
Pojawiają się ostatnio głosy, że jakoby najciekawszą tematem na "rynkach finansowych" jest pękająca bańka spekulacyjna na złocie. Temat ten podjęty jest między innym na tym blogu, na którym pozwoliłem sobie zresztą na dość zawadiackie komentarze ;) Cóż wpis zaczyna się całkiem słusznie, że ten metal szlachetny chroni przez wzrostem bazy monetarnej, jednakże jako że baza monetarna będzie teraz zmniejszana, to i na złocie pęknie bańka.
Jestem całkowicie odmiennego zdania, i podtrzymuje to co pisałem we wpisie Ile jest pieniądza w pieniądzu. Ciągle mamy sytuację w którym mimo braku inflacji, ponieważ szerokie agregaty pieniądza stoją w miejscu, pompowana jest baza monetarna, a więc pieniądz wielkiej mocy, na którym są drukowane pieniądze bankowe. Sytuacja się nie zmieniła, co więcej, FED prawie już zakończył akcje zamiany swoich pożyczek dla instytucji finansowych na kupno ich papierów wartościowych opartych na hipotekach. Jeżeli bank centralny chciałby zmniejszyć bazę monetarną, to zamiast kupować papiery dłużne by się ich pozbywał (mówimy tu o kupnie długu a więc o aktywach.. dług w pasywach to inna bajka). Sytuacje mamy zatem taką, że zapadalność aktywów FED się wydłuża i to bardzo.
Oczywiście, FED robi to nie bez przyczyny.. Gdyby sprzedał te aktywa, to by okazało się, że są one nic nie warte i musiałby wykazać stratę. Ogromna strata dla FED łączyła by się z tym, że nie miał by czym zapłacić swoim dłużnikom których ma w pasywach, a moment zapłaty nadejdzie, gdy ruszy znowu akcja kredytowa. Bank centralny jednak zawsze ma możliwość zapłaty, lecz pytanie brzmi ile szkód przy okazji narobi. W tym przypadku swój dług musiałby zmonetyzować, czyli wydrukować puste dolary i wpuścić w obieg, a od tego działania już nie ma odwrotu. Raz wprowadzone dolary do obrotu mogą być ściągnięte z powrotem z rynku tylko poprzez sprzedaż swoich rezerw, ale jak to zrobić, skoro właśnie dolary powstały ze straty na sprzedaży właśnie rezerw? To swoisty klincz fiat money, który prowadzi do tego, że baza monetarna porusza się w jednym kierunku, czyli w górę. O historii bazy jak i o klinczu pisałem we wpisie "polityka silnego dolara". Oczywiście wystrzał bazy w roku 2008 jest historyczny i niewykluczone, że Bernankee będzie chciał ją trochę zmniejszyć, lecz manewru nie ma prawie wcale... w końcu nie po to kupuje śmieci, żeby je sprzedawać.
Czasami, z 40 piętra w wieżowcu, trudno mieć właściwy obraz tego co w rzeczywistości oznaczają liczby zawarte w aktywach FED, a summa summarum sprawdzają się one do takich domów jak poniżej kupionych za face value:
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=K3_M389wKJA]
Patrząc na koszty wydobycia, to również nie ma sygnałów, że cena złota oderwana jest od kosztów produkcji. Cztery największe kompanie, wydobywające łącznie ok 1/3 całej produkcji złota na świecie mają koszty, które średnio są tylko o 2 procent mniejsze od średniej ceny złota w 2008 roku. Trend wzrostu kosztów widać wyraźny i jest on o tyle istotny, że dotyczy największych kompanii, a więc tych, które teoretycznie powinny mieć najmniejsze koszty produkcji ze względu na efekt skali działalności.
Trend wynika z coraz trudniejszych pokładów złota, coraz bardziej ubogich rud i coraz droższą energią. Stąd coraz głośniej mówi się w branży wydobywczej o osiągnięciu peakgold w 2000 roku. Dla zainteresowanych obrazki.
Jednak sam peakgold, mimo że na pewno będzie miał wpływ na cenę, nie będzie o tyle istotny co wzrost ilości bazy monetarnej, co implikowało będzie wzrost ilości dolarów. Wynika to wprost z faktu, że złoto ma jeden z najwyższych wskaźnik zapasy/produkcja, gdyż wynosi on 50. Oznacza to że na każdą wyprodukowaną tonę złota na świecie w formie zapasów jest 50 ton. Dodatkowo złoto praktycznie nie jest zużywane w przemyśle, stąd jego cena jest bardzo odporna na wahania wysokości produkcji. Dlatego zresztą, ten metal tak dobrze nadaje się na pieniądz, gdyż jest dobrem powszechnie akceptowanym, a jego ilość jest prawie niezależna od bieżących poziomów produkcji.
Dziś znajdujemy się w deflacyjnym środowisku, a to oznacza, że wartość dolara powinna rosnąć. Rosnąca wartość dolara z reguły prowadziła do spadku ceny złota, jednakże dziś mamy sytuacje odwrotną. Silny dolar i cena złota wysoka. Jednak czy dolar jest rzeczywiście silny? Patrząc na bazę monetarną, stopy procentowe, deficyty i bilans handlowy, to dolar jest ustawiany ze wszystkich stron na odpalenie na nim inflacji. A jeżeli inflacja, to euforia na złocie jeszcze przed nami i nie jest powiedziane, czy złoto zechce się zatrzymać na euforii z lat 80.
Bańka na złocie?
Korekta o 10, 20, 30% możliwa jest zawsze... powrót do poziomów 400 $ oz to brednie.

Myślę, że powrót do poziomu 900$/oz to już lekka aberracja. W tej chwili opór na Au podparto kołkiem na poziomie 1060-1080$ i nie sposób go ruszyć. Chętnie posłucham tych, co twierdzą inaczej i jakie na to mają argumenty.
OdpowiedzUsuń800, 700 oz jestem wstanie sobie wyobrazić.. w końcu ropa też spadła do 40 dol za baryłke mimo że marginal barrel był na poziomie 80 dolców
OdpowiedzUsuńhttp://www.adamduda.pl/2009/02/05/koszt-wydobycia-barylki-ropy/
dziś jakoś dziwnym trafem przy kryzysie cena trzyma się kosztu marginalnego :D
@Adam Duda
OdpowiedzUsuńZamiast tlumaczyc gosciowi jak chlop krowie na granicy bylo trzeba go uratowac przed bankructwem i zawrzec z nim kontrakt terminowy z rocznym terminem zapadalnosci po $500 za uncje ;-)
TKJ
OdpowiedzUsuńczasami tak mam że z głupia franz wdaje się w jakieś dyskusje..
we wpisie polemicznym pt "Wszystko na opak"
http://wykresygieldowe.bblog.pl/wpis,wszystko;na;opak;czyli;odpowiedz;na;pytanie,41557.html
już sobie darowałem dyskusje, ale swoją drogą ciekawe ploty chodzą w "kręgach finansowych" :D
@Adam Duda
OdpowiedzUsuńCzyzbys po ludziach, ktorzy doprowadzili ten system do zawalu spodziewal sie rzetelnej i glebokiej wiedzy ekonomicznej?
A mowiac serio to ucieszyl mnie ten gosc, bo skoro ludzi decydujacy o tym, gdzie zaparkowane sa naprawde wielkie pianiadze maja takie poglady, to znaczy, ze wzrosty w zlocie jeszcze przed nami ;-)
Lepszym określeniem, niż "euforia", na to, co działo się w 1980-1981 jest IMHO "panika". Był taki moment, że wartość złota w rezerwach amerykańskich była większa, niż M1 (może M0, nie jestem pewien). Teoretycznie mieli szansę na powrót do std złota ;) A taki stan rzeczy w "dojrzałym" systemie fiat money należy uznać za mocno napompowany balon - który oczywiście pękł.
OdpowiedzUsuń@Adam Duda:
OdpowiedzUsuńSkąd jest ta tabelka o kosztach wydobycia? Zadziwia mnie synchronizacja kosztów wydobycia z ceną złota. Zupełnie jakby cena złota dyktowała koszty (czyli ogon machający psem). Wygląda to tak, że skoro cena złota jest wysoka, to nie ma co oszczędzać na kosztach, bo koszty firmy to są często zyski prywatnych osób.
Co do bazy monetarnej, to nie wiem czy wiesz, ale ona zawsze rośnie PO boomie kredytowym, a nie przed. Wymaganie rezerwy w praktyce nie dają żadnego ograniczenia w ilości kredytu. Np taka Australia, tam nie ma żadnych wymagań co do rezerw. Ważniejsze są chyba odpowiednie regulacje finansowe, a jeszcze ważniejsze jest ich egzekwowanie. W USA zrobiono pierwszy krok w kierunku ograniczenia kredytu: ustawa regulująca pewne brzydkie zagrania emitentów kart kredytowych z pewnością obniży zyski tej branży, co przełoży się na trudniej dostępny kredyt. Rezerwy FED nic tutaj nie dadzą, one próbują zalepić grzechy przeszłości, a nie "ustawiają" przyszłości.
co do ferfal-a to nigdzie nikt nie mogl mi powiedziec na jedno proste pytanie. Czy bedzie wylaczany prad na godziny, czy nie bedzie go np. przez miesiac.
OdpowiedzUsuńOgrzewanie i gaz idzie na poczatku to rozumiem, ale czy w casie zamieszek bedzie woda?
Dane w tabelce oparte są na "kosztach całkowitych" czterech hedgujących konglomeratów co daje znaczną swobodę w podmasowaniu "kosztów" do punktu uczynienia ich zupełnie nierelewantnymi. Zwłaszcza w okresie redukowania hedgów i serii przejęć... Szkoda że tabelka nie obejmuje bardziej reprezentatywnych kompanii, jak Yamana czy GoldCorp, bo wyglądałaby całkiem inaczej. W 2008 na przykład GoldCorp wyprodukowała ponad 2,3 mln uncji złota po koszcie (cash cost, net of by-products) tylko $305/oz a sprzedała je po $868oz. "Koszt całkowity" liczony metodą z tabelki byłby rzędu $430/oz, a więc całkiem zdrowa marża.
OdpowiedzUsuńCynik9
OdpowiedzUsuńpokaż mi spółkę która jest w stanie produkować tylko po cash costs?
A że niektóre spółki mają niższe koszty wydobycia to jasne.. tak samo jak z ropą. jedni mogą wydobywać po koszcie dolara inni potrzebują juz 80 dolarów za baryłkę.
W tabelce są koszty z 3 lat, także możliwości masowania są ograniczone. No i obejmują ponad 30 procent rynku.
pytnie tylko do Ciebie, czy orientujesz się ile procent przychodów stanowią by-products. poszczególnych firm
Co najmniej trzy z koncernów wymienionych w tabelce w wym. okresie zaangażowane były w zasadnicze przejęcia oraz w duże redukcje pozycji hedgingowych. Różne metody potraktowania strat stąd wynikłych czy pozbywania się niektórych aktywów wpływają na raportowane koszty całkowite zasadniczo IMO, uniemożliwiając w zasadzie ich porównanie. W skrajnych wypadkach operacyjnie kompania może być gejzerem gotówki a oficjalnie generować straty.
OdpowiedzUsuńBy-products w Goldcorp wynoszą ok 25% (w skali koncernu) a cash costs z nimi jest nieco poniżej $400/oz. W indywidualnych operacjach jednak by-products dochodzić mogą nawet do 60%-70%.
pozdr
A hedże? Wydobywcy ostatnio tracili sporo na szortach i dużo pozamykali, coś mi się obiło że właśnie chyba barick wszystkie swoje szorty zamknął, nie sprawdzałem tego dokładnie. Może też warto w to się wgłębić? A GATA to trochę są nawiedzeni, chociaż pozują na profesjonalistów. W sumie nie wiem, co o nich myśleć.
OdpowiedzUsuńjak sadzicie, czy warto jeszcze inwestowac w akcje spolek wydobywajacych zloto [tych z potwierdzonymi zlozami]?
OdpowiedzUsuńa dlaczego miało by być warto?
OdpowiedzUsuńw cos musi sie oplacac, nie tylko akcje petrolinvestu :)
OdpowiedzUsuńpiszesz juz ktorys raz o powiekszeniu bazy monetarnej, zazwyczaj to prowadzi do inflacji... a inflacja do ucieczki od pieniadza w cos innego ...
...sasiad mowil ze zloto niedlugo bedzie za 5000usd :)
Niedlugo :D Za jakies 10 lat to rzeczywiscie 5k $ za uncje moze byc realne....
OdpowiedzUsuń@herbatnik: not so fast.
OdpowiedzUsuńhttp://research.stlouisfed.org/publications/iet/japan/page6.pdf
Pompują, pompują, a tu dupa - inflacji jak nie było, tak nie ma. Biorąc pod uwagę współczesną metodykę działania banków centralnych (efektywne zniesienie wymogu rezerw obowiązkowych, nieograniczona płynność i celowanie w stopy procentowe), związek bazy monetarnej z inflacją stał się bardzo wątły.
A.Duda
OdpowiedzUsuńOdnośnie możliwości 700$ .
Może być nawet 200 /to tylko liczby/ tylko warto się zastanowic , że analogicznie do 2008r. cena aktywów wyrażonych syntetycznym wskaźnikiem giełdowym powinna spaść jeszcze bardziej.
Co oznacza de facto wysokie prawdopodobieństwo nowej odsłony kryzysu.
Więc jeśli ktoś wyraża chęć na taką cenę, powinien zdawać sobie sprawę z konsekwencji .
Oczywiście nie jest to pewność, aczkolwiek jest taka korelacja.
Złoto po 200$ to chyba jedynie po jakimś armagedonie finansowym (inny dolar?) albo po wynalezieniu kamienia filozoficznego.
OdpowiedzUsuńCeny to nie tylko liczby mierzące relatywne wartości towarów. To też - poprzez dług - realne mierniki naszych zysków, przeszłych, teraźniejszych i przyszłych...
"Ogromna strata dla FED łączyła by się z tym, że nie miał by czym zapłacić swoim dłużnikom których ma w pasywach, a moment zapłaty nadejdzie, gdy ruszy znowu akcja kredytowa."
OdpowiedzUsuńCzy możesz wyjaśnić, kogo ma w pasywach FED i dlaczego będzie musiał zapłacić, gdy ruszy akcja kredytowa? Czy chodzi o depozyty banków komercyjnych? Opisz proszę szczegółowo jeśli masz chwilę czasu, jak sobie wyobrażasz ciąg zdarzeń w czasie tej akcji kredytowej.
"To swoisty klincz fiat money, który prowadzi do tego, że baza monetarna porusza się w jednym kierunku, czyli w górę."
Skoro tak, to dlaczego w Japonii od 20 lat jest deflacja? Czy nie jest tak, że ten ruch w górę kiedyś nastąpi, ale niekoniecznie w najbliższej przyszłości?
Czy możesz wyjaśnić, kogo ma w pasywach FED i dlaczego będzie musiał zapłacić, gdy ruszy akcja kredytowa?
OdpowiedzUsuńopisywałem to dość szczegółowo we wpisach
http://www.adamduda.pl/2009/09/12/ile-jest-pieniadza-w-pieniadzu/
http://www.adamduda.pl/2009/11/11/polityka-silnego-dolara/
o dyskusji pod wpisami
Skoro tak, to dlaczego w Japonii od 20 lat jest deflacja?
nie ma deflacji, jest za to na przemian mała inflacja i mała deflacja.
Japonia mogła się zadłużać przez 20 lat na bardzo niski procent bo było przyjazne środowisko ku temu a sama miała dodatni bilans handlowy przez cały czas co umożliwiało im zadłużanie się u własnych obywateli. Japonia natomiast nie powiększała nigdy m0 o 300 % tylko zadłużała się i zadłuża przez dług państwowy. Dotychczas mogło on byc bardzo nikso oprocentowany. Wahnięcie na tej górze długu w oprocentowaniu o kilka punktów wywala Japonię na plecy. Lata bonanzy, gdzie można się było zadłużać na prawie zerowy procent powoli się kończą i Japonia to wie. Stąd coraz głośniejsze głosy o zacieśnianiu polityki fiskalnej. Patrzą na grecje i zaczynają sie bać.
Bank centrlany nigdy nie robił takich jaj z jenem, jak teraz FED z dolarem o czym swiadczy chociażby link od paniki.
http://research.stlouisfed.org/publications/iet/japan/page6.pdf
uzupełniony o wykres agregatów z wikipedi daje pełniejszy obraz
http://research.stlouisfed.org/publications/iet/japan/page6.pdf
że nawet jak zmieniano baze to BOJ miał pełny manewr w jej zmniejszaniu.
Wiele było juz pisane w dyskusjach pod tamtymi wpisami.
Należy nadmienić, że wraz ze wzrostem (bo jednak poza pewnymi krótkimi epizodami był ten wzrost) bazy monetarnej szedł wzrost produktywności gospodarki i wolumenu handlu, co summa summarum dało taki wynik, jaki dało - głęboka dezinflacja/deflacja (w zależności czy pytający należy do kościoła uznającego ceny nieruchomości za istotną część barometru cen w gospodarce - i pośrednio inflacji - czy nie).
OdpowiedzUsuńCzy możesz wyjaśnić, kogo ma w pasywach FED i dlaczego będzie musiał zapłacić, gdy ruszy akcja kredytowa?
OdpowiedzUsuńopisywałem to dość szczegółowo we wpisach
Dzięki za odpowiedź. A co jeśli FED zatrzyma (zablokuje) depozyty banków? Albo podwyższy ich oprocentowanie tak, by nie opłacało się ich wycofywać? W ten sposób może kontrolować sytuację przez pewien czas (pewnie wywołując jednocześnie recesję - ale dlaczego miałby zamiast niej wybrać inflację?).
Albo podwyższy ich oprocentowanie tak, by nie opłacało się ich wycofywać?
OdpowiedzUsuńWyższe oprocentowanie to wyzsze zobowiązanie na przyszłość. Tak. żyjemy w ciekawych czasach :D
Wyższe oprocentowanie to wyzsze zobowiązanie na przyszłość. Tak. żyjemy w ciekawych czasach
OdpowiedzUsuńTo już wiadomo od dwóch-trzech lat. :)
Inflacyjna przyszłość o której piszesz może być dosyć odległa i po drodze może być kolejna fala spadku cen aktywów. Jeśli FED będzie chciał, to zawsze będzie mógł zdjąć pieniądze z rynku na wiele różnych sposobów (np. ogłaszając, że ograniczy korzystanie z tych depozytów). Dlaczego myślisz, że wybierze dodruk?
Zmnieniło się też nastawienie społeczeństwa do kredytu, trudno będzie rozkręcić jego udzielanie, na razie dynamika wyższych agregatów mocno spada, spada też prędkość obiegu pieniądza.
W Japonii banki miały mnóstwo złych kredytów i przy pomocy różnych księgowych sztuczek udało się je schować. Oczywiście, w pewnym momencie ktoś to wszystko sprawdzi i trzeba będzie drukować, ale może to potrwać.
@ryszard: "Dlaczego myślisz, że wybierze dodruk?"
OdpowiedzUsuńwg mnie odpowiedź jest prosta - bo to rozwiązanie doskonale sprawdziło się przez ostatnie 2 lata. (Dodruk w sensie injekcja rezerw i intensywne operacje repo/wykup aktywów).
Peter Schiff, to powinno was, drodzy panowie, oświecić.On przewidział kryzys, przewiduje inflację dolara i wieszczy złoto za 5000 dolarów za uncję! Wierzę mu, facet zna się na rzeczy.Zapamiętajcie to nazwisko i poszukajcie na youtubie Historię pewnego zakładu, warto.
OdpowiedzUsuńSchiff, Schiff, czekaj czekaj, to ten co polecał europejskie obligacje i akcje zamiast amerykańskich? Że niby USD tonie a EUR będzie mocne? :D :D :D
OdpowiedzUsuń