środa, 31 sierpnia 2011
Blog day
1. Blog Biszopa - opowieści o bohaterach, którzy są zapomniani. Jak autor sam pisze. "Piszę bloga, ponieważ uważam za smutny fakt, że dla młodego pokolenia autorytetami są celebryci, a postaci prawdziwych bohaterów pokrywa kurz zapomnienia."
2. Dział zagraniczny - brawurowy blog o zakątkach świata, które w polskim głównym nurcie są pomijane
3. Co to za piwo? - blog o piwach
4. Apod - Blog NASA - codziennie nowe zdjęcie, które onjaśniane jest przez fachowców
5. SC2cast - może nie do końca blog, ale agregator meczów Starcrafta2 z różnych turniejów czy mistrzostw. Dyskusje oczywiście pod meczami. Hermetyczne, ale dla fanów e-sports przydatne.
Miało być różnorodnie, mam nadzieje że jest. Oczywiście jak znacie blogi warte polecenia, to wrzućcie w komentarze.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=sdkQ7_C6Cy0]
poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Co mówi noblista 2?
Tak się zastanawiam czy nie stworzyć jakiegoś cyklu "co mówi noblista". Dziś jednak nie o Krugmanie, a o Robercie Mundell'u. Mundell zasłynął w latach 70 dokładnymi predykcjami inflacji w tamtym czasie badając cenę złota. Zresztą często powtarzał, że prawdziwym pieniądzem jest złoto.
Jednak Mundell oprócz posiadania sentymentu do złota jest również realistą i wie, że złoto do systemu monetarnego nie wróci. To se ne vrati.
Co prawda Mundell, który swoje już lata ma, podpytany pod włos, jest w stanie tak odpowiedzieć.
Pimm Fox: You’ve written about the role of gold in the world economy, Professor Mundell. Do you think that we’re going to see any kind of return to the gold standard?
Mundell: [T]here could be a kind of Bretton Woods type of gold standard where the price of gold was fixed for central banks and they could use gold as an asset to trade central banks.
The great advantage of that was that gold is nobody’s liability and it can’t be printed. So it has a strength and confidence that people trust. So If you had not just the United States but the United States and the euro tied together to each other and to gold, gold might be the intermediary and then with the other important currencies like the yen and Chinese yuan and British pound all tied together as a kind of new SDR that could be one way the world could move forward on a better monetary system.
To jednak trzeba przyznać, że brzmi to dość mętnie. Od początku lat 70 zaczął pracować nad analizą kursów walutowych oraz koncepcją "optymalnego obszaru walutowego". Za te badania w końcu dostał Nobla, a jego koncepcje były naukową podporą dla tworzenia waluty Euro. Co prawda Mundell zastrzegał, że w "Optymalnym obszarze walutowym" musi występować wysoka mobilność siły roboczej, żeby minimalizowała szoki popytowe czy podażowe w poszczególnych mniejszych "sub-obszarach", to jednak europejscy biurokraci nie specjalnie się tym przejmowali. Ostatecznie w Europie, najmobilniejszą siłą roboczą są Polacy, mimo że nie są w unii monetarnej, natomiast będący w strefie Euro Grecy czy Hiszpanie, jakoś nie są skorzy do pracy zarobkowej na norweskich platformach.
Mundella miałem okazje zobaczyć na żywo (jak na koncercie metalowym;) ) Na Global Finance Confernce w Poznaniu. Jednak jak to na takich konferencjach bywa. Powiedział trochę banałów, potem uściski, kwiaty całusy i do widzenia.
Na spotkaniu w Lindau przedstawił koncepcję, którą można by nazwać, "ucieczką do przodu" (trzeba wyłączyć adblocka)
Proszę zwrócić uwagę, jak o strefie Euro mówi jako o "great succes". Ojciec widać ślepo kocha swoje dziecko.
To co Mundell zauważa, to to, że w ostatnich dekadach nie było w ogóle problemu inflacji zarówno w strefie Euro, w Dolarze jak i Yenie.
Problemem natomiast były bardzo mocne wahania kursów walut. Trochę to dziwne, gdyż kilka dekad temu podkreślał jak to zmiana kursów pozwala na równoważenie wymian handlowych pomiędzy krajami, a teraz stanowi to problem. Widać, co jest lekiem a co chorobą zależy od tego co się chce pokazać. A propozycja Mundella to powrót do sztywnych kursów walutowych. Jeszcze nie unia monetarna, ale stworzenie pod skrzydłami MFW mechanizmu, który wymuszałby na bankach centralnych strefy €, $ ¥ interwencje walutowe. Krótko mówiąc, jeżeli jakaś waluta by się za mocno umacniała, to bank centralny mocnej waluty, dajmy na to euro, miałby zacząć skupować dolary i jeny za świeżo wydrukowane Euro. Fakt drukowania nie jest oczywiście nowy, gdyż wszyscy drukują korzystając z podatku seigniorage. Tym razem jednak z tego podatku miałby korzystać kraj o umacniającej się walucie. Do tego oczywiście potrzebna by była koordynacja wszystkich zaangażowanych krajów.
Czy to większe political fiction niż standard złota? Nie wiem. Ale biorąc pod uwagę, że pomysły Roberta Mundella już raz zostały wzięte na poważnie i stworzono strefę Euro, to jego wykład brzmi groźnie ;)
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=pQnXx2FlTq4]
czwartek, 25 sierpnia 2011
Praca
Pod ostatnim wpisem o portalu hiperwyzysk.pl rozgorzała dyskusja. Nic dziwnego. Włożenie kija w mrowisko i porządne nim potrzęsienie zawsze powoduje wzburzone emocje. Zresztą delikatna prowokacja zawsze jest wskazana. W końcu, żeby wyjść poza schemat coś nas musi poruszyć żeby zastanowić się nad pewnymi sprawami na nowo, czy w wręcz w ogóle coś przemyśleć.
W tym wzburzeniu jednak, powiedzieliście że gardzę ludźmi pracującymi najemnie, że stoję po jakiejś stronie barykady itd. Nic bardziej mylnego, tym bardziej, że sam pracuje m.in jako pracownik najemny.
Sęk jednak w tym, że dla mnie nie ma znaczenia jak kto na jakich zasadach pracuje. Etat, własna działalność, umowa zlecenie czy o dzieło, rolnik... w gruncie rzeczy te podziały są zupełnie sztuczne i stworzone li tylko przez system prawny. Jeżeli o mnie chodzi, to nie miałbym nic przeciwko temu, że zlikwidować te wszystkie formy i zostawić tylko własną działalność. Niech każdy prowadzi swoją własną firmę i wystawia za swoje usługi co miesiąc fakturę. Czym by się to różniło? Niczym, tylko sposobem liczenia i odprowadzania podatków. Ucieklibyśmy od dyskusji, kto po czyjej stronie stoi i mielibyśmy jedną stronę. Stronę ludzi procujących i wymieniającymi się owocami swojej pracy. Tak było na samym początku istnienia ludzkości i tak jest teraz. Kodeksy, prawo pracy itp regulacje to tylko kurz, który osiadł na tej mechanice wymiany dóbr i usług, nakładający na nas pewne ramy działania i dzieli. Dzieli na na "jakieś" strony, gdy tymczasem strona jest jedna.
W komentarzach pojawiła się oczywiście kwestia, że strona wyzyskiwana nie ma wyboru. Że jest przymuszona sytuacją materialną itd, a wyzyskujący ją skrzętnie wykorzystuje karząc zostać po godzinach. Że wyzyskujący łamie prawo pracy, że kontrole nic nie robią itd. Otóż należy się zastanowić, dlaczego tak jest. W normalnych warunkach pracownik najemny (jeżeli mamy tak go nazywać), powinien kopnąć ten cały interes i poszukać sobie innego zajęcia, gdzie traktowano by go w sposób bardziej dla niego odpowiedni. Mówicie, że przecież dookoła wszędzie jest tak samo. Ano właśnie.. I jaki z tego wniosek wyciągacie? Że wyzysk, że źli ludzie, że okrutni, że kontrole są do niczego itd. Tymczasem jest to ewidentny sygnał ekonomiczny, że na danym terenie wyśrubowane prawo pracy lub co prędzej wysokość płacy minimalnej nie pozwala przedsiębiorcom (czyli tej niby drugiej stronie barykady) zarabiać. Bo czymże jest zostawanie na bezpłatnych godzinach, czy świadome zaniedbanie BHP jak sposobem na rzeczywiste obniżenie płacy? Każde takie działanie, które nazywacie "wyzyskiem", jest właśnie sposobem na obejście płacy minimalnej, czegoś co jak wcześniej wspomniałem, sztucznie narzucone na relacje między ludzkie. Oczywiście to się może nie podobać, ale jest to próba wyegzekwowania prawa ekonomicznego (naturalnego), ponad prawo stanowione.
Już czekam, jak mi powiecie, że ktoś zarabia bardzo dużo, a płaci mało, że wykorzystuje sytuacje w regionie w którym jest wysokie bezrobocie etc. Cóż... życie to nie bajka i nigdy nią nie było. Gwarancja pracy była tylko za komunizmu. Brak pracy w normalnej gospodarce to sygnał ostrzegawczy. Albo znajduje się na pustyni i nikt nie potrzebuje moich usług, albo muszę coś zrobić żeby moje usługi były potrzebne.
Na ten stan rzeczy nie ma się co obrażać. Trzeba wyciągać wnioski.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=r5tW9fekzJo]
środa, 24 sierpnia 2011
Hiper wyzysk

O co chodzi? Jeżeli jakikolwiek pracownik jakiegokolwiek sklepu ma jakieś zastrzeżenia co do charakteru pracy, traktowania przez pracodawcę lub innych niedogodnień, może anonimowo lub pod nazwiskiem napisać skargę na stronie z zaznaczeniem o jaki sklep chodzi. Nawet google maps jest zaprzęgnięte do lokalizowania wrednych wyzyskiwaczy.
Działa to mniej więcej jak w Misiu.
[youtube:www.youtube.com/watch?v=yepAxcUJAp8&t=23s]
Jakie są przykładowe wpisy:
Stokrotka
Jak się wchodzi wieczorem lub przed 13.00 do sklepu widać zmęczone pracownice przy kasie, które nie mają siły być miłe. Na terenie sklepu nie ma pracowników, którzy pomogą klientowi. Osobiście muszę poświęcić sporo czasu żeby znaleźć towar którego szukam. Do Stokrotki chodzę bo są ciekawe promocje jak również wiele towarów jest tańszych niż w innych sklepach. Rozwiązanie - zwiększyć ilość kasjerek oraz pracowników będących na terenie sklepu do udzielania informacji i układania (donoszenia) brakującego towaru. Może kadra kierownicza powinna być wymieniona bo to ona odpowiada za właściwą organizację pracy.
Matmax
Dzień dobry, Jestem klientem Castoramy, dla niej utrzymuje czystość firma MatMax. Pracuje tam moja znajoma i powiedziała mi, że większość ludzi z jej firmy pracuje tutaj na czarno na żądanie pracodawcy (groził "zwolnieniem") oraz nie wypłaca regularnie pensji tylko raz na jakiś czas przyjeżdza i daje im w kopertach śmieszne sumy obiecując, że kolejnym razem ureguluje różnice
Tesco
głównym problemem jest mobbing i zastraszanie. niekompetentne kierownictwo wraz z dyrekcją na czele, szukanie haków na pracownika, zastępowanie doświadczonych pracowników "swoimi" najczęściej rodziną. nepotyzm w całej krasie
Wydminy - mały sklepik
Od kilkunastu lat w Gminie Wydminy prosperuje sklep który ma 3 właścicieli i 5 pracownic dziewczyny pracują tam nadliczbowo nie otrzymując za to wynagrodzenia, nie przysługuje też im urlop wypoczynkowy w normalnym wymiarze.
mam nadzieje że ktoś się tym zainteresuje!!!
To co mamy powyżej, to obraz bezwolnego społeczeństwa i pielęgnację tego stanu rzeczy przez hiperwyzysk.pl.
Rozwiązania są proste. Jeżeli coś Ci nie pasuje w pracy to:
- Idę z tym do sądu, przedstawiam dowody i słucham wyroku,
- Wypowiadam umowę pracodawcy i zajmuję się czymś innym.
Nie ma innych metod w świecie dorosłych ludzi. Anonimowe szkalowanie firm i to jeszcze dotowane przez UE, nic tylko konserwuje mentalność przedszkolaka. Coś mi się nie podoba – biegnę do Pani naskarżyć. To definicyjne Gombrowiczowskie upupianie narodu.
Ciekawe jak rzeczone firmy na to zareagują. Pewnie zignorują, bo co zrobią? Zaskarżą solidarność, że odpaliła forum dla frustratów za 750k dotacji z publicznych pieniędzy?
Ciekawa jest sama definicja wyzysku. Wiki podaje, że wyzysk to występek polegający na wykorzystaniu przymusowego położenia innej osoby i zawarciu z nią umowy, nakładając na nią obowiązek świadczenia niewspółmiernego z świadczeniem własnym.
W Wiki jednak nie piszą, że umowa, jest umową dobrowolną i jak się komuś nie podoba, to może w każdej chwili zrezygnować z bycia wyzyskiwanym. Znamienne jest to, że definicja wyzysku jest tylko w języku polskim, niemieckim i rosyjskim. Czyżby w innych krajach nie mieli problemów z bycia dobrowolnie wyzyskiwanym?
Ja tu jednak widzę inny prawdziwy hiper wyzysk. Hiper wyzyskiem jest właśnie ta strona, gdzie wyzyskiwanym jest podatnik. Dokładnie na 745 357 pln. I o tym wyzysku im na tej stronie doniosę.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=ffA684kTM7M]
wtorek, 23 sierpnia 2011
200 miliardów złotych
Niczym bursztyn na plaży, nasza pani minister Fedak znalazła 200 mld złotych. Niestety znalazła je nie w swojej kieszeni, a w kieszeniach emerytów. Te pieniądze leżą w OFE bezczynnie, a mógłby przecież być zainwestowane w rozwój kraju. Cytuje.
Czy stać nas na ryzykowanie oszczędności emerytalnych na giełdach? Uważam, że gdyby 200 miliardów wystawionych ponownie na ryzyko spekulacyjne zainwestować w rozwój kraju, przyszłe emerytury byłyby pewniejsze i wyższe
Cóż, jest to scenariusz nakreślony już we wpisie "czarna dziura". Nie tylko składki do OFE zostaną zabrane, ale również to co zostało tam uzbierane przez cały okres istnienia reformy emerytalnej. Wymusza to po prostu demografia, fatalny deficyt, zadłużanie kraju i niechęć do robienia jakichkolwiek cięć w wydatkach przed wyborami, a przed wyborami jesteśmy permanentnie. Pani minister jednak albo nie wie co mówi, albo udaje, że nie wie. Obstawiam to drugie. Otóż gdyby pani minister włożyła głowę do worka w którym OFE trzymają "nasze" oszczędności to co zobaczy?

W tym worku zobaczy głównie kwity swojego własnego rządu, że owy rząd kiedyś zapłaci to co jest napisane na obligacji. 70 % aktywów to dług państwowy, także pani Fedak nie będzie miała żadnych pieniędzy do "zainwestowania w rozwój kraju". Żeby mieć pieniądze, trzeba będzie spieniężyć posiadane obligacje, czyli je sprzedać na rynku. Nie różniło by się to zbytnio od tego, jakby po prostu wyemitować nowe. No może nie miało by to znaczenia dla wskaźników dług/PKB, ale na oprocentowanie długu owszem.
Krótko mówiąc aktywa OFE są już obecnie zainwestowane w "rozwój kraju" według retoryki pani minister. W końcu jak wcześniej się zadłużała i emitowała obligacje to zainwestowała już te pieniądze "w rozwój". Głównie społeczny ;)
30% aktywów to akcje spółek notowanych na giełdzie. I to jest również inwestycja w rozwój kraju mająca o wiele więcej sensu niż obligacja na pokrycie wcześniejszych emerytur. Nie trudno sobie wyobrazić, co się będzie działo na giełdzie gdy pojawi się podaż 60 mld złotych w akcjach, gdy Pani Fedak będzie spieniężała aktywa OFE na potrzeby kręcenia swojej kiełbasy wyb...tfu (ale się zagalopowałem), na potrzeby rozwoju kraju rzecz jasna. I jaka będzie wtedy możliwość pozyskania pieniędzy na giełdzie poprzez nowe emisje. A te nowe emisje są właśnie solą rozwoju. Bo pieniądze z tych emisji inwestują prywaciarze, na własne ryzyko, na poczet produkcji rzeczy, które faktycznie spełniają potrzeby ludzi.
************************
Polecam wpis u Cebulskiego o Malmie. Jest i ciąg dalszy tej historii, ale to już znajdziecie.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=hXu8M6q6v84]
piątek, 19 sierpnia 2011
Co mówi noblista?
Paul Krugman, na antenie CNN (a więc nie the Onion) daje rady. Rozmawia z Kennethem Rogoffem, przytaczanym już tu kiedyś w pozytywnym świetle.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=E1Fzzs7oVaA&feature=player_embedded]
Panowie sobie dyskutują i w końcu Krugman mówi
Paul Krugman: Think about World War II, right? That was actually negative social product spending, and yet it brought us out.
I mean, probably because you want to put these things together, if we say, "Look, we could use some inflation." Ken and I are both saying that, which is, of course, anathema to a lot of people in Washington but is, in fact, what basic logic says.
It's very hard to get inflation in a depressed economy. But if you had a program of government spending plus an expansionary policy by the Fed, you could get that. So, if you think about using all of these things together, you could accomplish a great deal.
If we discovered that space aliens were planning to attack and we needed a massive buildup to counter the space alien threat and really inflation and budget deficits took secondary place to that, this slump would be over in 18 months. And then if we discovered, oops, we made a mistake, there aren't any aliens, we'd be better.
Dla nie kumatych w angielskim przetłumaczę ostatni akapit.
Jeślibyśmy odkryli, że kosmici planują atak i potrzebujemy masowych inwestycji, żeby przeciwstawić się zagrożeniu inwazji, to wtedy naprawdę, deficyt i inflacja zeszły by na drugi plan, ten kryzys byłby zażegnany w 18 miesięcy. Potem byśmy odkryli,że ooops, zrobiliśmy błąd nie ma żadnych kosmitów i bylibyśmy w lepszym położeniu.
To mówi noblista.
Ja powiem, że po tym jakbyś odkryli, że kosmitów nie ma, zostalibyśmy z masą pobudowanych wyrzutni rakietowych i schronów, które nikomu nie są potrzebne. Mało tego. Powstało by masę firm i masę branży towarzyszących, które owe wyrzutnie budowały, uzbrajały etc. Nagle odkrywamy, że to wszystko jest niepotrzebne. Że nasze potrzeby to jednak jedzenie, tania energia i wakacje... Jednak my już nie mamy takich kwalifikacji to produkowania jedzenia i taniej energii, bo przez 2 lata poświeciliśmy się budując betonowe konstrukcje, a wakacyjne Bahamy przeznaczyliśmy na oddaloną od skupisk ludzkich wyrzutnie atomową. Jakim cudem jesteśmy w lepszym położeniu?
Tak samo jak z domami.. Niby wszyscy się w tych USA cieszyli jak to budowa mieszkań napędza gospodarkę, powstają nowe firmy budowlane, do aranżacji wnętrz itd, a co drugi mieszkaniec przedmieść Phoenix to realtor. I potem nagle odkrywamy, że jednak ludzie nie potrzebują posiadać 5 domów na rodzinę, a osoba nie mająca pracy, nie może spłacać rat i utrzymywać majątku na którego go nie stać. I potem mamy co? Mamy to lepsze położenie?
*******************************************
Tak kiedyś śpiewały poprzedniczki Lady Gagi czy kto tam teraz robi karierę w showbiznesie ;)
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=INsKE1DSrfQ]
HT IM
czwartek, 11 sierpnia 2011
Why I Riot
Nie, to nie o mnie. Napatoczył mi się wpis pewnego profesora piszącego w imieniu protestujących, który zdobył dość dużo popularność w sieci, a stanowi jakby manifest protestującego. Ciekawa jest konstrukcja psychiczna tego profilu. Standardowa postawa. Obwiniać wszystko i wszystkich dookoła wymieszana z płaczem, że nie stać mnie na Ipada. Przejdzmy do tekstu, któy oryginalnie znajduje się tutaj.
Na początku autor otwiera dość filozoficznie.
People are saying I am just a violent hooligan, a mindless thug, a criminal, an anarchist. They’re saying I lack proper respect for authority and for people’s property. They say I am engaging in wanton destruction and causing mayhem just because I’m wicked. People are saying I am part of a small, criminally-minded minority who should be locked up. Maybe they’re right. Maybe I am just a worthless piece of shit. Maybe I should be locked away forever, punished, excluded. But what do I really care what ‘people’ think?
Nihilizm egzystencjalny. Diagnoza psychiatry byłaby prosta. Z tego nihilizmu rioter znajduje jednak ujście:
I riot because I’m angry. Anger envelopes me like a blanket every day of my life. I’m angry because I’m poor, I’ve always been poor, and I know I will never be able to afford all those nice things people are supposed to have. I’m angry because my life is shit and I know it’s always going to be shit. I’m angry because I know that there’s no future for me; no one will ever give me a decent job or a hand-up in life. I will live in the same shitty housing that my family have always lived in, drawing down the same shitty benefits. I’m angry because I live in a shit place full of poverty, crime, vandalism, gangs, garbage, grime and neglect. Most days I take my anger out on myself; I engage in a wide and creative array of self-destructive behavior. But sometimes, like last night, I direct my anger outwards. I let my rage take over, and for a brief moment, I feel a profound sense of release.
Proszę zwrócić uwagę. Nie stać mnie na gadżety, nikt mi nie da porządnej pracy, jestem skazany na gówniane benefity rządowe. Cóż.. Jak na dłoni ofiara marketingu konsumpcjonizmu oraz konserwującego biedę socjalu. Oczywiście rioter się myli. Praca jest. 1,5 mln Polaków wyjechało do pracy do Wielkiej Brytanii za pracą.. Ale oczywiście zmywanie naczyń, zmiana prześcieradeł w hotelach, czy zbiór jabłek, to nie jest 'Decent job'. Tym bardziej jak się ma jako alternatywę niewiele mniej płatne lub nawet lepsze benefity.
I riot because I hate the police, and because I know that the police hate me. They’re racist and brutal, and they treat me like scum every day of my life, always coming around blaming me for everything bad that happens, harassing me when I walk down the street. I hate them because they think they’re God and they don’t have to answer to anyone for what they do. I hate them because they show me no respect. In a riot, you can fight back against the police; you can stand up to them and tell them how you really feel.
Postawa CHWDP policji na wyspach również obecna.
I riot because I am nobody, nothing, less than nothing. I am invisible, a ghost in this city, this country, this world. People don’t see me, and don’t give a shit about me or what’s going to happen to me. My parents don’t care, my teachers don’t care, the politicians don’t care, the police don’t care; no one gives a fuck about me and my life. If people do ever see me, they don’t really see me; they just see an anti-social, worthless, feral teenager; they see a danger to society, a threat to the peace. If no one cares about me, why should I care about anyone else?
W państwie opiekuńczym ludzie pod opieką mówią, że nikt się nim nie opiekuje. Anglia widać dawno nie przeżyła głodu i sytuacji, kiedy mięso jadło się od święta.
(...) I riot because it is the most exciting thing that has happened to me in forever. It’s like being high, but way better: the adrenaline, the sheer thrill and terror of fighting with the police, burning shit down, smashing and stealing, running, hiding. What would I be doing otherwise? Watch the tellie? Studying? Hanging out with my friends on the corner? Smoking dope? Fuck off! This is so much better than the mind-numbing tedium of my regular life where I simply exist from day to day with nothing to look forward to. In my usual life, I am like the walking dead, a real zombie; there’s absolutely nothing exciting to do around here, especially when you have no money. I will live on this excitement for ages.
Myślę, że to samo by się działo w Polsce, gdyby emigracja nie rozładowała napięcia. W wielu miasteczkach i średnich miastach ulice są wyczyszczone z młodzieży, która pewnie pozostając bez pracy robiła by to samo co Anglicy. Szwendała się po mieście pijąc tanie wina, paląc jakieś skręty tworząc kółka wzajemnej adoracji. Polacy jednak nie mieli do wyboru socjalu który pozwalał im w ten sposób długo wegetować. Być może można było wisieć długo na garnuszku rodziców lub emeryturze babci, jednak Polacy zareagowali na beznadzieje inaczej. Emigrowali. I całkiem słusznie. Inna sprawa, że emigranci po studiach zachłyśnięci zarobkami w Euro czy Funtach zapomnieli o swoim rozwoju i teraz wracając do Polski potracili swoje kompetencje. Wyjeżdżali na rok, siedzieli 6 lat. Bez doświadczenia z wyparowaną wiedzą ze studiów mogą stanowić kolejny problem.
I riot because when I’m in a group with my friends, we sometimes egg each other on. I’ve done things with them that I would never have done on my own. It’s a group thing; I feel braver and stronger when we’re together. We try to impress each other; we give each other respect. It’s how I get my esteem, the only way I get some respect.
Klasyczny przykład psychologii tłumu. Sam jestem nikim. Z takimi samymi kolegami tworzymy jednak coś potężnego.
I riot because it might allow me to loot a few shops. I know I could never afford all those beautiful things everyone else seems to have, but in a riot, you can just take them. I need some new trainers, a new phone, a laptop, clothes, money, games. It’s a consumer society, my friend. We have all got to have these things, otherwise we won’t be happy. I just want to be happy.
Kiedyś ludzie protestowali bo byli głodni. Dziś protestują bo nie mają ipoda, najnowszego telefonu z Androidem i tableta. Bez tego nie da się żyć. Nie w takim społeczeństwie.
I riot because I have absolutely nothing to lose. You want to lock me up for it? Go ahead. It means nothing to a nothing like me.
Anglicy musza poznać sami smak emigracji. Dla niektórych może to być re-emigracja. Opcji trochę jest. Można pracować w kopalniach w Australii, jechać na platformy wiertnicze na Morze Północne czy do Alaski. Można w końcu jednak zgodzić się zmywać naczynia i zbierać jabłka w Anglii, zamiast bezproduktywnie tkwić w benefitach, które konserwują stan rzeczy i im dłużej trwają, tym gorzej. W rozmowach pracujących Anglików przejawiają się już skrajne podejścia. Jedno z nich to wysłanie te wszystkie nihilistycznie skonfundowane elementy do Afganistanu w charakterze meat shield. Drugie podejście, to ściągnąć wojsko z Afganistanu i zrobić z rioterów mielone na miejscu. W Anglii za takie "głośne mówienie" są ostre paragrafy. Obecnie jednak coraz głośniej przewija się obraz wyłaniania dwóch grup i wzbierania wśród nich agresji. Materiał na rewolucje społeczną? O Ipoda? Tego jeszcze świat nie widział ;)
Niestety tekst nie pisał rioter. Pisał to angielski profesor, który zajmuje się tematem. Można czuć się zawiedzionym, że duch tłumu nie będzie nam przedstawiony przez reprezentanta w tak klarowny sposób. Z drugiej strony czego oczekiwać, po ludziach którzy swoją siłę widzą w takiej roli:
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=6Gex_ya4-Oo]
O tym zdarzeniu Cameron mówił, że mają w niektórych miejscach chore społeczeństwo. Mam nadzieje że postawi właściwą diagnozę tej choroby i wytnie ją ostrym cięciem.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=Bt7ifGKl9NA&feature=related]
środa, 10 sierpnia 2011
Pozytywna wizja przyszłości
Gdybym był bardziej pracowity, jeszcze zacytowałbym Jerzego Urbana wypowiedzi o chuliganach w 1981, ale ich nie mam pod ręką.
Anglię czeka chyba raczej scenariusz braku Teleranka, głuche telefony i kontrola korespondencji niż pokojowe bombardowania. Oczywiście, w wersji nowoczesnej, to się nazywa Twitter, Facebook, Blackberry czy e-cośtam.
Dalej internowania, potem spokój wynikający z przytłoczenia beznadzieją, potem schyłkowość i nieustanny zjazd z braku wiary i optymizmu, w końcu rozmowy z nawróconymi warchołami przy okrągłym stole Generała Kiszczaka, tfu: Króla Artura… nadzieje dla jednych, ordery dla drugich, koncesje dla trzecich… dalej już każdy sam pamięta.
Zresztą, w ogóle, kiedy rozwiązania ekonomiczne przestają działać, wchodzi zmasowana propaganda, a gdy i ta traci moc, to rozwiązania siłowe. Widać to i w USA, i w UE. Taki jest fatalizm dziejów.
Główny problem tego bankructwa i różnica z bankructwem Sowietów to brak syndyka i brak nowych wzorów szat, nowych portretów świętych i w ogóle nowej katechezy dla ekonomistów. Na razie siła mediów jest chyba większa niż siła Kościoła w rozkwicie Średniowiecza, ale kończą im się już odpusty i zaklęcia. Czas na terror.
No właśnie.. Jak myślicie.. Czy uda się uniknąć terroru i zrobić znowu z czegoś marchewkę. Czy istnieje coś dobrego, dla którego warto protestować i palić samochody. Czy istnieje pozytywna wizja przyszłości po bankructwie? Co to by miało być?
Cytat
Słowacja nie zgadza się na udział w dotowaniu Grecji.
Richard Sulik - szef parlamentu i zarazem przewodniczący liberalnej partii Wolność i Sprawiedliwość uważa, że "ratowanie unijnego bankruta to gaszenie pożaru wentylatorem, a słowacki naród nie po to pokonał skrajnie trudną drogę konsolidacji finansów publicznych, aby składać się na emerytury Grekom, którzy żyli ponad stan"
W dzisiejszych czasach takie zwyczajne oczywistości brzmią jak słowa męża stanu. Zupełnie na wyrost. Przypominam, że my, zupełnie nie proszeni ani pytani, ani tym bardziej zobligowani biegliśmy z miliardem złotych w gwarancjach dla Grecji. Tak jakbyśmy nie mieli u siebie własnych problemów na które podwyższamy podatki.
wtorek, 9 sierpnia 2011
Kiedy polecą pierwsze bomby na Westminster?
Kilka klipów: (trzeba wyłączyć adblocka)
Proszę zwrócić uwagę jak pięknie płonie na kilku hektarach Sony Distribution Centre. Od razy powinny z Polski iść listy ze zaproszeniem Japończyków nad Wisłę. Z UK robi się kraj podwyższonego ryzyka.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=ylYqEvUtg-k&NR=1]
Wieczorem, trudno o romantyczny spacer
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=v4pcbiO4flY&NR=1]
Sklepy najpierw rabowane potem podpalane
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=3HEdukcOwDk]
A propos rabowania. Teraz pojawiła się moda z wrzucaniem fotek razem ze swoim łupem na Facebooka.
Nie tylko elektronika jest rabowana. W formie protestu kradnie się też chipsy:
Lub nawet ryż pakowany luzem:
Utwór, jaki pasuje do klimatu tych protestów może być tylko jeden:
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=6_PAHbqq-o4]
poniedziałek, 8 sierpnia 2011
Błędni rycerze CO2
Krótko mówiąc donkiszoteria. W jednym z ostatnich wpisów wskazywałem, jaka jest granica bólu w opłatach za emisję w Polsce, aby owe opłaty miały decydujący wpływ na ograniczenie emisji CO2. Dziś pora na trochę szerszy obraz walki z emisją CO2. Nie wnikam w dyskusje, czy mamy globalne ocieplenie czy nie lub czy owo globalne ocieplenie czy zmiany klimatu są pochodzenia antropogenicznego. Szkoda nafty. Jednakże po konferencji w Kioto zdaje się, że jedynie Europa robi sobie z globalnego ocieplenia jakiś problem. Watts up with up daje kilka wykresów w temacie. Kto ile emituje:
Europa z Australią stanowi 7,6% populacji Ziemi. 7,6% robi w sprawie globalnego cokolwiek innego oprócz czczego gadania! Tort emisyjny:
Ale żeby poznać cały obraz tego jak się emisja rozwija w czasie, trzeba spojrzeć jak powyższe grupy emitowały w przeszłości i jaki trend rysuje się na przyszłość:
Z tego wynika, że Europa bawi się w Donkiszota z ostatnio dokoptowaną Sancho Pansą w postaci Australii. Spadek emisji w Europie, głównie za sprawą kryzysu jest tylko lekkim ząbkiem w porównaniu z tym, jak reszta świata galopuje z emisją do nieba. Mimo deklaracji, listów intencyjnych i ton łososia zjedzonych na szczytach klimatycznych. I możemy się oszukiwać i pisać, że ograniczona emisja zostaje tylko w przemyśle nie zagrożonym tzw Carbon Leakage. Wykresy mówią jednoznacznie. Przemysł razem z emisją przesuwa się do Azji, a tam mają w poważaniu globalne ocieplenie.
Proces będzie postępował i tylko czekać kiedy gospodarczy koń na którym jeżdżą europejscy Donkiszoci nie załamie się z wycieczenia.
czwartek, 4 sierpnia 2011
Tradycja

Złoto to nie pieniądz... to tradycja. Tłumaczy na to największy bankier świata Ben Bernanke.
Tak się składa, że ostatnio Azja staje się coraz bardziej sentymentalna.
Korea kupiła przed chwilą 25 ton złota, Thailandia 9,3 ton, Rosja 41,8 ton, Meksyk prawie 100 ton. I to mimo szczytów w cenie nie wyobrażalnych dla wielu jeszcze 2-3 lata temu.
Co ciekawe, odpowiednik Bernankee w Korei inaczej niż tradycją tłumaczy kupowanie złota:
- To naprawdę bezpieczne aktywa, złoto pomoże nam skutecznie poradzić sobie z zawirowaniami na międzynarodowych rynkach finansowych - powiedział cytowany przez BBC Jaehyun Joo z Banku Korei. Oczekujemy, że złoto będzie służyć jako zabezpieczenie dla oficjalnych rezerw dewizowych.
Można by powiedzieć, że dużo rzeczy, które kiedyś było tradycją przez tysiące lat kultywowaną, dziś w naturalny sposób, głównie przez technologię jest porzucane. Jednakże, o ile z sentymentu dla tradycji nie wyposażamy swoich żołnierzy w miecze, o tyle złoto jakoś ciągle nie może nas opuścić. Ciągle złoto siedzi w skarbcach banków i co najdziwniejsze, jest ono coraz chętnie dokupywane. Być może jest tak jak w filmie miś: Tradycja to:
Tradycja to dąb który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza.
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=ndVyLfuJSK4]
W filmie, chwilę po tej scenie nowoczesność lata helikopterem i zrzuca fałszywego fetysza - słomianego misia, który spadając w bagno, bryzga breją na kultywatorów tradycji. Kto wie czy tak samo nie jest z tradycją i ze złotem? Bernankee całkiem słusznie uważa złoto za tradycje, tylko zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak samo jak w filmie Barei, lata helikopterem i zrzuca swe fałszywe fetysze, chlapiąc błotem wszystkich dookoła.
PS. Swoją drogą dlaczego UBeccy cenzorzy nie wyłapali tej końcowej sceny to zupełnie nie rozumiem
***************
Traditions Traditions.
Without our traditions
our lives would be as shaky as..as
As a fiddler on the roof!
[Youtube:http://www.youtube.com/watch?v=gRdfX7ut8gw]
poniedziałek, 1 sierpnia 2011
Policja Sąd Prokurator Komornik
Co to za tytuł. Czyżby znowu będę pisał o aparacie ucisku? Czyż znowu o biurokracji? Nie. To bohaterowie naszego never ending story czyli bitcoina wzywają wyżej wymienione instytucje to wymierzenia sprawieldiwości. Co się stało?
W weekend bitomat.pl, kantor w którym można wymieniać bitcoiny przestał działać. Pisałem o tym na FB. Długo nie było wiadomo o co chodzi, aż wczoraj właściciel Bitomat.pl napisała oświadczenie w którym min informuje.:
W dniu 26 lipca 2011 r. około godziny 23:00 zauważyłem, że serwer bitcoina pochłania całe zasoby maszyny i prawdopodobnie nie wyrabia się. Zaistniała więc konieczność zwiększenia ilości pamięci RAM w serwerze. W skutek przeprowadzenia tej procedury - nieoczekiwanie cała maszyna wirtualna została skasowana, wszystkie dane zgromadzone na serwerze zostały utracone!, w tym zapisy dotyczące portfela bitcoinowego oraz jego kopie zapasowe (backupy).
Cóż, albo włamanie, albo niewiedza co do tego jak działa chmura Amazona.
Jak wiadomo, bitcoin to krypto waluta, która miała pokazać środkowy palec banksterom i generalnie systemowi. Koniec z drukowaniem waluty, koniec z uczestniczeniem w bailuotach, koniec z płaceniem podatków. Czas na walutę, której będzie odporna na organa skarbowe. Teraz chłopaki idą na policję i będą dochodzić swego. Co ciekawe teraz dopiero następuje wertowanie przepisów prawnych. Na przykład jakie znaczenie ma regulamin serwisu bitomat.pl? Nie ma żadnego znaczenia. W samym regulaminie jest zapis, że może w każdej chwili ulec zmianie. I ciekawe co teraz zrobią. Wydrukują cache google z starym regulaminem i pokażą sądowi? Nie ma żadnych umów, nie ma żadnej rejestracji. Jest tylko domena i skrypt. I ciekawe jak dyżurnemu na komendzie wytłumaczą, co właściwie zostało skradzione, anihilowane lub zdefraudowane.
Pieniądze przelewane do kantoru znajdują się na prywatnym koncie Pana Bartosza. Czyli bitomat.pl to nawet nie jest spółka zoo, to nawet nie jest firma. Co gorsza dzieci dziarsko sobie przelewają pomiędzy sobą pieniądze nie zdając sobie sprawy, że to co prowadzą to działalność parabankowa od której chociażby trzeba by było odprowadzić podatek PCC w pierwszej kolejności - jeżeli nie mają banku. Od każdej transakcji.
Wymyślono teraz to:
Pojawiają się deklaracje utworzenia funduszu bitcoinowego, z ktorego uzytkownicy mogliby pokryc swoje ewentualne straty (w tej chwili deklaracje wpłat i innej pomocy wynoszą ok 45% wartości zaginionego portfela).
Czyli wymyślono coś na wzór bankowego funduszu gwarancyjnego tylko dla kantoru. Super. Odkrywamy bankowość na nowo. Ciekawe jak rozwiążą problem anonimowości w tym wehikule.
Oczywiście nie mam nic do tego, żeby sobie ktoś tworzył prywatne fundusze ubezpieczeniowe. Wręcz przeciwnie. Jestem jak najbardziej za wolną bankowością i zniesieniem banku centralnego, knf itp tworów. Mimo tego, że pewnie znikną na samym początku klauzule abuzywne i wszystkie pozytywne efekty z małych kosztów transakcyjnych które daje zestandaryzowany system. Nie szkodzi. Co do zasady, państwo nie powinno się pchać do produkcji i regulacji pieniędzy. Jednak tworzenie funduszu gwarancyjnego dla czegoś co nie jest firmą tylko (wg regulaminu) "serwisem" i obsługiwane przez Pana Bartosza na jego prywatnym koncie jest po prostu .... jakby to powiedzieć, infantylnym odruchem.
Trochę się porobiło i właściciel pragnie sprzedać już ten serwis:
Pragnę poinformować Was, że odbyłem kilka rozmów z potencjalnymi inwestorami z kraju i zagranicy. Serwis www.bitomat.pl zostaje wystawiony na sprzedaż za kwotę 17000 BTC. Zainteresowanych proszę o kontakt na adres bartek@szabat.com.
17000 btc to jakieś 600 000 pln. Tak wynika z "rozmów z inwestorami". Tylko, że nie ma spółki zoo, także nie ma udziałów. Jedynie co może Pan Bartosz sprzedać to prawa do domeny bitomat.pl. Ciekawe jednak o ile cena spadnie, jak potencjalny inwestor zrobi sobie due diligence i zobaczy ile może być zaległości podatkowych ciążących na tym biznesie. Zaległości pewnie będą ciążyły na Panu Bartoszu i jego klientach, co skutecznie może zniechęcić do oglądania domeny bitomat.pl.
Na pociesznie można tylko napisać, że bitomat.pl nie jest jedynym kantorem który ostatnio siadł. Po giełdzie mtgox pojawiło się kilka innych "awarii". Także w tej agonii nie jesteśmy sami, niestety trudno mówić o doborowym towarzystwie.
Disclaimer dla bitcoinowych troli. Ja oczywiście się nie znam i nie rozumiem bitcoina, jego ducha, jak i roli kryptowaluty w obalaniu systemu.
*************************
Trochę funky
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=P_kzLL1BtQw]
Rewolucje
Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...
-
No i proszę, coraz ciekawiej za wielką wodą. Mamy już wymyślony przez nich pusty pieniądz, widzieliśmy piramidę finansową Madoffa, teraz się...
-
Wszystkie państwa strefy euro będą ściśle przestrzegać zobowiązań budżetowych, poprawią konkurencyjność i równowagę makroekonomiczną. Deficy...
-
No i proszę. My tu rozprawiamy o płacy minimalnej, tymczasem postęp kroczy w tej dziedzinie wielkimi krokami. Okazuje się że w Hong Kongu, k...



