czwartek, 4 marca 2010

Oczekiwania społeczne

Ostatnio miałem okazje uczestniczyć w konferencji organizowanej przez brytyjską izbę gospodarczą. Konferencja poświęcona była odnawialnym źródłom energii i temu, gdzie jesteśmy na drodze do dmuchania eko-bańki ;) Jednak nie analiza unijnych dyrektyw była ciekawa, lecz broszura, która wszystkim uczestnikom konferencji była rozdawana, a w broszurze artykuł ministra Rostowskiego o sekrecie polskiego sukcesu. Jako, że większość uczestników konferencji to napchani funtami inwestorzy brytyjscy to i artykuł jest napisany w języku Szekspira. (kliknij aby powiększyć)





Cóż.. artykuł jest bardzo ciekawy… konstrukcja formy z klasycznym wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. Są pytania retoryczne, budowanie napięcia, trochę danych, dementowanie plotek z objawianiem prawdy i puentą na koniec. Styl powiedziałbym że blogowy ;)


Szczególnie esencja jest istotna z puentą:




Ta polityka była oparta na głębokiej wierze z wolnorynkową ekonomię.


Polityka fiskalna jest dobrym przykładem naszego podejścia. Większość krajów uchwaliło programy stymulacyjne na początku kryzysu. Te które nie uchwaliły, nie robiły tego z powodu niemożności zdobycia finansowania na przykład Węgry czy kraje bałtyckie. Polska była prawdopodobnie jedynym krajem w Europie, która mogła pozwolić sobie na dodatkowe finansowanie i na program stymulacyjny, ale tego nie zrobiła.


Przeciwnie… zrobiliśmy dokładnie odwrotną rzecz poprzez cięcia budżetowe w samym szczycie kryzysu w wysokości 1 % PKB.


(…)


Zamiast programów stymulacyjnych uruchomiliśmy efektywny program oszczędnościowy, jak również wprowadziliśmy szereg kluczowych reform strukturalnych. To jest sekret polskiego sukcesu.



Trudno się nie zgodzić z ministrem. Rzeczywiście w czasie kryzysu rząd nie musi robić nic ekstra. Przeciwnie..powinien robić mniej i do tego sprowadza się program oszczędnościowy, który raczej powinien być immanentną cechą konstruowania budżetu, a nie wprowadzany od święta czyli kryzysu. Takie pytanie jednak z boku.. co to za "kluczowe reformy"??? Czy ktoś coś o nich słyszał? anybody?


Czy nie czujemy lekkiego dysonansu pomiędzy tym co jest napisane w artykule a tym co serwowano nam w mediach w tamtym czasie, również poprzez usta premiera?


Przecież wyraźnie trąbiono o Polskim bailout’cie bezrobotnych, o programie stymulacyjnym na 90 mld (prawie 10 % PKB), o programie rodzina na swoim i innych stymulansach. Oczywiście większość tych zapowiedzi pozostała zapowiedziami po to żeby spełniać oczekiwania społeczne… A oczekiwania były takie, żeby rząd działał, chronił i wybawił. Nie było mowy o zaciskaniu pasa. Chwile szczerości można wyłowić dopiero z broszur dla obcokrajowców i z gazet londyńskich.


Powstaje pytanie… Czy do nie-wyborców można mówić szczerze, a do wyborców to co chcą usłyszeć? Być może lepiej odpowiedzieć na inne pytanie... Czy źródło postrzegania i opinii na temat polityki i wolności osobistej u ludzi jest endogeniczne czy egzogeniczne? Czy dzisiejszy człowiek jest w stanie samodzielnie wyrobić sobie zdanie, czy raczej to media i wypowiedzi rządowe kształtują świadomość? Bardzo bym chciał wierzyć, że w długim terminie masy same wiedzą, co jest dobre a co nie. Gdzie kończy się rozsądek, a za zaczyna szaleństwo. Obawiam się jednak, że nasza świadomość kształtowana jest przez czynniki zewnętrzne, które są tak intensywne, że zakłócają naszą naturalną zdolność nad zastanowieniem się nad rzeczami fundamentalnymi. Takie właśnie komunikaty jak o polskim bailout’cie, lub pakiecie antykryzysowym żłobią w naszych świadomościach piętno, piętno państwa opiekuńczego, gdzie państwo jest od tego żeby pomagać, żeby wspierać. Kiedyś może być za późno, żeby to postrzeganie łagodnie zmienić. Parafrazując ministra, trudno będzie z zupy rybnej odtworzyć akwarium.


Aktualny przykład idzie z Grecji; bankrutującego państwa, gdzie lata rozpusty i postrzeganie socjału jako nadanej im przez Boga manny z nieba zrobiły niewyobrażalne szkody mentalne. Politycy odpowiadali na oczekiwania społeczne, jednak po części sami te oczekiwania wyhodowali. Gdzie kończy i zaczyna się odpowiedzialność jednej i drugiej grupy? Dziś już mało kto rozumie, że trzeba z socjalem skończyć, że państwo po prostu zbankrutuje i nikt nie otrzyma wypłaty. Wyjścia są trzy. Albo EBC/MFW wydrukuje dla Grecji euro/sdr i skupi ich obligacje, albo strefa euro zrobi zrzutkę, albo latem Ateny będą płonąć, a kontrolę przejmie wojsko, bo wojsko zawsze otrzymuje wypłatę.


Ehh... zrobiło się sentymentalnie to i sentymentalny kawałek:


[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=2frjwvDQg5I]





21 komentarzy:

  1. Moze Rostowski zarazil sie od Balcerowicza? Ten tez ma taka dziwna przypadlosc, ze gdy udziela wywiadow albo pisze artykuly to wychodzi mu manifest wolnosciowca, a gdy tylko zaczyna rzadzic to... sami wiecie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To zdaje się taka przypadłość pana ministra :)
    Zauważył to już wcześniej pan Rybiński
    http://www.rybinski.eu/?p=978&lang=pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Masy same wiedza, co dobre a co zle?
    Wolne zarty. Wystarczy poczytac sobie podrecznik do psychologii spolecznej, a obraz jaki sie nam wyloni bedzie dosc smutny. Do tego proponuje dorzucic Cialdiniego "Wywieranie wplywu na ludzi" a potem rozejrzec sie w mediach i zobaczyc, jak wiele z technik, ktore on opisuje, ma zastosowanie kazdego dnia.

    Masami mozna manipulowac jak sie chce - pod warunkiem, ze ciagle jest papu. Masy ruszaja sie dopiero, jak nie ma co do garnka wlozyc. To dlatego kongress USA ciagle i ciagle uchwala nastepne przedluzenia zasilkow; sa to marne pieniadze, ale przynajmniej pozwalaja na zakup zarcia. Inaczej juz teraz bylyby zamieszki pelna geba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh, c'mmon, Vincent wyraźnie odkurza resume zarzucając wędkę... Może w kierunku IMF? ;-D

    OdpowiedzUsuń
  5. Takie Jeden Łoś4 marca 2010 14:44

    @Adam Duda

    Glowny dysonans jaki widze, to miedzy tym co napisal Vincent, a licznikiem dlugu Polski pedzacym jak szalony w prawym gornym rogu Twojego bloga. Pracujemy, oszczedzamy i tylko nie wiadomo skad musimy w kazdy dzien poza sobota i niedziela brac 1 mld zlotych kredytu. Dzien w dzien przez caly rok! To w dolarach w rok wychodzi 2 razy wiecej niz komunisci przez 50 lat!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. @Takie Jeden Łoś

    No ale komunisci byli BE, a osobie stawiam minusik za niepoprawność polityczną;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopóki nie ma jakiegos szczególnie wyraźnego bezrobocia, masy będą siedziały cicho. Mydlenie oczu trwa, jak ktoś wyżej zauważył.

    OdpowiedzUsuń
  8. Super klip, Opeth - to piękna i smutna muzyka, szczególnie płyty , gdzie ma śpiewu growlingiem, bo osobiście nie lubię diabelskich głosów ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dwa akapity i wymiękłem :)
    W sumie dziwic to nas nie powinno a tym bardziej Ciebie Adamie jako niedoszlego posla europarlamentu ;)
    O swiadomosci mas nie bede pisal bo juz wyzej sie forumowicze wykazali ale ja widze w tym tez cos pozytywnego. Niezaleznie od rzeczywistosci polskiej "message wolnorynkowy" zostal za granice wyslany a w polaczeniu z zielona wyspa na czerwonym oceanie recesji moze da komus to do myslenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja prawie w ogóle już nie zaglądam do mediów, co najwyżej na gazeta.pl albo onet albo jak coś na wykop pójdzie na główną i szczerze mówiąc to nie słyszałem o jakimkolwiek stymulantach - poza Rodzina Na Twoim o którym pisał Hans no i wisiały billboardy tego w mieście..

    czy masy mogą ogarniać na dłuższą metę? w XIX wieku w USA z grubsza ogarniały :D nawet nie zdając sobie z tego sprawy. to zależy czy ludzie uczą się sami z praktyki, czy uczy ich państwo. a właściwie media. dzisiaj rolę szkoły pełni GW, TVP Polsat i TVN :D

    dla równowagi jakoś tak w internecie "cyfrowe masy" coraz częściej odkrywają arkana wiedzy tajemnej, zakazanej dotąd w oficjalnej wykładni, (m. in. tu prezentowanej) a blogerzy wymieniają się swoimi praktycznymi doświadczeniami w tym drugim obiegu. blipy, wykopy, flakery, facebooki są już dziś źródłem edukacji "pokolenia naszej-klasy" (no bo przecież nie szkoła :D i na szczęście - już nie telewizja). do tego dochodzi sen od pucybuta do milionera / studenciaka do CEO startupa. może coś z tego wyrośnie?

    OdpowiedzUsuń
  11. @mantrid
    Te internetowe arkana wiedzy tajemnej strasznie władze kolą w d. Na dodatek jest to pokolenie niżu demograficznego, któremu nie da się powiedzieć, że go wywali się na pysk z roboty, bo na jego miejsce czeka kilku za bramą;-) Tym nie mniej na zmianę mentalności trzeba jeszcze trochę poczekać.

    OdpowiedzUsuń
  12. qRWltJ8U0uM/2qop5 marca 2010 10:27

    Ej!
    Myslisz, ze nasz kochany minister łże perfidnie w oczy swojemu elektoratowi ale pisze szczyrą prawde w ulotkach dla zagraniczy?
    Ty to serio?

    OdpowiedzUsuń
  13. A co powiecie na pismo/ portal Liberte? Z jednej strony jadą klasykami jak Hayek, pięknymi frazesami a z drugiej promują państwowe szkolnictwo itp. Pracuje tak np. Gadomski, Sadurski i kilku innych z GW. Myślicie że to próba oślepienia piękną ideą i robienie swojego z boku? Mam podejrzenia co do tej gazety. W sumie w temacie.

    OdpowiedzUsuń
  14. @HansKlos
    Rzeczywiście przyjedzie jeszcze poczekać, na zmianę mentalności. Kiedyś myślałem, że zabierze to całe pokolenie - to stare musi umrzeć śmiercią naturalną, no ale jak się dowiedziałem, że moja mama czyta bloga Aleksandra Ściosa i Katarynę, to zmieniłem zdanie. Może będzie szybciej: D

    Rostowski po prostu w poważaniu ma ludzi w Polsce. W sumie dba o dobrą opinię Polski za granicą. Ot Bogu świeczkę, a diabłu ogarek. Chyba po prostu "dobrym" politykiem jest.

    @Andrzej
    Słowo liberalizm już jest w USA i Polsce "zawłaszczone" przez swoich kolesi. Po GW raczej nic dobrego się spodziewać nie można.

    OdpowiedzUsuń
  15. @PIP: wypluj tą potwarz pod adresem GW. Widziałeś jakikolwiek inny portal dający na stronie głównej felietony Machaja (mises.pl)? Toż to nawet nie "leberalne", to wywrotowe jest.

    OdpowiedzUsuń
  16. Potwarzy nie wypluję, ale powiem, że miło zaskoczony jestem (o ile to nie jest jakaś prowokacja z Twojej strony ;)

    Swoją drogą, ciekawy zagadnienie. Publikować artykuły wolnościowe w takiej gazecie jak GW czy może ich nie publikować, z racji tego czym są/czym się zajmują. Skłaniam się do tego, że jednak publikować, by dotrzeć do jak największej liczby osób, zwłaszcza, że czytelnicy GW chyba najbardziej tego potrzebują.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witam,
    pierwszy mój koment na tym blogu.
    Jeśli chodzi o ministra Rostowskiego to jest to flegmatyczny, zimny, świetnie wykształcony (LSE), profesjonalista, który gra tak jak reguły pozwalają. To, że deficyt wzrasta i dług takoż, to nie jest jego winą. Minister Finansów to tylko podwładny premiera i nie ma jakieś niezwykłej, boskiej mocy sprawczej. Reform - jednym słowem - nie będzie dopóki, dopóty nie pojawi się jakiś przywódca polityczny który powie: tak ma być, i co więcej, okaże się być mądrzejszy od przeciętnego zjadacza chleba.
    Jednak należy powiedzieć sobie także, że nawet najlepszy, najsprawniejszy minister finansów nie pomoże, jeśli nie ma odpowiedniego poparcia politycznego. W XVIII w. Francji generalnym kontrolerem skarbu byli tak wybitni finansiści jak Necker czy Turgot, a mimo to nie uratowali territorie hexagonal. Z kolei w USA wystarczył taki Jackson i spłacono dług federalny i wprowadzono free-banking (przy okazji wywołując gigantyczną panikę 1837).
    Co do komentarza prof. Rybińskiego, to jak go sobie cenię, tak nie mogę zrozumieć tego wpisu:
    http://www.rybinski.eu/?p=978&lang=pl
    Przecież, jeśli wydatki sektora publicznego mają spaść, to oczywistym jest, że również i emerytury staną się niższe. Tymczasem prof. Rybiński pisze tak, że dla każdego ma coś dobrego. Jeśli chodzi o ten fragment:
    (...)który demontuje system emerytalny narażając miliony przyszłych emerytów na głodowe emerytury(...)
    to skomentuje krótko. Przecież właśnie reforma z 1998 polegała na tym aby znacznie obniżyć kwoty przyszłych świadczeń emerytalnych w stosunku do starego, "repatriacyjnego" systemu, więc jej demontaż, polegałby na przywróceniu starego sposobu naliczania emerytur, który, z kilku przyczyn, jest dużo korzystniejszy dla emerytów (ale nie dla budżetu).
    Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  18. @PIP: absolutnie nie prowokacja, jak pośledzisz gazeta.pl, to pewnie trafisz, raz na miesiąc-dwa-trzy się pojawia. Dlatego jest to najbardziej poważane przeze mnie medium mainstreamowe w tym kraju i będę go bronił jak niepodległości ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. @Panika2008

    Jedna jaskolka wiosny nie czyni :)
    To tak jak obecnosc Daniela Passenta w Trojce w towarzystwie prawicowych publicystow, tak dla zachowania pozorow ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. hmm dla GW pisał przez jakiś czas Bartłomiej Ciszewski więc to jest możliwe aby coś wywrotowego przeszło nawet w druku :]

    może nadzieja w młodych redaktorach. ciekawy jestem ilu tam jeszcze jest podobnych ludzi, i jak się czują w biurach Agory ;(

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak zostało napisane wcześniej masy będą potulne tak długo ja będzie na żarcie i na picie. Statystyczny człowiek jest jak cep - tępy i równie bezwolny. Zero własnych przemyśleń, zero refleksji nad własnym życiem. Tylko ma popęd stadny bo tak się czuje najbezpieczniej (i tak mu najłatwiej). Można nad tym ubolewać, ale jest to też szansa... Myślę, że odsetek "świadomych" jest na tyle mały, że władza się tym specjalnie nie interesuje. Dopiero później jak pojawi się podatny grunt (masy zaczną reflektować, że coś jest nie tak) to bardziej aktywni z oświeconych mogą mieć kłopoty. To już będzie indywidualny wybór czy iść na "barykady", czy może usunąć się w cień i po prostu przeczekać zawieruchę.

    OdpowiedzUsuń

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...