niedziela, 12 czerwca 2011

Czego chce hiszpańska ulica?

Hiszpańskie demonstracje i okupacja placów w głównych miastach raczej nie nastraja do urlopowych wypadów. Kurcze.. jeszcze trochę i krajów na południu zabraknie do spokojnego wypoczynku i się okaże, że w Europie najspokojniejsze plaże znajdują się w Skandynawii ;)


Wszyscy lubią się identyfikować w protestującymi. W końcu walczą z systemem, prawda? Przy pomarańczowej rewolucji wszyscy aż się garneli by wygłosić mowę przed namiotami w centrum Kijowa. Protestowały pielęgniarki, to każdy opozycjonista był pielęgniarką. Protesty w Libii nieznanych awanturników? Nie ma sprawy. Radek Sikorski leci wspierać, a Lech Wałęsa chyba się szykuje na dubla w Noblach, gdyż mało komu udało się zaprowadzić demokrację w muzułmańskich krajach. Tym bardziej po siłowym przewrocie.


Coś o wsparcie hiszpańskich protestów raczej trudno wśród wierchuszki, za to wśród internatów już lepiej. Ale czego chcą protestujący? Czy chcę mniej władzy, mniej wydatków rządowych, mniej rządu więcej




[caption id="attachment_4095" align="alignright" width="300" caption="Demonstranci przeciwko systemowi, chcą tak naprawdę więcej systemu"][/caption]

wolności? Czy hiszpańska młodzież chce poluźnienie okowów państwa? Tutaj z pomocą przychodzi nam krytyka polityczna (popatrz, do czegoś mogą się przydać) i tłumaczy postulaty jednej z protestujących organizacji. Trudno mi stwierdzić, na ile te postulaty są faktycznym odbiciem duszy hiszpańskiego tłumu, ale patrząc po chociażby ilości "fanów" w twarzoksiążce, można stwierdzić, że coś w nich jest.


No więc poniżej postulaty i krótki mój komentarz.


 


.




1. Likwidacja przywilejów klasy politycznej


- Ścisła kontrola nieobecności na właściwych im stanowiskach funkcjonariuszy publicznych pochodzących z wyboru. Specjalne sankcje za niespełnianie obowiązków.



Jak widać w Hiszpanii jest problem z obecnością wybrańców ludu na posiedzeniach swoich urzędów. Nie wiem dlaczego niby jednak mieli być kontrolowani przez jakiś uber urząd. Wybrańcy są kontrolowani przez wyborców. Niech wybiorą innych zamiast zapędzania pod pistoletem delikwentów na zebrania, w których i tak będą grali w pasjansa na laptopie.




- Zniesienie przywilejów podatkowych i emerytalnych (naliczanie składek, wysokość emerytur). Zrównanie zarobków reprezentantów pochodzących z wyborów ze średnią płacą hiszpańską (plus diety konieczne do wykonywania ich funkcji).


- Zniesienie immunitetów związanych z urzędami. Nieprzedawnialność przestępstwa korupcji.



Znoszenie przywilejów jak najbardziej. Widać coś świta; mam nadzieje, że protestujący myślą szerzej i zniosą wszystkie przywileje w kraju. W końcu dlaczego tylko urzędnikom?




- Obowiązkowe publikowanie oświadczeń majątkowych wszystkich urzędników publicznych.



Średnio rozgarnięty orangutan poradzi sobie z napisaniem oświadczenia w taki sposób, żeby nie budzić podejrzeń. Oświadczenia majątkowe są oczywiście tylko ku uciesze tłumu, bo jeżeli było by coś na rzeczy to urząd skarbowy z prokuraturą i tak mogą mieć dane na biurku w dwa dni. Co zrobi statystyczny Juan z oświadczeniem? Ewentualnie może trochę sobie pokrzyczeć na telewizor z zawiści.




- Redukcja liczby urzędów obsadzanych z wolnego nadania.



Ok, czyli chcemy też mniej państwa w państwie.


 




2. Przeciw bezrobociu


- Podział pracy wspierający redukcję czasu pracy oraz programy arbitrażu pracy [1] aż do momentu rozwiązania problemu bezrobocia strukturalnego (to znaczy do momentu, gdy stopa bezrobocia nie będzie przekraczać 5 proc.).



Prawidłowo. Dzień pracy powinien wynosić 1 godzinę dziennie. Wtedy będzie pewność, że wszyscy znajdą pracę. Jeżeli jednak nie wszyscy znajdą pracę to zawsze można skrócić do pół godziny.




- Wiek emerytalny na poziomie 65 lat. Utrzymanie wieku emerytalnego na tym poziomie do rozwiązania problemu bezrobocia młodych.



Oczywiście.. Po co "starzy" mają blokować miejsce młodym. Niech idą na emeryturę najlepiej w wieku 50 lat.




- Bonusy dla przedsiębiorstw zatrudniających na kontrakty terminowe mniej niż 10 proc. pracowników.



Oczywiście. I jeszcze usztywniając prawo pracy, żeby wyzyskiwacze nie mogli zwalniać pozostałych 90 %




- Bezpieczeństwo w pracy: uniemożliwienie zwolnień grupowych lub z powodów obiektywnych w dużych przedsiębiorstwach wykazujących zyski. Opodatkowanie dużych przedsiębiorstw zniechęcające je do korzystania z umów tymczasowych, w sytuacji gdy powinny być one bezterminowe.



No proszę. Odkrywam w sobie duszę rewolucjonisty. Co prawda tak daleko z usztywnieniem rynku pracy nie poszedłem, ale widać hiszpańska młodzież ma wyobraźnie o wiele bardziej rozwiniętą.




- Powtórne wprowadzenie zasiłku w wysokości 426 euro dla wszystkich pozostających długo bez zatrudnienia.



Oczywiście.




3. Prawo do mieszkania



Kurcze to w Hiszpani nie maja prawa mieszkać? A mają prawo do chodzenia w dwóch lewych butach? Może też potrzebują ustawy?




- Przejęcie przez państwo mieszkań zbudowanych na zapas, których nie udało się sprzedać. Mieszkania te powinny stać się częścią rynku wynajmu chronionego.



Przejęcie to znaczy co? Siłowa nacjonalizacja?




- Pomoc w wynajmie mieszkań dla młodych i osób o niskich dochodach.



W programie "kamienicznik na swoim"




- Zmiana prawa umożliwiająca spłatę długu hipotecznego poprzez przekazanie obciążonego długiem mieszkania bankowi [2].



A zasadę "prawa nie działa wstecz" wyrzucimy do kosza.


 


4. Jakość usług publicznych




- Zmniejszenie niepotrzebnych wydatków w administracji publicznej i ustanowienie niezależnych instancji kontroli budżetu i wydatków.



No kto by nie chciał zniesienia niepotrzebnych wydatków? Jak rozumiem to pomysł rewolucjonistów na oszczędności.




- Zatrudnienie dodatkowego personelu medycznego, który będzie w stanie obsłużyć wszystkich oczekujących na zabiegi.



Przy okazji bezrobocie się zmniejszy




- Zatrudnienie odpowiedniej liczby profesorów zapewniającej właściwe proporcje między studentami a wykładowcami, podział grup wykładowych na mniejsze, utworzenie grup wsparcia.



I znowu bezrobocie się zmniejszy




- Zmniejszenie opłat za studia, zrównanie cen studiów podyplomowych i doktoranckich z dyplomowymi.



Oczywiście pieniądze na pensje wydrukują żacy wyedukowani na tych uniwersytetach.




- Publiczne finansowanie nauki w celu zapewnienia jej większej niezależności.



Niezależność od kogo?




- Tani, dobry i ekologiczny transport publiczny: powtórne wprowadzenie pociągów, które zostały zastąpione przez AVE [3] z pierwotnymi cenami, obniżenie opłat za przejazdy komunikacją publiczną, ograniczenie ruchu prywatnymi samochodami w centrach miast, budowa nowych ścieżek rowerowych.



Tani dobry i ekologiczny. Może od razy zażądajmy publicznych teleportów?




- Lokalne zasoby społeczne: efektywne egzekwowanie la Ley de Dependencia [4], miejskie sieci lokali opieki, lokalne usługi mediacji i opieki.



Opieka, opieka, bezpieczeństwo, bezpieczeństwo, opieka. Jakość tu nigdzie nie widzą fraz "więcej wolności!"


5. Kontrola instytucji bankowych




- Zakaz ratowania [bailout] banków lub udzielania im pomocy finansowej ze środków publicznych: instytucje zmagające się z trudnościami finansowymi powinny zbankrutować lub zostać znacjonalizowane w celu utworzenia znajdującego się pod kontrolą społeczną banku publicznego.



Bardzo dobry postulat. Ale od razu bym wpisał "zakaz protestowania, jeżeli w zbankrutowanym banku stracę wszystkie oszczędności".




- Podniesienie podatków dla banków, proporcjonalnie do wydatków socjalnych spowodowanych przez kryzysy, które wywołało ich (banków) niewłaściwe zarządzanie.



I jeszcze podniesienia podatków dla tych co nierozważnie brali kredyty na potęgę i oszukiwali w swoich oświadczeniach o zarobkach. Od razu w kamasze i do Libi bić się o ropę, żeby tańsza była.




- Zwrot przez banki wszelkich publicznych środków, które otrzymały.



Całkiem słusznie.. w przypadku bankructwa jednak nie protestować gdy pieniądze na koncie znikną.




- Zakaz inwestowania przez banki hiszpańskie w rajach podatkowych



Może w ogóle zamknąć granice?




- Regulacja sankcji za spekulacje i zaniedbania bankowe.



Spekulantów powinno się gonić wszystkich. Jak taki Juan kupił mieszkanie za 300 000 Euro, a udało mu się sprzedać za 500 000 Euro w szczycie bańki, to jest takim samym spekulantem jak banki. W kamasze i do Libii.




6. System podatkowy


- Podniesienie podatków od dużych fortun i dla banków.
- Likwidacja SICAV [5].
- Przywrócenie podatku spadkowego.
- Realna i efektywna kontrola unikania podatków i ucieczki kapitału do rajów podatkowych.
- Promocja na poziomie międzynarodowym podatków od transakcji kapitałowych (podatek Tobina).



Propozycje w sferze systemu podatkowego w zasadzie sprowadzają się do gonienia spekulantów i zamknięcia granic dla kapitału. Skąd w tłumie znalazł się tak wysublimowawszy termin jak "podatek Tobina", trudno dociec. Widać każda rewolucja ma swojego Marksa.




7. Wolności obywatelskie i demokracja partycypacyjna


- Nie dla kontroli internetu. Znieść la Ley Sinde.


- Ochrona wolności informacji i dziennikarstwa śledczego.


- Obowiązkowe i zobowiązujące referenda w szeroko rozumianych sprawach dotyczących życia obywateli.


- Obowiązkowe referenda przy wprowadzaniu rozwiązań unijnych.



Z tymi referendami to się trochę zapędzili, bo rozwiązania unijne są po prostu prawem przewyższającym prawo krajowe. Taka konstrukcja Unii i nic tu żadne referenda, oprócz referendum o wystąpieniu z Unii, nie pomogą




- Zmiana prawa wyborczego zapewniająca prawdziwie reprezentatywny system, który nie dyskryminuje żadnej siły politycznej ani społecznej, gdzie głos in blanco i głos nieważny również mają swoją reprezentację.
- Niezależność władzy sądowniczej; reforma Ministerstwa Finansów gwarantująca jego niezależność, nie dla nominowania członków Trybunału Konstytucyjnego i Rady Generalnej Władzy Sądowniczej przez część władzy wykonawczej.


8. Redukcja wydatków na wojsko



No cóż. Znowu się okazuje, że zapał to wydawania cudzej kasy nie gaśnie. Hiszpańska młodzież musi mieć nieźle wymasowane mózgi przez Zapatero i jemu podobnych, żeby wierzyć, że bolączką na problemy hiszpańskiego rynku pracy jest zbyt wysoki wiek emerytalny i za niskie zatrudnienie w służbie zdrowia. Jedyne źródło oszczędności jakie podają to w zasadzie redukcja wojska. Oczywiście.. Jak w Maroku zrobią rewolucje i dojdą do wniosku, że w Hiszpanii jest dużo pustostanów na Costa del sol, to hiszpańscy rewolucjoniści będą rzucać w nich fiołkami.


To wszystko sprawdza się do smutnej konstatacji dla południa Europy. Żeby było lepiej, musi być jeszcze gorzej. Nic nie prostuje lepiej mentalności niż przeżyty kryzys. Ale jeszcze nie ten. Najpierw muszą dojść do władzy ultra populiści z placu w Madrycie, a potem po kolejnym przewrocie będzie jakaś szansa.


[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=5ySebd4cdXY]

36 komentarzy:

  1. Po prostu wiedzą że jest źle, domagają się żeby było inaczej. Prosty schemat myślenia - było dobrze, jest źle, ktoś coś zepsuł. Wniosek? Znaleźć tego co zepsuł i go zlikwidować, znaleźć to co zepsute i naprawić. Potem będzie już tak jak było.

    Czują że są manipulowani przez rząd, ale nie do końca są w stanie określić gdzie do tej manipulacji dochodzi. Wychowani w świecie kultu demokracji wierzą w swoją nieomylność tłumu, sądzą że środkiem zaradczym jest wiecej demokracji. Więc domagają się więcej władzy dla siebie.

    Po to żeby sprawniej mogli szukać tych którzy psują, i to co jest zepsute.

    Podatek Tobina to nie jest przypadek. Rozumiesz - jest zależność pomiędzy pracą a zarobkami. Spekulant nie wykonuje pracy w takim sensie w jakim wykonuje ją piekarz. Pasożytuje. To jest łatwe i zrozumiałe. Skoro tak to - słusznie moim zdaniem - należy złapać spekulanta za jaja :) Ale dlaczego to się pojawia? Bo niesprawiedliwość w obdarowywaniu spekulanta w stosunku do obdarowywania piekarza jest łatwa, widoczna, zrozumiała dla każdego. To obcinanie też temu komuś z elity - nieuchwytnemu i obcemu, bo rozglądają się dookołą siebie, i widzą - tutaj z nami spekulanta nie ma. A dlaczego nie ma? Nie ma bo nie chce być z nami, bo mu zagrażamy. Uderzmy spekulanta!

    I idą po widły.

    Boże jak ja to kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przesadzasz troszkę z tą krytyką. Te żądania w swej naturze są tak podobne do żądań solidarności z lat 80-tych, aż dziwię się, że nasi byli dysydenci nie popierają ich. Nic tylko czekać, jak całość padnie tak jak u nas, i zaczną rozkradać wszystko jak leci (tak jak u nas). Pytanie tylko, kto będzie ich Balcerowiczem, promującym plan Sorosa-Sachsa (czy jak się będą nazywać, ci co przylecą rozparcelować ich).

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Tak i tym razem. Większość postulatów sprowadza się do tego, że chcą więcej pieniędzy, bezpośrednio lub pośrednio. I więcej bezpieczeństwa.

    Szkoda tylko, że żądają gwarancji bezpieczeństwa od państwa, które nijak nie jest w stanie im go trwale zapewnić.

    OdpowiedzUsuń
  4. przeżyty bo życie :) reszta ok

    OdpowiedzUsuń
  5. @Vesemir
    "Spekulant nie wykonuje pracy w takim sensie w jakim wykonuje ją piekarz. Pasożytuje. To jest łatwe i zrozumiałe. Skoro tak to – słusznie moim zdaniem – należy złapać spekulanta za jaja"

    Nie do końca rozumiem czy nabijasz się z protestujących lekko ironizując, czy wyrażasz własny pogląd?

    Jeśli się nabijasz z niepiśmiennego luda to nie czytaj tego co dalej napiszę, ale jeśli rzeczywiście tak uważasz, to każdy pośrednik między producentem, a ostatecznym odbiorcą też nic nie wytwarza, można podciągnąć go pod spekulanta - zwykły handlarz próbuje kupić taniej i sprzedać drożej, bierze na siebie ryzyko nieudanej inwestycji (towar może się nie sprzedać drożej) i istnieje spore ryzyko poniesienia straty, ale robi to wszystko bo uważa, że może na tym zarobić. Toż to definicja spekulacji.

    Zastanów się też, czy wzrost cen deficytowego towaru w wyniku braków spekulacji jest dobry czy zły dla rynku. Przecież dopiero wyższa cena daje "sygnał" producentom, że trzeba wytworzyć więcej tego towaru lub importować skądś, a robią to dla dodatkowego zysku. Gdyby nie mieli w tym żadnego dodatkowego zysku to nikt by tego nie zrobił, bo i po co. A tak masz wzrost ceny i z czasem dostosowanie podaży (zależy jak elastyczny to rynek - żywności nie wytworzysz z dnia na dzień gdy jest nieurodzaj, mieszkań nie wybudujesz w miesiąc, uniwersytetów nie otworzysz z dnia na dzień - ale np. weź sytuację z cukrem w Polsce - zaraz znaleźli się okropni "spekulanci" kupujący cukier w Niemczech i sprzedający go w Polsce z zyskiem - i tutaj akurat konsument na tym zyskiwał, bo miał możliwość kupna taniej niż gdyby tych "zaradnych" nie było).

    Bankier też nie wykonuje pracy w rozumieniu wytwarzania czegoś, tak samo agent ubezpieczeniowy czy doradca podatkowy - co oni wytwarzają? Bankier pożycza od jednych pieniądze na niski procent, a pożycza innym te cudze pieniądze na wyższy - toż to "pasożytowanie" na cudzym kapitale. Zastąpmy bankierów centralnym panstwowym bankiem, ktory wszystkim chcącym udzieli pożyczek 'ala subprime i wtedy będzie cukierkowo, pozbędziemy się pasożytów. A jednak coś robią, szacują ryzyko, optymalizują transfer kapitału tam, gdzie najbardziej się to opłaca, pozwalają rozproszyć ryzyko żeby losowe zdarzenie nie zbankrutowało twojej firmy itd. (akurat ostatnio z tym gorzej bo rządy nie pozwoliły pobankrutować bankom, co zaburza cały schemat - po co szacować ryzyko, skoro można ryzykować na maxa i w razie problemów wyciagnąć kasę od podatników?). Jednak patrząc obiektywnie COŚ robią. Nie tylko machanie łopatą to praca. Ile by się nie przytoczyło przykładów, pokazało wyniki tych upragnionych przez lud działań z historii na przykładzie krajów, które tak postąpiły, czy napisało elaboratów na te tematy to lud tego i tak nie przeczyta/nie zrozumie i dalej wie swoje, a fora w internecie już po wsze czasy będą zasypywane powtarzającymi się bredniami.

    @Adam
    "PrzeRZyć" - nie jestem purystą ortograficznym, ale popraw to proszę bo aż mnie ukłuło w oko.

    OdpowiedzUsuń
  6. @ Najpierw muszą dojść do władzy ultra populiści z placu w Madrycie, a potem po kolejnym przewrocie będzie jakaś szansa.
    ---
    Po populistach przyjdą nacjonaliści, a po nich znowu demokraci. Ja tu żadnej szansy nie widzę.

    A właśnie w Skandynawii rosną w siłę ugrupowania narodowe. Więc mogą ograniczyć napływ plażowiczów z innych krajów ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. zwyklyczlowiek12 czerwca 2011 07:45

    jestes zwyklym burzujem liberalem ktory poswieci ludzkie zycie i godnosc pracy i płacy innych za to zebys ty mial dobrze

    OdpowiedzUsuń
  8. @Crassus
    Nie chodzi o spekulantów, którzy handlują towarem bezpośrednio, to normalna działalność handlowa. Hurtownik jedyne na czym spekuluje, to na tym, czy dobrze dobrał towar na rynek który chce zdobyć/utrzymać. To samo sklepikarz.
    Ale co można powiedzieć, o kimś, kto kupuje żywność na masową skalę nie mając żadnego udziału w przemyśle spożywczym?
    Albo ropę na masową skalę tworząc sztuczny popyt, którego niema?
    Nawet w stanach za to ostatnio wsadzają jakieś płotki.

    Podstawowym sygnałem dla producenta, że należy zwiększyć produkcję nie jest podnoszenie się ceny, ale niezaspokojony popyt (w postaci większej ilości zamówień, niż jest się w stanie zrealizować), który prowadzi do wzrostu ceny.

    Czym innym jest ponoszenie ryzyka związanego z działaniem gospodarczym (i wliczaniem go w swoją cenę), a czym innym jest spekulacja.
    Spekulantów należy tępić, tylko i wyłącznie dlatego, że jest to niebezpieczna gra, która przynosi korzyści nielicznym, a większości straty. Szczególnie tym, którzy nawet nie biorą udziału w tej grze.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Crassus

    Masz i nie masz racji. Znaczy się, owszem, spekulacja w formie pośrednictwa to pozytywny aspekt, ale my tutaj mówimy o czymś innym - chodzi o tezauryzację majątku doprowadzoną do tak absurdalnego poziomu, że samo wejście/wyjście z samego rynku prowadzi do zaburzeń w jego funkcjonowaniu.

    Jeśli przypuszczasz atak spekulacyjny na walutę danego kraju z tego powodu, że dysponujesz odpowiednia ilością sumy aby nią zachwiać, a potem wychodzisz realizując zyski - to to już jest pasożytnictwo. I to za ten rodzaj pasożytnictwa wypłaca się ludziom gigantyczne premie.

    Co innego gdy bankier bierze pieniądze i je inwestuje w jakimś miejscu, optymalizując ich wykorzystanie, a co innego gdy stosuje praktyki takie jak manipulowanie rynkiem (A co robił Goldman Sachs który inne działania podejmował a inne rekomendacje wydawał?).

    Tu chodzi o t że w swiecie zglobalizowanym kapitał sobie wędruje swobodnie w poszukiwaniu dodatkowego zysku z operacji. W ramach tych poszukiwań nie interesuje go nic poza pompowaniem zysku. To jest podatek zbierany z krajów, walut, społeczności które nie są w stanie się przed tym bronić.

    Bo istnieje duża różnica pomiędzy inwestorem indywidualnym, który poszukuje sposobu na zainwestowanie swoich oszczędności, a bankiem który wykorzystuje pieniądze które posiada do manipulowania rynkiem na dużą skalę po to aby powiększać swoje zasoby. Bo tego typu operacje prowadzą do takich konsekwencji jak to miało miejsce z kryzysem z 2008 roku.

    Przecież gdyby tak zastosować normy moralne do działań panów z Wall Street to większość z nich by wisiała na lampach. I jak świat jest sprawiedliwy to kiedyś to się z nimi stanie. Może więc mamy inną definicję "spekulanta"?

    OdpowiedzUsuń
  10. @Yulek

    Ulica nigdy niczego więcej nie chce poza tym żeby jej było dobrze. Najczęściej ulica protestuje bo nie ma pomysłu na to jak inaczej osiągnąć swój cel. Albo wiesz jak uniknąć tego co spotyka większość albo wychodzisz razem z nimi na ulice.

    OdpowiedzUsuń
  11. Vesemir to cytat z Sapkowskiego?

    OdpowiedzUsuń
  12. @Vesemir

    Wiem, ludzie jak mają co włożyć do gara, to siedzą cicho.
    Dla świętego spokoju pozwolą sobie odebrać każdą wolność, z jakiej nie korzystają lub mogą się z nią rozstać bez większego bólu (tudzież jak u nas, mogą olać prawo i robić co chcą ;) ).

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja bym się nie śmiał z tych postulatów. Na całym świecie młodzi są w czarnej d... Nie mają szans na to co było dobrodziejstwem ich rodziców czy dziadków - aspirowanie i przystąpienie do klasy średniej. Jako takie bezpieczeństwo socjalne - domek, 2 bryki, wakacje w ciepłych krajach i narty we Włoszech.
    Myślę, że obserwacja na podstawowym poziomie, że narastają nierówności, a kasa jest w klasie burżuazji i "spekulantów" jest jednak prawdziwa. Zresztą wiele razy na tym blogu czy choćby Doxy pisze się właśnie o tym zjawisku - stopniowej pauperyzacji klasy średniej, spowodowanej m.in. inflacją.
    Oczywiście recepta Hiszpańskich studentów nie jest właściwa i ściśle socjalistyczna.
    Tym niemniej nie raz i nie dwa będziemy widzieć na całym świecie takie ruchawki jak w krajach arabskich (młode społeczeństwa bez perspektyw) czy teraz w Hiszpanii. Tym bardziej, że przecież tzw. "młodzi" zrobili wszystko to o co mówiono, że im pomoże - np. poszli na wyższe uczelnie (za które sami często płacili).
    Zresztą czy nie to właśnie się stało w Polsce kiedy 2 mln głównie młodych ludzi zawinęło dzidę do krajów, które dają lepsze perspektywy, choć na zmywaku, czy na budowie?

    OdpowiedzUsuń
  14. @Adam
    Nie, moje dzieło :)

    @Yulek
    Pewnie są takie wartości, z któych my rezygnujemy bo nie wiemy jak wielkie mają dla nas znaczenie i jak ważne są dla naszego powodzenia i w ramach tych wartości postępujemy z nimi tak, jak tłum, gdy rezygnuje z wolności za obietnicę pełnego garnka (co nie zawsze ów garnek gwarantuje)

    @Michał
    Ależ kto mówi o drwinie, mam do nich bardzo dużo sympatii. Faktycznie klasa średnia upada, i jest to związane zupełnie bezpośrednio z globalizacją. Nie jesteś w stanie komuś zapewnić bezpieczeństwa i godziwych warunków życia jeśli za bramą masz 10 chętnych na wykonanie tej samej pracy - ten kto posiada kapitał nie musi się już układać z tym który posiada umiejętności w takim stopniu jak dotychczas. Ale dziś, nagle się okazało że pod bramą oprócz innych mieszkańców danego kraju i imigrantów stoi teraz miliard chińczyków, miliard Hindusów, 150 milionów mieszkańców Europy Środkowo Wschodniej. To jakby sięgnąć do wczesnego średniowiecza. Miałeś wtedy instytucję wolnego chłopa. Nie mieszkał u pana feudalnego tylko na własnej ziemi. Tak długo jak długo było dużo ziemi wolnej, tak długo dyktował warunki ten który mógł ją uprawiać (przywileje fundacyjne, wolnizny, itp.). Ale potem dochodziło do stratyfikacji - albo wolny chłop wpadał w sidła pana feudalnego, albo był w stanie stać się panem feudalnym. Obecnie chyba to samo dzieje się z klasą średnią.

    OdpowiedzUsuń
  15. Chodziło mi o Nicka. Vesemir to najstarszy wiedźmin ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. @Adam

    Adam, co ja poradzę, miałem wtedy 15 lat :) Se wybrałem ksywkę która boli do dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  17. E tam, czemu boli. Vesemir to krynica doświadczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Puesto que has decidido criticar en polaco a cierta cantidad de españoles. Sí, porque aunque yo no me encuentro en estos momentos allí me siento unida en cierta forma a ellos. Bueno yo prefiero escribir en español para poder expresarme mejor.

    Lo primero que me gustaría decirte es que tengas respeto en la forma en la que comentas, porque a mi me parece que la educación es muy importante y tu forma de hablar no la muestra. Tal como tú has hablado punto por punto, yo voy a comentar los mismos.

    Cómo puedes decir que votemos a otro partido político si no estamos contentos con el que hay. Eso es lo que llevamos haciendo ya desde que nos dieron derecho al voto. De derecha a izquierda, de izquierda a derecha, y para qué, para nada, para que se queden con nosotros. Estoy segura que el movimiento de Spanish Revolution está movido por algún partido político o alguno que querrá llegar a serlo. Pero, no todo el mundo que está ahí detrás apoyando pertenece a ellos. La mayoría es gente cansada, cansada de tomaduras de pelo, de la situación, de no tener trabajo, de no poder comprar una casa o de tener que pagar una hipoteca y no tener dinero para ello.

    Punto 2, ni voy a comentar este punto, porque la verdad tu explicación no merece contestación.

    Que problema hay en que sepamos cuanto nos han robado los políticos. Que expliquen en que se gastan sus sueldos y si no lo pueden explicar por algo será. Yo no tengo ningún problema en publicar lo que tengo. Nada, nada y nada. Mi dinero se va en alquiler, comida y facturas. Que lo publiquen donde quieran.

    Sobre el desempleo:

    No me parece la solución reducir las horas de empleo para emplear más gente, pero tampoco me parece que reírse de las ideas de otros sea la solución a nada.

    Voy a parar aquí porque realmente en tu publicación solo veo que te estás riendo de la gente, criticando, diciendo que es una tontería y no proponiendo ideas. La gente no está contenta, es el motivo por el que nos quejamos, si no lo hacemos todo seguirá igual y nosotros no somos gobernantes por tanto no somos los que tenemos que proponer soluciones, pare eso supuestamente están ellos.

    Tengo que decir que es una de las pocas ocasiones en bastante tiempo que nos hemos movido para decir que no estamos contentos y eso me alegra. Lamentablemente en votar otro partido simplemente no está la solución.

    OdpowiedzUsuń
  19. Pytanie jest takie zatem Vladimir i Adam... Czy świat zachodu jest w stanie zapewnić tak zwanym common people, dobrą robotę. Nie mówię tu ani o sektorze kreatywnym (w końcu nie wszyscy mają talent), ani o informatycznym (rzadkie umiejętności), ani tym bardziej usługowym (w końcu ile może być knajp i ogrodników). Czy zwykły człowiek mieszkający na tzw. zachodzie lub północy naszego globu może w ogóle myśleć o sensownej robocie w fabryce (skoro coraz więcej jest w chinach) lub w np. w przemyśle budowlanym (skoro nie będzie się wiele budowało np. domów, bo ludzi nie będzie stać na nie).
    Ja osobiście wierzę w zachowanie przewagi technologicznej zachodu w dłuższej perspektywie czasu wynikającej z wielu przyczyn np. przewag komparatywnych, klastrów technologicznych, bliskości rynków na wysoką technologię etc.. Jednak 1 mld chińczyków i 1 mld hindusów może to z łatwością wyprodukować. Co poniekąd oznacza, że globalizacja stworzy klasę "twórców" i "producentów" z tymże Ci producenci nie będą już w Europie czy Stanach lecz w Azji.
    Oznacza to pogłębienie zjawisk przeciwko którym protestują młodzi Hiszpanie.
    Czy moja teza jest prawdziwa?

    OdpowiedzUsuń
  20. Natalia
    Ja rozumiem, że jesteście zmęczeni, ale to co proponuje ta organizacja jest gorsze od tego co obecnie. Co do tego, że nie proponuje własnych rozwiązań. Potrzebujecie kryzysu, załamania. Im wcześniej tym lepiej. W Polsce był kiedyś można powiedzieć analogiczny okres. POd koniec lat 80 Polska była praktycznie zbankrutowana po kredytowych budowach lat 70. Zamiast dopuścić do bankructwa wprowadzono stan wojenny, w który wegetowaliśmy do nieuniknionego załamania na początku lat 90. wystarczyło kilka lat po załamaniu by kraj był zupełnie inny. Oczywiście wchodziła jeszcze zmiana systemowa, ale u Was jest tak samo. Lekarstwem jest mniej systemu a nie więcej

    OdpowiedzUsuń
  21. @ Natalia/Adam

    Ja nic nie rozumiem, nie znam hiszpańskiego, jakieś... chociaż na angielsku tłumaczenie?

    @Michał

    Wiesz, tego nikt nie wie, można patrzeć na to optymistycznie, można patrzeć na to pesymistycznie. O innowacyjności jako o sposobie wyjścia z trudnej sytuacji mówi się na zachodzie cały czas, UE stara się zmienić gospodarki na bardziej innowacyjne, ale nie sądzę aby wychodziło specjalnie dobrze. Liderami innowacyjności są zdaje się Japonia i USA, może Niemcy. Podział na kraje producentów i kraje twórców jest uspokajająca, ale nie sądzę aby była prawdziwa. Jesteśmy raczej arystokracją która bardzo szybko traci na znaczeniu, ale wciąż w to nie chce uwierzyć.

    Czy jesteśmy w stanie zapewnić ten standard aktualny? Moim zdaniem nie. W złotej drugiej połowie wieku XX, gospodarce zbudowanej na dużych, łatwo dostępnych zasobach energii, gdzie spokój społeczny (w obawie przed komunistami) budowano w oparciu o wydatki socjalne - to wszystko się skończyło.

    Kraje 2 świata po uwolnieniu ich z gorsetu komunizmu zaczęły się rozwijać i stosują na krajach zachodu presję. Różne kraje różnie sobie z tym radzą. USA aby zagospodarować interior zbudowali autostrady i koleje, ale jednocześnie stworzyli niezwykle energochłonną gospodarkę. Teraz każdy dolar więcej któy muszą wydać na ropę (bo już własnej nie mają) to prawdziwy gwóźdź w trumnę dla ich gospodarki. Gdyby nie to że ropą handluje się w dolarach, to myślę że standard życia zmniejszałby się u nich jeszcze bardziej gwałtownie. Uważam że zmiany w XXI wieku mogą ich dotknąć bardzo boleśnie, nawet miasta są budowane pod indywidualny transport oparty na ropie.

    Unia Europejska - no cóż, są tacy któzy w UE widzą pozytywy, np. fakt że UE jest w stanie wymyślać się ciągle na nowo, że podejmuje się wielkich projektów (budowanie UE takim jest), ale wszystko zależy od efektów tego eksperymentu. Sądzę że dla zachodu będzie szczególnie ciężko, gdyż zbliża się czas w których okoliczności zmuszą nas do skromnego życia. W sferze kultury to -jak sądzę - może się objawić na dwa sposoby, albo wzrost znaczenia pieniędzy dla naszego "ja", albo odwrót w kierunku protestantyzmu. To nie jest wcale wielki dramat. Przypisujemy po prostu pewnym rzeczom wartość, a w społeczeństwie konsumpcyjnym przypisujemy wartość konsumowaniu.

    Najważniejsze to pamietać że świat ciągle się zmienia, i nie ma prawa od niego oczekiwać że zawsze będzie taki sam. My jesteśmy w tej wygodnej sytuacji że do trudnego życia jesteśmy po prostu przyzwyczajeni. Jak nam się gospodarka nie posypie, zadłużenie nas nie zje, to po prostu będziemy doganiali kraje zachodu, gdy tam będzie coraz więcej niepokojów związanych z tym że "już nie może być tak samo".

    Taka jest moja opinia, ale tych jest wiele i pewnie można podać dla niej mnóstwo kontrargumentów.

    OdpowiedzUsuń
  22. @ Crassus

    Jasne, zgadzam się, ale wciąż uważam że istnieje coś takiego jak tezauryzacja majątków. Banki już nie działają w imieniu swoich klientów. One działają we własnym imieniu, na własne konto, i z tego powodu potrafią swoich klientów oszukiwać. Ja nie mówię o spekulacji - kupuję gdzieś tone cukru i wiozę tam gdzie jest drogi i odsprzedaję, ja mówię o tym że kupuję tak dużo cukru, że rośnie ona na rynkach, a potem wyprzedaję po wyższych cenach bo skupiłem z rynku tyle cukru, że tylko ja go miałem.

    I to już jest "opodatkowywanie" rynku, poprzez wykorzystywanie przywileju że posiadam ogromny majątek. Przecież ktoś te trendy indukuje, potem ktoś się pod nie podczepia, ten któy ma potencjał do indukowania trendów wychodzi z nich i tracą ci którzy pod trend próbowali się podczepić, oraz Ci którzy ten cukier kupują. No przecież w krajach arabskich protesty zaczęły się po tym jak skoczyły ceny żywności. Ci wszyscy ludzie zostali opodatkowani przez kapitał spekulacyjny.

    Ja wiem że żywnosci było mniej bo katastrofy naturalne, ale też nie przesadzajmy że to uzasadnia takie wzrosty.

    Co do rolników - a jeśli to nie oni są beneficjentami tych wzrostów? Jeśli tona zboża w jakimś magazynie zmienia właściciela kilkadziesiąt razy i każdy z nich stara się na tym trochę zarobić, to ile kosztowała ona pierwotnie?

    OdpowiedzUsuń
  23. @ Vesemir

    "spokój społeczny (w obawie przed komunistami) budowano w oparciu o wydatki socjalne"

    A jeśli jest tak, że przed upadkiem komunizmu posiadacze kapitału zgadzali się na mniejsze zyski w obawie przed jego ekspansją, wskutek czego społeczeństwa żyły dostatniej, tymczasem teraz nie mając straszaka mogą bez obaw powiększać swoje zasoby? Jeśli w walce z wrogim systemem kapitalizm przywdział maskę, a po wygranej bitwie ją zrzucił i oglądamy prawdziwą twarz? Wreszcie - jeśli skutkiem potężniejących zamieszań będzie komunizm na zachodzie, powtórka z październikowej rewolucji?

    @Adam

    "Może w ogóle zamknąć granice?"

    Może ograniczyć swobodę przepływu kapitału i usług, by nie opłacało się otwierać fabryki w Chinach, a Europie?
    Przecież opowieści o podziale na twórców i wytwórców to bajki. Nie ma możliwości, by każdy Europejczyk coś projektował, opracowywał, wymyślał. Nie powstanie społeczeństwo samych inżynierów i naukowców. A usługi i urzędy dają ograniczoną ilość miejsc pracy.
    Na chwilę obecną - tak jak to widzę - duża część społeczeństwa wykorzystuje zarówno Azjatów, jak twórców z własnego grona. Dopłaty dla rolników, to koronny przykład. Połowa ludzi na wsi nie uprawia NIC, co więcej siedzi na lewych zwolnieniach. Urzędnicy nie tworzą żadnej realnej wartości, nawet ładu, w postaci sprawnej administracji państwem.
    Wydaje mi się, że częsciowe zamknięcie granic mogłoby poskutkować powrotem pseudorolników do roli i bezrobotnych do wyeksportowanych na wschód fabryk.

    W kwestii postulatów Hiszpanów brakuje mi jednego. Racjonalizacja kierunków studiów. W tym wypadku, jak widać po dużej liczbie bezrobotnych osób z wyższym wykształceniem, nie można pozwolić, by "złota ręka rynku" zadziałała. Utowarowienie ludzi, czyni ich w tym wypadku towarami zbędnymi. Tych socjologów, politologów etc. Tu - moim zdaniem - bezwzględnie potrzeba jakiegoś oszacowania ilośći potrzebnych pracowników i otwierania tylko takiej liczby miejsc na uczelniach, na danych kierunkach.
    To co się dzieje, to przecież kolosalne marnotrawstwo zasobów, czasu i co najgorsze wpędzanie ludzi w depresję.

    OdpowiedzUsuń
  24. @Crassus
    "Bankier pożycza od jednych pieniądze na niski procent, a pożycza innym te cudze pieniądze na wyższy – toż to „pasożytowanie” na cudzym kapitale."

    Banki nie pożyczają z depozytów;-) ale kreują pieniądz na bazie współczynnika kreacji pieniądza. Poczytaj sobie o tym na portalu NBP. W Polsce jedynie ok 3% pieniężnej masy ma pokrycie w banknotach. Wystarczy mały run na banki, aby zapasy nadrukowanych banknotów się wyczerpały, tak, jak na Białorusi;-) Banki należało by podzielić na depozytowe (trzymajace pieniądze do wypłaty na żadanie) i oszczędnosciowe (trzymajace pieniadze na pozyczanie). Należałoby wprowadzić 100% pokrycie depozytu gotówką, a dla oszczędnosci zrezygnować z gwarantowania wkładów na rzecz ubezpieczenia wkładów na wolnym rynku. Wtedy ryzykowałby zarówno bank, jak i oszczędzający, który chciałby na oszczędnosciach zarobić

    @Vesemir
    "I to już jest „opodatkowywanie” rynku, poprzez wykorzystywanie przywileju że posiadam ogromny majątek."

    W zasadzie każdy obrót dobrem bez jego fizycznego dostarczenia jest przywilejem i oszukiwaniem rynku. Handel milisekundowy, bez fizycznego dostarczenia akcji, handel kruszcami, bez ich fizycznej dostawy itp. Należałoby to progresywnie opodatkować zmniejszając szybkość obrotu, np czas posiadania poniżej minuty 99% podatku, czas posiadania poniżej godziny 98%, czas posiadania 1 dzień, 80% itd, aby po 5-15 dniach posiadania "wirtualnego" majatku dojść do standardowego opodatkowania. Wtedy skończa się gigantyczne przekręty i rujnowanie ludzi, firm i państw szybkim napływem lub odpływem pieniedzy.

    OdpowiedzUsuń
  25. @ Nihilist

    No a jeśli tak jest? Wiesz, moze tak jest, ale ja bym był ostrożny, żeby nie ubrać tego w kaftanik "spisku". To taki naturalny proces. W momencie gdy nie masz komunizmu na hporyzoncie który może Ci zabrać wszystko, to się inaczej odnosisz do pewnych rzeczy, niż gdy twój majątek jest zagrożony przez imperium zła :)

    Plan Marshalla był motywowany "uspokojeniem" Europy - zadbaniem o to aby społeczeństwa Europy nie radykalizowały się z powodu biedy i aby nie popierały komunizmu. W tym momencie te same problemy dotykają obie strony świata inaczej. Ja teraz mieszkam i pracuję w Moskwie. To społeczeństwo jest bardzo dotknięte przez kapitalizm. Ale grają w to i uwierz mi że starają się jak tylko mogą, na miarę swoich możliwości. I nawet jeśli są biedni to wytwarzają presję na społeczeństwa które żyją po drugiej stronie kurtyny. Ale tutaj kapitalizm... jest naprawdę drapieżny. Cieszę się że takiego nie mamy w Polsce, i napewno jest zupełnie inny niż ten na zachodzie Europy. I jak patrzysz na skutki tego co kapitalizm wyprawia, w momencie gdy nie jest kontrolowany przez silne społeczeństwo, przez silne państwo i jakiś ład, to już wiesz że to jest tylko narzędzie ale nie droga do zbawienia.

    Rewolucja będzie jeśli ktoś przesadzi. Wcale nie uważam że do tego jest tak daleko. Ale raczej sądzę że to UE będzie platformą która zareaguje. Politycy którzy będą chcieli zachować władzę. Chodzi tylko o odpowiednie ciśnienie w społeczeństwie i odpowiednio duży kryzys.

    @ Hans Klos

    Ta, pomysł genialny, weź go teraz tylko wprowadź w życie, przy takich grupach interesu im bardziej by było pewne że wprowadzisz taką regulację, tym bardziej byłoby pewne że uderzy w ciebie jakaś ciężarówka na drodze, albo będziesz miał atak serca podczas gry w golfa :) To są gryupy wpływu które - jak sądzę - mają już tak dużą przewagę nad resztą społeczeństwa, że jedyne co je może obalić to nadmiar chciwości. Jeśli coś im jest w stanie zaszkodzić to oni sami - doprowadzając do rzeczonej rewolucji.

    OdpowiedzUsuń
  26. @hans
    Wiem o tym doskonale, ale pisałem to wszystko w jak największym uproszczeniu żeby nie odbiegać od meritum - a mianowicie chciałem tylko pokazać, że jednak bankier jakąś funkcję spełnia oprócz brania różnicy między oprocentowaniem depozytów i kredytów do swojej kieszeni.

    Jeśli zabezpieczenie depozytów wynosiłoby 100% to banki nie mogłyby w ogóle udzielać kredytów. Gdyby miały tylko przyjmować i przechowywać pieniądze w depozycie to brałyby za to opłaty - co to za korzyść trzymać pieniądze w banku, nie mieć z tego żadnych odsetek patrząc jak inflacja zjada oszczędności, a do tego płacić bankowi za usługę przechowywania pieniędzy? Tym gorzej, że wyłącza to pieniądz z obrotu.

    Zwłaszcza, że jeśli run byłby tylko na pojedyńczy bank to w obecnym systemie finansowym zostanie ostatecznie przejęty przez inny bank - z czasem ściągnie się kasę od kredytobiorców, a gdy jakiś większy bank wkroczy z poparciem banku centralnego to sytuacja zostanie uspokojona. To musiałby być run na cały system finansowy - gdyby społeczeństwo nagle zapragnęło zmonetyzować wszystkie cyfrowe pieniądze to po prostu prasa drukarska poszłaby w ruch, żaden problem. Zaraz wymyśliliby nowy system kreowania gotowki np. bank oddaje jakiś % należności czyli np. kredyty udzielone pod zastaw nieruchomosci i bierze z banku centralnego gotówę żeby wypłacić depozyty. Nie ma szans, żeby pozwolili od tak upaść całemu systemowi. Prędzej do upadku doprowadzi zwykła dewaluacja, ale po inflacji odcinasz tylko elegancko kilka zer i zabawa zaczyna się od nowa.

    OdpowiedzUsuń
  27. @Crassus
    "Jeśli zabezpieczenie depozytów wynosiłoby 100% to banki nie mogłyby w ogóle udzielać kredytów. "

    Depozyt, to usługa przechowania i tutaj depozyt musi być dostępny w każdej chwili, stąd 100% zabezpieczenie. Inna sprawa to lokata. Klient umawia się, że pieniądze otrzyma np po miesiącu i bank te pieniądze może na miesiąc pożyczyć, a zyskiem podzielić się z oszczędzającym w ten sposób klientem.

    W obecnym systemie mamy depozyt, który służy jako rezerwa obowiązkowa, a kredyt generowany jest "z niczego" na bazie wzoru o rezerwie cząstkowej i prawa do kreacji pieniądza elektronicznego. W ten sposób w Polsce dochodzi od "omijania" konstytucyjnej reguły iż jedynie NBP upoważniony jest do emisji pieniądza;-) Ów przywilej wynika z naduprzywilejowanej pozycji banków, tj bankokracji. Zauważ, że pożyczek może udzielać każdy, a kredytów jedynie bank;-) Wynika to z tego, że kredyt opiera się na emisji wyłącznie bezgotówkowego pieniądza bankowego.

    "Gdyby miały tylko przyjmować i przechowywać pieniądze w depozycie to brałyby za to opłaty"
    Jak najbardziej.-) Teraz też za skrzynki bankowe biorą opłaty, nieprawdaż?-)

    Problem z bankami polega na tym, iż w swojej istocie połączyły one działalność depozytową i kredytową w jedno, tak, jak później połączyły działalność inwestycyjną i kredytową. Skutki tych połączeń znamy i o ile państwo wymusiło na bankach rozdzielenie funkcji inwestycyjnej i kredytowej, to nie wymusiło rozdzielenie funkcji depozytowej i kredytowej. Taka działaność władz wynika li jedynie z korupcji

    OdpowiedzUsuń
  28. @ Crassus

    "Jeśli zabezpieczenie depozytów wynosiłoby 100% to banki nie mogłyby w ogóle udzielać kredytów. Gdyby miały tylko przyjmować i przechowywać pieniądze w depozycie to brałyby za to opłaty ..."

    Przecież obecnie banki też pobierają opłaty: za posiadanie konta, za przelewy, za wypłaty z bankomatu, za kartę debetową itd.
    'Darmowych' usług bankowych raczej ubywa niż przybywa, poza tym bank niczego nie robi tak naprawdę 'za darmo'... Za wszystko płacimy, nawet jeśli nie widać tego na wyciągu.

    "... co to za korzyść trzymać pieniądze w banku, nie mieć z tego żadnych odsetek patrząc jak inflacja zjada oszczędności, a do tego płacić bankowi za usługę przechowywania pieniędzy?"

    Kowalski może chcieć odłożyć coś 'na czarną godzinę'. Gdy pieniądz 'jest w obrocie', to pieniądzowi może się 'stać krzywda' i do Kowalskiego już nie wróci. Teraz Kowalski 'na czarną godzinę' musi trzymać banknoty w skarpecie, sejfie, lub skrytce bankowej. Skarpeta jest darmowa, ale mało bezpieczna, za sejf lub skrytkę już trzeba zapłacić.
    Myślę, że Kowalski z zainteresowaniem przyjrzałby się kontu, na którym pieniądze bezpiecznie 'leżą' a nie 'się obracają'. Zwłaszcza teraz, w niepewnych czasach.

    Jeśli Kowalski chce odsetek, to odda pieniądze do banku OSZCZĘDNOŚCIOWEGO a nie DEPOZYTOWEGO. Odsetki będą jednak kosztem RYZYKA, że w razie problemów banku Kowalski nie odzyska pieniędzy.
    Kowalski będzie miał wybór (brak ryzyka brak odsetek) albo (ryzyko odsetki). Dzisiaj to pierwsze skazuje na trzymanie gotówki, co jest niewygodne.

    "Tym gorzej, że wyłącza to pieniądz z obrotu."

    Tym gorzej dla kogo? Bo dla Kowalskiego, to oznacza większy wybór, to oznacza pojawienie się 'bezpiecznej przystani', więc chyba dla niego lepiej ...

    "Zwłaszcza, że jeśli run byłby tylko na pojedyńczy bank to w obecnym systemie finansowym zostanie ostatecznie przejęty przez inny bank"

    ... i w ten oto sposób można zlikwidować każdy mały bank, doprowadzając do jego przejęcia przez większy ...
    W efekcie pozostaną jedynie banki 'za duże by upaść', co jest oczywiście dla tych banków bardzo komfortowe, ale dla podatnika Kowalskiego już nie tak bardzo ...

    OdpowiedzUsuń
  29. >> Publiczne finansowanie nauki w celu zapewnienia jej większej niezależności.
    > Niezależność od kogo?

    od potrzeb rynku :D

    OdpowiedzUsuń
  30. Tyle pięknych postulatów, które przecież dałoby się zamknąć w jednym zdaniu:
    "Socjalizm w pracy i kapitalizm w sklepie" :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Vvesemir napisał:
    Ja teraz mieszkam i pracuję w Moskwie.
    Ale tutaj kapitalizm… jest naprawdę drapieżny.
    I jak patrzysz na skutki tego co kapitalizm wyprawia, w momencie gdy nie jest kontrolowany przez silne społeczeństwo, przez silne państwo i jakiś ład
    ----------
    To kapitalizm spowodował powstanie oligarchów czy przejęty za półdarmo państwowy majątek?
    Czy naprawdę państwo rosyjskie jest słabe ? A jakby było jeszcze silniejsze to co ? Majątki oligarchów byłyby mniejsze czy większe ?
    Co to znaczy silne społeczeństwo ? Wobec państwa ?
    Może Ci chodziło o niezależne i sprawne sądownictwo ?

    To takie typowe mieszanie kapitalizmu z rządem, polityką pieniężną banków centralnych i moralnością społeczeństwa.

    Co to są ataki spekulacyjne na walutę ? Jeśli rząd pożycza 100 mld zł to naraża się na "sprawdzam".
    Ktoś kupuje, ktoś sprzedaje. Obie strony spekulują.

    @crassus , 200% zgody.

    OdpowiedzUsuń
  32. Jakby tio powiedzieć... np żeby podjąć w jakiejś firmie typu Gazprom Rosnieft pracę, płacisz za to że możesz zjawić się na rozmowie kwalifikacyjnej, potem oddajesz 1/3 swojej wypłaty osobie która cię wprowadziła. Tak długo jak długo pracujesz. Trochę jak dodatkowy system danin, kapitalizm z wpisaną lokalną kompozycją do systemu.

    "Czy naprawdę państwo rosyjskie jest słabe ? "

    Myślę że tak, że jest niesterowne. Bo może taki Putin czy Miedwiediew są gdzieś silni gdy ich oko spoczywa na jakimś problemie, ale oczu mają dwie pary, a tam gdzie ich nie ma - system działa już zupełnie inaczej, wraca do smutnej normy - w imię swojego własnego interesu. Reformowanie takiego kraju to niezłe wyzwanie.

    "A jakby było jeszcze silniejsze to co ? Majątki oligarchów byłyby mniejsze czy większe ?"

    A jakie to ma znaczenie? Nie chodzi o wielkość ich majątków tylko sposób prowadzenia biznesu.

    "Co to znaczy silne społeczeństwo ? Wobec państwa ?"

    A to pytanie gdzie mnie maluczkiego ma zaprowadzić?:P Silne to znaczy potrafiące domagać się zasad, wywierać presję na państwo, żeby to drugie miało motywację nie tylko do służenia biznesowi, ale także do wywierania presji na "kapitalistów"

    "Może Ci chodziło o niezależne i sprawne sądownictwo ?"

    Też by się przydało. Może wtedy standardem rozwiązywania problemów biznesowych nie byłoby strzelanie do siebie? Tutaj jest też tak, że taniej jest zapłącić służbom żeby kogoś wsadziły niż go zabijać - a efekt ten sam, likwidujesz konkurencję. Musiałbyś pooglądać rosyjską telewizję. To co u nas byłoby gigantyczną aferą, tu jest codziennością. Zabójstwo Olewnika było typowo mafijne - związi między przestępcami a policją. Tutaj to norma.

    OdpowiedzUsuń
  33. @ Pawel i crassus

    Mam wrażenie że pojmujecie system nazbyt statycznie. To znaczy zakładacie że obowiązujące reguły, jako dane raz na zawsze, nie muszą być modyfikowane celem optymalizacji i likwidacji zagrożeń. Więc warto abyście przemyśleli temat tego na ile każdy system potrzebuje korekty i optymalizacji, aby realizował zakładane cele.

    Dla mnie cele dla systemu społecznego to gwarantowanie wszystkim równych szans na starcie. Zaczynam życie i mam takie same szanse jak mój kolega który ma tatę zarabiającego 5 razy więcej niż mój. A jeśli nie mam nawet równych - to nie jest tak że jestem na z góry przegranej pozycji.

    Dodatkowo system ma budzić we mnie zachowania które całościowo wpływają na jego korzyść. Więc np żadnego kurestwa podczas awansu społecznego tylko jasne i przejrzyste sukcesy wynikające z umiejętności. Wiadomo jakich, wiadomo dlaczego. Jeśli tego nie ma - system jest ułomny.

    W świetle tego kapitalizm w którym klasa średnia zanika to dewiacja systemu. Dysproporcje w dochodach nigdy nie powinny być tak duże. I to nie xnaczy że jestem komunistą :))

    OdpowiedzUsuń
  34. @Vesemir
    "Dla mnie cele dla systemu społecznego to gwarantowanie wszystkim równych szans na starcie"

    Na szczescie nie zyjemy w takim systemie - inaczej ja wysiadam. Ja po to wypruwam sobie zyly 10 godzin dziennie, aby moi synowie mieli troche lepszy start niz synowie tych, ktorym wszystko zwisa.

    OdpowiedzUsuń
  35. Vesemir,
    Ja Cię tylko proszę nie nazywaj tego kapitalizmem.
    Silne państwo nie zagwarantuje, że klasa średnia będzie silniejsza. Wręcz przeciwnie.
    System demokracji niestety się degeneruje i ja tu nie widzę żadnej optymalizacji. Niezależnie czy mówimy o US, Grecji, Polsce czy Rosji.
    To tylko boom kredytowy, który ukrywa wszelkie nieprawości.

    OdpowiedzUsuń
  36. No widzisz Browning, kwestia w tym że mój ojciec wypruwał sobie żyły po 10 godzin dziennie i i tak nie był w stanie mnie utrzymać na studiach. To co można przekazać dzieciom to wszystko to co nie wiąże się z kasą - kapitał kulturowy, wiedzę, doświadczenie, stosunek do życia - tego nie zarobią ot tak. Ale awans społeczny nie powinien być zadaniem na pokolenia, a coraz bardziej na takie wygląda. Miarą sukcesu twoich dzieci nie powinno być to jak ty cieżko pracujesz - bo to robisz dla siebie - tylko to jak ciężko oni pracują aby coś osiągnąć. Inaczej nawet z punktu widzenia ich zdrowia psychicznego stawiasz wszystko na głowie.

    @ pawel-l@gazeta.pl

    A jak mam to nazwać? No, z kapitalizmem w wydaniu amerykańskim to mało ma wspólnego? A w USA to myślisz że jest aż tak bardzo inaczej? System zależności jak sądzę znacznie mniej wulgarny, nie płacisz pieniędzmi ale przysługami.

    Silne państwo to nie państwo które rozumiemy jako państwo wszędobylskie, ale jako państwo które jest w stanie stawić czoła grupom które je próbują zawłaszczyć.

    Demokracja się degeneruje bo jest zawłaszczana, w jej horyzont czasowy jest za krótki, nie ma ciągłości. Funkcjonuje dobrze tylko w pewnym bardzo delikatnym stanie równowagi społecznej, która demokrację optymalizuje.

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...