władzy. Victor Vroom postrzega motywacje jako proces trzyaspektowy. Prawdopodobieństwo otrzymania nagrody, prawdopodobieństwo osiągnięcia celu oraz stopień zaspokojenia potrzeb przez uzyskanie nagrody. Motywacje określa jako rozumienie połączenia swego działania z prawdopodobieństwem otrzymania nagrody oraz jej istotności. To podejście jest z kolei podobne do badań Johna Adamsa, który sformułował teorię sprawiedliwości, w której ludzie nieustannie porównują wysiłek i otrzymaną nagrodę. Jeżeli powstaje jakaś nierówność (w obie strony), to jednostki podejmują działania w celu przywrócenia stanu równowagi. Do tego mozna dołożyć cały szpaler teorii wzmocnień.
Ufff przegląd akademickich rozwiązań może zmęczyć :)
No wiec co takiego nowego wymyślono teraz??? Ano nic nowego. Stwierdzono, że może niepotrzebnie ludzkość próbuje odkryć na nowo Amerykę w teorii motywacji członków organizacji. Może coś takiego już dawno wymyślono.
Jaka jest najstarsza struktura organizacyjna?
Plemię było pierwszą organizacją, w którą spontanicznie ludzie się łączyli i w której osiągali swoje cele. Co jest najważniejsze, to homo sapiens najdłużej w swojej historii żył właśnie w kulturze plemiennej. Często tego nie doceniamy, jak duże piętno ewolucja i dawne zaszłości wpływają na człowieka i jego dzisiejszą behawioralną konstrukcję. Tak jak pisałem ostatnio, że postrzeganie liczb przez ludzi w znacznej mierze wynika z tego co człowiek odziedziczył w genach od jaskiniowców, tak i życie w organizacji plemiennej może być dla współczesnego człowieka najbardziej naturalne.
Najstarszą, a zarazem najbardziej przekrojową książka opisującą życie plemienne jest Biblia opisująca ludy Izraela. Okazuje się, że badając zachowanie i bodźce jakie są opisane z Biblii można zbudować naturalnie zmotywowaną organizację. Samograja czyli świętego Graala. Nonsens? Niekoniecznie.
Badacze zadają pytania, co sprawia że kibice piłkarscy (rodzaj współczesnego plemienia) są tak bardzo oddani sprawie, mimo że nie otrzymują za swój wysiłek centa.. ba jeszcze za to płacą. Dlaczego żołnierze podejmują niekiedy nadludzkie wysiłki, mimo że nie wynika to wprost z rozkazów? Szarża nad Samosierrą? Napoleon mawiał, że dobrze zmotywowani żołnierze (a takich miał), za kawałek szmatki pójdą na pewną śmierć. Dlaczego wioślarze z Cambridge są maksymalnie zmotywowani, aby pobić maksymalnie zmotywowanych wioślarzy z Oxfordu? Przecież nawet za to pieniędzy nie dostają. Czy można jakoś ten poziom motywacji zaszczepić w firmach i innych organizacjach?
Okazuje się, że można poprzez zrozumienie naturalnej chęci człowieka to przynależności do jakiegoś plemienia. Należy po prostu zbudować plemię poprzez wzmacnianie w organizacji cech plemiennych.
Dla przykładu każda organizacja musi mieć jakiegoś wroga (kibice innej drużyny, wróg na polu bitwy, przeciwna drużyna). Musi mieć jasno określone symbole, możliwości identyfikowania z plemieniem. Musi mieć możliwy do osiągnięcia cel i to cel dobry, budzący w ludziach potrzebę tworzenia. Sprawna organizacja stwarza sobie swój własny język. Ile razy w nowej firmie w pierwszych dniach człowiek nic nie rozumie, bo pracownicy mają tendencje do tworzenia własnego slangu. Slang to własnie jedna z cech plemiennych, z którą nie można walczyć.
Cech jak i zasad plemiennych jest oczywiście bardzo dużo i nie sposób je streścić nie przeinaczając znaczenia wyłuszczonego na 400 stronach książki. Wymieniłem tylko wstępne banały wprowadzające w temat. W skonstruowanej teorii organizacji plemiennej widać wyraźnie, że autorzy zaciągają z każdej z wymienionych wcześniej teorii po trochu. Tak jakby wszyscy naukowcy chodzili wokół tematu, ale nie potrafili trafić w punkt.
Czytając książkę ma się to przyjemne uczucie, gdy wyczekuje się każdego nowego zdania, a po jego przeczytaniu uznaje się je za coś oczywistego. Bo taka i też powinna być teoria motywacji. Złożona z oczywistych klocków.
.
No to może stary plemienny utworek puścimy?
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=dgDrk04auAY]
a czy możesz jednak zdradzić tytuł książki? teorią zainteresowałeś, więc chętnie doczytałbym, więcej, zwłaszcza, że sam nadmieniasz, że opisałeś tylko wstęp :)
OdpowiedzUsuńjak nie tu na blogu, to napisz na prv :) adres email masz wraz z tym komentarzem :)
ok, znalazlem :) 'korporacyjne zwierze' :)
OdpowiedzUsuńZainteresowałeś mnie bardzo. Podaj proszę tytuł.
OdpowiedzUsuńMyślę, że taka wiedza przydałaby mi się do tworzenia mojej organizacji czy może kształtowania tego typu postawy w moich Czytelnikach i klientach.
Swoją drogą polecam pisać do wydawców by wysyłali Ci książki. Ja już kilka dostałem. Mam w planach za rok nie kupować już żadnych.
Krzysztof napisał o tym wpis:
http://zarabianie-na-blogu.pl/jak-zalatwic-sobie-za-darmo-ksiazke-do-recenzji/
Bardzo ciekawe spostrzeżenie, ale żeby zaszczepić w firmie kulturę plemienną trzeba sprawić, by pracownicy zaczęli się z nią identyfikować i aby nie traktowali jej jako jednego z wielu etapów kariery. Pracownicy muszą czuć się częścią firmy, muszą chcieć o nią walczyć. Jak to zrobić? Są dwie opcje:
OdpowiedzUsuń1. Pranie mózgu.
2. Przypomnienie sobie czemu ludzie łączyli się w plemiona.
Opcja nr 1 jest brutalna, ale skuteczna. Niestety jest ryzykowna, bo jest pewne, że prędzej, czy później dowie się o tym ktoś z mediów, albo z Państwowej Inspekcji Pracy i że ten ktoś nie zrozumie idei. Pozostaje zatem...
Opcja nr 2. Plemiona powstawały dlatego, że ludzie odkryli, że pewne potrzeby ( zdobycie pożywienia, obrona przed dzikimi zwierzętami ) łatwiej jest realizować w "stadzie" niż w pojedynkę. Firma będzie plemieniem tylko wtedy, gdy jej pracownik będzie wiedział, że w niej będzie mu lepiej i łatwiej realizować potrzeby niż poza nią. Wracamy zatem do piramidy potrzeb Masłowa :)
Plemiona powstawały dlatego, że ludzie odkryli, że pewne potrzeby ( zdobycie pożywienia, obrona przed dzikimi zwierzętami ) łatwiej jest realizować w „stadzie” niż w pojedynkę. Firma będzie plemieniem tylko wtedy, gdy jej pracownik będzie wiedział, że w niej będzie mu lepiej i łatwiej realizować potrzeby niż poza nią.
OdpowiedzUsuńTak ! teraz wystarczy wzmacniać te cechy które powodują ze pracownik chce być w danym plemieniu..
Z czasem mottem życiowym pracownika będzie cel jego organizacji... to ideał :)
Ale własnie w książce ciekawie wyśmiewali sie z obecnych misji i wizji firm.. Nie ma w nich nic co mogło by być mottem człowieka. :)
ok, znalazlem ‘korporacyjne zwierze’
OdpowiedzUsuńto nie to :)
"Ale własnie w książce ciekawie wyśmiewali sie z obecnych misji i wizji firm.. Nie ma w nich nic co mogło by być mottem człowieka"
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Dodałbym do tego jeden ważny szczegół: kibice tworzą "plemię", bo kochają piłkę nożną. Żołnierze tworzą "plemię", bo kochają swój kraj. A pracownicy tworzą "plemię", bo co? Bo kochają swoją pracę? No bez przesady. OK, zdarzają się ludzie, którzy naprawdę lubią to co robią i czują się w swojej pracy spełnieni, ale w każdej firmie są oprócz nich także osoby, które pracują tylko dlatego, że muszą i praca w żadnym wypadku nie jest ich pasją, ani hobby. Dlatego uważam, że firma jest znacznie gorszym materiałem na "plemię" niż grupa kibiców, wojsko ( ale tylko zawodowe ), stowarzyszenie, czy partia polityczna. Tamte grupy są tworzone wyłącznie przez ludzi, którzy chcą je tworzyć, natomiast firma jest tworzona i przez tych, co chcą i przez tych, co nie mają wyjścia.
ja
OdpowiedzUsuńno i widzisz to złe podejście
kiedyś ludzie byli dumni że karmili ludzi (piekrarze), że ludzie w ich butach czuli sie wygodnie (szewc), że spełniali innych marzenia mieszkaniowe (budowniczy), że dzięki ich komórkom ludzi komunikują sie, dogadują sie.. że robią coś dobrego.
wszystko kwestia celu który naświetlisz... w końcu działanie na rynku to tworzenie rzeczy które są przydatne dla innych . to piękny cel :)
Zgadzam się, cel jest piękny, ale czy wszyscy go rozumieją? Niektórzy z pewnością tak, ale inni podchodzą do tego w sposób mniej romantyczny, na zasadzie "nie chce mi się robić, ale z czegoś żyć trzeba". Taką mentalność można oczywiście zmienić, ale wymaga to ciężkiej pracy.
OdpowiedzUsuńTaką mentalność można oczywiście zmienić, ale wymaga to ciężkiej pracy.
OdpowiedzUsuńi przede wszystkim znajomości co wpływa na mentalność... i tu masz teorię budowania plemienia :)
Właściwie jeśli przyjrzymy się tej teorii bliżej, to zauważymy pewne cechy plemienne w firmach azjatyckich, np. japońskich. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że tamtejsza społeczeństwa są kolektywistyczne, dlatego budowanie w firmie "plemienia" jest łatwiejsze. W społeczeństwach nieco bardziej indywidualistycznych sprawa wygląda inaczej.
OdpowiedzUsuńW społeczeństwach nieco bardziej indywidualistycznych sprawa wygląda inaczej.
OdpowiedzUsuńto prawda ale myk jest taki, że każdy ma zakorzenione głęboko to plemię. na przykład taki snob chce się afiszować że jest członkiem dość ekskluzywnego klubu golfowego.. dlaczego? dlaczego się integruje z tymi ludźmi i pokazuje to na zewnątrz? Dlaczego sam chce przynależeć do jakiegoś plemienia jakim jest klub golfowy? kwestia ukierunkowania metod zaspokajanie jego potrzeb odziedziczonych od przodków.
Zgadzam się w 100%. Zwracam tylko uwagę na to, że snob do klubu CHCE należeć, a pracownik często nie ma wyboru. OK, wielu ludzi pracuje w jakiejś firmie, bo zawsze chciało w niej pracować i oni są idealnym materiałem na członków plemienia. Ale co z tymi, którzy są w mniej komfortowej sytuacji i "chwytają się" każdej dostępnej pracy? Część z nich pewnie polubi miejsce, do którego się "załapie" i będzie można ich przerobić na członków plemienia. Ale części praca nie będzie się podobać, będą ją wręcz przeklinać. Z nimi jest problem, bo nie widzę ich w roli członków zgranej drużyny.
OdpowiedzUsuńale zrozum
OdpowiedzUsuńopisujesz sytuacje z przed etapu budowania plemienia. jak je zbudujesz wzmacniając cechy i wykorzystując zasady plemienne, to i rodzina pracownika może pomagać w osiąganiu celów organizacji. oczywiście plemię musi zaspokajać najpierw "bezpieczeństwo indywiduacje "członka plemienia że tak już zdradzę dalsze karty książki (tak wiem, cześć maslowa) :)
No i o to mi chodziło :) Aby samotny osobnik stał się członkiem plemienia, musi wiedzieć, że mu się to opłaci i że w stadzie łatwiej zaspokoi swoje potrzeby. Gdy to zrobi zżywa się z plemieniem, czuje się jego częścią i idzie razem z nim podbijać inne plemiona. Czyli najpierw realizujemy podstawowe potrzeby, a potem potrzeby wyższe. Od piramidy potrzeb Masłowa się nie ucieknie :)
OdpowiedzUsuńprzypomniał mi się film
OdpowiedzUsuńhttp://en.wikipedia.org/wiki/Pirates_of_Silicon_Valley
Nie wiem czy historia wyglądała tak jak w filmie, ale wynika z neigo, że Steve Jobs zastosował tą strategię przy pracy nad Macintosh'em (wrogiem plemienia był IBM).
Mam wrażenie Adamie, że nie doświadczyłeś nigdy funkcjonowania w korporacji i twoja wiedza opiera się wyłącznie na przeczytanych książkach. Ja mam za sobą 20 lat w korpo. Teoria Maslowa iż po zaspokojeniu potrzeb niższego rzędu ujawniają się potrzeby wyższego rządu da się przenieść do korporacji - jak już dostatecznie dużo zarabiasz (potrzeby wiscerogenne) i masz wyrobioną pozycję (poczucie bezpieczeństwa) zaczynasz potrzebować uznania i szacunku (awanse). I tu zaczynają się schody, ponieważ w korporacjach funcjonuje przede wszystkim (jak u mnie) tzw. zarządzanie przez manipulację (taki czeski film nikt nic nie wie, a jak coś wiesz nikomu nie mów, bo to ci daje przewagę nad innymi). Szefowie nie mają autorytetu, cele nie są określone, misja jest niejasna, nie istnieją wartości. To jest rzeczywistość, rzeczywistość która skrzeczy. Odkąd w ramach oszczędności skasowano wszelkie premie, zanikł ostatni motywator do zrobienia czegoś więcej niż konieczne. Instynkty stadne w korpo owszem istnieją ale to wyłącznie instynkty samozachowawcze i adaptacyjne (coś jak w historyjce o małpach i bananie na słupie z polewaniem wodą). Piramida Maslowa odnosi się do jednostki, nie do społeczności. Wspólnota plemienna to wspólnota jednostek. Cele plemienia nie muszą być koniecznie celami każdego ze współplemieńców, ale dają im szansę na realizację celów własnych. Pamiętam z wykładów z etyki, że każdy człowiek jest egoistą i przede wszystkim sam sobie chce zrobić dobrze, a jeżeli już zdobywa się na jakiś altruizm czyni to dlatego, żeby zaspokoić własną potrzebę (choćby uznania, szacunku, autorytetu). Czasem ten odruch jest zabójczy - ile to razy czytaliśmy jak to przypadkowy przechodzień rzucił się na pomoc tonącemu samemu nie umiejąc pływać i przypłacił to życiem?
OdpowiedzUsuńA jak sprawdza się owa plemienna teoria w działaniu korporacji w dłuższym okresie czasu?
OdpowiedzUsuńMam na myśli taki scenariusz: mamy już plemię, wszyscy się kochają, oddają całych siebie plemieniu-korporacji. Ale okazuje się, że konkurencja jest ostra i trzeba zwolnić ludzi, jakieś 10% załogi. Plemię kolektywnie (?) wyrzuca współplemieńców. Pytanie: jak duża część plemienia po przeprowadzeniu zwolnień pomyśli 'kiedy ja będę niepotrzebny plemieniu?'
ps.: z grubsza wygląda mi to na pranie mózgu i próbę zmniejszenia kosztów pracy :P
Jako socjolog obstaję przy piramidzie Maslowa. Polecam też absolutny kanon: "Człowiek Istota Społeczcna" Aronsona
OdpowiedzUsuńAdam no powiedz cóż to za ksiązka :)
Tribes by Seth Godin
OdpowiedzUsuńZgadzam się z "Ja" , który pisze, że "kibice tworzą „plemię”, bo kochają piłkę nożną. Żołnierze tworzą „plemię”, bo kochają swój kraj. A pracownicy tworzą „plemię”, bo co?"
OdpowiedzUsuńI tu wg mnie tkwi sedno. Praca to handel. Daję coś (pracę) w zamian za coś (kasa). To jest po prostu układ. W układ mogę wchodzić z innym plemieniem, z własnym nie bardzo, bo do własnego chcę należeć dobrowolnie, a nie na zasadzie śwadomego handlowego coś za coś.
I to jest powodem, dla którego w firmach średnio się udaje stworzenie plemienia i dlatego. jak pisze adamduda "w książce ciekawie wyśmiewali sie z obecnych misji i wizji firm. Nie ma w nich nic co mogło by być mottem człowieka”
Bo i wg mnie nie może być, bo jest to właśnie świadomy handel. W zdecydowanej większości przypadków. A jeśli już jest wprowadzane w firmach na zasadzie motywatora to z boku może to wyglądać trochę groteskowo. Co nie znaczy, że takie próby nie mogą się udać. Robobota przy taśmie, gdzie motywatorem może być zegar też przez ów motywator może być wydajniejsza. Zegar może zwiększyć wydajność, tak samo plany sprzedaży, budżety czy integracja plemienna. Firma, gdzie plemię ma być elementem motywacyjnym - TAK, firma jako plemię - NIE.
To moze w takim razie skoro jestesmy tacy sklonni do korzystania z mechanizmu "cos za cos" to ograniczmy sie jedynie do motywacji finansowej ? :)
OdpowiedzUsuńja
OdpowiedzUsuńOd piramidy potrzeb Masłowa się nie ucieknie
Ależ oczywiscie że nie... organizacja plemienna wiele czerpie z piramidy, ale zauważ ze sama piradmida odnosi sie do jednostki. nie wnosi nic nowego w organizację.
gość codzienny
OdpowiedzUsuńMam wrażenie Adamie, że nie doświadczyłeś nigdy funkcjonowania w korporacji i twoja wiedza opiera się wyłącznie na przeczytanych książkach
to błędne wyborażenie. Tu gdzie obecnie pracuje bardzo uciekamy od stylu korporacyjnego i sądze że wychodzi to nam na dobre. Natomiast mam do czynienia z wieloma ludzmi własnie z korpo przy rekrutacjach... i kurde czasami sie dziwie jak chore mogą być struktury i relacje.
mall
OdpowiedzUsuńps.: z grubsza wygląda mi to na pranie mózgu i próbę zmniejszenia kosztów pracy
widzisz to złe podejście. efekty motywacji to wieksza efektywność i kreatywność.. koszty idą za tym, a nie przed. inaczej mówiąc celem jest sprawna organizacjac... niskie koszty lub dobra efektywność kosztowa to skutek.
geval
OdpowiedzUsuńZgadzam się z „Ja” , który pisze, że „kibice tworzą „plemię”, bo kochają piłkę nożną. Żołnierze tworzą „plemię”, bo kochają swój kraj. A pracownicy tworzą „plemię”, bo co?”
niestety to wszystko nie prawda. Kibole nie kochają ani piłk ani zespołu, żołnierze ??? bez przesady.
A pracownicy tworzą „plemię”, bo co?”
Bo mają naturalną skłonność do tego. wystarczy te skłonnosci wzmacniać.
brocki
OdpowiedzUsuńTo moze w takim razie skoro jestesmy tacy sklonni do korzystania z mechanizmu „cos za cos” to ograniczmy sie jedynie do motywacji finansowej ?
i to najlepsza odpowiedź, że motywacja do wyników to nie tylko wynik handlu wymienny na pieniądze :)
No dobra, rozszerzymy to o uznanie w formie promocji zawodowej. Niemniej rzecza naturalna dla czlowieka jest potrzeba uznania w oczach "wspolplemiencow" (zostajac przy temacie :) ) a przeciez wynagrodzenie to poniekad forma uznania.
OdpowiedzUsuń@Adam Duda
OdpowiedzUsuńdlatego lubie wchodzić w wasze ( blogerów ) notki po kilku dniach od powstania, nie dośc, że temat nadal akualny, to i w komentarzach ciekawa jak zawsze dyskusja oraz widzę, że tytuł już zdąrzyłeś podać :)
pozdrawiam jako stały czytelnik.
gdyby tak wszyscy Polacy poczuli jedność plemienną wiele problemów społecznych by zniknęło w jednej chwili...
OdpowiedzUsuń@Slawo
OdpowiedzUsuńW życiu!
Plemię to solidarność. Żeby identyfikować się z grupą często mamy doczynienia z identyfikacją "ich" czyli jakiegoś wroga. Jak mają być solidarni jeżeli sami w sobie identyfikują tego wroga?
Wszystko pięknie dopóki Pani Jadzia nie dowie się że Pani Hela popiera inną partię polityczną, albo że nie jest za likwidacją jakiegoś kawałka drewna stojącego przed pałącem prezydenckim.
Plemię potrzebuje dyktatury. Jednej centralnej jednostki która twardą ręką "dba" o solidarność w grupie i podtrzymywanie tożsamości przynależenia do grupy. Choć współczesne społeczeństwo broni się przed tym. Zobaczmy na PiS jak na plemię - pewne jednostki mówią innym głosem niż Wódz. Mamy zatem sankcje - pozbawianie praw, banicja, etykietowanie... ale na ile to będzie skuteczne?
Patrząc z kolei na przykład wojska - mój ojciec jest wojskowym (już na emeryturze) i jakoś nie pała miłością do dawnych "współplemieńców". A to z poczucia krzywdy i niesprawiedliwości.
Współczesny świat jest skonstruowany w ten sposób że mamy nierówności społeczne. Wszędzie gdzie jest hierarchia nie ma mowy o solidarności plemiennej. Także w Firmie.
Co innego "plemię menadżerów wyższego szczebla" wraz z "inicjacją poprzez rytuał jedzenia lunchu w najlepszej restauracji w mieście" i innymi takimi. Wtedy przynależenie do takiej grupy może motywować do pracy (aby w niej zostać lub aby się do niej dostać).
Plemiona dziś to browserowa gra internetowa. Współczesne grupy społeczne mogą nosić jakies znamiona dawnych struktór społecznych, ale nie są de facto plemionami.
no nick name
OdpowiedzUsuńZ tym ze książka nie opisuje dzisiejszych plemion, lub nie mówi że tak jest wszędzie...
podaje za to metody jak takie plemię zbudować.
Oczywiście że plemiona otaczają nas mniej lub bardziej spójne i zorientowane na cel.
Z firm chyba najbardziej znanym wręcz modelowym plemieniem sa pracownicy Googla. Oglądając filmy o strukturze i relacjach wewnątrz google można wręcz znaleźć wszystkie cechy plemienia opisanego w książce, w ksiązce która została napisana zresztą wcześniej niż powstał współczesny google.
takze nie mówicie mi że nie ma plemino w firmach... sam znam kilku ludzi co pracują w takich firmach. jak sie usiądzie obok nich gdzie jest z 3 w jednej to aż się chce iść do ich plemienia :)
"Z firm chyba najbardziej znanym wręcz modelowym plemieniem sa pracownicy Googla. Oglądając filmy o strukturze i relacjach wewnątrz google można wręcz znaleźć wszystkie cechy plemienia opisanego w książce, w ksiązce która została napisana zresztą wcześniej niż powstał współczesny google. "
OdpowiedzUsuńProponuje zamiast ogladac filmy o Google porozmawiac z kims, kto tam pracuje.
Tak sie sklada, ze znam dosc sporo osob, ktore tam pracuja albo pracowaly. Robia to z czysto przyziemnych pobudek: bo im dobrze placa, bo maja za darmo zarcie i inne przyjemnosci, bo w google ceni sie bardziej niz gdzie indziej inteligentnych ludzi.
Zachowan plemiennych w stosunku do firmy nie przejawiaja i trudno sie dziwic.
Jesli ktos jest wystarczajaco inteligentny i dojrzaly mentalnie to nie da w siebie wmowic "plemiennosci" w pracy czy gdzie indziej. Bo to jest pozwolenie na prawie-ze dowolna manipulacje.
Dobrym testem na sprawdzenie ile mentalnosci plemiennej maja ludzie pracujacy w korporacji jest zaproponowanie im pracy za darmo. Jedyni, ktorzy sie na takie cos godza to sa board members, a i to nie zawsze....
Proponuje zamiast ogladac filmy o Google porozmawiac z kims, kto tam pracuje.
OdpowiedzUsuńależ rozmawiam.. rozmawiam z innymi, nie z google, i wiem co jest możliwe co nie. Ale nie chodzi o to żeby sie przeżucać "anegdotycznymi dowodami".
esli ktos jest wystarczajaco inteligentny i dojrzaly mentalnie to nie da w siebie wmowic „plemiennosci”
Nikt nikomu nie wmawia plemiennośći. nikt tego nie mówi głośno. wzmacnia sie tylko cechy plemienne. Futrzak nie czytasz i nie rozumiesz.
Dobrym testem na sprawdzenie ile mentalnosci plemiennej maja ludzie pracujacy w korporacji jest zaproponowanie im pracy za darmo. Jedyni, ktorzy sie na takie cos godza to sa board members, a i to nie zawsze….
Przecież nie chodzi o to żeby ludzie pracowali za darmo. Rany. Widze że ciągniesz cały czas w jedna stronę.. firmy są złe, firmy wykorzystują, złe wstrętne korporacje. Ja rozumiem, że można miec swoje doświadczenia, ale zrozum, że Świat na Twoich doświadczeniach sie nie kończy.
@Adam
OdpowiedzUsuńZapewne znany Ci jest pewien człowiek o nazwisku Dan Pink.
chlopaki z RSA Animate zrobili swietny filmik pod jego wykład, może warto byłoby go umieścić pod blogiem?
polecam:
http://www.youtube.com/watch?v=u6XAPnuFjJc
@Adam:
OdpowiedzUsuńrozumiem, ale nie zgadzam sie z ta teoria i widze, ze w korporacjach ona nie funkcjonuje pomimo licznych prob "wzmacniania plemiennosci" jak to okresliles.
Ja tam mam same dobre doświadczenia z korporacji. W porównaniu ze startupami to są super miejsca pracy. Może to specyfika PL, nie wiem.
OdpowiedzUsuń"Plemienność a korporacje"
OdpowiedzUsuńCzy nie przychodzi Wam do głowy sprawa oczywista. Plemienność, to coś kameralnego. To jest dosyć wąska grupa ludzi. Taki mechanizm nie może działać w korporacjach (są za wielkie). To się może sprawdzać w mniejszych firmach, w których właściciel jest "zależny" od pracowników. Korporacja w ciągu jednego dnia może pozbyć się pracownika (nawet wysokiego szczebla). W firmach małych, gdzie jest podział ról i nie ma rezerw na zapasową siłę roboczą (koszty), zwolnienie jednego kluczowego pracownika może zatrzymać działalność. To jest chyba zasadnicza różnica. Pracowałem w niewielkiej firmie (~30 osób) i tam można było wypracować więzi pomiędzy pracownikami (i właścicielami), ale to była firma, która walczyła o przetrwanie. Jak firma się rozrasta, są pieniądze na rezerwy kadrowe (konkurencja wewnętrzna), to atmosfera się natychmiast pogarsza.
W sumie niepotrzebnie dołączyłem PS bo główne pytanie pozostało bez odpowiedzi :)
OdpowiedzUsuńCo w sytuacji, gdy w plemiennej korporacji musi dojść do niewielkiej, 10-procentowej redukcji zatrudnienia? Jaki wpływ ma takie zwolnienie na postrzeganie plemienia przez współplemieńców, którzy nie zostali zwolnieni?
[...] teorię ograniczeń wplecioną w akcję pracy fabryki w USA, nie jest aż tak porywająca jak opisująca plemienną organizację. Dużo formy, treść opisuje z pozoru oczywiste sprawy, [...]
OdpowiedzUsuń