poniedziałek, 21 grudnia 2009

Sól, energia i oszczędzanie

Za motto podsumowania sondy z poprzedniego wpisu niech posłuży obraz z demotywatory.pl



Oczywiście... jeżeli ktoś jest niewyobrażalnie bogaty, to nie mają dla niego znaczenia ceny w sklepach. Kupuje co chce i się nawet tym nie interesuje. Ale działa to również w drugą stronę. Jeżeli coś jest bardzo tanie, to również nie zwracamy na to uwagi, mimo że nie mamy miliardów na koncie.


Stąd odpowiedzi o znajomość cen soli nie robią żadnej sensacji..



Wręcz jestem zdziwiony, ze aż tyle osób zna tę cenę. Ja się przyznam, że nie znam.. nie wiem czy kosztuje to 1 pln, 2, czy 8. Soli używamy przecież codziennie, a czy ją oszczędzamy? Oczywiście, że nie. Sól jest po prostu za tania, żeby zawracać sobie głowę i ją oszczędzać. Jeżeli przy nasypywaniu do solniczki pół się rozsypie do zlewu, a pół wpadnie do pojemnika, to co z tego?


No dalej przechodzimy do następnego pytania... Ile kosztuje kilowatogodzina prądu.



Większość nie wie, co oczywiście również nie dziwi. Prąd jest używany codziennie, jest niezbędny, ale jego cena jest bardzo tania. Tak tania, że analogicznie do soli, mało kto się ceną przejmuje. Stąd wniosek, że mało kto również oszczędza energię, lub w ogóle o tym myśli. Oczywiście nie ma w tym nic złego. Zamiast zwracać uwagę, czy ładowarka jest włączona do prądu przez noc, czy telewizor musi być w trybie stand-by, czy wlać do czajnika wodę tylko na kubek herbaty, to lepiej skupić myśli na czymś innym. Pewnie przyniesie to większy pożytek od zadręczania się szczegółami, które i tak nie mają znaczącego wpływy na domowy budżet.


Dalej jest lekko trudniej:


Fakt, że mało ludzi nie ma pojęcia o tym, jaka jest struktura naszego rachunku za prąd, również świadczy o tym, że nie przejmujemy się za bardzo całościową kwotą obciążeń za prąd. Myślę, ze każdy przy następnym rachunku sobie sprawdzi, tym bardziej, że to poważny procent całego rachunku.


Przy tym pytaniu pojawił się ciekawy komentarz futrzaka. W Kalifornii nie ma wyszczególnionych kosztów przesyłu, przyłącza etc, także nie wie ile to kosztuje. I tu pojawia się właśnie różnica pomiędzy Polską a USA. W Polsce cenę prądu, a więc kilowatogodziny ustala urząd regulacji energetyki (URE). Jak to przy cenach maksymalnych bywa (bo takie ustala URE), większość dostawców energii się z nimi nie zgadza i chce wyższych cen. I tu mały HINT od praktyka... Koszty przesyłu, przyłącza itd to właśnie te ceny ponad limit URE.  Energetyka musi wyjść na swoje i skoro nie może ceną kilowatogodziny pokryć swoich kosztów, to musi kombinować inaczej.. I stąd te dziwne pozycje na rachunku, które po prostu składają się na faktyczną cenę KWH. Ktoś może powiedzieć, że przecież przesył kosztuje i to musi być opłacone.. oczywiście, że tak, jednak czy odpowiada to cenie na rachunku ?? ;) Jest jeszcze jeden aspekt... co innego to operatorzy przesyłowi, a co innego zakłady produkujące prąd... Jednak kto kogo trzyma można sprawdzić w 5 minut i wyjdzie że jeden właściciel może być w trzech osobach :D


Tak czy inaczej, żeby dojść do rzeczywistej ceny prądu i porównywać się z ceną  na przykład w USA, trzeba brać wszytkie koszty z rachunku. Oczywiście jest jeszcze tęcza certyfikatów energetycznych i kanałów dopłacania do prądu zupełnie bokiem, ale zostawmy narazie to.


Nie przejmujemy się ceną dostaw prądu (Upstreamem) to czy się przejmujemy zużyciem (downstreamem)?




No cóż... tutaj w każdym domu jest oczywiście inaczej i trudno wyrokować. Każdy może sobie odpowiedzieć na to pytanie sam, choć mam wrażenie, że mamy blade pojęcie o tym co, ile zużywa. Wskazówką niech będzie poniższy diagram via postcarbon.pl



Nasza znajomość cen gazu również wpisuje się w ogólną świadomość wynikającą z ankiety.


I teraz czy jest coś złego w tym że nie znamy tych cen i nie oszczędzamy energii? Moim zdaniem nie, tak samo jak nie ma nic złego w tym, że nie znamy ceny soli. To naturalna postawa konsumenta, gdzie jeżeli jest coś mało istotne, to w nikłym stopniu wpływa to na model konsumpcji. Na dzień dzisiejszy cena energii w naszym budżecie domowym jest mało istotna.


Rysuje to bardzo optymistyczny obraz przed kryzysem energetycznym znanym jako peakoil. Jeżeli cena ropy będzie rosnąć z powodu spadku jej wydobycia, to będziemy stopniowo zastępować ją gazem (samochody na gaz) i prądem (samochody na prąd). Na dzień dzisiejszy cena tych nośników dla nas jest pomijalna, a to oznacza, ze istnieje duże pole do potencjalnych oszczędności. Wystarczy, że cena prądu wzrośnie powiedzmy do 2 pln za KWH i top temat to będzie optymalne wykorzystanie energii w domu.. Dziś z oszczędzaniem energii jest tak jak z biegiem przez płotki z garnkiem pełnym wody. Dobiegniemy do mety, ale rozlejemy po drodze więcej niż połowę.


Oczywiście rozpatrywanie zużycia energii tylko poprzez nasze domowe budżety jest bardzo naiwne, gdyż większość energii jest zużywana poprzez przemysł. Koszty prądu, ropy, gazu są w każdym produkcie, którym kupujemy. Jednak nie oznacza to, że w przemyśle nie istnieją pola do oszczędności... przede wszystkim pierwsza oszczędność, to będzie rezygnacja z bardzo energochłonnych produktów, które dziś kupujemy za grosze.


Nieznajomość cen to nie przejaw konsumpcjonizmu, jak niektórzy mogą podejrzewać. To naturalna reakcja mózgu i konsumenta która odrzuca informacje nieistotne. To tak jak z filtrowaniem wiadomości w internecie. Nie jesteśmy w stanie przeczytać całego internetu, z czegoś trzeba zrezygnować, żeby nie zwariować i efektywnie wykorzystać swój czas. Na pewno na pierwszym miejscu rezygnujemy z informacji dla nas nieistotnych.




Konsumpcjonizm natomiast przejawia się w tym że "jemy po to żeby jeść"


Ciekawie o tym śpiewano prze laty (ciekawosta: solówka w tym utworze jest nagrana przez Skawińskiego.. świetnego gitarzyste, który dziś gra do kotleta): (kliknij aby odtworzyć)

Konsument

Przeciwieństwem konsupcjonizmu jest chyba Doxa, który rozbił mnie tekstem totalnie:
Z tą sola widełki są szerokie, od $0.19 w Aldi do nawet $1. Po prostu ludzie nie zwracają uwagi ;)

Przy okazji polecam serwis www.postcarbon.pl

18 komentarzy:

  1. Takie Jeden Łoś21 grudnia 2009 10:20

    Gdyby ceny pradu byly nieistotne, to ludzie nie kupowaliby swietlowek energooszczednych po kilkanascie PLN/sztuka. A z moich obserwacji wynika, ze w supermarkecie przy polce z nimi zawsze jest kilka osob.

    Poza tym sledzenie cen tych "nieistotnych" rzeczy pozwala oszacowac rzeczywista inflacje. Na ogol bowiem media podaja inflacje po wylaczeniu cen zywnosci i energii, a zywnosc i energia stanowia przeciez gro wydatkow wiekszosci domowych budzetow.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest moda na swietlowki energooszczedne. To bardziej kwestia podazania za nia i poczucia bycia nowoczesnym i swiadomym niz realna chec oszczedzania. Niby kazdy wie ze swietlowki pozwalaja oszczedzic energie ale nikt tak naprawde nie wie ile i nawet nie wie czy cena swietlowki mu sie zwroci.

    Przyklad udanego marketingu, nic wiecej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha..znam wszystkie załączane przez Ciebie utwory. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Panajotak.. świetny tekst ;)

    Ktototaki... no niestety.. szkoda że nie ma efektu "nowości" ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm....
    z poletka USA, gwoli potwierdzenia Twoich wnioskow:

    tutaj ludzie zaczynaja sie przejmowac oszczedzaniem dopiero, jak kupia sobie wlasny dom i to gdzies w ciezszym klimacie (w Kalifornii koszta ogrzewania sa pomijalne, chyba ze ktos ma klimatyzacje :).
    Wtedy widza, ze koszty ogrzewania (najczesciej w postaci niestety grzejnikow elektrycznych) moga wyniesc i kilkaset dolarow miesiecznie. Podobnie z pradem:
    ja np. place miedzy $30-36 za miesiac i jest to kwota smiesznie niska. Oczywiscie, ogromne znaczenie ma fakt, ze ogrzewanie jest na gaz ziemny (dziekibogu) a pralki w mieszkaniu nie mam (jest pralnia zbiorcza dla calego kompleksu). Moge wiec sobie pozwolic na nieprzejmowanie sie cena energii.

    Z drugiej strony znajomy majacy wlasny dom i rodzine kombinuje z energooszczednymi zarowkami, bo ma male dzieci, pralka chodzi na okraglo, do tego wielgachna lodowka, kuchenka elektryczna, klimatyzacja plus pare komputerow chodzacych na okraglo. Rachunki co miesiac ma na kilkaset dolcow za sam prad...

    OdpowiedzUsuń
  6. @Azzie:

    "Niby kazdy wie ze swietlowki pozwalaja oszczedzic energie ale nikt tak naprawde nie wie ile i nawet nie wie czy cena swietlowki mu sie zwroci."

    Świetlówki mimo wyższej ceny działają kilkukrotnie dłużej od jarzeniówek , tak więc w dłuższej perspektywie wychodzi taniej.

    OdpowiedzUsuń
  7. @panajotak:

    "hehe, świetlówki: polecam poczytac takie coś:"

    Tak , kolejna opowieść z cyklu "miejskie legendy" tym razem o zabójczym polu magentycznym świetlówek :)

    OdpowiedzUsuń
  8. w Irlandii koszta ogrzewania to znaczace wydatki w budzecie.

    dla przykladu w obecnych dniach kiedy w europie sroga zima to i Irlandii sie cos ztego dostalo - od kilku dni mamy w okolicach 0 do 2 stopni. to momentalnie przeklada sie na wydatek ok 200EUR /mc za ogrzewanie gazowe. przy takim ogrzewaniu mamy w domach znosną temperaturę ok 20 stopni w domku ok 100m2.

    niegy nie moge tego zrozumiec czemu w PL udaje sie sensownie mieskzac przy minus 20 a tutaj glupie zero stopni powoduje ze naprawde w domu to czuc.

    odpada mi teoria o zamoznosci (taki wydatek nie jest tragedią i nie oplaca mi sie myslec o dopecleniu domu) jako ze obserwuje to w budownictwie nowym (tandeta z ostatenigo housing bubble) jak i starszego (ok 30 lat wstecz gdzie nie bylo tutaj tak wesolo z $$ jak ostatnio).

    wychodzi mi na to, ze Irishe mają chyba grubszą skore i 18 stopni w domu nie robi dla nich roznicy, a polarek na codzien po domu to nic zdoznego...;-)

    ahh, z rozrzewnieniem wspomniam czasy z PL kiedy w najwieksze mrozy jedynym skutecznym sposobem na schłodzenie było otwarcie okna na osciez (kaloryfer rozkrecony na maksa, gałka regulacji zdjęta i zafksowana na max);-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tą nieznajomością cen energii to chyba nie jest do końca tak jak z solą. Tzn. nie interpretowałbym nieznajomości ceny za kWh czy m^3 gazu w ten sam sposób co nieznajomość ceny kilograma soli.
    Ta nieznajomość nie wynika wg. mnie z tego, że energia jest na tyle tania, że ludzie nie zwracają uwagi na to ile ich to kosztuje, ale raczej z tego iż przeciętny człowiek nie potrafi sobie prosto przełożyć ile kWh albo m^3 gazu potrzeba na zagotowanie litra wody.
    Myślę, że ludzie bardziej tutaj skupiają się na wysokości otrzymanego rachunku i intensywności eksploatacji energii w odniesieniu to poprzednich okresów.
    Czyli np. "Za ostatni miesiąc przyszedł nam duży rachunek za prąd bo często zapominaliśmy gasić światło i komputer chodził prawie non-stop".
    Zatem nawet osoby dla których wydatki na energię stanowią znaczące obciążenie, mogą nie znać cen jednostkowych ale prawdopodobnie potrafią nieźle oszacować wysokość rachunku na podstawie tego jak intensywnie używali energii w danym miesiącu - a przecież właśnie to jest dla niech istotne a nie cena za kWh.

    OdpowiedzUsuń
  10. Marioosz

    To tak samo jak z tankowaniem samochodu. W ogóle mnie nie interesuje ile kosztuje cena paliwa i ile samochód zużywa litrów na 100 km. Interesuje mnie wysokość rachunku na stacji i jak często musze tankować :D

    gdyby ludzie interesowali się faktycznie oszczędzaniem, to by na takie rzeczy jak cena i zużycie zwracali uwagę.

    Inna rzecz, że KWH to dla wielu abstrakcja. No ale abstrakcja dlatego, że nie ma sobie co tym głowy zawracać..

    A wytlumaczyć można prosto.
    KWH to 100 watowa żarówka paląca się przez 10 godzin lub działająca suszarka 1kw przez godzinę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj Adamie, nie często się to zdarza ale tym razem nie do końca się zgadzam. Analogia z samochodem wydaje się dobra, jednak chyba jest nie do końca trafiona.
    Gdybyś zapytał w ankiecie ile kosztuje litr benzyny oraz jakie są średnie miesięczne wydatki na benzynę oraz ile kosztuje kilowatogodzina oraz jakie są średnie miesięczne wydatki na "prąd" to myślę, że stosunek ilości osób, które znają cenę litra benzyny do osób które znają średnie miesięczne wydatki na paliwo byłby znacznie większy niż stosunek osób znających cenę kWh do znających swoje średnie rachunki za energię elektryczną.
    Może to trochę nie jasno napisałem ale mam nadzieję, że się jakoś domyślisz o co mi chodzi.

    Chodzi mi o to, że nieznajomość ceny za jednostkę dobra, w przypadku energii nie świadczy o nieistotności tego wydatku w takim samy stopniu jak nieznajomość ceny jednostki za inne dobra (paliwo,sól, czy piwo). W tym przypadku ludzie są po prostu bardziej zorientowani na całość kosztów comiesięcznych a mniej na jednostkę która jest bardziej abstrakcyjna.
    Żeby była jasność - nie uważam, że nic z tego nie wynika, ale że w tym konkretnym przypadku akurat trochę mniejszym stopniu wydajesz się sugerować :)

    Co do uzmysłowienia sobie ile to jest kWh - to podałeś bardzo dobre przykłady (choć mnie akurat nie są one potrzebne, ze względy na moje wykształcenie :) - zdecydowanie większe problemy miałbym z oszacowaniem na ile wystarczy m^3 gazu :) )

    OdpowiedzUsuń
  12. >>Tak , kolejna opowieść z cyklu “miejskie legendy” tym razem o >>zabójczym polu magentycznym świetlówek

    tu nie chodzi o zabójcze pole magnetyczne, tylko to, co wraca "do sieci" po przejścu przez taką żarówkę. pojawiają się znaczne skoki wartości prądu płynącego w sieci związane z występowaniem wysokich częstotliwości w układzie. i to "zabójcze pole magnetyczne" jak nazwałeś ma nieciekawy wpływ na pracę urządzeń w otoczeniu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Fantastyczny post. Przyjdzie czas kiedy ludzie dowiedzą się ile kosztują te rzeczy, które teraz wydają im się tak łatwo dostępne, że aż wręcz darmowe.

    OdpowiedzUsuń
  14. Takie Jeden Łoś23 grudnia 2009 01:57

    @Azzie & Panajotak

    Nie wydaje mi sie, zeby to byla tylko moda. Swietlowka to jednak realne oszczednosci. Wymienilem w domu wszystkie zarowki w lampach, ktore uzywam powyzej 2-3 godzin dziennie na swietlowki i sie okazalo, ze rachunek miesieczny za prad spadl nagle o 20-30 PLN. W ciagu 2 lat uzywania spalily mi sie jak dotad 3 swietlowki na 30. Zuzyte swietlowki oddalem do recyklingu w punkcie obslugi klienta w supermarkecie w ktorym je kupilem. Tekst cytowany przez Panajotaka uwazam za tendencyjny. Gosc ktory mieszka 17 km od centrum Wawy przynajmniej kilka razy w tygodniu bywa kolo jakiegos supermerketu, gdzie bez problemu moze zuzyte swietlowki oddac. Argumenty o grzaniu sie swietlowki tez sa naciagane, bo w koncu skoro swietlowka pobiera mniej mocy od zarowki to sie i mniej grzeje i dyssypuje mniej energii.

    OdpowiedzUsuń
  15. co do muzyki to mnie z kolei zaskoczyles - w ogole nie wiedzialem, ze acidzi nagrali cover kultu!

    OdpowiedzUsuń
  16. [...] niewydajnie i tak naprawdę nie przejmujemy się jej zużyciem, o czym świadczy między innymi ta sonda tutaj na [...]

    OdpowiedzUsuń
  17. [...] wpisie z przed roku wnioskuje, że raczej czytelnicy nie przywiązują wagi do kosztów które ponoszą. Ok, nie ma w tym nic [...]

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...