sobota, 26 stycznia 2013

Równość

Zaczęło się od tego, że wszyscy mamy być równi wobec prawa. Trudno się nie zgodzić z takim podejściem, które de facto jest podejściem bardzo nowym. Przez większość czasu żyliśmy w innym systemie, gdzie był podział na arystokracje, szlachtę, chłopów itd. Każdy zgodnie z swoim stanem, który nabywał poprzez urodzenie w danej grupie miał inne prawa i przywileje. Dodatkowo przez większość czasu istniało niewolnictwo, a więc istniała grupa ludzi która nie miała praktycznie żadnych praw. Odejście od tego podziału to niewątpliwe duży cywilizacyjny postęp, aczkolwiek niedokonany do końca. Dziś w Polsce również istnieją przywileje, np dla rolników czy kleru. Nie płacą oni rozmaitych podatków czy ubezpieczenia emerytalnego, ale ich przywileje nie są determinowane przez urodzenie. To różnica. Nie wszystkie kraje przeszły taką “rewolucje”. W Indiach ciągle istnieje system kastowy, a to spory odsetek ludności świata. 


Następnie wymyślono, że skoro już mniej lub bardziej równi wobec prawa jesteśmy, to mamy mieć równe szanse. O co tutaj chodzi? Ano o to, aby każde dziecko miało takie same szanse odnieść sukces w życiu i żeby szanse na ten sukces nie były determinowane przez stopień zamożności rodziców. Głównie oczywiście chodzi o dostęp do edukacji i możliwość “wykazania się” przez dziecko, które po prostu miało to “nieszczęście”, że urodziło się w biednej rodzinie. Jest to niejako rozwinięcie pierwszej rewolucji. W systemie kastowym czy stanowym urodzenie z mocy prawa determinowało los dziecka. W systemie bezstanowym samo urodzenie nie determinowało przynależności do określonej grupy, ale w znacznym stopniu determinowało je wykluczenie ekonomiczne rodziców. Słowem, geniusz urodzony w biedzie prawdopodobnie nigdy swego geniuszu nie odkryje ani nie rozwinie, bo po prostu nie będzie miał takiej szansy. W starożytności czy średniowieczu tylko ludzie z wysokich stanów mogli być naukowcami, czy filozofami. Bardzo rzadko się zdarzało, żeby syn pastucha, zajmował się pisaniem prac o mechanice czy geometrii. Gdyby Arystoteles urodził się w biednej wiosce na prowincji, nikt by o nim nie słyszał. Zakładając że na świecie rodzi się jakiś promil geniuszy w całej populacji, to mocno zawężamy sobie pole do zaistnienia ludzi, którzy mogą zmienić nasze życie na lepsze. Takie motywy, oraz pewnie i swego rodzaju empatia, stały za powszechnym dostępem do edukacji finansowanym przez całe społeczeństwo.


Oczywiście problem powstał, gdyż pojawia się tu temat redystrybucji dochodów. Żeby biedne dziecko posłać do szkoły, trzeba zabrać jakiemuś bardziej zamożnemu rodzicowi. Jednak, gdybyśmy tylko z taką redystrybucją mieli dziś do czynienia...


Po równości wobec prawa oraz równości szans, przyszła moda na forsowanie równego traktowania. Zbiorową empatią można tłumaczyć walkę z dyskryminacją osób niepełnosprawnych z pełnosprawnymi. Równe traktowanie ludzi z odmiennymi orientacjami seksualnymi jest dla mnie tak samo oczywiste, jak równe traktowanie wegetarian z weganami.


Jednakże to co dla mnie jest oczywiste, nie znaczy, że musi być zapisane w prawie.


W Polsce obecnie przewija się dyskusja dyskryminacji homoseksualistów. W konstytucji mamy zapisane, że wszyscy są wobec prawa równi (art.32), a tym czasem w artykule 18 tego samego dokumentu mamy zapisane, że “Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej”. Zatem w jednej ustawie jest sprzeczność. Wszyscy są równi, ale jak jesteś heteroseksualny  to jesteś równiejszy. Juryści mogą przekonywać za jedną bądź inną interpretacją prawa, jednak pytanie można zadać zasadnicze. Czy jest sens w ogóle regulować takie sprawy? Po co w ogóle taka instytucja jak małżeństwo? Poważnie pytam? Jaki w tym cel? Polityka prorodzinna? A po co polityka prorodzinna? Gdzie tu korzyść i dla kogo i dlaczego tylko dla wybranej grupy? 


Nie możliwym jest nakazać żeby każdy był heteroseksualny, trudno nakazać żeby każdy był uprzejmy. Gdzieś granice w ustawodawstwie trzeba znaleźć i lepiej powoli zacząć hamować ten "postęp", który wydaje się przekroczył już granice zdrowego rozsądku.


W awangardzie dalszego postępu z definiowaniem równości idą oczywiście kraje nordyckie. I tak nie tylko równy wobec prawa, równe szanse, ale równe traktowanie w nowym wymiarze!



Denmark, which like its Nordic neighbours prides itself on promoting equal treatment for men and women, has taken gender equality all the way to the beauty salon.

A ruling last month by Denmark's Board of Equal Treatment effectively stated that price differences between men's and women's haircuts were illegal.

It ordered a salon advertising women's haircuts for 528 crowns - £59 - and men's haircuts for 428 crowns - £48 - plus an extra fee for long hair, to pay 2,500 crowns - £281- to a woman who had filed a complaint.

800px-Boy_meets_barber


W Dani nie ma innych problemów ponad to, że mężczyzna płaci u fryzjera 428 koron, a kobieta 528. Trzeba to wszystko zrównać do jednej ceny w imię walki o równe traktowanie. Bawiąc się a proroka, łatwo zgadnąć, że następny krok, to równe ceny dla kobiet mężczyzn i dzieci i... psów. W końcu psy też są strzyżone przez fryzjerów i często po dyskryminującej cenie.


[youtube:https://www.youtube.com/watch?v=OogpelsR3oA]

65 komentarzy:

  1. Nie no bez przesady. Równość wobec prawa nie znaczy, że wszyscy mogą wszystko bez warunków. Każdy może zawrzeć małżeństwo, jeśli spełnia warunki. Może dostać becikowe jak urodzi dziecko, zasiłek jak nie ma pracy a dopłatę do kredytu jak ma mniej niż 25 lat itp., itd. To też dyskryminacja?

    OdpowiedzUsuń
  2. ok, rozumiem tok myślenia, ale czy jako poseł zaglosowalbys w piatek za odrzuceniem projektow?

    OdpowiedzUsuń
  3. Stabilna rodzina jest "pomyslana" (choć tak naprawdę nie pomyślana, a wytworzona w procesie cywilizacyjnym) jako bezpieczne miejsce dorastania dzieci.


    Nie ma dużej potrzeby zastanawiać się "dlaczego" to jest korzystne - wystarczy sama obserwacja, że społeczności w których, baby są wspólne, nie istnieją.

    OdpowiedzUsuń
  4. Każdy może jeździć po pijaku, jeśli spełnia warunek, że zdobył mandat posła :-)
    To też dyskryminacja?

    OdpowiedzUsuń
  5. Państwo nie "uwzględnia" organizacji społeczeństwa. Państwo narzuca organizację społeczeństwa!

    OdpowiedzUsuń
  6. Każdy może jeździć po pijaku, niezależnie czy jest posłem czy nie. Inne są tylko konsekwencje takiego czynu dla różnych statusów społecznych.

    Łatwo się mówi, iż państwo coś tam narzuca odnośnie rodziny, jednak obracając się w bardzo różnych kręgach zauważyłem powszechne poparcie dla dyskryminacji homoseksualistów w roli rodziców. W tym względzie państwo bardzo skutecznie realizuje postawę ogółu obywateli. Poprzez zapisy prawne chroni się status quo, tym samym chroni się tradycyjny model rodziny jako dominujący i decyduje o kształcie społeczeństwa w przyszłości.

    Co jakiś czas wracają podobne dyskusje. Pamiętam, jak kilka a może już kilkanaście lat temu polskie feministki walczyły o równość w pracy dla obydwu płci. Koniecznie chciały mieć możliwość pracowania w zaawansowanej ciąży w każdych warunkach, również w nocy. Rozsądnemu człowiekowi, nawet bez wykształcenia medycznemu, od razu zapala się w głowie lampka z napisami "powikłania, poronienia" itp. ponieważ prawo do pracy w nocy z pewnością wykorzystywali by pracodawcy, a nie wyzwolone kobiety. Egoizm na szczęście nie przerósł zdrowego rozsądku, którego jak najwięcej życzę obywatelom.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam szczegółów tych projektów, ale na pewno głosowałbym w duchu nie dyskryminowania par homo. Inna sprawa, że nie uważam że takie coś jak "małżeństwo" powinno regulować państwo.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Może dostać becikowe jak urodzi dziecko, zasiłek jak nie ma pracy a dopłatę do kredytu jak ma mniej niż 25 lat itp., itd. To też dyskryminacja?"


    Na jak to nazwiesz?
    Coś może mieć więcej sensu lub mniej, ale inaczej tego nazwac nie można

    OdpowiedzUsuń
  9. Nazwę to po prostu prawem. Czy jak w prawie karnym masz, że idziesz do więzienia na rok za kradzież to też jest dyskryminacja tych co nie kradną? Każdy może ukraść i skorzystać z zapisu, tak jak każdy może zawrzeć małżeństwo i skorzystać z przepisów o małżeństwie. To, że ktoś nie chce niczego nie zmienia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jasne, wyrzućmy małżeństwo i do tego pewnie jeszcze kodeks rodzinny i rozwiązujmy wszystkie te problemy, które w ciągu dziesiątek, jak nie setek lat doprowadziły do jego powstania od nowa.

    OdpowiedzUsuń
  11. Och,Jacusiu, w latach 30' hitlerowskie Niemcy skutecznie realizowały postawę ogółu obywateli wyrażających poparcie dla dyskryminacji Żydów w życiu gospodarczym i politycznym. W XIX wieku stany w USA skutecznie realizowały postawę ogółu obywateli wyrażających poparcie dla dyskryminacji par między-rasowych poprzez penalizację małżeństw między-rasowych.

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyli gdyby małżeństwo mogli zawierać tylko i wyłącznie katolicy, tylko i wyłącznie między sobą (bo tylko katolicy mogą dać pewność, że będą wychowywać dziecko w katolickiej moralności, którą jak wiemy jest sumieniem Polaków) to też nie miałbyś nic przeciwko temu?

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałbym coś przeciwko, bo to głupie prawo. Tu chyba jednak próbujesz przemycić jakąś dziwną tezę, że jak się nie chce jednych ograniczeń to już automatycznie się nie popiera żadnych. Są różne sensowne ograniczenia prawa do małżeństwa np. minimalny wiek, brak upośledzenia umysłowego, zakaz dwóch małżeństw jednocześnie czy małżeństw jednopłciowych. Można wymyślać tysiąc bardzo głupich, tylko co to ma dorzeczy?

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałbym coś przeciwko, bo to głupie prawo. Tu chyba jednak próbujesz przemycić jakąś dziwną tezę, że jak się nie chce jednych ograniczeń to już automatycznie się nie popiera żadnych. Są różne sensowne ograniczenia prawa do małżeństwa np. minimalny wiek, brak upośledzenia umysłowego, zakaz dwóch małżeństw jednocześnie czy małżeństw jednopłciowych. Można wymyślać tysiąc bardzo głupich, tylko co to ma dorzeczy?

    OdpowiedzUsuń
  15. Sabina,
    Miałbym coś przeciwko, bo to głupie prawo. Tu chyba jednak próbujesz przemycić jakąś dziwną tezę, że jak się nie chce jednych ograniczeń to już automatycznie się nie popiera żadnych. Są różne sensowne ograniczenia prawa do małżeństwa np. minimalny wiek, brak upośledzenia umysłowego, zakaz dwóch małżeństw jednocześnie czy małżeństw jednopłciowych. Można wymyślać tysiąc bardzo głupich, tylko co to ma dorzeczy?

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak o tym pomyślę, to pewnie masz rację i jest to dyskryminacja, bo nałożenie każdego warunku można tak nazwać. Oczywiście warunki mogą być bardzo sensowne, ale panuje jakieś dziwne przeświadczenie że dyskryminacja to zło, więc lepiej tak tego nie nazywać ;]

    OdpowiedzUsuń
  17. No dobrze, że to prawo.. dlatego tak się rozpisałem na temat kontekstu. Kiedyś w prawie miałeś zapisane niewolnictwo, przywiązanie chłopa do ziemi itd. Też byłeś chłopem, jak urodziłeś się w chłopskiej rodzinie.
    Tutaj jest dyskryminacja jak sie urodziłeś homoseksualistą. tak trudno to zrozumieć?

    OdpowiedzUsuń
  18. @e10c41d95086d7455a5e09c533dfe55c:disqus Jasne że regulacje jakieś musiały by być chociażby ze względu na problem rodzicielstwa i opieki nad dziećmi.

    OdpowiedzUsuń
  19. Tak, już Ci przyznałem rację, można wszystko traktować jako dyskryminację. Problem w tym, że to samo w sobie nie oznacza, że takie prawo jest złe.

    OdpowiedzUsuń
  20. Sabino, zgodnie z prawem Godwina właśnie przegrała Pani dyskusję. Proszę poszukać innych argumentów.

    OdpowiedzUsuń
  21. Chodzi nawet o same małżeństwa, o ochronę słabszej strony np. przez podział majątku przy rozwodzie, czy alimenty. Można oczywiście głosić libertariańskie mrzonki, że zakochana 19 latka będzie spisywać z mężem umowy małżeńskie gdzie sobie to zapiszą i nie zostanie z niczym za 15 lat, ale bądźmy poważni. Te zasady nie wzięły się z powietrza tylko z praktyki.

    OdpowiedzUsuń
  22. @e10c41d95086d7455a5e09c533dfe55c:disqus Ja tylko przypominam, że pisałem nie o homoseksualistach, ale o fryzjerach, gdzie pogoń antydyskryminacyjna weszła w opary absurdu. czyli właśnie pokazuje drugi koniec kija.

    OdpowiedzUsuń
  23. Our society grants married people certain rights and privileges—certain
    benefits—which homosexual couples believe they ought to receive as well.
    These privileges center mostly around economic
    benefits, such as worker health insurance covering both spouses and
    their children, and not just the worker; pension benefits; inheritance
    benefits; income tax benefits; and other such rights and privileges.

    (...)

    In other words, “equality”: Straight couples get these goodies—so gay
    couples ought to get ‘em too. Therefore, gay marriage ought to be
    legalized—and all the benefits, rights and privileges that straight
    couples enjoy ought to be granted to gay couples too.
    This is the current argument in favor of “gay rights” and homosexual marriage.

    But this is a flawed argument—because it misses the point about why
    straight married couples have certain rights, privileges and benefits
    that nobody else gets:

    Children.

    What is the point of marriage? In other words, why does marriage—as an institution and as a social construct—exist?

    Simple: Protection—for the woman, and for the children that she bears.

    Marriage is not a “right”, much less a “human right”: Marriage is a contract.
    A contract between a man and a woman that obliges both parties to
    certain duties, responsibilities and obligations—the principal
    obligation being that a husband must provide for his wife and their
    children, and cannot abandon them at will; and that the wife must bear
    the husband’s children exclusively, rather than some other man’s.

    Why does this obligation exist? Because throughout most of human
    history—I’m talking since the origin of the species, not just the last
    couple of hundred years—it has been a practical impossibility for a
    woman to bear and raise children on her own, unassisted, while
    simultaneously providing food, shelter and clothing for herself and
    those children. None but an idiot would question this: For most of human
    history, it was the case that either the woman or her children—or more
    likely both—would not long survive, if she did not have substantial
    help.

    Enter the husband: By way of social pressure, the man who knocked up the
    woman was the man who had to take care of the woman and her kids—who
    were after all his kids too.

    Why was there social pressure on the man to take care of the children?
    Because if he did not do so, it would either fall on the society as a
    whole to take care of the woman and the man’s children; or those
    children (and perhaps the woman as well) would likely die.

    No society—be it a small tribe or a modern super-state—can long survive
    if the children do not survive. Children are a society’s
    future—literally.

    At the same time, no society—no matter how rich—can long survive if it
    is obliged to care for childbearing women and their offspring.

    całość: http://gonzalolira.blogspot.com/2011/12/why-gay-marriage-doesnt-make-senseand.html

    OdpowiedzUsuń
  24. Tak..nie mam tu jakoś silnie przemyślanej sprawy. być może zatem taka umowa jak małżeństwo winna być dostępna dla wszystkich ludzi. Nawet mormonów.

    OdpowiedzUsuń
  25. @7800b34218c5d3f909bf1c7cd05a7630:disqus Ehhh prawo godwina to głupie prawo. Można przywołać jeszcze apartheid

    OdpowiedzUsuń
  26. Rozumiem, że pokazanie realnej wartości argumentu "społeczeństwo chce dyskryminować" wzbudza duży ból u uduchowionych obrońców czystości rasy, o przepraszam, moralności.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ja nie muszę niczego wykazywać. Ja tylko pokazałam realną wartość argumentu "społeczeństwo chce dyskryminować".

    OdpowiedzUsuń
  28. W tym rzecz, że nie sensownych argumentów za zakazem zawierania związków pomiędzy osobami tej samej płci jeśli pominąć bieda-argumenty wyciągane z mającej 3000 lat książki. Obudź się biedny człowieku. Jest rok 2013. Twój ksiądz nie wyznacza już tego co jest sensowne a co nie :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Hehe, skąd Ci się ksiądz wziął w tej dyskusji? Niezły odjazd ;] EOT

    OdpowiedzUsuń
  30. Z mojej strony taka wrzutka, jak to wygląda z punktu widzenia (prawdziwych) konserwatystów ;)

    David Cameron, premier Zjednoczonego Królestwa, powiedział:
    "Kiedyś, przemawiając na konferencji konserwatystów, powiedziałem, że
    nie powinno mieć znaczenia to, czy w związek angażują się mężczyzna z
    kobietą, kobieta z kobietą, czy mężczyzna z innym mężczyzną. Zebrałem od
    was za te słowa brawa. Teraz, pięć lat później, omawiamy kwestię
    legalizacji małżeństw jednopłciowych. Każdemu, kto ma wątpliwości, mówię:
    tak, chodzi o równość, ale chodzi też o coś innego, o zobowiązania.
    Konserwatyści wierzą w więzy, które nas łączą, w społeczeństwo, które
    jest silniejsze, gdy składamy sobie śluby i wspieramy się nawzajem. W
    związku z tym nie popieram małżeństw jednopłciowych pomimo bycia
    konserwatystą, popieram je, bo jestem konserwatystą"

    OdpowiedzUsuń
  31. Czyli jak ktoś ma słaby wzrok i nie może przez to zostać pilotem samolotów to jest dyskryminowany tak?

    A co z dyskryminacją mężczyzn i kobiet którzy nie mogą być "ojcami i matkami" tylko zostali sprowadzeni do poziomu rodzica A i B?

    OdpowiedzUsuń
  32. Jak masz słaby wzrok to nie możesz zostać pilotem ponieważ będziesz stwarzał zagrożenie dla innych. Homoseksualiści w związkach zagrożenia nikomu nie stwarzają.

    OdpowiedzUsuń
  33. Niezła retoryka, ale ma zasadniczą wadę. Nikt nie mówi, że przywileje małżeńskie są po to, żeby wynagradzać rodzicielstwo. gdyby tak było, to pary bezpłodne oraz pary po okresie przekwitania nie mogły by zawrzeć małżeństwa, ponieważ i tak nie mogą mieć dzieci. Stąd "wyłudzały by" przywileje.
    Nice try, ale nie tedy droga. Jak chcemy wynagradzać trud za wychowywanie dzieci, to od tego są ulgi na dzieci, a nie sama instytucja małżeństwa.

    OdpowiedzUsuń
  34. @:"Tutaj jest dyskryminacja jak sie urodziłeś homoseksualistą. tak trudno to zrozumieć?"

    To chyba Ty nie rozumiesz. Bardzo klarownie wyjaśnił to 'chybil'. Jest odwrotnie. To małżeństwa mają PRZYWILEJE. Pytanie dlaczego zgadzamy się, żeby miały przywileje? Z powodu potencjalnych dzieci! Ja nie mam nic przeciwko jakimś związkom między dowolnymi ludźmi, tylko tak z ciekawości dlaczego nie miałbym zawrzeć związku z moim bratem, żeby mieć np. ulgi podatkowe. Dlaczego homo chcą mieć jakieś przywileje? Dlaczego tylko dwoje ludzi którzy ze sobą śpią mogą mieć jakieś przywileje? Co to ma wspólnego z łóżkiem??? Dodatkowy problem, to fakt, że pedały uparli się, żeby ich związki nazwać małżeństwami. Mnie nie interesuje kto z kim śpi. Jak zniesiemy WSZYSTKIE przywileje związane z płodzeniem i wychowaniem dzieci, to problem zniknie.

    OdpowiedzUsuń
  35. @Sabina

    Co właściwie chcesz przekazać?

    OdpowiedzUsuń
  36. Nie napisałeś dlaczego uważasz to za absurd. Moim zdaniem brak penisa nie powinien być powodem do drenażu kieszeni, tym bardziej, że czasem niezwykle trudno ustalić płeć na fotelu fryzjerskim. I w ogóle co to ma do rzeczy? W restauracjach nie ma podziałów posiłków wg płci klienta i jakoś nikomu nie przychodzi do głowy wykłócać się o równe ceny dla psów. Uzasadnisz Adamie?

    OdpowiedzUsuń
  37. Uważam to za absurd, bo to biznes fryzjera za ile kasuje faceta a za ile kobietę. Jest chyba jasne, że faceta to się strzyże 10 minut, a kobietę znacznie dłużej. Stąd fryzjer zamiast robić cennik na minuty strzyżenia, to robi podział bardziej uproszczony.
    No i nikt nie zmusza faceta do korzystania z konkretnego fryzjera. Ja zawsze pytam o cene. Jak mówią 60 pln, to się pukam z głowę. jak mówią 15, to wchodzę. I tyle

    OdpowiedzUsuń
  38. Gdzieś tu właśnie pisałem, że małżeństwo jako takie jest dość dziwną umową. przeczytaj wszystkie wątki, zanim zaczniesz krzyczeć kapslokiem że czegoś nie rozumiem. A samym homo parom bardziej chodzi o takie drobiazgi jak możliwość odwiedzania partnera w szpitalu niż wspólne rozliczanie się przy podatkach.
    Żeby jednak nie mylić przywileji, rozróżnijmy ulgi na dzieci, które są faktycznym przywilejem dla rodziców, od ulg dla małżeństw.
    jeżeli ulg dla małżeństw nie ma być, a mają być tylko ulgi dla rodziców, to zlikwidujmy ulgi dla małżeństw. proste.

    OdpowiedzUsuń
  39. Ile zatem kosztuje ostrzyżenie transwestyty typu M/K, a ile typu K/M? :)

    Problem, jak podejrzewam, bierze się stąd, iż Polacy mają nieco inną niż Zachód "granicę bólu". Dla nas to pierdółka (lub absurd), ale tam bardziej uważa się na zachowania szowinistyczne (jak Twoje tutaj). Gdybym był kobietą z krótkimi włosami "na 10 minut" pewnie bym się wkurzył sporo większymi stawkami. I co mnie obchodzi, że ktoś sobie pracę ułatwia MOIM kosztem? Założę się, że to duńskie kobiety wywalczyły zmiany prawne :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Gdybym był kobietą z krótkimi włosami, to wynegocjowałbym niższą stawkę. Sam z reguły i tak płace mniej niż w cennikumęskim, bo moje strzyżenie jest w zasadzie tylko robione golarką. Na pytanie ile za strzyżenie tylko golarką praktycznie zawsze mam niższą cenę. Tu też gdzieś widzisz szownizm? Czy trzeba takie rzeczy regulowac prawem?
    Znajmy granice i różnice pomiedzy działanie KKK czy apartheidu a polityką cenową fryzjera..
    Dzięki za ten komentarz, bo widać, jako jedyny nie mówisz o gejach

    OdpowiedzUsuń
  41. Dzięki nim w Hiszpanii już nie ma ojców i matek tylko wyżej wymieni rodzic a i b. Dla mnie wystarczając zagrożenie moich praw do bycia ojcem.

    OdpowiedzUsuń
  42. Łukasz Chybiński27 stycznia 2013 15:11

    Chodzi

    OdpowiedzUsuń
  43. OK, tylko co ma do tego Twoja skłonność do negocjowania cen? Negocjować możesz sobie zawsze, ale najraźniej zupełnie pomijasz znaczenie i przeznaczenie ceny.


    Jej rolę oraz zobowiązania sprzedawcy produktu (jakim jest usługa fryzjerska) określa prawo. Fryzjer OFERUJE swoje usługi za określoną cenę i w zasadzie nie ma prawa sprawdzać płci klienta, tylko właśnie oceniać ilość pracy czy materiałów, które zużywa. Siadając na fotelu zawierasz umowę (adhezyjną, popraw jeśli się mylę) z fryzjerem. Jasne i proste warunki. W miarę prosto można też negocjować, chyba, że do fryzjera przyjdzie krótkowłosa kobieta, która nie może negocjować, bo jest autystyczna - i co wtedy? Ma bulić, bo jest kobietą i boi się ludzi? Jak pójdzie gdzie indziej, to też zapłaci więcej niż gdyby była facetem. Tylko czemu ma iść gdzie indziej, skoro lepiej poprawić ustawę i dać jej prawo do równego traktowania przy goleniu maszynką, prawda? :)


    Wyobrażasz sobie za to, aby osoba na wózku miała płacić za bilet autobusowy dwa razy więcej niż człowiek w pełni sprawny motorycznie? A przecież do wstawienia wózka potrzeba pomocy kierowcy, który musi wyjść z kabiny i rozłożyć podest. Nie mówiąc już o tym, że wózek zajmuje co najmniej dwa miejsca stojące - to są zwiększone koszty! Dziwne, że tutaj panuje równość zamiast uproszczonej kalkulacji p.t. "kaleka becaluje podwójnie".



    Takie rzeczy są uregulowane prawem już od dawna, tylko że o wiele staranniej w krajach bardziej niż Polska wyczulonych na naruszanie godności ludzkiej i kwestie dyskryminacji, zwłaszcza pod względem cech wrodzonych (kolor skóry, płeć, kraj pochodzenia itd). My się po prostu wolniej cywilizujemy :)


    Ja również dziękuję za wpis i komentarze.

    OdpowiedzUsuń
  44. No ale właśnie przywileje małżeńskie są po to aby "nagradzać" posiadanie dzieci, zachęcać do posiadania dzieci - im więcej tym lepiej.


    Najważniejsze są dzieci - nie tylko dla rodziców ale dla całego społeczeństwa. Nie ma dzieci nie ma społeczeństwa.

    Pary homoseksualne nie mogą mieć dzieci z definicji wiec nie należą im się przywileje małżeńskie.

    Oczywiście popieram jakąś zastępczą formalizację związków homoseksualnych (dziedziczenie, odwiedzanie w szpitalach itp) ale bez dodatkowych bonusów ekonomicznych.

    W sumie prowadzi to do ciekawej konkluzji: jestem przeciw małżeństwom homoseksualnym, chyba że wychowują lub będą wychowywać dzieci (z innych związków bądź adoptowane).

    No ale to już niezła akrobacja prawicowo-lewicowa.

    PS.Sam już nie wiem czy jestem homofobem czy światłym obywatelem. :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie podejmuję decyzji o małżeństwie, bo państwo zawarło to w ustawodawstwie ani nie decyduję się na posiadanie dziecka, bo państwo daje mi zniżki w podatku.
    A dużo chętniej miałbym więcej dzieci, gdyby państwo mi mniej zabierało na utrzymywanie urzędników i teatrzyku na wiejskiej.

    OdpowiedzUsuń
  46. @Adam Duda

    "Homoseksualiści w związkach zagrożenia nikomu nie stwarzają."


    Stwarzają - stwarzają niebezpieczeństwo rozpadu systemu emerytalnego który polega na redystrybucji dochodów od pracujących do emerytów. Homosie nie moga mieć dzieci - a ponieważ system emerytalny jest redystrybucyjny - kto utrzyma mnie na starość ?

    OdpowiedzUsuń
  47. @Adam Duda

    "A samym homo parom bardziej chodzi o takie drobiazgi jak możliwość
    odwiedzania partnera w szpitalu niż wspólne rozliczanie się przy podatkach."


    Bzdura kompletna. Byłes kiedyś w szpitalu? Nikt nikomu nie przeszkadza w czasie odwiedzin przyjść i odwiedzić kogokolwiek. Brednie. A w temacie wspólnego rozliczania - zlikwidować dochodowy i nie ma problemu. Bo jeśli raz coś się przeforsuje to końca nie będzie - bo niby dlaczego wspólne rozliczanie się w parach ? a nie może byc wspólnego rozliczania z PIT-u w trójkątach ? albo czworokątach ? albo pięciokątach itd ?


    Hamal

    OdpowiedzUsuń
  48. Chcesz przez powiedzieć bolszewiku, że życzyłbyś sobie by każdy zawierający małżeństwo podpisywał zobowiązanie, że spłodzi dzieci, które w przyszłości będą dokładać do systemu emerytalnego? Bo jeśli nie to Twój bieda-argument po prostu przykrywa twoją XIX-wieczną homofobię, nienawiść do inności, nic więcej, bolszewiku.

    OdpowiedzUsuń
  49. Chcesz, żeby wszyscy płodzili dzieci, bo jakiś system emerytalny się dla Ciebie liczy? A co powiesz o emigrantach, bezpłodnych, singlach, klerze itd? To dlatego Cie interesuje co inni robią w łóżku i po co? ohyda.

    OdpowiedzUsuń
  50. Jestem w szpitalu dość regularnie i tak jak nie ma problemu jeżeli masz jakąś lekka przypadłość, to przypadki ciężkie to inna sprawa. Proszę nie stosować personalnych odnośników, czy ktoś był czy nie był w szpitalu, żeby sensownie rozmawiać

    OdpowiedzUsuń
  51. @Sabina uczymy się tolerancji dla wszystkich. personalne wycieczki są tutaj nie mile widziane.

    OdpowiedzUsuń
  52. Równość, wolność, ludobójstwo, tfu braterstwo.-)

    OdpowiedzUsuń
  53. Małżeństwo ma przywileje z DWÓCH powodów :
    1) Dzieci, ponieważ średnio w przeszłości małżeństwa zawierano po to, by mieć dzieci, i większość małżeństw dzieci posiadała, a nieliczne małżeństwa ich nie posiadające to były "outliery", które można było zignorować. Ulgi dla małżeństw mają je zachęcać do posiadania dzieci.

    Jeżeli tak obecnie nie jest, należy je znieść i zostawić ulgi dla rodziców w małżeństwach (ponieważ państwo powinno zachęcać do posiadania dzieci przez małżeństwa, ponieważ dzieci samotnych rodziców, albo dzieci z związków partnerskich mają w życiu statystycznie gorzej (jeżeli chodzi np. o nadużywanie narkotyków, szanse edukacyjne, szansę na ciążę przed osiągnięciem dojrzałości itd). Oczywiście korelacja nie oznacza związku przyczynowego, ale w tym wypadku może lepiej dmuchać na zimne.

    2) Pacyfikacja mężczyzn, ponieważ mężczyźni w trwałych związkach średnio są bardziej produktywni, więcej pracują, popełniają mniej przestępstw, żyją dłużej.

    Do tego można dodać historyczny, trzeci powód:
    3) Zabezpieczenie kobiet, ponieważ w przeszłości kobiety nie pracowały i małżeństwo zabezpieczało ich byt. (obecnie powód zupełnie od czapy)

    Dodatkowo małżeństwo oznaczało długotrwały związek, stabilny, który trudno było zawrzeć i trudno było rozwiązać. Stabilność małżeństwa jest dodatkową przycyzną, dla której warto je wspierać. Jeżeli małżeństwo łatwo rozwiązać z byle przyczyn, odpada kolejny z powodów, dla którego warto je wspierać.

    Czy związki partnerskie spełniają te dwie przycyzny, dla której można było historycznie przynajmniej uzasadniać przywileje dla małżeństw? Jeżeli tak, problem solved. Jeżeli nie, problem solved.

    Być może obecnie małżeństwa nie spełniają tych historycznych przyczyn. Jeżeli tak, to należy zlikwidować przywileje dla małżeństw. Ale wydaje się jednak, że statystycznie rzcz biorąc jednak obie te historyczne przyczyny wciąż są spełniane.

    I kończąc, dodam tylko że g* mnie obchodzi co dwoje pełnoletnich ludzi robi w sypialni. Natomiast obchodzi mnie dużo, jak jest konstruowany system podatkowy i kto otrzymuje w nim ulgi.

    OdpowiedzUsuń
  54. Swoją drogą, lewica często się nabija z prawicy, że z przycyzn ideologicznych dostaje (prawica) histerii na punkcie pewnych hipotez czy badań. Ciekawe, jak lewica zareaguje na tego typu hipotezę:

    http://www.vdare.com/articles/gay-gene-or-gay-germ

    OdpowiedzUsuń
  55. Jak od tej strony o tym pomyślę, to zmieniam zdanie - jeśli homoseksualiści mają doprowadzić do ostatecznego krachu systemu emerytalnego, to jestem za! Normalnie chyba pójdę na następną różową paradę, buahahaha!

    OdpowiedzUsuń
  56. BTW hamal, odnośnie "kto utrzyma mnie na starość" - może czas zacząć inwestować w potomstwo i dobrą piwnicę, he? :P

    OdpowiedzUsuń
  57. Z tą piwnicą to niesmaczne jest

    OdpowiedzUsuń
  58. hamal zaczął, ja tylko wyciągnąłem logiczny wniosek :D

    OdpowiedzUsuń
  59. "Umowa małżeństwa" powstała w prawie wszystkich kulturach w wielu niezależnie od siebie jako rozwiązanie problemów spowodowanych tym, że większość ludzi ma potomstwo i chęć ułatwienia życia temu potomstwu (poprzez zostawienie potomstwu swojego majątku po śmierci, zapewnienie że potomstwo będzie wspierane także ze strony drugiego rodzica itd.).

    Na podobnej zasadzie - niezależnie od siebie w wielku kulturach - choć oczywiście jako rozwiązanie innych problemów powstały wszystkie inne umowy: ubezpieczenia, pożyczki, najmu, dzierżawy, spółki, pracy, ba nawet państwo to też przecież umowa - i o każdej z tych umów można powiedzieć, że jest "dziwna" bo jednak czymś się wyróżnia spośród innych umów.

    OdpowiedzUsuń
  60. Z tym duńskim fryzjerem to i tak spora tolerancja. W Polsce zdarza się fryzjer tylko dla mężczyzn albo fryzjer damski!

    Toż to prawie jak bary typu "tylko dla białych".

    OdpowiedzUsuń
  61. Trzeba mieć zdrowy rozsądek. Jaki może być skutek tego, że ceny dla kobiet i mężczyzn u duńskiego fryzjera mają być jednakowe. Moim zdaniem jeden najprostszy - wszyscy faceci zapłacą za strzyżenie tyle co kobiety, ewentualnie ceny trochę spadną dla kobiet. Skutek ogólny będzie taki, że facet otrzyma usługę wymagającą mniej pracy za wyższą cenę. Ewentualnie całkowicie znikną salony mieszane i będą tylko usługi dla kobiet i dla mężczyzn - a w nich chyba ceny mogą być dowolne - a może Waszym zdaniem to również dyskryminacja. Może trzeba wprowadzić regulacje cen - stawki ustawowe indeksowane inflacją za wystrzyżenie psa, kota, faceta, czy też kobiety.

    Moim zdaniem dyskryminacja występuje jeżeli wspomagamy jedną grupę ludzi tylko dla jej własnego interesu. Trudno mówić o dyskryminacji, jeżeli wprowadzamy jakieś uprawnienia dla konkretnej grupy osób nie tylko dla jej własnego interesu, ale dla szeroko rozumianego dobra wspólnego - celem realizacji jakiegoś dobra dla wszystkich. Dlatego są promowane małżeństwa z uwagi na możliwość rodzenia dzieci i wychowania potomstwa. Dzieci będą służyć całemu społeczeństwu , a nie tylko tym małżeństwom. Musimy zrozumieć, że Państwo uchwalając konkretne prawo powinno kierować się szeroko rozumianym interesem wszystkich obywateli.

    Swoją drogą cały spór ma głębsze podłoże. W społeczeństwie takim jak polskie, gdzie 90 % ludzi to chrześcijanie zapis w Konstytucji o ochronie małżeństwa jest jednoznaczny z ochroną małżeństwa w rozumieniu religijnym. Stąd też wnioski o wprowadzenie małżeństw homoseksualnych są odbierane jako atak właśnie na religię.

    Tutaj błąd popełniają dwie strony - zarówno homoseksualiści, jak i ich przeciwnicy.

    Należy bowiem z całą stanowczością oddzielić aspekt czysto prawny umowy małżeńskiej od religijnego charakteru tego związku.

    Żaden homoseksualista nie ma prawa żądać, aby katolik/chrześcijanin uznał jego związek za małżeństwo. Nie będzie to również dyskryminacja. Należy bowiem pamiętać, że reguły religijne są ustalone przez konkretne władze kościelne i nie ma tu pola do dyskusji - albo się wierzy, albo nie. W religii nie ma demokracji, nie ma równości tak jak w prawie cywilnym. Jeśli dana religia nie uznaje homoseksualizmu to tylko jej wyłączna sprawa i nikt nie powinien się w to wtrącać, a na pewno nie państwo.

    Z drugiej strony żadna religia nie ma prawa wtrącaś się do państwa. U Nas zaś to jest odwrócone do góry nogami - bo jest duży nacisk hierarchi kościelnej, aby prawo cywilne de facto promowało konkretne wyznanie i wmawia się ludziom, że to normalne, a nawet konieczne. Inne rozwiązania traktowane są jako atak na religię.

    Podsumowując. Uprzywilejowanie ludzi, którzy zawarli umowy małżeńskie jest uzasadnione, bo ma to pozytywny wpływ na całe społeczęństwo / demografia/. Takiego uprawnienia nie dałbym parom homoseksualnym. Jestem zaś za tym jak najbardziej, aby takie związki były formalizowane i osoby w takim związku mogły po sobie dziedziczyć i mieć inne uprawnienia.

    Dla zgody obu przeciwnych stron, aby nie urazić małżeństw religijnych - użyłbym jednego pojęcia dla wszystkich związków - jako związki partnerskie - ale z uwagi na ich skład dawałbym również inne uprawnienia. Bo to właśnie skład osobowy determinuje ich inne zadania w społeczeństwie, za które mogą być dodatkowo wynagradzani.

    OdpowiedzUsuń
  62. Motyla Noga ! Da się te komentarze jakimś klikiem posortować chronologicznie ?
    A tak "ad rem", to sranie w banię z tą cała równością, każdy ciągnie w swoją stronę, a nie "ku sprawiedliwości". Baby promują baby (znam to - baba prezes = średnio kompetentne baby na kluczowych stanowiskach w firmie), faceci - facetów, homo - homo, heterycy – heteryków, ew. kochanki(ów). A jak się w to wmiesza państwo (vel. prawo), to obowiązkowo fryzjerzy będą wszystkich strzyc na łyso. Nie ma sprawiedliwości (=równości) na świecie, a raczej każdy ma swoją, jak powiedział pewien mądrala zajączek w pewnej bajce.

    OdpowiedzUsuń
  63. Da się. Pod oknem gdzie wprowadza się koment, należy wybrać, jak się chce sortować komenty.

    OdpowiedzUsuń
  64. Ja jak najbardziej jestem zawsze za równouprawnieniem ale tylko takim rozsądnym i nie krzywdzącym nikogo. Pewne rzeczy po prostu musimy zaakceptować jak to, że kobieta różni się od mężczyzny albo to, że nie wszyscy z różnych powodów mogą wykonywać pewne zawody. We wszystkim powinien być umiar i rozwaga.

    OdpowiedzUsuń
  65. Najgorsze jest mieszanie równego dostępu do prawa z równym statusem społecznym, równością szans, równością ludzi, które są fikcją i nie da się ich stworzyć.

    Natomiast małżeństwa powinny być zakazane i problem nie tylko homoseksualistów, by zniknął. Jest to umowa, która nie wiem z jakiego powodu nazywa się "cywilną", zwłaszcza w Polsce.

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...