czwartek, 30 lipca 2009

Spacer po rynku nieruchomości

Sezon ogórkowy w pełni, także można spokojnie pójśc na spacer i robic sobie zdjęcia przyrodzie. Na spacerze w okolicy można ciekawe obserwacje poczynić... zdaje się, że rynek nieruchomości kompletnie stanął.


Weżmy taki bloczek:


blok1


Raptem jedna firanka w jednym mieszkaniu, reszta gołe sciany no i baner na balkonie "Mieszkania na sprzedaż"... Hmm pamiętam jak w tym właśnie bloku w szczycie bańki to było tylko kilka wolnych mieszkań do kupienia i trzeba było "szybko łapać okazje". Hmm, albo wszyscy ludzie zrezygnowali z zakupu, tracąc kaucje, albo dział sprzedaży mijał się z prawdą ;)


Idżmy 50 metrów dalej:


blok2


To jest juz poważny billboard.. dziwi to trochę, bo nie wiem do kogo zaadresowany; po okolicy chodzą sami tubylcy. Blok oddany w 2008 roku, 3 mieszkania zajęte.


następne 50 metrów następny billboard"




blok3


Po tej stronie też 3 mieszkania zajęte, w reszcie okien wieczorkiem ciemno.


odwrót o 180 stopni i co widzimy?



blok4

W każdym bloku po jedno dwa mieszkania zajęte.. Te bloki oddane były również w 2008 roku. W tle bloki budowane, a raczej porzucone.. Nic się tam nie dzieje od początku roku. Nawet dzwigu nie demontowali. No cóż, deweloper raczej wstrzymał budowe na lepsze czasy.. I tak to wygląda w świecie realnym.. co się dzieje w świecie wirtualnym, czyli w internecie??? Ceny domy powinny zanurkować do 3000 zł za metr. Ciekawe czy się tak stało.. zobaczmy:


cenyNic z tego!! Ceny ciągle po 8000 za metr!! Ciekawe czasy, czyżby deweolperzy nie za bardzo rozumieli, że czasy kupna domu przez internet juz się skończyły? Dziś można już wybierać w wybudowanych domach, a nie patrząc na wizualizację tego co powstanie za 2 lata. Jednak deweloperzy myśleli, myśleli i wymyślili istne cudo na kiju, co zrobić żeby nie obniżać cen... bedą sprzedawać mieszkania na aukcji.. Wiadomo, cena wywoławcza lekko niższa, ale atmosfera licytacji jest gorąca, tym bardziej jak podstawieni goście podbijają ceny, gdy ta jest za niska. I para, która juz się wyobrażała w nowym "M" kupuje mieszkanie po cenie rynkowej, lub nawet deczko więcej...


Geduld! Geduld! wenn's Herz auch bricht!




poniedziałek, 27 lipca 2009

CIA a peakoil

cia_logoNie wiem czy CIA to zapaleńcy ogarnięci ideą fix, jak to było okreslone w poprzednim wpisie, ale w latach 70 poważnie zajmowali się możliwym peakoilem w ZSRR. Co ciekawe, już wtedy szacowali ciągły spadek wydobycia w USA, w uwzględnieniem lekkiego wzrostu dzieki nowym odkryciu ropy na Alasce. Warto przeglądnąć dokument odtajniony w 2001 roku a pochodzący z 1977. Żeby to zrobić, trzeba wejść na stronę CIA http://www.foia.cia.gov/search.asp i następnie w oknie wyszukiwania wpisać  (ER 77-10147)  - drugi dokument. Pierwsza strona raportu:


cia



Ciekawa rzecz w konkluzjach:


cia_2



Cóż, samo wydobycie ropy w Rosji osiągneło swój szczyt pod koniec lat 80, a nie na początku jak prognozowało CIA. Spadek był spotęgowany kompletnym rozstrojem gospodarczym jaki nastapił na początku lat 90. Następnie dzięki ustabilizowaniu sytuacji i wykorzystaniu zachodnich metod wydobywczych udało się zwiększać produkcję, jednak nigdy nie osiągnięto stanu wydobycia z konca lat 80.


Ten dokument to kawał historii. Wiemy co się stało w latach 80, kiedy Reagan przekonał Arabię Saudyjskią do zalania świata tanią ropą. Odkręcono wszytkie możliwe kurki i cena ropy spadła do tego stopnia, że ZSRR nie mógł zdobyć odpowiedniej ilość walut na potrzeby utrzymania swojego imperium. Czy Reagan czytał ten raport... tego nie wiadomo, ale decyzje na jakiejś podstawie podjął, a pierwszą instytucją doradczą w tej sprawie było na pewno CIA. Kto wie? może  nocne podwojenie rezerw w krajach OPEC w połowie lat 80 było pokłosiem nacisków Reagana??? Ale to juz moje speekulacje :D




piątek, 24 lipca 2009

Andrzej Szczęśniak - Krótka polemika

Pan Andrzej Szczęśniak, to rodzimy ekspert od rynku paliw; jak sam pisze na swoim blogu. Mimo, że działa w branży paliwowej od lat, do dziś nie akceptuje, bądź nie podziela poglądu na temat przyszłego światowego szczytu wydobycia ropy naftowej (Link).


Bądźmy jednak poważni... Jeżeli przyjmujemy ropę za nieodnawialne źródło energii (w ludzkiej, a nie geologicznej skali czasowej) to peakoil nastąpi. Jest to logiczna konsekwencja skończoności ropy. Spierać się można tylko kiedy to nastąpi, czy za 5, za 30 czy za 1000 lat... Myślę, że z powyższym zdaniem się Pan Andrzej zgodzi?


Temat Peakoil prezentowany jest na polskiej stronie peakoil.pl no i ja też popełniłem kilka wpisów, starając się nakreślić definicję tego prostego w końcu faktu geologicznego: Link 1, Link 2, Link 3.


W swym wpisie odniosę się do komentarza umieszczonego u mnie na blogu,  a konkretnie do pogrubionego tekstu (pogrubienie moje), jakoby problemem peak oil zajmowali się „ogarnięci ideą fix zapaleńcy"




To że w jakimś kraju spada wydobycie (a potem rośnie jak Rosji), to nie jest dowód na Peak Oil. W jednych spada - w innych rośnie. Summa summarum - ROŚNIE.



Teraz, w 2009 r. spada - ale też nie dowód na Peak Oil. Bo nie podaż jest przyczyną a popyt.

Przywołany blog jest dobrym zasobem, ale nie o niego się opieram a własne studia tego problemu. Warto słuchać nie tego, co mówią ogarnięci ideą fix zapaleńcy, ale - co wiedzą najlepsi fachowcy w branży - Exxon, Shell, itd.

I patrzeć na praktykę.

A Pan mógłby powiedzieć, dlaczego od stu lat te teorie załamania wydobycia ropy się nie sprawdzają? Tak jak te ostatnie przewidywania ASA na Oil Drum ;-)

No dlaczego? Ile wydobywał świat w 70-tych, a ile teraz? Peak Oil całą gębą :-)

Jako dowód, że nie tylko nastolatki biegają po ulicy i rozpowiadają o naftowym armagedonie, przedstawiam kilka cytatów z rządowych dokumentów, uniwersyteckich studiów, czy wreszcie samych firm paliwowych. Będzie tego dużo, wszytkie cytaty są podlinkowane. Jeżeli ktoś nie zna angielskiego to można skorzystać z Googlo tłumacza.


Same raporty polecam do poczytania w te wakacje, również Panu Andrzejowi, jeżeli nie czytał.



1)

United States Government Accountability Office

CRUDE OIL

Uncertainty about Future Oil Supply Makes It Important to Develop a Strategy for Addressing a Peak and Decline in Oil Production - Strona 38 - konkluzje

The prospect of a peak in oil production presents problems of global proportion whose  consequences will depend critically on our preparedness. The consequences would be most dire if a peak occurred soon, without warning, and were followed by a sharp decline in oil production because alternative energy sources, particularly for transportation, are not yet  available in large quantities. Such a peak would require sharp reductions in oil  consumption, and the competition for increasingly scarce energy would drive up prices,  possibly to unprecedented levels, causing severe economic damage.



Raport rekomenduje - strona 1:

To better prepare for a peak in oil production, GAO recommends that the Secretary of Energy work with other agencies to establish a strategy to coordinate and prioritize federal agency efforts to reduce uncertainty about the likely timing of a peak and to advise Congress on how best to mitigate consequences. In commenting on a draft of the report, the Departments of Energy and the Interior generally agreed with the report and recommendations.

2)

Australia's future oil supply and

alternative transport fuels - strona 75 podsumowanie

The committee notes concerns that markets will not respond in time to provide a smooth transition to a post peak oil world without government action. Given the uncertainty about much of the information on world oil supplies and the geopolitical instability of some key oil bearing regions, it is possible that there may be a risk that markets will under invest in oil and energy technologies, resulting in economic and social hardship when supply of conventional oil falls below demand

3)

Making Sweden an Oil-Free Society - strona 7

Assessments of when the global oil peak will occur vary among different actors. The OECD's expert body, the International Energy Agency, considers the peak will come somewhere between 2020 and 2030, while BP, British Petroleum, believes it will occur in the period 2015-2020.

The expert group Aspo, the Association for the Study of Peak Oil and Gas, makes a considerably more pessimistic assessment of the supply of unexploited oil reserves and expects a peak before 2010. According to Aspo, extraction of the conventional oil reserves will decline dramatically in the coming decades.

4)

PARLAMENT EUROPEJSKI - SPRAWOZDANIE

w sprawie makroekonomicznych skutków wzrostu cen energii

(2006/2247 (INI))



3. podkreśla, są wyższe ceny energii będą w przyszłości oczywiste, ponieważ świat osiąga szczyt produkcji ropy naftowej (ang. peak oil), po którym dostawy ropy naftowej zaczną się nieuchronnie zmniejszać w perspektywie długookresowej;

4. jest zdania, że szczyt produkcji ropy naftowej będzie mieć znaczące konsekwencje dla międzynarodowych przepływów handlowych, ponieważ opieranie się na dobrach, które wymagają transportu na duże odległości, przede wszystkim transportu powietrznego, staje się coraz mniej opłacalne;

5)

Giant Oil Fields - The Highway to Oil Giant Oil Fields and Their Importance for Future Oil Production - strona 135 - konkluzje

Peak oil, when global production reaches its maximum production and then starts to decline, has been a heavily debated topic the last few years. Especially in the context of future demand growth for oil. However, the evidence for peak oil is obvious since the most mature oil region, the lower 48 states of the USA, peaked in 1970. In addition, the latest oil region discovered, the North Sea, peaked in 2001. Both regions continue to decline despite strong demand and high oil prices, which motivates high production rates. Moreover, high prices tends to spur the idea of a soon peak oil. However, earlier oil crises have led to high oil prices before but the peak has not yet occurred. Some of the earlier crises were caused by the producers deliberately halted the oil production and did not export any oil. Since there will be a peak in the future, the validity of the oil price as the single parameter for peak oil prediction must be questioned. Instead, giant oil fields, i.e. the largest fields on the globe, can be used as a peak parameter.

Forecasts, based on field by field analysis, for major new field developments, deepwater oil production, heavy oil from Orinoco in Venezuela and oil sands in Canada have been made since their role in future oil production must be considered. In addition, impacts on future production on both the oil price and the development of technology have been put into context. Despite the advanced technology involved in deepwater exploration, the contribution to large discoveries is missing. For example, the East Texas field discovered in 1930 is six times larger than the largest US Gulf of Mexico field, Thunder Horse. The advanced technology must be applied on good prospects, in order to discover large fields. The declining trend in giant field discoveries suggests the good prospects are already drilled. Studying the four largest private oil companies and their effort in exploration and production during a 10 year period of both high and low prices should indicate the role of the oil price. Although their investments in exploration and production has increased, the companies have not succeeded in increasing neither production nor reserves despite an increase of the oil price. On the contrary, from 2003, reserve additions have decreased below annual production and the companies have produced oil from old discoveries, a situation which also applies on the global scale.

6)

Russian Oil

a Depletion Rate Model estimate of the future

Russian oil production and export

Aram Mäkivierikko - strona 85 - konkluzje

Russia will peak somewhere between 2006 and 2036. If Russia has 70 Gb of oil left, the production will peak 2010 at latest. However, they probably have somewhat more than that (14.3.1). If it can be assumed that Russia has 120 Gb of oil left (the middle case), they can keep up with the technology and they don't try to massively increase their production, the peak can be assumed to occur around about 2015-2020. (13.4, Figure 37) A massive production increase - and at the same time a large export increase (scenario 3) can not be maintained for very long unless Russia has 170 Gb of easily producible oil left (Figure 31 c). The large infrastructure investments that would be needed could only be used at maximum capacity for a few years before the peak would occur, and also it is not likely that Russia has 170 Gb of oil left. Therefore it is unlikely that Russia will increase their production by more than about 4-8% over today's level.

Since the "oil left" estimates differ considerably for Russia, the possible range for the peak becomes fairly wide. Still, this study shows with reasonable certainty the total span of possibilities. Even if Russia in fact would have large amounts of oil left, they must be found before they can be produced. Therefore the importing countries should be prepared for a starting decline in production/export around 2015 (mean value of the 120 Gb oil left estimate) and be happy if a high production can continue to be maintained after that. One area of further study would be to make a more thorough study of all of the oil companies and their future production plans and try to distinguish between how much is to be produced through acquisitions of other companies and how much the existing production is going to be changed. Also the pipeline plans could be studied more closely. What reserve and production assumptions have led to planning and building the pipelines? Is the oil to be transported supposed to come from an increased production, or does Russia simply want the possibility to deliver oil to the countries that pay the most?

No I teraz Firmy paliwowe



7)

Shell i list prezesa Shella do pracowników

Regardless of which route we choose, the world's current predicament limits our maneuvering room. We are experiencing a step-change in the growth rate of energy demand due to population growth and economic development, and Shell estimates that after 2015 supplies of easy-to-access oil and gas will no longer keep up with demand.
As a result, society has no choice but to add other sources of energy - renewables , yes, but also more nuclear power and unconventional fossil fuels such as oil sands. Using more energy inevitably means emitting more CO2 at a time when climate change has become a critical global issue.

8)

Total

Other countries, both OPEC members (Indonesia) and non-members (the United States, Norway, the United Kingdom, Egypt) have seen their production drop in the last 10 years or towards the end of the 1990's. For them it is a case of declining reserves: they have probably already attained a production peak (1970 in the United Sates, 1996 in Indonesia and Egypt, 1999 in the United Kingdom and 2001 in Norway) that they will never be able to exceed in the future. Their production will gradually decline in the coming years. These countries have without doubt attained their respective Hubbert peaks.

9)

Chevron

Join us in one of the most important efforts of our time - using less.
The world demands more energy each day. With supply increasingly being challenged by demand, it's time we all took action. We all need to rethink what we're doing and how much we're using. These tools will help you find more ways to use less energy.

Okay... chyba wystarczy. Dodam tylko lekko frapującą tabelkę o rezerwach ropy naftowej w krajach arabskich



rezerwy








































Pytanie mam jedno... nie o to kiedy wystąpi peakoil. Moje pytanie brzmi:


Jeżeli EIA prognozuje wzrost wydobycia ropy z obecnych 81 mln bbl/day do 118 w 2030 roku, to z jakich rejonów świata, według Pana, go uzyskamy?

środa, 22 lipca 2009

Psychologia tłumu

Dziś chciałem polecić książkę, a w zasadzie skrypt Gustawa Le Bon'a „Psychologia tłumu". Mimo, że książka napisana została w XIX wieku, zadziwiające jest jak bardzo jest ona ponadczasowa. Autor doskonale rysuje dość abstrakcyjną „duszę tłumu". Dusza, która się tworzy w zbiorowisku ludzi pod wpływem pewnego bodźca. Le Bon unaocznia podobieństwa tłumu pomiędzy czasami starożytnymi, a tłumem który był zdolny do rewolucji francuskiej z ideą wolności, równości i braterstwa na ustach, żeby za chwilę z tą samą ideą oddać się na ochotnika Napoleonowi pod rozkazy i rozpocząć jedną z największych wojen w historii. Z tą samą ideą polscy powstańcy pacyfikowali Dominikanę!


Dalej można sobie doskonale ekstrapolować genezę rewolucji bolszewickiej czy demokratyczne w końcu, dojście Hitlera do władzy. Późniejsi tyrani musieli oprócz „Księcia" Machiavellego czytać również Le Bon'a.


Nie zamierzam jednak tutaj pisać całej recenzji czy jakiejś rozprawy historycznej. Warto jednak moim zdaniem przytoczyć dwa cytaty wskazujące na aktualność książki Le Bon'a.


Cytaty przytaczam pod nasz ostatni casus z paliwem za 40 groszy profesora Nazimka i porwaniu mas przez wizję tankowania „za grosze". Wydaje się on doskonale wpisywać w ramy tej książki.




1)


Czy istnieją metody, za pomocą których można oddziaływać na wyobraźnie tłumu? Tym zajmę się poniżej. Na razie zaznaczę, że metody te nie polegają na oddziaływaniu na inteligencję i rozsądek. To nie za pomocą uczonej retoryki poderwał Antoniusz lud rzymski przeciw mordercom Cezara, lecz przeczytaniem jego testamentu i pokazaniem zwłok.


Aby wpłynąć na wyobraźnię tłumu, należy mu przedstawić żywy i jasny obraz, bez jakichkolwiek dodatkowych interpretacji, ale zawierający nadzwyczajne fakty, np. doniosłe zwycięstwo, wielki cud, straszliwą zbrodnię lub powabną nadzieję. Ważną rzeczą jest przedstawiać pewną całość spraw, lecz nigdy nie dociekać ich źródeł. Setki mniej znaczących przestępstw lub wypadków nie potrafią do tego stopnia poruszyć duszy tłumu, jak jedna wielka zbrodnia lub pojedyncza katastrofa, chociażby jej skutki były o wiele słabsze od skutków tych drobnych wypadków razem wziętych. Epidemia grypy, na którą w ciągu kilku tygodni zmarło w Paryżu około 5000 osób, nie wywarła żadnego wrażenia na ludności, albowiem odbywało się to powoli, bez jakichkolwiek większych wstrząśnień. Ta prawdziwa hekatomba nie ujawniła się w jednym wyraźnym fakcie - jeno w tygodniowych sprawozdaniach. Wypadek natomiast, powodujący śmierć nie 5000, ale 500 osób, lecz tego samego dnia, na placu publicznym i wskutek wyraźnej przyczyny, np. runięcia wieży Eifla, wywołałby olbrzymie wrażenie. Myśl o możliwej stracie parowca transatlantyckiego, o którym nie było przez dłuższy czas wiadomości, niepokoiła silnie przez osiem dni wyobraźnię tłumów. Tymczasem urzędowe statystyki wskazują, że w tym samym roku zatonęło około tysiąca wielkich okrętów. Ale stopniowymi tymi stratami, choć w sumie o wiele większymi z powodu zaginionych istnień ludzkich i zniszczonych towarów, tłumy ani przez chwilę się nie interesowały.


Nie od charakteru faktów, lecz od sposobu, w jaki dochodzą do wiadomości ogółu, zależy ich wpływ na wyobraźnię tłumów. Oddziałują one na nią silnie, gdy przez swe nagromadzenie wywołują jaskrawe, opanowujące umysły ludzkie, obrazy. Kto umie działać na wyobraźnię tłumów - umie nimi rządzić.




Powyższy cytat, oprócz podstawowych cech jakie powinien wykazywać bodziec, doskonale opisuje nasze rodzime żałoby narodowe. Takie absurdy widać były już obserwowane w XIX wieku i nie zmieniły się do dziś. Taka jest po prostu cecha tłumu i na tym też opierają się dzisiejsze media szerokiego nurtu. Idźmy dalej:




2)


Następujący przykład jest bardzo charakterystyczny, ponieważ należy do grupy zbiorowych halucynacji opanowujących tłum, który się składa zarówno z nieuków, jak też z ludzi bardzo wykształconych. Podał go nam porucznik marynarki, Julian Fćlix, w swojej pracy O prądach morskich.


Okręt La Belle-Poule krążył po morzu, szukając łodzi Le Berceau, która przepadła w czasie gwałtownej burzy. W jasny i słoneczny dzień z masztu dano znak, że na widnokręgu ukazała się jakaś łódź w niebezpieczeństwie. Oczy wszystkich zwracają się w stronę wskazanego punktu; cała załoga wraz z oficerami widzi na morzu tratwę napełnioną ludźmi, holowaną przez łodzie, na których powiewały sygnały alarmowe. Admirał Desfosses rozkazał spuścić szalupę na ratunek rozbitkom.


Marynarze, zbliżając się do owej tratwy, dokładnie widzieli, „jak wielu ludzi wyciągało do nich ręce, słyszeli głuchy i niewyraźny ich bełkot". Podpłynąwszy jednak do owej domniemanej tratwy, ujrzeli po prostu kilka gałęzi pokrytych liśćmi, które fale morskie porwały z pobliskiego brzegu. I wtedy dopiero, pod wpływem tak namacalnej rzeczywistości, prysnęła halucynacja.


Przykład ten dostatecznie objaśnia nam ów mechanizm zbiorowych halucynacji, o którym mówiłem powyżej. Z jednej strony tłum w stanie wyczekiwania, z drugiej znowu sugestia wywołana przez znak dany z masztu, iż na pełnym morzu znajduje się statek w niebezpieczeństwie. Potrafiła ona w zaraźliwy sposób opanować nie tylko marynarzy, ale i oficerów.


Zdolność poprawnego spostrzegania zanika w każdym tłumie, bez względu na jego liczebność, a fakty są zastępowane halucynacjami, które nie pozostają w żadnym z nimi związku. Nawet tłum złożony z osób należących do świata naukowego wobec faktów nie wchodzących w zakres ich badań zachowuje się zgodnie z powyższymi twierdzeniami, a zdolność spostrzegania i zmysł krytyczny każdej z nich usuwają się na plan drugi.




Zestawmy te cytaty z głównymi przesłaniami profesora:


Polska może być drugim Kuwejtem - Doskonale działające na wyobraźnie porównanie. Czy ktoś może być przeciw?


Koszt wyprodukowania paliwa wyniesie 40 groszy - Ja już sobie przeliczam ile bym płacił przy dystrybutorze. Czy ktoś może być przeciw?


Uniezależnienie się od importu rosyjskiego - Któż by nie chciał dać prztyczka w nos Rosjanom? Czy ktoś może być przeciw?


Dzięki tej technologii chronimy klimat, gdyż produkcja pochłania CO2 - ta narracja doskonale wpisuje się w inną mówiącą właśnie wpływie CO2 na środowisko. Skoro ten efekt jest nijako „przy okazji", to czy ktoś może być przeciw?



Nie chce tutaj prowadzić jakiejś krucjaty przeciwko profesorowi, lecz nie sposób nie zauważyć jak mistrzowsko jest uszyta historia paliwa za 40 groszy... Le Bon na pewno by skinął głową ;)


Naprawdę chciałbym się mylić. Sam uważam, że kryzys energetyczny jaki nas czeka, będzie najpoważniejszym w tym stuleciu i być może zapalnikiem kolejnych wojen. Kryzys ten będzie związany z przymusowym przejściem z paliw kopalnych na jakąś alternatywę. Będzie to dla ludzkości nowość, gdyż z reguły nie musieliśmy z czegoś rezygnować, bo nam się to „coś" kończyło. Jednak zastosowanie technologii profesora Nazimka już na pierwszy rzut oka przyspiesza zużycie paliw kopalnych i zwiększa emisją CO2.


Od dobrych kilku lat obserwuje rynek energetyczny, a w szczególności rynek nowych technologii. Co jakiś czas pojawia się „technologia-cud" tworzona przez naukowców, która rozwiązuje problemy tego świata. Z reguły są to technologie związane z zimną fuzją czy nadprzewodnikami, które po kilku miesiącach euforii znikają.


Według logiki Le Bon'a, dobry manipulator tłumu powinien sprawić, żeby jak najdłużej była widoczna tratwa z rozbitkami, zamiast rzeczywistych gałęzi na morzu. Napoleon na ostatkach motywował marsylianką, Hitler będąc już ostrzeliwanym w bunkrze ciągle mówił o Wunderwaffe. I ludzie w to wierzyli, choć coraz mniej, gdyż coraz bardziej był widoczny realny obraz.


Wszystko może być „sygnałem z masztu", nawet ten wpis. Dlatego warto czasami usiąść w kuchni, gdzie nie ma telewizora, radia czy komputera i samemu pomyśleć; uciec od duszy tłumu, która z reguły prowadzi nas na manowce.



poniedziałek, 20 lipca 2009

Lekcje inwestycyjne Hitlera


Myślę, że wszystkim się przewineła pierwsza przygoda inwestycyjna Hitlera. O co wtedy chodziło? Krótko mówiąc we wrześniu 2008 roku,  w czasie kiedy praktycznie nie można było dostać fizycznego złota na rynku jego cena drastycznie zmalała do 750 dolarów za uncje. Hitler kompletnie nie rozumiał tej sytuacji i niestety był zainwestowany po uszy w kruszce i to jeszcze na lewarze! Kiedy rynek zwórcił się przeciwko niemu, jego makler był zmuszony zlikwidować jego cały portfel.


Jak się okazuje Hitlerowi zostało kilka fizycznych krugerandów i postanowił tym razem być cwańszy i zagrał na spadek notowań banków. Nietety znowu nie przewidział pewnych okoliczności:


Mój ulubiony fragment: You sound like a Keynesian! ...


[youtube:http://www.youtube.com/watch?v=WfvIstgOugc]


Tak... trzeba się uczyć na czyiś błędach ;)


Ilu jest ludzi na świecie co się mogą z tego śmiać?


niedziela, 19 lipca 2009

I Owe You

Kalifornia jak wiadomo w bólach bankrutuje i oglądanie coraz to nowych epizodów tego serialu staje się coraz bardziej przygnębiające. Wiele jest wypowiedzi na zagranicznych blogach strażaków, służby medycznej czy policyjnej, jak im się nie płaci praktycznie od początku roku. Cierpią głównie dostawcy tych służb, lecz czekać na zapłatę nie mogę bez końca. W związku z kolejnym obniżeniem ratingu długu Kalifornii do BAA1, co jest w zasadzie przyznaniem obligacjom Kalifornii statusu obligacji śmieciowych, zdecydowano się na wydrukowanie warrantów.


Dla porównania rating długu Wielkopolski oceniony przez Fitch'a wynosi solidne AA+


Warrant, weksel, czek, to w zasadzie papier, który potwierdza, że pomiędzy emitentem warrantu, a posiadaczem istnieje zobowiązanie. Krótko mówiąc Kalifornia wydrukowała dokumenty potwierdzające swój dług i zaczęła nimi płacić swoim dostawcom. Mało tego, pozwoliła również tymi papierkami płacić podatki, co jak słusznie wskazał Trystero, uczyniło z tych warrantów legalny środek płatniczy.


ca-iou-2009-july-03-julie-small_large_image


Jest to oczywiście niezgodne z konstytucją, bo władze stanowe mogą finansować swój dług tylko poprzez emisje obligacji, nie mogą natomiast emitować pieniędzy. Jednak samo istnienie dolara, który nie jest pokryty w złocie czy srebrze jest niezgodne z konstytucją, także nie sadze, żeby w stanach ktoś się jeszcze tym dokumentem przejmował.


Zastanawiające są jednak liczby jakie dotyczą długu Kalifornii. Dług Kalifornii wynosi ok. 71 mld dolarów co stanowi zaledwie 4 procent PKB tego stanu i 82 procent rocznych przychodów podatkowych. Nie jest to jakieś wielkie zadłużenie, jednak ze względu na ogólna sytuację na rynku długu Kalifornia straciła możliwość dalszego zadłużania się. Jak pisze Michael C. Genett do Gubernatora Schwarzeneggera :



Because of the looming budget deficit, long term bond markets are closed to California. The national financial and banking crisis has closed short term markets and the Pooled Money Investment Account has had to stop making the short term loans used to finance projects pending a bond. As a result, over $9 billion in critical infrastructure projects are in jeopardy of being stopped - in many cases, even as work is already underway.

Sytuacja w której nie ma pieniędzy nawet na zakończenie rozpoczętych robot jest nie do zaakceptowania. Zapłacić trzeba, bo w przeciwnym wypadku, pieniądze wydane do tej pory zostaną całkowicie zmarnowane na niedokończonej budowie. Skoro nie ma pieniędzy w kasie i nie można się zadłużać; to czym płacić? Oczywiście jak to już robiono wcześniej, wydrukuje się swoje pieniądze.



In addition, the state faces a cash flow crisis that will necessitate deferring payments and paying with Registered Warrants ("IOU's") this spring. At the beginning of the next fiscal year, the state will have to defer or pay with IOU's for most of its obligations.


Wszytko to oczywiście przez pędzący deficyt budżetowy, który może osiągnąć prawie 50 procent spodziewanych przychodów i wynieść na koniec tego roku 41 mld dolarów.


budzet


Taka kwota jest już ogromna lecz też bez przesady... Obama mógłby przyjść z pomocą, chociażby udzielić rządowych gwarancji, jednak jak stwierdził: „nie ma upoważnienia do gwarantowania długu Kalifornii". Ciekawe, że do gwarantowania długów zaciąganych przez prywatne banki czy przemysł samochodowy, które wynoszą około 200 razy więcej niż deficyt Kalifornii jednak upoważnienie ma. Oczywiście, gdyby Obama wspomógł Kalifornię  i stworzył precedens, od razu ustawiło by się w kolejce reszta władz banknot-kaliforniastanowych, które ma te same, ale w lekko mniejszym zakresie problemy. Stąd władze Kaliforni postanowiły zrobić inny precedens i po prostu wydrukować swój pieniądz, bo do tego się to właściwie sprowadza.



Dzisiejsze IOU (I Owe You) Kalifornii są płatne w dolarze... ciekawa analogia.. Kiedyś dolary były płatne w złocie, potem zaniechano tego płacenia w złocie i dolar został pokryty innym dolarem. Ciekawe czy Kalifornia zamieni kiedyś pokrycie swoich IOU z dolara na kolejne IOU. Tak czy inaczej precedens z drukowaniem swoich zobowiązań będzie miał o wiele gorsze konsekwencje niż udzielenie dotacji z rządu federalnego. Wkrótce inne stany zaczną drukować podobne papierki.

Na tym tle zadłużenie polskich województw wygląda bezpiecznie.


wojewodztwa_dlug


Niestety perspektywa dla zadłużenia jest jednak rosnąca i paradoksalnie przez pieniądze z dotacji unijnych (w samej Wielkopolsce jest to kwota rzędu 1,3 mld Euro). W wielu projektach województwa biorą udział jako beneficjenci tych funduszy, jednak prawie nigdy nie jest tak, że przekazywane są pieniądze na 100 % wartości nowej inwestycji. Stąd wyniknie potrzeba szukania pieniędzy w pożyczkach na finansowanie swojego udziału w nowych inwestycjach, gdyż z bieżących przychodów obsługa tak olbrzymiej kwoty jest niemożliwa.

poniedziałek, 13 lipca 2009

Rezerwa rewaluacyjna

Kilka dni temu rozgorzała dyskusja na temat przekazania zysku NBP do budżetu. W tym roku zysk NBP może wynieść kilkanaście miliardów złotych i jako, że rząd szuka pieniędzy po wszystkich ministerstwach, to i z NBP'u chciałby coś zabrać. Jest jeden problem; prezes NBP Sławomir Skrzypek nie godzi się na wypłacenie zysku. Na to Sławomir Nowak mówi:




Zdaniem Sławomira Nowaka, pieniądze może ukryć "dokonując księgowego szachu-machu". Rząd na fortele Sławomira Skrzypka ma jednak rozwiązanie: - Będziemy chcieli wymóc ustawowo przekazanie nam tych pieniędzy.



Niestety w tym sporze kompletną rację ma prezes NBP, a Sławomir Nowak albo nie wie co to jest zysk NBP, albo udaje, że nie wie.


Przede wszystkim ogromny zysk, jaki może wygenerować w tym roku NBP jest zasługą tylko i wyłącznie umocnienia się zagranicznych walut wobec złotówki. Narodowy Bank Polski, jako bank centralny w swoich aktywach posiada praktycznie wyłącznie obligacje denominowane w Dolarach, Euro czy Funcie. Wraz z umocnieniem się tych walut, rośnie wartość rezerw NBP wyrażanych w złotówkach. Poniżej bilans NBP z 2006 roku (swoją drogą Skrzypek mógłby zaktualizować raportowanie na stronach NBP, bo jeszcze ktoś pomyśli że ma coś do ukrycia ;))


bilans-nbpW celu lepszego zwizualizowania liczb, bilans w wersji graficznej:


bilans-nbp-wizualizacja



(Podkreślam.. jest to bilans z 2006 roku. Jak ktoś posiada dane za 2008 rok to proszę pisać w komentarzach.)

Jak widzimy, nasze pieniądze oparte są praktycznie wyłącznie na obcych obligacjach... A na czym opierają swoje pieniądze obcy? Między innymi na naszych obligacjach :D to taka kolejna piramida finansowa, tylko w skali globalnej :)


Wszystkie aktywa jak i pasywa w sprawozdaniach finansowych, zgodnie z ustawą o rachunkowości muszą być przedstawiane w złotówkach, tak więc wartość obligacji posiadanych przez NBP mogła nie ulec zmianie w zagranicznych walutach, jednak w złotówkach mogła się zmienić. Ta zmiana na różnicy kursowej to właśnie w większości obecny zysk NBP. Ten zysk zostanie w całości zamieniony na osławioną już rezerwę rewaluacyjną. Oczywiście ani zysk, ani rezerwa rewaluacyjna to nie są żadne pieniądze. Pieniądze mogą być po aktywach, natomiast po pasywach jest tylko odzwierciedlone źródło finansowania majątku. W tym przypadku wzrost rezerwy rewaluacyjnej oznacza li tylko, że aktywa uległy powiększeniu w wyniku różnicy kursowej. W przypadku odwrócenia się trendów na walutach, NBP wykaże oczywiście stratę (tak jak było w 2007 roku) i ta strata umniejszy wcześniej „odkładaną" rezerwę rewaluacyjną. Także to nie jest żadne szachu-machu, tylko prosta rachunkowość.


Oczywiście zysk może zostać wypłacony. Nawet niektóre spółki giełdowe wypłacają swój zysk „papierowy" z przeszacowania aktywów, ale jeżeli nie mają na to pieniędzy po aktywach to zaciągają kredyty pod wypłatę dywidendy. Żaden jednak rozsądny właściciel spółki nie powinien się na to zgodzić.


NBP oczywiście nie ma pieniędzy, których chce Nowak, jednak ma możliwości, żeby zysk jednak wypłacić. Możliwości są 3 i wszystkie katastrofalne.




  • NBP może sprzedać obligacje i za otrzymane waluty kupić złotówki i następnie przekazać je rządowi - rozwiązanie drastycznie umacnia złotówkę, a to prowadzi do straty NBP na reszcie posiadanych obligacji. Wyzbywanie rezerw walutowych zawsze prowadzi do spadku zaufania do rodzimej waluty, czyli w naszym przypadku złotówki. Skutkiem spadku zaufania, mogą być problemy z rolowaniem naszego zadłużenie zagranicznego. Rząd oczywiście chce pieniądze, żeby nie musieć się tak potężnie zadłużać. Wypłata dywidendy (dywidenda to pieniądze z podziału zysku) przyniesie jednak odwrotny skutek od zamierzonego i wymusi wzrost oprocentowania obligacji polskiego rządu, a jednocześnie spowoduje spadek zaufania inwestorów do całego kraju

  • NBP może zmontyzować swój zysk. Jak to zrobić? Bardzo prosto, wystarczy wydrukować odpowiednią ilość banknotów, lub zapisać na koncie depozytowym banku komercyjnego obsługującego rząd odpowiednią ilość środków pieniężnych. Jest to oczywiście emisja pustych pieniędzy w swojej najczystszej formie. Druk na tak zwanego „chama". Inflacja po takiej akcji powinna mocno wystartować do góry. Zaufanie inwestorów spada drastycznie; Nie ma co marzyć o sprzedaży obligacji zagranicą w takiej atmosferze. Złotówka się osłabia, co generuje kolejny „zysk" NBP.

  • NBP może wypowiedzieć wszelkie pożyczki udzielane bankom komercyjnym i zamknąć możliwość pożyczania się w banku centralnym, a uzyskane pieniądze przeznaczyć na wypłatę dywidendy. Patrząc na bilans NBP, pożyczki udzielane bankom to z reguły margines, który nie starczyłby nawet na pokrycie zysku. Analogicznie, bank centralny mógłby się zadłużyć w bankach komercyjnych pod wypłatę dywidendy z zysku.


Co w takiej sytuacji zrobić?




  • Rząd powinien wycofać się rakiem ze swoich pomysłów odnośnie NBP i zająć się dalszymi cięciami w budżecie.

  • Skrzypek powinien sprzedać wszelkie obligacje jakie posiada i za uzyskane waluty kupić na rynku zagranicznym złoto i srebro póki jeszcze może, a potem przygotować NBP do rozwiązania ;)



środa, 8 lipca 2009

Energia Nazimka

Jak każdy kto ukończył chociaż szkołę średnią powinien wiedzieć, są 3 podstawowe źródła  energii we wszechświecie. Fuzja jądrowa, siła grawitacji, oraz rozpad izotopów. Z tych trzech źródeł człowiek może uzyskiwać energię bezpośrednio (energia atomowa, geotermia), lub pośrednio (węgiel, biomasa, wiatr, ropa). Podział tych źródeł w tabelce via peakoil.pl



rodzaje-energii

Takie uporządkowanie źródeł energii jest konieczne, żeby poważnie zacząć dyskutować o energetyce. A nie poważnie mówi o niej, moim zdaniem, profesor Nazimek. Profesor Nazimek twierdzi, że dzięki jego technologii będzie można uzyskiwać litr benzyny za 40 groszy, wykorzystując do tego CO2. Jak wiadomo w dzisiejszych czasach, każda technologia, która pochłania CO2 jest obsypywana wszelkiej maści grantami i dotacjami; na to też liczy profesor Nazimek. Jest zaiste zastanawiające, że taka „super technologia" potrzebuje jeszcze jakieś państwowych grantów. Przecież każdy by chciał zainwestować w taką technologię. Profesor Nazimek uzasadnia to koniecznością wypracowania ostatecznego patentu, ale c'mmon, dlaczego państwo ma za to płacić, a i na rynku są sposoby żeby dokończyć super pomysł.


Technologia Pana Nazimka oczywiście nie produkuje żadnej energii.. po prostu przetwarza jedną jej formę na inną z oczywistymi stratami energetycznymi procesu po drodze. Gdyby było inaczej, musielibyśmy dostawić do naszej powyższej tabelki jeszcze jeden wiersz z jakąś nową energią podstawową. Tak oczywiście nie jest.


Profesor Nazimek twierdzi, że uzyskuje to za pomocą sztucznej fotosyntezy. Zastanówmy się.. gdyby wykorzystywać do tego naturalne promieniowanie słoneczne, to proces byłby nie wydajny, a sama instalacja, żeby cokolwiek przetwarzać musiałby by mieć ogromną  powierzchnie (połowę województwa?). Dziś naturalna fotosynteza ma wydajność przemieniania energii słonecznej w energię wiązań chemicznych na poziomie 0,3-7 procent. Nawet gdyby Profesorowi Nazimkowi udało się uzyskać 100 % sprawność, to instalacja zajmowała by tysiące hektarów i przede wszystkim budowana by była na Saharze a nie w Kędzierzynie Koźlu. Jakoś to wszystko nie współgra z kosztem 40 groszy za litr benzyny, zatem profesor używa do reakcji sztucznego światła, a konkretnie promienników ultrafioletu. Promienniki UV są oczywiście zasilane energią (a jakże!!) i to energią elektryczną, która u nas pochodzi (a jakże!!!) z węgla.


Policzmy... energię elektryczną z węgla uzyskujemy z cirka 40 % sprawnością... sprawność przetwarzania energii elektrycznej na promieniowanie UV załóżmy 50 % (na chybił trafił), przetwarzanie energii UV na energię wiązań chemicznych załóżmy na 20% (zakładam i tak trzy razy większą sprawność jak rośliny - to i tak byłaby rewolucja!), sprawność procesu w fabryce metanolu załóżmy 70 %, spalanie tego w silniku spalinowym 30 %.


Żeby otrzymać wynik, należy te wszystkie sprawności przemnożyć. Kilka ruchów na kalkulatorze i wychodzi 0,8 %. Co oznacza ten wynik? Że dzięki technologii profesora Nazimka, 0,8 procenta energii zgromadzonej w węglu wykorzystujemy do poruszania samochodu, reszta to straty w postaci ciepła rozproszonego w poprzedzających fazach procesu *. A jak ma się to do o wiele prostszej technologii CTL (Coal to liquids) czy zwykłego NGL (Natural gas liquids)?


Ciekawe są fragmenty z prezentacji profesora:



Zmiany konstrukcyjne silników  benzynowych są kosztowne i nie ma ekonomicznego i społecznego przyzwolenia na dokonanie rewolucji technologicznej w konstrukcjach samochodów.

Skoro profesor już ustalił co nie ma społecznego przyzwolenia, dalej  przechodzi do tematyki co takie przyzwolenie (w domyśle) ma:



Nowe metody produkcji energii (SIC !)

Oczywiście profesor napisze tak wniosek, że, nie ujmując nic urzędnikom, urzędnicy nic z niego nie zrozumieją, a widząc poklepującego po plecach premiera Pawlaka dadzą dofinansowanie. W tym kontekście wicepremier Pawlak powinien uważać co mówi, bo albo będzie oskarżony o korupcje, albo skończoną głupotę.


*Na podstawie własnych (moim zdaniem bardzo optymistycznych) założeń, co do sprawności kolejnych faz procesu.

niedziela, 5 lipca 2009

Meksyk mówi adios

Eksport ropy to ważna pozycja w meksykańskim budżecie. Pemex (Petroleos Mexicanos) to państwowa firma posiadająca monopol na wydobycie ropy i która w samym 2008 roku odprowadziła w podatkach i innych transferach do budżetu 50 mld $. W 2004 roku w Meksyku nastąpił szczyt produkcji ropy naftowej (peakoil) i mimo zabiegów ich produkcja ciągle spada. Wszystko to za sprawą dramatycznego wręcz spadku produkcji z perły w koronie, jak zwykł Pemex nazywać, pola Cantarell. Cantarell swego czasu było drugim polem co do poziomu dziennej produkcji na świecie z poziomem 2,1 mln baryłek dziennie.


cantarell-w-roku-2006


Co ciekawe, swój pierwszy spadek zaczęło odnotowywać w 1995 roku. W celu  dalszego wzrostu produkcji z pola, zaczęto na największą na świecie skale stosować wstrzykiwanie w pole azotu, co jest jedną z technik EOR (Enhanced oil recovery). Niestety, zastosowanie tej nowatorskiej techniki wydobycia owocuje dziś ogromnym wręcz spadkiem wydobycia, które wynosi 38 procent rocznie. Według szacunków EIA czy IEA średni spadek wydobycia rok do roku powinien się kształtować na poziomie +- 4,5 %. Dla Cantarell spodziewano się spadku około 13 procent ze względu na wcześniej zaimplementowane wstrzykiwanie azotu.


Jednak rzeczywistość okazała się zgoła odmienna; o 40 procentach i produkcji na poziomie 700 000 baryłek nikt nie myślał. Spowodowało to przyspieszone prace nad wstrzykiwaniem azotu w pole Ku-Maloob-Zap (KMZ), które obecnie produkuje około 750 000 baryłek na dzień, a przy 800 000 baryłek jest oczekiwany jego szczyt wydobycia. Zatem niedługo po Cantarell pole KMZ będzie miało swój szczyt.


W roku 2008 struktura produkcji z poszczególnych pól w Meksyku.:


mexico-production-by-area


Dziś Cantarell produkuje 700 000 a KMZ ok. 750 000.


To wszystko ma  wpływ na poziom eksportu ropy meksyku, który spada w tempie ok. 16 procent rocznie. Meksyk jest jednym z największych ekspertów ropy i szacowało się, że dopiero w roku 2020 przestanie eksportować, ze względu na spadek wydobycia i stanie się importerem netto. Po obecnych wynikach Cantarell, oraz coraz gorszym scenariuszu dla spadku KMZ, eksport może zaniknąć już za kilka lat. Należy tutaj zauważyć, że wpływy z eksportu ropy do budżetu państwa wynoszą 10 procent całego budżetu. Meksyk, tak jak inne kraje eksportujące ropę, to typowy przykład państwa uzależnionego od jej eksportu, jednak jej wydobycie systematycznie spada.



mexico-production


Praktycznie jedynym odbiorcą meksykańskiego eksportu są USA. W 2007 roku meksyk był drugim po kanadzie dostawcą ropy, jednak obecnie przesunął się na trzecie miejsce.




import-w-2007


us_imports


Kanada jednak nie eksportuje do USA netto 2,5 mln baryłek, gdyż żeby zrealizować eksport do USA z piasków roponośnych, sama musi zaimportować około 1 mln baryłek z zagranicznych źródeł. Wydobycie w porównaniu do konsumpcji ropy w Ameryce północnej wygląda następująco:



north-america-production-vs-consumption


Jedynymi krajami, którymi USA może zastąpić import z Meksyku to dziś Arabia Saudyjska i Irak. Ale na tamtą ropę jest wielu chętnych... (nawet Polska podpisuje umowy o dostawy gazu z Kataru, co jeszcze nie dawno można było uznać z political fition). W tym kontekście, politykę energetyczną Busha w Iraku zapoczątkowaną w 2003 roku można uznać za dalekowzroczną ;)


Cantarell jest dość wdzięcznym przykładem pola naftowego. Jest usytuowane w obszarze, w którym nie ma dziury informacyjnej, tak jak ma to miejsce na bliskim wschodzie czy w Rosji. Do tego władze są zmuszone do jak największego wydobycia, mimo spadających cen. W tym kontekście możemy poznać rzeczywiste tempo spadku wydobycia pola naftowego po osiągnięciu szczytu i wykorzystaniu EOR. Wyniki są porażające i nawet trudno jest sobie wyobrazić, jednak należy pamiętać, że meksykańczycy stosowali wstrzykiwanie azotu na największą na świecie skale, co znacznie przyspiesza tempo spadku.


Tak czy inaczej Meksyk mówi adios jeżeli chodzi o eksport ropy, a będzie to miało wpływ na cały świat.

Rewolucje

Wyrażenie "rewolucja" ma dość krótką historię, bo po raz pierwszy zaczęto go używać na określenie rewolucji w 13 koloniach angiels...