Niemcy są określane jako główny beneficjent strefy euro, który poprzez wspólną walutę mógł zbudować sobie znaczną nadwyżkę handlową z krajami o o wiele mniejszej konkurencyjności. Dzięki temu, że niemiecka waluta się nie umacniała, a waluta krajów południa się nie osłabiała, można było utrzymywać tą relatywną przewagę i zwiększać eksport na południe.
Taki jest zarzut. Są tylko dwa problemy z tym. Po pierwsze nie ma nic złego w pracowaniu i sprzedawaniu swoich dóbr. To nie ten co pracuje powinien być winny. Po drugie Niemcy nadwyżkę handlową mieli na długo nim strefa euro została wprowadzona w życie.
Także nadwyżka handlowa to nie wymysł Euro. Ona jest wbudowana w niemieckie społeczeństwo.
Dodatkowo, Niemcy mocno wyprzedzając kryzys na początku stulecia zaczęły wprawdzać pakiet reform znanych jako reformy Hartz. Reformy dotyczyły głównie rynku pracy i spowodowały, że realne pensje w Niemczech
Ktoś może powiedzieć, że co to za sukces, skoro płace tak wolno rosną. Ano taki, że Niemcy na przyszłość przewidują i robią działania żeby nie stracić konkurencyjności w wymianie handlowej. Ta krocząca wewnętrzna dewaluacja płac spowodowała właśnie to, że w Niemczech kryzysu jako takiego nie ma, a na południu jest.
Ale nie tacy Niemcy mądrzy, na jakich wyglądają. Zachowanie przewagi walutowej dzięki strefie euro wspomaganej przez reformy to jedno. Jednak strefa euro to miecz obosieczny dla Niemiec.
Jak wiadomo, stopy procentowe w strefie Euro były jednakowe. Jednakowe dla banków w systemie euro, natomiast nie dla klientów w poszczególnych krajach, bo te były uzależnione od lokalnych warunków, jednak sama obecność w strefie euro mocno te warunku "łagodziła". Zatem na peryferiach Europy stopy były niższe, niż by były gdyby strefy Euro nie było, ale ciągle wyższe od tych będących w Niemczech.
Niemieccy obywatele w ostatniej dekadzie generowali ogromne nadwyżki z wymiany handlowej, tworząc w kraju oszczędności. Owe oszczędności lokowali w różne instrumenty. W lokaty bankowe, obligacje czy akcje.
Niestety dla Niemców ich oszczędności nie były lokowane w kraju. Były eksportowane na południe. Jak to się działo? Niemiecki bank otrzymywał depozyt od niemieckiego obywatela, który zarobił pieniądze eksportując produkty na południe Europy. Niemiecki bank widząc, że w kraju jest niska stopa zwrotu z inwestycji (kredytów) rozgląda się po Europie. Okazuje się, że hiszpański bank potrzebuje pieniędzy, bo akurat hiszpańscy obywatele budują sobie na potęgę domy z polami golfowymi. Oferuje wyższe oprocentowanie. Niemiecki bank pożycza hiszpańskiemu. Nie ma sensu pożyczać kapitału w Niemczech, gdzie oprocentowanie jest niskie, skoro może w tym samym systemie walutowym i pod opieką tego samego banku centralnego pożyczyć na wyższy procent. Hiszpański bank pożycza otrzymane pieniądze w Hiszpanii na budowę domów. Developer hiszpański zarabia pieniądze z marżą 100%; architekci, budowlańcy wszyscy świetnie zarabiają i kupują za zarobione pieniądze niemieckie produkty. Obrazowo wygląda to tak:
Tak ten mechanizm działał do 2008 roku. Potem nastał kryzys i osławiony "brak zaufania" w systemie bankowym. Niemiecki bank widząc co się święci przestaje rolować długi hiszpańskiego banku. Żąda zapłaty. Hiszpański bank oddaje pieniądze bankowi niemieckiemu. Skąd je ma? Nasza ulubiona bankowość centralna się kłania:
Bank hiszpański pożycza w hiszpańskim banku centralnym, który to bank centralny ma pieniądze z Europejskiego Banku Centralnego, który to bank ma pieniądze z niemieckiego banku centralnego, który to bank ma pieniądze niemieckiego banku prywatnego, który to bank ulokował w nim pieniądze odzyskane od hiszpańskiego banku. Tak to się robi w Europie.
Wracając zatem do niemieckiego podatnika. W okresie 2002 - 2010 wypracował ok 1626 miliardów Euro oszczędności, jednak tylko 554 miliardów poszło na inwestycje w jego własnym kraju i generowało dalszy rozwój. 1071 mld euro zostało wytransferowane do krajów peryferyjnych finansując bańkę nieruchomościowa w Hiszpanii czy socjalizm w Grecji.
Źródło
Żółty fragment wykresu to właśnie rozliczenia TARGET, czyli ucieczka kapitału poprzez banki centralne. Niebieskie fragmenty to ucieczka kapitału tradycyjnymi kanałami.
Ujemną korelację dodatniego salda niemieckiego banku centralnego z ECB z ujemnym saldem banków centralnych europy peryferyjnej widać dość wyraźnie poniżej:

Ma to oczywiście odzwierciedlenie w strukturze ekspozycji aktywów niemieckiego sektora na ryzyko w południowych krajach:
Widać, jak od początku kryzysu banki centralne zaczęły przejmować to ryzyko, stając się "dodatkowym pośrednikiem".
W tym kontekście zyski niemieckiego podatnika są dość wątpliwe. Nie dość że narobił się jak wół, żeby wyprodukować mercedesy, odłożył swoją konsumpcje i oszczędzał, to teraz jeszcze będzie musiał sam zapracować, żeby te swoje oszczędności wykupić. Bo na tym będzie polegał bailout czyli przekłucie tego napięcia w rozliczeniach między bankami. Czy to rozliczeniach między prywatnymi czy państwowymi bankami. Ostatecznie ktoś będzie musiał zapracować, żeby tą stratę pokryć, a nie zanosi się, żeby tym pracującym był Grek albo Hiszpan. I gdzie tu zysk Niemiec?
[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=ZHXASoB1DS8]






No rewelacyjny text. i oczywista oczywistosc, ze dobrobyt z pracy sie bierze, a nie z kuglarskich finansowo fiskalnych sztuczek..
OdpowiedzUsuńte brednie politykow, socjologow, ze drukowac, nie oszczedzac, pusta kasa pobudzac
Spojrzmy na to wszystko inaczej. Niemcy odbudowuja Wielka Rzesze w wersji IV robiac to droga wykupywania i uzalezniania finansowego krajow, ktore w czasie III Rzeszy byly albo jej czescia albo dzialaly jako panstwa lenne (Rumnia, Wegry, Francja, Chorwacja, Albania itp). To kosztuje bo trzeba wykupic i uzaleznic od siebie elity krajow podbijanych oraz dac masom zludzenie, ze udzial w UE jest dla nicj korzystny. Po osiganieciu kontroli nad terytorium zdominiowanym przychodzi czas na odebranie kapitalu zainwestowanego w ludnosc co moze sie tez laczyc z wykupem nieruchomosci oraz srodkow produkcji. Taki sposob podboju kosztuje mimo wszystko mniej niz podboj zbrojny a wiekszosc narodow podbijanych w ten sposob nawet nie zdaje sobie sprawy z tego , ze juz sa niewolnikami niemieckich junkrow.
OdpowiedzUsuń"to droga wykupywania i uzalezniania finansowego krajow"
OdpowiedzUsuńDokładnie, niemieccy bankierzy pod lufą karabinu zmuszaja do wzięcia kredytu. Normalny człowiek nie ma szansy się wywinąć, kredyt albo kula w głowę. Od znajomego Francuza słyszałem jak kazali mu głosować na socjalistę, ktory ochoczo weźmie kredyt, bo jak nie to powiesza jego i jego rodzinę na pobliskim drzewie.
węszący wszędzie spiski na to forum też już dotarli?? O tempora, o mores!
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś to jasno wypowiedział, brawa dla autora. Całe to "stymulowanie eksportu" przez osłabianie waluty to po prostu oddawanie własnych produktów za darmo za granicę. Eksport oczywiście rośnie, tylko co my z tego mamy?
OdpowiedzUsuńTo nie jest tak ze jako niemiecki eksporter nie mam nic.Co sie udalo spieniezyc to sie spieniezylo a czego nie odbierze sie w naturze.Np ten hiszpanski domek z polem golfowym,grecka kolej czy polski LOT.Tylko cierpliwosci Panie Duda,cierpliwosci...Nastapi bowiem kolejna fala konsolidacji i przejec firm w Europie.
OdpowiedzUsuńTo są salda netto. nikt nie mówi, że za cały eksport.
OdpowiedzUsuń@alecomitaml
OdpowiedzUsuńNormalny człowiek nie ma szansy się wywinąć, kredyt albo kula w głowę.
W PL jest dokladnie tak, jak mowisz. Jest obowiazek wplat na OFE, a OFE ma obowiazek za 60% srodkow kupowac obligacje panstwowe. Jest wiec prawny obowiazek zadluzania sie. Nie wiem, jak to dziala w Hiszpanii.
"jest obowiazek wplat na OFE"
OdpowiedzUsuńTylko jeśli ktoś się zdecyduje legalnie pracować na terenie RP
Jak rozumiem to z napracowaniem się aby odzyskać swoje oszczędności Niemiec będzie miał jednak problem, bo komu ma sprzedać swoje produkty, skoro południe Europy nie będzię miało pieniędzy by je zakupić. Kostki domina ruszyły.
OdpowiedzUsuń4 grafika od góry (How the balances built...) to idealny model układu ze sprzezeniem zwrotnym znanym z teorii regulacji (sterowania). Jak sprzeżenie jest dodatnie to ma charakter wzmacniający zachowanie sie układu, ale jest łatwo tu wpaść w pułapkę niestabilności. Sprzężenie ujemne stabilizuje działanie układu, ale nie daje spektakularych wyników - jest nudne i spokojne. Jak widać sytuacja ze sprzężeniem dodatnim wymyka się obecnie z pod kontroli, a cała praca ECB i ciał pochodnych steruje utrzymaniem stabilności układu.
OdpowiedzUsuń@bobola:"Niemcy odbudowuja Wielka Rzesze w wersji IV robiac to droga wykupywania i uzalezniania finansowego krajow, ktore w czasie III Rzeszy byly albo jej czescia albo dzialaly jako panstwa lenne "
OdpowiedzUsuńTo prawda. Przykładem pakt fiskalny, w którym zaproponowano, by firmy płaciły podatek w tym kraju, w którym mają główną siedzibę. To bije bezpośrednio w biedniejsze kraje Unii (m.i. w Polskę), w których kupa firm zagranicznych (niemieckich, francuskich) płaciłaby podatki w swoich macierzystych krajach.
Nie wiem czy wysoka nadwyżka w bilansie handlowym Niemiec była spowodowana wprowadzeniem euro. Z rysunku 1 widzę natomiast, że w okresie po wprowadzeniu euro nadwyżka jest (na oko) ponad dwukrotnie większa niż przed wprowadzeniem. Nie za bardzo wiem też z czym polemizuje zdanie o tym, że "nadwyżka handlowa to nie wymysł euro" - nie spotkałem się z wypowiedzią nikogo, kto twierdzi, że euro było warunkiem koniecznym do tego by Niemcy miały nadwyżkę.
OdpowiedzUsuń@Adam Duda
OdpowiedzUsuń"Ujemną korelację dodatniego salda niemieckiego banku centralnego z ECB z ujemnym saldem banków centralnych europy peryferyjnej"
W jaki sposób DODATNI bilans netto na prawie 700 bilionów EUR niemieckiego banku centralnego świadczy o przepływie kapitału z Niemiec do krajów peryferii?? Bo jak dla mnie, to świadczy to o ucieczce kapitału z peryferii do Niemiec, ewentualnie o dużej nierównowadze bilansu handlowego, albo o obu tych czynnikach razem.
> Reformy dotyczyły głównie rynku pracy i spowodowały, że realne pensje w
OdpowiedzUsuń> Niemczech stanęły w miejscu w odróżnieniu od ich południowych sąsiadów
Unit labour cost to nie jest "realna pensja", ale stostunek pensji do rozmiarów produkcji. Realne pensje w Nieczech rosły, po prostu (w przeciwieństwie do reszty państw) rosły w tym samym tempie co rozmiary produkcji.
Tekst super. Nigdy by mi nie przyszło do głowy że można to tak prosto opisać.
OdpowiedzUsuńBędę tu częściej zaglądał.
Tak, poprawię to.
OdpowiedzUsuńWszystko jasne i przejrzyste, ale jak teraz uciec z obecnego pata? Logika podpowiadalaby, ze Grecy i Hiszpanie powinni teraz zapierdzielac jak male samochodziki, by splacic swoich niemieckich kredytodawcow, tymczasem caly czas wzrasta tam bezrobocie, co naturalnie wpedza tak finanse jak i ludnosc tamtych krajow w ruine.
OdpowiedzUsuńTaka sytuacja jest zgubna zarowno dla Niemiec jak i "peryferii", bo jesli ludzie tam nie beda pracowac, nie beda tez w stanie splacic nawet tej czesci kredytow, ktore przed 2008 wydawaly sie racjonalnie rzecz biorac bezpieczne. Trzeba wyslac ich z powrotem do pracy, zeby oddali dlugi, pytanie tylko jak?
I gdzie tu zysk Niemiec? A może taki, że bailout zostanie z czasem zamieniony na udziały w wykupywanych bankach. Bo kto ma temu będzie dodane, a kto nie ma pozbawią go tego co ma.
OdpowiedzUsuńw Irlandii jeden z większych banków (Ulster Bank) nie wypłaca klientom pieniędzy od 10 dni, bo mają problem techniczny..
OdpowiedzUsuńNiby coś naprawili, ale jak właśnie przeczytałem ludzie zrobili tzw "run" na banki i w jednym z nich manager musiał oznajmić iż nie mają żadnych pieniędzy w tej placówce..
HeS napisał(a):
OdpowiedzUsuń25 czerwca 2012 o godz. 10:07
"To prawda. Przykładem pakt fiskalny, w którym zaproponowano, by firmy płaciły podatek w tym kraju, w którym mają główną siedzibę."
Mogę prosic o żródło.
cześć Adam - dlaczego w czytniku RSS widzę tylko 3 zdania? mam coś źle
OdpowiedzUsuńbo tak mam kanał ustawiony
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem o co chodzi w pierwszym akapicie. Że niby sprytny niemiecki plan polegał na tym, że niemcy będą pracować i wysyłać dobre niemieckie produkty na południe i w zamian za nie przywiozą do kraju niewiele wartą walutę. I to ma być ten benefit dla Niemiec, ta podła gra, to wunderwaffe które rzuci resztę świata na kolana? Dobrze rozumiem?
OdpowiedzUsuńS.C:
OdpowiedzUsuń"że niemcy będą pracować i wysyłać dobre niemieckie produkty na południe i w zamian za nie przywiozą do kraju niewiele wartą walutę."
bolek:
Przecież ta "niewiele warta waluta" była tyle warta ile wynosił jej kurs, więc
ten rzekomo "sprytny niemiecki plan" musiałby polegać na czymś innym np.
na łatwiejszym dostępie do rynków zbytu.
@Bolek.
OdpowiedzUsuńJa tam nie wiem. Pan Duda pisał: "Dzięki temu, że niemiecka waluta się nie umacniała, a waluta krajów południa się nie osłabiała, można było utrzymywać tą relatywną przewagę i zwiększać eksport na południe."
Ja się staram tylko zrozumieć Jego wpis.
A mógłbyś powiedzieć coś więcej na temat tego mechanizmu łatwiejszego dostępu do rynku zbytu w przypadku wspólnej waluty? I dlaczego w przypadku różnych walut rynki nie są dostępne? Trochę funkcjonuję w realiach międzynarodowych i chciałbym się czegoś na ten temat dowiedzieć, pewnie nie bardzo ogarniam tematu.
„Dzięki temu, że niemiecka waluta się nie umacniała, a waluta krajów południa się nie osłabiała, można było utrzymywać tą relatywną przewagę i zwiększać eksport na południe.”
OdpowiedzUsuńRzeczywiście to dość niejasne.
S.C:
A mógłbyś powiedzieć coś więcej na temat tego mechanizmu łatwiejszego dostępu do rynku zbytu w przypadku wspólnej waluty?
B:
To tylko taka tam hipoteza na sezon ogórkowy podobnie jak hipoteza pana Dudy.
bolek, to nie jest hipoteza pana dudy, tylko argument, który stosował min sarkozy czy hollande.
OdpowiedzUsuńNo tak, skoro powiedział to pan Sarkozy albo Hollande to musi być prawda. Ale tak z czystej akademickiej ciekawości, zastanawiał się Pan nad uzasadnieniem?
OdpowiedzUsuńPrzecież firmy realizują miliardowe kontrakty w różnych miejscach na świecie albo można sobie kupić gadżety przez internet i za parę dolarów i przyślą co się chce z Chin.
Jest też sobie nadal Dania, Szwajcaria i Norwegia, czy ich handel z Niemcami jest jakoś utrudniony? Czy aby na pewno jest to kwestia waluty?
Jak dla mnie to wypowiedzi pana Sarkozego czy Hollande należy traktować z dużą dozą ostrożności (choć faktycznie gdy Sarkozy mówił o tym, że wyjście Grecji ze strefy EURO w żaden sposób nie rozwiazuje ich długów to miał rację).
Natomiast kwestia pieniądza jest o tyle ważna, że istotne jest kto pieniądz emituje. Ta osoba bowiem ma możliwość pobierania tzw.: "podatku emisyjnego" czyli po prostu druku pieniądza. Grecy wyzbyli się możliwości poboru tego podatku, (no cóż jest to podatek od oszczędności więc należy przypuszczać, że to decydenci mieli te oszczędności a reszta kredyty) w zamian za jakiś udział w klubie EURO.
" Po drugie Niemcy nadwyżkę handlową mieli na długo nim strefa euro została wprowadzona w życie. http://www.adamduda.pl/wp-content/uploads/2012/06/niemiecki-bilans-handlowy.jpg "
OdpowiedzUsuńTa sama strona ( tradingeconomics.com ) w oparciu o dane Banku Światowego podaje, że bilans handlowy Niemiec jako % PKB w latach 1970-93 był stale ujmeny. Sytuacja radykalnie zmieniła się od 2000 roku http://www.tradingeconomics.com/germany/external-balance-on-goods-and-services-percent-of-gdp-wb-data.html
[...] miesiące temu opisałem mit niemieckiego zysku, jako rzekomo miał wynikać z wprowadzenia Euro i wspólnego rynku. Fakt jest taki, że Niemcy [...]
OdpowiedzUsuń[…] [Źródło: http://www.adamduda.pl/2012/06/23/niemiecki-zysk] […]
OdpowiedzUsuń