Europa coraz bardziej ochoczo wchodzi na kolejne poziomy długu. Coraz śmielej, z mniejszymi oporami rzucane są liczby kompletnie nie wyobrażalne. Weźmy takie 100 mld € obiecane Hiszpanii na "prośbę premiera". 100 mld € to jakieś 430 mld złotych. Posiłkując się obrazkiem z wpisu "przejedzone autostrady" to jakieś 3/4 autostrad zaprezentowanych na poniższej mapce.

Ot spotyka się Merkel z Hollande i mówią spoko: Damy wam 100 mld € co jest roztwarte 9100 km autostrad.
Istnieją oczywiście rzeczy, którymi politycy się nie zajmują. Nie zajmują się np. czytaniem Rogoffa i Reinharta, którzy w swojej pracy z przed 2 miesięcy pt "Nawis długu przeszłość i teraźniejszość" pokazują wyraźnie, że za każdym razem, gdy państwo się nadmiernie zadłużało, to towarzyszył temu wzrost gospodarczy mniejszy średnio o 1,2 % przez 23 lata. Zatem po zwiększonych wydatkach nie należy spodziewać się długoterminowego wzrostu, a długoterminowego spowolnienia. Po 25 latach trwania w wysokim długu, dochód na mieszkańca może być niższy o 25 % od normalnego wzrostu przy niskim zadłużeniu.
Over the twenty-six public debt overhang episodes we consider, encompassing the preponderance of such episodes in advance economies since 1800, growth averages 1.2% less than in other periods. That is, debt levels above 90% are associated with an average growth rate of 2.3% (median 2.1%) versus 3.5% in lower debt periods. Notably, the average duration of debt overhang episodes was 23 years, implying a massive cumulative output loss.
Rogoff za wysokie zadłużenie przyjął poziom 90 % PKB. Z badań wynika, że obecne rozwinięte gospodarki wchodzą w okres bez precedensu:
Istnieje ważny powód, dla którego Reinhart z Rogoffem dzielą kraje na rynki wschodzące i rozwinięte. Rynki wschodzące to z reguły państwa w przekształceniu, które z jakiś względów otwierają swoje gospodarki na świat. O wiele biedniejsze od państw rozwiniętych, zatem mające możliwość korzystania z tzw "renty biedy", czyli prostych czynników wzrostu poprzez kopiowanie rozwiązań z państw rozwiniętych oraz absorpcji kapitału zewnętrznego. Kraje rozwinięte nie mają tego przywileju. Stoją na przodku wzrostu i dla nich nie ma łatwej ucieczki do przodu.
Na obrazku widzimy, ze średnia nie ważona, odpowiada poziomom z okresu II wojny światowej. Wojna jest dosyć dobrym usprawiedliwieniem dla zadłużania się, lecz bystry czytelnik zauważy, że obecnie żadnej wojny nie prowadzimy. Chyba że przyjąć, że toczymy wojnę o socjal.
We wcześniejszej pracy wskazywano, że kraje mające wysoki poziom długu zewnętrznego bardzo często bankrutowały. Rogoff na tą narracje nakłada wykres przedstawiający obecne trendy w długu zewnętrznym:
Jak to wygląda? Jak robienie sobie czołgowych wyścigów na zamarzniętym jeziorze. Historyczne efekty nadmiernego zadłużenia zestawiono poniżej.
Historyczne efekty, jak sama nazwa wskazuje, nie obejmują przyszłości, a przyszłość mamy bezprecedensową. Dług jest na poziomie wojennym i ciągle rośnie, a jak tylko jakiś premier piśnie, że mu brakuje w kasie, to drukarki drukują dowolne ilości świeżego pieniądza. I politycy wydaje się, że rozsmakowali się w tym drukowaniu.
Dlaczego wysokie publiczne zadłużenie wpływa na mniejszy wzrost? Przyczyn może być kilka:
- Wyższe stopy procentowe
- Wyższe podatki w celu "zarządzania długiem"
- Wyższa awersja do ryzyka w danym kraju
- Niższe inwestycje państwowe
- Niższe inwestycje prywatne
W końcu istnieje alternatywa. Albo przeciętny Kowalski poprzez rozmaite fundusze zainwestuje prywatnie w przemysł (akcje), albo w obligacje skarbowe.
Polska na tym całym horyzoncie jest w dość uprzywilejowanej pozycji. Jest gospodarką wschodzącą, mającą jeszcze dużo prostych czynników wzrostów. Jednak im dalej w las tym trudniej, a otoczenie jak widać nie będzie nam pomagać.
************************************
W kontekście poprzedniego wpisu. Misja Spacex udała się w 100%. Historia się dokonała. Poniżej animacja całej misji:
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=uQX0HiQYj8Y]
HansKlos prosił mnie o zamieszczenie apelu w sprawie niemieckich obozów śmierci. Zachęcam do kliknięcia
No i jeszcze stały fragment programu:
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=l_JepExHMU8]



@Adam
OdpowiedzUsuńNie zajmują się np. czytaniem Rogoffa i Reinharta, którzy w swojej pracy z przed 2 miesięcy pt „Nawis długu przeszłość i teraźniejszość” pokazują wyraźnie, że za każdym razem, gdy państwo się nadmiernie zadłużało, to towarzyszył temu wzrost gospodarczy mniejszy średnio o 1,2 % przez 23 lata.
Ostatnio nawet Wielki Reformator prof. Rybinski oburzyl sie w komantarzach na swoim blogu, jak mu ktos napisal, ze nie jest w stanie udowodnic, ze oszczednosci i minimalizacja budzetu pogarszaja stan gospodarki. Zaczal opowiadac o ujemnych mnoznikach fiskalnych mimo, ze pare miesiecy wczesniej Gwiazdowski juz temat mnoznikwo fiskalnych odpowiednio skomentowal w artykule "Mnoznik fiskalny i inne cuda". Konkluzja z tego taka, ze praca o ktorej piszesz jest po prostu niezgodna z obecnym paradygmatem i dlatego marny jej los. Politycy beda robic to, co im makroekonomisci pokroju Rybinskiego podpowiadaja, czyli "pobudzac gospodarke" dopoki sie nie zawali. Nie ze zlej woli, tylko dlatego, ze obowiazujacy paradygmat nie posiada w swoim arsenale algorytmow prawidlowego przepisu na obecna sytuacje.
@Adam
OdpowiedzUsuńTak nawiasem mowiac, to Gwiazdowski w swoim wpisie powolywal sie chyba na ten sam artykul Rogoffa i Reinharta co Ty.
Ten art jest z przed 2 miesięcy a art gwiazdowskiego z przed roku
OdpowiedzUsuń@Adam
OdpowiedzUsuńOk. Moj blad. Zasugerowalem sie podpisem pod rysunkiem, ze jest z 2010 roku. A to oni sami w swojej pracy z 2012 powoluja sie na stary rysunek.
Po pierwsze na chwile wciele sie w role 'grammar nazi' i zwroce uwage, ze prawidlowa pisownia to 'sprzed' , a nie 'z przed' i 'jakichś względów' a nie 'jakiś względów'.
OdpowiedzUsuńA odnosnie artykulu to poprostu nie nalezy patrzec tylko na cyfry, ale mniej symplistycznie zastanowic na co sie zadluzamy, a nie tylko jak bardzo.
To dziala tak samo jak w zyciu codziennym. Osoba o niskich dochodach, ktora pozycza pieniadze na zalozenie wlasnej dzialalnosci, czy jakies szkolenie, ktore pozwoli zwiekszyc dochody zachowuje sie calkowicie rachonalnie. Ta sama osoba, zadluzajac sie w tym samym stopniu, ale przeznaczajac te srodki na np. zakup wiekszego odbiornika TV, zeby poogladac mecze na Euro, raczej racjonalnie nie postepuje i podobnie jak niektorym panstwom sukcesu jej nie mozemy wrozyc.
Wiec moim zdaniem wrzucanie do jednego pudelka z napisem 'bankruci' wszystkich panstw, ktore zwiekszaja wydatki jest bledem. Przyklad Chin, USA czy nawet Polski pokazuje, ze jakis poziom 'stimulus spending' ma sens. Gorzej jesli to zadluzanie ma tylko za zadanie utrzymanie kompletnie zbednych wydatkow. Niestety bezrefleksyjne ciecie wydatkow zazwyczaj sie konczy redukcja wyadtkow proinwestycjnych i takich, ktore w dluzszej perspektywie moge spowodowac wyjscie z dolka.
Tak na marginesie o ile latwo znalezc panstwa, ktore tna wydatki na oswiate, infrastrukture, czy "socjal" o tyle bardzo ciezko znalezc takie, ktore tna wydatki na wojsko.
A obrazek z siatka autostrad w sumie dobrze pokazuje to co wczesniej napisalem. 100 mld poszlo "gdzies" i wiadomo, ze nie bylo to kilka tysiecy kilometrow nowych autostrad. Ba! Gdyby Hiszpanie oglosili, ze za 100 mld Euro chca rozpoczac swoj wlasny program kosmiczny i poleciec na Marsa, to kazdy pukalby sie w czolo. A tak "gdzies sie rozeszlo" i teraz przekazanie takiej sumy jest uwazane za calkowicie normalne i racjonalne. Ot przedziwna logika.
OdpowiedzUsuńAutorzy mają rację w sprawie nadmiernego zadłużenia. Faktycznie nadmierne wydatki uniemożliwiają rozwój gospodarczy. Sprawa jest dość prosta. Jeśli pożyczamy pieniądze na procent i chcemy następnie ten kapitał zainwestować, to stopa zwrotu z inwestycji powinna być wyższa niż oprocentowanie. Jeżeli gospodarka Polski rozwija się z kilku procentową szybkością to pożyczki powinny być tanie. Ich oprocentowanie też powinno być niskie. W sytuacji Polski wzrost gospodarczy jest niższy niż stopa oprocentowania więc tego typu działanie jest dryfowaniem w przepaść. Analogiczna sytuacja miała miejsce w latach siedemdziesiątych kiedy brano pożyczki, które wraz ze zmianą oprocentowania gwałtownie podrożały i cały pomysł z pobudzeniem gospodarki po prostu nie wypalił.
OdpowiedzUsuńProblem współczesnych gospodarek leży w strefie realnej. Państwa tak naprawdę nie otrzymują pieniędzy ale linie kredytowe za które otrzymują realne towary (lub usługi). Po pewnym czasie pożyczkodawcy oczekują zwrotu kapitału w sferze realnej - towarów, usług. Niestety kraje takie często nie mają co oddać! Grecja będzie spłacać dług zagraniczny winem i kozim serem... lub usługami hotelarskimi. Podobnie Hiszpania. Jest pytanie czym Polska będzie spłacała swoje zadłużenie? Pewnie węglem, wyrobami rolniczymi, usługami (raczej w to wątpię).
Michał Kalecki stwarzając teoretyczne podstawy interwencjonizmu państwowego zwracał uwagę na konieczność inwestowania w sferze realnej, Mnożnik inwestycyjny rozumiany w jego teorii jest motorem napędowym gospodarki. Lecz mnożnik ten jest zależny od sprawności gospodarki i zwrotu kapitału inwestycyjnego.
hehe, zadłużenie w czasie pokoju jak w czasie wojny. Niezłe jaja odchodzą w tych społecznych gospodarkach rynkowych.
OdpowiedzUsuńJakbyś się nie obracał, dupa zawsze będzie z tyłu.....
OdpowiedzUsuńOznacza to ni mniej ni więcej, co jako od lat walczący z bandyckim państwem polskim o przedwojenne zobowiązania z uporem powtarzam i powtarzał będę: że nikt nigdy nikomu niczego nie zamierza oddać. Wielki dług jest nieinflacyjnie niespłacalny i dlatego bandy trzymające władze przestały się tym przejmować. Dla nich nie ma znaczenia czy zwiększanie długu wpływa na gospodarkę czy nie. Ważne, że pozwala odwlec w czasie kolaps. Byle do końca kadencji, a potem się zobaczy. Im głębiej wszyscy siedzimy w tym gównie, tym większą musimy wykazywać "czujność czekisty". Bo granica wytrzymałości systemu istnieje, i zbliżamy się do niej stale przyspieszając.
Pawel-l, Chiny moze i maja te 350% dlugu do PKB, ale nie zewnetrznego tylko wewnetrznego.
OdpowiedzUsuńPoziom dlugu wcale nie jest taki wazny, raczej ile nas ten dlug kosztuje i na co go przeznaczamy. Jesli PKB rosnie szybciej niz dlug wszystko jest ok. Dzis bedzie panstwowa pompka wiec dlug bedzie rosl.
Raz prowadzi sektor prywatny ktory jest bardziej efektywny i poziomy deficytow spadaja (i dlugu), innym razem jak dzis prowadzi sektor panstwowy i deficyty beda wzrastac (co za tym idzie poziomy dlugu). Oczywiscie mamy ciecia budzetu, ale dlug i tak bedzie rosnal. Zreszta same ciecia byly dla mnie glupota (ciecia w takich rozmiarach jak w UK). Podstawowa rzecza jest rozwoj, wzrost PKB, a cieciami sie niczego nie uzyska (szczegolnie jesli wydatki rzadowe stanowily ok 58% PKB (uk). Trzeba bylo patrzec na USA i robic to co oni, bo oni powoli z kryzysu wychodza (nie pisze tutaj o obywatelach, tylko o liczbach)
"... A teraz moja Droga musze Ci powiedzieć że ostatnio w sprawach finansowych sprzyja mi ogromne i nadzwyczajne szczęście Jeszcze przed wyjazdem sir Harry McGorwan zapytał mnie bardzo serio czy jesli nadaży sie okazja może bez porozumienia ze mna kupować w moim imieniu akcje. Odparłem że zawsze znajde jakieś dwa trzy tysiące funtów. Traktowałem wymienioną sumę jako GÓRNA GRANICE INWESTYCJI tj kupowania akcji, On najwidoczniej uznał ją za sumę w ramach której jest gotów spekulować (...)i dlatego kupował około dziesięciu razy więcej niż zazwyczaj(...) I tak w ciagu kilku tygodni uzbieraliśmy niewielką fortunę (...)
OdpowiedzUsuńSir Winston Churchill 1929 r
pisze te słowa po zakończniu 5 letniej kadencji jako minister finansów
i dalej za autorem książki
"(...) W poniedziałek 24 paździenika 1929r z braku kupujących cena akcji spadła do zera (...) Tego dnia jednym z obserwatorów na galerii był Winston Churchill który osobiście patrzył jak jego baśniowe złoto znika (...)"
Własnie czytam ksiązkę o historii XX wieku.I przytoczyłem ten fragmentbo bo nie daje mi spokoju.
Jeśli TAKI człowiek bywały w świecie mający kontakty itd. itp. i kryzys lat 30-tych jest dla niego zaskoczeniem.....
To co to oznacza dla mnie - małego szaraczka ???
Czy Oni tam na górze mają pojcie co robią ....
S
ps
Kilka dni temu byłem w Tesco. Padło zasilanie na kilka minut. I w pewnym momencie głos :
"Proszę o pozostawienie koszyków na sali i udanie się do najbliższego wyjścia ewakuacyjnego"
Pytanie gdzie w tej sytuacji jest najbliższe wyjście ewakuacyjne ????
Obadajcie to - państwo dobrobytu od środka: https://libertarianizm.net/thread-2677-post-46412.html#pid46412
OdpowiedzUsuń"Kredyty udzielane przez siedem cajas, które dziś tworzą Bankię, służyły do finansowania lotnisk, z których dziś nie startuje żaden samolot, linii szybkich kolei, które są sporadycznie wykorzystywane, czy parków atrakcji, które nie potrafią utrzymać się bez dotacji państwa. Wszystko po to, aby politycy mogli przekonać wyborców, że robią co mogą dla rozwoju swojego regionu."
I się kreci - słońce dookoła ziemi :)
> Czy Oni tam na górze mają pojcie co robią
OdpowiedzUsuńNa przykładzie A. Szcześniaka jestem pewien, że nie.
A. Szcześniak - oszust udający eksperta rynku paliw (to cytat z innego forum) cały czas twierdzi, że koszt marginalnej baryłki ropy wynosi ok. $30 a reszta ceny to skutek działań spisku spekulantów. Aby przekonać się do jakiego stopnia bredzi wystarczy w google'a wpisać: marginal barrel cost i przejrzeć ile ten koszt wynosi w/g wyrzuconych raportów. Najczęściej referowany wśród wyników raport Bernstein'a podaje koszt marginalnej baryłki równy $92 w roku 2011 inne raporty podają podobne ceny. Czyli żadnej spekulacji nie ma, cena ropy jest obecnie nawet niższa niż koszty wydobycia z co trudniejszych złóż.
Czyli jaką mamy tu sytuację? A. Szcześniak bredzi ja potłuczony, co łatwo wykryć zwykłym zapytaniem w Google, a niegdzie w głównych mediach się nie połapano, że jest tylko oszustem udającym eksperta i nadal go w nich publikują i emitują jego opinie (z tymi o tych $30 kosztu marginalnej baryłki włącznie).
SKORO TAKA NIEUMIEJĘTNOŚĆ ODRÓŻNIENIA BREDNI OD FAKTÓW JEST W INSTYTUCJACH/MEDIACH KOMERCYJNYCH, to aż strach się bać w jakim stopniu nie są w stanie odróżnić bredni od faktów instytucje państwowe (zwłaszcza gdy dorzucimy tu przykład Nazimka i Łągiewki, którzy wyciągnęli z budżetu dziesiątki milionów zł na wynalazki, które nie mają prawa działać).
On uważa że w tych kosztach marginalnych siedzą production taxes, i że owe taxes to nie są tak de facto koszty. Niestety nie podaje żadnych danych na poparcie swojego zdania.
OdpowiedzUsuń> On uważa że w tych kosztach marginalnych siedzą production taxes, i że owe taxes
OdpowiedzUsuń> to nie są tak de facto koszty. Niestety nie podaje żadnych danych na poparcie
> swojego zdania.
Zakładając, że wydobycie z najtrudniejszych złóż kosztuje $92/baryłkę (jak u Bernsteina) licząc razem koniecznymi do zapłącenia od tej baryłki podatkami nadal wychodzi, że przy obecnych cenach ropę z najtrudniejszych złóż firmy wydobywające sprzedają poniżej kosztu jej wydobycia (obejmującego także konieczne do zapłacenia w związku z wydobyciem podatki) - i teza jakoby istniała na ropie jakaś bańka spekulacyjna wciąż sypie się jak domek z kart. Chociaż nie byłoby dziwnym, gdyby A. Szcześniak tego faktu nie był w stanie zauważyć (nie takimi barkami umiejętności logicznego wnioskowania już się popisywał).
Spoko seven, nikt Ci nie broni wierzyć w co chcesz. Tylko pls pamiętaj że fałszywa dychotomia to jedna z ulubionych metod pracy ugrupowań politycznych (prawica-lewica, stymulacja-austerity, faszyści-antyfaszyści itd itd), dzięki której jak dzieci rozgrywane jest społeczeństwo lemingów (nie bierz tego do siebie, domyślam się że jednak zbyt dużo kumasz byś podpadał pod definicję, heh).
OdpowiedzUsuń